Skocz do zawartości

Karpacki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 358
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Karpacki

  1. Szanowny Kolego. Moim skromnym zdaniem, spotkanie na Jasnej Górze, nie jest dobrym momentem do konsolidowania się opozycji wobec prezesa PZP. Po pierwsze dlatego, że powinno to być spotkanie o charakterze przede wszystkim duchowym. W tych spotkaniach wielu z nas nie bierze udziału, właśnie dlatego, że tam też manipuluje , także w tym miejscu świętym, właśnie ta osoba. Niestety, ale trzeba stwierdzić, że większość tych; którzy tam się zjawiają, z pełnym dla nich uznaniem za ten fakt, o podłożu przede wszystkim religijnym, niewiele wie, lub zastanawia się na temat innych aspektów działania na co dzień swojego prezesa i bierze w tym udział z najbardziej chrześcijańskich pobudek. Jak jeszcze na miejscu zobaczą, że duchowni, pasterze z Jasnej Góry, dają mu do woli produkować się słownie, podczas tych uroczystości, w ich mniemaniu uwiarygadnia się jego osoba wobec nich. Są to w większości ludzie, nie mający dostępu do internetu, niewiele mający wiedzy o tych sprawach, które między innymi tutaj są opisywane i stanowią o tak krytycznej ocenie prezesa PZP. Można by się zastanawiać, jak to się dzieje, że o pielgrzymce na Jasną Górę, to oni się dowiedzą, a o tym co na co dzień "wyczynia" ich wódz, to już nie? Otóż sprawa polega na tym , że większość informacji o tym, co dzieje się w wyższych strukturach Związku, dowiadują się oni najczęściej od prezesa Koła na zebraniu pszczelarskim. Oczywistym jest, że o takiej pielgrzymce, to prezes chętnie poinformuje, skrzętnie zbierze pieniążki i załatwi transport. Jest też okazja odkurzyć wiszący gdzieś miesiącami sztandar i pokazać , że coś się działa. Nigdy nie robi się zebrania na temat, sytuacji na wyższych szczeblach hierarchii związkowej, no bo jakże to, należało by poinformować o przekrętach finansowych, o złym zarządzaniu Domem Pszczelarza, o złym kształcie Programów Pomocowych i wielu jeszcze innych problemach, które na co dzień nam utrudniają życie, a których rozwiązanie leży właśnie w gestii tych struktur. Wygodniej jest zorganizować pielgrzymkę, tam jest okazja wygłosić przesycone frazesami przemówienie, a powaga miejsca i otoczenia zrobią resztę, tzn. mają ugruntować w obecnych wrażenie, że to prawie święta i bez skazy osoba. Wielokrotnie w rozmowach z przypadkowo spotkanymi pszczelarzami, pada w moim kierunku pytanie: A na pielgrzymkę do Częstochowy to pan jedzie? Wtedy odpowiadam tak, jak ja widzę tą sprawę. Dla powierzenia swoich spraw Częstochowskiej Pani, jest 365 dni w roku. I w każdym z tych dni, szczerze i bez intencji ubocznych , składane prośby są wysłuchiwane. Do tego wcale nie są potrzebne tłumy ze sztandarami, ani publiczne wystąpienia ludzi, którzy liczą na efektowne wrażenia i mają całkiem inne cele, aniżeli te, których jak frazesów, wyuczyli się na potrzebę danej chwili, a na co dzień czynią całkiem co innego. I nie jest to jednorazowa akcja. Tak robią już od wielu lat, a więc jest to celowy rytuał. Co innego w przemówieniach, sama słodycz. A co innego na co dzień , gorycz i nieprawidłowości. Taka sytuacja nie jest mi potrzebna, do tego aby wstąpić do Klasztoru Jasnogórskiego przy nie tylko jednej okazji w roku, i szczerze , w ciszy złożyć tam swoje problemy. Jak nic , pasuje tu przypowieść o celniku i faryzeuszu. Nawet tam, pomimo wielkiej celebry i wielkich słów, jak słoma z butów, wychodzą najbardziej przyziemne a rzeczywiste "problemy" z którymi powinni oni, nie tylko tam przyjechać ale także o nich zapomnieć, tak jak wypędzanie stoisk z literaturą pana Rysiewicza, czy ks. Eugeniusza Marciniaka. Zdarzenia te były szeroko opisywane, i nie stanowią plotki bez pokrycia. Odsłaniają jednak prawdziwe oblicze i szczerość intencji z którymi tam przybywają i "obiecują poprawę". Chciałbym wierzyć, że zdecydowana większość, biorących udział w tych uroczystościach ma dobre intencje, i ze zwykłej niewiedzy, czyni to na czym szczególnie zależy szefowi PZP. Właśnie na tej ilości. A jeśli jeszcze zauważy, że znajdują się w tym tłumie także osoby z organizacji wyrzuconych, lub nie będących w strukturach PZP, to już lepszej wody na jego młyn, nie można sobie wyobrazić. Wszystkie frazesy z przemówienia, mijają szybko , i już przy najbliższej okazji, uzurpuje sobie prawo do ich reprezentowania. Powaga miejsca , jego szczególny charakter, w połączeniu z tą reżyserką jaka ma tam miejsce, nie sprzyjają, aby tam informować się o tym, jak rzeczywiście powinni zachować się delegaci na Zjazd PZP. Taką okoliczność wykorzystuje się już prawie stale, nasycając wszystkie spotkania pszczelarskie w kraju akcentami religijnymi, które w wielu przypadkach nie wynikają z potrzeby serca, a sprzyjają politycznym celom organizatorów. Pozdrawiam.
  2. Kolego Endriu i osiem jedynek, Czyżby kolega przeoczył prośbę moderatorów tego forum, aby trzymać się tematu wątku jaki jest w tytule? Jest to między innymi po to, aby jeśli ktoś chce dyskutować o cukrze, nie trafiał przypadkiem na Olejek pichtowy. Olejkiem tym, zapapranych jest już tyle wątków na tym forum, że trudno znaleźć taki , gdzie spokojnie można wejść i nie poczuć jego zapachu. A przecież wystarczy nazwać tak konkretny wątek, i będzie tam wchodził ten kto będzie chciał. Nic , tylko należało by przytoczyć zdanie z jednej popularnej reklamy telewizyjnej, "A kto chciałby cię wąchać?" I jeszcze ten link. Czy wy banowany na pewien czas RafalK, poprosił kolegę o zwiększanie oglądalności swego blogu?
  3. Karpacki

