
Karpacki
Użytkownik-
Liczba zawartości
2 288 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Karpacki
-
Na tą krypto reklamę którą Pan tu uprawia, żadnej dotacji nie ma . Tak jak i pszczół Pan nie ma.
-
Mamy tu kolejny "kwiatek" z ogródka uprawianego przez naukowców. Proszę Kolegę "Warroza" aby przypomniał wszystkim czytającym tutaj pszczelarzom , kto to opracował ponad 30 lat temu stosowanie chemicznych środków roztoczobójczych u pszczół ?? I przez tyle lat nie znaleziono innego takiego , który niszczył by pasożyta a nie szkodził pszczołom i ich produktom. Nawet kiedy zgodnie z zasadą "praktyka - nauce" , takie rozwiązania się przedstawia, to się ich nie uznaje, bo nie piszą o nich naukowe opracowania. Być może celowo, bo co by oni wtedy badali? Warto by wiedzieć ilu z nich się już habilitowało , badając pozostałości tych środków w rodzinach pszczelich, które wcześniej "wynaleźli" i zalecają stosować. Niektórzy z nich spierają się nawet , kto pierwszy zalecał ich stosowanie. Może do nich , a nie tu do pszczelarzy, należało by skierować te "wybitne " prace na temat dobrostanu pszczół, a pośrednio także człowieka, który to korzysta z ich produktów? Pole do popisu Kolego "Warroza". Pozdrawiam.
-
Szanowny Kolego Andrzeju. Szkoda że nie napisał Kolega chociaż trochę więcej , jaka jest ta trudna decyzja i czym spowodowana. Tak czy inaczej , osoba Kolegi , zawsze będzie się nam kojarzyć z Polanką od pierwszego dnia jej funkcjonowania. Jak myślę także obecność Kolegi na większości spotkań też jest godna przypomnienia i pamięci. Moim zdaniem , jeśli Kolega podjął decyzję o nie uczestniczeniu w działalności Polanki, Zarząd powinien zastanowić się nad uhonorowaniem tego czasu, który Kolega w Polance spędził, zawsze jako bardzo aktywny i zainteresowany jej losem. Pozdrawiam.
-
A wnosi ??? Proszę wymienić chociaż kilka z nich . Pozdrawiam.
-
"Dzięki przychylnym i otwartym redakcjom miesięcznika "Pszczelarstwo" i dwumiesięcznika "Pasieka" mam przyjemność pisać do tego pierwszego od roku do stałej rubryki "Przegląd badań naukowych", której jestem pomysłodawcą, oraz do tego drugiego od pół roku "Przegląd prasy światowej". Cóż..... fajna ta przygoda z pszczołami i nie tylko. " To jest cytat z działu "przedstawmy siebie i swoje pasieki" dotyczący użytkownika o nicku "Warroza" . Widzę jakieś rozdwojenie jaźni . Jak piszę "ja " to czasopismo jest warte zainteresowania , a jak nie piszą naukowcy "w duchu zasad piramidy procesu dowodzenia w naukach empirycznych naukowców, którzy reprezentują te nauki" to już nie. W swoim przedstawieniu się na tym forum , pisze kolega że ma niewielką pasiekę. Proszę więc nam napisać, czy prowadzi ją kolega ściśle według zaleceń jakie znajduje w ściśle naukowych wydawnictwach ? Być może autorów amerykańskich. Jeśli tak, to chyba trzeba by koledze pogratulować efektów ekonomicznych z tej pasieki.? Komu więc i na co potrzebna jest tematyka podejmowana na konferencjach typu "nauka - praktyce" ? Chyba tylko tym, którzy na nich głoszą swoje teorie nie wiadomo komu potrzebne ?. A robią to trzeba przyznać za niezłe pieniądze. Kiedy natomiast zechcą sprawdzić swoje wydumane teorie, wtedy bez praktyki zostają goli i bezradni. Jeśli już uparł się kolega przy temacie "dobrostanu pszczół", proszę spróbować zgłębić temat , "jak ma się dobrostan pszczół w świetle stosowania od blisko pięćdziesięciu lat rakotwórczej substancji do zwalczania warrozy" Mam tu na myśli nie tylko sam dobrostan pszczół, ale także stan produktów pszczelich, jakie w tym czasie są od nich pozyskiwane. Są one widziane jako żywność z najwyższej półki, a bardzo często jako leki. Jakoś nie widać tendencji , aby naukowcy starali się ten temat zgłębić. Widoczne jest , że raczej zależy im na tym , aby publikować swoje prace w języku angielskim i znaleźć się w tzw. "wykazie Filadelfijskim" . Proszę więc nie dziwić się, że na forum praktyków pszczelarzy , nie znajdzie kolega podatnego gruntu dla prezentowania efektów jakichś biegłych " w naukach empirycznych naukowców" . Miałem zamiar przesłać koledze pracę dr. inż. Józefa Kalinowskiego, ale skoro jest kolega jednym z autorów piszących w Pasiece to powinien ją kolega znać. Pozdrawiam.
