Skocz do zawartości

Karpacki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 358
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Karpacki

  1. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Muszę przyznać , że w ostatnim czasie , najwięcej o mojej metodzie gospodarki pisze co najmniej dwóch panów. Jest to pan "Horn" i pan "robert" . Muszę być im za to wdzięczny , gdyż walnie przyczyniają się do jej rozpowszechnienia W ciągu ostatnich dwóch dni miałem cztery telefony, gdzie można bliżej zapoznać się z jej szczegółami. Nie wiem czy taki był wasz zamiar, ale takie są tego efekty. Mogę tylko powiedzieć , że chociażby nikt się tym nie interesował , ja żadnej straty nie ponoszę, a dobre zbiory jakie uzyskuję , zawsze dobrze sprzedam . Kto tego nie chce , tego nikt nie zmusza . Przynajmniej ma kto ode mnie kupić, także ekologiczny wosk, nie mówiąc już o innych produktach, czystych, bez żadnych pozostałości chemii . Raz jeszcze serdecznie wam panowie dziękuje za rozgłos i reklamę , jaką dzięki wam zyskuję.
  2. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Ja też mam dwie uwagi do tego co napisał użytkownik "robert". 1. Którzy pszczelarze i gdzie, opisują metody dr. Liebiga ? Chętnie bym poczytał. 2. Metoda o której mowa , nie jest metodą Czesława Junga, tylko opisana w pracy dwóch panów Kalinowskich w pracy , której "robert" nie zna. Została ona opisana w tej części Polskiej literatury Pszczelarskiej , którą on uważa za "gnioty i makulaturę" . Skąd więc miał by ją znać ?? A w internecie można znaleźć wszystko co tylko się chce. A tak przy okazji w nawiązaniu do posta zawierającego dużą ilość wykrzykników, chciał bym pokazać , że po polsku też są wydawane książki dla początkujących i zaawansowanych pszczelarzy. Niestety w tej części , którą "robert" ocenia jako "gnioty i makulatura".
  3. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Czy nie widzi pan , panie Horn, że im bardziej stara się pan podnieść znaczenie zagranicznych naukowców pszczelarskich, tym bardziej się pan zapętla i mota w tym co pan pisze ? Ile by trzeba nasypać tego cukru, aby przykryć jakąś "przeźroczystą " warrozę ? Gdzie pan ją w ulu widzi , poza zasklepioną komórką czerwiu? Kiedy wychodzi z tej komórki pszczoła, o ile jest w stanie wyjść, samice warrozy wychodzące wraz z nią , są już brązowe. To upewnia mnie, że pracy dr Kalinowskiego absolutnie pan nie zna. Nie widzę potrzeby słuchania uczonych szwajcarskich skoro mamy polskie w tej sprawie badania. Nie wiem w jaki sposób i co stosowali oni , zanim doszli do jakiegoś wniosku. Jak przygotowywali cukier przed jego zastosowaniem i w jakich warunkach stosowali zabiegi? Co trzeba brać pod uwagę w trakcie prowadzenia zabiegu ? I nie muszę tego wiedzieć , bo jak dotąd , nasze rodzime osiągnięcia w tej dziedzinie mnie zadowalają. W Niemczech, też wiele rzeczy uważają inaczej jak u nas , a tak samo jak my , mają problemy , i wcale sprawy do końca nie rozwiązali. My, "latając na ślepo " też dolatujemy tam gdzie chcemy , w myśl tego , że "nie jedna droga prowadzi do Rzymu" . I niekoniecznie musimy iść akurat tą , którą nam wskazują Niemcy. Kto chce , proszę bardzo. Jednak nasuwa się pytanie . Jakim cudem pszczoły u nas są i funkcjonują , także w tych pasiekach, które nie są prowadzone według zagranicznych instrukcji ? Czy ja np. kupuję corocznie odkłady od Niemców ? A może z jakichś pasiek, prowadzonych według wskazań tych naukowców? Odwiedzają mnie w rożnych terminach sezonu pszczelarskiego , wycieczki pszczelarzy, którzy zadają wiele pytań, odnośnie tego co ja robię w pasiece. dobrze było by , gdyby ktoś z nich zabrał głos, i podzielił się tu opinią , czy usłyszane u mnie rady, naraziły go na straty , o ile zastosował je zgodnie z tym co usłyszał? Niemiecki film o cukrze przeciw warrozie jest rzeczywiście pouczający , ale w kwestii tego , jak tego cukru nie stosować, i jak zniechęcić pszczelarzy do tej metody. No i jeszcze jedna sprawa. Jeżeli dla pana , autorytetem jest "goszczący" kiedyś na tym forum , pod kilkudziesięcioma nickami pan Mirek K. , to wiele wyjaśnia. Przybliża też moment , kiedy bez większego trudu , poznamy pana dane osobowe, które stara się pan tak skrzętnie ukrywać . Ja myślę , że już zdaje sobie pan z tego sprawę.
  4. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Załączam zdjęcie dennicy z pułapką na warrozę , która nie wiedzieć czemu "uniemożliwia wiarygodny monitoring? Który element tej dennicy to sprawia? Co do powoływania się na doświadczenia zagraniczna to przypomnę to co już kiedyś tu sygnalizowałem. Jeśli ktoś zobaczy niemiecki filmik z internetu o zwalczaniu warrozy cukrem pudrem , to rzeczywiście może mieć wiele zastrzeżeń do tego co tam zobaczy. Szkoda tylko, że nawet nie próbuje zapoznać się z polskimi badaniami na ten temat. A przecież jest to o wiele łatwiej , jak szukać źródeł zagranicznych. Na wykładach wielokrotnie spotykam się z podobnymi zastrzeżeniami odnośnie jakiejś pracochłonności , i rzekomym tylko strącaniu warrozy z pszczół. Ci którzy tak twierdzą , nie znają pracy panów Kalinowskich, i sugerują się tylko doniesieniami na ten temat , autorów zagranicznych , którzy też nie poznali techniki działania wprowadzonego do ula cukru. Gdyby to poznali , nie mówili by że cukier tylko strąca warrozę z pszczół. A co robi , jest dokładnie określone we wspomnianej pracy, którą każdemu kto wyrazi taką chęć , jestem w stanie przesłać na e-maila. Ale oczywiście , nic na siłę. Na jednym z ostatnich moich wykładów byli przedstawiciele jednego z WOPR - ów. Na ich życzenie, otrzymali ode mnie egzemplarz tej pracy i zgodę na wydanie jej drukiem według możliwości i zapotrzebowania. Być może będzie ona wkrótce dostępna w jakiejś rozsądnej ilości.