    Kawiarenka pytli

    Szanowna Koleżanko. Byłem jednym z tych, którzy otrzymali także zaproszenie na opisaną imprezę. Nie umniejszając wagi poruszanych tam problemów, muszę przypomnieć gdzie mieszkam , jakim dysponuję funduszem i czasem, aby być wszędzie tam, gdzie proszą. Dlatego też , pomny na to, że tam w pobliżu jest wielu kolegów i koleżanek członków naszego stowarzyszenia, łatwiej będzie im podjąć trud obecności i zaakcentować to stosownym wystąpieniem. To że forum, jakoby jest zdominowane problemami innej jak nasza organizacji, to nie powinno dziwić. Bo właśnie problemy tej organizacji, ich sposób załatwiania i tworzenie złych rozwiązań jakie dotykają nasze środowisko, uderza także w nasze działanie. Co z tego że jesteśmy odrębną organizacją, skoro podlegamy pod zasady opracowane bez naszego udziału, a właśnie przy "konsultacjach" z tą , krytykowaną przez nas organizacją? Gdyby tam została przywrócona normalność, było by to z korzyścią także i dla innych związków i organizacji pszczelarskich. A tak mamy do czynienia z typowym przykładem psa ogrodnika, chociaż ten pies chętnie żywi się owocami. A ponieważ znajdujemy się w kawiarence, to pomiędzy łykami dobrej kawy , jaką serwuje gospodyni, idzie zobaczyć jeszcze jeden problem. Ilu mamy zarejestrowanych użytkowników, a ilu z nich coś napisało? Idę o zakład że pierwszy napisze ten , któremu skończy się abolicja, a bez którego lepiej byśmy się tu obeszli.
  4. Kolego Daro. Daruj sobie. Jesteś przecież dobrze zorientowany, i powinieneś wiedzieć, że tu wcale nie chodzi o prezydenturę dla kolegi Robina. Bezsensowne też jest odwoływanie się do byłego systemu, chcąc dokuczyć pojedynczej osobie. Większość tego skupiska ludzkiego które nazywa się, polskim społeczeństwem, w jakiś sposób była umoczona w ten system. Wybór mieli rajski, "Dał bóg Adamowi Ewę i powiedział, wybierz sobie żonę" Czyżby kolega nie znał słów śpiewanej w konspiracji w Polsce w 1945 roku piosenki, której słowa brzmiały jakoś tak: "Rozkwitały jabłonie i grusze. Wygonili Niemca, wpier.....ił się Rusek". Nie sprowadzajmy koledzy sprawy do osobistych animozji tego czy tamtego. Tacy Madeje, pilnie śledzą to, co pisze się na naszym forum i tylko zacierają ręce widząc jak jeden drugiemu skaczą sobie do oczu. Nie dawajmy im tej satysfakcji, bo jak napisałem wyżej, nie o nazwisko prezesa nam chodzi, tylko o to aby postępował tak, jak wymaga tego sytuacja i statut, a więc dla dobra środowiska które chce reprezentować. Odłożyć należy , osobiste animozje, zwłaszcza oparte na zaszłościach na które mało kto z nas miał wpływ. Zgoda ????. Miałbym prośbę do kolegi Daro. Korzystając z możliwości Edytuj, niech kolega zmieni ten swój post tak, aby pasował do treści tego wątku. W tej formie jak obecnie, napewno tu nie pasuje. Dzięki.
  5. Szanowni koledzy. Czytając powyższy post trudno oprzeć się komentarzowi innemu jak : Co za bagno? Jak można tak manipulować ludźmi? Jaką świadomość mają ci manipulowani? Czy naprawdę są, aż tak przekonani o swojej niemocy? Czy rzeczywiście jedynym źródłem informacji dla nich są przemówienia "wodza" tej organizacji? Czy rzeczywiści są tak odcięci od jakichkolwiek innych źródeł wiedzy o tym, jak powinno być , a jak jest?? Tych pytań rodzi się wiele. Na żadne z nich nie idzie znaleźć logicznej odpowiedzi. Chociaż nie do końca. Bo niedawno znalazł się jeden "kamikaze", który tak święcie był przekonany o tym, że przekazuje nam "prawdę, całą prawdę i gówno prawdę", że wstydził się wystąpić pod własnym nazwiskiem, mało tego , tak był przekonany o "jedynie słusznej linii" własnej organizacji , której z taką determinacją bronił, że dla własnego uwiarygodnienia się , postanowił a sposób pożyczony od Judasza, wyrzec się przynależności do niej. Mam tu na myśli "występ" niejakiego Madeja, posiadającego jego zdaniem, taki autorytet w środowisku, że nawet pod przybranym nazwiskiem, spodziewał się , że uwierzymy w jego bełkot. Nie , abyście się tego uczyli, ale dla pokazania jak skrajnie różna , może być ocena tego, co rzeczywiście dzieje się w tym Związku, / post powyżej / , a naszą oceną tej sytuacji, warto zacytować tą wypowiedź. Dla mnie jest ona tak kuriozalna, że trudno oczekiwać , aby w jakiejś przewidywalnej przyszłości, mogło się tu ukazać coś, co by tę przebiło. Pisał niejaki Madej. "Popieram w całej rozciągłości działania Polskiego Związku Pszczelarskiego i pana Sabata...", "Ale nawet już 5 letnie dziecko to widzi i wie, że nie chodzi tu o specyfik, ale o próbę dopadnięcia Sabata, którego wszelkiej maści dysydentom związkowym i internetowym osiłkom, nie udało się usunąć w sposób demokratyczny, przez 5 kadencji i 25 lat, bardzo dobrego, bardzo skutecznego kierowania tak specyficzną i tak himeryczną organizacją , jak PZP - od prezydentury związku" . Koniec cytatu, pisownia oryginalna. I ta treść, w zestawieniu z tym co rzeczywiście dzieje się od wielu już lat w PZP, po części tylko, tłumaczy , jak to jest możliwe? Piszę celowo "po części" , bo warto by wiedzieć, ilu tam jest takich, którzy tak to pojmują? Szczególnie dziwne i nie pasujące do niczego jest jedno z użytych przez niego wyrażeń. "Ale o próbę dopadnięcia Sabata" Otóż użycie tego wyrażenia pokazuje, że z braku merytorycznych argumentów, usprawiedliwiających tą całą politykę prowadzoną przez PZP, chcieli by oni sprowadzić tą krytyczną ocenę, do zawodów typu sportowego. Uda się go dopaść, czy się nie uda? A ponieważ to jest "nasz" , brońmy go za wszelką cenę, bez względu na czynione głupstwa, byle im się nie udało. Otóż nie o to chodzi. Pisaliśmy już o tym wielokrotnie, ale to jakoś nie dociera do "wodza" organizacji, posiadającego tak "oddanych" obrońców jak , nigdzie podobno nie należący Madej. Nam, chodzi tylko o to, aby przewodzący tą, liczącą kiedyś około 30 000 członków organizacją, dziś kiedy dzięki jego "uczciwemu postępowaniu" zostało wyrzuconych lub z własnej woli odeszło, około 14 000 tych ludzi, on przestał się zachowywać, jakby był nadal, ich jedynym reprezentantem. My wcale nie chcemy go "dopaść". Po co nam to??? Wcześniej czy później dopadną go jego własne sprawy i sprawki. Jeśli ci co koło niego "trwają " tego chcą, to ich sprawa. My nie chcemy tylko, aby to on, bez naszej woli, nas reprezentował, i podejmował decyzje mające wpływ na nasze funkcjonowanie. Swoim postępowaniem, niszczy wszystkie wartości, które od wieków były niepodważalnie kojarzone z ludźmi zajmujących się pszczelarstwem. Tym ludziom wierzono bez potrzeby przysięgania, byli przedstawicielami moralnego autorytetu w społeczeństwie. Dziś te wszystkie wartości wpuszcza się do szamba, i jeszcze chce się bezpodstawnie nas reprezentować. Tego nie chcemy panie Madej i inni jemu podobni. Jak wam taka reprezentacja pasuje, to wasza sprawa. Świadomość tego powinien mieć każdy kto chce z własnej woli trwać w tym układzie. Przekręty finansowe, brak rozliczenia przez wiele lat, "dla dobra pszczelarzy" kumanie się z firmami importującymi miody, branie od nich pieniędzy, że już o ostatnich "wyczynach" nie wspomnę, to wszystko nie zmieści się pod dywanem tajności spraw "demokratycznego" związku. To zdecydowanie wpływa na postrzeganie nas pszczelarzy w społeczeństwie. I niestety chluby nam to nie przynosi. Chcecie sobie tak czynić koledzy Madej i spółka, to czyńcie to. Ale pod własnymi , prawdziwymi nazwiskami, a nie pod nazwą Polski Związek Pszczelarski, bo tą , chlubną kiedyś nazwę, kompromitujecie, z każdym dniem bardziej. Koledzy delegaci, na manipulowane od pewnego czasu zjazdy PZP. Na was leży szczególna odpowiedzialność. To was wybierają członkowie w Kołach, to w was pokładają nadzieję , że jak już podejmiecie trud, i znajdziecie się tam, gdzie należy zachować się godnie i z odpowiedzialnością za tych, którzy powierzyli wam prawo do ich reprezentowania, czyńcie to ze świadomością jakiej oni od was oczekują. Abyście wracając do nich i składając relacje , nie musieli poczuć się tak jak dziś czuje się wasz kolega Romuald Dąbrowski z Łodzi. Ci którzy go delegowali i tym samym, dali mandat aby działał dla dobra pszczelarstwa , i to czynił, dziś go odwołują. Kto ich nastawił ? Kto w czasie kiedy on pracował , karmił ich "prawdziwymi sprawozdaniami" ??? Dlaczego nikt z nich nawet nie pofatygował się sprawdzić, jak "rzetelne" były te "sprawozdania" ? Ja widziałem pracę kolegi Dąbrowskiego, chociaż go osobiście nie znałem, i nie miałem z nim kontaktu. Od jakiegoś czasu moja osoba w Kamiannej, jest "persona non grata". Patrzyłem z pewnego dystansu, jak kolega Dąbrowski pracował, jak się starał, utykając na operowaną nogę. I tak sobie nieraz myślałem, ciekawe jak temu człowiekowi zapłacą?, Może dostanie Statuetkę, może medal Dzierżona. A tu co?? "Koledzy" z rodzimego zwiazku go odwołują. Proszę mi wybaczyć porównanie, ale podobnie czuli się być może, żołnierze Armii Krajowej którzy po wojnie byli "chwytani" przez "jedynie słuszną" władzę i "zagospodarowywani" na dalekim wschodzie Związku Radzieckiego lub unieszkodliwiani na miejscu w kazamatach UB. Myślę że członkowie WZP w Łodzi znają człowieka, który tak przekonująco "informował" kolegów pana Dąbrowskiego o jego pracy, że postanowiliście go odwołać, ten sam w taki sam "rzetelny" sposób składa przewidziane statutem sprawozdania finansowe na kolejnych zjazdach PZP. I na to jak widać, też dajecie się nabierać.
  6. Kolego, gdyby było możliwe poinformować w jakiej formie i przez kogo ten zjazd został odwołany? Póki co, istnieją i obowiązują, tak mi się wydaje, procedury zwoływania zjazdu nadzwyczajnego, i takież same powinny obowiązywać w przypadku jego odwoływania. Czyżby dalej trwała samowolka, przy biernej akceptacji delegatów, z których już jawnie kpi sobie tzw. "ustawka" . Zastanawiające, czy oni nie widzą, jak są prowadzani za nos? Czy naprawdę wszyscy się z tym zgadzają, i nie mają zamiaru nic z tym zrobić? Aż trudno uwierzyć. Pozdrawiam.
  7. Karpacki

