Skocz do zawartości

Karpacki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 358
  • Rejestracja


Aktywność reputacji

  1. Like
    Karpacki otrzymał reputację od czargWiosenne spotkanie pilne   
    Przyłączam się do wyżej umieszczonego wpisu.  Co stoi na przeszkodzie, aby podać chociaż w ogólnym zarysie tematykę spotkania ?   
  2. Like
    Karpacki otrzymał reputację od baruKOWR-SZKOLENIA-PATOLOGIA?   
    Szanowny kolego. Co prawda można by polemizować z większą ilością kolegi wypowiedzi, ale wybrałem chociaż te kilka linijek co do których się nie zgadzam.  Pisze kolega, "Proszę bardzo mówić którzy to ci źli."  ? Na tej samej zasadzie mógł bym poprosić, proszę podać, którzy to ci dobrzy?  Tak i w tamtym pytaniu , jak i w tym, dobrze kolega wie, że nie wypada tu rzucać nazwiskami,które rzekomo podlegają jakieś ochronie, ale mogę napisać że niektórzy z "tych złych" z  przekonaniem przemawiali na relacjonowanym spotkaniu w Senacie.  Najbardziej wrednym stanowiskiem jakie osobiście słyszałem z ust jednego z nich, to kiedy wielu uczestników spotkania aktywu pszczelarskiego wielkiego Związku , którego jest już wieloletnim prezesem, uciął dyskusję nad dopłatami bezpośrednimi do rodziny pszczelej takimi słowami: "Ja nigdy nie zgodzę się na dopłaty bezpośrednie do ula, gdyż pszczelarz gdyby dostał pieniądze do ręki, to wziął by je i przepił"  Świadkami tej wypowiedzi było blisko 200 pszczelarzy, aktywu tej organizacji, którzy "zaniemówili" z wrażenia. Większość z nich, w jakiś tam sposób od niego zależna, nie odezwała się w tej sprawie. Zrobiłem to ja, pomimo że byłem tam zaproszonym gościem, i z tej racji nie bardzo mi to wypadało. Jednak perfidia tego stwierdzenia , podważająca podstawowe zasady etyki pszczelarskiej, była tak obraźliwa, że musiałem zareagować. Opisywałem już zresztą to wydarzenie na tym forum.
    Co najmniej jeszcze kilka osób , obecnych na tej sali , można by zaliczyć do "tych złych" , ale nie o to chodzi. Wystarczy że kilku co bardziej wpływowych powie coś autorytatywnie, to inni profilaktycznie , wolą już głosu nie zabierać.  A już szczególnie zbiera się na wymioty, kiedy słychać te chóralne podziękowania, za te "pomocowe " kwoty, tak, jakby pochodziły one z portfeli tych dobroczyńców, którzy nie dość , że mają z racji pełnionych funkcji obowiązek występowania o nie, to jeszcze cały proces rozliczania tych pieniędzy zrzucają na barki organizacji pszczelarskich, pozostawiając dla siebie funkcję kontrolną i dyscyplinującą.  Oczywiście,że tam gdzie mamy do czynienia z jakimś środowiskiem, tam zawsze będą pojawiać się "ci źli" i "ci dobrzy".  Jest tylko problem , którzy mają mieć głos decydujący?   Jeśli następuje taki rozdźwięk w opiniach , i nie idzie wyciągnąć jednoznacznego stanowiska, co bywa także w innych przypadkach życia publicznego, należy odwołać się do referendum w tej sprawie. Jest ona na tyle ważna, że wywołuje duże kontrowersje i brak możliwości wypowiadania się przez każdego zainteresowanego, należy się czymś takim posłużyć. Po wspomnianej już wyżej , wypowiedzi na temat "pszczelarzy pijaków" i moim w tej sprawie wystąpieniu, ogromna ilość obecnych tam , w rozmowach popierało moją w tej sprawie postawę. Jednak z wielu względów , których nie każdy zdecydował by się publicznie wyrazić , dochodzi do sytuacji, że dany prezes , prezentuje "na wyższym szczeblu" stanowisko , nie mające nic wspólnego , ze stanowiskiem większości członków, których reprezentuje.
    Podobnie można by tłumaczyć pytanie kolegi, dotyczące obecności pszczelarzy na którymś zorganizowanym proteście przed Ministerstwem.  Jak kolega myśli, ilu zwykłych prostych pszczelarzy , o czymś takim wiedziało, i ilu z nich stać by było na samodzielny , i na własny koszt, wyjazd w takiej sprawie do Warszawy ??  Znów jak zwykle , zarówno informacja o czymś takim, jak i decyzja , co z tą informacją zrobić, była w ręku konkretnych prezesów, a nie decyzji ogółu, którzy prawdopodobnie zdecydowali by inaczej. A czy nie uderzyło kolegi , że na wspomnianym spotkaniu Komisji Senackiej, nikt z tych "dobrych prezesów" nawet nie wspomniał o problemach wynikających  ze stosowania neonikotynoidów ???  Czy tego problemu już nie ma ??? Z jakiego powodu ważność tego została "przeoczona", a wielu "nie zapomniało " gorąco dziękować urzędnikom za "załatwienie " pieniędzy "pomocowych" ???  Którzy to byli kolego prezesi ? Ci "dobrzy" czy ci "źli" ??
    Pisze kolega , "od dawna miałem taki zamiar, ale brak mi było śmiałości powiedzieć dość".  dobra i trafna wypowiedź, jednak , lepiej gdyby była zastosowana do wniosku o dopłaty bezpośrednie, a nie w obronie hipotetycznej grupki reprezentantów - prezesów, którzy są takiemu rozwiązaniu przeciwni.  Kolega w "TYM" momencie zdecydował się powiedzieć "dość".  Inni mówią o tym już od dawna, a inni , może jeszcze nie mogą się zdecydować? 
    Napisał kolega : "Jak trzeba , to jestem gotowy na dalszą wymianę argumentów".  Oczywiście że trzeba. Czekamy zatem. Piłka po stronie kolegi.
    Pozdrawiam.
  3. Like
    Karpacki otrzymał reputację od tarczewskiKOWR-SZKOLENIA-PATOLOGIA?   
    Zgadzam się w pełni z tekstem kolegi " tarczewskiego", poza tym jednym zdaniem. Wielokrotnie już pisane było na tym forum, że nie zyskuje nic uczestnicząc w programach KOWR. I wielokrotnie było pokazywane , kto w rzeczywistości ma konkretne , możliwe do wyliczenia zyski , które przy pomocy "beneficjentów" są skutecznie realizowane. 
    "TO JEST OGROMNA PATOLOGIA", słusznie pisze kolega "tarczewski", jednak wg mnie , dotyczy ona całego programu , a nie tylko szkoleń.  Tematyka szkoleń tzw. "refundowanych" w żaden sposób nie nadąża za aktualną sytuacją w pszczelarstwie i problemami z jakimi dziś muszą mierzyć się pszczelarze. Realizujący te szkolenia wykładowcy, najczęściej przedstawiają problemy , znane już z literatury, czy innych źródeł informacji, które w oczywisty sposób , są już jakoby "przeterminowane" . I pomimo że szkolenia te organizacyjnie są dobrze zorganizowane i rozliczone , nawet uważnie słuchający ich , niewiele mogą z tego zastosować wobec aktualnych problemów jakie mają
     u siebie, a powstałych  na skutek decyzji i okoliczności w ostatnim czasie.
    Pozdrawiam. 
  4. Like
    Karpacki otrzymał reputację od KosutA tymczasem w Pszczelej Woli   
    Byłem w stu procentach przekonany, że kto jak kto, ale Borowy się zaraz odezwie, ten stróż moralności i wszelkiego postępowania zgodnego z prawem.  Proszę więc przeczytać ze zrozumieniem , komu przekazałem stosowne dokumenty, aby mogli dojść , jako właściciele do tego , gdzie podziały się ich dobra , za które odpowiedzialność, przejęli w momencie ich wyboru na funkcje w odpowiednich organach PZP.  Jak myślę pana Borowego to nie dotyczy , gdyż nic nam nie wiadomo , czy jest on w ogóle pszczelarzem. Za to czuje się czymś upoważniony do stania na straży postępowania zgodnego z prawem , wtedy , kiedy z jakiegoś powodu , jest mu to wygodne.  Swoim wpisem potwierdził pan , że również stał się tym, kto posiadł wiedzę o "możliwości popełnienia przestępstwa" , proszę więc postąpić tak , jak prawo nakazuje . Powodzenia.
