Skocz do zawartości

Karpacki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 358
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Karpacki

  1. Karpacki

    cieplo cieplej

    W nawiązaniu do tego, co napisał kolega prezes na temat czerwienia. Kilka dni temu jednemu z kolegów ze Starego Sącza, nie wiadomo, ktoś lub coś, wywróciło zestaw sześciu uli, które ustawione były na wspólnym stojaku z kantówki. Ule wielkopolskie korpusowe. Kiedy ktoś powiadomił go o tej sytuacji , pojechał poskładać to aby uratować co możliwe. Część ramek wysypała się z korpusów. Przy składaniu okazało się , że w każdym z nich było 2-3 ramki czerwiu. Więc nie twierdził bym , że "matki zaczną czerwić" , matki czerwią cały czas, a proszę wziąć pod uwagę, że Stary Sącz to trochę wyżej położona miejscowość, aniżeli centrum kraju, i tam sytuacja może być co najmniej podobna. W związku z tym, radzę jak najszybciej zaopatrzyć się w zapas ciasta na ewentualność uzupełniania pokarmu od wczesnej wiosny, oraz liczyć się z tym, że rozwój warrozy będzie poprzez to większy, aniżeli wtedy, kiedy jest przerwa w czerwieniu. Pozdrawiam.
  2. Zgodnie z obietnicą kolejne zdjęcia. Widok z Ośrodka "Stasinda" na wysokie Tatry, oraz widok sali wykładowej w trakcie spotkania. Pozdrawiam.
  3. Szanowny kolego. Wobec tak skomplikowanej sytuacji, jaka "tworzy" się od pewnego czasu w PZP , myślę, że na ten okres, mam nadzieję że przejściowy, należy, albo wstrzymać się ze skargami, albo z jakąś nikłą nadzieją ni ich rozpatrzenie, zwrócić się do pana Wacha, odpowiedzialnego za przygotowanie zmian statutowych w tej organizacji. Na dzień dzisiejszy, on ich zapewne nie rozpatrzy, ale o ile będzie miał choć trochę dobrej woli, przewidzi w przygotowywanych, mam nadzieję, zmianach jakieś ciało do którego można by je kierować. Rada ta wynika, nie z wiary, że coś takiego w PZP może się udać, jednak obiecana nagroda /100 punktów/ jest kusząca, więc nie zaszkodzi o nie zawalczyć. Co prawda na razie nie znalazłem nigdzie danych, jaki obecnie jest kurs jednego punktu do dolara lub euro, ale kto wie ?? A tak na poważnie, to problemy narastają także w innych rejonach działania tej jednoczącej wszystkich organizacji. Rozmawiałem właśnie z jednym członkiem Koła Pszczelarzy z siedzibą w Kamiannej, które jest członkiem PZP. Cieszą się tam oni, że są pod specjalną opieką prezesa PZP, który traktując ich jako przedmurze tej organizacji na terenie działania Karpackiego Związku Pszczelarzy w Nowym Sączu, przekazuje na ich dobro znacznie więcej korzyści wynikających z programów wsparcia, aniżeli te , które by im przysługiwały z racji posiadanych pni pszczelich. Zapytałem go, czy wiedzą, że te ponad planowe korzyści, są im udostępniane kosztem innych kolegów z innych kół, którzy muszą złożyć tylko podpisy, a sprzęt czy odkłady idą do Koła w Kamiannej??? Trochę był zaskoczony, ale w końcu machnął ręką i powiedział, a co mnie to obchodzi? I to proszę kolegów, też jest przykład budowania jedności i wzajemnego szacunku, wśród członków tej zintegrowanej organizacji. Wracając do ewentualnych skarg kolegi na te i inne sytuacje, można je zgłaszać gdziekolwiek. nawet w jadłospisie w Barze Mlecznym. Odpowiedź zewsząd będzie taka sama. A właściwie jej brak. A może by spróbować poprzez tych, którzy są otoczeni w tej organizacji szczególną opieką ? Mam tu na myśli Rejonowe Koło Pszczelarzy w Brzezinach, które to uhonorowało prezesa PZP rodzajem doktoratu Honoris Causa za tę szczególną opiekę , zwłaszcza w dodawaniu otuchy. Może niech kolega spróbuje tą drogą. Warto by dowiedzieć się , czym to, oni zaskarbili sobie takie chody ?? Może uchylili by rąbka tajemnicy? Trzeba by jednak dowiedzieć się , kto kogo bardziej potrzebował, oni otuchy, czy on wywalenia kolegi Dąbrowskiego z tej Organizacji. Pozdrawiam.
  4. Szanowni koledzy. W innym wątku, trwa ożywiona akcja, ustalania miejsca następnego spotkania Polanki. Czy nie było by sensowne, aby już rozpocząć także dyskusję nad tematyką najbliższego spotkania? Myślę, że koledzy z Zarządu się nie obrażą, jeśli podyskutowali byśmy także i w tej sprawie. Oczywistym jest, że priorytetem powinny być wykłady z dziedziny gospodarki pasiecznej i radzenia sobie z chorobami pszczół. Że nie jest to łatwe, pokazał wykład kolegi Okniańskiego na ostatnim spotkaniu. Dziwnym , przynajmniej dla mnie jest fakt, że cały czas poszukuje się nowych preparatów do walki np. z warrozą. Szkoda że nie pamięta się, że trwają też cały czas, prace nad taką modyfikacją gospodarki pasiecznej, aby bez żadnych substancji trujących, czy takich, które w ulu normalnie są niespotykane, można było skutecznie zwalczać nie tylko tego pasożyta. Chciałbym też zaproponować , abyśmy podjęli temat szeroko pojętej Medycyny Naturalnej, której jednym z bardzo istotnych działów jest Apiterapia. Myślę, że bardzo mało mamy w Polsce takich lekarzy, którzy mogli by być uważani za specjalistów w tej dziedzinie. Większość z tych którzy są uważani za apiterapeutów, specjalizuje się raczej w określaniu wartości produktów pszczelich, niż klinicznemu stosowaniu ich na pacjentach. Jest natomiast grono lekarzy, stosujących produkty pszczele w szeroko pojętej Medycynie Naturalnej z wielkim powodzeniem i w takim rozumieniu należy doceniać ich wartość. Zachęcam do zabierania głosu w tej sprawie. Pozdrawiam.