-
Od umieszczenia wpisu w tym wątku , odczekałem kilkadziesiąt godzin mając nadzieję że kolega "Warroza" chociaż w części się do niego ustosunkuje . Niestety nie doczekałem się. Widocznie siedzi on na stronach amerykańskich , szukając w nich tego co dla niego jest miarodajne . Co do jego dyskusji z kolegą "Czargiem" to przyznaję że jestem w niej właśnie po stronie "Czarga". Dyskutowanie z "Warrozą " na temat dobrostanu pszczół w wersji prezentowanej przez niego, jest niepotrzebne i nic nie wnoszące na forum, które jest zorganizowane głównie dla pszczelarzy praktyków, a nie jest forum ściśle naukowym, gdzie można dyskutować czy "dzielić włos na czworo" czy jeszcze bardziej a następnie w tych podzielonych częściach wiercić jeszcze otworki. Potwierdza to moje wyrażenie z poprzedniego wpisu, że co do nazwy konferencji która była przedmiotem oceny , bardziej pasowała by nazwa "praktyka nauce". Nadal nie wiem , jak miała by wyglądać walka z warrozą która z tych szczątkowych opisów z forum polega na jakimś potrząsaniu pojemnikiem z cukrem i wsypanymi tam jakimś sposobem pszczołami, ponownie wsypywanymi na powrót do ula, abym mógł porównać ją, z metodą opracowaną w ODR Sielinko i opisaną szczegółowo w pracy dr. inż. Józefa Kalinowskiego.? Często prezentując ją przy okazji różnych wykładów , niektórzy zwracali uwagę że jest ona zbyt pracochłonna. Wielokrotnie podczas pobytu u mnie w pasiece grup pszczelarzy , praktycznie prezentowałem stosowanie tej metody , i wielu pszczelarzy przyznawało, że wydawało im się że jest ona pracochłonna, chociaż jeszcze jej nie stosowali, a dopiero kiedy zobaczyli jak to w rzeczywistości wygląda , całkowicie zmieniali zdanie na ten temat. Odnoszę wrażenie, że metoda ta jest zbyt prosta , aby ktoś taki jak kolega "Warroza" mógł na nią zwrócić uwagę. Pozdrawiam.
-
Na kanwie tej dyskusji pomiędzy "warrozą" a kolegą "czargiem", chcę oświadczyć że ja zdecydowanie jestem tą stroną, którą tu określa się jako praktyka. Z kilkudziesięciu już lat brania udziału w większości konferencji jakie w dziedzinie pszczelarstwa organizowano w Polsce, obecnie należało by je raczej tytułować "praktyka - nauce" , W ostatnim więc okresie kilka z tych konferencji opuściłem, przez co być może, nie napotkałem na opracowanie omawiające sposób, jak to pszczoły są "wytrząsane w pudrze i zwrócone do ula". Pisze kolega "warroza" , "chyba że są na to jakieś badania i o to właśnie pytałem" . a następnie, "czytałem na ten temat artykuł naukowca z American Bee Journal, który twierdzi że żadnych badań nie ma." Według mnie znaczyło by to o fakcie , że łatwiej jest odnajdywać prace amerykańskie, aniżeli poznać to o w Polsce w tym zakresie się ukazało. Wynika bowiem z tego, że nie zna kolega "warroza" pracy dr. inż. Józefa Kalinowskiego z 1986 roku na temat stosowania cukru pudru przeciw warrozie. Praca ta była też drukowana moim staraniem w czasopiśmie Pasieka więc nie można twierdzić że jest trudno dostępna. Metoda opisana w tej pracy , była wielokrotnie komentowana także na tym forum, jednak było to kilkanaście lat wstecz i nie wszyscy mogą ten fakt pamiętać. Jak się wydaje , ma tu zastosowanie znane już od dawna powiedzenie "cudze chwalicie , swego nie znacie" . Metodę opisaną w pracy dr. Kalinowskiego, od wielu lat stosuję, i jest ona jednym z ważnych elementów propagowanej przeze mnie metody gospodarki pasiecznej pod szeroko rozumianym tytułem "pasieka bez chemii" . Jak widać nie ma ona jednak takiego przebicia, jak o wiele łatwiej dostępna wypowiedź "naukowca z American Bee Journal". Pozdrawiam.