  5. Like
    Karpacki otrzymał reputację od BordenCo tam Panie u prezydentów i ministrów...   
    Szanowny kolego Jokaz. Zawsze jestem gotów do poinformowania potencjalnych słuchaczy o sprawach Związku , o których szeregowi członkowie Kół , najczęściej nic nie wiedzą , lub mają wiedzę taką , jaka pasuje temu kto im ją przekazał. Jeżeli taką wiedzę przekazuje prezes Koła, wtedy jest ona taka , aby jego rola nie ucierpiała. Tak więc , albo jest to informacja nieaktualna , a jeszcze częściej tak zinterpretowana, że pokazuje w najlepszym świetle "działaczy", a świetle bezradności , zainteresowanych członków.  Bywa i tak, że już w trakcie ustalania tematów i warunków prowadzonego wykładu, prezes zgłasza , aby unikać polityki związkowej w jego trakcie. Miałem też takie zdarzenie, gdzie prezes kategorycznie zastrzegł, aby nawet na zadawane przez słuchaczy pytania, nie wchodzić w temat polityki związkowej, i byłem zmuszony tak odpowiedzieć, kiedy pojawiły się tego typu pytania. Wtedy padło ze sali pytanie, czy zgodził bym się , po wyczerpaniu czasu uzgodnionego w umowie , ponad plan , jeszcze z nimi w tych sprawach porozmawiać? 
    Zgodziłem się , i mój pobyt na sali wykładowej przedłużył się o ponad godzinę, a co najciekawsze, zaraz po wykładzie , salę opuściły tylko trzy osoby. Pytaniom nie było końca , i tylko świadomość słuchaczy, że robię to bez wynagrodzenia, sprawiła , że nie trwało to dłużej. Ale nie mogę też nie wspomnieć o przypadkach, kiedy  pan prezes przedstawiając mnie na początku , sam zachęca zebranych aby wykorzystali moją obecność i dowiedzieli się niektórych spraw, których w inny sposób nie mogą się dowiedzieć.
    Tworzy się w niektórych organizacjach taka przepaść między "działaczami " wyższego szczebla, a tzw. dołami w Kołach , gdzie w żaden sposób nie idzie uzyskać interesującej informacji, którą "rezerwują dla siebie , ci z "wyższej półki".
    Pozdrawiam.
  6. Like
    Karpacki otrzymał reputację od jokazCo tam Panie u prezydentów i ministrów...   
    Szanowny kolego Jokaz. Zawsze jestem gotów do poinformowania potencjalnych słuchaczy o sprawach Związku , o których szeregowi członkowie Kół , najczęściej nic nie wiedzą , lub mają wiedzę taką , jaka pasuje temu kto im ją przekazał. Jeżeli taką wiedzę przekazuje prezes Koła, wtedy jest ona taka , aby jego rola nie ucierpiała. Tak więc , albo jest to informacja nieaktualna , a jeszcze częściej tak zinterpretowana, że pokazuje w najlepszym świetle "działaczy", a świetle bezradności , zainteresowanych członków.  Bywa i tak, że już w trakcie ustalania tematów i warunków prowadzonego wykładu, prezes zgłasza , aby unikać polityki związkowej w jego trakcie. Miałem też takie zdarzenie, gdzie prezes kategorycznie zastrzegł, aby nawet na zadawane przez słuchaczy pytania, nie wchodzić w temat polityki związkowej, i byłem zmuszony tak odpowiedzieć, kiedy pojawiły się tego typu pytania. Wtedy padło ze sali pytanie, czy zgodził bym się , po wyczerpaniu czasu uzgodnionego w umowie , ponad plan , jeszcze z nimi w tych sprawach porozmawiać? 
    Zgodziłem się , i mój pobyt na sali wykładowej przedłużył się o ponad godzinę, a co najciekawsze, zaraz po wykładzie , salę opuściły tylko trzy osoby. Pytaniom nie było końca , i tylko świadomość słuchaczy, że robię to bez wynagrodzenia, sprawiła , że nie trwało to dłużej. Ale nie mogę też nie wspomnieć o przypadkach, kiedy  pan prezes przedstawiając mnie na początku , sam zachęca zebranych aby wykorzystali moją obecność i dowiedzieli się niektórych spraw, których w inny sposób nie mogą się dowiedzieć.
    Tworzy się w niektórych organizacjach taka przepaść między "działaczami " wyższego szczebla, a tzw. dołami w Kołach , gdzie w żaden sposób nie idzie uzyskać interesującej informacji, którą "rezerwują dla siebie , ci z "wyższej półki".
    Pozdrawiam.
  7. Like
    Karpacki otrzymał reputację od AsperList otwarty   
    No to porozmawiajmy. Kiedy mamy do czynienia z sytuacją ,że coś co mogło by poprawić nasze potrzeby, w tym przypadku ratować nasze pszczoły przed zagrożeniem  wyginięcia, dochodzimy do wniosku ,że potrzebna jest interwencja ludzi  z wysokiego szczebla władzy, i w jakiś sposób należy im taką prośbę przekazać.  Zaczyna się z reguły od środków najprostszych, najbardziej grzecznych i zawierających szacunek dla wyższych organów władzy.  I zawsze wtedy zakłada się , że może "to coś da". Tak jest przy rozmowach , prośbach, petycjach , dezyderatach , aż do "Marszu w Obronie Pszczół".  Zawsze przy tych podejmowanych działaniach , towarzyszy nam spodziewany skutek , że to coś da. Gdyby były to sprawy błahe , które można w jakiś sposób ominąć lub w inny sposób załatwić, wtedy można na pewnym etapie próśb, odpuścić sobie, i załatwić sprawę w sposób nie wymagający interwencji z wysokiego szczebla.  W tym wypadku jednak, mamy do czynienia z problemem , który nie jest możliwy do załatwienia bez tej "wysokiej" interwencji. Bo pomimo ,że w innych krajach problem dostrzeżono , i tam wydano zarządzenia o zakazie stosowania neoniko....  to u nas , jak widać decydenci nie widzą jeszcze takiej potrzeby.  Nie przemawia do nich zresztą świadomość o sytuacji, jak taka bezczynność , zakończyła się w krajach innych , nawet takich, które często daje nam się , jako wzór do naśladowania. Mam tu na myśli np. USA, gdzie właśnie na skutek ogromnej chemizacji w rolnictwie, wytruto większość populacji pszczół na terenie tego kraju. Dla przykładu pozytywnego, problemy te nie występują tak drastycznie w sąsiedniej  Kanadzie, gdzie chemią już tak się nie szasta, i problemy z upadkami rodzin nie usuwają snu z oczu kanadyjskich pszczelarzy.  Obecnie USA szukają możliwości odbudowy pogłowia pszczół , starając się sprowadzać je z Australii czy Nowej Zelandii.  W podobny sposób w wielu prowincjach Chin wytrzebiono pszczoły i Chińczycy z pędzelkami i drabinami, zapylają sady .  Z tego co wiadomo, w całej Unii Europejskiej został wprowadzony zakaz stosowania neonikotynoidów w rolnictwie. Polska niestety jest tym krajem, który skwapliwie przyjmuje z prawa unijnego, to co na obecnym etapie szkodzi zwykłym obywatelom, natomiast jakoś nie "musi" przyjmować tego co korzystne. Wymienię  tu chociażby prawo do funkcjonowania dopłat bezpośrednich w pszczelarstwie, co do których prawo unijne nie miało by nic przeciwko takiemu rozwiązaniu , jednak zastawianie się nim , jest na rękę lobby , które z takiej formy jaka jest obecnie , ma największe 
    profity. Przyciśnięci do muru "działacze" , którzy mają w tym swój interes, w ostateczności używają argumentu, że jak by pszczelarz, dostał pieniądze do ręki , to by je wziął i przepił. Pomimo że w założeniach tych programów , fundusze te mają wspierać pszczelarzy, w rzeczywistości wspierają niewielką grupę producentów sprzętu i matek czy odkładów.  O ile przy programach "pomocowych", sprawa dotyczy głównie pszczelarzy, to już sprawa neonikotynoidów to zagrożenie dla zdrowia całego społeczeństwa.  Tu znów manipuluje się tak statystykami, aby pokazać np. ilu ludzi w Polsce umiera na raka z powodu palenia papierosów, pomimo że istnieje państwowy monopol na ich produkcję.  Nie podaje się wcale statystyk , ile ludzi umiera na raka , spowodowanego chemią w artykułach spożywczych, w tym neonikotynoidów, gdzie substancja czynna to też nikotyna. Dlatego też , każdy obywatel w tym kraju, który chciał by spożywać zdrową żywność , to nasz potencjalny sprzymierzeniec , na drodze o zakaz stosowania tych niesamowicie trujących substancji w rolnictwie.
