Skocz do zawartości

robinhuud

Moderator
  • Liczba zawartości

    4 607
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez robinhuud

  1. robinhuud

    Pszczoły miejskie

    Powiatowy lekarz weterynarii kontrolując taka pasiekę (ale i barcie w lasach) zapewne musi mieć uprawnienia do pracy na wysokości. No bo przecież ogarnia te przedsięwzięcia. http://weekend.pb.pl/4589680,35882,deutsche-bank-polska-zatrudnil-pszczoly PZP nie korzysta z usług DB. Preferuje Pocztowy i ARL - Sosnowiec. Może Polanka uzyska w DB specjalne względy?
  2. Kolejny list pana prezydenta nie mieści mi się w pale. Pomijając fakt formalny, że do premiera RP może pisać służbowo tylko określone grono ludzi, zdumiewa fakt bezczelnego zastosowania formuły "dziel i rządź" w stosunku do wyższych szczebli władzy. To jakby jajo uczyło kurę. Po pierwsze primo, gdyby każdy prezesina branżowej organizacji rolniczej chciał napisać takie byle co do Pani Premier, Urząd Rady Ministrów byłby w stanie paraliżu makulaturowego. Po drugie primo - gdyby Pani Premier czytała takie bazgroły od rolniczego, branżowego kacyka bez zaopiniowania ich po drodze przez zwierzchników tego kacyka: prezesa Władysława Serafina i ministra K. Jurgiela, lekkomyślnie pozbawiłaby się możliwości oceny tych ostatnich i argumentów do prowadzenia swej polityki kadrowej. A więc podstaw racjonalnego sprawowania władzy. Straciłaby też kontakt z otaczającą rzeczywistością, podobnie jak stracił go dobry komuch Gierek mający złych doradców. Wygląda na to, że pan prezydent przesadza i nadinterpretuje swój tytuł posuwając się do śmieszności. Mamy tutaj pokaz rycia pod dr Pohorecką vel Podhorecką. Pokaz bardzo prymitywny, przerzucający na nią cechy piszącego list. Mam na myśli fałszywą troskę o pszczoły i lobbing na rzecz koncernu chemicznego. Może się spouchwalę, ale powiem z sympatią i szacunkiem tak: szanowna Pani Krystyno, jestem z Panią i wstyd mi za tego członka organu, którego pszczelarskie zwierzchnictwo staje się coraz bardziej nieznośne. Dobrze, że już widać jego koniec. Aż do łez wzrusza troska pana prezydenta z PSL o dobre imię ministra Jurgiela z PiS. Widzę w wyobraźni pana prezydenta siedzącego na progu gabinetu ministra w pozie Rejtana z rozdarta koszulą i pudełkiem po przemyconym AbvarC w ręku, nie wpuszczającego do gabinetu Pani dr Porady. Co do powoływania się w liście na statut PZP, to pofatygowałem się. Paragraf 5 statutu PZP określa cele i zadania PZP. Zwracam panu prezydentowi uwagę na słowa 6-11 tego paragrafu ograniczające rozmach radosnych prezydenckich przedsięwzięć na podwórku "importu" leków do sakramentalnego: "na zasadach określonych przepisami prawa". Oraz że w wywoływanym punkcie 11 tego paragrafu: "organizowanie, prowadzenie i wspieranie działalności badawczo rozwojowej, szkoleniowej i oświatowej". należy również uwzględnić podobne logicznie ograniczenia: - na zasadach limitowanych wykształceniem działacza i jego uprawnieniami badawczymi i weterynaryjnymi. Chyba, że kumafos przemyciła do kraju Rada Naukowa PZP w zmowie i współdziałaniu z panem prezydentem. Wtedy to fiu fiu - co innego... Wtedy jestem w stanie zrozumieć bezkarność pana prezydenta w zakresie olewania na witrynie PZP ostrzeżeń przed nim i jego kumafosem formułowanych przez "atakującą" Pana Ministra podlegającą mu urzędniczkę - p/o Głownego Lekarza Weterynarii. Ale ja to sobie mogę... ...przestrzegać ten sam statut korzystając z praw członka PZP:.. paragraf 13 pkt 4 - "oceniac działalność Związku, jego organów i osób pełniących w tych organach funkcje z wyboru". Panowie z boguchwalskiej komisji statutowej: Kwaśniewski, Sęczyk i Sobczak (Wach ?). Przez wasze lenistwo już raz zerwano nadzwyczajny zjazd. Ten głupi paragraf 13 należy koniecznie w nowym statucie zlikwidować!!!.
  3. robinhuud

    Nosema ceranae.

    To finał "dużego bonu PARP-u" (patrz #104 tego wątku) Czargu, chyba (za swymi źródłami) przeginasz. Według mej ostatnio korygowanej wiedzy nosemozy to nie grzybice. Ciężko również mówić o immunologii, bo pszczółki maja zamiast krwi hemolimfę i zupełnie inny mechanizm odpornościowy ich organizmów, uniemożliwiający skopiowanie formuły szczepionek dla organizmów stałocieplnych. Czy jest możliwe wynalezienie leku w Lublinie bez znajomości przyczyn choroby? Tak. Przez przypadek. Ale raczej nie na UMCS, a na KUL. Ostrzegam Cię przed członkami Rady Naukowej PZP, która to Rada wraz z inną Radą nie reagują na to, na co powinny reagować w pszczelim kraju rad.
  4. robinhuud