    Kawiarenka pytli

    Rzeczywiście, ta wersja tekstu jest o wiele bardziej zbliżona do sytuacji szefa PZP. Może ktoś ma jakieś dojście,do tego zespołu wykonującego utwór "Idzie Grześ przez wieś", może bez większego kłopotu, udało by się załatwić , aby tą zmianę wprowadzić do następnych wykonań? Ci co nie wiedzą o co chodzi, zmiany nawet nie zauważą, a ci co wiedzą, będą mieli satysfakcję. I tej satysfakcji życzmy wszystkim tym, którzy wiedzą o co chodzi. Pozdrawiam.
  8. Karpacki

    Kawiarenka pytli

    Droga Elu. Rzeczywiście tekst tego sympatycznie wykonanego utworu, znany jest nam jeszcze z początków szkoły podstawowej. Jednak rzeczywiście nie do końca, kojarzy się on z osobą wodza organizacji, do której należy nasz zacny kolega Robin. W treści tego wierszyka , w tym przypadku jego wersji śpiewanej , musiały by być poczynione duże i dość istotne zmiany. W pierwszym rzędzie chodzi o zawartość worka. Nie był by to na pewno piasek, a raczej żywa gotówka, worek musiał by być poważnych rozmiarów, o ile miała by się w nim zmieścić ta kasa, z której w PZP dotąd się nie rozliczono. No i kolejne inne skojarzenie, to brak dziury w tym worku, w którym gdzieś poniesiono nierozliczone sumy. Gdyby taka dziura była, ktoś musiał by chociaż część tego znaleźć. O ile były jakieś powroty, to raczej z pustym workiem, ale po kolejny ładunek, /czytaj , kolejny kredyt lub program SOS/ Poza tym i stanem kasy, reszta się zgadza. Pozdrawiam.
  9. Szanowny kolego i wszyscy zainteresowani tematem. Chciałbym skromnie zauważyć, że proponowana droga zareagowania na tą niewątpliwą bzdurę, moim skromnym zdaniem jest niewłaściwa. Zanim zaczniecie upoważniać prezesów, aby dla tej własnie sprawy zaczęli szukać kontaktu, i dla tego celu "odłożyli" wszystkie inne zastrzeżenia jakie do siebie mają , mam tu na myśli głównie prezesa PZP, chciałbym przypomnieć, że istnieją w naszym porządku prawnym, instytucje, które dbałość o jakość środków spożywczych, w tym także miodu, mają wpisane w swoje uprawnienia zawodowe. Są to laboratoria badania jakości środków spożywczych, a w tym przypadku, sprawą należy zainteresować laboratorium, Oddziału Pszczelnictwa, Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach. To przecież oni są władni sprawdzać pod względem jakości, nasze miody, kiedy zachodzi taka potrzeba. To oni powinni zareagować i zapytać właścicieli portalu, który opublikował te bzdurne opinie, na jakie ekspertyzy mogą się powołać, pisząc takie "rewelacje"? Gdybyśmy poszli po linii Związków, głównym który miałby z tego natychmiastowe zyski, byłby oczywiście prezes PZP. Nie liczył bym na to , aby on się zwrócił w tej sprawie do innych związków, natomiast skrzętnie wykorzystał by , w swoim celu takie zdarzenie gdyby jego prosić o wsparcie tego protestu. Natychmiast roztrąbił by, że bez niego nie możemy się obejść. Skutek takiego protestu, nie byłby większy , jak efekt tych kilkudziesięciu wpisów komentarzy, jakie znalazły się pod tym artykułem. O ile , tak jak podejrzewa kolega "Robinhuud", autorem tekstu jest przysłowiowa blondynka, to na niej, nie zrobi wrażenia żaden protest, nawet podpisany przez prezesa PZP. Tematem jakości środków spożywczych , zajmują się, katedry Wyższych Uczelni Rolniczych, jest SGGW, są państwowe laboratoria. Stamtąd należy oczekiwać reakcji, można co najwyżej, zadbać, aby ten materiał do nich dotarł, i poprosić o publiczną w tej sprawie wypowiedź. Jedność działania Związków Pszczelarskich , nie powinna być efektem powstałej jednostkowo sytuacji. Do właściwie rozumianej jedności i współpracy, bez szczególnych apeli, dojdzie wtedy, kiedy ustaną powody podziału tych organizacji. Pozdrawiam.
  10. Szanowny kolego. Większość rzeczy, które trudno tłumaczyć logiką , posiadają jedno wytłumaczenie, pieniądze. Być może, ludzie prowadzący ten portal, z którego pochodzi ten bzdurny materiał, są udziałowcami jakiejś firmy, producenta suplementów, i w ten sposób chcą zwiększyć popyt na jej produkcję. Pamiętam , kiedy w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku wdrażano produkcję tzw. ziołomiodów. Też wtedy twierdzono "wszem i wobec", że ziołomiody w wielu przypadkach przewyższają wartość miodu naturalnego, gdyż zawierają składniki, których pszczoły w sposób naturalny do miodu by nie dodały. Czego to ludzie nie zrobią dla brudnego pieniądza? Naszym jednak zadaniem zawsze jest, informować i bronić za wszelką cenę , prawdziwych wartości pszczelich produktów, które nie mogą zawierać substancji trujących. W trakcie dojrzewania miodu w ulu, wielokrotnie pobierany jest on do wola pszczoły, tam wzbogacany w enzymy pochodzące z jej organizmu i jednocześnie filtrowany z wszelkich trujących składników jakie mogły by się znaleźć w nektarze. Pszczoły tworzą miód w pierwszej kolejności, aby był on bezpiecznym pokarmem dla ich młodych larw, a dopiero w następnej kolejności dla człowieka, czy innych konsumentów. Pozdrawiam.
  11. Szanowni pszczelarze i pszczelarki. Do otwarcia tego nowego wątku związanego z Domem Pszczelarza przyczyniły się niektóre wydarzenia, jakie miały miejsce w czasie kilku ostatnich dni. Chciałbym nim zastąpić, będący już na tym forum wątek "Cisza nad trumną Domu Pszczelarza". Być może taka nazwa wątku była przedwczesna, i zbyt ponura. Może jeszcze nie czas szykować trumnę, i własnie "cisza" w tym temacie sprzyjała by tym, kto rzeczywiście chętnie zamknął by nad tym Domem wieko. Co więc takiego się wydarzyło,co daje jakiś cień nadziei , że Dom ten można by jeszcze dla pszczelarstwa uratować. Otóż przy okazji obchodów 40-lecia Karpackiego Związku Pszczelarzy, została urządzona ekspozycja zdjęć pokazująca całą historię tego Domu, od początku powstania idei jego budowy, aż do czasu kiedy poprzez cały misternie ułożony plan, w sposób perfidny i oparty na kłamstwie, kierownictwo PZP w latach 1983 - 1992,doprowadziło do przejęcia tego Domu przez ludzi , którzy całkowicie inaczej zamierzali wykorzystywać go do swoich, jakże przyziemnych celów. Lata budowy tego Domu jak i czas od momentu jego otwarcia, aż do czasu podstępnego przejęcia jego dokumentów własnościowych, to kawał historii z tego 40 lecia istnienia Karpackiego Związku Pszczelarzy. I ta historia, to też wielu ludzi których przy tej okazji należało wspomnieć i przywołać pamięć ich szczerego zaangażowania w tę piękną ideę. Oglądaliśmy więc na wspomnianych zdjęciach, setki tych zaangażowanych działaczy z tamtego okresu, jak zwozili materiały, wykonywali wykopy, nosili deski, budowali ławy fundamentowe, mieszali beton i budowali. W sprawozdaniu z tego okresu, prezes KZP kol. Stanisław Kowalczyk, również poświęcił tym ludziom wiele ciepłych słów i szacunku. To ówczesna postawa tych ludzi, z których wielu nie ma już wśród żywych, miała ogromny wpływ na to z czego dziś możemy być dumni, obchodząc 40 lecie naszego Związku. Tematem tego sprawozdania były też te okresy działania struktur PZP, gdzie była nadzieja na wyprostowanie celowo nagłaśnianych a kłamliwych informacji, o rzekomej chęci zawłaszczenia tego Domu przez sądeckich, dla własnych niewiadomych celów. Kadencja prezesury kolegi Sęczyka, dawała ku temu pewne nadzieje, zostały unieważnione podjęte wcześniej w sposób niedemokratyczny uchwały krzywdzące dla WZP Nowy Sącz. Wydawało się, że przywrócenie stałych kontaktów z pozostałymi Związkami będącymi w PZP pozwolą na spokojne i rzeczowe rozwiązanie problemów wywołanych pomówieniami i w wiadomym już dzisiaj celu. Niestety, nastał okres kolejnych trudnych do wyjaśnienia zaszłości, wywołanych i podsycanych przez obecnego prezesa PZP. Z perspektywy czasu, dokładnie widać w jakim celu i po co, został sądeckim ten Dom odebrany i w jaki sposób się nim zarządza i w jakim celu wykorzystuje. Co więc, mogli byśmy dziś powiedzieć, tym wszystkim budowniczym, i to nie tylko wywodzącym się z ziemi sądeckiej, co stało się z tą piękną ideą? Czy mogli byśmy spokojnie patrząc im w oczy powiedzieć, "wasz trud i zaangażowanie nie poszedł na marne". Niestety nie. Upływający obecnie 2015 rok , jeszcze raz pokazał, że Dom ten mógłby dobrze służyć dla polskiego pszczelarstwa. Pomimo wszystkich zaszłości i przeciwności, jakie go spotykały od tych, którzy mieli się o jego los troszczyć. Kilka miesięcy zarządzania tym Domem przez kolegę Romualda Dąbrowskiego, pokazały, że nie trzeba aż tak wiele, aby Dom mógł się sam utrzymać , bez potrzeby dokładania do niego. Wystarczyło by tylko mądrze nim zarządzać i nie czynić mu przeszkód. Gdybyśmy my, tu na miejscu, widzieli że idzie to w dobrym kierunku, a nie byli wyrzucani za słuszne postulaty rzetelnego , zgodnego z literą statutu rozliczania się z funduszy Związku, mogli byśmy skutecznie pomóc. Dobrze wiemy co tu temu Domowi jest potrzebne, aby mógł spokojnie funkcjonować dla dobra jego samego i całego środowiska pszczelarzy. Ale to nie jest po myśli tych, którzy jeszcze chcieli by się obłowić z tego, co zostało by po jego sprzedaży. Przecież to o wiele łatwiejsze aniżeli potrzeba zaangażowania się w jego poprawę i dobre funkcjonowanie. Nie będę ukrywał, że jednym z elementów które miały wpływ, na decyzje o jeszcze jednej próbie podjęcia tego wątku, jest ponad 2500 wejść, na temat dotyczący tego Domu, i to tylko już na tym forum. Do tego należało by dołożyć także te, które były na poprzedniej wersji naszego forum. To ogromna ilość wejść i zapewne też duża ilość ludzi. Tych zdeklarowanych przeciwników ratowania tego Domu, na pewno wśród nich jest niewielu. I to nie do nich adresowany jest ten wątek. To do tych , którzy w imieniu własnym, a także tych którzy sami nie mogą już się o los tego Domu upomnieć, jest ten apel. Nie traćmy nadziei. podejmijmy jeszcze raz próbę . Dziś nie wymaga to jak kiedyś was wprowadzano w błąd, że należy zrobić zbiórkę pieniędzy. Dziś nie zbiórka jest temu Domowi potrzebna, tylko życzliwość ludzka i mądre zarządzanie. Myślę że będę w tym wątku pokazywał zdjęcia z różnych okresów działania tego Domu. One pokazują , jak wielu ludzi zaangażowanych było w tę ideę, jak wielu potraktowano instrumentalnie i niegodnie?. Jak wiele zniszczono nadziei? Jak wiele dobra wyzwolonego w trakcie budowy i pierwszych lat jego działalności, wdeptano w błoto i wykpiono. To tym wszystkim jesteśmy coś winni. Przepraszam ale dziś jeszcze nie udało mi się załączyć stosownej fotografii. Potrzebuję do tego fachowej pomocy.
  12. Szanowni koledzy . W tej całej aferze, wokół tego, gdzie indziej już wycofywanego kumafosu, dwie sprawy wybijają się na czoło tego pochodu , niosącego nam "postęp" w dziedzinie walki z chorobami pszczół w polskich pasiekach. Pierwsza to, że cały szereg preparatów, podobno bardzo skutecznych, jest opracowywana i produkowana w Stanach Zjednoczonych, które jak wiemy, mają większe, aniżeli u nas, problemy ze stratami pogłowia pszczół . Druga obserwacja, to jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, wiadomości o tych preparatach i możliwość ich sprzedawana w Polsce, dzieją się za sprawą absolwentów Technikum Pszczelarskiego z Pszczelej Woli. Nie mam woli aby to uogólniać, znam też absolwentów tej szkoły, którym nic nie można zarzucić i są dobrymi pszczelarzami. Nie da się jednak ukryć, że wykłady z marketingu, zwłaszcza tego międzynarodowego muszą być tam na wysokim poziomie. Szkoda że nie dorównują im wykłady z historii polskiego bartnictwa i pszczelarstwa, gdzie należało by uczyć także, o moralnych cechach reprezentowanych przez to środowisko. Pozdrawiam.
  13. Karpacki