  5. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Szanowny panie Horn. Ponieważ ja nigdzie nie obiecywałem ,że nie będę dzielić się wiedzą , ze spokojem sumienia mogę napisać , że przy tworzeniu zsypańców , eliminuję z tych pszczół całą warrozę , jaka się na nich może znaleźć , poprzez jeden zabieg cukrem pudrem . Mam na to czas , zanim poddana tym pszczołom młoda matka unasienni się , i rozpocznie czerwienie. W trakcie zabiegu nie ma jeszcze żadnej komórki czerwiu do której mogła by się ona schronić. Ja źródło mogę podać , bo jest to praca dr. inż. Józefa Kalinowskiego z Sielinka, którą z jego woli dysponuję i której wiele rozprowadziłem każdemu chętnemu. Co do zabiegów przeciw warrozie w sezonie, nie dotyczy to cukru pudru , i dobrze sprawdza się w tym, dennicowa pułapka, której pan nie zaleca stosować . Widocznie nie zna pan sposobu jej działania i braku jakichkolwiek negatywnych skutków jej stosowania. Wybrał pan jednak radę , aby tego nie stosować . Pozdrawiam.
  6. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Szanowny panie "Horn" . Czy to jest u pana normalne, czy tylko tak to wychodzi ? Ma pan niezbyt dobrą cechę przewidywania zdarzeń i określania czegoś , czego pan nie widział ani co wcale nie musi się zdarzyć. Kilka razy zastosował pan to wobec mnie, a obecnie robi pan to wobec Kolegi "robinhuuda" . Nie zależy mi, czy komuś to co napiszę się spodoba czy nie, zwłaszcza panu "Saute", ale mam nadzieję że siedzi obecnie na YT, i nie będzie zdenerwowany czytając ten wpis. W trzech linijkach opisał pan metodę gospodarki pasiecznej , stosowaną przez kolegę "robinhuuda" , tak jak by przed chwilą wyszedł z jego pasieki z uzyskanym od niego wywiadem na ten temat. Jak pan tak może ??? Czy nie widzi pan nic złego w takim postępowaniu ? Czy może chce pan postawić go w pozycji horyzontalnej w oczekiwaniu aż się zacznie tłumaczyć ,że tak nie jest jak pan pisze? Ponieważ tematem przewodnim tego wątku jest Polska Literatura Pszczelarska, posłużę się właśnie pozycjami z tej literatury. Na przełomie lat 1997 a 2002 zaznaczył w tej literaturze swoją obecność , pszczelarz o nazwisku Alojzy Toma . Wydał własnym staraniem bodaj cztery książki - poradniki pszczelarskie, w których opisywał swoją gospodarkę pasieczną, stosowane metody i konstrukcję wykonywanych przez siebie uli. Pszczelarz ten , nie miał nigdy więcej jak 5 uli, z których uzyskiwał , dzięki własnej opracowanej metodzie gospodarowania z nimi , stacjonarnie około 60 kg miodu z ula , co pozwalało mu znacznie poprawiać swoją sytuację ekonomiczną . Studiując wszystkie te jego wydawnictwa, trudno przyczepić się do czegokolwiek, co świadczyło by o braku wiedzy i zamiłowania do pszczół , jakie prezentował. On sam na stronie tytułowej swoich książek pisał :" Książka dla początkujących amatorów pszczelarstwa i nie tylko" Pokazuje to że ilość posiadanych uli , nie jest czynnikiem warunkującym poziom wiedzy i stosowanej metody gospodarki pasiecznej w tej pasiece. Po co więc , wyręczać samego właściciela tej określonej pasieki, w tym przypadku Kolegi "robinhuuda" , co może zrobić on sam , o ile będzie miał taką wolę? Pan awansem , ubrał go w ule dadanta, w zakup odkładów i w to co sugeruje pan , co on w pasiece robi. A prawda jest całkowicie inna , i poparta wiedzą , której wielu zawodowców z dużymi pasiekami, powinno posiadać. Ponieważ należy pan do grona zwolenników obcej literatury pszczelarskiej , podam jeszcze jeden przykład , tym razem tłumaczenia z literatury szwedzkiej. W 2018 roku została wydana przez Wydawnictwo literackie, na prawdę piękna książka Joachima Pettersona pt. PSZCZOŁY - opowieść o pasji i miłości do najważniejszych owadów na Świecie. Jest to piękna książka , nie tylko pod względem graficznym i oprawy, ale napisana pięknym , przystępnym językiem, co pokazuje , że piszący ją , tą pasję i miłość do pszczół posiada na prawdę , a nie tylko pod publiczkę i celem finansowego zysku. I co najważniejsze w tym momencie? Autor tej książki nigdy nie posiadał więcej jak cztery ule. Tak , cztery ule. A mimo to jego książka , nie tylko została wydana w Szwecji, ale ktoś uznał , że powinna być przedrukowana także na język Polski. W świetle chociażby tych dwóch przytoczonych przeze mnie faktów widać , jak "nieelegancko" wygląda pana wpis , pokazujący stan wiedzy i gospodarki pasiecznej kolegi "Robinhuuda" . Proszę wyciągnąć z tego właściwe wnioski. Nie tak należy klasyfikować pszczelarzy , kto ma więcej uli, czy kto ma większe konto w banku? Wtedy było by może prościej obsadzać funkcje w Związkach czy innych miejscach. Ten kto ma najwięcej, był by Prezesem, następny Zastępcą itd. Albo najbogatszy , podobnie. Ale to chyba nie tak ?? Pozdrawiam.