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Mamy właśnie 15 lipca, pomijając Grunwald - miesiącznicę otwarcia kopert samowolnego przetargu przekraczającego czynności zwykłego zarządu, zorganizowanego bez dyspensy jedynego decydenta w sprawach DP - Zjazdu http://zwiazek-pszczelarski.pl/zagospodarowanie-domu-pszczelarza-w-kamiannej-oferty/ Przetarg podobno został rozstrzygnięty, ale Ty pszczelarzu, jako współwłaściciel jesteś utrzymywany w ciemnocie i nie musisz znać wyniku przetargu. Jako niedoinformowany współwłaściciel obiektu jestem zmuszony do hazardu. Obstawiam więc znanego warszawskiego ginekologa - apiterapeutę . No może do spóły z Orionem, albo firmą Babik Sabat. Nie wiem również jaki jest status potencjalnie współpodejmującego decyzję członka zarządu Przemysława Szeligi. Czy po Krakexicie "wykatapultował się" z zarządu jak Pani Maria Loska Minas po Katexicie, czy dla utrzymania stolca sprzeniewierzył się Krakusom i przeniósł się do Zagnańska - jak po Kielexicie Janina Kozak. Witryna PZP tradycyjnie milczy, pokazując kolegialnie gdzie zarząd ma pszczelarzy..
  5. Atena napisał: Ot, choćby sprzedaż RÓŻOWEGO "miodu" malinowego, często trwa cisza po ujawnieniu zgnilca bo nie było OFICJALNEGO zgłoszenia itp. Oczywiście KTOŚ powinien nad nim popracować! KTO??? Dodał bym od siebie, że rybka smierdzi od głowy i należałoby oprócz "rózowego miodu" rozpatrzyć przypadki mieszania miodów krajowych z zagranicznymi w nieokreślonej proporcji i pobierania profitów za tolerowanie i sejmową osłonę prawną tego stanu, rozbijanie jedności pszczelarskiej, zadłużania hipoteki nie swego majątku, roztrwaniania cudzych funduszy, przemytu leków weterynaryjnych, nielegalnych eksperymentów na społeczeństwie, sprzeniewierzania się uchwałom zjazdowym i statutowi itd, itp..Skazywanie pszczół na głód poprzez przepszczelanie i dokarmianie w apogeum pożytku inwertem to drobne przestępstwa meneli przepszczelarskich. KTO??? Myślę, że rozwiązany w ciemną dla pszczelarstwa ślesińską noc sąd honorowy PZP. Dlaczego nie Polanki? Bo Polanka nie uważa się za reprezentanta polskiego narodu pszczelarskiego i powstała z bezsilnego protestu. Jak nad tym popracować? Zbierając materiały od komisji rewizyjnych, z sądów honorowych WZP/RZP i z kół pszczelarzy, oraz z massmediów. Pomóc mógłby kapelan PZP uogólniając wnioski ze spowiedzi pszczelarzy. A najprościej, jak się nie ma swego by nie widzieć widocznego - z forum Polanki. Kodeks Pszczelarski powinien zostać zatwierdzony przez Zjazd PZP i wejść do przyszłej ustawy pszczelarskiej.
  6. Kolejny ponaglający do zalegalizowania wcześniejszego przemytu i łamiącego prawo handlu lekiem weterynaryjnym list, to list do ministra Jurgiela. Pan prezydent ośmiela się w nim uświadamiać Pana Ministra o tym, że głupia Europa nie bierze przykładu z mądrych Węgier i Bułgarii i zachęca Pana Ministra do wdepnięcia... powiedzmy do klubu zbawców pszczół. Głupi Niemcy wycofują się z pericinem z powodu rosnącego balastu kumafosu w wosku prowadzącego do lekoodpornosci, a mądzrzy Węgrzy wprowadzają w tym czasie jego generyk. Mądrzy Bułgarzy forsują na siłe duże dawki kumafosu na ul w argentyńskim AbvarC, podczas gdy głupi Giles Ratia ostrzega, że w Argentynie takie postępowanie szybko doprowadziło do wyselekcjonowania roztoczy odpornych na kumafos. Głupi Niemcy ostrzegają swych pszczelarzy przed węzą z Polski. Niedługo dotyczyć to będzie również miodu. Na tym odcinku pracy pan prezydent pozornie wygląda na lobbystę Biohayatu, ale tak naprawdę to on chyba dba tylko o swój prywatny geszefcik. Chyba, że chce obrzydzić polskim klientom miodek krajowy i uwolnić ten segment rynku dla mieszaczy. Kiedyś go o coś pytałem i dostałem do zrozumienia, że pomijam drogę służbową i partnerem do rozmów ze mna jest właściwy terytorialnie WZP. Tutaj mam wrażenie, że pan prezydent powtarza mój bład. Powinien ośmielać się zwracać do Pana Ministra nie bezpośrednio, a poprzez Władysława Serafina. Chyba pana prezydenta tak rozpuścił poprzedni minister RiRW, w którego gabinecie ukrył się onegdaj pan prezydent podczas pszczelarskiego strajku.
  7. Przenieśmy się w czasie do stycznia br. Pan prezydent odbiera sygnały z "terenu", że inspektorzy wet z policją czegoś szukają w pasiekach "doświadczalnych"i denerwuje się, dlaczego ten nowy minister nie rozumie zagrożenia i nie dopuszcza idąc Unii pod prąd kumafosu. Smaży więc dwa pisma ponaglające MRiRW i GIW do działania po jego myśli. W pośpiechu nazywa Panią Poradę Głównym Leparzem i tłumaczy jej jak nie powiem kto komu rzeczy oczywiście oczywiste. Przecież Pani Porada ma swych specjalistów, którzy z pewnością poinformowali Ją krótko, zwięźle i na temat, że na Węgrzech dopuszczono generyk niemieckiego pericinu (jak to się chyba określa między specjalistami). W zawoaluowany sposób pan prezydent zaczyna też robić kuku Pani dr Krystynie Pohoreckiej, której ufam i za którą pójdę w ogień. Ja wiem, że Pani Pohorecka nie za bardzo mnie lubi, ale ja ją bardzo szanuje za to, że jak na forum bładziliśmy plącząc się w polskich opracowaniach nt warrozy i nosemoz, Pani Doktor śmiało weszła na forum i zrobiła z pyskaczem porządek. Babka z klasą i odważna, czego nie można niestety powiedzieć o prezydencie, wysługującym się różnymi Madejami i innymi przydupasami. Co by nie powiedzieć, to jeżeli z Panią Doktor różnimy się w poglądach, to różnimy się ładnie, choć ostatnio tych różnic nie dostrzegam. Widać jak na dłoni, że pan prezydent jedzie po bandzie zupełnie nie starając się zrozumieć powodów wstrętu Unii do kumafosu i powodów tego, dlaczego ABvarC nie mając błogosławieństwa Apimondii (a wręcz przeciwnie - patrz w wątku materiał o oporności warroa na kumafos w Argentynie) jest rejestrowany w niejasnych okolicznościach w tylko jednym, peryferyjnym kraju Unii, zupełnie przypadkowo graniczącym z ojczyzną renomowanego i wiodącego koncernu Biohayat. Zresztą szczerość intencji i troskę o pszczoły pana prezydenta widać jak na dłoni podczas analizy dat podejmowania jego różnych przykumafosowych działań i decyzji, szczególnie marketingowych. Dziś skan ponaglenia prezydenckiego do Głównego Leparza Weterynarii: p.s. - kamyczek do ogródka olsztyńskiej nauki z poprzedniego posta: - nie jest jasnym z opisu badań tajemniczych tabletek, dlaczego do analizy pobrano próbki miodu i wosku z nadstawek, a nie z gniazd do których głównie sypią się kumafosowe ogryzki (tak można zrozumieć z opisu badania) i czy eksperymentalne ule miały siatkowane dennice? Wzywam stawigudzki Olsztyn do tablicy! Ma tam kto (oprócz matek) jaja?