  5. Szanowni koledzy. Przedstawiać się nie muszę, ci co mnie znają , wiedzą że cokolwiek zdecydowane zostanie w temacie wiosennego spotkania, ja dojadę wszędzie. Dla mnie nie stanowi problemu czy spotkanie będzie w Suwałkach , czy w Świnoujściu. Co roku jadę 300 km i nie mam do nikogo żalu. W poczuciu odpowiedzialności zaproponowałem Bukowinę Tatrzańską, nie dlatego, że tam miałbym trochę bliżej jak do Puław, tylko dlatego, że ten Ośrodek pod względem przydatności dla tego typu spotkań był już wielokrotnie przetestowany przez nas jako Karpacki Związek Pszczelarzy, i już od lat, tam właśnie organizujemy nasze potrzeby w tym zakresie. W Karpackim Związku nikt nie dyskutuje, że jedni mają blisko, a inni stale daleko. Wiedzą że w "Stasindzie" w Bukowinie Tatrzańskiej impreza musi być udana, i jeszcze nigdy nie było inaczej. Ponieważ kolega Prezes dał możliwość lobbowania za promowanym Ośrodkiem, chcę skorzystać z tej możliwości, bez względu na to, czy koledzy zdecydują inaczej. Nie mam zamiaru upierać się przy mojej propozycji, rozumiejąc wszystkich , oprócz tych, którzy jeszcze nigdy nie byli na naszym spotkaniu, a nagle decydują się pisać , że jak będzie tam czy tam , to przyjadą. Powtarzam raz jeszcze, ja przyjadę wszędzie, a korzystając z możliwości danej przez kolegę Prezesa czuję się moralnie zobowiązany polecać miejsce, które zaproponowałem jeszcze w Puławach i co do którego mam pewność że nikt nie byłby nim zawiedziony. Zamiast wymyślania argumentów, będę chciał do niedzieli przesyłać po zdjęciu z imprez jakie do tej pory były tam realizowane. Nawet gdyby miejsce zostało przegłosowane i należało jechać w inne tereny, potraktujcie to jako propozycję na przyszłość. Pozdrawiam. Zdjęcia przedstawiają alternatywę. Kto nie chce patrzeć na południe i pasmo Tatr, może patrzeć na północ, na panoramę Bukowiny Tatrzańskiej.
  6. Kolego. Trzeba pisać i to pisać wiele i wiele razy. Ale nie tylko pisać. Trzeba wyciągać wnioski z tego stanu rzeczy. Wspominany już przeze mnie w innym wątku "specjalista od nożyczek" który z miną człowieka , któremu dzieje się krzywda, bez zmrużenia oka bierze 1000 zł za godzinę "wykładu", potrafi w ciągu jednego dnia "wyłożyć" w ten sposób do swojej kieszeni kilka tysięcy zł. A kiedyś "poświęciłem się" i wytrzymałem na takim wykładzie, tego właśnie człowieka kilka godzin, i proszę mi wierzyć, nie usłyszałem ani jednej sprawy, o której nie można było by się dowiedzieć z dostępnej literatury, lub innych wcześniejszych doniesień. Niezły interes. Kiedyś , działając jeszcze na Dolnym Śląsku, miałem możliwość bezpośredniego spotkania i w miarę szczerej rozmowy ze znaną dawniej specjalistką od chorób pszczół, panią Barbarą Tomaszewską. Kiedy wyraziłem swoje wątpliwości na temat rzetelności prezentowanego stanowiska w sprawie którejś z chorób pszczelich, powiedziała mi wprost. "Panie Czesławie. Jak my możemy rzetelnie prowadzić badania na uczelni, skoro mamy do dyspozycji kilka rodzin pszczelich, na których kilkoro przynajmniej ludzi, jednocześnie, prowadzi swoje "prace badawcze". Bywa tak , że kolejny "uczony" czeka w kolejce do uli, w których inny prowadzi swoje programy i czyni swoje obserwacje. Nieraz pracujący przy rodzinach na których prowadzi swoje doświadczenia, nawet uli nie zamyka, gdyż następny już czeka ze swoimi doświadczeniami i w tej sprawie on z kolei "grzebie " w tych ulach i tak na okrągło. Jakie więc warunki prowadzonych doświadczeń , takie i wyniki, a gdzie jeszcze grupy porównawcze, gdzie powtarzalność wyników, i inne zasady prowadzenia doświadczalnictwa zootechnicznego??? Tak więc ten brak odpowiednich warunków, i możliwości prowadzenia rzetelnych badań , możemy jedynie rekompensować prowadzonymi wykładami w środowisku pszczelarzy, gdzie nie tylko mamy okazję dorobić do pensji, ale też na zasadzie wsłuchiwania się w to co mówią pszczelarze praktycy, dowiedzieć się , czy nasze wyniki badań są cokolwiek miarodajne. " Koniec cytatu. Napisałem, że powinniśmy z tego wyciągać wnioski. Te wnioski to po prostu nie zapraszać na wykłady takich "naukowców", chyba że w charakterze słuchaczy, do czego nieraz bardziej by byli predysponowani. Dobrze, że kolega poruszył temat właśnie kierunku weterynaryjnego, i związanych z nim , chorób pszczół. To właśnie absolwenci tego kierunku, dostają w swojej pracy zawodowej uprawnienia, znacznie przekraczające ich możliwości wynikające ze stanu wiedzy w temacie. Pisałem na ten właśnie temat, w jednym z moich artykułów bodajże w drugim numerze Gazetki Polankowej pt. "Jeszcze jeden powód, zanikania rodzin pszczelich w Polsce". Warto do niego wrócić, gdyż mimo upływu czasu, nic nie stracił na aktualności. W wielu przypadkach, to my, pszczelarze praktycy, mogli byśmy być wykładowcami dla tych , którzy po ukończonych studiach, otrzymują kompetencje decydowania o być albo nie być naszych pszczół. Pozdrawiam serdecznie.
  7. Karpacki

