Skocz do zawartości

robinhuud

Moderator
  • Liczba zawartości

    4 559
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

3 obserwujących

O robinhuud

Informacje o profilu

  • Płeć
    M
  • Lokalizacja
    Poznań
  • Zainteresowania
    Biografie prezydentów PZP
  • Przynależność
    TAK
  • Zgoda
    Nie

Ostatnie wizyty

4 270 wyświetleń profilu
  1. robinhuud

    Polskie Centrum Miodu

    Ateno, szanując Twoje siwe włosy pozwolę się różnić w poglądach. Uważam, że brniesz w kierunku pszczelarstwa naiwnego, utopijnego. Polityka to nie sztuka wspomagania pszczelarstwa. Polityka to nauka o zdobyciu i utrzymaniu władzy. Dla polityka pszczelarze to niszowy elektorat mający znikomy wpływ na słupki sondażowe, dlatego można go mieć gdzieś. Z punktu widzenia polityka warto postawić nie na pszczelarzy, a na kogoś, kto dobrze zna tą niszową branżę i potrafi spowodować i utrzymać w niej spokój społeczny. Taki urzędnik to skarb przekazywany przez jednego ministra drugiemu - bez względu na opcję. Taki spec będzie trwał na stanowisku dłuuugo, tym dłużej im bardziej wyrobi sobie pozycję niezastępowalnego przy ministerialnych kwitach. Taki stan gwarantuje mętna, niezdefiniowana sytuacja prawna w danej branży. Rolą takiego urzędnika jest utrzymanie tej mętnej wody prawnej, w której potencjalnie pływają tłuste rybki korupcji, czyli podsuwanie ministrowi do podpisu rzeczy nieistotnych - duperelnych i unikanie prawdziwych problemów. Minister i urzędnik działają w warunkach prawa pszczelarskiego, za które odpowiada władza ustawodawcza. Być posłem, albo senatorem to dobry chlebek i warto go utrzymać przez kilka kadencji. Pszczelarze są potrzebni tym politykom do kontynuacji władzy. Są w tym mało skuteczni, dlatego politycy mogą ich mieć gdzieś. Pszczelarzom łatwo zatkać buzie dopłatami, są na nie łasi i gną się płatnikom w pokorze w pas. Jeżeli jednak pszczelarze tupną w liczniejszym gronie (rolnicy, myśliwi itd) to kto wie. Może trochę przewymiarowałem problem dla jasności wywodu, ale nie ma tu miejsca na Twoje przyciąganie do utopijnego, propszczelarskiego parapolityka typu Don Kichot z jakiejś tam dawno zdegenerowanej Izby Rolniczej. Jedyne rozwiązanie tkwi według mnie w jednej silnej organizacji pszczelarzy mądrze kierowanej przez człowieka z mandatem społecznym i autorytetem. Tylko takiego politycy uszanują.
  2. robinhuud

    Polskie Centrum Miodu

    W powietrzu czuć wiosnę. Lada dzień rozpocznie się nowy sezon w pasiekach i pszczelarze nie będą mieć czasu na sprawy organizacyjne. Ostatni dzwonek, by w wiodącej organizacji przeprowadzić jakąś dyskusję programową. Trwa jednak cisza. Brak prezydenta, który zniknął w nieznanych okolicznościach i podobno ma być zjazd, który wybierze kolejnego nieznajomego prezydenta przywiezionego w teczce. Z nieokreślonym programem. Stary prezydent zniknął i jeżeli zachorował, to pszczelarze powinni mu wysłać słoik stosownego miodu. Jeżeli siedzi - ząbek czosnku na szkorbut. Wszyscy jednak nabrali wody w usta i palą głupa. Może liczą, że kolejny prezydent ułaskawi prerogatywą poprzedniego i sprawę uznamy za niebyłą. Kolejne organizacje kombinują jak odłączyć się od PZP. W najstarszej wywalonej z PZP organizacji - Karpackim Związku Pszczelarzy podobno Zjazd wystąpił z wnioskiem do sądu koleżeńskiego KZP o wywalenie z organizacji byłego prezesa, który wszedł pod lampę prokuratury, zawiódł delegatów i po tym zachowuje się bezczelnie. Ciężki kryzys autorytetów pszczelarskich.W Polance też Zarząd nie promieniuje jednością i aktywnością. W kraju mamy nieciekawą sytuację strajkową obejmującą niezorganizowanych, lub bardzo słabo zorganizowanych pszczelarzy. Bez wodza z autorytetem jesteśmy skazani na porażkę i pogardę społeczną. Politycy już dawno sie z nas śmieją i słusznie. Na naszym czele próbuje stanąć Ukrainiec. Nie mam nic przeciwko Ukraińcom, ale chciałbym mieć jakiś rozsądny wybór i perspektywę sensownego pszczelarzenia. Może żądam zbyt wiele?
  3. robinhuud