  8. Wiesz zacna Ateno, jakoś nie mogę zapomnieć Sejmiku Małopolskiego 2014, który nie zajął się tematyką pszczelarską i kandydata doń z podania PSL:dyrektora Domu Pszczelarza - Jacka Sokołowskiego. Wyborcy też poparli mimo dopłaty inną opcję. Też ot taki chichot czasów na hipotece... Znam wielu porządnych ludzi z PSL. Generalnie ich jedyna wadą jest to, że nie potrafią się otrząsnąć z gówna, które ich obrosło i jest zdolne do politycznego prostytuowania się z każdym dla stolca. Ale odbiegamy od tematu, to poboczne myśli do hyde parku dotyczące nie tylko PSL Nie wiem co masz na myśli łącząc PSL i PZP z dopłatami. Chyba to, że w sejmie ostatnio pan prezydent sugerował zabranie beneficjentom 8 % dla PZP na obsługę geszeftu. Jeżeli to przejdzie, to w WZP Poznań trzeba będzie zwołać nadzwyczajny zjazd i obniżyć składki (zabranie obrywów z obsługi dopłat było ostatnio przyczyną ich podniesienia)..
  9. Na początku chciałbym zaznaczyć, że "złośliwe" uwagi w tym wpisie nie dotyczą Kolegi Tomasza Pawłowskiego. Mają one charakter ogólny. Wstydliwym problemem polskiego pszczelarstwa jest podrzucanie pasiek wędrownych pod pasieki stacjonarne oraz rywalizacja o teren pszczelarzy wędrownych. Podpalenia, wytrucia, pobicia, skazania sądowe z podania biegłego prezydenta PZP na wysiarkowanie itp. Niedługo może nawet zrzucenia z dachów w pszczelarstwie miejskim. Organizacje pszczelarskie i weterynaria tu nie rozwiążą problemu. Zdaje się, że tego problemu nie obejmuje ustawa o ochronie zwierząt, bo ta kończy się na kręgowcach, a więc każdy rolnik może na swym polu zabijać owady bezkarnie bronią chemiczną, bo prawo nie uwzględnia własności owadów dziko żyjących i hodowlanych. Prawo zabrania zabijać owady pod ochroną, ale robi to w sposób abstrakcyjny wyrażający chciejstwo. Może jednak ustawa pszczelarska i administracyjny podział terenu na dzierżawione obwody pszczelarskie? Z dużymi uprawnieniami, w tym wyłączności chowu pszczół dla dzierżawiącego pszczelarza, ale i z rozliczaniem go za zapylanie środowiska? (u myśliwych to działa, ograniczają swą liczebność do jednego myśliwego na 300 ha dzierżawionego obwodu). Pszczelarz przed wydzierżawieniem obwodu mógłby byc sprawdzonym pod wzgl. kwalifikacji. Dzisiaj pszczelarzem może byc każdy, bez żadnej wiedzy o owadach, a jak się zapisze do organizacji i zgłosi, że ma 10 uli, to z KPWP będzie miał wsparcie w przepszczeleniu terenu pod wzgl. dopłaty do uli, odkładów, trucizn, a nawet lawety do rozwożenia po okolicy zgnilców, nosemoz itp. Dopłaty te zresztą trafiają w większości do producentów sprzętu podnoszących ceny i do między innymi takich pszczelarzy "przepszczelarzy". Na tym polega głupota wszelkich dopłat za samo "manie". W tytm +500 dla bachorów pszczelarza również. Jego (???) bachory nie muszą się uczyć. Też będą pszczelarzami i zajmą się przepszczelaniem http://www.wykop.pl/artykul/appnight/3266165/pszczelarz-wytrul-innym-pszczelarzom-44-rodziny-pszczele/ Wydaje się, że znany legislator z PSL, zamiast skupić się nad ustawą pszczelarską, zmarnował wiele wiele lat swych kadencji i na koniec wlazł na nieswoje podwórko i zajął się nie swoimi sprawami: peregrynacjami relikwii i "importem" leków
  10. Chciałem odnaleźć w numerze 5/2015 miesięcznika "Pszczelarz Polski" wyniki badania leku ABvarC na Uniwersytecie Warmińsko Mazurskim w 2013 roku, o których to pisze pan prezydent w swym liście do Pana Ministra (załącznik). Przekartkowałem ten numer od dechy do dechy i znalazłem tylko to: (zalinkowane zresztą ładnie na witrynie CZP - 6-ty artykuł)) "Weterynaryjne aspekty odpowiedzialnego pszczelarstwa" http://centrumzdrowiapszczol.pl/artykuly-poradniki/ W artykule tym autorstwa red. Kasperowicza nie ma ani słowa o wynikach olsztyńskich badań ABvarC. Czy ktoś ma dostęp do tych wyników, lub wie, kto te badania prowadził, lub finansował? (wcześniej wspominał mi o takich badaniach w rozmowie tlf. eksportmenager z Biopointu/Ovetu/Baldan International Poland - Pan Widziewicz ze Stawigudy - czy jakoś tak). Czy może chodzi tu o: https://www.researchgate.net/publication/274251526_Analiza_pozostalosci_kumafosu_w_produktach_pszczelich_pochodzacych_z_rodzin_leczonych_na_warroze_preparatami_zawierajacymi_ten_pestycyd\ Są tu wyniki badań nad czymś w postaci tabletki 8x1,5 cm bez wymienienia nazwy ABvarC. Być może ma to związek z faktem, że w czasie prowadzenia badań w Olsztynie (sierpień 2013 rok) ABvarC jeszcze nie był dopuszczony w Bułgarii (data dopuszczenia 11 grudzień 2014 - na 2 lata). A więc była to prawdopodobnie praca wykonywana na zamowienie Baldano i Biohayatu. W moim odczuciu jest to małej wartości praca, która niczego nie wyjaśnia. Ma ona dla mnie - laika szereg błędów natury metodycznej. Pszczoły nie mogą zgryzać tabletki ułożonej na powałce, co się tu sugeruje ustami badacza, ale i pszczelarza zawodowego. Praca nie odpowiada na pytanie: co się stalo ze znaczną częścią kumafosu w środowisku ula i poza nim, sugerując jego anihilację. Podsuwa błędne wnioski co do ilości kumafosu w wosku, ponieważ nie została określona ilość kumafosu w plastrach przed rozpoczęciem doświadczenia. Nie prowadzi również do wniosku o każdorazowym kumulowaniu się kumafosu w plastrach po użyciu kolejnych tabletek i że nie przerywa tego cyklu nawet sterylizacja wosku przy produkcji węzy. Brakuje mi również na wstepie wyraźnego określenia celu przeprowadzenia badań. Dla mnie to opracowanie nie ma cech pracy naukowej. Teraz z innej beczki: Nie chciałbym zostawić sprawy w takim stanie, że czytelnicy zaczną odbierać teksty pana prezydenta jako bajkopisarza publikującego swe bajki w PP pod pseudonimem literackim "ulica Swiętokrzyska". Z w/w artykułu wynika raczej, że pan prezydent chciał wyjść spod światła lampy, włażąc w Kielcach w tłum naukowców i urzędników, rozmywając w ten sposób swą osobistą odpowiedzialność za przemyt i nielegalne eksperymenty. Jeżeli pan prezydent będzie dalej tak postępował, to istnieje realna groźba, że oni nie zachcą więcej z nim rozmawiać, a nawet pokazywać się publicznie, co może być kłopotliwe podczas reprezentowania całego polskiego pszczelarstwa.
  11. robinhuud