-
Szanowny Kolego. Nie wiem dlaczego dopiero teraz Kolega z tym tematem się pojawił, bo chciał bym oświadczyć że pierwszy raz materiał na ten temat , umieściłem na stronie głównej Polanki 26 maja 2012 roku. Jak łatwo wyliczyć jest to już ponad 10 lat temu. Tak więc czynione wtedy wyliczenia składały się z całkowicie innych liczb . Zwłaszcza cena wosku wtedy była inna jak dziś i wiele osób decydowało się wtedy na palenie plastrami w piecu centralnego ogrzewania, a nie ponosić kosztów ich wytopu. Do końca życia będę pamiętał kiedy przyjechałem w odwiedziny do znajomego pszczelarza pod Poznaniem i zobaczyłem ogromną stertę plastrów koło pieca , przygotowaną jako opał. Wiele z nich zawierało poważną ilość pierzgi której uzyskiem ten pszczelarz nie był zainteresowany. Kiedy poprosiłem go , czy mogę sobie wybrać część z nich ,które i tak były przeznaczone do spalenia, zgodził się. Żałowałem wtedy że przyjechałem do niego samochodem osobowym, gdyż pomimo zapakowania każdej wolnej przestrzeni i tak nie dałem rady zabrać tych wszystkich plastrów , które chciał bym zabrać z powodu tego, że zawierały dużą ilość pierzgi. I tak po powrocie , udało mi się wydobyć z nich 25 kg. pierzgi , i wytopić kilka kilogramów wosku. Pozdrawiam.
-
Szanowny Kolego. Deklaracja Kolegi, że "nie chce wywoływać burzy na forum" trochę mnie dziwi. Gdzie Kolega tu jakąś "burzę" widzi ? Ja widzę tu tylko chęć podzielenia się własnym doświadczeniem , na zasadzie , może się to komuś przyda? Co do pomysłu Kolegi z rozgotowywaniem plastrów i tak dalej, to najlepiej by było , gdyby Kolega ten pomysł sprawdził, zrobił stosowne wyliczenia, a następnie podzielił się wynikami tego doświadczenia z innymi. Tego zresztą oczekuje Kolega od innych użytkowników zabierających głos w tym wątku. Oczywiście można o coś dopytywać , czego się do końca nie zrozumiało, ale nie należy rzucać niesprawdzonego pomysłu, i oczekiwać że ktoś ryzykując, podejmie temat , sprawdzi go , i jeszcze podzieli się publicznie wynikami tego "pomysłu" tu na forum. Pozdrawiam.
-
Szanowny Kolego. Broń Boże wytapiać w Tomerze wosk na mokro. Proszę skorzystać z umieszczonej przeze mnie instrukcji tej topiarki, którą powyżej umieściłem. Tam jest to wyraźnie napisane. W plastrach przeznaczonych do wytopu przy użyciu topiarki Tomer , nie powinno być nawet resztek syropu czy miodu, gdyż może to spowodować wybuch w trakcie wytapiania który może spowodować nawet zagrożenie dla zdrowia prowadzącego wytop. W najlepszym wypadku może skończyć się to pęknięciem aluminiowego odlewu z jakiego wykonana jest topiarka. Widziałem efekt takiego wybuchu, kiedy pszczelarz musiał skrobać wosk z sufitu pomieszczenia w którym prowadził wytop. Jest to niebezpieczne z jeszcze jednego powodu. Topiarka taka w czasie trwania wytopu wymaga stałego nadzoru , gdyż w miarę postępowania wytopu należy co pewien czas dokręcać śruby , aby element grzejny był jak najbliżej wsadu z ubitych plastrów . Wymaga to częstego podchodzenia i kontaktu z topiarką. Gdyby w takim momencie utworzone ciśnienie z pary wodnej pochodzącej z mokrych plastrów spowodowało wybuch, nieszczęście gotowe. Suchość plastrów jest podstawowym wymogiem dobrze przebiegającego procesu wytopu. Pozdsrawiam.