    Polskie Centrum Miodu

    Gościu robi to, co powinien robić nieobecny prezydent PZP. Popieram stanowisko, że w pszczelarstwie porządek należy zacząć od pseudopszczelarzy handlującymi cudzym miodem jako swoim wykorzystującymi naiwność ustaleń i brak skutecznej kontroli nad handlem miodem w trybie SB i RHD. Konieczne kontrole na bazarach i dotkliwe domiary podatkowe dla korzystających z przywileju dla pszczelarzy za zapylanie a nie będących pszczelarzami. To państwo stworzyło przepisy umożliwiające proceder unikania podatków.
  4. Czy Polskie Centrum Miodu ma zamiar współpracować z Polską Izbą Miodu? Czy prezes Jewhen Kyryłko znajdzie dwóch wprowadzających? A może PIM i PCM pójdą na udry? Co na to władze PIM? Z zapowiedzi wynika, że PCM puści PIM w skarpetkach. A może trzeba założyć Izbę Polskiego Miodu i Centrum Polskiego Miodu? Kolejny sen o młodzieży w pszczelarstwie i likwidacji pszczelarstwem bezrobocia, tak jak miało być z ziołomiodami?
  5. Lubliniaki, ja pszczelarz z Poznania wam to mówię, któren od kilku lat mimo rozdawnictwa sam robi sobie węzę z własnego wosku. Według mnie w Lublinie powielony zostanie błąd poznański. Pszczelarz dostaje za friko weze, ale nikogo nie interesuje wosk. Miejscowy, lubelski wosk. Pszczelarz z ramach czyszczenia magazynów otrzymuje węzę nie wiadomo z czego. Najczęściej jest to najtańsza na rynku mieszanina wosków z krajów pochodzących z UE i niekoniecznie. Gdyby ogłościć akcję: weza za wosk - można by za wyłożoną kasę przerobić nie 8, a 16 ton węzy. Wystarczy przeliczyć ile się pszczelarzowi należy i powiedzieć: dostaniesz dwa razy tyle jeżeli dostarczysz swój wosk. Wtedy możliwym stałby się jakiś nadzór nad produkcją, miejscowa produkcja w rejonie lubelskim, praca dla miejscowego elektoratu itd. Poprawiłoby to wartość polskiego wosku, zmniejszyło import badziewia i ograniczyłoby palenie ramkami w piecach pszczelarzy. Możnaby się również pokusić o pilotażowy nadzór nad jakością produkcji przy pomocy skonstruowanego na UMCS woskomatu WAXO i po akcji obiektywnie ocenić wyniki i sam przyrząd. Może jeszcze gdzieś w Polsce robione są przymiarki do rozdawnictwa węzy? Oby te szlachetne w założeniu ale naiwne akcje polityków zatroskanych o swój elektorat nie przekształciły się w czyszczenie hurtownikom magazynów z importowanego, najtańszego badziewia. https://kurierlubelski.pl/pol-miliona-dla-lubelskich-pszczelarzy-dzieki-dotacji-powstana-kolejne-wezy-pszczele/ar/c1-18379189?fbclid=IwAR1fQg-IF3GZ6AQo0bmJnTcpVvjbfExxLpYRkMmj65lc-jNnyGlBmYTNzzw
  6. Panie ministrze / prezydencie / prezesie (niepotrzebne skreślić) - Jak żyć? Coraz więcej ogłoszeń "sprzedam pasiekę", "sprzedam pszczoły". Powodem ekonomia pasieczna. Puławy ostatnio określiły koszt utrzymania ula na 450 zł dla pasiek amatorskich o 525 dla towarowych. Czy ta wycena jest dla was realistyczna i jak się ma do zysków za produkty pszczele? Co w wycenie zostało pominięte? Jak wyceniacie robociznę swoją i członków rodziny w większych pasiekach? Czy pszczelarstwo musi działać w szarej strefie? Jak utrzymać