    vitaeapis

    Dlaczego nie ukazało się w innym niewiarygodnym, bo taktycznie klerykalizującym (dla poprawy wiarygodności) miesięczniku opracowanie na podobnym poziomie naukowym po zakończeniu testowania leku ABvarC w 39-ciu (ha! ha!) anonimowych pasiekach doświadczalnych PZP?. (oficjalnie vitaeapis nie jest lekiem). Tym bardziej, że "mózgiem" eksperymentu była przełożona jedynego redaktora - ulica Swiętokrzyska. Pewnie dlatego, że szpaltę akurat zajęła ważna reklama firmy rodzinnej. Przypomniała mi się cierpiąca "za wiarę", obszczekiwana ponoć przeze mnie karawana. Głos!. Swiętokrzyska - daj głos!
  12. Kolejny abvarcowy dokument, to list pana prezydenta do Pana Ministra z 7-go stycznia br. Aby to pismo w pełni zrozumieć, trzeba koniecznie najpierw przestudiować kalendarium kumafosowe (str. 2 post #34 tego wątku). Z prostej analizy dat wydarzeń wynika, że pan prezydent: - najpierw wizjonersko przygotowywał niezgodną z prawem reklamę nielegalnego leku w kalendarzu (uwzględniając trudny do ustalenia czas zakończenia przygotowań do jego druku) oraz poddał się lobbingowi tureckiego koncernu organizując w gmachu Centralnej Biblioteki Rolniczej akcję reklamową (ciekawe, czy wspartą pieniążkami z KPWP?); - potem przynajmniej dwa razy przemycił ten lek do Polski w ilości hurtowej, bez kontroli granicznego lekarza weterynarii; - rozprzedał go pszczelarzom bez recept i bez nadzoru weterynaryjnego wykorzystując kanały organizacyjne i rozpoczął tajny, samowolny eksperyment medyczny na konsumentach produktów pasiecznych z pasiek wybranych członków PZP; - na koniec pan prezydent zwraca się do Pana Ministra z prośbą o zalegalizowanie tego chlewu na dwa lata i wypranie jego pieniążków. Pan prezydent wciska w swym liście Panu Ministrowi kit o tym, że chodzi o circa 1200 zakumafosowanych rodzin i 39-ciu pszczelarzy. W oficjalnym organie prasowym PZP wcześniej pan prezydent przyznaje się publicznie do przemycenia do Polski tego leku w ilości umożliwiającej zakumafosowanie 11-tu tysięcy rodzin. Co się zatem stało z około 10 - ma tysiącami tabletek nie pasujących do tego bilansu? Może zostały zakopane gdzieś w lesie? Dwukrotnie pan prezydent kpi sobie z Pana Ministra (a może i profesora Gagosia?) wmawiając mu, że polscy pszczelarze leczą pszczoły browarem. Zabawnym jest również fakt, że pan prezydent tłumaczy coś Panu Ministrowi powołując się na autorytet swego półprywatnego, ponoć opiniotwórczego, klerykalizującego taktycznie dla poprawy wiarygodności organu prasowego PZP "Pszczelarz Polski", gdzie pan prezydent pisze o sobie co chce, a sporadyczne teksty innych pisarzy są starannie przez niego filtrowane. Zaskakuje dualizm poglądów pana prezydenta na temat sytuacji polskiej pszczoły. Ministrowi z PiS nawija w liście o apikatastrofie, a do spóły z ministrem Sawickim z PSL trąbi na konferencji prasowej w sejmie o wspaniałym rozwoju. Tak jak z Pelagią z kabaretu "Tej" o bombkach - bez Kozery - a dla kogo ten wywiad? Dłużej nie narzucam swej interpretacji. Tym razem skan całego wielkiej urody listu dla czytających spokojnie i ze zrozumieniem. Oto słowo na niedzielęâŚ
  13. robinhuud