  7. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Szanowny panie "Saute" Miałem nie reagować na pańskie połajania , ale przeważył argument że będzie się pan chwalił :Patrzcie, jak mu dołożyłem to od razu ucichł , Pyta pan "czy nie macie nic lepszego do roboty?" Być może mamy, ale może by nam pan podpowiedział co pan pożytecznego robi w tym czasie, i dlaczego to co my robimy, panu przeszkadza? Pan prawdopodobnie prowadzi w tym czasie statystykę , pozwalającą panu na otrzymanie danych z dokładnością do procenta, kto słyszał czy nie o Karpackim, co "młodzi pszczelarze mają w dupie", no i jeszcze to niezbyt precyzyjne określenie , że "dla większości pszczelarzy jesteśmy no - name". Mogę powiedzieć że to zajęcie, też niezbyt potrzebne , bo i po co ? Aby mógł pan swoje wyliczenia bardziej uprawdopodobnić, powiem że rzeczywiście pod ksywą Karpacki, wielu może o mnie nie słyszało. Na pewno więcej słyszało o mnie pod nazwiskiem i imieniem, którego się nie wstydzę, tylko przyjęta forma kontaktów na forum , jest taka że każdy przybiera sobie jakiś nick. Niech więc pan skoryguje swoją procentową statystykę , biorąc pod uwagę , że Karpacki , to jest Czesław Jung. I nie chodzi mi tu o popularność taką jaką starają się uzyskać celebryci. Ja staram się dzielić wiedzą i pomocą z każdym, który uważa że może coś zyskać ze znajomością ze mną , czy wysłuchania moich wykładów. Sam też takich słucham, kiedy tylko mam okazję. Dlatego chociaż kilka przemawiających za tym faktów muszę podać , aby pokazać że nie zależy mi na tym , aby być znany z tego że jestem znany, tylko dlatego że niektórzy jednak chcą poznać to co robię i staram się im przekazać. Podam kilka znaczących miejsc , gdzie głosiłem wykłady dla dużych grup pszczelarzy. W 1984 roku , dla około 600 osób , kiedy musiałem zastąpić doc. Stojko , który nie dojechał na planowany wykład go Giżycka. Na Święcie Śląskich Pszczelarzy na polanie Hamerla niedaleko Katowic gdzie obecnych było około 2500 osób. Kolejno już ośmiokrotnie w Kielcach, gdzie największe spotkanie , z racji dużej ilości chętnych , odbyło się w auli Politechniki Kieleckiej. dwukrotnie prowadziłem warsztaty pszczelarskie na Święcie Pszczelarzy w Bałtowie , setki wykładów w większości województw na terenie kraju. Tysiące pszczelarzy odwiedzających Dom Pszczelarza , w latach 1984 - 87. Ostatni taki wykład w tym Domu miałem niespełna miesiąc temu. Tysiące pszczelarzy , uczestników wycieczek pszczelarskich także do mojej pasieki, czego ślady są do obejrzenia w prowadzonej Księdze Pamiątkowej. Znajdują się w niej zresztą wpisy pszczelarzy z wszystkich kontynentów Świata. Że nie wspomnę już o setkach wystąpień z tematyką apiterapii , dla setek grup w domach wczasowych i sanatoriach w Krynicy Górskiej i okolicach. Myślę ,że to jednak trochę więcej jak 1 %. Można też w internecie znaleźć o mnie ślady. Proszę otworzyć sobie stronę pszczelarską , prowadzoną przez ministerstwo rolnictwa Bułgarii, dla tamtejszych pszczelarzy. Publikują oni dla tych pszczelarzy tłumaczenia artykułów z europejskiej prasy pszczelarskiej, które uważają że są tego godne . Na opublikowanych tam 30 artykułów , pięć jest mojego autorstwa. Mógł bym tak jeszcze długo, ale i to już jest dość, i robię to nie po to aby walczyć o swoją popularność celebryty , tylko aby pokazać panu "Saute" jaką krzywdę wyrządza swoim nie przemyślanym .i nie wiadomo komu potrzebnym wpisem? Kiedy pszczelarze w moim wieku pracowali w swoich pasiekach , i doskonalili tę pracę , tak jak tylko pozwalały na to ówczesne możliwości, a o internecie i YT nikt jeszcze nie słyszał , obecni filmowcy i internetowi naukowcy , jeszcze nie wiedzieli czy będą w przyszłości , kiedy się urodzą, naszymi dziećmi, czy może wnukami. Teraz dowiadujemy się ,że to wszystko do czego wtedy dążyliśmy , "młodzi pszczelarze mają w dupie" . Nawet jeśli taka jest prawda, czy musi nam pan "Saute " o tym przypominać ?? Zrobił to , jak myślę, aby przerwać trwającą dyskusję w temacie , który JEGO nie interesuje. Ale dlaczego w zamian , nie zaproponuje innego interesującego tematu ? Odsyła wszystkich tam gdzie według niego powinni czerpać wiedzę, To czemu on sam tutaj jednak siedzi i "musi znosić " te niedogodności , jakie mu serwuje dyskusja na forum ? Przecież może go nie oglądać i czytać , a przenieść się na YT i tam do woli czerpać ze źródła wiedzy. Tylko czy musi przy tej okazji "trzaskać drzwiami" tego nie rozumiem. ?
  8. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Proszę napisać , czy ostatnie zdanie jest pytaniem , czy wrzaskiem ?? Bo jeśli pytaniem to bardziej na miejscu były by tam znaki zapytania, a jeśli wrzaskiem to brakuje co najmniej pięć wykrzykników.
  9. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Panie "Horn". Znów bawi się pan w jasnowidza , przypisując mi rzeczy, o których uważa pan, że wie więcej niż ja sam. Zacytowałem tu część wypowiedzi użytkownika "robert" z 12 czerwca, aby pokazać , kto pierwszy w tym wątku, umieścił element szowinizmu narodowościowego. Na pewno nie ja. Pan w swoim ostatnim zdaniu, też to zdecydowanie potwierdza. [Jest napisane przez Niemca no i tu jest problem ] Nie ma. To "robert" powinien się wytłumaczyć, dlaczego to napisał ? Która część mojej wypowiedzi, upoważniła go do tego ? Co było tego powodem? To są jego słowa , jako wyrocznia , która jego zdaniem nastąpi. Otóż nie. Ja nie muszę się tłumaczyć ze słów , które umieścił w tym wątku użytkownik "robert" ale też nie mogę na nie nie zareagować, bo była by to jakby zgoda i akceptacja tego. I to co teraz napiszę , to nie dla żadnego tłumaczenia się przed wami , którzy czegoś takiego się ode mnie spodziewają , tylko że jestem to winien tym moim przyjaciołom , niemieckim pszczelarzom, z którymi od wielu lat