się nad kreską? Czy zmniejszenie pasieki o 50% i spożytkowanie zaoszczędzonego czasu w innym zawodzie jest uzasadnione? Czy wciąganie młodych ludzi w dzisiejsze pszczelastwo jest uczciwe? Jak to się ma do inflacji, planu przywrócenia VAT na miód, wzrost cen prądu? Czy średniego polskiego konsumenta będzie stać na miód z górnej półki, czy zadowoli się marketowymi patoczkami z importu z zawieszonymi frędzlami krupcowych wtrętów firankowatych? Jak optymalnie zwinąć pasiekę i przeczekać ciężkie czasy? Czy polski pszczelarz ma szansę na wygranie z mieszaczami? Czy mieszacze nie powinni płacić haraczu za wprowadzanie do obrotu importowanego miodu bez zapylania polskiego środowiska? To by wyrównało jakoś nasze szanse. Może podobną kalkulację zawierającą ceny zakupu i sprzedaży miodu przedstawiliby panowie z Polskiej Izby Miodu?
  7. Dzisiaj odbyło się posiedzenie zespołu d/s wspierania pszczelarstwa przy ministrze rolnictwa. Prawdopodobnie tradycyjnie nie ujrzymy żadnego dokumentu, ani nie posłuchamy żadnej relacji. Narada poświęcona była wg mnie czemuś dziwacznemu - napisowi na słoiku: "mieszanina miodów z krajów UE i spoza UE". To dla mnie dziwactwo, ponieważ ten problem w żadnym stopniu nie dotyczy pszczelarzy (etykiety z takim napisem) To problem handlarzy. Pszczelarz sprzedaje tylko swój miód w sposób uprzywilejowany. Fiskus idzie mu na rękę z wdzięczności za zapylanie środowiska. Taka wdzięczność jest wg uznania władz za mała, pszczelarz jest dodatkowo beneficjentem dopłat i ja po tym go rozpoznaję. Gdyby pszczelarz sprzedawał miód cudzy w ramach SB i RHD, a nawet hurtowo - popełnia wykroczenie i powinien być ścigany za unikanie podatku. Czy można być pszczelarzem i handlarzem? Chyba można, pod warunkiem że miód z własnej pasieki będzie wprowadzany do obrotu oddzielnie od miodu kupionego z dowolnego źródła krajowego lub zagranicznego. Miód cudzy nie może być pod żadnym pozorem sprzedawany w trybie SB, RHD czy hurtowo. To nadużycie przywileju. Czy pszczelarz mający dużą pasiekę i równolegle handlujący importowanym miodem może to robić równolegle? Pewnie tak, ale wymaga to szczególnej kontroli i dyscypliny. Miód z własnej pasieki jako dodatek w mieszaninach z różnych krajów? Nie wiem, dla mnie to mętna woda do połowu własnych rybek. Dla mnie taka pasieka mieszacza jest tylko przykrywką do biznesu, który powinien być opodatkowany. Biznesmeni i handlarze nie są (chociaż bywają) pszczelarzami. Powinni zrzeszać się nie w organizacjach pszczelarzy, a w Izbach Miodu, czy organizacjach pracodawców (często zatrudniają u siebie prawdziwych pszczelarzy zawodowych). Przyzwoitość nakazuje, by nie pchali się do władz w organizacjach pszczelarzy gdzie jednak decydują się działać. Nie podoba mi się nazywanie przedsiębiorstwa gospodarstwem pasiecznym, ponieważ działa ono zupełnie inaczej niż pasieka. Przedsiębiorcy nie powinni stroić się w piórka pszczelarzy, bo nimi nie są. No może czasami, w niewielkim procencie obrotu swej firmy. Miód od pszczelarza dołożony jako komponent mieszaniny traci dla mnie