    vitaeapis

    Mirek, znając Ciebia jajcarzu myślę, że pisząc Zawada masz chyba na myśli Zaręba. Konkretnie: Tomasz Zaręba. Zawsze miałeś tendencję do wykoslawiania nazwisk. Mam rację?
  14. robinhuud

    Dom Pszczelarza w Kamiannej

    Zainspirowany wpisem Karpackiego kontrolnie zajrzałem na witrynę Ministerstwa Sprawiedliwości z elektronicznymi księgami wieczystymi. Cudownie, za wstawiennictwem św. Ambrożego żabiowolskiego, pojawiły się na hipotece Domu Pszczelarza omawiane trzy wpisy hipoteczne z sumami odpowiednio przeliczonymi - jakieś kuriozum! - po dwóch latach! Chyba kogoś ruszyło sumienie! Ciekawe, jak można tak długo ukrywać takie coś przed pszczelarzami - właścicielami i na czym to w tym przypadku polegało.I oczywiście od kogo zależało. Ale to już problem papug - podobno teraz nieprzekupnych i wiarygodności ministra Ziobry. Na pewno na zjeździe koleżanka Janina Kozak z Zagnańska to delegatom wyjaśni. Wraz z mecenasem Rukatem https://przegladarka-ekw.ms.gov.pl/eukw_prz/KsiegiWieczyste/wyszukiwanieKW?komunikaty=true&kontakt=true&okienkoSerwisowe=false Każdy może to sprawdzić wklepując podane wcześniej przez Karpackiego dane sądu i numer księgi wieczystej Domu Pszczelarza. Dla forumowiczów ze słabszym netem stosowny zrzut ekranowy: Czy pojawienie się tych wpisów może mieć coś wspólnego z zakończeniem procesu żonglowania dyrektorami i szukania jeleni do dzierżawy?
  15. Tutaj końcówka pisma do GLW o którym mowa w poprzednim poście. Wklejam w całości, by nic nie uronić z hipotezy, że ukończenie Technikum Pszczelarskiego (nie wiem, czy z maturą) daje kwalifikacje do testowania zagranicznych farmaceutyków weterynaryjnych dostępnych tam tylko na receptę, do prowadzenia bez recepty doświadczeń na pszczołach i konsumentach produktów pszczelich. Ba - do organizowania takowych testów na sporą skalę! Że suma 110 zł została wyssana na tym forum z palca i że to autentyczna troska o pszczoły przy znieczulicy polskiej nauki pchnęła tego pana na drogę przemytu i dilerki z wykorzystaniem struktur organizacji (a więc chyba przestępczość zorganizowana?). Wzruszająca analiza zalet ABvarC ma odciągnąć uwagę GLW od takich pierdół, jak kumulująca się pozostałość kumafosu w wosku i co się dzieje z jego opiłkami po wypluciu przez pszczołę. Widocznie kumafos w ilości 400 mg/pigułę sypie się na pasieczysko przez osiatkowaną dennicę na łeb złej ropuchy zjadającej dobre pszczoły i profilaktycznie truje grunt dla nadchodzących bitelsów. A co z dennicami nieosiatkowanymi? Na koniec podpisany kaja się za winy, że zrozumiał swój błąd. Ale i wierzga, że dalej będzie leczył pszczoły kumafosem. Teraz już tylko swoje. Jakaż to szkoda dla polskiego i naddunajskiego pszczelarstwa! A więc jednak to prawda, że troska o stan zdrowia polskiej pszczoły i leki dla niej, to przedsięwzięcie przekraczające kompetencje GIW i niekompetentnych, właściwych dla tej sprawy instytucji państwa. Że to zbyt odpowiedzialne zadanie, by powierzyć je tym instytucjom. Pan prezydent z Alexem Bajanem zrobią to lepiej, a pan wiceprezydent w tym duchu wychowa następne pokolenie pszczelarskiej młodzieży. Na koniec słówko o tajnej ankiecie, którą ponoć pan prezydent załączał do opakowania ABvarC. Najpierw szukałem jej na witrynie internetowej PZP. Nie znalazłem, więc onegdaj poprosiłem telefonicznie pana prezydenta o formularz tej ankiety, by ocenić metodykę testu i jego wartość naukową. Spotkałem się delikatnie mówiąc z odmową, a z tonu wypowiedzi mogłem wnioskować, że zadzwoniłem w pechowym momencie, gdy na Swiętokrzyskiej ktoś wcześniej doprowadził pana prezydenta do wściekłości.
  16. robinhuud