współpracuję i przyjaźnię się. Będąc kiedyś działaczem samorządowym szczebla powiatowego, zostałem powołany do delegacji , która w miejscowości Unna w dawnym zagłębiu Ruhry przyjechała, podpisać z tamtejszymi władzami samorządowymi umowę o Partnerstwie miast . W tym wypadku pomiędzy Unną i Nowym Sączem. Korzystając z tej obecności poprosiłem Burgermaistra tej miejscowości, czy nie mógł by skontaktować mnie z jakimś przedstawicielem miejscowych pszczelarzy, abym mógł z nim porozmawiać. Bardzo szybko został podstawiony samochód z tłumaczem na wszelki wypadek, i zostałem zawieziony do miejscowego prezesa Związku Pszczelarskiego który z racji miejscowych uwarunkowań był częścią większej organizacji pszczelarskiej , mającą siedzibę w Dortmundzie. Uprzedzony przez władzę prezes , zanim zdążyliśmy dojechać, zdążył jeszcze zaprosić kilku innych pszczelarzy aby w niewielkim gronie , przyjąć gościa z Polski, którym w tym wypadku byłem ja. Po niedługim , ale bardzo sympatycznym spotkaniu, nawiązała się nić współpracy. Tak się złożyło, że pierwszym który do tej przyszłej współpracy mógł wnieść coś konkretnego , byłem ja. Mianowicie spowodowałem, że prezes tej miejscowej organizacji pszczelarskiej , został zaproszony na uroczysty moment podpisania tej umowy o partnerstwie , w jakim celu przybyła tam nasza delegacja. Nadmienię też że odbyło się to w uroczystej oprawie , w starym zamku , przy oprawie muzycznej kompozytorów polskich i niemieckich , wykonywanych przez miejscowego pianistę. Utworami muzycznymi przeplatane były przemówienia delegatów poszczególnych reprezentacji miast. I była to dla niego ogromna satysfakcja, ponieważ gdyby nie moja prośba , on będąc tym , kim był tam na co dzień , nigdy o takim wyróżnieniu nie mógł nawet myśleć. Można by na ten temat wiele pisać , ale nie czas i miejsce. Później była rewizyta grupy pszczelarzy z tego Związku u nas w Polsce. A ponieważ nastąpiła w czasie silnych opadów deszczów i powodzi z planowanych 3 dni, przeciągnęła się do ponad tygodnia. Pokazaliśmy im wiele naszych pasiek, a co dziennie umożliwialiśmy kolejnemu Kołu Pszczelarzy z naszego terenu spotkanie z nimi, oczywiście we wspaniałej atmosferze i dobrym poczęstunku. Oprócz zawiązanych wtedy przyjaźni , zostały ślady tej współpracy w postaci ogromnej ilości zdjęć w albumach, oraz informacje prasowe z dzienników z naszego terenu , jak i z lokalnej prasy niemieckiej , które dotąd posiadam i są skwapliwie przechowywane wśród innych, temu podobnych. Na pólkach w mojej bibliotece stoją książki w różnych językach. Nie jako pozycje kolekcjonerskie ale raczej jako pamiątki , najczęściej z dedykacjami tych , którzy mi je ofiarowali. Bardzo je sobie cenię. Ale wiem też , właśnie z rozmów z tymi kolegami, że u nich jest podobnie jak u nas . Tam też wiele jest autorytetów, większych i mniejszych, ale podobnie jak u nas i w innych krajach , których tu w tym momencie nie omawiamy, nie jest tak, że jeden jest absolutny , a reszta to "szara masa". Szanujmy więc dorobek każdego , a nie próbujmy narzucać jednego i bezwarunkowego sposobu wszystkim. I na koniec powiem jeszcze to. W świetle tego co powyżej opisałem , a co jest absolutnie do sprawdzenia, oskarżanie mnie o szowinizm, jest wyjątkowo brzydkie. I raczej niezbyt dobrze wyraża się o oskarżającym , jak o mnie. Pozdrawiam.
  10. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Słusznie Kolega "robinhuud" wybrał ten sam fragment wypowiedzi pana "Horna" , bo on w sposób wyjątkowo jasny określa jego mentalność. Zwłaszcza drugie zdanie. "Nie ma potrzeby czytać innych pozycji tym bardziej tego co np pisze Pan Czesław Jung [stosować jego metod ]" Ja nigdzie nie napisałem czegoś podobnego wobec dr. Liebiga. Więcej, pokazując skany niektórych stron jego książki, zachęcam do jej przeczytania i wyciągnięcia własnych wniosków z jej treści. Czyż nie po to została ona wydana w polskim języku ?? Ja zaprotestowałem tylko przeciw wyrażeniu użytym przez użytkownika "roberta" że jest to najlepsza książka wydana w Polsce z dziedziny pszczelarstwa , a reszta to "gnioty" i makulatura. Podobne zdanie wyraża obecnie pan "Horn" , i przeciw temu , też zdecydowanie protestuję. Bo na jakiej podstawie , można głosić takie "jedyne" prawdy ?? Czy to "co np pisze Pan Czesław Jung" nie podlega takim samym prawom , jak to co pisze dr. Liebig ??? Co to za klasyfikacja ludzi ?? . Napisał pan że "nie mam ochoty ani potrzeby dzielenia się wiedzą." Pisze pan nieprawdę, bo to że ma pan "ochotę" , to już pan pokazał, ale czy jest "potrzeba" to nie wiadomo, bo na razie o PAŃSKIEJ wiedzy, niewiele wiadomo. Natomiast chce nam pan narzucić wiedzę dr. Liebiga , do czego niepotrzebne jest pana pośrednictwo. Książka dr. Liebiga jest dostępna dla każdego chętnego i każdy ma możliwość ją nabyć , przeczytać , i wyciągnąć własne wnioski zgodne z posiadanym poziomem wiedzy w tej dziedzinie. Pan natomiast chce, aby była ona traktowana jako coś obowiązującego, przy jednoczesnym zakazie czytania i stosowania wszystkiego innego. Czyli coś w rodzaju "Main Kampf", a reszta to na palący się stos. Oj , nieładnie panie Horn, nieładnie.
  11. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Skoro pan "Horn" zaproponował taką formę oceny wpisów względem ich oceny co do tematyki wątku, to poniżej umieszczam jego tekst, który spowodował taka jego ocenę. <<< " ..........">>> Tyle zostało z wpisu pana "Horna" w wątku dotyczącym Polskiej literatury Pszczelarskiej. Dla jasności sprawy podam że dotyczy to wpisu zaczynającego się od słów : "Karpacki, ty za wszelką cenę chcesz ze mnie zrobić głupka" . Jak w tym świetle wygląda jego "polecenie dla mnie Zostawię to bez komentarza. Wygląda na to, że razem siedzicie za tym przysłowiowym płotem. Przyganiał kocioł garnkowi.