    Kawiarenka pytli

    Było by dobrze gdyby kolega mógł napisać , gdzie to wyczytał? Można by się zastanowić wtedy czy wziąć udział czy nie. Nie wydaje mi się to jednak prawdopodobne. Pozdrawiam.
  14. Szanowni koledzy. Nawet bez dokładniejszego tłumaczenia, można wywnioskować, że mamy do czynienia z czymś, co już wielokrotnie działo się w naszym kraju, przypadkiem położonym w sercu Europy. Mamy kolejny przykład, że dla tej Europy stanowimy rodzaj śmietnika. To co staje się zbędne w innych krajach i czego chcą się tam pozbyć, to trafia do naszego kraju, i grupa wtajemniczonych, jeszcze robi na tym niezły interes. Tak dzieje się z baywarolem, tak dzieje się z różnymi substancjami stosowanymi w ochronie roślin i różnymi innymi. Nie mówiąc już o zwykłych śmieciach sprowadzanych do naszego kraju celem utylizacji. Jeśli robią to jacyś nikomu bliżej nie znani ludzie biznesu, dla których jedyną i największą wartością jest pieniądz, bez względu na to czym śmierdzi, to jeszcze nie ma się co dziwić, jednak kiedy na czele takiej akcji stoi prezes organizacji, która powinna dbać o jak najlepsze warunki dla prowadzenia pasiek swoich członków, to na to już wytłumaczenia trudno znaleźć. Kiedyś pszczelarz coś znaczył. Przekazy historyczne informują nas o tym, jakie wartości i cechy musiał on posiadać, aby wolno było mu zajmować się tą profesją. Wszystkie te, dawniej naturalne w tym środowisku cechy ludzkie, dziś po kolei ulegają degradacji, są z jawną kpiną deptane w błoto, nie mówiąc już o tym, że powinny być skrupulatnie przekazywane następnym pokoleniom. I wszystko to dla marnego grosza, który ich zdaniem podobno "nie śmierdzi". Oj śmierdzi , i to jak? Zwłaszcza ten który zdobywa się podstępnie , posługując się kłamstwem i brakiem informacji. Wykorzystując często niewiedzę i trudną sytuację tych, którym oferuje się do sprzedaży "trefny" towar. Nic nie usprawiedliwia takiego działania. I jak pokazuje historia ostatnich lat, nie ma nawet się co odwoływać do ich sumień w perspektywie kolejnych pielgrzymek i wypełnionych treścią religijną imprez. Te są od święta, a na co dzień mamy właśnie takie sprawy, jak ta powyżej, i temu podobne. Nie zapominajmy jednak tego, co kiedyś było obowiązujące dla człowieka, który chciał być pszczelarzem. Przekazy historyczne dobrze nas o tym informują . Może dojdzie jeszcze kiedyś do takiego momentu, gdy znów staną się one dla nas ważne. Pozdrawiam.
  15. Karpacki

    Czyja jest Polanka ?