swe uprawnienia do handlu w ramach SB/RHD i skupu hurtowego. Pszczelarz przestaje być pszczelarzem - zaczyna być handlarzem. Dla mnie te sprawy w Polsce są tak mętne, że aż mnie nie dziwią. Dziwi mnie tylko to, że nie dziwią pana Jacka. Kasa misiu - kasa. Jak u ministra zbiera się zespół pszczelarzy - handlarze powinni opuścić lokum i dyskutować w innym gronie w innym miejscu. Oba zespoły powinny działać w oparciu o swoje upublicznione regulaminy, w których jawnie są zdefiniowani podopieczni: tu pszczelarz, tam biznesmen handlarz. Co o tym sądzicie? Dlaczego handlarze starają się stanąć na czele ruchu pszczelarskiego i kierują w necie jakieś niezrozumiałe apele do pszczelarzy? Gdzieś pośrodlu mamy szarę strefę pośrednią pszczelarzy - handlarzy. Kupują oni cudzy miód w beczkach i sprzedają jako swój w ramach SB/RHD. To zwykłe oszustwo. Niestety dość pospolite. Dziurawe, nieegzekwowalne prawo, czyli bezprawie z zaniedbania. Wywołane świadomie lub wynikające z zaniedbania lub co gorsze - głupoty rządzących. Panie Jacku - litości.
  8. Dziś według moich danych w ministerstwie pan Jacek organizuje posiedzenie zespołu Waldemara Kudły. Ateno, za nieznajomość aktualnych przełożonych i zwątpienie w nich otrzymujesz ostrzeżenie o niepełnej przydatności na zajmowanym stanowisku. To nawet trąca niesubordynacją. Możesz wybrnąć z impasu wyszukując mi regulamin pracy wspomnianego zespołu. Bo przecież chyba nie pracują bez regulaminu. Chciałbym ustalić, czy Zespół jest zobowiązany sporządzić po spotkaniu jakiś protokół, komunikat, czy tradycyjnie ble ble ble i jedziemy do domku. Czy posiedzenia są rejestrowane i czy można obejrzeć/wysłuchać je w necie? Czy aktualny skład Zespołu jest ważny i na ile lat. Bo może istniał tylko do odwołania "swojego" ministra. Bez tego regulaminu nie wiem jak rozmawiać z panem Waldemarem, a sam nie umiem go znaleźć. Czargu - pan Jacek mieści się w formule: "co tam u ministra rolnictwa i rozwoju wsi".
  9. Śpieszmy się kochać ministrów rolnictwa, tak szybko odchodzą. Jak to dobrze, że mamy pod telefonem i mailem pana Jacka, który ponad szybkozmiennymi ministrami o nas myśli i o nas dba. Taki niezastępowalny urzędnik to dla dowolnego kolejnego ministra skarb. Dziękujemy! Ja i moje trutnie. https://www.gov.pl/web/rolnictwo/pszczelarstwo-i-rynek-miodu
  10. Może nie tak się wyraziłem. Wychodzę z założenia i tak interpretuję aktualną sytuację, że pszczelarz ma wytwarzać w pasiece porządny miód. Ma go wprowadzać do obrotu poprzez SB i RHD, lub odstawiać do skupu hurtowego. Jest to jego przywilej, podobnie jak zawolnienie z podatków. Za bezpłatne zapylanie środowiska. Przy sprzedaży SB/RHD pszczelarz musi miód oznaczyć swoimi namiarami, by było kogo wziąć za dupę, gdy kogoś zatruje miodem. Musi też napisać wyraźnie co sprzedaje. Jak złamie zasady - powinien zostać wypluty z systemu. Od reszty spraw jest państwo. Ma ono swoich wiele agend kontrolnych, policja, IJHARS, IH, IS, Sanepid, Inspekcja weterynaryjna itd. Może za wiele... Problem etykiet o którym wspominasz zaczyna się dopiero