-
Szanowny Kolego. Ja zrezygnowałem już ładnych parę lat temu z topiarki Tomer. Nie pamiętam już nawet czy przeliczałem ile mnie kosztuje wytop 1 kg. Był czas kiedy i ja topiłem w okrągłym Tomerze , było to krótko po jego wejściu do produkcji. Proszę nie próbować mi wmawiać , że grzałka w tym Tomerze była zbliżonej mocy do tej dwuśrubowej , gdzie grubość wsadu była znacznie większa jak w Tomerze okrągłym. W tym była grzałka taka jaka jest w żelazku , cienka jako spirala pomiędzy dwoma okrywami z jakiejś masy odpornej na temperaturę. W Tomerze dwuśrubowym grzałki były w postaci szamotowej kształtki wewnątrz której była spirala jak w dawnych maszynkach do gotowania. Załączam jeszcze drugą stronę instrukcji , gdzie można przeczytać że podany czas jej nagrzewania, dotyczy topiarki nowej , a nie takiej gdzie "może spiralka była już uszkodzona " Spiralka uszkodzona nie grzeje w ogóle. Determinacja z jaką chce Kolega wykazać wyższość okrągłego Tomera , powoduje że mogę koledze tylko pogratulować zadowolenia z posiadania takiej topiarki, a wcale nie musi Kolega adoptować dla siebie tego , które ja stosuję. Mogę tylko powiedzieć jeszcze tyle , że nie wyobrażam sobie, abym miał okrągłym Tomerem wytapiać nieraz ponad 100 kg wosku w sezonie, Jak myślę odpowiedziałem na większość pytań w tej sprawie. Pozdrawiam.
-
Szanowny Kolego. Załączam scan instrukcji dwuśrubowego Tomera. W tej topiarce zamontowane są dwie grzałki każda o mocy 450 W, co łącznie daje moc 900 W. Jak zawiera część opisowa instrukcji samo nagrzanie topiarki od momentu włączenia to około 30 minut. Czas wytopu w zależności od jakości wytapianej woszczyny, to 3 - 4 godzin pracy. Do tego trzeba doliczyć koszt energii zużyty podczas klarowania wytopionego wosku. Można wiec policzyć sobie , ile prądu zużyje się na jedną porcję wytopu. W wyniku tych danych , znalazłem kupca, który kupił ode mnie tą topiarkę, i obecnie topię wosk metodą , którą wyżej opisałem. Pozdrawiam.
-
Szanowny Kolego. Zanim ja zdecydowałem się na wytapianie wosku metodą którą opisałem ,też topiłem przy pomocy TOMERA. Ja używałem tego dwuśrubowego. Posiadał on też dwie grzałki które łącznie powodowały taki pobór prądu , że w całym domu światło przygasało. Trzeba było prosić domowników, aby w czasie kiedy trwało wytapianie wosku, starali się nie włączać innych odbiorników prądu o większym poborze. Było to dla mnie bardzo uciążliwe , kiedy zdarzało się , że ktoś coś włączył i kończyło się wywaleniem zabezpieczenia. Nie będę jednak na siłę przekonywał Kolegę że moje rozwiązanie jest lepsze od innych. Na tym przecież polega dzielenie się pomysłami, że przedstawia się swój, a każdy ma możliwość jego sprawdzenia, bez obowiązku jego przyswojenia. Dla mnie nie bez znaczenia jest też łatwość przygotowania się do wytapiania, bo o wiele łatwiej jest mi ubijać plastry w worku jutowym, i następnie umieszczenie go w kotle , a w topiarce Tomer trzeba to robić w ramce z blachy aluminiowej , co staje się bardzo kłopotliwe, zwłaszcza że wytapiam u siebie około 100 kg. wosku w sezonie. Ta ilość , jest jednym z decydujących powodów , że mój obecny sposób wytopu , jest taki jak przedstawiłem. Co do garnków jakie używam do klarowania wosku , to zostały one wykonane w firmie która trudni się wykonywaniem instalacji z blachy kwasoodpornej. firma ta wykonuje instalacje wentylacyjne oraz dla rozlewni wód mineralnych. Kiedy zgłosiłem się do nich w celu zamówienia takich naczyń , okazało się , że można je spokojnie wykonać z pasów blachy, które w tej firmie leżą jako odpady. Pozdrawiam .