    Skoro mamy rozmawiać , to trzeba też oddać głos innym chętnym.  Zapraszam.
    Pozdrawiam.
  8. Like
    Karpacki otrzymał reputację od Pszczółka AgataList otwarty   
    Szanowny kolego. Stosunkowo niedawno w innym wątku , kiedy napisałem że prowadzenie pasieki polega bardziej na zbieractwie , niż na zaplanowanej produkcji, kolega się ze mną zgodził.  Dziś uważa że pszczelarstwo to "rzemiosło".  Co się nagle zmieniło ?  Kiedy kilkadziesiąt lat wstecz , jako młody pszczelarz brałem udział w jednym ze szkoleń, jakie wtedy prowadził Związek, ujęła mnie wypowiedź wykładowcy, który chcąc pokazać czym jest pszczelarstwo, użył takiego zdania  " Jeśli rolnictwo uznali byśmy za dział tematyczny , tak jak dla przykładu , literatura, to pszczelarstwo w tym porównaniu , jest poezją. Tak , pszczelarstwo w rolnictwie jest poezją"  Zdanie to zrobiło na mnie duże wrażenie, że pamiętam je po blisko 60 latach.  A czym to rolnictwo - literatura , jest bez pszczelarstwa - poezji , w sposób niezwykle trafny pokazuje książka "Historia Pszczół" autorstwa Mai Lunde.   O ile można by sobie darować przeczytanie wszystkich , znajdujących się obecnie na rynku podręczników, to "Historię Pszczół," powinien przeczytać każdy.
    Pozdrawiam. 
  9. Like
    Karpacki otrzymał reputację od Pszczeli-DomList otwarty   
    Szanowny kolego. Stosunkowo niedawno w innym wątku , kiedy napisałem że prowadzenie pasieki polega bardziej na zbieractwie , niż na zaplanowanej produkcji, kolega się ze mną zgodził.  Dziś uważa że pszczelarstwo to "rzemiosło".  Co się nagle zmieniło ?  Kiedy kilkadziesiąt lat wstecz , jako młody pszczelarz brałem udział w jednym ze szkoleń, jakie wtedy prowadził Związek, ujęła mnie wypowiedź wykładowcy, który chcąc pokazać czym jest pszczelarstwo, użył takiego zdania  " Jeśli rolnictwo uznali byśmy za dział tematyczny , tak jak dla przykładu , literatura, to pszczelarstwo w tym porównaniu , jest poezją. Tak , pszczelarstwo w rolnictwie jest poezją"  Zdanie to zrobiło na mnie duże wrażenie, że pamiętam je po blisko 60 latach.  A czym to rolnictwo - literatura , jest bez pszczelarstwa - poezji , w sposób niezwykle trafny pokazuje książka "Historia Pszczół" autorstwa Mai Lunde.   O ile można by sobie darować przeczytanie wszystkich , znajdujących się obecnie na rynku podręczników, to "Historię Pszczół," powinien przeczytać każdy.
    Pozdrawiam. 
  10. Like
    Karpacki otrzymał reputację od lechList otwarty   
    No to porozmawiajmy. Kiedy mamy do czynienia z sytuacją ,że coś co mogło by poprawić nasze potrzeby, w tym przypadku ratować nasze pszczoły przed zagrożeniem  wyginięcia, dochodzimy do wniosku ,że potrzebna jest interwencja ludzi  z wysokiego szczebla władzy, i w jakiś sposób należy im taką prośbę przekazać.  Zaczyna się z reguły od środków najprostszych, najbardziej grzecznych i zawierających szacunek dla wyższych organów władzy.  I zawsze wtedy zakłada się , że może "to coś da". Tak jest przy rozmowach , prośbach, petycjach , dezyderatach , aż do "Marszu w Obronie Pszczół".  Zawsze przy tych podejmowanych działaniach , towarzyszy nam spodziewany skutek , że to coś da. Gdyby były to sprawy błahe , które można w jakiś sposób ominąć lub w inny sposób załatwić, wtedy można na pewnym etapie próśb, odpuścić sobie, i załatwić sprawę w sposób nie wymagający interwencji z wysokiego szczebla.  W tym wypadku jednak, mamy do czynienia z problemem , który nie jest możliwy do załatwienia bez tej "wysokiej" interwencji. Bo pomimo ,że w innych krajach problem dostrzeżono , i tam wydano zarządzenia o zakazie stosowania neoniko....  to u nas , jak widać decydenci nie widzą jeszcze takiej potrzeby.  Nie przemawia do nich zresztą świadomość o sytuacji, jak taka bezczynność , zakończyła się w krajach innych , nawet takich, które często daje nam się , jako wzór do naśladowania. Mam tu na myśli np. USA, gdzie właśnie na skutek ogromnej chemizacji w rolnictwie, wytruto większość populacji pszczół na terenie tego kraju. Dla przykładu pozytywnego, problemy te nie występują tak drastycznie w sąsiedniej  Kanadzie, gdzie chemią już tak się nie szasta, i problemy z upadkami rodzin nie usuwają snu z oczu kanadyjskich pszczelarzy.  Obecnie USA szukają możliwości odbudowy pogłowia pszczół , starając się sprowadzać je z Australii czy Nowej Zelandii.  W podobny sposób w wielu prowincjach Chin wytrzebiono pszczoły i Chińczycy z pędzelkami i drabinami, zapylają sady .  Z tego co wiadomo, w całej Unii Europejskiej został wprowadzony zakaz stosowania neonikotynoidów w rolnictwie. Polska niestety jest tym krajem, który skwapliwie przyjmuje z prawa unijnego, to co na obecnym etapie szkodzi zwykłym obywatelom, natomiast jakoś nie "musi" przyjmować tego co korzystne. Wymienię  tu chociażby prawo do funkcjonowania dopłat bezpośrednich w pszczelarstwie, co do których prawo unijne nie miało by nic przeciwko takiemu rozwiązaniu , jednak zastawianie się nim , jest na rękę lobby , które z takiej formy jaka jest obecnie , ma największe 
    profity. Przyciśnięci do muru "działacze" , którzy mają w tym swój interes, w ostateczności używają argumentu, że jak by pszczelarz, dostał pieniądze do ręki , to by je wziął i przepił. Pomimo że w założeniach tych programów , fundusze te mają wspierać pszczelarzy, w rzeczywistości wspierają niewielką grupę producentów sprzętu i matek czy odkładów.  O ile przy programach "pomocowych", sprawa dotyczy głównie pszczelarzy, to już sprawa neonikotynoidów to zagrożenie dla zdrowia całego społeczeństwa.  Tu znów manipuluje się tak statystykami, aby pokazać np. ilu ludzi w Polsce umiera na raka z powodu palenia papierosów, pomimo że istnieje państwowy monopol na ich produkcję.  Nie podaje się wcale statystyk , ile ludzi umiera na raka , spowodowanego chemią w artykułach spożywczych, w tym neonikotynoidów, gdzie substancja czynna to też nikotyna. Dlatego też , każdy obywatel w tym kraju, który chciał by spożywać zdrową żywność , to nasz potencjalny sprzymierzeniec , na drodze o zakaz stosowania tych niesamowicie trujących substancji w rolnictwie.
    Skoro mamy rozmawiać , to trzeba też oddać głos innym chętnym.  Zapraszam.
    Pozdrawiam.