    vitaeapis

    Ja do Ciebie Kolego pryncypialnie, a Ty do mnie w tym kontekście? Ostrożność ostrzega mnie, by nie popełnić jakiegoś fo pa w tym fułaje. Na wszelki wypadek publicznie odszczekuję zarzut i sorry: Nieprawdą jest jakoby Jjb leczył swe pszczoły! p.s. - ten mój znajomy weterynarz, który uratował choremu kleszczowi życie uwalniając go od faceta, który się do niego przyczepił dupą to był wg Ciebie episte, czy deonty?
  17. robinhuud

    vitaeapis

    Mówisz Waść: neonikotynki + ksantohumol. No no⌠Ile się musi pszczoła nalatać i nałykać proponowanej koncernowej mieszaniny, by zebrać z pola tyle ksantohumolu, ile może dostać od pszczelarza jednym wtryskiem do ula. A co z synergią i metabolią mieszaniny? Ale wcześniej może zahaczę kilka poruszonych w zabawnym słuchowisku faktów (thanx czarg za link w sąsiednim wątku): W audycji słychać władziolenie, tadziolenie, januszolenie, przemolenie itd. o pierdołach. Przewodniczący nieśmiało sugeruje: chłopy, lubię was, ale dogadajcie się, nie dajcie się rozgrywać! (11.46). Wszyscy solidarnie udają, że ich to nie dotyczy. A szczególnie ten jeden, dezerter z Krakowa. Mamy nieodpowiedzialne i zawstydzające uderzenie profesjonalisty w kler, ponoć masowo wycinający dla zysku cmentarne lipy, ale i światełko w tunelu anonimowego fana Sabata o odpustowej przyszłości pszczelarstwa z eurostolicami we Wrzący Wielkiej i Żabiej Woli. Ani słowa o perspektywie zwalczania warrozy i żuczką wodą święconą, relikwiami i kadzeniem. Jest wątek o Ukrainie, gdzie miody tracą/zyskują obywatelstwo, ale i teoria o wspaniałej przyszłości pszczelarstwa w miodach pitnych, gdzie miody jeszcze lepiej mogą manipulować obywatelstwem, Produkcją miodów nie zajmują się pszczelarze, a więc nie ta komisja. Ponad tym wszystkim wodzirej - członek organu, który w momentach zawahania wychodzi na prowadzenie i delikatnie wyjaśnia niezbędność i nieuchronność w warunkach impotencji polskiej nauki swej ratunkowej koncepcji kontrabandy kumafosu. Na wszeki wypadek nie wymienionego z nazwy. Podobnie, jak i vitaeapis. Ktoś tam wychodzi z pozornie logiczną tezą, że polski rolnik konsumuje to, co sam wyprodukował i jest to gwarancją na coś tam, powiedzmy patriotyzm "żywią y bronią". Polski rolnik już dawno ziemniaki dla swej rodziny sadzi na oddzielnym zagonku, a ule polikwidował po zakupie opryskiwacza. Niegłupi facet, mimo że ma wyższe wykształcenie tylko w 1,8%. Powierzmy mu - dziadowi żyjącemu dziś z dotacji społeczeństwa polskiego i unijnego - całe nasze środowisko. Niech w poczuciu wolności truje wszystko i wszystkich jako głupi wykonawca komercyjnych decyzji koncernów chemicznych. Jak wcześniej gadali o handlu gruntami i hipotekach, to myślałem, że ktoś bałaknie, by umożliwić pszczelarzom - ponoć rolnikom - zakup gruntów pod pasieki, powiedzmy w postaci działek 30 arów. Albo dzierżawę takich działek wydzielonych z gruntów rolnych i miejskich przez rządowych specjalistów od środowiska - zgodnie z naukowym planem, potrzebami i logiką zapylania środowiska. Na wzór parków narodowych, czy krajobrazowych - dla owadów zapylających - jako docelową sieć entomarkerów czystości srodowiska. By nie trzeba było sprowadzać Chińczyków z pędzelkami. Zupełnie nie rozumiem filozofii, że aby kupić za rządów PiS ziemię rolniczą, trzeba być rolnikiem. Przecież w wolnej RP niewidomy może kupić sobie samochód nie mając prawa jazdy i zatrudnić kierowcę. Podobnie można sobie pociupciać nie żeniąc się . Dlaczego wieśniacy mają być uprzywilejowani w przejęciu na własność cienkiej skorupki globusa z racji zamieszkiwania w gminie przez 5 lat? Dlaczego akurat 5? Poza tym tak sformułowane przepisy uniemożliwiają zakup gruntów rolnych związkom wyznaniowym pod instalacje geotermalne, co jest zupełnie nie do przyjęcia. Pisiory - czy to jest konstytucyjne? Najbardziej mi się podoba ten pierwszy z brzegu facet po prawej. Poczytał, poziewał, pospał, łyknął jakieś prochy, popił wodą, puścił bąka i poszedł w połowie obrad na świeże powietrze.
  18. robinhuud

    vitaeapis

    Tak dokładnie to udało mi się przy składaniu zamówienia ustalić, że fizycznie vitaeapis jest produkowany w firmie Graso http://grasobiotech.pl/pl/ w miejscowości Owidz pod Starogardem Gd. Stosowny numer w wykazie producentów pasz GIW: PL2213074p
  19. robinhuud