  12. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Panie "Horn". Ja tu nikogo nie mam zamiaru robić kim innym, niż on jest. To poziom jego własnych wypowiedzi, to podpowiada . To co istotne dla zrozumienia tego "nie chce mi się szukać i ponownie czytać". Ale chce się panu powtarzać bzdury pisane przez takich , którzy mają problemy ze zrozumieniem tego co czytają. Bo gdyby rozumieli , to wiedzieli by , że u mnie z warrozą walczy się przez cały sezon a nie tylko na jesieni, kiedy już nie ma zbiorów. Tak więc zgodnie z prawdą to ci , rzekomo zagrożeni przeze mnie, maja o wiele więcej warrozy , jak ja, który walczy z nią w trakcie sezonu. Druga sprawa , to ja nikomu nic nie podrzucam. Wykonuję zsypańce, które zabieram do domu, aby mieć do nich dostęp celem dobrego przygotowania ich do zazimowania , a macierzaki wypracowują się na późnych pożytkach , mając o wiele mniej warrozy , jak rodziny w pasiekach którym ja rzekomo zagrażam. Z kolei w następnym sezonie, rodzinami produkcyjnymi są wykonane ełaśnie zsypańce, które dzięki pewnym zabiegom wchodzą do zimowli całkowicie pozbawione warrozy, a jadą na pożytki w tereny , gdzie pasieki posiadają już tyle warrozy, ile w nich pozostało po jesiennych zabiegach. A że pozostało to jest pewne, bo skąd by się u nich na powrót wzięła? Piszę to tylko dlatego, aby nawet niezainteresowani , nie musieli szukać i ponownie czytać wcześniej opublikowanych artykułów. Mam pełną świadomość, że nie zmienię tym negatywnego nastawienia do mnie tych, którzy w sobie je zakodowali i za wszelką cenę od tego nie odstąpią. Wydaje im się jednak, że to ja powinienem odstąpić od wypracowanej przez kilkadziesiąt lat zadowalającej mnie metody gospodarki i przyjąć tą, którą jakieś anonimy polecają. Tak , anonimy. Bo użytkownik "Horn" zwraca się do mnie już czwartym sposobem. Zaczął od "panie Czesławie" czasem mu się uda przez "Karpacki" . Chcąc pokazać jaki z niego "Herlak Szelmos" postanowił wprost "Czesław Jung" . A teraz doszedł już do najwyższego poziomu szacunku "per TY" . jak do kupla spod kiosku z piwem. Jak będzie dalej, jeszcze nie wiadomo, ale pojawiło się już określenie "chamskie teksty" , więc nie wykluczone że i ja wkrótce takie określenie wobec siebie znajdę. Można by więc zadać pytanie : Kto i kogo , chce tu kimś zrobić?. Jeszcze jedno panu napiszę panie "Horn". Cokolwiek pan tu jeszcze napisze , i tak nie będzie to miarodajne kiedy nie wiadomo kim pan jest, i jaki jest pana rzeczywisty dorobek w dziedzinie pszczelarstwa. Nie taki , który wynika z poznania takiej czy innej książki zagranicznego autora, ale wynikający z prawdziwej znajomości tego co się tyczy pszczół, i własnego dorobku i praktyki pszczelarskiej. Od zawsze, anonimowo najlepiej się rzuca kamieniami zza płotu, ciesząc się , że się w kogoś trafiło.
  13. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Jak widać , użytkownik "Horn" postanowił kontynuować swoją "eleganckość" zachowania się na forum . Nie wiadomo tylko o czym pisze, bo "przerzucanie na węzę, niszczenie czerwu" to nie jest metoda gospodarki pasiecznej opracowana przeze mnie. Prawdopodobnie tyrając dla zagranicznego pracodawcy , miał tylko tyle czasu, aby liznąć zagranicznej literatury i to głównie określonego kraju. Jeśli więc ocenia on moją metodę gospodarowania jako "drogę w ślepy zaułek", to musi być ona dość długa, bo idę nią już kilkadziesiąt lat , i tego zaułka jakoś nie widać. Nie musi on na tą drogę wchodzić. Życzę mu, aby droga którą on idzie, zaprowadziła go ku świetlanej przyszłości. Dzięki temu , jest szansa , że się na niej nie spotkamy.
  14. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Panie "robert". W latach 80 -tych ubiegłego wieku pisałem . Ale nie o tematach o których pan nadmienia. O czym pisałem , proszę sobie sprawdzić a nie bawić się w jasnowidza. Logika wskazuje że jeśli ktoś wie , jak być nie powinno, tym samym daje do wiadomości że wie , jak być powinno. Skoro więc wszędzie "Pustka. Marność. Marazm. Nic. " Co stoi na przeszkodzie aby mając odpowiedni poziom wiedzy, te obszary zapełnić ??? Życzę powodzenia w tej misji.
  15. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Panie "Horn". Jest pan w dużym błędzie. Gdybym chciał zdyskredytować książkę dr. Liebiga, napisał bym kilka krytycznych uwag i na tym sprawę zakończył. Była by to jednak tylko moja osobista opinia , jak pan słusznie zauważył "wg. stanu mojej wiedzy" , która nie musi być tożsama z opiniami innych czytelników, w przeciwieństwie do pana , który uważa że pana opinia , jest jedyną jaką można zaakceptować. Umieściłem więc kilka skanów stron , co do których miałem uwagi, aby mogli sobie własną tego ocenę , wyrobić także ci, którzy tej książki nie posiadają. Ich opinie mogą być inne aniżeli moja , i mają oni do tego prawo. Szkoda że skupił się pan na "obronie "pracy dr. Liebiga, pomijając całkowicie inne sprawy jakie były ruszone w poprzednim poscie. Chętnie podjął się pan oceny , co jest eleganckie, a co nie jest w traktowaniu innych . Niech więc i na siebie spojrzy pan z tej perspektywy i powie, czy eleganckim jest zwracanie się do mnie po imieniu, kiedy samemu pozostaje się pod anonimowością nicku? Czy znana jest panu ta część regulaminu forum , która te sprawy reguluje ? A może są sprawy, które powodują ,że pozwolenie sobie na odtajnienie przynajmniej pana prawdziwego imienia, jest dla pana niewygodne ? Odnoszę wrażenie , że był już pan kiedyś użytkownikiem tego forum i to nawet pod podobnym nickiem, który tylko pan trochę skrócił? Tak czy inaczej , trochę "nie eleganckie " jest stosowanie tej formy zwracania się na forum, zwłaszcza kiedy chce się uchodzić za niepodważalny autorytet, właściwy dla oceny wszystkiego i każdego. Wracając jeszcze na moment do ostatniego zdania pana wypowiedzi dotyczący rodzajów wykonywanych przeze mnie uli, to przypomnę rzecz dla większości oczywistą, jaką to ja krzywdę wyrządzam Polskiemu Pszczelarstwu produkując tak przestarzałe ule. Mam 75 lat i zrobię czasem komuś kilka uli , ale wedle życzenia . A więc konkretnej konstrukcji i wyglądu. Pokazuję zresztą tą "produkcję" w wątku "kącik majsterkowicza" Jeśli uważa pan to za poważny błąd, to proszę uświadomić o tym moich potencjalnych klientów, aby z takimi prośbami się do mnie nie zwracali. A można też przy okazji wymienić firmy , z tych najbardziej znanych w Polsce, które krytykowanych przez pana uli nie produkują. Niektóre nawet je eksportują. Chcąc być bardziej skutecznym, tam proszę zwrócić na ten temat uwagę.