na tym etapie i nie dotyczy pszczelarzy w żadnym stopniu. Chyba że mocno rozluźnię swą definicję pszczelarza. Pszczelarze w takim systemie mogą tylko cierpieć w milczeniu, co jak wiadomo człowieka uszlachetnia. Rozumiem w pewien sposób Jacka Parszewskiego, kiedy ten za pszczelarzy uważa wszystkich tancerzy na światowym parkiecie rynku miodu. Czyli mieszaninę handlarzy pochodzących i niepochodzących z krajów UE + członkowie zwyczajni Polskiej Izby Miodu. Czyli elitę pszczelarską nie babrającą się zapylaniem. Prawdopodobnie to właśnie oni najczęściej goszczą na ministerialnych korytarzach i w ich rozumieniu pozytywnym lobbowaniem zawracają gitarę Panu Jackowi. Nie mogę przyjąć, że Pan Jacek nie zna się na pszczołach. Widzę, że ma na ministerialnym podwórku kilka uli, które mu ktoś obsługuje. Ciekawe ile rodzin przezimował po 50 zeta i czy wystąpił o dopłatę...
  11. Dlaczego problem zagadki logiki dopłat nazywam paradoksem Parszewskiego? Jak pamięcią o ministrach rolnictwa sięgam wstecz (a dobrze pamiętam jeszcze ministra Kalembę z Poznania) - z dopłatami do pszczelarzenia zawsze miałem problem. W sumie zawsze byłem amatorem (max. 15 uli) i dopłaty brałem od czasu do czasu z ciekawości - tylko po to by poznać system. Dlatego nigdy mi na nich nie zależało, nawet uważałem je za szkodliwe, bo skłócały pszczelarzy w moim kole. Ministrowie rolnictwa zawsze zmieniali się tak szybko, że nie nadążałem ich kochać. Taka polityka kadrowa to zaprzeczenie teorii kierowania zespołami ludzkimi, którą kiedyś studiowałem. Ministrowie rolnictwa i rozwoju wsi różnie podchodzili do dopłat, ale w przypadku większości miałem wrażenie, że nic o nich nie wiedzą. Nawet że nie chcą wiedzieć. W tym systemie stały jak głaz narzutowy był tylko Jacek Parszewski, dyrektor od rynków w tym ministerstwie. Jest to osoba wielce zasłużona dla ministrów rolnictwa i dla pszczelarstwa, często bywa w gościnie u różnych zamożnych pszczelarzy, na różnych biesiadach. Reprezentuje na nich oficjalnie majestat ministerstwa, przypina medale, przemawia itd i nie widzi w tym niczego niewłaściwego. W systemie dopłat wszystko się ciągle zmieniało, logika i oferowane pszczelarzowi sumy. Niezmiennym w tym systemie był tylko on - Jacek Parszewski. Dlatego czczę Go i uczę się Go naśladować. Jedyne co mi nie pasuje, to mam czasem wrażenie, że obaj kogoś innego rozumiemy pod pojemnym pojęciem "pszczelarz". No i ta cudowna, unikalna umiejętność pracy kierowniczej przy braku obowiązujących państwowych i unijnych norm na miód i wosk...Panie Jacku - pszczelarz to ten, kto zadymiony łazi przy ulach i zapyla środowisko. Nie ten, co rozlewa z beczek miód niejasnego pochodzenia do słoików. Niech Pan namówi któregoś kolejnego ministra, by stworzył medal "za zapylanie środowiska", by po nim wyłapywać z tłumu prawdziwych pszczelarzy. Nie za karmienie dzieci górników tanimi mieszaninami miodów pochodzących i niepochodzących niejasnego pochodzenia. Etykietka na słoiku to dla mnie temat zastępczy, tak głupi i banalny, że aż mnie ośmieszający.
  12. robinhuud