    vitaeapis

    Chciałem złożyć zamówienie w którymś z punktów z listy na witrynie vitaeapisu http://www.vitaeapis.com/gdzie-kupic/lista-sklepow/ i tu ciekawostka. Wszędzie na ogół 64 zł, a u Łysonia - acha! - 82 zł. https://sklep.pasieka24.pl/preparaty-odzywcze-dla-pszczol/3129-vitaeapis-plyn-2-ml-1szt-wzor-vita8.html Czyżby odrabiali klientami - "pszczelarzami z pasją" - karę za nielegalną reklamę ABvarC w swym "Kalendarzu Pszczelarskim 2016"? - str 208.
  20. robinhuud

    vitaeapis

    "Ja swoim pszczołom paszy nie zadaję , nie krowy." Toś frajer-pompka kolego. Daro , już kiedyś ten temat był wałkowany, ale przypomnę problem słabszym. Pszczoły możemy karmić paszą, lub pokarmem. Pasza jest to specjalny pokarm dla zwierząt produkowany pod nadzorem weterynaryjnym w upoważnionym do tego zakładzie. Zakład taki posiada specjalny numer zezwolenia na taką działalność i jest w wykazie udostępnionym odpowiedzialnym hodowcom na witrynie GIW. Po to by mieli pewność odnośnie aktualności nadzoru weterynaryjnego nad produkcją.zakładu W przypadku vitaeapis mamy: PL2264009p (ten numer winien znajdować się na opakowaniu, by klient łatwiej mógł znaleźć producenta w wykazie GIW). Tutaj producent vitaeapisu w wykazie producentów pasz na witrynie GIW (trzeba klepnąć kolejno: pomorskie - Sopot miasto - list of regist. estab. in accord art 5(1) - i patrz ostatnia pozycja: Axen Bio Group): https://pasze.wetgiw.gov.pl/demo/index.php?mode=1&lng=&w=22&p=2264&s=1&protect=e8aee4d3e3fc8faa195dcd2cc929cb29 Przykładowo Invertix72 Diamanta jest paszą, a syropki z Oriona - tylko pokarmem dla ludzi. Możesz nimi karmić pszczoły, ale na własną odpowiedzialność (często pokarmy dla ludzi nie nadają się dla zwierząt). Diamant ma swój nr producenta i widnieje w wykazie GIW, z czego wynikają pewne gwarancje i okoliczności prawne. Oriona z Kłobucka tam nie znajdziesz. Jeżeli ktoś gdzieś określa w reklamie pokarmy z kłobucka mianem "paszy dla pszczół" - oszukuje klienta. Słowo "pasza" to bardzo precyzyjne określenie często w praktyce niesłusznie uogólniane. Karmiąc pszczoły syropkami z Kłobucka podobno wspierasz remont Domu Pszczelarza, ale nie wiem, czy w obecnych okolicznościach ma to sens i czy jest to prawdą. To tak na marginesie.
  21. Na początek wyjąłem z koperty pismo pana prezydenta do GIW z prezydencką wersją ABvarC-owych wydarzeń opisywanych w tym wątku. Widoczne w nagłówku daty proszę wkojarzyć w "Kalendarium kumafosowe" by nie zagubić sensu przyczynowo - skutkowego kolejnych wydarzeń. Nie wklejam całości, bo fragmentami pismo jest nudne jak olej z flakami. Mamy tu trzy rodzynki bardzo oszczędnego gospodarowania prawdą prezydencką: -" Marsz w Obronie Pszczół" to sprawka SPZ, którą to prawdziwi pszczelarze z PZP się brzydzą i nie zamierzają nigdy, dokąd pan prezydent utrzyma stołek, przeszkadzać żadnemu rządowi w rządzeniu (to takie bardzo, bardzo PSL-owskie);http://iv.pl/images/28737263392123184199.jpg - AbvarC pan prezydent musiał sprowadzić do kraju, bo do tego go zobligował Zjazd boguchwalski i to zjazd za wszystko powinien odpowiadać. Pan prezydent zrobił tylko wybranym pszczelarzom koleżeńską przysługę przemytu . Wydarzenia poprzestawiane są w czasie. Panu prezydentowi się wydaje i to sugeruje GLW, że najpierw poprosił ministra o wprowadzenie leku na 2 lata, a dopiero potem go zakupił w Bułgarii. Zdaje się, że było akurat odwrotnie. Ani słowa o tym, że ABvarC jest w Bułgarii sprzedawany na receptę już od ilości detalicznych. Ponieważ pan prezydent przyznał się do ilości hurtowych - pewnie takowej recepty nie potrzebował (???). Pan prezydent również nie wspomina ceny zakupu, bo dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Oni pieniądze mają. Kredyty hipoteczne z banku - ale mają. Ogólnie pan prezydent potwierdza szczegóły ujawnione wcześniej w tym wątku, co sprawia mi sporą satysfakcję z wcześniej wykonanej pracy. Pan prezydent starannie osłania wspólników, którzy mu pomogli ratować polskie pszczoły kumafosem, a o których wiemy z prasy i Internetu - skany w tym wątku wcześniej. Dalej pan prezydent poucza GIW, że mamy w Polsce katastrofę pszczelarską spowodowaną pandemią warrozy, która to zmusiła go do przemytu ABvarC do Polski, handlu nim bez uprawnień i wcześniejszego łamania prawa niedozwolonymi reklamami w/w leku, co nie świadczy o działalności na spontana, a raczej o premedytacji. Wcześniej, na pamiętnej konferencji prasowej z min. Sawickim, kontrastująco do tego pisma panowie zachwycali się wspaniałym rozwojem polskiego pszczelarstwa i ciągłym wzrostem ilości rodzin pszczelich. Tutaj pan prezydent sugeruje, że stan zdrowia polskich pszczół, to zbyt odpowiedzialna sprawa, by ją powierzyć Głównej Inspekcji Weterynaryjnej, dlatego musiał sam udźwignąć ciężar kumafosowego zbawcy pszczół. Kiedy (i czy kiedykolwiek) pan prezydent jest szczery? http://iv.pl/images/24587488753773245995.jpg
  22. robinhuud