  11. Like
    Karpacki otrzymał reputację od tarczewskiList otwarty   
    No to porozmawiajmy. Kiedy mamy do czynienia z sytuacją ,że coś co mogło by poprawić nasze potrzeby, w tym przypadku ratować nasze pszczoły przed zagrożeniem  wyginięcia, dochodzimy do wniosku ,że potrzebna jest interwencja ludzi  z wysokiego szczebla władzy, i w jakiś sposób należy im taką prośbę przekazać.  Zaczyna się z reguły od środków najprostszych, najbardziej grzecznych i zawierających szacunek dla wyższych organów władzy.  I zawsze wtedy zakłada się , że może "to coś da". Tak jest przy rozmowach , prośbach, petycjach , dezyderatach , aż do "Marszu w Obronie Pszczół".  Zawsze przy tych podejmowanych działaniach , towarzyszy nam spodziewany skutek , że to coś da. Gdyby były to sprawy błahe , które można w jakiś sposób ominąć lub w inny sposób załatwić, wtedy można na pewnym etapie próśb, odpuścić sobie, i załatwić sprawę w sposób nie wymagający interwencji z wysokiego szczebla.  W tym wypadku jednak, mamy do czynienia z problemem , który nie jest możliwy do załatwienia bez tej "wysokiej" interwencji. Bo pomimo ,że w innych krajach problem dostrzeżono , i tam wydano zarządzenia o zakazie stosowania neoniko....  to u nas , jak widać decydenci nie widzą jeszcze takiej potrzeby.  Nie przemawia do nich zresztą świadomość o sytuacji, jak taka bezczynność , zakończyła się w krajach innych , nawet takich, które często daje nam się , jako wzór do naśladowania. Mam tu na myśli np. USA, gdzie właśnie na skutek ogromnej chemizacji w rolnictwie, wytruto większość populacji pszczół na terenie tego kraju. Dla przykładu pozytywnego, problemy te nie występują tak drastycznie w sąsiedniej  Kanadzie, gdzie chemią już tak się nie szasta, i problemy z upadkami rodzin nie usuwają snu z oczu kanadyjskich pszczelarzy.  Obecnie USA szukają możliwości odbudowy pogłowia pszczół , starając się sprowadzać je z Australii czy Nowej Zelandii.  W podobny sposób w wielu prowincjach Chin wytrzebiono pszczoły i Chińczycy z pędzelkami i drabinami, zapylają sady .  Z tego co wiadomo, w całej Unii Europejskiej został wprowadzony zakaz stosowania neonikotynoidów w rolnictwie. Polska niestety jest tym krajem, który skwapliwie przyjmuje z prawa unijnego, to co na obecnym etapie szkodzi zwykłym obywatelom, natomiast jakoś nie "musi" przyjmować tego co korzystne. Wymienię  tu chociażby prawo do funkcjonowania dopłat bezpośrednich w pszczelarstwie, co do których prawo unijne nie miało by nic przeciwko takiemu rozwiązaniu , jednak zastawianie się nim , jest na rękę lobby , które z takiej formy jaka jest obecnie , ma największe 
    profity. Przyciśnięci do muru "działacze" , którzy mają w tym swój interes, w ostateczności używają argumentu, że jak by pszczelarz, dostał pieniądze do ręki , to by je wziął i przepił. Pomimo że w założeniach tych programów , fundusze te mają wspierać pszczelarzy, w rzeczywistości wspierają niewielką grupę producentów sprzętu i matek czy odkładów.  O ile przy programach "pomocowych", sprawa dotyczy głównie pszczelarzy, to już sprawa neonikotynoidów to zagrożenie dla zdrowia całego społeczeństwa.  Tu znów manipuluje się tak statystykami, aby pokazać np. ilu ludzi w Polsce umiera na raka z powodu palenia papierosów, pomimo że istnieje państwowy monopol na ich produkcję.  Nie podaje się wcale statystyk , ile ludzi umiera na raka , spowodowanego chemią w artykułach spożywczych, w tym neonikotynoidów, gdzie substancja czynna to też nikotyna. Dlatego też , każdy obywatel w tym kraju, który chciał by spożywać zdrową żywność , to nasz potencjalny sprzymierzeniec , na drodze o zakaz stosowania tych niesamowicie trujących substancji w rolnictwie.
    Skoro mamy rozmawiać , to trzeba też oddać głos innym chętnym.  Zapraszam.
    Pozdrawiam.
  12. Like
    Karpacki otrzymał reputację od lechList otwarty   
    Przeczytałem z uwagą tę odpowiedź , choć muszę przyznać że było to trudne, im dalej w tekst , tym więcej dawno ogranych farmazonów. Można to tylko porównać do sytuacji , gdzie przywożą do lekarza człowieka w agonii , porozrywanego na skutek jakiegoś wypadku , a lekarz zamiast brać się za jego leczenie , zaczyna wykład , jakich pacjent powinien używać kosmetyków, jakie powinien nosić markowe ciuchy i podaje gdzie jest możliwość uzyskania dofinansowania przy ich zakupie.  Poświęca się wiele czasu na tłumaczenie sposobu postępowania podczas wystąpienia zatrucia pszczół na plantacji, gdzie najprawdopodobniej rolnik ponosi winę, nie dostrzegając absolutnie problemu neonikotynoidów. 
    Według treści tego pisma , wynika , jakoby ich w ogóle nie było, i dla pszczół były one obojętne , nie mówiąc już o nas ludziach. Jak myślę , jest to celowo nie ujęte w takim oficjalnym piśmie,  ze wstydu że w Polsce są one dopuszczone. Rozwłóczenie tematu monitoringu upadków w pasiekach na kilka lat , kiedy silne rodziny kończą się w czasie dwóch - trzech tygodni.  Po co im wtedy rozbudowany system dopłat do producentów sprzętu , matek i odkładów ?? Tych pszczół już nie będzie , zanim firmy zdążą "wyprodukować " te piękne miodarki i błyszczące stoły do odsklepiania miodu.
    Jak widać , metoda pism , listów otwartych czy zamkniętych, metoda próśb i dezyderatów się nie sprawdza. Należało by chyba , kilka osób z Ministerstwa i niektórych instytucji centralnych , wziąć "pod przymusem" i pokazać naocznie kilkadziesiąt dużych pasiek , gdzie jeszcze niedawno tętniło życie , a obecnie można tylko zbierać pięknie zasklepione ramki z pokarmem, i zastanawiać się, gdzie podziały się pszczoły ? dlaczego nie ma ich ani na dennicy ula , ani nie leżą przed ulami , i co zrobić z tym co po tych rodzinach pozostało??   Stan tych rodzin , jaki był jeszcze dwa lub trzy tygodnie wcześniej, pokazywał by , że nie stało się tak z powodu warrozy.  Upadek rodziny z tego powodu , jest zdarzeniem rozłożonym w dłuższym okresie czasu, którego poszczególne etapy, są do zauważenia przez pszczelarza.  Przy neonikotynoidach , wszystko odbywa się lawinowo , z reguły w czasie prowadzonego dokarmiania, kiedy pszczelarz ze zrozumiałych względów, nie ma potrzeby zaglądania do wnętrza gniazda.
    Inaczej działają neonikotynoidy jakie dostają się do środowiska ula z rzepaku , ale to jest akurat przedmiotem opracowania , które będzie wkrótce opublikowane.
    Szanowni koledzy. Wkrótce zostanie rozpowszechniona wśród polskich pszczelarzy , ankieta dotycząca praktyk stosowanych w pszczelarstwie w Europie. Jest ona z inicjatywy EFSA, za pośrednictwem Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Polsce.  Mam prośbę do tych wszystkich, do których ta ankieta dotrze i będą mieli możliwość ją wypełnić . Piszcie tam prawdę. Nie starajcie się pokazywać , że wbrew prawdzie wszystko jest ok.  W wielu miejscach jest źle, a będzie jeszcze gorzej.
    Może tym sposobem, zwrócimy uwagę tych Instytucji, na zagrożenie dla pszczół w Polsce? Nie głaskajcie stanu polskiego pszczelarstwa tylko dlatego , że "tak wypada" , bo co "inni powiedzą"  Kiedy skończą się te hymny, na temat wzrostu ilości pasiek i rodzin pszczelich w naszym kraju?  Kiedy wreszcie , posiadająca tyle możliwości manipulacji "statystyka" przestanie być tym , do czego stale odwołują się tacy , jak autorzy tej odpowiedzi o której mówimy.??