-
Szanowny Kolego. Koszt uzyskania 1 kg wosku metodą wytapiania którą stosuję w zasadzie należy powiększyć jedynie o cenę butli gazu, który w tym celu kupujemy. Ceny te są różne w różnych częściach kraju , u nie gdzie zamieszkuję aktualnie kupuję gaz po 85 zł za butlę 11 kg. Nadal uważam ze jest to jedna z najtańszych metod wytopu gdyż robię wytop w czasie kiedy chcę, nie musząc oczekiwać na słoneczne dni. Poza tym , przy mojej metodzie gospodarki pasiecznej raczej nie dochodzi do sytuacji, abyśmy musieli wytapiać plastry ciemne gdzie z reguły także wosk bywa nieco ciemniejszy. Dla mnie najważniejsze jest , aby wosk był czysty pod względem braku pozostałości po chemicznych środkach stosowanych powszechnie do walki z warrozą. To uważam za bardziej dyskwalifikujące go jako surowiec na węzę, a nie jego nieco ciemniejszą barwę, która przy wytopie plastrów kilka razy czerwionych, jest czymś naturalnym. Są sposoby na wybielanie wosku , natomiast nie ma sposobu na oczyszczenie go z tych pozostałości. Pojemnik do klarowania wytopionego wosku, w moim przypadku ma wymiary średnica dolna 30 cm. średnica górna 35 cm a wysokość 18 cm. Nie są to jednak wymiary które do czegoś są potrzebne . Wymiary tego pojemnika można sobie ustalić według własnych potrzeb, i wcale nie musi on być okrągły. Pozdrawiam.
-
To coś nowego. Prawa, to tu mają wszyscy oprócz członków Polanki. Nie wiem natomiast , jakie ma tu pan obowiązki ? Nie mam zamiaru prowadzić z panem jałowej dyskusji jako występującym tu adwokatem pana Ateny, dlatego , jeśli jest to w wykazie pana "obowiązków", proszę wystąpić do zespołu moderatorów tego forum o usunięcie mnie z niego. Jak myślę uzyska pan nieopisaną wdzięczność ze strony pana Ateny , którą być może wyrazi panu po łacinie. Pozdrawiam.
-
Wrażliwość godna najwyższej pochwały , zwłaszcza kiedy uważa się, że zalecenie komuś , aby skorzystał z porady lekarza , ocenia się w rodzaju krzywdy , która "nie chodzi". Nie określił pan jednak dla kogo jest to rodzaj krzywdy? Czy dla tego komu radzi się z porady lekarza skorzystać , czy może dla lekarza, który w tym przypadku jest osobą niepożądaną ? Zanim się pan zdecyduje to określić, pragnę zauważyć , że zareagowałem na krytykę mojej organizacji przez człowieka , który do tej organizacji nie należy i nigdy nie należał. I oto reprymendę za tą reakcję otrzymuję ..... od drugiego takiego samego , który podobnie jak pan Atena też do Polanki nie należy. Nie jest pan też już moderatorem na tym forum, gdyż inaczej powinna w stopce być na ten temat informacja. Co więc pana upoważnia do tego , aby być tu "strażnikiem moralności".? Czyżby czuł się pan bezrobotnym nie mając kogo pouczać ? Nie trzeba daleko szukać. W ciągu ostatnich kilku dni ukazały się tu materiały na temat pewnej jakości pyłku który jest obecnie wycofywany ze sklepów. Pan Atena jest żywo tym tematem zainteresowany. Zauważyłem też materiał na temat handlu miodem z Ukrainy. Jeden ze Związków dobrze zorientowanych posiada wyniki jakichś badań, mówiące że podobno 80 procent pszczelarzy trudni się tym procederem. Można jeszcze by zająć się grupą tych pszczelarzy i firm, które zajmują się "produkcją" pierzgi , bez potrzeby posiadania pszczół. Jest jeszcze dość duża grupa , która uważa że produkcja zioło .....dów też jest zgodna z etyką pszczelarską. Ma pan więc duże pole do popisu , tak że być może braknie panu czasu aby odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie które pojawiło się w związku z pana treścią. "Od Pana z racji ......czegoś więcej należało by się spodziewać". Nie wiem co pan ma na myśli, zwłaszcza że jak przypomnę, nie jest pan członkiem Polanki . Pozdrawiam.