    Selekcjonowanie pszczół

    http://www.kzpnsacz.fora.pl/gospodarka-pasieczna,4/dobra-pszczola-z-dobrej,621.html W załączonym linku można dowiedzieć się o powstałym właśnie skutkiem decyzji sejmiku województwa Małopolskiego Rejonu Zachowawczego pszczoły linii Dobra. Całkiem oddzielnym tematem jest działanie tego rejonu, stanu pogłowia w tym rejonie i wielu jeszcze innych spraw, ale przykład że przepis ten nie jest martwy, jest.
  8. Karpacki

    Selekcjonowanie pszczół

    Szanowny kolego. Daleki jestem od tego aby negować dla zasady potrzebę naukowych opracowań w dziedzinie pszczelarstwa. Jednak nauczony wieloletnim doświadczeniem tego co nauka daje praktyce, wyrażam swoje wątpliwości czy akurat to zadanie ma sens w aktualnej sytuacji, w jakiej znajdują się zasoby genetyczne pszczół w Polsce. Zacytowałem z postu kolegi ten fragment opisujący założenia projektu co do których mam największe zastrzeżenia. Jeżeli chcemy uzyskać konkretne zmiany zachowań , w tym przypadku zachowania wobec pasożyta warrozy, to podstawą takich prac powinna być populacja pszczoły ujednolicona genetycznie, gdzie spowodowane, nie bardzo wiem w jaki sposób, zmiany, będą powtarzalne w kolejnych pokoleniach pszczół prowadzonej populacji,a nie ujawnione tylko w jednym pokoleniu. W takim celu należy posiadać opisaną , i czystą genetycznie linię pszczoły, wraz z zabezpieczonym materiałem powtarzalnym, i dopiero na takim materiale można by prowadzić doświadczenia w wybranym kierunku. I te założenia zostały opracowane dobrze. Tak dobrze, że trudno mieć do nich uwagi, oprócz jednej ale podstawowej. Proszę zwrócić uwagę, że często w tych założeniach używa się wyrażenia, "wybór lokalnych populacji pszczół" a także, "obserwacje rozwoju populacji V. destructor". A więc mamy już na wstępie do czynienia jakby z dwoma różnymi zadaniami, jaką pszczołę wziąć do badań? I kto, i w jaki sposób, będzie prowadził obserwacje zmian populacji pasożyta którego chcemy zwalczyć? W podanych założeniach nie ma ani słowa w jaki sposób i jakimi metodami te dwie kluczowe dla wyników doświadczenia sprawy będą prowadzone. Niestety nie mamy żadnych lokalnych populacji pszczół. Skutkiem opisanej już wyżej sytuacji jaką mamy w zróżnicowaniu genetycznym pszczół, mamy tylko jeden wielki Kogel-mogel, składający się z tysięcy różnych jaj pochodzących z całego świata. Nie trzeba długo szukać hodowcy, który w każdej chwili oferuje kilkadziesiąt linii pszczół włoszek, cypryjek, i innych z wielu krajów i kontynentów świata, a także wielu rozprowadzających buckfasty od całej rzeszy hodowców , począwszy od Josa Gutha, poprzez Danię , Norwegię i jeszcze kilka krajów. I w tej sytuacji ktoś chce nam mówić o jakichś "lokalnych populacjach pszczół" ??? Szybciej już można by użyć określenia "lokalna populacja hodowców". Nie ma wiec podstawowej rzeczy potrzebnej dla prowadzenia tego typu prac. to znaczy, czystego genetycznie materiału, o powtarzalnych w kolejnych pokoleniach cechach, na którym można by prowadzić te prace. Temat można by rozwijać, ale zawsze znajdą się tacy którzy powiedzą "nie wylewajmy dziecka z kąpielą" Nie ma żadnej pewności że dziecko będzie umyte, a koszt kąpieli ogromny. Pozdrawiam.
  9. Karpacki