    To na razie tyle. Prace w toku. Pozdrawiam.
  13. Like
    Karpacki otrzymał reputację od Piotr_SList otwarty   
    No to porozmawiajmy. Kiedy mamy do czynienia z sytuacją ,że coś co mogło by poprawić nasze potrzeby, w tym przypadku ratować nasze pszczoły przed zagrożeniem  wyginięcia, dochodzimy do wniosku ,że potrzebna jest interwencja ludzi  z wysokiego szczebla władzy, i w jakiś sposób należy im taką prośbę przekazać.  Zaczyna się z reguły od środków najprostszych, najbardziej grzecznych i zawierających szacunek dla wyższych organów władzy.  I zawsze wtedy zakłada się , że może "to coś da". Tak jest przy rozmowach , prośbach, petycjach , dezyderatach , aż do "Marszu w Obronie Pszczół".  Zawsze przy tych podejmowanych działaniach , towarzyszy nam spodziewany skutek , że to coś da. Gdyby były to sprawy błahe , które można w jakiś sposób ominąć lub w inny sposób załatwić, wtedy można na pewnym etapie próśb, odpuścić sobie, i załatwić sprawę w sposób nie wymagający interwencji z wysokiego szczebla.  W tym wypadku jednak, mamy do czynienia z problemem , który nie jest możliwy do załatwienia bez tej "wysokiej" interwencji. Bo pomimo ,że w innych krajach problem dostrzeżono , i tam wydano zarządzenia o zakazie stosowania neoniko....  to u nas , jak widać decydenci nie widzą jeszcze takiej potrzeby.  Nie przemawia do nich zresztą świadomość o sytuacji, jak taka bezczynność , zakończyła się w krajach innych , nawet takich, które często daje nam się , jako wzór do naśladowania. Mam tu na myśli np. USA, gdzie właśnie na skutek ogromnej chemizacji w rolnictwie, wytruto większość populacji pszczół na terenie tego kraju. Dla przykładu pozytywnego, problemy te nie występują tak drastycznie w sąsiedniej  Kanadzie, gdzie chemią już tak się nie szasta, i problemy z upadkami rodzin nie usuwają snu z oczu kanadyjskich pszczelarzy.  Obecnie USA szukają możliwości odbudowy pogłowia pszczół , starając się sprowadzać je z Australii czy Nowej Zelandii.  W podobny sposób w wielu prowincjach Chin wytrzebiono pszczoły i Chińczycy z pędzelkami i drabinami, zapylają sady .  Z tego co wiadomo, w całej Unii Europejskiej został wprowadzony zakaz stosowania neonikotynoidów w rolnictwie. Polska niestety jest tym krajem, który skwapliwie przyjmuje z prawa unijnego, to co na obecnym etapie szkodzi zwykłym obywatelom, natomiast jakoś nie "musi" przyjmować tego co korzystne. Wymienię  tu chociażby prawo do funkcjonowania dopłat bezpośrednich w pszczelarstwie, co do których prawo unijne nie miało by nic przeciwko takiemu rozwiązaniu , jednak zastawianie się nim , jest na rękę lobby , które z takiej formy jaka jest obecnie , ma największe 
    profity. Przyciśnięci do muru "działacze" , którzy mają w tym swój interes, w ostateczności używają argumentu, że jak by pszczelarz, dostał pieniądze do ręki , to by je wziął i przepił. Pomimo że w założeniach tych programów , fundusze te mają wspierać pszczelarzy, w rzeczywistości wspierają niewielką grupę producentów sprzętu i matek czy odkładów.  O ile przy programach "pomocowych", sprawa dotyczy głównie pszczelarzy, to już sprawa neonikotynoidów to zagrożenie dla zdrowia całego społeczeństwa.  Tu znów manipuluje się tak statystykami, aby pokazać np. ilu ludzi w Polsce umiera na raka z powodu palenia papierosów, pomimo że istnieje państwowy monopol na ich produkcję.  Nie podaje się wcale statystyk , ile ludzi umiera na raka , spowodowanego chemią w artykułach spożywczych, w tym neonikotynoidów, gdzie substancja czynna to też nikotyna. Dlatego też , każdy obywatel w tym kraju, który chciał by spożywać zdrową żywność , to nasz potencjalny sprzymierzeniec , na drodze o zakaz stosowania tych niesamowicie trujących substancji w rolnictwie.
    Skoro mamy rozmawiać , to trzeba też oddać głos innym chętnym.  Zapraszam.
    Pozdrawiam.
  14. Like
    Karpacki otrzymał reputację od tarczewskiAnkieta   
    Z całym szacunkiem , ale po co i w jaki sposób ?? Aktualna sytuacja pokazuje stan faktyczny zainteresowania tematem, a jaki on będzie w efekcie "dobijania" do 50 głosów? 
    Zamiast na siłę "dobijać" do pewnej ilości głosów, należy przyjąć  stan faktyczny do wiadomości.  A to pokazuje, że przygniatająca większość użytkowników tego forum, ma w nosie jego kształt , zwyczaje i atmosferę . Przyjmują oni postawę widza na jakimś widowisku sportowym, któremu obojętne jest, co dzieje się na tej sportowej arenie, ale ogląda bo akurat nie ma nic lepszego do roboty, a tam chociaż jacyś ludzie biegają w kolorowych strojach , i co pewien czas ktoś w ciekawy sposób się przewróci.
    Postawa zresztą prezentowana nie tylko przy tej ankiecie.  W innych sytuacjach także.  Tak właśnie wygląda w rzeczywistości tzw. "opinia publiczna".  Widać jak jest miarodajna , a mimo to wielu chętnie się na nią powołuje. A gdyby jakimś nadludzkim wysiłkiem , udało się "dobić" "chociaż do 50 głosów" , to czy takie wyniki można by uznać za wiarygodne i miarodajne?  Ja osobiście , wątpię. 
    Pozdrawiam.
  15. Like
    Karpacki otrzymał reputację od czargList otwarty   
    Przeczytałem z uwagą tę odpowiedź , choć muszę przyznać że było to trudne, im dalej w tekst , tym więcej dawno ogranych farmazonów. Można to tylko porównać do sytuacji , gdzie przywożą do lekarza człowieka w agonii , porozrywanego na skutek jakiegoś wypadku , a lekarz zamiast brać się za jego leczenie , zaczyna wykład , jakich pacjent powinien używać kosmetyków, jakie powinien nosić markowe ciuchy i podaje gdzie jest możliwość uzyskania dofinansowania przy ich zakupie.  Poświęca się wiele czasu na tłumaczenie sposobu postępowania podczas wystąpienia zatrucia pszczół na plantacji, gdzie najprawdopodobniej rolnik ponosi winę, nie dostrzegając absolutnie problemu neonikotynoidów. 
    Według treści tego pisma , wynika , jakoby ich w ogóle nie było, i dla pszczół były one obojętne , nie mówiąc już o nas ludziach. Jak myślę , jest to celowo nie ujęte w takim oficjalnym piśmie,  ze wstydu że w Polsce są one dopuszczone. Rozwłóczenie tematu monitoringu upadków w pasiekach na kilka lat , kiedy silne rodziny kończą się w czasie dwóch - trzech tygodni.  Po co im wtedy rozbudowany system dopłat do producentów sprzętu , matek i odkładów ?? Tych pszczół już nie będzie , zanim firmy zdążą "wyprodukować " te piękne miodarki i błyszczące stoły do odsklepiania miodu.
    Jak widać , metoda pism , listów otwartych czy zamkniętych, metoda próśb i dezyderatów się nie sprawdza. Należało by chyba , kilka osób z Ministerstwa i niektórych instytucji centralnych , wziąć "pod przymusem" i pokazać naocznie kilkadziesiąt dużych pasiek , gdzie jeszcze niedawno tętniło życie , a obecnie można tylko zbierać pięknie zasklepione ramki z pokarmem, i zastanawiać się, gdzie podziały się pszczoły ? dlaczego nie ma ich ani na dennicy ula , ani nie leżą przed ulami , i co zrobić z tym co po tych rodzinach pozostało??   Stan tych rodzin , jaki był jeszcze dwa lub trzy tygodnie wcześniej, pokazywał by , że nie stało się tak z powodu warrozy.  Upadek rodziny z tego powodu , jest zdarzeniem rozłożonym w dłuższym okresie czasu, którego poszczególne etapy, są do zauważenia przez pszczelarza.  Przy neonikotynoidach , wszystko odbywa się lawinowo , z reguły w czasie prowadzonego dokarmiania, kiedy pszczelarz ze zrozumiałych względów, nie ma potrzeby zaglądania do wnętrza gniazda.