    Z całą powagą i szacunkiem dla propozycji, która jest całkowicie potrzebna i uzasadniona. Jeśli jednak miała by ta rzecz, dostępna także dla niezrzeszonych, istnieje obawa że zostanie ona podobnie jak nasze forum, zdominowana przez najwyższego z niezrzeszonych, który obecnie został odesłany na "zasłużony" urlop. Szkoda, że tylko 30 dni, bo one szybko miną, i znów będziemy karmieni jego "tfu-rczością" Poza tym zastrzeżeniem, w pełni popieram wniosek.
  16. Karpacki

    Czyja jest Polanka ?

    Szanowni koledzy. Na temat Programów pomocowych pisałem już na naszym forum kiedyś, przedstawiałem wyliczenia i pokazywałem kto rzeczywiście na nich zarabia. Zostałem nawet w pewnym momencie skarcony, przez jednego z użytkowników , jakobym miał zamiar przeszkadzać mu w robieniu "dobrego interesu" Nie o tym więc obecnie chcę napisać. Obiektywnie należy stwierdzić, że problemy wynikające z prawidłowej obsługi programów, są dwojakiego rodzaju. Jedne wynikają z ich kształtu, na który jako Polanka mamy ograniczony wpływ, natomiast są takie, które wynikają z nieprawidłowości w postępowaniu kolegów ,którzy z tych programów korzystają. I te są tym bardziej przykre, bo nawet przy najlepszej woli Zarządu i osób odpowiedzialnych za dany temat, poszkodowany, często chce zwalić winę za własne niedopatrzenie lub przedstawienie niewłaściwego dokumentu na osobę , która prowadzi tą część programu w Polance. Pomijając już względy technicznej obsługi, przepływu i szybkości informacji, ich zrozumiałego przedstawiania itd, sytuacja przypomina okoliczność, kiedy na przystanku autobusowym, jakiś reporter wypytuje wysiadających podróżnych o wrażenia z podróży. Autobus zatłoczony,dojechał z opóźnieniem, po kiepskiej wyboistej drodze i dlatego też opinie mogą być różne. Jeden wysiadający będzie narzekał że usiąść nie było gdzie, ścisk, zaduch i ledwie wytrzymał, a drugi będzie zadowolony, bo pomimo trudnych warunków , braku miejsca , ścisku i zaduchu, dojechał i się cieszy, bo zdąży załatwić ważną sprawę która wymaga jego osobistej i terminowej obecności w tym miejscu. Tak więc , trudno liczyć że pomimo tych samych warunków , wszyscy będą mieli takie samo zdanie . Starajmy się więc tak postępować, aby efekty realizowania programów, przynajmniej te które zależą od nas nie powodowały złej atmosfery w naszej organizacji. Jeśli dokument ma być taki, bo taki jest wymagany to taki należy dostarczyć, a nie obwiniać za jego nieprawidłowość organizacji bo nie ona ustalała zasady korzystania z tych programów. Jest takie przysłowie, "kowal zawinił , cygana powiesili" Starajmy się aby ono nie miało zastosowania w naszej organizacji.
  17. Jeszcze mniejszy, aniżeli podany w tym przykładzie odsetek ludzi związanych z pszczelarstwem, podejmuje się "obrony" takiej "osobistości" jak obecny prezes PZP. A już całkowicie powinien tego zaprzestać człowiek, przyłapany na kłamstwie, podszywający się pod nieistniejącą osobę, i tym samym, przynajmniej na tym forum, skompromitowany. Okazuje się więc , że nie tylko posługuje się zapożyczoną czy wymyśloną tożsamością, ale jeszcze przy jej pomocy broni sprawy, na którą wcześniej sam się użala. Przecież w pierwszej wiadomości , z jaką pojawił się na tym forum, uskarżał się na działanie wdychanej amitrazy. Obecnie dalej brnie, wykazując całkowitą ignorancję i brak szacunku dla tych, którzy będą spożywali miód z jego 100 ulowej pasieki, chce ich traktować innym, równie trującym specyfikiem. Człowieku, opanuj się. Czy wielkość waszego idola, prezesa PZP , przysłania wam już tyle widnokręgu, że nie widzicie nic oprócz pieniędzy??? Skoro nie zarabiacie na truciu siebie i społeczeństwa amitrazą, to chcecie zarabiać na truciu go kumafosem.?? Zaczynam wątpić, czy do pana dociera cokolwiek, co nazywa się honor i szacunek dla innych?? Wskazują na to kolejne pana wpisy na tym forum, które coraz bardziej obnażają to , jakie rzeczywiste cele macie do osiągnięcia. Bo nie ulega już chyba dla nikogo wątpliwości, że jest pan osobą z bliskiego otocznia prezesa PZP , i to tak bliskiego, że ma realne szanse, na współudział w zyskach z handlu tą trucizną "na terytorium Polski" Jeśli już nie widzicie, co mogli byście pożytecznego robić na zajmowanych przez was funkcjach, to mogę wam podpowiedzieć. Zamiast bez względu na wszystko, gnać za mamoną, podejmijcie działania aby przytoczony przykład na spożycie miodu w Polsce był lepszy. Powinniście też podejmować działania aby produkty z pasiek w Polsce nie zawierały trucizn, a nie tylko zmieniać jeden trujący preparat na inny, dlatego że na tamtym już ktoś zarabia. Macie te działania wpisane w statut. Ale do tego trzeba by rzeczywiście coś wiedzieć o pszczołach, ich biologii, i warunkach bytowania. Wy natomiast wiecie tylko jak zdobywać fundusze od firm importujących coś, co później słoikowane jest jako miód. Potraficie tylko szukać po świecie nowych trucizn, na sprowadzeniu których chcecie zarobić pieniądze. No i jeszcze jedną rzecz też potraficie. Zamiast uczciwego rozliczania się i terminowego, zgodnego ze statutem działania dla dobra swoich członków, karmicie ich niewiarygodnymi bzdurami o wspaniałej kondycji finansowej związku i wielkości organizacji. Nie macie krzty szacunku dla tych tysięcy pszczelarzy,którzy przez wcześniejsze okresy funkcjonowania PZP z oddaniem i poczuciu odpowiedzialności pracowali na ten wizerunek. Wy dziś siłą rozpędu, ślizgacie się jeszcze , ukrywając skrzętnie, że kierunek tego poślizgu skończy się na ścianie. Piszę to głownie do tych kolegów , którzy nie zawsze mieli możliwość widzieć te sprawy z bliska . Wielu z nich po próbie spowodowania zmian, zostało w perfidny sposób wyrzuconych, a część widząc brak perspektywy , lub nie chcąc brać udziału w tej farsie sami odeszli z tej organizacji. Upływający od tego czasu okres pokazuje, że mieli rację, nie mieli tylko możliwości z tą racją się przebić przez mur złej woli. Nie potraficie utrzymać , dla dobra pszczelarzy, Domu który z taką determinacją i zaparciem odbieraliście WZP Nowy Sącz, a dziś kombinujecie jak sie go pozbyć, a przy okazji ugrać jeszcze coś do kieszeni, własnej lub partyjnej. A teraz jeden z tych którzy ponoszą za to odpowiedzialność, myśli że jak "odświeży" kilka kłamstw i pod etykietą "niezrzeszonego" nam je tu napisze, to my ........no właśnie. Co??? Nie wiem co? Co on sobie myślał ten Madej? O mnie to on wie, że jestem "Czesiu, który nic w życiu nie zbudował" ale co może wiedzieć o was wszystkich, kolegach i koleżankach, użytkownikach tego forum to nie wiem.??. Jedno wiem na pewno. Trzeba być ogromnym naiwniakiem, aby spodziewać się po kłamliwym wpisie , reakcji .....no właśnie, jakiej ??. Tego nie wiemy i wiedzieć nie chcemy. Tak że panie Madej. Jeśli nie ma pan odwagi, napisać wprost, kim pan rzeczywiście jest, jaką pełni funkcję, i dlaczego służy tej niezgodnej z żadnymi zasadami sprawie, to niech pan lepiej tu nie pisze. Proszę nie traktować nas jak przysłowiowych "chłopków" o losach których decyduje się w rozprawach "Między Panem, Wójtem a Plebanem" To nie te czasy i nie ten okres historii. A skoro uznanie tego wam nie pasuje, i za rzetelną robotę,dla rzeczywistego dobra reprezentowanych członków i społeczeństwa się nie zamierzacie wziąć, to odejdźcie. Lepiej odejść z honorem, aniżeli być wywalonym z hukiem, a do tego wcześniej czy później dojdzie. Tego możecie być pewni.