  16. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Szanowny Panie. Mamy tu przykład manipulacji , która mówiąc słowami z tekstu powyżej , "Jest to nieeleganckie" . Wątek o Literaturze Polskiej, założyłem po zdecydowanym określeniu przez użytkownika "roberta" , że książka dr. Liebiga to najlepsza książka , jaka się u nas ukazała , a reszta to "gnioty i makulatura". Mam więc prawo uważać , że zna on na tyle tą literaturę , aby takie zdanie napisać. Jego wypowiedź spowodowała ,że bliżej przeanalizowałem tekst pracy dr. Liebiga i pokazałem kilka niedopracowanych fragmentów , jakie można znaleźć także w innych pozycjach w literaturze. Dalej nie zostało przedstawione , dlaczego właśnie ta , a nie inna, ma być uznawana za najlepszą. Uważam , i wyraźnie to napisałem ,że taka klasyfikacja książek jest w ogóle nie potrzebna. A jeśli już ktoś chce to robić , to przynajmniej powinien znać większość tych pozostałych, które według niego, zasługują na niższą ocenę w takiej klasyfikacji. Wytyka mi pan, że pokazałem zdjęcia części mojego księgozbioru. A jak mam prościej pokazać , że go mam i staram się go poznawać ? Czy prościej było by wymienić spis tego ?? Pewnie że nie MUSZĘ tego robić, tak jak nie musi i nie robi tego wielu, innych użytkowników tego forum. Ale takie stwierdzenie można odnieść do każdego wpisu , jaki się tu pojawia. Szczególnie "nieeleganckie " jest napisanie że "obecnie wygania z wątku ..." Nie wygania, tylko prosi, o nie umieszczanie w nim tekstów nie mających nic wspólnego z jego tematem. A tu jak zwykle, prośby można posłuchać , lub też nie. Szczególnie "nieeleganckie" jest stwierdzenie na mój temat , "lecz o Polskiej Literaturze sam nie pisze, tylko wstawia zdjęcia ile jej ma" Zobaczcie , co z niego za łotr. Żeby tak nic nie pisać o Polskiej Literaturze Pszczelarskiej. Widać jak pobieżnie i wyrywkowo czyta się to forum. W wielu wątkach temat literatury przywołuję, nawet w dziale "giełda - ogłoszenia". Wielu z kolegów uzyskało dzięki temu interesujące ich pozycje książkowe i czasopisma. Wielu ma na to realne szanse. Jednak według pana "Horna" , "Karpacki " nic o tej literaturze nie pisze. Dziwny wniosek.
  17. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Szanowny Kolego Arkadiuszu. Jestem wdzięczny za wystąpienia w mojej obronie. Rozumiem że tak nakazuje przyzwoitość. Wątpię jednak czy te rady Kolegi weźmie do siebie np. użytkownik o nicku "robert" . Jak można przeczytać , tematem wątku jest "Polska Literatura Pszczelarska". Niestety w wypowiedziach trzech panów mających w swoich kółkach identyfikacyjnych litery R H i B, można wiele wyczytać o różnych sprawach , jednak nic , albo prawie nic o Polskiej Literaturze Pszczelarskiej. Nadal nie wiemy, znajomość jakich pozycji z tej literatury , spowodowała, że mają ją za śmieci i makulaturę? Trudno zrozumieć jak się to dzieje, że bez trudu trafiają , na sporadycznie przecież drukowane tłumaczenia zagranicznych pozycji, nie znając jednocześnie literatury polskiej w takim zakresie , aby wiedzieć czy tego co czytają z zagranicznej , nie zawiera też nasza. Pan "borowy" przyznał już kilkakrotnie , że lubi podpuszczać , czekając na efekty swojej podpuchy, ale pan "robert" "szuka mi " prac do odrobienia, chcąc abym opracował kilka tematów , to znaczy że nie zna rodzimej literatury i tego, że ja publikowałem w Pszczelarstwie już w latach 1974 - 1985. W roku 1985 pisałem miesięczne porady dla pszczelarzy. Pisałem też w Pasiece przez pierwsze lata jak czasopismo to zaczęło wychodzić , i moje artykuły cieszyły się dużym uznaniem czytelników. Do tego pisma przestałem pisać wtedy , kiedy zaczęto żądać ode mnie artykułów na zamówienie, takich, które miały napędzać klientów, aby kupowali sprzęt tego konkretnego producenta. Cały cykl artykułów pod wspólnym tytułem "Pasieka bez chemii" , ukazał się w numerach od 2 - 7 "Pszczelarza Polskiego" w 2019 roku. Miałem w planie tam jeszcze coś opublikować , ale pomimo dobrych recenzji z tych artykułów , do dziś nie uzyskałem za nie ani grosza honorarium. Słyszałem gdzieś wśród szepcących sobie na ucho, że pieniądze za te prace jednak ktoś pobrał. Nie wiadomo ile tego było , i kto je dostał. Wobec tego , słuszna jest Kolegi prośba , aby to panowie , którzy tyle przykrych epitetów są w stanie na mój temat wygłosić , spróbowali swoich możliwości twórczych, i przekazali potomnym coś z tego , co z takim trudem przez lata wypracowali. Było by jednak dobrze pamiętać , że pisząc cokolwiek , należy wiedzieć , czy ktoś już wcześniej tego nie publikował ? I do tego między innymi, potrzebna jest znajomość istniejącej w temacie literatury, aby uszanować wcześniejszy dorobek innych , nie wychodząc tym samym na idiotę, szarpiącego się , z dawno otwartymi drzwiami. Niektórzy tak właśnie robią , i nie widzą śmieszności sytuacji , w jakiej siebie stawiają. Był bym więc wdzięczny wymienionym powyżej użytkownikom R, H i B, aby posty z tego wątku , nie mające nic wspólnego z jego tematem , a więc Polską Literaturą Pszczelarską, przenieśli do innych wątków , jakie im bardziej pasują pod względem wagi poruszanych w nich tematów. Mam jednak duże wątpliwości, czy to uczynią. Pozdrawiam.