    Kącik majsterkowicza.

    Za radą praktyków zastosowałem szare mydło. Nie było żadnych problemów. Walce z kilku rodzajów filamentu. Jednak trzeba uważać, by walce cały czas były wilgotne, ponieważ przy rozmazaniu na suchych wosku robi się problem. Metalowe walce dmucham gorącym powietrzem, plastikowe czyściłem benzyną ekstrakcyjną i dość twardym pędzlem. Jeżeli chcesz pracować plastikowymi walcami, doradzam poziomy układ walców w wanience. Wtedy oba równomiernie się pokrywają mydlinami bez zaangażowania walcownika.
  13. Mi nie chodzi o konkretne liczby, a o mechanizm. Dlaczego zagadka - paradoks Parszewskiego nie ma rozwiązania. O interes pszczelarzy powinna walczyć ich organizacja. Ale ona żyje z procentu od paradoksu i nie jest zainteresowana w zmniejszeniu dopłat i to jest genialne rozwiązanie. Z tego też procentu żyje agencja płatnicza. Również politycy w kraju i UE mielą moimi i Twoimi pieniążkami, bo przecież swoich nie mają. Im mają ich więcej, tym z większym nabożeństwem pszczelarz beneficjent wymawia słowa: panie polityku/prezydencie/prezesie/skarbniku/urzędniku itd (niepotrzebne skreślić), Prognoza: podatki i dopłaty będą rosnąć jak garb do momentu, aż coś pierdyknie w systemie. Państwo mówiąc że wspiera pszczelarzy będzie wspierać wszystkich komensali systemu i nikt się nie zbuntuje. Nie ma sumy pieniędzy, której ten system nie jest w stanie przemielić. Kasa ląduje na kontach biznesu żerującego na "pszczelarzach", którzy biegają po ministerialnym korytarzu w trosce by nikt nie zakłócał pracy systemu. Czy taki system jest korupcjogenny i beneficjenci końcowi współpracują z decydentami politycznymi - nie wiem. Ale na tym korytarzu tkwi zalążek korupcji i ten punkt warto obserwować..
  14. Lek dla pszczół kosztuje 40 zł. Pszczelarz buli, ale otrzymuje od państwa i UE refundację 50%, czyli lek kosztuje go 20 zł. Producentowi leku żal ściska dupę i podnosi cenę o 100%. Teraz pszczelarz buli 80 zł i ze swych podatków otrzymuje 50% zwrotu, czyli płaci jak przed refundacją 40 zł. Pszczelarz, państwo i UE godzą się z tą sytuacją, ponieważ wszyscy doją fiskusa solidarnie. Czyli mnie i moje podatki. Pytanie: Kto kogo i w którym momencie wali po rogach najbardziej i gdzie jest haczyk? Jaki geniusz wymyślił taki mechanizm i kto odpowiada za jego trwanie? Ponieważ większość leków jest z importu - pytanie: kogo wspiera refundacjami polskie państwo, kogo UE i kogo wreszcie ja jako podatnik? U kogo pozostaje w kasie wspomniane 40 zł z refundacji i co to ma wspólnego z początkowymi założeniami refundacyjnymi? Wychodzi na to, że pszczelarz jest słupem.
  15. Mamy już w kraju od lat konglomerat polsko - ukraiński: Pańkowski Bartnik Izjasław - Kasztelewicz Sądecki Bartnik Stróże. Może pozbawienie konglomeratu przywództwa miodowego jest rozwiązaniem problemów polskich pszczelarzy?. A może zaprosić do tańca pozostałych pszczelarzy z Polskiej Izby Miodu? Jeszcze nigdy w apihistorii tak liczni nie troszczyli się tak bardzo o tak nielicznych pszczelarzy. Myślę jednak, że PIM zadusi Mr Polbee, albo ten się opanuje i wstąpi w próg Izby.. I tu jest mój i Mr.Polbee problem: dwóch wprowadzających. §8 Statutu PIM. Podjedz miodku od Huzara To ci wacuś stanie zara.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...