    Inaczej działają neonikotynoidy jakie dostają się do środowiska ula z rzepaku , ale to jest akurat przedmiotem opracowania , które będzie wkrótce opublikowane.
    Szanowni koledzy. Wkrótce zostanie rozpowszechniona wśród polskich pszczelarzy , ankieta dotycząca praktyk stosowanych w pszczelarstwie w Europie. Jest ona z inicjatywy EFSA, za pośrednictwem Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Polsce.  Mam prośbę do tych wszystkich, do których ta ankieta dotrze i będą mieli możliwość ją wypełnić . Piszcie tam prawdę. Nie starajcie się pokazywać , że wbrew prawdzie wszystko jest ok.  W wielu miejscach jest źle, a będzie jeszcze gorzej.
    Może tym sposobem, zwrócimy uwagę tych Instytucji, na zagrożenie dla pszczół w Polsce? Nie głaskajcie stanu polskiego pszczelarstwa tylko dlatego , że "tak wypada" , bo co "inni powiedzą"  Kiedy skończą się te hymny, na temat wzrostu ilości pasiek i rodzin pszczelich w naszym kraju?  Kiedy wreszcie , posiadająca tyle możliwości manipulacji "statystyka" przestanie być tym , do czego stale odwołują się tacy , jak autorzy tej odpowiedzi o której mówimy.??
    To na razie tyle. Prace w toku. Pozdrawiam.
  16. Like
    Karpacki otrzymał reputację od tarczewskiAdoptuj pszczołę !   
    Cieszy mnie, że chociaż "trochę racji" mi kolega przyznał. Oczywiście można dyskutować, czy aż tak jest nam potrzebny "szum medialny".  Niewątpliwie takim "szumem medialnym" można by nazwać akcję "Życie miodem słodzone" . I co ona przyniosła przeciętnemu pszczelarzowi ??  Jej finansowanie uzależnione było od tego aby nie promować polskiego miodu, a tylko miód jako produkt spożywczy.  Bez pudła można stwierdzić , ze o ile akcja ta w jakiś sposób wpłynęła na zwiększenie spożycia miodu w naszym kraju, to szczególnie skorzystali z tego importerzy. Polski pszczelarz, dysponujący dobrym produktem, nigdy nie ma problemu z jego sprzedażą, i nie znam ani jednego, któremu miód by się zepsuł , czy przeterminował, z tego powodu, że nie miał go gdzie sprzedać. A tak przy okazji, warto pokazać, jakim paradoksem są przepisy stwierdzające , że na etykiecie miodu ma być termin  przydatności do spożycia.  Pszczelarz może przechowywać miód przykładowo 10 lat, a termin przydatności  do spożycia, będzie się liczył od daty rozlewu.  Znaczyło by to, że winna zachowaniu jakości miodu jest etykieta, gdyż wcześniej , choćby przez lata, nic się w nim nie dzieje , co miało by wpływ na jego przydatność do spożycia?  "Greenpeace zarobił na tym medialnie i wizerunkowo".  Widocznie tego potrzebuje. Ale prawdopodobnie bardziej potrzebuje "zarobku" finansowego, a "wizerunek i medialność" są tylko potrzebne, w drodze do dorobku finansowego.  Czy nam jest to potrzebne, wątpię.  Owszem trochę kasy dla organizacji by się przydało, ale jakim kosztem by to miało być? Jakie musiały by być spełnione warunki aby coś takiego mogło zaistnieć? Ja sobie nie wyobrażam.
    W samym naszym środowisku, są tacy , którym przeszkadza, że klub polankowy, nie odprowadza całej składki do dyspozycji Zarządu, chociaż we wszystkich organizacjach posiadających struktury terenowe, tak jest. Są tacy "patrioci" że gdyby pojawiły się jakieś wpływy poza składkowe, natychmiast by je opodatkowali i kazali tworzyć rozbudowane struktury kontrolne.  A co do poza statutowych działań popularyzujących pszczelarstwo i jego znaczenie, organizacje i sami pszczelarze robią ogromną robotę. Gdybyśmy zaczęli wymieniać spotkania w przedszkolach, szkołach różnego szczebla, pogadanki w Kołach Gospodyń Wiejskich , Uniwersytetach Trzeciego Wieku, prelekcje w Domach Wczasowych, Sanatoriach, i dla wielu innych zorganizowanych grup, jest tego niesamowita ilość.  Nie robimy tego jednak w postaci "szumu medialnego" , przy obecności kamer i dziennikarzy.  Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że te spokojnie prowadzone prelekcje i pogadanki, więcej dają, jak te z towarzystwem "szumu" . Te medialne zwykle kończą się w momencie wyłączenia kamery, czy odjazdu dziennikarza. Przykładem takiego "działania" jest obrazek, kiedy na rozpoczęcie jakiejś inwestycji, ustawia się rząd polityków z łopatami, przerzucają kilka z nich, urobku ziemi, i dzielą się następnie pociętą wstęgą pamiątkową.  Szkoda, że nie ma już kamer , kiedy spożywają następnie suty posiłek, na konto przyszłych zysków, jakie rozpoczęta inwestycja ma przynosić. 
    Takich "cwanych" organizacji jak Greenpeace są już setki , jeśli nie tysiące. Wszystkie starają się zdobyć fundusze na swoje pensje i działalność tzw. statutową , przy pomocy głównie "szumu medialnego"  Jak na razie jest to jeszcze skuteczna forma generowania dochodów. Wszystko jednak do czasu.  Gdyby Organizacje pszczelarskie miały pójść w tym kierunku, to na pewno ja bym tego nie poparł. Zawsze było by wyjście , aby takie towarzystwo opuścić.
    Pozdrawiam.
  17. Like
    Karpacki otrzymał reputację od vegaAdoptuj pszczołę !   
    Cieszy mnie, że chociaż "trochę racji" mi kolega przyznał. Oczywiście można dyskutować, czy aż tak jest nam potrzebny "szum medialny".  Niewątpliwie takim "szumem medialnym" można by nazwać akcję "Życie miodem słodzone" . I co ona przyniosła przeciętnemu pszczelarzowi ??  Jej finansowanie uzależnione było od tego aby nie promować polskiego miodu, a tylko miód jako produkt spożywczy.  Bez pudła można stwierdzić , ze o ile akcja ta w jakiś sposób wpłynęła na zwiększenie spożycia miodu w naszym kraju, to szczególnie skorzystali z tego importerzy. Polski pszczelarz, dysponujący dobrym produktem, nigdy nie ma problemu z jego sprzedażą, i nie znam ani jednego, któremu miód by się zepsuł , czy przeterminował, z tego powodu, że nie miał go gdzie sprzedać. A tak przy okazji, warto pokazać, jakim paradoksem są przepisy stwierdzające , że na etykiecie miodu ma być termin  przydatności do spożycia.  Pszczelarz może przechowywać miód przykładowo 10 lat, a termin przydatności  do spożycia, będzie się liczył od daty rozlewu.  Znaczyło by to, że winna zachowaniu jakości miodu jest etykieta, gdyż wcześniej , choćby przez lata, nic się w nim nie dzieje , co miało by wpływ na jego przydatność do spożycia?  "Greenpeace zarobił na tym medialnie i wizerunkowo".  Widocznie tego potrzebuje. Ale prawdopodobnie bardziej potrzebuje "zarobku" finansowego, a "wizerunek i medialność" są tylko potrzebne, w drodze do dorobku finansowego.  Czy nam jest to potrzebne, wątpię.  Owszem trochę kasy dla organizacji by się przydało, ale jakim kosztem by to miało być? Jakie musiały by być spełnione warunki aby coś takiego mogło zaistnieć? Ja sobie nie wyobrażam.