  18. Karpacki

    Monitoring os w pasiece

    Niepotrzebnie użytkownik "robert" czyta kilka razy i nadal nie zrozumie. A wystarczyło by poczytać wątek założony zresztą w celu uzyskania pomocy przez jakichś początkujących naukowców , na temat pracy dotyczącej monitoringu os w pasiece. A także jako odpowiedź na wywody kolegi "jjb" dotyczące jego obserwacji nad owadami , uznawanymi powszechnie za szkodniki pszczoły miodnej, a u niego w pasiece jakoś on tego nie zauważa. Mało tego, wyciąga on jeszcze wnioski, że te owady nie zasługują na miano szkodliwych dla pszczół , a tym samym i dla pszczelarzy. Mój tekst , jest nawiązany przede wszystkim do wcześniejszej wypowiedzi kolegi "jjb" i to od niego głównie spodziewam się zrozumienia tego co napisałem , gdyż w moim tekście zawarte są te obserwacje , które on pominął, a których brak nie pozwala na wyciągnięcie właściwych wniosków, co do rzeczywistej szkodliwości tych gatunków owadów, o których mowa we wcześniejszych wpisach tego wątku. Pisząc tak szczegółowo o tych sprawach , przy okazji pokazuję też bezsens inicjatywy pod nazwą "Monitoring os w pasiece". Z jednej strony dlatego, że z tego, co ze strony os, dzieje się szkodliwego dla pszczół i dla pszczelarza, niewiele dzieje się w samym obrębie pasieki. Bo zarówno namnażanie się ich , jak i to co nam najbardziej szkodzi dzieje się poza pasieką , i pszczelarz ma niewiele możliwości, aby temu przeciwdziałać. Aby na prawdę zrozumieć wszystkie czynniki , jakie mają wpływ na to , czy spadź wystąpi czy nie, trzeba by znacznie większego opracowania, którego brak w dostępnej literaturze nie tylko polskiej ale i zagranicznej, dlatego nie podejmuję się streszczenia tego wszystkiego w dwóch zdaniach , jak by tego chciał użytkownik "robert" . Po pierwsze podstawą do takiej pracy , jest poznanie biologii tych owadów , które uczestniczą w tym " spektaklu" , który nazywa się "wielka spadź" . Następnie określić czasowo rolę tych owadów w okresie rozwijania się warunków wielkiego spadziowania, a w końcu poznać jeszcze warunki pogodowe, jakie są potrzebne, aby występujący pożytek spadziowy, mógł być skutecznie przez pszczoły zebrany. Są jeszcze dość istotne czynniki jakie mają wpływ , na wystąpienie pożytku spadziowego, ale nie wspominam tu o nich, ponieważ tematem wiodącym wątku, jest "Monitoring os w pasiece" Pozdrawiam.
  19. Karpacki

    Monitoring os w pasiece

    Szanowny Kolego. Nie jest moim celem , aby Koledze dokuczyć czy pomniejszyć wartość jego obserwacji i wniosków jakie z nich Kolega wyciągnął. Ale muszę pokazać , że właśnie brak dbałości o detale , a szczególnie obserwacje prowadzone wyrywkowo i powierzchownie, mogą te wnioski wykoślawić, a jeśli jeszcze decydujemy się na ich publikowanie, mogą dla wielu przynieść wręcz szkodę. Aby uzasadnić swoje wnioski , nie wystarczy mieć dobrą wolę, i obserwować zachowanie np. os tylko przez pewien czas. Bo pisze Kolega :" są osy w pasiece i nie atakują pszczół" Takie obserwacje mogą być w pierwszej połowie lata , czasami dłużej. Ale nagle przychodzi czas , kiedy nie tylko zaczynają się one pchać do uli, walczą z pszczołami na wylotach, pchają się do pracowni, zaczynają wlatywać do cukierni i obsiadać ciastka z lukrem, a potrafią nawet wcisnąć się do butelki słodkiego napoju i użądlić pijącego w język. Trzeba więc zadać sobie pytanie co to się stało, że nastąpiła taka zmiana w ich zachowaniu? Otóż wynika ono , ze skończenia się źródła pokarmu jakie miały one w przyrodzie, a którym bardzo często jest rozwijająca się mszyca na drzewach w lesie lub poza nim. Wtedy nie interesuje ich ani ul , ani pszczelarz ani ciastka w cukierni. Kiedy jednak pokarm w postaci mszycy się skończy, muszą one szukać innego źródła zaopatrzenia. Obserwacje i wnioski jakie opisał Kolega , były by do przyjęcia, gdyby wykonywał je ekolog, na jakąś potrzebę chwili, bo np. wypada zaprotestować przeciwko jakiemuś postępowaniu , które on uważa za szkodliwe. Jednak jeśli chodzi o pszczelarza, który w tym samym okresie spodziewa się jakiegoś pożytku, i tęskni, aby był to pożytek spadziowy, powinien dojść do przyczyny, dlaczego pomimo tych nadziei , taki pożytek nam się w końcu nie pojawia. I to nie tylko osy, żywią się mszycą spadziującą . Do tego "stołu" w wielkich ilościach zasiadają też takie owady jak biedronki i skorki. Jak Kolega myśli? Kiedy zaczynamy zauważać że ogromne il0ości biedronek zaczynają nam wchodzić do mieszkań, siedzą w szparach okiennych i gdzie się tylko da, skąd one się wzięły? Co jadły kiedy rozmnażały się do takiej ilości, że nagle określamy ją plagą ? Otóż z osami skutecznie spożywały tysiące i miliony mszyc, które dobrze im smakują, a nie posiadają żadnych możliwości obrony przed tymi zjadaczami. Do tego wspólnego stołu zasiadają także wielkie ilości skorków, których do pewnego czasu w ulach nie widać, a nagle pojawiają się w dużych ilościach . One też doskonale miały się na drzewach , kiedy mszycy tam była wystarczająca ilość, ale kiedy działając wspólnie z poprzednio wymienionymi, skutecznie tą mszycę wyjadły, zaczynają szukać innego źródła pożywienia, i wtedy pojawiają się we wręgach uli , i w wielu innych miejscach , gdzie dotąd ich nie było. Szanowny Kolego . Naprawdę nie żeby się tu wywyższać piszę to co piszę, tylko dlatego, że prowadziłem i prowadzę rzetelne obserwacje na tymi zależnościami, które decydują że spadź jest, albo jej nie ma. Podam choćby taki przykład , jak spotkałem kiedyś leśniczego, których jest tutaj wielu , i on mówi tak: "Chyba macie dobry pożytek spadziowy , bo na drzewach w lesie słychać huk jakby były one oblatywane przez pszczoły" W tym samym czasie ul na wadze , nie wykazuje żadnego przybytku, więc pytam go, czy pozwoli aby we wskazanym miejscu rozwinąć długą drabinę i zobaczyć , co to za zbiór i co to za "pszczoły" Oczywiście zgodził się i dzięki temu , mogłem na własne oczy zobaczyć te setki uwijających się os , i innych wspomnianych tu wcześniej owadów, zajadających się mszycami, które były jeszcze zbyt młode , aby w większej ilości zaczęły wydzielać spadź. Osy zbierały nie po jednej , ale po kilka mszyc, które w pakiecie zanosiły do swoich gniazd. Pozostałe owady trudniej było obserwować , gdyż one nie latają /skorki/ a biedronki są na tyle małe , że z poziomu drabiny, można było tylko obserwować je chodzące na piechotę po drzewie. Wiem że według niektórych piszę zbyt długie wiadomości, ale mogły by być one o wiele dłuższe, gdybym chciał opisać więcej moich obserwacji. Muszę jednak odnieść się do zdania , które Kolega umieścił w swoim wpisie. "Wniosek: nie mam żadnych powodów aby je niszczyć" Taki wniosek , był by słuszny wtedy, kiedy Kolega nie widział tej działalności os , kiedy miały dość pożywienia , z dala od naszych siedzib. Kiedy jednak tamto zaopatrzenie im się kończy, zaczynają szukać nie tylko w cukierniach czy ulach. Zaczynają penetrować śmietniki, padlinę , zgniłe owoce i przy tej okazji stają się przenośnikami wielu bakterii i innych zarazków, co przy nawet przypadkowym użądleniu , często prowadzi do zakażenia i komplikacji, których wcześniej by nie było. Wtedy to, stają się szczególnie niebezpieczne dla każdego , kto wcześniej przeczytał by zdanie Kolegi , że są one łagodne i wcale nam nie zagrażają. Nie jest też zgodne z prawdą twierdzenie, że inne , nowe gatunki tych owadów , nie mają złych cech. Z reguły gatunki inwazyjne, których dawniej u nas nie było a znalazły się w naszym kraju w drodze inwazji , są o wiele bardziej szkodliwe od naszych rodzimych. dotyczy to nie tylko owadów ale także i roślin. Kolejny temat na długie zimowe wieczory. Pozdrawiam i zachęcam do wnikliwej obserwacji i właściwych z nich wniosków.