  18. Szanowni koledzy i koleżanki. Widzicie jak niewiele trzeba, aby "nożyce" się odezwały, i już, rzekomo nigdzie nie należący i taki "którego nie interesują nasze gierki" uchylił kawałek rzeczywistego rąbka własnej tożsamości. Powinienem być mu wdzięczny za opublikowanie tak wnikliwej historii mojego życia, Muszę jednak zauważyć , że przypisuje mi wiele zasług , które mi się nie należą, /metoda zwalczania warrozy przy pomocy cukru pudru/, i stąd rzetelność jego obserwacji pozostawia wiele do życzenia. Jego styl, interpretacja zdarzeń i nie wiadomo czym uzasadniona, poufałość w stosunku do mojej osoby, lokalizuje go bardzo blisko otoczenia pana Sabata i tym sposobem zgodnie z moim przewidywaniem , każe jego wcześniejsze wypowiedzi na tym forum, traktować rzeczywiście jako bzdury, pisane dla osiągnięcia sobie tylko znanego celu. Ale jako kłamstwa, swoją treścią , ubliżają tym wszystkim użytkownikom naszego forum, do których były kierowane, i na których miały wywrzeć zamierzony skutek. Jest to zresztą postępowanie typowe, dla trwającej od lat sytuacji, realizowanej w PZP, poprzez którą utrzymuje się wrażenie, że jest "najbardziej prestiżowa, posiadająca płynność finansową , organizacja pszczelarska w Polsce". Zwłaszcza ten fragment dotyczący płynności finansowej sprawia, iż można określić to jako jedną z większych bzdur, jaka pojawiła się pisana na tym forum. No, chyba że przez płynność finansową, uważa on, ilość przepływających przez tę organizację pieniędzy, zdobywanych w różny , najczęściej naganny i niemoralny sposób, które potem znikają bez śladu i bez sprawozdań wymaganych statutem . W tym przypadku, wyrażenie o płynności finansowej, rzeczywiście tu pasuje. Co prawda tematem tego wątku, nie jest moja biografia, ale proszę mi wybaczyć jeszcze jedno sprostowanie. Pisze pan Madej /o Czesiu/ "pan Jung do niczego w życiu nie doszedł i niczym się nie wsławił...." itd Otóż panie Madej. To co robię, nie robię dla zdobycia sławy, i niepotrzebny też jest mi podziw od człowieka który musi pisać na forum nieprawdziwe rzeczy, aby bronić tym, podziwianego przez siebie idola. To co robię, robię jako pszczelarz i kolega , który dzieli się ze swoimi kolegami z organizacji, tym co robi, bo na tym , między innymi polega przynależność do związku i chęć pomagania sobie wzajemnie. Co do określanej przez pana Madeja rzekomej mojej "chałtury po zebraniach pszczelarskich" , było by słuszniej pozostawić ocenę w tej sprawie, słuchaczom tej "chałtury". W ustach człowieka , który twierdzi że "nie należy do żadnej organizacji" i którego "nie interesują nasze gierki" brzmi on bardzo niewiarygodnie. "Nie chcę się nad nim dalej pastwić..." panie Madej. Co z pana za człowiek??? Pastwić się nad takim nic nie znaczącym pionkiem, który jako "Czesiu nic nie zbudował" i "robi prę uli na rok"??? A fee. Jak panu nie wstyd??? I nad taką miernotą pan się pastwi??? Jestem wdzięczny, że chociaż obiecuje pan dalej tego nie robić, ale z kolei trudno wierzyć takiemu, który kłamie. A skłamał pan wobec nas wszystkich i tego nie da się ukryć, tak jak danych o finansach PZP. I ostatni już cytat: "Ale przede wszystkim chciałbym go podziwiać - jak Sabata" Broń mnie Panie Boże. Nigdy w życiu nie chciałbym być podziwiany za to, za co pan podziwia Sabata. Wolę już być tym czym jestem, tą miernotą i tym który pana zdaniem "nic nie zbudował" , nawet ten warsztat, chyba ktoś mu podarował. Jak miał bym być podziwiany za pieniądze otrzymywane od firm importujących miód do Polski, czy uzyskiwanie funduszy pobieranych w formie kredytu pod hipotekę Domu Pszczelarza, czy np. kredytów pobieranych w rzeczywistości na inwestycje w tym Domu, a spożytkowanych na kampanię wyborczą partyjnego kolegi, za zyski z handlu nie dopuszczonymi w Polsce truciznami, to zdecydowanie nie. Można by jeszcze analizować wypowiedź pana Madeja,ale po co? I tak nie uda się aby zamiast "chałtury" na jaką skazani są niektórzy członkowie kół pszczelarskich , także tych zrzeszonych w PZP, zapraszających do siebie tego "Czesia który nic nie zbudował", mogli czerpać ze skarbnicy wiedzy niejakiego Madeja. Trudno jednak spodziewać się aby "pojawił się na widnokręgu" gdyż jego "dziełem życia" jest obrona osoby prezesa PZP w "całej rozciągłości" i na inne bzdury już nie ma czasu. Nie mogę nie wspomnieć że pewną ilość swojego czasu, musiał też niewątpliwie poświęcić na przyglądanie się mojej skromnej osobie. Powinien był jednak wcześniej zorientować się że zarówno osoba, jak i to co ona robi, nie były tego warte. Aby pokazać chociaż jeden plusik z tego co pan był łaskaw tu napisać , to trzeba przyznać że popracował pan trochę nad ortografią. Natomiast o wiele za mało nad stroną merytoryczną. Ale cóż , nie wszystko na raz. Będąc pod wrażeniem nieprzewidzianego zainteresowania moją osobą , na przestrzeni lat, przez "nienależącego do żadnej organizacji" człowieka, który jako użytkownik podpisuje się Madej, /cały czas odnoszę wrażenie że jest to pseudo/ , w tym zapatrzeniu we własną wielkość, zapomniałem zapytać pana Madeja, co właściwie moja biografia, wnosi do tematu tego wątku, jakim jest guglowanie kumafosu? Parafrazując proces sądowy, mogę tylko powiedzieć, "nie mam więcej pytań, Wysoki Sądzie"
  19. Szanowny Kolego. Obawiam się że apel kolegi pozostanie bez echa. Ci "szczęśliwcy" którym udało się znaleźć wśród tych, co dzięki ojcowskiemu spojrzeniu na nich z wysokości, zostali dopuszczeni, do możliwości zastosowania tej osobliwej substancji, czują się być może tak, jak by otrzymali coś jedynego, niepowtarzalnego, i jak można spodziewać się, że teraz pozbędą się takiej wyjątkowej perełki ze swojego stanu posiadania.?? Jest to tak prawdopodobne ,jak to, że być może istotne w tej sprawie informacje, odbiera właśnie przekazywane specjalnym kodem z kosmosu, jeden z użytkowników tego forum w Hyde parku. Całe szczęście , że do tej pory nie został on z tego forum usunięty, bo jak inaczej możliwy byłby dostęp do tak ważnych informacji.? Pozostaje tylko ten sygnał rozkodować, co niewątpliwie adresat tych sygnałów niebawem uczyni, i wszystko będzie jasne. Była też pewna nadzieja, związana z pojawieniem się na tym forum nowego użytkownika, niejakiego Madeja, zdeklarowanego zwolennika pana Sabata "w całej rozciągłości". Gdyby to się udało, to rozciągnięcie, łatwiej było by odczytać informacje o nim, które obecnie drobnym druczkiem, ściśnięte są jak na falbankach akordeonu. Ale do tego, jak pokazuje przypadek pana Madeja, potrzebne jest obiektywne przyglądanie się przez pięć kadencji, z odległości większej niż przynależność do PZP, aby mieć prawidłową ocenę działań tej osoby. Chłopisko, chcąc dobrze spełnić swoją dziejową misję, obrony prezesa PZP, chyba nawet nie miał świadomości, że prowadząc obserwacje działania prezesa z takiej odległości, pozbawi się dostępu do tej wspaniałej substancji, tak potrzebnej zarówno w jego 100 ulowej pasiece , jak i na "terytorium Polski" Radzę więc koledze , aby nie liczył na zdobycie tych informacji w tak prosty sposób. Do tego trzeba by mieć znajomości wśród kelnerów restauracji "Sowa i przyjaciele" a to mogło by trochę potrwać i efekt też mógłby być inny niż zamierzony. No, jest jeszcze pewna szansa. Nie wiemy przecież, co miał obiecane, przyjmijmy że, istniejący w rzeczywistości pan Madej, za "występ" na tym forum? Gdyby w tej materii doszło do jakiegoś konfliktu, na linii pracownik - pracodawca, mogli byśmy dowiedzieć się więcej ciekawych rzeczy, i niewykluczone , że realizując w praktyce tą "całą rozciągłość" coś może pęknąć. Pozdrawiam
  20. Karpacki