-
Przyłączam się do wyżej umieszczonego wpisu. Co stoi na przeszkodzie, aby podać chociaż w ogólnym zarysie tematykę spotkania ?
-
Już wielokrotnie chciałem podjąć decyzję o nie odnoszeniu się do wpisów pana ateny. Trudno jednak nie zareagować na jego "dyrdymały", którymi cały czas "znakuje nasze forum. . Wielokrotnie wyraża oburzenie że jest posądzany o demencję i inne podobnego typu dolegliwości. Pisze że" Polanka podjęła decyzję o podniesieniu opłat - wpłat" A co to pana obchodzi ??? Proszę zająć się sprawami własnej Organizacji . Pisze, "nie będę komentował" a co robi ??? Łazi po targowisku i zieleniaku i "komentuje", bo gdzie indziej mógł by to robić , znając jego gotowość do brania udziału w spotkaniach rangi sejmowej i ministerialnej ??? I jeszcze jeden przyczynek do jego "niesamowitego " rozeznania sytuacji w środowisku pszczelarskim. "Pani dr Pohorecka, deklaruje zainteresowanie swojego miesięcznika /Pszczelarstwo/ rozwojem współpracy ...." Panie Atena . Dowiedz się pan może , kto w tym kraju wyraża się o Pszczelarstwie, jako o "swoim miesięczniku". ?? Gdzie jest granica pańskiej naiwności, żeby nie wyrazić się bardziej dosadnie ?? Czy na prawdę nie ma pan już odrobiny samokrytyki wobec tego, co pan tutaj publikuje ?? Proszę admina, nie pozwólcie temu "działaczowi " bawić się w tej piaskownicy. To już nawet nie jest śmieszne. Pozdrawiam Zarząd .
-
Kolego Pasiecznik. Potwierdzam w zupełności. Płyty , które kiedyś występowały w handlu jako : płyta pilśniowa, dziś absolutnie do wyrobu uli się nie nadają, ani nawet do żadnych elementów jakich można było w budowie uli użyć. Wykazują one obecnie cechy wyjątkowo higroskopijne , z tendencją do wykrzywiania się we wszystkie strony. Już dość dawno przestałem używać tego materiału w warsztacie. W zastępstwie płyt z których się wycofałem , zacząłem stosować sklejkę liściastą 4 mm. Z powodzeniem zastąpiła ona ten materiał który się popsuł. Zwłaszcza nadaje się ona do wykonywania dobrych i lekkich korpusów. Widać to na wielu prezentowanych wyrobach. Wytrzymałość jest zadowalająca. Pozdrawiam.
-
Ja odnoszę wrażenie , że oni byli tam obecni jako reprezentanci członków swoich Związków, a pan Atena uważa że przyjechali oni tam aby wyrazić wsparcie dla jego osoby. "I wielu innych..." No to czapki z głów. Atena na prezydenta.
-
Tak "wielu liczyło na jakiś przełom". Było ich tylu , ilu tutaj poparło pana "rewelacje" wypisywane na tym forum. Jest pan bardzo nie konsekwentny pisząc " Resztę pozostawiam ocenie tym co śledzą wydarzenia...", Proszę więc przyjąć do wiadomości, że ludzie doświadczeni i mający ugruntowane poglądy na te tematy, dawno tą ocenę mają. Pan jednak należy widocznie do tej grupy, która naiwnie wciąż "liczy na jakiś przełom". Jest to charakterystyczne, dla naiwniaków , nie mających doświadczenia, którzy w dodatku swoim naiwniactwem chcą zarażać wszystkich wokół, licząc że w ten sposób zdobędą jakiś autorytet i uznanie. Jak pokazuje historia, żadne posypywanie pana głowy popiołem i tak nic nie da, właśnie dlatego że "wyszło jak zwykle". To nie wyjątek, który się zdarza raz na jakiś czas. To "zwykła " norma, która będzie trwała nadal, i skąd pan weźmie tyle popiołu, kiedy będą kolejne takie zdarzenia? Pan jest przecież niereformowalny, jak system socjalistyczny. Niech sobie pan lepiej założy wątek pod tytułem "Rady dla naiwniaków". Tam będzie pan brylował i zgrywał się na autorytet. A my nie będziemy zmuszeni tego czytać i jeszcze być posądzani przez pana , że nie chcemy "współpracy z władzą". Decyzję o tym , pozostawiam pańskiej inteligencji.