    W samym naszym środowisku, są tacy , którym przeszkadza, że klub polankowy, nie odprowadza całej składki do dyspozycji Zarządu, chociaż we wszystkich organizacjach posiadających struktury terenowe, tak jest. Są tacy "patrioci" że gdyby pojawiły się jakieś wpływy poza składkowe, natychmiast by je opodatkowali i kazali tworzyć rozbudowane struktury kontrolne.  A co do poza statutowych działań popularyzujących pszczelarstwo i jego znaczenie, organizacje i sami pszczelarze robią ogromną robotę. Gdybyśmy zaczęli wymieniać spotkania w przedszkolach, szkołach różnego szczebla, pogadanki w Kołach Gospodyń Wiejskich , Uniwersytetach Trzeciego Wieku, prelekcje w Domach Wczasowych, Sanatoriach, i dla wielu innych zorganizowanych grup, jest tego niesamowita ilość.  Nie robimy tego jednak w postaci "szumu medialnego" , przy obecności kamer i dziennikarzy.  Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że te spokojnie prowadzone prelekcje i pogadanki, więcej dają, jak te z towarzystwem "szumu" . Te medialne zwykle kończą się w momencie wyłączenia kamery, czy odjazdu dziennikarza. Przykładem takiego "działania" jest obrazek, kiedy na rozpoczęcie jakiejś inwestycji, ustawia się rząd polityków z łopatami, przerzucają kilka z nich, urobku ziemi, i dzielą się następnie pociętą wstęgą pamiątkową.  Szkoda, że nie ma już kamer , kiedy spożywają następnie suty posiłek, na konto przyszłych zysków, jakie rozpoczęta inwestycja ma przynosić. 
    Takich "cwanych" organizacji jak Greenpeace są już setki , jeśli nie tysiące. Wszystkie starają się zdobyć fundusze na swoje pensje i działalność tzw. statutową , przy pomocy głównie "szumu medialnego"  Jak na razie jest to jeszcze skuteczna forma generowania dochodów. Wszystko jednak do czasu.  Gdyby Organizacje pszczelarskie miały pójść w tym kierunku, to na pewno ja bym tego nie poparł. Zawsze było by wyjście , aby takie towarzystwo opuścić.
    Pozdrawiam.
  18. Like
    Karpacki otrzymał reputację od Jondrek KAdoptuj pszczołę !   
    Cieszy mnie, że chociaż "trochę racji" mi kolega przyznał. Oczywiście można dyskutować, czy aż tak jest nam potrzebny "szum medialny".  Niewątpliwie takim "szumem medialnym" można by nazwać akcję "Życie miodem słodzone" . I co ona przyniosła przeciętnemu pszczelarzowi ??  Jej finansowanie uzależnione było od tego aby nie promować polskiego miodu, a tylko miód jako produkt spożywczy.  Bez pudła można stwierdzić , ze o ile akcja ta w jakiś sposób wpłynęła na zwiększenie spożycia miodu w naszym kraju, to szczególnie skorzystali z tego importerzy. Polski pszczelarz, dysponujący dobrym produktem, nigdy nie ma problemu z jego sprzedażą, i nie znam ani jednego, któremu miód by się zepsuł , czy przeterminował, z tego powodu, że nie miał go gdzie sprzedać. A tak przy okazji, warto pokazać, jakim paradoksem są przepisy stwierdzające , że na etykiecie miodu ma być termin  przydatności do spożycia.  Pszczelarz może przechowywać miód przykładowo 10 lat, a termin przydatności  do spożycia, będzie się liczył od daty rozlewu.  Znaczyło by to, że winna zachowaniu jakości miodu jest etykieta, gdyż wcześniej , choćby przez lata, nic się w nim nie dzieje , co miało by wpływ na jego przydatność do spożycia?  "Greenpeace zarobił na tym medialnie i wizerunkowo".  Widocznie tego potrzebuje. Ale prawdopodobnie bardziej potrzebuje "zarobku" finansowego, a "wizerunek i medialność" są tylko potrzebne, w drodze do dorobku finansowego.  Czy nam jest to potrzebne, wątpię.  Owszem trochę kasy dla organizacji by się przydało, ale jakim kosztem by to miało być? Jakie musiały by być spełnione warunki aby coś takiego mogło zaistnieć? Ja sobie nie wyobrażam.
    W samym naszym środowisku, są tacy , którym przeszkadza, że klub polankowy, nie odprowadza całej składki do dyspozycji Zarządu, chociaż we wszystkich organizacjach posiadających struktury terenowe, tak jest. Są tacy "patrioci" że gdyby pojawiły się jakieś wpływy poza składkowe, natychmiast by je opodatkowali i kazali tworzyć rozbudowane struktury kontrolne.  A co do poza statutowych działań popularyzujących pszczelarstwo i jego znaczenie, organizacje i sami pszczelarze robią ogromną robotę. Gdybyśmy zaczęli wymieniać spotkania w przedszkolach, szkołach różnego szczebla, pogadanki w Kołach Gospodyń Wiejskich , Uniwersytetach Trzeciego Wieku, prelekcje w Domach Wczasowych, Sanatoriach, i dla wielu innych zorganizowanych grup, jest tego niesamowita ilość.  Nie robimy tego jednak w postaci "szumu medialnego" , przy obecności kamer i dziennikarzy.  Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że te spokojnie prowadzone prelekcje i pogadanki, więcej dają, jak te z towarzystwem "szumu" . Te medialne zwykle kończą się w momencie wyłączenia kamery, czy odjazdu dziennikarza. Przykładem takiego "działania" jest obrazek, kiedy na rozpoczęcie jakiejś inwestycji, ustawia się rząd polityków z łopatami, przerzucają kilka z nich, urobku ziemi, i dzielą się następnie pociętą wstęgą pamiątkową.  Szkoda, że nie ma już kamer , kiedy spożywają następnie suty posiłek, na konto przyszłych zysków, jakie rozpoczęta inwestycja ma przynosić. 
    Takich "cwanych" organizacji jak Greenpeace są już setki , jeśli nie tysiące. Wszystkie starają się zdobyć fundusze na swoje pensje i działalność tzw. statutową , przy pomocy głównie "szumu medialnego"  Jak na razie jest to jeszcze skuteczna forma generowania dochodów. Wszystko jednak do czasu.  Gdyby Organizacje pszczelarskie miały pójść w tym kierunku, to na pewno ja bym tego nie poparł. Zawsze było by wyjście , aby takie towarzystwo opuścić.
    Pozdrawiam.
  19. Like
    Karpacki otrzymał reputację od maniek_mbKlub Polankowy - nowa alternatywa   
    Otóż szanowni koledzy, jeśli przeprowadzi się ankietę , to jak pokazuje tradycja, z pewnością weźmie w niej udział głównie ta grupa użytkowników, którym istnienie tego "chlewa" pasuje z różnych powodów. I potrwa to przynajmniej kilka miesięcy. Ja jestem zdania, że taką decyzję powinien podjąć Zarząd , o ile oczywiście w całym swoim składzie ma rozeznanie co się w tym "chlewiku " dzieje. Analizując wpisy w tym dziale forum od lat, wyraźnie widać, że w tematach tam poruszanych, nie ma możliwości uzyskania konsensusu, tak wielka jest różnorodność i pochodzenia i poglądów wśród tam piszących. Podam dość jaskrawy przykład, jak mają znaleźć wspólne zdanie np. taki, którego przodkowie zginęli w Katyniu, z takim który miał dziadka w Wermachcie, i po zakończeniu wojny ten od "dziadka" otrzymywał piękną rentę z RFN , a ten drugi musiał głęboko zginać kark, przed spadkobiercami tych , którzy  w Katyniu strzelali w tył głowy.  Podałem jeden przykład, ale podobnych sytuacji można by przytoczyć wiele.
    Nie chcę wchodzić w prawa Zarządu do podejmowania decyzji korzystnych dla wizerunku Polanki, ale jeśli głos mój , może być głosem doradczym, doradzam likwidację miejsca, gdzie ani użytkownicy, ani wizerunek Polanki niczego nie zyskają. Natomiast wiele tracą. 