    Pożegnanie

    Żegnamy Cię kolego Wiesławie. Zawsze byłeś na posterunku i działałeś dla dobra tej organizacji z której wielu sobie kpi. Zwłaszcza przy obsłudze forum Twoje działanie było dyskretne ale skuteczne, i takie które miało niewątpliwie korzystny wpływ na jego postrzeganie i funkcjonowanie. Dobrze wykonywałeś zadanie, którego się podjąłeś i prowadziłeś. Pomimo że i obecnie są tacy, którzy chcieli by nam i naszemu forum szkodzić, dziś wraz z Twoim odejściem, przybył nam jeszcze jeden obowiązek. Ze względu na wielki szacunek jaki jesteśmy winni Twojej pamięci, będziemy się starać , aby zadanie, którego nie będziesz już mógł wykonywać , nie zostało zniweczone, a forum na którym tyle lat skromnie pracowałeś, dalej było wizytówką naszej Organizacji. Cześć Twojej Pamięci. Żegnaj przyjacielu.
  21. Szanowni koledzy. Ponieważ ja w swojej praktyce pszczelarskiej nie stosuję na warrozę żadnych chemicznych trucizn, nie zabierałem głosu w tym wątku. Jednak po takim wpisie jaki jest powyżej zacytowany, trudno się nie odezwać i skomentować go. Jak dotąd zdarzały się "cuda" w PZP i o nich już pisaliśmy wiele razy , tak na starym forum, jak i też już na tym. Ujawnienie się nagle w tym momencie takiej osobowości jak cytowany wyżej użytkownik podpisujący się Madej, może aż do cudów bym nie zaliczał, ale co najmniej do dużej osobliwości. Przeczytałem jego wypowiedź już kilkakrotnie, i za każdym razem kiedy czytam ją po raz kolejny, coraz mniej staje się ona wiarygodna. Jeszcze ze dwa razy przeczytam i już nie będę wierzył w żadne napisane przez niego słowo. Być może uwierzę w kropkę , która jest na końcu wypowiedzi. Nie chodzi już mi tylko o niewiarygodny wręcz przypadek , że przez tyle lat ukrywał swoje sympatie do prezesa PZP, ale że ujawnił się z tym właśnie teraz. Ciekawie było by dowiedzieć się , z jakich to źródeł informacji do tej pory korzystał, jako pszczelarz niezrzeszony w żadnej organizacji, że wcześniej nie widział potrzeby ujawnienia się ze swoją chęcią obrony i poparcia? Wtedy kiedy trwała tzw. afera cukrowa, kiedy roztrwoniony został Fundusz Rozwoju Pszczelarstwa, kiedy bez logicznego powodu zadłużano hipotekę Domu Pszczelarza, i wiele innych nagannych posunięć jakie ma on na sumieniu, jakoś mu nie przeszkadzały. Nagle się obudził w "kwestii poszerzenia gamy specyfików do zwalczania warrozy na terytorium Polski" Popatrzcie koledzy jaki patos?? Ileż tu troski o stan polskiego pszczelarstwa? Jaka odwaga i determinacja??? I to o specyfik, którego jak twierdzi, nie widział na oczy? A jakie szerokie horyzonty? Nigdzie nie należący pszczelarz, martwi się nie tylko o "całe terytorium Polski", ale także o 60 milionową Ukrainę. Przykład do naśladowania. Wstydźcie się koledzy należący po 50 lat do Związku. A pana Sabata, to pan kiedyś widział ??? Skoro nie należy pan do żadnego związku to mam prawo domniemywać że być może nie. Jakie są więc prawdziwe powody, że nagle poczuł pan taka nieodpartą potrzebę "poparcia go w całej rozciągłości"??? Jest to bardzo niebezpieczna i jak widać nieprzemyślana wypowiedź, bo " w całej rozciągłości" oznacza także w tym , co od wielu lat jest mu zarzucane, a jeśli do tej pory nie wzięły się za te sprawy organy ścigania, to tylko dlatego, że Komisja Rewizyjna Związku, nie składa w tej sprawie stosownego wniosku. Ale co to pana obchodzi? Pan przecież do związku nie należy, nie płaci pan nigdzie składek, nic pan nie musi, ale nam narzucać swoje stanowisko to by chciał. Popierać "w całej rozciągłości" to by chciał. I pisać nam że nie mamy racji wytykając łamanie prawa przez Sabata to by pan chciał. A czy zastanawiał się pan chociaż przez chwilę jak pan z tym swoim "poparciem w całej rozciągłości" wygląda ??? Nie wie pan? To panu powiem. Po prostu, głupio. Biorąc powyższe pod uwagę, mam też duże wątpliwości co do opisanych przez pana danych odnośnie prowadzonej przez pana pasieki. Wyrażenie o skuteczności Apifosu jako "100% skuteczność" każe wątpić, nie ma środka o 100% skuteczności. Dziwne że przez , jak pan twierdzi, 50 lat tego nie zdążył się pan dowiedzieć?? Ja jako pszczelarz z 55 letnim stażem, spodziewał bym się raczej, dojścia do przekonania, że dość już tej chemii którą ładują pszczelarze do ula od ponad 30 lat. Jeśli doszedł pan do tego, że wdychana amitraza mu szkodzi, to dlaczego nie doszedł też do tego, że istnieją niechemiczne sposoby na walkę z warrozą? Wszakże poza związkiem, jak myślę, nie był pan "bombardowany" bajkami o refundacji tej trującej amitrazy? Czyżby poza związkiem nikt nie mówił o innych sposobach walki z tym pasożytem?? Pańskie wyrażenia o "bardzo dobrym i bardzo skutecznym kierowaniem PZP przez obecnego prezesa" są dla pana kompromitujące. Czego się pan po swoim wpisie spodziewał? że nagle "oświeceni" pańskim stanowiskiem zmienimy postrzeganie tego co ten człowiek od lat wyprawia?? Skąd się biorą tacy naiwni?? Czy myśli pan ze nasze stanowisko opiera się na wątpliwych informacjach ludzi nie należących do Związku??? A już wypowiedzią o "wszelkiej maści dysydentach związkowych i internetowych osiłkach" na pewno sobie pan sympatii nie przysporzy. Proszę przyjąć do wiadomości,że ci , jak się to pan wyraził "internetowi osiłki", mają nie tylko, ugruntowane zdanie w omawianym temacie, ale także nazwiska , imiona i adresy. W przeciwieństwie do niektórych użytkowników, jacy próbują wpływać na nas wchodząc na to forum. Jest takie przysłowie, że "prawda broni się sama" i niepotrzebni jej są klakierzy, zwłaszcza przedstawiający się jako niezrzeszeni, a więc tacy, których sytuacje w związkach nie muszą nic obchodzić. A jeśli by przypadkiem kiedyś znów ktoś pana "natchnął" i postanowił tu coś napisać, to niech pan popracuje trochę nad ortografią, W tym wieku nie wypada robić tylu błędów, zwłaszcza broniąc "prezydenta".
  22. Karpacki