-
No właśnie. Pan Atena jako początkujący "działacz" swej jednoosobowej organizacji, chce nam wmówić, że "gest Kozakiewicza" jest jakimś efektem , dla którego po raz tysięczny któryś opłacało się jechać blisko 20 osobowej grupie pszczelarzy z różnych stron kraju, aby ten "gest" zobaczyć. Nie to panie Atena jest efektem tego zdarzenia. Rzeczywistym i wyliczalnym efektem, są koszty jakie musieli ponieść ci, którzy się tam zjawili. A także czas, który poprzez to zmarnowali. Do tego należało by doliczyć jeszcze straty moralne , zawiedzione nadzieje i oczekiwania oraz odpowiedzialność wobec tych , których oni tam reprezentowali. Gdyby pan Atena , uczestniczył chociażby w niewielkim procencie tych kosztów, być może z mniejszym zapałem namawiał by do uczestnictwa w tej kolejnej farsie, i przestał zgrywać się na animatora tego , polituj się Boże , "pokazu". Wielokrotnie obiecał pan , że dalej będzie robił "swoje", być może, należało by dla przykładu obciążyć pana kosztami któregoś z tych wspaniałych potraktowań przedstawicieli środowiska pszczelarskiego przez "decydentów' . Zobaczymy jak się pan zachowa przed następnym tego typu spektaklem??? Okaże się , czy jest pan też częścią środowiska pszczelarskiego , i właściwie oceni ten spektakularny "gest"??
-
Autor cytowanego wyżej wpisu, odniósł się do "spotkania Parlamentarnego Zespołu", jaki miał miejsce kilka dni temu , a który szumnie był zapowiadany przez pana Atenę , jako coś co nareszcie przyniesie przełom w odwiecznych oczekiwaniach pszczelarzy wobec MR. Ja chciał bym odnieść się do wszystkich podobnych spotkań, jakie odbyły się przynajmniej w tym czasie, kiedy świadomie działam w organizacjach pszczelarskich w swoim życiu, a jest to już ponad 60 letnia historia. To że, tak a nie inaczej zachowują się w tych sprawach decydenci , pod drzwiami których, stoją w postawie żebraczej , mieląc czapki w rękach, naiwni pszczelarze, to mnie nie dziwi. Tak się zachowywali dawniej, tak się zachowują teraz i tak będą się zachowywać dalej. Wiedzą doskonale , że nic im z tego powodu nie zagraża. Mnie dziwi najbardziej , skąd tyle naiwności u tych , którzy dalej liczą że coś się w tej sprawie zmieni, "że za rok może dwa..." Kiedy znajdują się wśród nich ludzie młodzi, których pszczelarstwo przyciągnęło perspektywą dopłat i refundacji, to jeszcze można tłumaczyć. Ale że w gronie tym są też osoby starsze, które często uważają że mają jakiś autorytet w swoim środowisku, które z racji wieku i doświadczenia ten autorytet powinni rzeczywiście posiadać, to już logicznie wytłumaczyć się nie da. Sytuację , która trwa od wielu już lat , trafnie opisał kolega "robinhuud" , ale chociaż robi to nie pierwszy raz, jakoś nikt nie wyciąga z tego wniosków. I tak będzie to trwało i trwało, bo wciąż jeszcze znajdować się będą takie Ateny, którym wydaje się , że wystarczy aby oni o tym napisali, i już stają się beneficjentami spodziewanych efektów tego co powinno się wydarzyć. Starają się podpowiadać kolejne rozwiązania przy pomocy różnych instytucji takich jak np. Izby Rolnicze czy jakieś inne. I co panie Atena ? Są efekty ??? O ludziach którzy skutecznie zabiegają o swoje interesy , też celnie napisał kolega "robin" . To powszechnie znana osoba w "małym kapelutku" , to osoba prezydenta PZP, która jednak o swoich spotkaniach z Ministrem, informuje głównie na stronie własnego Związku, gdyż tam są ci wyborcy, którzy mogą się przyczynić do