    Pozdrawiam
  20. Like
    Karpacki otrzymał reputację od Pszczeli-DomKlub Polankowy - nowa alternatywa   
    Nie wiem co kolega uważa za "meritum" w tym wątku?  Jeśli Kluby Polankowe, to dużo na ten temat rozmawialiśmy na spotkaniu w Bukowinie Tatrzańskiej i ja aktualnie biorę udział w organizacji kolejnych dwóch.  Ale nie wymieniam tych działań , jako swoich osiągnięć, tak jak robi to jeden z innych użytkowników tego forum. Robię to dlatego że leży mi na sercu dobro i rozwój Polanki. Nie robię od tych działań, żadnych uników, ani też nie unikam odpowiedzi na żadne pytanie jakie zostaje mi zadane, w przeciwieństwie do kolegi "Borowego" , który "obiecuje" , że odpowie na moje pytania kiedy "znajde chwile czasu".  I jeszcze wydaje mu się , że mnie tym "usatysfakcjonuje".
    Oczywiście że mnie to nie satysfakcjonuje, bo kiedy kolega "znajde chwile czasu" , może sam będę już znał odpowiedzi na te pytania.
    Tymczasem robimy to co robimy i mam nadzieję że z satysfakcją dla tych kolegów , których to dotyczy, uda się sfinalizować prace, nad powstaniem dwóch kolejnych klubów polankowych.
  21. Like
    Karpacki otrzymał reputację od baruZgnilec i co dalej?   
    Tak samo ludzie, od razy zmalały by kolejki do lekarza.
    Pozdrawiam.
  22. Like
    Karpacki otrzymał reputację od roburusWykaz i galeria klejm   
    Temat który poruszył kolega , jest bardzo ważny i koresponduje z opublikowanym w ostatnim czasie Listem Otwartym do wszystkich , którzy mogą mieć jakiś wpływ na stan 
     pszczelarstwa w Polsce. Jak sądzę pytania , które zawarł kolega w swoim poscie, należy skierować  przede wszystkim do Głównego Lekarza Weterynarii, z prośbą o informacje jak unormowana jest w Polsce sprawa funkcjonowania pszczół w urządzanych w lasach barciach. Z tego co wiadomo , większość tego typu akcji, kończy się z chwilą uzyskania kwoty dofinansowania, która to z reguły , jest głównym bodźcem do wykonywania i zasiedlania takich barci. Jako jeden z elementów "wywiązania się " z podjętego zobowiązania, jest zadbanie, aby finał tego przedsięwzięcia, był w obecności kamer, aparatów fotograficznych, i oczywiście grupki pismaków, którzy rozpowszechnią informacje o tak "ważnym" dla beneficjentów finansowych , wydarzeniu. Dalej wszystko idzie już wiadomym torem, a przyroda ten scenariusz dawno ustaliła.  Pszczoły męczą się tam jakiś czas, tak długo na ile zdołają zebrać pokarmu , lub wykończy je rozwijająca się choroba czy pasożyty.  Największy zysk z tego ma motylica, i ewentualnie dzikie ptactwo, o ile wylot do tej barci nie będzie zbyt mały, co uniemożliwiało by dostęp ptactwa do wnętrza tej "spiżarni"
    Jako załącznik do tego pytania, powinien być , rozpowszechniany właśnie List Otwarty, ze wskazaniem, że tego typu działalność, pozostawiona następnie wymaganej opieki, stanowi jeden z kolejnych elementów, zagrażających pszczołom w naszym kraju.
    Pozdrawiam.
  23. Like
    Karpacki otrzymał reputację od czargWykaz i galeria klejm   
    Temat który poruszył kolega , jest bardzo ważny i koresponduje z opublikowanym w ostatnim czasie Listem Otwartym do wszystkich , którzy mogą mieć jakiś wpływ na stan 
     pszczelarstwa w Polsce. Jak sądzę pytania , które zawarł kolega w swoim poscie, należy skierować  przede wszystkim do Głównego Lekarza Weterynarii, z prośbą o informacje jak unormowana jest w Polsce sprawa funkcjonowania pszczół w urządzanych w lasach barciach. Z tego co wiadomo , większość tego typu akcji, kończy się z chwilą uzyskania kwoty dofinansowania, która to z reguły , jest głównym bodźcem do wykonywania i zasiedlania takich barci. Jako jeden z elementów "wywiązania się " z podjętego zobowiązania, jest zadbanie, aby finał tego przedsięwzięcia, był w obecności kamer, aparatów fotograficznych, i oczywiście grupki pismaków, którzy rozpowszechnią informacje o tak "ważnym" dla beneficjentów finansowych , wydarzeniu. Dalej wszystko idzie już wiadomym torem, a przyroda ten scenariusz dawno ustaliła.  Pszczoły męczą się tam jakiś czas, tak długo na ile zdołają zebrać pokarmu , lub wykończy je rozwijająca się choroba czy pasożyty.  Największy zysk z tego ma motylica, i ewentualnie dzikie ptactwo, o ile wylot do tej barci nie będzie zbyt mały, co uniemożliwiało by dostęp ptactwa do wnętrza tej "spiżarni"
    Jako załącznik do tego pytania, powinien być , rozpowszechniany właśnie List Otwarty, ze wskazaniem, że tego typu działalność, pozostawiona następnie wymaganej opieki, stanowi jeden z kolejnych elementów, zagrażających pszczołom w naszym kraju.
    Pozdrawiam.
  24. Like
    Karpacki otrzymał reputację od ogrodnikmorawskiWykaz i galeria klejm   
    Temat który poruszył kolega , jest bardzo ważny i koresponduje z opublikowanym w ostatnim czasie Listem Otwartym do wszystkich , którzy mogą mieć jakiś wpływ na stan 
     pszczelarstwa w Polsce. Jak sądzę pytania , które zawarł kolega w swoim poscie, należy skierować  przede wszystkim do Głównego Lekarza Weterynarii, z prośbą o informacje jak unormowana jest w Polsce sprawa funkcjonowania pszczół w urządzanych w lasach barciach. Z tego co wiadomo , większość tego typu akcji, kończy się z chwilą uzyskania kwoty dofinansowania, która to z reguły , jest głównym bodźcem do wykonywania i zasiedlania takich barci. Jako jeden z elementów "wywiązania się " z podjętego zobowiązania, jest zadbanie, aby finał tego przedsięwzięcia, był w obecności kamer, aparatów fotograficznych, i oczywiście grupki pismaków, którzy rozpowszechnią informacje o tak "ważnym" dla beneficjentów finansowych , wydarzeniu. Dalej wszystko idzie już wiadomym torem, a przyroda ten scenariusz dawno ustaliła.  Pszczoły męczą się tam jakiś czas, tak długo na ile zdołają zebrać pokarmu , lub wykończy je rozwijająca się choroba czy pasożyty.  Największy zysk z tego ma motylica, i ewentualnie dzikie ptactwo, o ile wylot do tej barci nie będzie zbyt mały, co uniemożliwiało by dostęp ptactwa do wnętrza tej "spiżarni"
    Jako załącznik do tego pytania, powinien być , rozpowszechniany właśnie List Otwarty, ze wskazaniem, że tego typu działalność, pozostawiona następnie wymaganej opieki, stanowi jeden z kolejnych elementów, zagrażających pszczołom w naszym kraju.
    Pozdrawiam.
  25. Like
    Karpacki otrzymał reputację od Łysy 80List otwarty   
    Kolego Atena.  Znów kolega zadaje pytanie , nie mówiąc , kto ma na nie odpowiedzieć? Czy kolega spodziewa się ,że to ktoś z Polanki będzie odpowiadał na te pytania? 
    My też, chcieli byśmy na niektóre z nich, uzyskać logicznej odpowiedzi.  My też chcieli byśmy wiedzieć, czym kierowali się ludzie, będący mocno związani z PZP, a podpisujący opinię o przywróceniu neonikotynoidów do stosowania w rolnictwie?  Straty z tego powodu w samym pszczelarstwie są duże, ale mniejsze , wobec zagrożenia, jakie wywołuje obecność tej chemii dla zdrowia ludzi, spożywających żywność, zawierającą te substancje. Nie przekonują także , przywoływane ewentualne koszty rolników , w przypadku konieczności innej formy ochrony roślin. Kiedy chodzi o zagrożenie zdrowia ludzi, żadne argumenty finansowe , zakrawają na hipokryzję. I dotyczy to każdego kto tak tłumaczy zatruwanie żywności. Nie ważne czy jest to normalny człowiek, czy pełniący funkcję ministerialną.
    Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...