    Selekcjonowanie pszczół

    Szanowny kolego Robinhuud. Dzięki za te linki. Pokazują one że nasze wypowiedzi nie są bezpodstawne. Powiem więcej. Pokazują one mizerię, żeby nie powiedzieć nędzę, poziomu tematycznego prac placówek naukowych, funkcjonujących w naszym kraju, a zajmujących się tematyką pszczelarstwa. Tak jakby wszystkie istotne problemy z jakimi ma do czynienia pszczelarstwo zostały już rozwiązane, pozostało jeszcze pomierzyć żyłki na skrzydłach pszczół i ustalić w jakim kierunku poruszają się plemniki w zbiorniczku nasiennym matki. Ma to duże znaczenie, chyba w przypadku kiedy dana matka chciała by się zapisać do jakiejś partii politycznej. Wtedy matki z nasieniem lewoskrętnym pójdą do partii lewicowej a z nasieniem kręcącym się w prawo, do prawicowej. Trzeba jeszcze wspomnieć, że czasem prowadzi się badania które , jak wskazywała by ich tematyka, mają jakichś anonimowych sponsorów i prowadzone są na specjalne zamówienie. Mam tu na myśli prezentowane podczas ostatniej , 52 Konferencji Naukowej Pszczelarskiej wyniki badań nad jakością miodu z Tajlandii, lub publikowane rok wcześniej wyniki badań nad brakiem negatywnego wpływu na pszczoły pokarmu zanieczyszczonego substancją imidaklopridem. Niedawno właśnie na naszym Forum, reklamowano też spotkanie ze światowej sławy genetykiem, wywodzącym się z naszego środowiska naukowego. Zadałem kiedyś tej osobie pytanie, dlaczego w czasie swojej aktywności zawodowej, nie zrobił nic w kierunku, aby chronić naszą rodzimą pszczołę, i nie zabagnić garnituru genetycznego w sposób niespotykany w żadnym szanującym się kraju? Uzyskałem odpowiedź, że przez większość czasu, przebywał on w rożnych częściach świata i nie zawsze wiedział co się w kraju działo. Oczywiście, mnie taka odpowiedź nie zadowala. Obecnie też wielu ludzi nauki z naszego kraju przebywa wiele czasu poza granicami, jednak nie wiele z tego wynika dla nas pszczelarzy którzy tu w kraju muszą borykać się z codziennymi problemami w prowadzeniu pasiek. Niestety, ale po części wina za ten stan rzeczy, obciąża także organizatorów szkoleń i wykładów na "najwyższym poziomie", którzy potrafią uparcie "hołubić" wykładowcę, który za stawkę 1000 zł za godzinę, przekonuje zebranych, że obcinanie matkom skrzydełek tylko wtedy nie jest szkodliwe, kiedy nożyczki do tego celu kupi się u niego. Otóż wydaje mi się słusznym, aby przynajmniej nasza organizacja, zaczęła dopominać się, o jakiś wpływ na tematykę prac prowadzonych przez placówki naukowe, przynajmniej te, które finansowane są z budżetu państwa. Że nie robi tego Rada Naukowa PZP, to widać. Nie wiemy , czy ona w ogóle coś robi, bo nie słyszałem o żadnym sprawozdaniu z jej działalności. Może kolega Robin, będący członkiem tej organizacji coś słyszał? W swoim poscie na wstępie tego wątku kolega Tarczewski napisał. "Na jesiennym zjeździe SPP Polanka, miała bardzo ciekawy wykład w tym temacie. Moim zdaniem był to najciekawszy wykład i biła na głowę wszystkich prelegentów, pod każdym względem". Z pierwszym zdaniem mogę się zgodzić. Wykład był dobrze prowadzony i znać było profesjonalizm i opanowanie w temacie. Dobrze że kolega użył sformułowania "moim zdaniem", gdyż z tym "biciem na głowę, pod każdym względem", już tak łatwo zgodzić się nie można. Wykłady, to nie zawody sportowe. Gdyby tak było, to każdy wykładowca musiał by mieć ten sam temat, ten sam czas, i te same warunki jego prowadzenia. Dobrze wiemy, że tak nie było. Unikajmy tego typu wypowiedzi, ponieważ w większej grupie, różne też są oczekiwania i ocena wynikająca z indywidualnego stanu znajomości tematu. Podstawową sprawą, powinno być zagwarantowanie potencjalnemu wykładowcy odpowiednich warunków , aby mógł bez "imprez towarzyszących" prowadzić swoją prelekcję. Mam nadzieję , że zarówno organizatorzy jak i słuchacze w przyszłości wezmą sobie do serca te uwagi. Pozdrawiam serdecznie.
  10. Karpacki

    Selekcjonowanie pszczół

    Szanowni koledzy. Temat poruszony przez kolegę Tarczewskiego, niestety tylko z pozoru jest interesujący, a informacje kolegi Robina, pokazują w szczegółach, gdzie i jak marnotrawi się pieniądze z grantów, które w tym przypadku, nie mają żadnej szansy być spożytkowane z nadzieją , że ci wszyscy którzy oczekują na sensowne wyniki tych prac, będą nimi usatysfakcjonowani. Otóż moje słowa posiadają głębokie uzasadnienie. Po pierwsze, daje mi podstawy do takiego twierdzenia, znana od wielu już tysięcy lat niezmienność gatunku, jakim jest pszczoła na ewolucyjne zmiany genetyczne. W czasie gdy pszczoła trwa w swoim rozwoju ewolucyjnym, w którym doszła w pewnym czasie do poziomu, jaki obecnie prezentuje, wyginęły całe duże liczebnie i objętościowo, gatunki zwierząt, które nie wytrzymały, stale zmieniających się warunków bytowania na ziemi. Temat jest szeroki, a na forum zbyt mało miejsca aby go rozwijać. Moim zdaniem , pszczoły przetrwały dlatego, że o ich losie decyduje wspólna praca i zachowanie się w rodzinach, składających się z wielu tysięcy osobników mających zakodowany w genach wspólny cel nadrzędny, to znaczy dobro tej rodziny. W przerażającej części przypadków, gdzie człowiek próbuje coś w tym układzie "poprawiać", jak się okazuje, zawsze więcej napsuje, jak naprawi. Dziwi mnie , jak łatwo niektórzy podejmują się działań wymagających zmian genetycznych, w tym wypadku u owadów, na których te prace szczególne nie poddają się założonym planom. To nie człowiek, czy inny gatunek, reprezentowany przez osobnika , którego można zamknąć w klinice, poddać obróbce zabiegów, wszczepień i innych różnych form działalności , łącznie z uśmierceniem , kiedy się okaże że eksperyment poszedł w złym kierunku. Zabieranie się za ingerencję w temacie zmian genetycznych, a szczególnie takich, które były by w założeniach określone i oczekiwane, przypomina trochę budowę statku kosmicznego, przy użyciu młotka i przecinaka. Jak bezradny w stosunku do podjętego problemu jest człowiek nauki, szczególnie ten który otrzymuje na ten cel jakiegoś finansowego granta, pokazuje fakt, że chce on jak zwykle zresztą, zaangażować do "pomocy" jeszcze grono praktyków pszczelarzy, którzy mają mu "pomóc" spożytkować przyznane pieniądze, a w razie niepowodzenia, być wytłumaczeniem że wyniki nie są takie jak zakładano. Ten sposób "prac badawczych" był już wykorzystywany po tysiąc kroć, i zawsze jeszcze znajdują się tacy, którzy widzą w tym "dobry interes". Także miejsce tej operacji, jest bardzo niewłaściwe. Polska jako kraj, od dawna nie dba w żaden sposób, o kontrolę tego, jaki materiał genetyczny znajduje się na jej terytorium. Od wielu lat sprowadza do naszego kraju kto co chce, i stan ten, obecnie spotęgowany jeszcze takim a nie innym kształtem programów, które jak na ironię nazwano "pomocowymi", czynią faktem, że ten genetyczny galimatias dociera bez problemów do każdego zakątka kraju. I w tym stanie, żadne prace w dziedzinie zmian zachowań gatunku, które powinny być ugruntowane genetycznie, nie mają żadnego sensu. Nie da się w żadnym wypadku stwierdzić, czy zmiana zachowań, jaka będzie obserwowana, wynika z prowadzonych doświadczeń, czy ze zwykłej zmienności genetycznej , i w żaden sposób niepowtarzalna. Po co więc to parcie na ten kierunek ? Jedynym wytłumaczeniem jest chęć zdobycia środków na te bezsensowne badania, a także potrzeba zaistnienia, być może dająca podstawy do kolejnego skrótu przed nazwiskiem. Oczywiście , jak w setkach innych podobnych przypadków, rozwiązania tematu możliwe do zastosowania od ręki i skuteczne, opracowywane są przez pszczelarzy praktyków, bez nakładu środków finansowych, doktoryzowania się i habilitacji. I to głównie dzięki nim pszczoły jeszcze istnieją, i "naukowcy" mają skąd brać je do swoich niewiele dających eksperymentów. Nie chciałbym aby ktoś posądził mnie o dezawuowanie nauki, ale na postawie długoletniego doświadczenia, wyłania się zasada, która coraz częściej sprawdza się w praktyce. Im wyższej rangi impreza, tym więcej skrótów przed nazwiskiem mają wykładowcy. Jednak kiedy chce się otrzymać trochę rzetelnej wiedzy, którą można z powodzeniem zastosować w pasiece, zaprasza się dobrego praktyka, który bez ogromnych środków finansowych, bez użycia skomplikowanej aparatury i laboratoriów, rozwiązuje problemy nurtujące pszczelarstwo, a głownie te, co poprzez podobno naukowe eksperymenty, powstały. Pozdrawiam.
  11. Karpacki