przedłużenia jego kadencji na następne lata. Tak samo zresztą czynił poprzedni prezydent, o czym wielokrotnie na tym forum informowaliśmy, co jedynie powodowało , że określano nas ludźmi, "szukającymi dziury w całym". A to dlatego, że "załatwiają " oni własne interesy, a nie te, które mogły by służyć szerszemu gronu pszczelarzy. Bo słusznie zadaje pytanie kolega "robin", kto to jest pszczelarz ? Dla tych ludzi, pszczelarz , to tylko element ułatwiający im robienie własnych interesów, a nie ktoś , komu należy pomagać. Gdyby zgodnie z oczekiwaniami, te postulaty z którymi od lat zwracają się pszczelarze do władz, zostały załatwione, ludzie ci, stali by się niepotrzebni. Nie było by uzasadnienia, aby różnymi drzwiami , docierali oni do ministerialnych gabinetów, a i stanowisko słynnego już Jacka Pa.. być może stało by się zbędne? A tak interes się kręci. "Działacze" udają że załatwiają, ludzie z ministerstwa udają że chcą pomóc, każdy robi wrażenie że jest potrzebny, i mają czas oraz możliwości, dbać o swoje interesy, jednocześnie oczekując jeszcze na wdzięczność pszczelarzy , za działanie w stylu : "Robiłem co mogłem, a że niewiele mogłem , to też niewiele zrobiłem ". Prawdopodobnie już nie raz pisałem , że ja niczego nie oczekuję od takich spotkań jak opisywane wyżej. Problemy o które inni występują tak jakby chodziło o odszkodowanie powodziowe, ja dawno rozwiązałem dla siebie i tych którzy chcą to dla siebie rozwiązać. Zawsze jednak znajdą się naiwni, którzy będą słać petycje i postulaty, tak jak by bez tego , pszczelarstwem nie potrafili się zajmować. I tak jak kolega "Bocian" napisał że "nie będę się powstrzymywał", tak i ja napiszę : wstyd mi za tą żebraczą postawę. Pozdrawiam.
-
Przyznaję uczciwie, że pomimo dość głębokiego penetrowania mojej pamięci, takiego obrazka że "wchodzi pszczelarz do windy....." w niej nie znalazłem. Być może dlatego, że trudno szukać czegoś w pamięci , skoro mamy tu cały czas realny obrazek , i to już od wielu lat ten sam, który można określić w jeden jedyny sposób: " do jakiego by pszczelarz wątku nie wchodził, to tam już jest "Atena". Najczęściej nie ma on nic do powiedzenia w treści danego wątku, ale nie ma takiej siły, która powstrzymała by go od zaznaczenia swojej obecności, i wtedy "musi" on przytoczyć jakiś fragment z mitologii, lub napisać coś po łacinie, co zresztą niczego nie wnosi do tematu w jakim się odzywa. Pomijając już fakt "upierdliwości" tego postępowania, to zastanawiający jest fakt, sygnalizowany tu przez koleżankę Pytlę, o wykasowaniu pewnej ilości jej wpisów z tego forum, a jednocześnie jego "rozdziały" z mitologii trwają, i sprawiają wrażenie dla kogoś , kto przypadkiem wejdzie na to forum, że to on decyduje o tym , o czym pisze się na tym forum. Mało tego. Wyraża często jeszcze zdziwienie, że jego wpisy , nie powodują gwałtownego ożywienia na forum którzy to powinni wyrażać uznanie dla tego co ON robi. Nie ma wątpliwości , że dyskusja na tematy pszczelarskie, nie jest już taka jak dawniej, gdyż została ona zdominowana tematem wokół refundacyjnym, co dla mnie stanowi też sytuację niepożądaną, gdyż sugeruje to , że aby z powodzeniem prowadzić pasiekę, nie jest potrzebna wiedza pszczelarska, a tylko wiedza, jak uzyskiwać "dopłaty do dopłat". Osobiście nad tym ubolewam, ale wolę już brak tej dyskusji, jak wykłady "Ateny" z mitologii i łaciny, przeplatane retoryką rodem z zebrania partyjnego. Pozdrawiam.