    vitaeapis

    Ostatnie słówko o rapicidzie. Jeżeli chodzi o dezynfekcję uli, ramek, pracowni itp. - TAK. Jeżeli chodzi o dezynfekcję przewodu pokarmowego pszczoły i człowieka, lub zabortowanie przypadkowo zapłodnionej sekretarki - NIE! Na opakowaniu coś pisze i nie należy tego przekraczać. Czargu - leczysz pszczoły u anonimowego alkoholika? Jjb - sam leczysz pszczoły i masz uprawnienia do prowadzenia doświadczeń na nich?
  23. robinhuud

    vitaeapis

    Mirku (pozwól Tadek, że tak będę Cię nazywał), zwróć uwagę na drobny fakt robiący jednak różnicę, że apiguard, czy vitaeapis możesz i masz u kogo zareklamować i ścignąć w sądzie. Przykładowo abvarcu, czekmajtów, hopguardów, destructorów 3,2%, gabonów, żelków kwasowych, tacticów, mavericków, klartanów, "paszy" z kłobuckiego Oriona, rapicidu, ale i cukru dla ludzi podawanego pszczołom itp - już nie. Chyba, że Alex Bajan, czy pan prezydent - dumy Pszczelej Woli - przyjmą reklamację na klatę i uniosą się honorem, jak kiedyś ten biedak od chloramfenikolu w miodzie.
  24. robinhuud

    vitaeapis

    Jest taka grupa wybitnych pszczelarzy, którzy nie potrafiąc zarobić wystarczająco dużo na pszczołach - starają się zarobić na innych, głupszych od nich pszczelarzach. Zimą w tysiącach słabo oświetlonych i ogrzanych garaży takich polskich pszczelarzy trwają na wzór Microsoftu ożywione prace projektowe nad nowymi lekami i amatorskimi procedurami weterynaryjnymi. Jedni żwawo mieszają ciasto z rapicidem w różnych proporcjach, inni radośnie żelują w beczkach różne kwasy, jeszcze inni przemycają do kraju różne świństwa z zagranicy, ekstra-hują jakieś paski i podpaski, nasączają podkładki pod spożywane właśnie piwo róznymi środkami "ochrony roślin". Jeszcze inni szykują wtryskarki. Będą robić różne plastikowe parowniki do kwasów z obrotową skalą z nieopisaną podziałką. Będą je sprzedawać niewypróbowane, bez szczegółowej instrukcji zastosowania. Niech sobie pszczelarz sam dojdzie do tego ile ząbków ustawić, by jego pszczoły jeszcze nie padły. Większość z nich stara się demonstracyjnie kpiąc z prawa udokumentować swą głupotę i rozreklamować owoc wysiłku "intelektualnego" na Youtube. Wiosną ruszą radosne eksperymenty godne dra Mengele na żywych zwierzętach i na ludziach. Do tego nie potrzeba uprawnień, to może robić każdy i nie przejmujmy się pierdołami, że równolegle stu eksperymentatorów bada ten sam problem - jaką ilość rapicidu można wlać do ula, by pszczoły jeszcze wytrzymały, a konsument miodu miał tylko umiarkowaną sraczkę. Członkowie PSL i działacze pszczelarscy (w tym wychowawcy młodzieży pszczelarskiej) mogą nawet organizować zbiorowe, komercyjne i nieopodatkowane eksperymenty na pszczołach i konsumentach miodu z cudzych pasiek. Bo od tego są przecież "towarowe pasieki doświadczalne". Na koniec metodą wielokrotnych kolejnych równoległych przybliżeń uda się nam zabić kilka samiczek varroa. A że padnie przy tym ileś tam pszczół?. Będziemy zbiorowo palić głupa i zwalać winę na CCD i głupich naukowców, co to robią nieskuteczne leki. No cóż - miłość żąda ofiary. Daro - pomodlę się dziś do św. Ambrożego - opiekuna pszczelarzy, działaczy pszczelarskich i na koniec prawdopodobnie też pszczół. Chciałbym mieć zawsze pewność, że tak jak w tym przypadku vitaeapisu na początku była idea, uprawniony do badań na żywych zwierzętach naukowiec, potem profesjonalny producent i dystrybutor. Że nauczą oni pszczelarzy w ramach marketingu również tego, jak precyzyjnie dawkować preparat by nie zaszkodzić pszczołom. Wtedy po wlaniu go do ula, jak coś nie zagra, to wiem z kim i jak się rozliczyć. Ja tylko cichutko i nieśmiało żądam prawa i sprawiedliwości z odrobiną litości. Po przemyśleniu całej sprawy zamówię opakowanie vitaeapisu, który zastosuję w kilku ulach uznanych za przeciętne. Na wiosnę przetestuję wszystkich, którzy przyłożyli palec do chmielu. ........................................................................ Przypomniał mi się pewien wspaniały generał, który głośno pytał swych pułkowników przy majorach i kapitanach: skąd się biorą głupi generałowie? Prawidłowa odpowiedź brzmiała: z głupich pułkowników! Obyśmy takiego doczekali w pszczelarstwie.
  25. robinhuud

    vitaeapis

    Witaj Mirku! Chcesz mnie posadzić w lipcu na saneczki? Tym razem jesteś Tadkiem 1052? Znam tylko jednego Tadka numeranta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...