    beleczki miedzyramkowe na zime

    I tymi przemyśleniami, trafił kolega w sedno sprawy. Ilekroć zaczynamy zastanawiać się nad sprawami, utrudniającymi naszym pszczołom życie, po rzetelnej ocenie, zostajemy sprowadzenia do , natury. Dzieje się tak dlatego, że człowiek konstruując ul i jego wyposażenie, ma na celu przede wszystkim swoją wygodę i praktyczność. W hierarchii celów gdzieś daleko dopiero dostrzega lub nie, biologiczne potrzeby rodziny pszczelej. Następnie , o ile jest wnikliwym obserwatorem, stara się poprawiać swoje błędy, mając jednak na względzie głównie to, aby jak najmniej stracić z własnej wygody. Trzeba cieszyć się, że chociaż to stara się robić. Gorzej było by , gdyby bezkrytycznie trwał w tych błędach, nie licząc się w ogóle z potrzebami pszczół, które w tym przypadku są jednak najważniejsze. Kto o tym zapomina, temu przyroda potrafi czasem boleśnie przypomnieć. Pozdrawiam.
  12. Karpacki

    beleczki miedzyramkowe na zime

    Szanowni koledzy i koleżanki. Jak widzę, muszę jeszcze kilka słów do tematu wtrącić, ponieważ czuję się w pewnym sensie odpowiedzialny za jego stan, gdyż umieściłem w nim jeden ze swoich artykułów, jaki wydawał mi się właściwym. Z tego co piszą dyskutujący na ten temat koledzy, każdy ma swoje racje , i dla każdego kto zabiera głos są one właściwe. Pokazują jednak , szczególnie w wypowiedziach Beaty i Andrzeja, trochę inną sytuację, głównie dotyczącą zarówno, linii posiadanych pszczół jak i warunków w których funkcjonuje pasieka. Ja pisząc na ten temat, zmuszony jestem brać pod uwagę, nie tylko miejsce gdzie stoi moja pasieka, ale szerszą perspektywę, tak aby pszczelarze z innych terenów, też mogli z tego skorzystać. Pierwszą "ciekawostką" o jakiej chciałbym wspomnieć jest fakt, że beleczki między ramkowe, to pomysł polskiego pochodzenia. Nigdzie na świecie nikt nie stosuje tego typu rozwiązania. Nie spotkałem tego w żadnej zagranicznej literaturze. A więc - Polak potrafi. Dysponując przedrukiem książki pszczelarskiej "Pszczoła i ul" Langstrotha z 1870 roku,uważanej od dawna za klasyczne dzieło w temacie, można tam w opisie ula poznać i zobaczyć - powałki. A także miodarki promieniste. Ale nie będziemy tu opisywać historii pszczelarstwa. Trzeba jednak stwierdzić, że listewki między ramkowe, tym bardziej będą utrudniały pszczołom zimowlę, im szersza ramka będzie zastosowana w używanym ulu. I oczywistym jest, że ramka Langstrotha jak i Dadanta należą do najszerszych ramek jakie się spotyka , więc nie ma się co dziwić że w tych ulach listewki nie powinny być stosowane. W ulach z ramkami wąsko wysokimi ich zastosowanie nie będzie takie szkodliwe. Trzeba jednak nadmienić, że także u nas różnice klimatyczne, wynikające z miejsca położenia a także wysokości nad poziomem morza powodują, że terminy niektórych prac pasiecznych a także ich wpływu na stan rodziny pszczelej jest duży. Ponieważ mam jedną pasiekę w górach /700 mnp/, a drugą na Lubelszczyźnie w okolicy Kazimierza Dolnego, tę różnice widzę jak na dłoni. Kiedy tam pszczoły noszą już pyłek i należy myśleć o węzie, u nas w górach ule jeszcze całe pod śniegiem i narciarze pięknie szusują. Opisując więc stosowane przez siebie metody gospodarki, należy podać gdzie stoi pasieka i w jakich ulach. Posiadane rodzaje pszczół, to już całkiem odrębny temat, tak jak wynikające z tego "niespodzianki" zarówno pozytywne jak i negatywne. Pozdrawiam.
  13. Niestety koledzy Kamianna nie odpowiada naszemu zapotrzebowaniu. Jest tam tylko 53 miejsca noclegowe, a w pobliżu nie ma czym ich uzupełnić. Ja podtrzymuję propozycję złożoną już w Puławach , tzn. Ośrodek Stasinda http://stasinda.bukowinatatrzanska.pl/ Ośrodek Stasinda to sprawdzone przez nas wielokrotnie miejsce idealne na takie spotkanie. Wszyscy pod jednym dachem, sale konferencyjne oddzielne dla wykładów i ewentualnych wystawców sprzętu, parkingi na miejscu i wspaniała infrastruktura Bukowiny. Kąpieliska termalne, większość pokoi z widokiem na wysokie Tatry. Wspaniała obsługa i doskonałe wyżywienie. Gwarantowane atrakcje dla będących w Ośrodku. Proszę obejrzeć stronę internetową. Polecam.