  20. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Aż się przestraszyłem , co to będzie za "matura z pszczelarstwa" . A może jeszcze dowiem się , jaka będzie Komisja egzaminacyjna? Może z zagranicznych naukowców ? Ale tak na poważnie. Idzie napisać kilka słów z zrozumiale , i niekoniecznie trzeba przy tym potępiać w czambuł całą polską literaturę pszczelarską. Proszę jednak pisać z sensem. W powyższej wiadomości czytamy : "Kolega oburza się zupełnie niepotrzebnie bo tu nikt Kolegi obrażać nie zamierza" . I zaraz w następnym zdaniu czytamy: " Świat się zmienia a Kolega tego nie zauważa" To co to jest , komplement ?? Na podstawie jakiej wiedzy ktoś pozwala sobie na takie stwierdzenie ?? Co robimy wspólnie , i jak dawno, że tak jestem postrzegany?? Ja nikomu nie zazdroszczę. Skoro dzięki nowemu widzeniu świata udało się niektórym uciec do przodu i dzięki temu osiągają wyniki lepsze aniżeli inni, to chwała im za to , i niech mają z tej racji dobre samopoczucie i zadowolenie. I jeśli mieli by taką wolę , nich by się podzielili z kolegami swoją wiedzą. Ale póki co , to nie ja wypytuję tutaj aby ktoś mi podpowiedział , jakie pszczoły hodować? , jakie stosować techniki pszczelarskie? ,co robić aby mieć więcej miodu i innych produktów? Jakie stosować ule ?. A tak jakby przy okazji, krytykować w czambuł całą literaturę jako "gnioty" i "makulaturę". Czy tak to powinno wyglądać ? Ja nie jestem autorem "całej polskiej literatury pszczelarskiej". I nie ja muszę jej "bronić jak niepodległości" Wypada jednak ją szanować, jako wieloletni dorobek tych wszystkich , którzy pszczelarstwem w Polsce się trudnili i z których niektórzy , mieli możliwość pozostawić po sobie ślad w postaci przelanej na papier wiedzy. Przypomnę też , że dyplom mistrza pszczelarskiego , zdobyłem w 1978 roku , i tam stosowna Komisja , zadawała mi pytania na które odpowiedzi spowodowały , że ten dyplom otrzymałem. Było to 43 lata temu i dziś , zapowiedź , że zostaną mi zadane jakieś pytania , to zwykła śmieszność . Bardziej sensowne było by, gdyby pan z tą swoją niepodważalną wiedzą, rozpoczął karierę wykładowcy , tak jak napisał w swoim tekście, "dla dobra nas wszystkich."
  21. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    To co trudno zrozumieć, napisałem w poprzednim poscie. , niestety nie był pan łaskaw nic wyjaśnić np "kohorty, wiktorenki " i kilku innych. Tak , zadrwiłem z użytkownika "roberta" , bo kiedy chce się umieścić krytykę jakiegoś artykułu, to umieszcza się ją na tych łamach , gdzie dany artykuł się ukazał, a nie w miejscu, gdzie nie wiadomo czy ktoś ten artykuł czytał? Czasopismo Pszczelarstwo nie jest moją własnością, a za poziom umieszczanych tam artykułów, odpowiada Rada Programowa, gdzie można kierować zastrzeżenia co do tego pisma. Podobnie zresztą jak umieszczanie jakiegoś linku , do strony na której rzekomo znajduje się krytyka mojego artykułu. Jakiego ? Pierwszy mój artykuł jaki został umieszczony w Pszczelarstwie od 35 lat , w żaden sposób nie dotyczy tematycznie ani walki z warrozą, ani książki dr. Liebiga. Jeśli ktoś chce zareklamować istnienie takiej strony, to może to zrobić w dziale "Giełda i ogłoszenia" a nie używać do tego celu, próby "dołożenia " Karpackiemu " za zadrwienie sobie z "roberta" . Skoro już uznaje się pan za takiego , który podejmuje się "czynić porządki " na tym forum, to proszę się przyglądnąć stylistyce zdania zaczynającego się od słów "Od założył Pan......" Z jakiej to gwary ludowej jest? I nie ośmieszać się wyrażeniami w stylu: "ma rację ale jest słaby aby ją udowodnić". On po prostu tej literatury nie zna, i dlatego jest za słaby, aby móc rzetelnie coś dyskutować. Na moje pytanie , jaką część literatury zdążył poznać, nie odpowiedział, tylko sugerował , co ja mogłem przeczytać , chociaż ja nic takiego nie wymieniłem. Robił to więc na zasadzie jasnowidza. Biorąc to wszystko pod uwagę , jak i te dane o sobie , które zawarł pan w swoim profilu, umożliwiającym mu pisanie na tym forum, proszę jasno napisać , o co panu chodzi? I co chce pan uzyskać logując się i pisząc na naszym forum? Należało by się spodziewać , że celem głównym tego, nie jest krytyka mojej osoby. A może się mylę ??? Co do pańskiego PS, trudno o komentarz, przynajmniej logiczny.
  22. Karpacki

    Polska literatura pszczelarska

    Rzeczywiście, można mieć "problem ze zrozumieniem" , dlaczego ten wpis , przywołujący mnie do porządku pojawił się w tym momencie, a nie np. wtedy , kiedy użytkownik "robert" pisał, że polska literatura pszczelarska to "gnioty," którymi nie warto sobie głowy zawracać. Nie wiem też , co ma w tym wpisie znaczyć fragment: "najazd kohorty, np wiktorienki ". Co to w ogóle jest ? Gdzie i na co to przykleić ? