Skocz do zawartości

Karpacki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 358
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Karpacki

  1. Karpacki

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Wiele już pisaliśmy na tym forum o braku gospodarności i manipulacjach finansowych, poprzez które Dom Pszczelarza nie może prawidłowo funkcjonować i stale narażany jest na oficjalnie nie przedstawiane problemy. Wspominaliśmy kilkakrotnie o pobranym w 2014 roku kredycie, o którym jak do tej pory, nie zostali poinformowani członkowie PZP poza wąskim gronem wtajemniczonych , którzy nie wiadomo dlaczego starają się "zachować dyskrecję" w tej materii. Otóż aby przybliżyć zainteresowanym szczegóły tej dziwnej transakcji finansowej, pragnę poinformować , że nie chodzi tu o jeden kredyt, ale o trzy osobne kredyty, pobrane w tym samym dniu w Agencji Rozwoju Lokalnego w Sosnowcu. Dwie z tych umów opiewają na sumę po 120 000,00 zł, a jedna na 60 000,00 zł. Łącznie pobrano w tej Agencji 300 000,00 jednak z kosztami obciążenie hipoteczne wyliczono na łączną sumę 380 000,00 tysięcy. Osobami które dokonały pobrania tych kredytów byli, Prezydent PZP pan Tadeusz Sabat, oraz skarbnik Zbigniew Wach. W kolejnych postach możemy pokazać komplet dokumentów dotyczący tych kredytów, i pytanie dlaczego do tej pory nie zostały one wpisane do hipoteki Domu, tak jak zobowiązali się kredytobiorcy odpowiednim dokumentem notarialnym??? W tym momencie chciałbym pokazać, na jaki cel zostały według dokumentów pobrane te pieniądze, a jak zostały spożytkowane i jaki przyniosły efekt. W przedstawionym dokumencie pożyczki proszę zwrócić uwagę na paragraf 1 punkt 3. A w załączonym zdjęciu, wykonanym w ostatnich dniach, na rzeczywisty efekt tych działań. Przedstawia ono punkt handlowy jaki Dom Pszczelarza posiadał w Krynicy Zdroju, w dobrym punkcie w centrum miasta na ulicy Kraszewskiego, który właśnie został zlikwidowany. W drugim ujęciu lepiej widać puste półki opuszczonego sklepu, a na pierwszym , w zbliżeniu można przeczytać że sklep jest w likwidacji. Wypada tylko pogratulować efektów kredytów które nikt inny jak pszczelarze, członkowie PZP będą spłacać. A na co poszły pieniądze proszę pytać tych którzy za gospodarkę finansową w PZP odpowiadają.
  2. Karpacki

    Wiadomość dnia.

    Na stronie WZP Kraków, jest informacja potwierdzająca wystąpienie tej organizacji z PZP. Z tonu wypowiedzi prezesa Bukowskiego, można wyraźnie wyczuć, że decyzja jaką podjęto w tej sprawie, nie była łatwa. Jest to zrozumiałe, gdyż jak każdy, ma w tej organizacji wielu przyjaciół, i wiele zaszłości z poprzednich okresów, kiedy atmosfera w PZP nie była sterowana i manipulowana przez jej obecnego prezesa. Pokazuje to jednoznacznie, że ta właśnie osoba stanowi źródło wszelkich nieporozumień. To jego decyzje i zachowanie, zmuszają kolegów do podejmowania takich trudnych wyborów. Jest ciężko napisać w uchwale, że taki jest główny powód tych decyzji, ale kto potrafi czytać między wierszami, dobrze wie o co chodzi. Mówiąc prosto i po chłopsku, głównym źródłem nieporozumień w PZP jest osoba pana Sabata i jego sposobu prowadzenia Organizacji, manipulowania ludźmi i niedemokratycznym sposobem decydowania o sprawach istotnych dla tej Organizacji.Tak długo, jak ta osoba będzie decydować o kierunku i sposobach funkcjonowania PZP, nie widać szans na żadne pozytywne zmiany. Pozdrawiam. http://wzp-krakow.pl/aktualnosci/id/202.html
  3. Karpacki

    Wiadomość dnia.

    Uważam że wiadomość, którą chcę koleżeństwu przekazać, też zasługuje na określenie jak w tytule tego wątku. Mianowicie, w sobotę, 11 czerwca w Krakowie obradował Zjazd Krakowskiego Związku Pszczelarzy. W toku obrad podjęto decyzję o wystąpieniu ze struktur PZP. Mam nadzieję, że samą treść Uchwały jak i stosowne jej uzasadnienie, będą mogli koledzy przeczytać na stronie Krakowskiego Związku. Na dzień dzisiejszy, Związek ten zrzesza 43 Koła, już bez Koła Andrychów, a więc jest jednym z liczniejszych Związków w kraju. Jest to kolejna grupa pszczelarzy co do których już prezes PZP stracił prawo do reprezentowania ich. Warto w tym miejscu przypomnieć, że niedawno w ramach usilnej pracy nad "budowaniem jedności" w środowisku pszczelarskim, pan Sabat zabrał "swoje zabawki", a więc Koło Pszczelarzy w Andrychowie, i przeniósł się wraz z całym majdanem, do Związku Pszczelarzy w Bielsku Białej, gdyż tam zagwarantowano mu mandat delegata na Zjazd PZP, bez poddawania się konieczności wyborów demokratycznych. Tam mandat otrzymał bez wyborów, jakby za "friko". Wcześniej czy później dowiemy się , co im za to obiecał. Na pewno dowiemy się o tym, kiedy przyjdzie pora obietnice spełnić, a będzie to trudne lub wręcz niemożliwe. Pozdrawiam.
  4. Karpacki

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Szanowny kolego. Takie "rozpoznanie " jest i ślady jego, można znaleźć także na tym forum. mam tu na myśli wpisy takich użytkowników jak na przykład kolegi podpisującego się Ul 29, czy niejakiego Madeja, który zrobił to w sposób kompromitujący i doskonale pozwalający umiejscowienie go bardzo blisko prezesa PZP. Pytanie kolegi jest zresztą trochę nieprecyzyjne. Na pewno docierają one do niektórych członków PZP. Przecież wśród członków Polanki, nawet piszących na tym forum, też są członkowie PZP. Może któryś z nich odkryje przyłbicę, i odpowie koledze co robi z wiadomościami jakie tu czyta , i jak czują się oni jako jednocześnie członkowie PZP? Z tego co mi wiadomo, są wśród nich nawet delegaci na Zjazd PZP. Widocznie im to nie przeszkadza, wychodzą chyba z założenia, że "pokorne cielę, dwie krowy ssie". Pewnym jest, że wpisy na tym forum są śledzone i dyskutowane w "wierchuszce" PZP. Są czytane także przez ludzi z Minrolu i innych organizacji. Wspomniany już wcześniej niejaki Madej, próbował nas przekonać, że czytają nas nawet 5 letnie dzieci, jak myślę , członków PZP, które doskonale wiedzą że ....... Zresztą może sobie kolega sam to przeczytać. Najgorsze jest to, że pomimo takiej wiedzy, nie robi to na nich żadnego wrażenia. Przypomina mi to trochę taki dowcip. "Mosiek i Salcia pracowali w jednym tartaku. Pewnego razu w czasie przerwy śniadaniowej w pomieszczeniu gdzie jedli śniadanie chłopy, ktoś patrzący przez okno mówi do Mośka, popatrz Mosiek, tam na sztaplu wykorzystują twoją żonę. Po kilku takich uwagach Mosiek leniwie także popatrzył w okno, i wreszcie powiedział: "Też mi coś, ledwie kilka desek , a tu zaraz sztapel". Jak inaczej skomentować postawę tych którzy, otrzymują takie informacje i nie robią nic, aby przynajmniej je sprawdzić. Co najwyżej zachowują się jak strusie, chowając głowę w piasek, pozostawiając najbardziej eksponowaną część ciała jaka zostaje na powierzchni, do dyspozycji swojego "prezydenta" który skwapliwie to wykorzystuje i rozdaje kopniaki na prawo i lewo, oraz statuetki i medale swoim klakierom. Pozdrawiam.
  5. Karpacki

    pszczoly kilka dni przed rojka

    Szanowny Kolego. Zadaję sobie pytanie, czy kolega w swojej styczności z pszczołami, rzeczywiście bazuje tylko na tym co znajdzie w internecie w sprawach aktualnie go interesujących? Może by jednak kolega się przemógł, i uważnie przeczytał choćby jeden podręcznik, gdzie opisana jest przystępnie biologia pszczół. Nie zadawał by wtedy pytań, które mogą wprowadzać w błąd także innych młodych adeptów sztuki pszczelarskiej. W każdym podręczniku, może kolega przeczytać, że pierwszy rój wychodzi wkrótce po zasklepieniu najstarszego z założonych mateczników rojowych. Z pierwszym rojem wychodzi stara matka, i stara się to zrobić w takim czasie aby nie musiało dość do jej walki z młodą , gdyby ta wyszła z matecznika. Nie wiem też po czym kolega poznaje "dopiero co" zasklepione mateczniki od tych które są już zasklepione drugi czy trzeci dzień? Dowiedział by się też kolega , jak trudno rozładować nastrój rojowy, skoro jest on już na etapie zasklepionych mateczników. W tym roku, nawet pojawienie się silnego pożytku, nie spowodowało przerwania nastroju rojowego, tak że zabiegi proponowane przez kolegę , jak myślę też by nic nie poradziły. Jest wiele sposobów rozładowania nastroju rojowego, a nawet możliwość wydzielenia pszczół rojowych z rodziny, w czasie kiedy jest to korzystne dla pszczelarza, jednak nie widzę potrzeby ich tutaj przepisywania. Radzę, aby jednak skorzystać z bogactwa literatury pisanej, a rady internetowe traktować jako ich uzupełnienie a nie zastąpienie. Pozdrawiam.
  6. Szanowni koledzy. Czytając zeskanowany artykuł z Pszczelarza Polskiego, można odnieść wrażenie że czyta się Trybunę Ludu i to nie z okresu, jak wyraża się jeden z członków Zarządu," późnego Gomułki", czy "wczesnego Gierka", ale z normalnego okresu, realnego socjalizmu tylko nie w wydaniu PZPR a samego PZP. Patrząc na siedzących na sali członków znamienitej Rady, nie wiadomo, wybranych czy mianowanych, zadaję sobie pytanie; co oni biorą przed snem, że zasypiają i nie dręczy ich fakt odpowiedzialności moralnej za to, na co przyzwalają i swoją bierną obecnością pokazują jak niewiele obchodzi ich prawda, jak nieczuli są na to że karmi się ich kłamstwami, i jeszcze podsuwa durne tłumaczenia, że to co się dzieje to tak musi być, bo inaczej się nie da. Dlaczego żaden z obecnych na tej sali, nie potrafi sensownie zareagować kiedy mówiąc wprost, wciska im się kit, i wmawia rzeczy nieprawdziwe? Jak pokazuje historia, niewiele się oni tym przejmują, ale kilka fragmentów, trzeba gwoli prawdy przypomnieć, może też i zebrani tam, sobie coś przypomną? Jakoś redaktorzyna , nie zauważył obecności na Radzie, byłego jej przewodniczącego, pana Dąbrowskiego. Dlaczego więc na pytania dotyczące możliwości jego pracy, które były tematem tego spotkania, nie odpowiadał on, tylko inni, którzy niekoniecznie powinni to robić ??? Dlaczego pani Kozak, nie uzupełniła swojej wypowiedzi na temat aktualnego zadłużenia Domu Pszczelarza /400 000zł/, że lwią część tej kwoty to kredyt pobrany na kampanię wyborczą pana Jacka Sokołowskiego / 350 000zł./ który podobno miał służyć zwiększeniu ilości punktów sprzedaży produktów pszczelich. Prawda jest taka , że w ostatnich dniach został zamknięty ostatni, jaki Dom Pszczelarza miał w Krynicy Zdroju. Dlaczego nikt z zebranych nie zapytał, jakie i gdzie to mają być otwarte te nowe punkty sprzedaży, i jak zostały wydane pieniądze na ten cel? Dlaczego siedzący tam i robiący mądre miny, nie zapytali swojego prezesa PZP, dlaczego powołuję on ciągle kolejnych dyrektorów tak nietrafnych osobistości?? Czy nie powinno stać się normą , że na takie funkcję należy rozpisać konkurs?? Z tego co mi wiadomo, jedynym kryterium przydatności jaki jest tam stosowany to przynależność do PSL. Dom Pszczelarza to okresowa przechowalnia dla ludzi tego ugrupowania partyjnego. Gdzie dziś jest pan Sokołowski, i kto spłaci za niego zmarnowane 350 tysięcy? Na te pytania powinien wam odpowiedzieć "dyktator", który jedno-osobowo te wszystkie decyzje podejmował. I dlaczego nie miałby Dom Pszczelarza mieć osobowości prawnej ? A właśnie, dlatego, że wtedy dyrektor nie pozwolił by na pobieranie pod jego hipotekę szemranych kredytów, które nie mają nic wspólnego z jego funkcjonowaniem. Służą jedynie "wychodzeniu" z różnych afer, które wiążą się z kwestiami znikania finansów. Ale tego też z poziomu Rady PZP, nie widać. I o to też nikt z tej widocznej na zdjęciach sali nie potrzebuje pytać? Lepiej powiedzieć że nie ma pieniędzy, a przecież były. Kto i gdzie je zagospodarował? Na czyim koncie dzisiaj procentują??? Drugi dziwny temat. Dlaczego na temat poziomu wyposażenia części hotelowej odpowiada pan Chomiak? Jaką funkcję i kiedy pełnił on w tym Domu, aby na takie pytanie odpowiadać? I te dziwne określenia "późny Gomułka" i "wczesny Gierek". Przypomnę więc, że Dom został oddany do użytku w październiku 1983r. W tym czasie epoka Gierka , a już na pewno, Gomułki, była historią. Pokoje zostały wtedy wyposażone w meble proste ale wytrzymałe, które można by określić wyrobem ludowym, a więc pasującym do każdej epoki politycznej. I rzeczywiście, w ubiegłym roku ," ni z gruszki ni z pietruszki", zostały one wyrzucone, a zastąpiono je rzeczywiście meblami z wspomnianych przez pana Chomiaka okresów realnego socjalizmu, które wyrzuciło akurat jedno z krynickich sanatoriów. I rzeczywiście obecnie znajduje się tam zbieranina podłamanych, powycieranych i z wyraźnymi śladami użytkowania, które jak można zauważyć, nieraz potrzebowały suszenia z różnych przyczyn. Ale to właśnie członkowie Zarządu, jako właściciele, są za to odpowiedzialni, w tym i pan Chomiak. I nie jest prawdą że "nie ma pieniędzy" . Wystarczyło tylko kredyt pobrany na urządzenie wyborów partyjnemu "towarzyszowi" z opcji PSL, przeznaczyć na zakup nowych ładnych mebli, choćby dla kilku pokoi, i już interes powinien zacząć się kręcić, o ile diagnoza pana Chomiaka była trafna. Niestety z tego co mi wiadomo, najwięcej chętnych do zanocowania w tym Domu, odchodzi nie z powodu wyposażenia pokoi czy łazienek. Najwięcej rezygnuje, ponieważ mówi im się że Dom jest akurat nieczynny, i że dla kilku osób nie będzie się uruchamiało kuchni, no i oczywiście z powodu braku jakiegokolwiek programu dla potencjalnych klientów tego Domu. Brak osoby która potrafiła by cokolwiek powiedzieć o pszczołach, o ich produktach i ciekawostkach z ich życia. Wszystko to powoduje że zainteresowani bardzo szybko znajdują drogę na przeciwległy stok, gdzie to czego tu nie ma, tam jest. Mam więc apel do tych wszystkich , którzy na załączonych zdjęciach z posiedzenia Rady PZP, siedzą i wydaje im się że uczestniczą w czymś ważnym, potrzebnym i pożytecznym. Niech przestaną tak myśleć, i wybiorą się chociaż raz do Domu Pszczelarza, tylko nie, na posiedzenie, zorganizowane przez tego który "wycofał rezygnację", ale incognito, tek jak by byli przypadkowymi turystami, którzy w czasie wędrówki natrafili na ten Dom, zaciekawili się nim i chcieli z tego skorzystać. Przekonają się wtedy "na własnej skórze" jak tam rzeczywiście jest. Nie będą potrzebowali "wyjaśnień" ani od wielu lat odpowiedzialnej za ten stan pani Kozak, ani podobnie jak ona, pana Chomiaka. Bo ludzi, którzy rzeczywiście mogli by coś na ten temat powiedzieć i mieli w tej sprawie już niezłe osiągnięcia, w tej organizacji, nie dopuszcza się do głosu. Mam tu na myśli zwłaszcza pana Dąbrowskiego. I nie myślcie sobie , że to co stało się jemu, przy waszej niemej bierności, was nie dotyczy. Tak długo jak organizacją o nazwie PZP będzie przewodził jej obecny prezes, każdego może to spotkać Kończąc pozdrawiam członków tych organizacji, które w najbliższym czasie zapowiedziały swoje walne Zjazdy. Wycofanie rezygnacji z funkcji pana Sabata, wpłynie jak można się spodziewać , na podjęcie logicznych i sensownych decyzji na przyszłość. Pozdrawiam
  7. Karpacki

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Szanowny kolego. Z niemal 100% pewnością można stwierdzić, że takiego przetargu nigdzie nie było ogłoszonego. Wzmianka na ten temat na witrynie PZP, jest zwykłą kpiną z zasad, jakie obowiązują, aby można to uznać jako przetarg. Witrynę tą , jak wiadomo odwiedza niewielka grupa członków PZP, z utęsknieniem szukająca na niej wiadomości rzeczywistych, zgodnych ze stanem faktycznym sytuacji w tej organizacji.Znając życie, długo jeszcze będą na to czekać. Nie ma też co liczyć na to że z tego grona ujawnił by się ktoś, kto zechciał by podjąć się tego zadania o jakim mowa. Rozmawiałem z kilkoma ludźmi, którzy jak sądzę mogli by się na ten apel zgłosić, każdy jednak odpowiedział w podobnej tonacji. Nikt się tego nie podejmie, tak długo jak długo pan Sabat będzie kierował tą organizacją. Dał się on poznać jako szczególnej rasy dyktator, i w każdym rozwiązaniu tej sprawy będzie próbował zabezpieczyć swój prywatny interes. A na to nie pójdzie nikt przy zdrowych zmysłach. Wielu ludzi z otoczenia pana Sabata , ma już świadomość, że z nim w zaprzęgu donikąd się nie dojedzie. Nie wychylą się jednak, gdyż na każdego z nich pan Sabat ma notesik, w którym jest zapisane, kiedy i gdzie był dany delikwent na wycieczce, za niewiadomego pochodzenia pieniądze, kto i kiedy otrzymał jakieś odznaczenie, oraz jeszcze wiele innych "zasług" jakie można im przypomnieć, w razie jakiejkolwiek niesubordynacji. Należy więc zapomnieć, aby z udziałem tego człowieka, jeszcze coś pozytywnego mogło się w PZP wydarzyć. Ze nie liczy się on z nikim i niczym, niech świadczą chociażby decyzje podejmowane przez niego w okresie ostatnich miesięcy. Jak "odpłacił" się on za to, co dla przywrócenia normalności w Domu Pszczelarza zrobił kolega Dąbrowski? Jaką stabilizację i możliwości działania, może mieć w świetle ogłoszonego "konkursu" obecny Dyrektor tego Domu pan Kowalew ?? Przecież to niedawno została z nim zawarta umowa o pracę? Wreszcie, jak ocenić jego zachowanie w czasie ostatniego posiedzenia Rady PZP, gdzie strofował wściekle pana Skolimowskiego za to, że chcąc aby Rada miała dostęp do informacji z pierwszej ręki, zaprosił na jej posiedzenie pana Dąbrowskiego? Jak się to ma do statutowego stwierdzenia, że Rada jest najwyższym organem Związku w okresie między zjazdowym? Jakie wreszcie klapki na oczach, lub też inne współzależności mają ci, którzy usilnie prosili, aby wycofał on swoją decyzję o rezygnacji? Ja uważam, że padł na nich blady strach, że kiedy on odejdzie, to zrobi to tak, że zostanie on w glorii chwały, a na nich zwali odpowiedzialność za całe zło którego narobił, i jeszcze przy okazji wyjdą na jaw ich "korzyści" jakich przy nim doświadczali. Nie wiadomo, czy bardziej obawiają się, że skończy im się korzystanie z przywilejów, bez brania żadnej odpowiedzialności, czy też to co może wyjść na jaw? Sytuacja w PZP jest nie do pozazdroszczenia, szkoda tylko, że trwanie w tym marazmie, odbywa się kosztem często nic nie wiedzących o tych sprawach , uczciwych członków Związku, którzy wciąż jeszcze mają nadzieję że środowisko pszczelarskie, posiadające kiedyś w społeczeństwie uznanie i szacunek, już dawno to utraciło. i niestety , ale utraciło to właśnie na skutek działań tego typu ludzi jak pan Sabat i otaczająca go grupa klakierów. Niestety, jak w biblijnej Sodomie, nie ma w tej organizacji nawet tej grupki "sprawiedliwych" która mogła by zmienić kierunek i uratować od kolejnych kompromitacji, działania tego Związku. Pozdrawiam.
  8. Karpacki

    "Wielki Spis Zapylaczy"

    I tak to właśnie działa. Najważniejsze aby wydrzeć kasę, a czy to komuś na coś potrzebne to już nie jest ważne. Później dowiadujemy się ile to pomocy nam Unia udzieliła, i jaką należy mieć dla niej wdzięczność. Ja proponuję aby płacili za liczenie baranów przed spaniem. Wtedy większość mogła by się załapać. Pozdrawiam.
  9. Karpacki

    "Wielki Spis Zapylaczy"

    Oczywiście że "skubanie brukselki" Akcja "adoptuj pszczołę" nie ma nic wspólnego z jej rzeczywistą ochroną. Jest ona tylko nagłośnieniem tematu wtedy kiedy stawia się gdzieś jakieś urządzenie w którym ewentualnie mogły by zamieszkać dzikie owady użytkowe. Z reguły kończy się to, na wykonaniu kilku zdjęć i niewielkim artykule w lokalnej prasie, kto to, tak bardzo przejął się losem tych owadów, że nawet domek za unijną dotację byłby gotów im postawić. W tym czasie, kiedy temat stał się "trendy", miałem kilka propozycji, aby wykonać pewną ilość takich urządzeń, gdzie oczywiście kształt i konstrukcja nie były tak ważne, jak otrzymanie dokumentu spełniającego wszystkie wymagania, aby można za to uzyskać dotację. Większość planowanych transakcji, kończyła się wtedy, kiedy prosiłem o informację jaka będzie dalsza opieka nad zasiedlonymi domkami "adoptowanych owadów" Bo przecież ich spadająca populacja, wynika nie z powodu braku miejsca w którym może założyć ona gniazdo i wychować potomstwo. To zatrucie środowiska,niekontrolowana chemia, której nadużywa kto chce i jak chce. To wreszcie likwidacja ciągłości pożytku z powodu coraz większym braku bioróżnorodności, powoduje, że kolonie tych owadów w pewnych okresach nie mają z czego żyć, i wtedy giną masowo ,nie mogąc doczekać kolejnego, pojawiającego się źródła utrzymania. To z kolei, ogromne połacie jednorodnych upraw, często roślin z których nic tym owadom przydać się nie może, oraz "randopowanie" całych nieraz posesji, przez "miłośników porządku" niszczy środowisko nie tylko tych owadów, ale także często tych którzy tak "angażują się" w ich rzekomą ochronę. Tak, jak trudno o rzeczywistą statystykę pszczoły miodnej, tak jeszcze trudniej pokazać , jakie efekty na dłuższą metę mogą dać takie "akcje". Jedną rzeczą, którą w tej sprawie można powiedzieć , to ile udało się "uskubać" z tej brukselki. Pozdrawiam.
  10. Szanowny kolego. Ja też nie strzelam do ptaków. Proszę czytać ze zrozumieniem. Strzelam do blachy aby je odstraszyć. Dziwi mnie natomiast kiedy narzekają koledzy a sami zawieszają w pobliżu pasieki dla tych ptaków "restaurację". Odległość kilkudziesięciu metrów jest niczym dla ptaków. O darmowej jadłodajni dowiadują się z promieni kilku kilometrów, a wtedy to już darczyńca musi dbać aby na stole nie zabrakło jedzenia, bo zaraz towarzystwo bierze się za ule i pszczoły. Pozdrawiam.
  11. Tak. Ja widziałem. W domu było słychać tak jak by ktoś pukał młotkiem po ulu. Okazało się że dzięcioł zaatakował ul, który miał ściany z płyty pilśniowej. Wydłubał już w pierwszej płycie otwór o średnicy około 2,5 cm, i musiał ją poszerzać gdyż nie mógł dosięgnąć drugiej płyty za którą dopiero były pszczoły. Nie była to pierwsza jego wizyta, dlatego mam w pasiece powieszony kawał blachy w którą jak strzelę z wiatrówki, delikwent nie pokazuje się dwa do trzech tygodni. Chyba że jakiś nowo przybyły. To było w ubiegłym roku. W czasie tegorocznego okresu w którym przeważnie jest zima, tego problemu nie było. Pozdrawiam.
  12. Karpacki

    grzanie gniazd przez trutnie

    Robinhuud napisał: Dzieci tej sztucznie unasienionej spermą jednego trutnia chyba powinny mieć identyczne żyłki. Szanowny kolego. Spermą jednego trutnia nie unasiennia się matki. Nie starczyło by jej na wiele czasu. Aby sztucznie unasiennić jako tako matkę należy zebrać spermą od siedmiu - ośmiu trutni. Wynika to między innymi z pojemności zbiorniczka nasiennego, a ilości spermy jaką można pobrać od jednego trutnia. Nawet jeśli teoretycznie te trutnie będą braćmi, to i tak nie ma pewności ,że ich cechy genetyczne są identyczne. Zależy to od tego co wcześniej było krzyżowane , i jaki zestaw cech nosi matka od której te trutnie pochodzą. Zakładano pszczołom w ulach na przedwiośniu ogrzewanie elektryczne. Bez specjalnych sukcesów. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę że samo ogrzewanie, w niektórych przypadkach może powodować większe straty w rodzinach, jeśli pogoda będzie kapryśna , a pszczoły wcześniej przystąpią do wychowu dużej ilości czerwiu. Decydując się na pomoc pszczołom w dogrzewaniu ula, obowiązkowo należy jednocześnie dać im dostęp do wody w ulu, jak i dostęp do potrzebnej ilości pyłku. też oczywiście w ulu. Jednak dodawanie go w cieście, czy wymieszany z miodem, nie spełni pokładanych nadziei, gdyż będą musiały spożyć go te pszczoły które go pobiorą z worka lub podkarmiaczki. Tak podanego pyłku, pszczoły nie mogą wykorzystać do wychowu większej ilości czerwiu. Pozdrawiam.
  13. Karpacki

    Przewoz pszczol

    Panie Andrzeju. Informacja o amortyzatorach w równym stopniu dotyczy przyczepki jak i samochodu. Jeśli w samochodzie będą one zużyte to wtedy przyczepa zachowuje się tak jak kolega opisał. Jeśli amortyzatory będą sprawne w samochodzie i w przyczepce, jazda jest płynna i większa szybkość tu niczego nie pogarsza. Szkodliwe wtedy są tylko radary. Ja przewożę pszczoły kilka razy w sezonie, nieraz na odległości powyżej 200 km. i jadę tak jak większość użytkowników na drodze , tak że nic nie musi wskazywać na to że wiozę pszczoły. Pozdrawiam serdecznie.
  14. Karpacki

    Przewoz pszczol

    Szanowny kolego. To że przyczepka skakała, to nie wina szybkości, tylko braku lub zużytych w niej amortyzatorów. Zwłaszcza, przy przewozie pszczół, należy zadbać aby w przyczepce działały prawidłowo amortyzatory, i wtedy pszczołom nic nie grozi. Pozdrawiam.
  15. Karpacki

    Wiadomość dnia.

    Niniejszym informuję szanownego kolegę , że cytowana rozmowa pani E. Gmurczyk prowadzona była z delegatem na Zjazd , niejakim Tadeuszem Sabatem. Pokazuje ona , jak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ten tekst powinien on nosić przed sobą na takim trzymaku, w którym noszą nuty członkowie orkiestry dętej w czasie marszu. Wtedy taka wypowiedź, prawdopodobnie pozwoliła mu zostać "członkiem organu", jak obecnie radzi go tytułować kolega "robinhuud". Niestety , po objęciu funkcji zapadł na jakąś dziwną amnezję. Dziś jego słowa z udzielonego wywiadu pani Gmurczyk, wypisz wymaluj pasują do jego zachowania i postawy. A swoją drogą warto, zapoznać się bliżej z tą sytuacją która już od kilku lat , sygnalizowana jest przez różne gremia , w tym również nasze forum, oraz wydawany kiedyś przez kolegę Rysiewicza , Przegląd Pszczelarski.
  16. Szanowny kolego. Ja bym tak tego nie ujmował. To nie my odeszliśmy. Ja przynajmniej się z takim stwierdzeniem nie utożsamiam. Jeżeli ktoś odszedł, to między innymi nam powinno zależeć aby takich ludzi ujawniać i pokazywać że nie mają oni nic do szukania w środowisku prawdziwych pszczelarzy. To tak jak uczciwi ludzie mieli by się wstydzić za przestępców. Kradzieże pszczół zdarzają się też "na zamówienie" i często złodzieje nie mają nic wspólnego ze środowiskiem pszczelarskim, tak jak i nie każdy kto pszczoły posiada, nie koniecznie musi być pszczelarzem. Pozdrawiam.
  17. Karpacki

    Wiadomość dnia.

    Dziś tj. 27 kwietnia na posiedzeniu Rady PZP , szef tego Związku pan Tadeusz Sabat zapowiedział złożenie rezygnacji z pełnionej funkcji. Wiadomość jest jeszcze ciepła i na tym etapie, nie powinno się jeszcze wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Jego działalność w tej organizacji nie powinna zakończyć się złożeniem rezygnacji i odejściem. Dla dobra przyszłych rozwiązań, jakie będą musiały nastąpić , powinien zostać przeprowadzony w tej organizacji specjalny audyt, który powinien pokazać rzeczywisty stan finansów ukrywanych w tej organizacji od wielu lat, określić odpowiedzialność poszczególnych członków Zarządu i Komisji Rewizyjnej, oraz określić stan wyjściowy od jakiego , być może podejmie działalność nowa ekipa w tym Związku. Oczywistym jest, że jego dotychczasowy "dorobek" nie był by możliwy, bez wsparcia grupy piastujących różne , istotne funkcje we władzach tej organizacji i ich współudział i odpowiedzialność, powinny też zostać określone , wraz z wyciągnięciem konsekwencji z tym związanych. Tymczasem zastanawiająca jest reakcja niektórych działaczy , którzy "przerażeni" prosili go o cofnięcie podjętej decyzji. Ich argumentacja w tej sprawie, może być zaskakująca, i może ona pokazać albo całkowitą niewiedzę o sprawach toczących się w tym Związku, lub też, może pokazywać jak dalece dopuszczali oni do tego, że zaszło to tak daleko i obecnie boją się, że będą musieli wziąć na siebie także część odpowiedzialności. Do tematu będziemy wracać, w miarę napływu aktualnych informacji. Pozdrawiam.
  18. Karpacki

    Młode matki 2016.

    Kolego Jokaz, Bez urazy. Ale kolega Meteor popełnił ten sam błąd, co kolega. Przeczytać ze zrozumieniem , należy przede wszystkim Regulamin Forum. I tak jak kolega, swoje ogłoszenie o spotkaniu z Zieniewiczem, powinien był umieścić w Kalendarzu Społeczności, tak kolega Meteor swój tekst powinien umieścić w dziale Giełda /kupię - sprzedam/ Umieszczenie go w dziale ogólnym Forum, oczywiście, pozwala na dyskusję i wtedy już nie wypada mieć o to pretensji. Napisał kolega, "jak się chce wywody prowadzić, należy utworzyć nowy wątek" Słuszna uwaga, tylko w tym przypadku, bardziej pasuje do kolegi Meteora, jak chce pisać gwarą, to niech utworzy wątek, dla piszących gwarą. Kto będzie chciał, zacznie ją studiować, i wtedy może nawet zaczną niektórzy w ten sposób dyskutować. Ja akurat w tej gwarze, nie jestem zbyt mocny, ale jeden z fragmentów , powinien dać dużo do myślenia. "Jak i tukej haw nima to samolocikiem se przylecom jino nie wtom tydniu.." Warto by przypomnieć kolegom ile to rzeczy już tymi samolocikami do nas przyleciało? Warroza, nosema ceranae, kto wie co jeszcze? A teraz czekamy na żuczka. I nie ma co wątpić, że wcześniej czy później przylecom. Pozdrawiam.
  19. Karpacki

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Szanowni koledzy. Zachowania ludzi z najbliższego otoczenia pana Sabata, często bywają niezrozumiałe dla ludzi normalnych,oczekujących normalnego zachowania się innych , odpowiedniego do zaistniałych okoliczności. W latach kiedy mamy do czynienia z dyktatorskim sposobem działania obecnego prezesa PZP, często zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego na pozór normalni ludzie, w pewnych okolicznościach zachowują się tak jakby się czegoś obawiali, a swoim zachowaniem , zapobiegali wyjściu na światło dzienne pewnych, niezbyt dla nich korzystnych okoliczności. Otóż od czasu, kiedy finanse Związku stały się w PZP tajemnicą, a do grona członków tej organizacji zostały przyjęte firmy, nie posiadające uli z pszczołami, nikt nie wie, jakie składki wnoszą one z tytułu tego członkostwa. Nikt też oficjalnie nie wie, co dzieje się z tymi wnoszonymi opłatami i w jakich celach są one wykorzystywane. Docierają do publicznej wiadomości czasem informacje, że dość duże delegacje działaczy PZP, brały udział w wycieczkach w rożne części świata, czasem przy okazji jakichś imprez typu kongres, lub wystawa, a czasem po prostu bez specjalnych okazji. Istnieje duże prawdopodobieństwo,że wyjazdy takie, zresztą bardzo kosztowne, finansowane są właśnie z tych funduszy, a dobór uczestników tych wyjazdów, realizowany jest według konieczności spowodowania określonych zachowań, lub określonego braku zachowania. Jeśli więc taki uczestnik coś wie, a ujawnienie tego było by nie na rękę określonej grupie osób, wtedy funduje mu się taki wyjazd i ten już będzie milczał , lub też zachowa się w sposób "odpowiedni" bo jak nie to przypomni mu się, na czyj koszt był w określonym miejscu, i wtedy nie pytał z jakiego źródła pochodziły środki na ten cel. Jest to takie kupowanie sobie popleczników. Wobec rosnącego zagrożenia, jakie od pewnego czasu zaczyna widzieć wokół siebie prezes PZP, pracuje się nad grupą ludzi , którzy mają być tymi, którzy będą za wszelką cenę bronić tej sytuacji, jaka od pewnego czasu trwa w działaniach "wierchuszki" PZP. W ostatnim czasie, elementami takich działań były dwa wyjazdy "służbowe", zorganizowane dla "odpowiedniego" zestawu uczestników, jeden do Moskwy, a drugi do Włoch. Jakoś niezbyt głośno było na temat tych wyjazdów, w dostępnych informacjach "wyciekających " z kręgów zbliżonych do Zarządu PZP, ale jeśli w najbliższym czasie, będzie można zauważyć jakieś irracjonalne zachowania, wobec problemów wymagających rozliczenia , czy pokazania we właściwym świetle, niektórych ludzi, to lista tych osób prawdopodobnie będzie pokrywać się z listą tych, którzy brali udział w tych dwóch wyjazdach. Wracając na moment do tego kawałka plastra z zabudową trutową , jaką można podziwiać na ścianie w Domu Pszczelarza, to można by zadać pytanie do tych, którzy patrzą na nas z tych kamiennych komórek. Czy nie obchodzi was już dalszy los tego Domu? Czy dostanie się na to honorowe miejsce, to był wasz cel końcowy, czy też okoliczność, która powinna do czegoś zobowiązywać? Kiedyś obok prezesa PZP , przez pewien czas pojawiała się osoba, która przemawiając do różnych grup pszczelarzy, z powagą i wzniosłością mówiła że "szlachectwo zobowiązuje". Szkoda, że osoba ta, nie potrafiła o tym przekonać chociażby prezesa PZP, w obronie której często właśnie tego zwrotu używała. O ile więc "wdrapanie się", na ten panteon chwały, jakim jest ta ściana granitowych komórek, to słowami wspomnianej wcześniej osoby, wypadało by im przypomnieć, że "szlachectwo zobowiązuje" , zwłaszcza teraz , kiedy nad Domem Pszczelarza wisi prawdziwe zagrożenie, a zapowiadane w nim zmiany, nieodwracalnie spowodują zatracenie jego pszczelarskiego charakteru. Apel ten kieruję do wszystkich osób i instytucji widniejących na tych granitowych komórkach. Pozdrawiam.
  20. Szanowny kolego. Z całą powagą i poczuciem odpowiedzialności za to co piszę, pragnę zapewnić, że nie jest moim celem podawanie nieprawdziwych informacji ani przekłamań. Z formalnego punktu widzenia, sprawy związane z wyłanianiem członków Rady Związku, omówił już powyżej kolega "robinhuud". Ja chciałbym tylko zwrócić uwagę , że wielu tych spraw, można by uniknąć, gdyby Koła czy Związki nie bały się na swoich stronach internetowych, posiadać informacji chociażby podstawowych. Na stronie Koła Pszczelarzy w Aleksandrowie Łódzkim, poza informacją że jest członkiem WZP w Łodzi i adresem e-mailowym, nie ma nic. Nie ma składu Zarządu , nie ma komisji, nie ma nic w linkach Galeria, Artykuły, ani żadnych innych. Koło Pszczelarzy w Andrespolu, nie ma w ogóle strony internetowej, i nie idzie się tu też nic dowiedzieć, np. co sprawiło,że wnioskowali o pozbawieniu pełnomocnictwa kolegę Dąbrowskiego, jakie było uzasadnienie takiego wniosku? Czy sprawa wynikła w dyskusji i była efektem uchwały Koła ?, czy może pan Sabat podpowiedział to prezesowi? Czemu nie inne, tylko właśnie to Koło, wystąpiło z takim wnioskiem? Gdyby takie informacje były na stronie, były by one ważne jak myślę, dla wszystkich członków tego Koła, którzy powinni to znać. Były by także interesujące dla ludzi z zewnątrz, choćby po to, aby jak kolega zauważył, nikt nie podawał nieprawdziwych informacji. Projekt uchwały o pozbawieniu kolegi Dąbrowskiego pełnomocnictwa do zasiadania w Radzie widziałem na stronie Koła Pszczelarzy w Brzezinach. Obecnie już, nie ma tam śladu po tym materiale. Dlaczego został usunięty? Kto zaczął się go wstydzić? Jak to rozumieć? Proszę nie myśleć, że jest to wtrącanie się do spraw wewnętrznych tych Kół. Jednak trudno przejść obojętnie , kiedy widzi się jak komuś dzieje się krzywda. Może potrafił by ktoś logicznie wytłumaczyć mi, dlaczego z wnioskiem o cofnięcie pełnomocnictwa koledze Dąbrowskiemu, nie wystąpił Zarząd WZP w Łodzi, a bezsens tego pełnomocnictwa, dostrzeżono właśnie z perspektywy Koła Pszczelarzy w Andrespolu? Jak do tego doszło? Jak uzasadniono taki wniosek ? Nie spodziewam się , że otrzymam w tej sprawie jakieś logiczne wyjaśnienia, bardziej prawdopodobne jest to, że ci których ktoś "ubrał" w tę niejasną sprawę, pobiegną do tego zleceniodawcy z zapytaniem, co mają robić??? I tu znów można spodziewać się odpowiedzi, pochodzącej z mądrości góralskich przysłów. "Jak żeście robili i nie uważali, to teraz róbcie jak uważacie" Pozdrawiam.
  21. W nawiązaniu do tekstu kolegi "robinhuuda", dotyczącego interwencji poselskiej w różnych sprawach dotyczących nieprawidłowości w działaniach PZP, i co przenosi się także na niższe instancje tej organizacji, pragnę zwrócić uwagę na jeden , moim zdaniem bardzo ważny element tych nieprawidłowości, który wykracza poza określenie "sprawy wewnętrzne" Zarówno litera tej nieszczęsnej Ustawy z 1982 roku, jak i dziwna bierność delegatów i brak reakcji na zupełną dowolność podejmowanych decyzji w sprawach finansowych, sprawia wrażenie , że powinny być one załatwione w ramach tej organizacji. Jednak jest problem, który wykracza bardzo daleko poza tą organizację, i który to powinien być sprawdzony przez wydającego w określonym czasie decyzję, o dystrybucji reglamentowanego wówczas cukru przez PZP dla wszystkich pszczelarzy, także tych należących do Związków nie będących w strukturach PZP, jak też i dla niezrzeszonych. Od wszystkich tych pszczelarzy, pobierana była opłata w wysokości 2 gr. od każdego kilograma cukru, i ona to decyzją jednego ze Zjazdów, miała tworzyć Fundusz Rozwoju Pszczelarstwa. Ponieważ składały się na ten Fundusz wpłaty wszystkich pszczelarzy, a nie tylko członków PZP, ruszenie środków z tego Funduszu, miało być umożliwione tylko i wyłącznie decyzją Walnego Zjazdu, właśnie dlatego, aby były spożytkowane dla ogólnego dobra pszczelarstwa, a nie na potrzeby jednej organizacji, tak jak można podejrzewać że właśnie się stało. Nie znam nikogo, kto wiedział by o takiej Uchwale Zjazdowej, pozwalającej na ruszenie środków z tego Funduszu, i nigdy w żadnym sprawozdaniu nie znalazły się żadne dane dotyczące jego zagospodarowania. Od czasu kiedy sprawa tego Funduszu zaczęła pojawiać się w środowisku pszczelarzy , Zarząd PZP zaprzestał składania sprawozdań finansowych, a ostatnie jakie pamiętam, opatrzone było klauzulom tajności, i miało miejsce na Zjeździe w Pszczelej Woli. Potem już, następowały wyrzucania Związków,które domagały się tych rozliczeń, i do dziś trwa taka sytuacja, że bez najważniejszego rozliczenia, udziela się absolutorium dla Zarządu, a wybory "demokratyczne" prowadzi się tak długo, unieważniając poprzednie, aż lista osób które są wybrane, zgadza się z założeniami. Według szacunkowych danych, wynikających z ilości rozprowadzonego przez PZP cukru w okresie jego reglamentacji, na wspomnianym Funduszu, powinno znajdować się około 6 - 7 mln zł. Dane te najłatwiej było by sprawdzić w Ministerstwie Rolnictwa, które to właśnie swoimi decyzjami, upoważniało PZP do dystrybucji tego cukru dla pszczelarzy. Tam też powinny znajdować się szczegółowe dane, co do rzeczywistej ilości tego towaru przekazanego do dyspozycji PZP. O ile więc zbierane składki czy inne dochody można by uważać za wewnętrzne sprawy Związku, to te środki, powinny być sprawdzone i rozliczone przez służby kontrolne Ministerstwa Rolnictwa. Jest to ważna sprawa, w czasie kiedy brak funduszy na prace wdrożeniowe, dotyczące wielu aspektów pszczelarstwa, o których powszechnie wiadomo, ktoś przymyka oko na roztrwonienie takich pieniędzy, które powinny temu pszczelarstwu służyć. Oczywistym też jest , że w kontekście tego co się w PZP dzieje, należy mocno walczyć , aby prezes tej organizacji przestał być głównym reprezentantem tego środowiska wobec władzy i jej organów. Jak już gdzieś wcześniej podawałem, w ostatnich latach z PZP odeszło wiele znaczących organizacji i daje to w sumie około 14 tysięcy członków. Nadal trwa ten kierunek. Decyzję o wyjściu podjęły najliczniejsze i najlepiej stojące organizacyjnie Związki. Tłumaczenie przedstawicieli władz, że chciały by rozmawiać z jednym związkiem a nie z wieloma, niczego nie tłumaczy. My też chcieli byśmy być członkami jednej organizacji, ale rzetelnej, przestrzegającej własnego Statutu i dbającej o dobro swoich członków, a nie towarzystwa wzajemnej adoracji, powiązanych w różne układy i robiących co im się podoba, a głównie dlatego że, ułomne, nieprzystające do rzeczywistości prawo, na coś takiego im pozwala. Brak możliwości kontrolnych, ze strony służb państwowych, pozwala na taką bezkarność, a tym którzy się z tym nie zgadzają uniemożliwia wprowadzenie pozytywnych zmian. Nie dając takich gwarancji, poprzez ustanowienie dobrego prawa w tej kwestii, odpowiednie resorty i służby państwowe, odbierają sobie prawo do wymagania od nas abyśmy się "mimo wszystko" jednoczyli , głównie dla ich wygody. Dlatego podobne inicjatywy jak kolegi "robinhuuda", powinny mieć miejsce w wielu miejscach , wszędzie tam, gdzie są ludzie którzy widzą istniejące nieprawidłowości, a nie widzą innego sposobu na ich załatwienie. Pozdrawiam.
  22. Szanowny Kolego. Moją informację opierałem na materiałach, będących na stronie Koła Pszczelarzy do którego należy kolega Dąbrowski. Był tam zawarty projekt Uchwały, która wyraźnie mówiła o wykluczeniu kolegi Dąbrowskiego z powodu, jak się tam wyrażono, zbyt rzadkich kontaktów z Kołem. Nie śledziłem dalszych losów tej Uchwały. Samo pojawienie się takiego wniosku, w rodzimym Kole kolegi Dąbrowskiego , mówi wystarczająco o autorze, czy autorach tej Uchwały. Od jakiegoś czasu, wyrzucanie, staje się wiodącym sposobem na rozwiązywanie spornych spraw. Zwłaszcza w takiej organizacji, jaką jest Koło Pszczelarzy, tego typu działania, nie powinny mieć miejsca. Zwłaszcza kiedy można mieć prawie pewność, że wynika z inspiracji tego, który dawno powinien być w tym Związku rozliczony i oceniony. Miło było by dowiedzieć się, najlepiej bezpośrednio ze źródła, jak ten przypadek został w Kole załatwiony, i jak wpłynął on na świadomość tego, co się dzieje i dlaczego przedstawiciele organizacji tworzących federację PZP /delegaci/ nie żądają przestrzegania Statutu w tej organizacji ???
  23. Karpacki

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Szanowni koledzy. Wielokrotnie już pokazywaliśmy jak wygląda w PZP sprawa odznaczania "szczególnie zasłużonych" dla polskiego pszczelarstwa. Ich rekrutacja bardzo często odbywa się według kryteriów nie mających nic wspólnego z faktycznymi zasługami odznaczanych, a raczej, co od pewnego czasu stało się regułą, od tego, aby w danym Związku uciszyć pojawiające się głosy krytyki, a nieraz wprost żądania wyjścia z PZP, aby skończyć z uczestnictwem w tej farsie, jaką można nazwać obecny stan działalności związkowej w tej organizacji. Były już nawet na naszym forum dyskusje, jakie znaczenie mają dla odznaczonych te wyróżnienia, i czy z tak interesownie wręczoną statuetką Dzierżona, wypada "obnośić" się publicznie? To co wymyślono obecnie w tej kwestii, można już nazwać chyba tylko dziurą wykopaną w dnie bagna. Sprawa jest tym bardziej przykra, że dotyczy "panteonu zasłużonych" przy budowie Domu Pszczelarza. Otóż, za 350 zł, można kupić sobie takie miejsce, nawet jeśli w czasie budowy tego Domu, nie widziało się tej budowy, a własne interesy kręciło się całkowicie gdzie indziej. Zorganizowano w tym Domu ścianę, na której można kupić sobie granitową plakietkę, z której ma wynikać, że uwieczniona na niej osoba, ma jakieś szczególne zasługi z tytułu powstania i funkcjonowania tego Domu. Ja niestety nie znajduję słów, które we właściwy sposób, pokazać by mogły poziom pogardy i kpiny, z tych wszystkich, którzy rzeczywiście przyczynili się do powstania tego Domu. Kilka postów wyżej , kolega "robinhuud" przedstawił jedną z list, rzeczywistych wpłat z okresu budowy tego Domu. Listy te kiedyś publikowane w czasopiśmie "Pszczelarstwo" oraz Informatorze wychodzącym w Kamiannej, dziś są coraz bardziej zapominane, a nie widać żadnych działań, aby zachować je dla potomnych. Dziś wystarczy wejść do tego Domu, wyrazić wolę wpłacenia drobnej sumy pieniędzy, z której oczywiście nikt się nie rozliczy i w żaden sposób nie dowie się, kto i jak te pieniądze spożytkował, i zostaje się umieszczony , "po wsze czasy" na granitowej płytce, jako posiadający wybitne zasługi dla tego Domu. Jako wyjątkowej miary kpina i chichot historii, spoglądają z tego "panteonu" na tych, którzy na to patrzą także nazwiska tych, którzy nieudolnie, działając z premedytacją, spowodowali upadek tego Domu, a zwłaszcza jego rzeczywistych celów, którym miał służyć dla dobra polskiego pszczelarstwa. Trzeba nie mieć za grosz wstydu i samokrytycyzmu, aby w ten sposób , fałszując historię, pozostawiać tego typu ślady swoich "zasług". Na tej ścianie, można znaleźć nazwiska ludzi, których w czasie budowy nikt nie znał i nie widział. Figurują dumnie jako budowniczowie. Pytanie, które ciśnie się samo brzmi, "Jak dalece jeszcze są w stanie posunąć się w swoich manipulacjach ci którzy obecnie mają wpływ na to co dzieje się w tym środowisku", które kiedyś uchodziło za wzór wszelkich cnót, prawdomówności, postaw moralnych i rzetelności na co dzień wobec całego otoczenia. A drugie pytanie, jak długo jeszcze zwykli członkowie tego środowiska, nie będą na to reagować, aby zaprzestać tego działania, które jest kompromitujące nas wobec społeczeństwa, a które ma za nic, wszystkie , przez wieki wypracowane pozytywne cechy, które pszczelarzy wyróżniały w społeczeństwie. Czy w tej dziedzinie, nastąpi jakieś przebudzenie? Bo jeśli nie, dokąd to zaprowadzi? Oto ci którzy mają takie zasługi dla tego Domu, że godne są granitowej płytki. Ciekawe kto z nich mógł by umieścić obok swojej płytki, chociaż jedno zdjęcie z czasów kiedy trwała budowa, oczywiście w stroju roboczym i z narzędziem w ręku. Pozdrawiam. Dla przypomnienia, napiszę tylko, że Dom Pszczelarza został oddany do użytku w październiku 1983 roku. Czego więc dotyczą daty wyryte na granitowych płytkach? Nie pasują ani do okresu budowy, ani do roku urodzenia darczyńcy.
  24. Karpacki

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Szanowni koledzy. Dość długo nie pisałem w tym temacie, mając nadzieję, że ukażą się tu jakieś pytania czy sugestie, co z historii najnowszej Domu Pszczelarza chcieli byście się dowiedzieć, w których dziedzinach działalności tego Domu poszperać aby coś interesującego o nim napisać. Jak widać,na forum w tej sprawie nikt nie chce nic napisać, jednak na mój prywatny telefon lub adres e-mailowy, otrzymuję wiele pytań i wielu chce mnie zmobilizować aby temat ten ciągnąć, gdyż podobno jest dla wielu interesujący. Każdego takiego, odzywającego się w tej sprawie proszę, napiszcie swoje pytania na forum, niech użytkownicy tego, wiedzą, że jest rzeczywiste zainteresowanie tematem. Jedni obiecują i nie dotrzymują słowa, inni nawet nie obiecują, tylko mówią wprost, że nie będą pisali, bo musieli by się zalogować, i w ten sposób przynajmniej w pewnej mierze, byli by możliwi do identyfikacji. W niektórych przypadkach, ta asekuracyjna postawa może powalić z nóg, bo czym ją tłumaczyć , nie mam pojęcia? Przyznaję, że niejednemu, który taką postawą uzasadniał swoją niechęć do zabierania głosu w tej sprawie na forum, nie oszczędziłem kilku przykrych słów. To głównie dzięki takim zachowaniom i jakiejś trudnej do wytłumaczenia asekuracji, możliwe są pociągnięcia i machinacje finansowe, do których wiele zastrzeżeń wszyscy mają, ale broń Boże, aby ktoś z nich miał wziąć czynny udział w ich wyjaśnieniu. Jedyne na co ich stać, to anonimowo wyrazić swoją dezaprobatę i oburzenie, że nikt nic z tym nie robi. A okazuje się, że robi, i to wcale nie jest koniec że, oszukano wszystkich pszczelarzy, którzy kiedyś ten Dom budowali. W dalszym ciągu działalność tego Domu podszyta jest kłamstwem,którego skutki dotykają już nie tylko pszczelarzy. Obecnie kłamstwami dotyczącymi rzeczywistego stanu i historii tego Domu, zarzuca się każdego kto tam wejdzie z własnej woli, lub zostanie tam przywieziony w jakiejś zorganizowanej grupie. Nie liczę już na to, że przedstawienie tych faktów, wywoła jakąś reakcję ze strony tych, którzy podaną tu informację przeczytają. Piszę i przedstawiam to, aby dzwoniący do mnie w różnych porach w tej sprawie "przejmujący się losem tego Domu" nie mogli powiedzieć , jak się nie raz zdarza, że o niczym nie wiedzieli, że to jest skandal itd. Przedstawiam poniżej skan ulotki której tysiące rozdaje się w recepcji tego Domu do moralnej oceny. RL] Aby zrozumieć, gdzie tu jest przekłamanie i nieprawda, którą karmi się ludzi, trzeba przypomnieć, że pasieka założona kiedyś przez ks. Ostacha, została zlicytowana gdzieś około roku 1988 i od tego czasu jest w rękach prywatnych. W Kamiannej pozyskuje się w zasadzie jeden gatunek miodu, a więc mówienie o miodach z tej pasieki w liczbie mnogiej, jest zwykłą nieprawdą. Ze wspomnianej pasieki, żaden miód, nie trafia do punktu handlowego Domu Pszczelarza. W dokumentach finansowych Domu Pszczelarza musiały by istnieć dokumenty, ile i jakiego miodu przekazał mu do sprzedaży obecny właściciel pasieki założonej kiedyś przez ks. Ostacha, a zlicytowanej przez komornika w okolicy około 1988 roku. Ilość miodu sprzedawana przez obecnego właściciela tej pasieki, w wielu punktach handlowych w kraju, sugerowała by, że wydajność w niej przekraczać by musiała 10 ton miodu z ula. A pszczoły z niej lecą setki kilometrów korzystając z wszystkich możliwych pożytków w kraju. Dalej ulotka ta sugeruje ,że te właśnie miody, których w rzeczywistości nie ma, są jedynymi miodami posiadającymi certyfikat PZP. Co za bzdura. W tej części ulotki, która mówi o organizowanych wycieczkach, mamy kolejne nieprawdziwe informacje. Prawdziwym fragmentem jest informacja że jest to jedyne muzeum, założone przez ks. Ostacha, ale już informacja że najstarsze, to wyssana z palca bzdura. Wymienić można co najmniej kilkanaście o wiele bogatszych w rzeczywiste, warte tego określenia eksponaty, to co jest w Kamiannej nie nazwał bym muzeum, a raczej izbą pamięci tego, co ks. Ostach jako prezes PZP nazbierał, z okazji różnych imprez organizowanych mu współcześnie, a więc trudno rzeczy te nazwać eksponatami muzealnymi. Są to raczej pamiątki z imprez które muszą jeszcze kilkadziesiąt lat tam poleżeć, zanim uzyskają miano eksponatu. Jest jeszcze jeden trwający w czasie obecnym proceder, dzięki któremu ktoś zbiera jakieś pieniądze, nad którymi , tak jak w całym PZP, nikt nie ma kontroli, a który jest wyjątkowo niemoralny. O tym jednak w kolejnym materiale. Pozdrawiam.
  25. Szanowny kolego. Biorąc pod uwagę dzień i godzinę w jakiej kolega umieścił swój wpis, można by mieć wątpliwości, czy wynikał on z potrzeby dzielenie się wiedzą pszczelarską, czy też raczej pokazanie znajomości folkloru i stosownej gwary, podbudowane jakimś mocniejszym poczęstunkiem. Trudno bowiem dopatrzeć się w tej wypowiedzi związku z tematem wątku. A może któryś z górali podjął by się próby tej interpretacji i w jakiś sposób znajdzie powiązanie? Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...