  14. Kolego Endriu i osiem jedynek. Pisze kolega że nie wiedział, "że między społecznością Polanki a panem Gilianem jest aż tak ostro". Nie rozumiem dlaczego cały czas używa kolega określenia Gilian. Taki jak dotąd, na tym forum, pod tym nickiem nie występował. Na naszym forum występował on "gościnnie" pod pseudo RafalK. Ale jest to ta sama osoba. Dziwne, że kolega nie wpadł na to jak "mile" jest widziany ten osobnik na naszym forum? Chyba, że nie czytał żadnych innych wątków ani postów, tylko swoje. Aby dowiedzieć się jak RafalK, ma Polankę w "poważaniu", można prześledzić dostępne jeszcze, stare forum Polanki, trzeba jednak mieć wykaz pseudonimów pod jakimi on się tam produkował. A co do tego, czy będzie kolega na naszym forum czy nie, to zależy tylko od niego. Każdy kto się tu loguje i pisze w temacie pszczelarstwa, jest mile widziany i z tego powodu nikt nikogo nigdy z naszego Forum nie wypędzał. Zanim kolega stwierdzi czy ja się obraziłem , czy nie, to proszę korzystając z chwili czasu poczytać trochę jego wpisów , także na innych forach. i sam oceni czy jest to człowiek który jest mile widziany jako użytkownik forum. Samo jego zachowanie w wątku "nosema ceranae" który kolega pilnie śledził, powinno już wiele dać do myślenia. Pozdrawiam.
  15. Kolego Atena. Za kilka dni skończy się czas na jaki został wyautowany użytkownik RafalK, i będzie miał kolega dalszy ciąg cyrku na tym forum. Niewykluczone że jest on już na forum, bo stale czyni próby zalogowania się pod jakimś kolejnym wcieleniem, jak dotąd skutecznie udaremniane. Wcale nie był bym zdziwiony, gdyby ten Endriu i osiem jedynek, odstąpił mu swoje konto na czas kiedy został z forum wywalony. tak wygląda z tematyki jego ostatnich postów. Pozdrawiam.
  16. Żeby nie było dekadencki utwór "podpadniętego" względem Polanki Pana Gilewskiego wstawiam na ostatnim trzecim miejscu. Szanowny Panie Czesławie, pokonamy Pana Gilewskiego jego własną bronią, i jego teledysk będzie służył zwiększeniu ruchu internetowego i ilości odwiedzin na Polance . Jakoś trudno docierają do kolegi podpowiedzi, czego tu nie należy robić. Coraz bardziej zdaje mi się że do tej pory, występował kolega pod innym nickiem na tym forum. Jeśli nikt tego jeszcze koledze nie uświadomił, to ja robię to obecnie. Polanka to poważne forum, a wszelkie wygłupy, na jakie idzie na nim natrafić, są autorstwa ludzi spoza naszej organizacji. Nie potrzebujemy tu ani klubu melomanów, ani śpiewających kosmitów, ani listy przebojów. Jeśli już koniecznie ma ktoś potrzebę działania w tych tematach , to jest taki blog, który rozpaczliwie potrzebuje odwiedzających. Poza tym, ja nie mam zamiaru tworzyć żadnej koalicji, i "pokonywać jakiegoś Gilewskiego" który nawet nie istnieje. Niech on sobie istnieje na swoim blogu i gdzie indziej, byle swoją "tfurczośćią" nie zanieczyszczał naszego forum. Nie zależy nam na "takim" "zwiększeniu ruchu internetowego i ilości odwiedzin na Polance". Dotarło???
  17. Szanowny Kolego. Geneza wydania tego podziękowania, znajduje się także w relacjach tego co o swojej działalności, opisują działacze z RKP w Brzezinach, na Facebooku. Trzeba zjechać z materiałem w takie miejsce, gdzie są opisane zdarzenia z daty umieszczonej na piśmie. Analizując to, co idzie zauważyć na zamieszczonych tam zdjęciach, dwie rzeczy są charakterystyczne. Po pierwsze opakowanie po Abwarc w ręku pana prezydenta, krążki w tym czasie prawdopodobnie krążyły po sali, oglądane i podziwiane, co najmniej jak relikwie. A druga to "niesamowite" tłumy na sali. Gdybym był złośliwy , tak jak nie jestem, to napisał bym, że ilość ludzi za stołem prezydialnym, niewiele była mniejsza niż siedzących na sali. Jak można się dowiedzieć z opisu, wśród nich było jeszcze kilka osób zaproszonych na to ekskluzywne spotkanie. Ma to znaczenie dla wagi wystosowanego podziękowania. Wielka rzadkość, pojawiania się takiego dokumentu, odpowiada rzadkości zajętych miejsc wśród słuchaczy tych wystąpień jakie tam miały miejsce. Mnie osobiście , zastanawia fakt, obecności tam prezesa WZP w Łodzi, i złożony przez niego na tym piśmie podpis, serdecznych podziękowań za coś, co tak naprawdę on powinien robić wobec podległej sobie jednostki organizacyjnej jaką niewątpliwie jest Rejonowe Koło Pszczelarzy w Brzezinach. Jedno co mi w tym momencie przychodzi do skomentowania takiego zdarzenia to stare wschodnie przysłowie "Wedle stawu grobla" Pozdrawiam.
  18. Poruszony dogłębnie pańską niewiedzą ,na temat "zasług" jakie gilian wraz z kilkudziesięcioma swoich klonami, ma wobec naszej organizacji, proponuję, aby w dziedzinie kulturalno-rozrywkowej, zaprosił go pan na forum własnej organizacji. Jego działalności "kulturalnej" choćby na tym forum, mamy już dość. Może nie powinienem, ale spytam. Czy temat pszczelarski już się panu skończył???
  19. Karpacki

    Co to jest ?