    Kawiarenka pytli

    Kolego Maniek_mb. Jedną z bardziej widocznych form podziękowania dla Eli za ten trud, który dotąd włożyła w Polankę jest to, że znalazła się w wybitnej "Galerii memów" prowadzonej w formie konkursu, przez jednego z użytkowników forum , który ma wybitne i ogólnie znane zasługi dla naszej organizacji. Tak można by przypuszczać, sądząc po tym na co pozwalają mu administratorzy na tym forum.Pozdrawiam.
  23. A z mojej strony kilka refleksji natury moralnej. Będąc już na linkowanej stronie WZP Łódź, zajrzałem także do odnośnika nazywanego Galerią. Tam natrafiłem na zdjęcia , pięknej, jak by się wydawać mogło, uroczystości opłatkowej z 2013 roku. Przeglądając kolejne zdjęcia, można by powiedzieć, ładna klasyczna uroczystość, przepojona atmosferą ciepła , w pomieszczeniu z symbolami katolickimi, i przy obecności osób duchownych. Co prawda to nie filmik, ale i z tych zdjęć, można się domyślać, że to co mówią ludzie chwyceni w kadrze, to życzenia, prawdopodobnie wszystkiego dobrego, różnego typu błogosławieństwa, które w obliczu wiszącego na ścianie krzyża, figury Matki Boskiej i innych widocznych elementów kultu, powinny być szczere, prawdziwe, i trwałe. Kilkakrotnie wracałem do tej części strony, raz do tej, która zawiera projekty uchwał na najbliższy Zjazd, i z powrotem do tej, która przedstawia tą piękną relację z opłatkowego spotkania. I zadaję sobie pytanie, czy te dwie okoliczności, dotyczą tej samej grupy ludzi?? Czy to ci sami, co jeszcze nie tak dawno , oby szczerze, składali sobie , w atmosferze katolickiego braterstwa, życzenia, byli dziś autorami, nie boję się wyrazić, tak haniebnych uchwał.??? Szanowni koledzy. Ja mieszkam daleko, i nie znam nikogo z ludzi którzy są tam na zdjęciach. Czy oni mnie znają , nie wiem. Ale jedną rzecz wiem na pewno. Wiem jak musi się dziś czuć kolega Dąbrowski. A wiem to stąd, że nas , czyli Karpacki Związek Pszczelarzy, wyrzucali z PZP ci sami ludzie. Bo to nie wyrzucają kolegę Dąbrowskiego ci, którzy przygotowali projekty uchwał w tej sprawie. To są tylko pionki, którymi po szachownicy swoich interesów przesuwa obecny prezes PZP. I nie powinni oni mieć żadnej satysfakcji z powodu ewentualnego przeforsowania przedstawianych uchwał. Dziś kolega Dąbrowski, jutro wy,kiedy będzie tak wygodnie dla "waszego wodza". Sytuacja wypisz wymaluj, przypomina tą, kiedy zaczął być w Zarządzie niewygodny wiceprezes kol. Słupczyński z Chełma. Tylko że wtedy , rodzima organizacja murem stanęła za swoim człowiekiem, delegowanym przez nich do reprezentowania ich w Zarządzie PZP. Wolała wyjść z PZP cała organizacja, wiedząc, że ich delegat, wywodzący się z nich i przez nich wybrany, nie mógł się zeszmacić i godnie czynił to, co uważał za słuszne. W tym wypadku , inaczej załatwia się sprawę. Tym ludziom, którzy wcześniej desygnowali kolegę Dąbrowskiego, aby ich reprezentował, ktoś potrafił wmówić, że nie mieli racji, że wybrali osobę niegodną i nic nie wartą. I aby naprawić swój brak rozeznania i błąd, powinniście go odwołać!!! Nie ma słów których można by użyć aby pokazać , jak przebiegłe i kretyńskie jest takie zachowanie. Tak skłócać ze sobą ludzi, którzy przecież dalej będą żyć koło siebie?? Ten który to czyni, wcześniej czy później odejdzie. Zgaśnie tak jak gasną gwiazdy oparte na partyjnych układach, własnym interesie i braku poszanowania bliźniego. Ale wy zostaniecie tam gdzie jesteście, i czy potraficie wtedy popatrzeć sobie szczerze w oczy i usiąść razem do kolejnego stołu opłatkowego ??? Zastanówcie się koledzy z WZP Łódź. Jeszcze nie jest za późno. Jeśli nie macie tyle własnego doświadczenia i rozeznania, popytajcie kolegów ze związków powyrzucanych wcześniej z PZP. Jakie trzeba mieć klapki na oczach, aby nie dostrzegać tej ordynarnej pracy destrukcyjnej, jaka trwa już od wielu lat. Z wykorzystaniem wszystkich możliwych narzędzi, donosów, pomówień, kłamstw i bezczelnego odwoływania się do wartości chrześcijańskich, aby trwać w imię własnego interesu. Wkrótce termin kolejnego spotkania w Częstochowie, być może niektórzy z tych , którzy zamierzają w najbliższym czasie podjąć planowane uchwały, też tam się znajdą. Do nich apel. Jeśli znajdziecie chwilę czasu , zapytajcie Jasnogórskiej Pani, czy ona też tak by uczyniła, względem swego bliźniego, jak wy zamierzacie?? I pomyślcie taż o tych , którzy mogli by tam być obok was. Ale nie ma ich , bo tak zostali kiedyś potraktowani, jak wy obecnie chcecie potraktować kolegę Dąbrowskiego. Czystego sumienia, życzę.
  24. Jest taki kanał telewizyjny, Polsat Play, gdzie często pokazywany jest program rozrywkowo - satyryczny "Takie rzeczy tylko w Rosji". Jak najszybciej powinien być uruchomiony podobny program pod tytułem, " TAKIE RZECZY TYLKO W PZP". Jest też coś takiego jak "Drogowe absurdy". Też wspaniały przykład do pokazania szczytu absurdów, jakie mają miejsce w PZP, na drodze ku poprawie świadomości w środowisku pszczelarzy. To typowy dla obecnego kierownictwa PZP przykład, czego można się dopracować,zaangażowaniem, poświęceniem własnego czasu i rzetelnym oddaniem sprawie. Wyrzucenia, jeszcze z "odpowiednim oznakowaniem" na drogę. Jedyne , co w tym Związku jest "właściwe" , to odpowiednie głosowanie i klaka, tam gdzie brakuje argumentów i zdrowego rozsądku. Tym sposobem najszybciej można tam dorobić się medali i statuetek. A co pozostaje dla pokrzywdzonych? Pozycja pokory, przyćmiona sztandarami, relikwiami, i wygłaszanymi w różnych miejscach kultu katolickiego, przemówieniami, gdzie co chwilę jak ziarna gorczycy w potrawie, pojawiają się frazesy o jedności, wspólnym domu, honorze, tradycyjnej uczciwości poszanowaniu prawdy i tym podobne bzdety. Ewangeliczni faryzeusze , to przy tym "mistrzostwie świata" to zwykli pikusie. Dokąd idziesz PZP ?
  25. Proszę się nie przejmować kolego Prezesie. Nie jest to jedyny temat gdzie wypadało by podyskutować samemu ze sobą. Grupy producenckie w pszczelarstwie jak myślę nie mają wielkiej szansy na dobre funkcjonowanie. Pszczelarstwo jako dziedzina nie dość, że sezonowa, to jeszcze w ogromnej zależności od jakości sezonu , prawie co roku inaczej się kształtującego. Jak więc zaplanować produkcję i potencjalne zyski? To tak, jak idąc na grzyby, czy na ryby, też nie wiadomo czy wróci się zadowolony, czy z pustym koszykiem. Jest jeszcze jeden aspekt, który też ma znaczenie. Jeśli pszczelarz od wielu lat pracował na swoją markę , dbał o jakość swoich produktów, i także o to aby starzy klienci sięgali do kieszeni, kiedy zobaczą jego etykietę, od dawna niezmienną. Nie trzeba się wiec dziwić kiedy nie będzie chętny aby ten cały dorobek puścić w niepamięć, i uwiązać się z grupą, gdzie inni też mogą mieć podobne wątpliwości jak on. Być może ktoś młody, który dopiero zaczyna swoją przygodę z pasieką , łatwiej by się na coś takiego zdecydował. Moim zdaniem nie trzeba takich rozwiązań wprowadzać na siłę. Owszem , poinformować , dać jak najwięcej wiadomości z czym to się wiąże, co można zyskać, a ile można stracić. Na pewno nie jest to łatwa decyzja, tak jak niełatwe staje się prowadzenie pasieki , a zwłaszcza planowanie potencjalnej produkcji. W temacie kolekcjonerstwa, gdzie nie ma żadnego zagrożenia i niepewności, też nie ma chętnych do podjęcia go. A przecież tu jak się nie ma co sprzedać czy wymienić, nic za to nie grozi. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...