    Szanowni koledzy. Wy sobie żartujecie, a to dzięki "ogromnemu zaangażowaniu" tych urzędników zajmujących tam etaty i posiadających odpowiednie uprawnienia, dziś jest możliwa taka dyskusja jak na forum do którego załączam link [http://www.pasiekapszczelarska.fora.pl/hodowcy-i-konkretne-linie-matek-pszczelich,95/apis-mellifera-capensis-nowosc-czy-autozaglada,11008.html] I to nie jest wcale powód do żartów, większość problemów, zwłaszcza zdrowotnych z jakimi się obecnie borykamy, warroza, czy nosema ceranae, dostały się do nas właśnie poprzez sprowadzanie do naszego kraju ras pszczół, które naturalnie nigdy by tu nie dotarły, a tam siedzą na etatach ludzie którzy wcale nie czują się za to odpowiedzialni, pomimo zakresu czynności i możliwości kontrolnych właśnie w tej dziedzinie. Zrobienie porządku z tą instytucją , powinno też znaleźć się w programie spraw do załatwienia jakich spodziewa się od nas nowa władza. Pozdrawiam. Nie wiem dlaczego skopiowany link, po umieszczeniu wpisu na forum staje się krótki, i nie otwiera forum z którego został skopiowany. Przy użyciu funkcji "edytuj" pokazuje się w takim stanie jak skopiowany, a po kliknięciu "zapisz zmiany" znów jest krótki i nie otwiera linkowanej strony. Ponieważ nie udało mi się dojść do ładu z tym linkiem, podaję, że dyskusja z którą chciałem was zapoznać, jest na Forum Pasieki Michałów w dziale, Hodowcy i konkretne linie matek pszczelich" a wątek nazywa się "Apis mellifera Capensis. Nowość? Czy Autozagłada?
  20. Szanowny Kolego. Ja to rozumiem. I może jeszcze kilku. Ale ci, co szukają sposobu , jak nam dokuczyć, zrobią dokładnie tak, jak kolega napisał, będą oskarżać kolegę nie tylko o antyklerykalizm, ale wręcz o działania antychrześcijańskie. A teraz , trochę sprowokowany tym, co kolega pisze, muszę niestety napisać parę słów prawdy, co do "świadomości" tych delegatów, których jak słusznie kolega zauważa , tak niewielu trzeba, aby mogli zrobić wiele. Jest to chyba cytat pana Churchilla na temat polskich lotników w czasie wojny, ale pasuje on do obecnej sytuacji. Ja myślę , że w dostatecznej ilości, jest ich wśród tego grona , którzy dobrze wiedzą , że jest źle, że potrzebne są zmiany i te zmiany mogły by być zapoczątkowane ich działaniem, ale chyba, brakuje im zwykłej odwagi. Z jednej strony , boją się narazić, o ile ich działanie okazało by się nieskuteczne, a z drugiej , być może, myślą , może by się właśnie "nie wychylać" ? Może udało by się "dopracować " kiedyś jakiejś Statuetki, czy Medalu? Jest to wszakże "waluta", za którą skutecznie "kupiono" kilka organizacji, które planowały opuścić to towarzystwo, więc i ich może nęcić. Tym , którzy tak myślą, mogę odpowiedzieć, że w tej organizacji nie ma to żadnego znaczenia. W żadnym stopniu otrzymanie jakiegokolwiek odznaczenia, nie daje niczego na przyszłość. Ja trochę tego mam. Nie licząc pomniejszych wyróżnień, trzy razy otrzymałem Złotą Odznakę PZP, mam też Złoty Medal Dzierżona, przyznany mi jeszcze w roku 1985 i co? Czy ma to jakieś znaczenie dla obecnego garnituru władzy w PZP. Nic a nic. Namacalną oznaką tego "szacunku" jakiego można by się spodziewać, będąc uhonorowanym, najwyższym odznaczeniem organizacji, było wysłanie "na pognębienie mnie" walecznego Madeja, który autorytatywnie stwierdził, że "Czesiu jeszcze nic w życiu nie zrobił" A ponieważ wspomniany harcownik zadeklarował się , że do żadnej organizacji nie należy, stąd wniosek, że takich informacji, mógł mu udzielić Związek, którego wodza tak dzielnie bronił, a on, nie znając oczywiście podstaw , na czym polega działalność w organizacji, nawet nie starał się dowiedzieć, za co to tego "Czesia" odznaczano? Tyle więc są warte odznaczenia w PZP, ile idzie uzyskać doraźnych korzyści za ich przyznanie, i nic poza tym. Myślę więc , kolego Robinhuud, że właśnie o tę odwagę u delegatów na Zjazd PZP powinniśmy prosić. Argumentów jest aż nad to. I w liczbie o której kolega wspomina, znają się oni doskonale, i mogli by się skrzyknąć nawet w oczekiwaniu na otwarcie obrad Zjazdu. I to kolego , jest główny powód dla którego odradzam tego typu "akcję" na pielgrzymce w Częstochowie. Żeby nie brali przykładu ze "swoich przywódców". Pozdrawiam.
  21. Kolego Atena. Prosili moderatorzy, nie kopiujmy większych wypowiedzi chcąc się do nich wypowiedzieć. Jeśli jest kolega zalogowany , to rubryka na odpowiedź jest automatycznie pod tematem, wystarczy na nią kliknąć i pisać. Nie klikać na rameczkę odpowiedz która znajduje się pod postem, bo wtedy automatycznie cała wypowiedź jest kopiowana. Co do diagnozy i terapii, to podałem. Gromadźmy problemy nowe, wynikające z nowych uwarunkowań, a dla tych którzy nie wiedzą co mają robić aby poprawić coś w temacie pszczelarstwa, uaktualnić istniejące dokumenty, i jak najszybciej przesłać w stosowne miejsca. Czy "terapia" okaże się właściwa, czas pokaże. Pozdrawiam.
  22. Szanowny Kolego Stanisławie. Wiem o zainteresowaniach kolegi Nowotnika, jest on jednym z moderatorów forum Pasieki Michałów. Nie mogę uznać że kolega Nowotnik wie o tej bulwersującej sprawie, ponieważ, upłynął już pewien okres czasu, a kompromitująca wypowiedź, dalej figuruje na stronie portalu który go umieścił. Informując wydziały, jak uważam te, które zajmują się w tej uczelni sprawami jakości żywności i szeroko rozumianej nauce o żywieniu, należy oczekiwać , że spowoduje to zaprzestanie rozpowszechniania takich informacji w przestrzeni publicznej jaką jest internet. O ile kolega Nowotnik o tym wie, to myślę że powinien wspomóc to działanie, o jakie nam wszystkim chodzi. Pozdrawiam.
  23. W uzupełnieniu wyżej umieszczonej informacji chcę poinformować że link do tego portalu który zamieścił krytykowany przez nas artykuł, przesłałem do dwóch wydziałów SGGW w pierwszej kolejności do Wydziału Nauk o Żywności, oraz do Wydziału Nauk o Żywieniu człowieka i Konsumpcji. Pozdrawiam.
  24. Trafiłem na taka informację, http://miesiecznik-pszczelarstwo.pl/phpbb/viewtopic.php?p=27333#27333 W nawiązaniu do tematu tego wątku, zachodzi pytanie czy organizatorzy tej konferencji która odbywa się właśnie pod patronatem SGGW, wiedzą o przedstawionej informacji na temat jakości naturalnego miodu , umieszczonej przez tak skrytykowany tu, w tym wątku portal internetowy? Uważam że własnie taka uczelnia, organizująca konferencje w tym temacie, jest jak najbardziej upoważniona, aby zająć w tej sprawie stanowisko i domagać się wycofania nieprawdziwej informacji, umieszczenia w tym miejscu informacji prawdziwej , i przeproszenia tych wszystkich którzy przez takie działanie zostali wprowadzeni w błąd. Pozdrawiam.
  25. Koledzy. Z faktu otrzymania takiego pisma od nowej władzy, należy i można się cieszyć. Dla mnie jest ono dowodem ,że przynajmniej wrażenie, w sensie pozytywnym, nowa władza stara się zrobić. Trzeba wyrazić także zadowolenie, że wielu kolegów chciało by brać udział w rozwiązywaniu tych problemów, które tego wymagają. Zastanawia mnie jednak pewien fakt, na który warto by uzyskać odpowiedź, zanim rozpoczniemy po raz już nie wiadomo który, zapełniać biurka i szafy ministerialnych i niższego szczebla instytucji, które "mają nas w swojej opiece". Może udało by się w jakiś sposób dowiedzieć, czy obejmujący obecnie urzędnicy i decydenci , otrzymali swoje biura i gabinety wyczyszczone z zawartości? Czy w ich biurkach i szafach, nic nie zastali? Przecież dokumentów i propozycji rozwiązań problemów nurtujących pszczelarstwo, wysyłaliśmy setki jeśli nie tysiące? W jak najbardziej skondensowanej formie, większość z nich była zawarta chociażby w dezyderacie, wręczanym "wszystkim świętym" przy okazji Marszu w Obronie Pszczół. W zasadniczej treści tego dokumenty nic się nie zmieniło. Jaki wiec sens miało by , aby od nowa wszystko znów opracowywać? Gdyby nawet okazało się , że w Urzędach "wyzerowano liczniki" w co osobiście nie wierzę, to te, i inne dokumenty są w naszych zasobach w Organizacjach. Wystarczy je odnaleźć, przepisać daty i dostarczyć jak najszybciej tam, gdzie powinny być rozpatrzone. Nie dawajmy decydentom okazji do tego, aby swoją zwłokę w załatwianiu pilnych dla naszego środowiska spraw, tłumaczono trwającymi konsultacjami. Większość dokumentów jest od lat gotowa, i była wielokrotnie przedstawiana tam gdzie być powinna. Po raz kolejny , jak widać , mamy do czynienia z powtarzającą się sytuacją. Przy każdej kampanii wyborczej, na spotkaniach, przyszli potencjalni posłowie i senatorowie, przekonują nas , że wszystko wiedzą, na wszystkim się znają, i wystarczy tylko, abyśmy na nich właśnie oddali swoje głosy, to oni już w odpowiedni i najlepszy sposób o nas zadbają. Gdy tylko zostaną wybrani, i przejmą dzięki temu,swoje odpowiedzialne funkcje, wypływa prawda. Nagle ujawnia się jakaś dziwna amnezja, już nic nie wiedzą , już nie znają naszych problemów, teraz potrzebują wniosków, konsultacji i podpowiadania, a następnie jeszcze skomplikowanych zabiegów poruszania się po sejmowych komisjach i układach pomiędzy klubami, aby sprawy "przepychać" we właściwym kierunku. A przecież przedstawiający premier skład nowego rządu przekonuje wszystkich i głośno,że są to kandydaci , wybitni fachowcy , i sprawami które zostają im powierzone, potrafią się zajmować. Na dodatek zatrudniają jeszcze tłumy doradców, na wypadek , gdyby w ich wiedzy, ujawniła się jakaś mała luka. Proszę więc mi wybaczyć, ale z perspektywy przeżytych lat i doświadczenia w tej dziedzinie, obawiam się, że znów czeka nas "powtórka z rozrywki" Przez jakiś nieokreślony czas, będziemy , w poczuciu spełnianego obowiązku, zajmować się, tworzeniem wniosków, dezyderatów, informacji i w ten sposób przedstawiać "władzy" nasze potrzeby i oczekiwania. Oni będą to analizować, porównywać i ze "znawstwem tematu" wytykać nam nasze błędy, i zanim doczekamy się jakichś zadowalających rozwiązań prawnych /procedury/ przyjdą nowe wybory, nowi "najlepsi specjaliści" i otrzymają nowe czyste gabinety z pustymi biurkami i szafami. Przyznaję że w tych słowach które piszę jest wiele goryczy, wynika ona jednak z 55 lat doświadczenia, przez które zajmowałem się pszczołami , będąc jednocześnie działaczem związkowym na różnych szczeblach. Bardzo chciałbym kiedyś stwierdzić, że tym razem się mylę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...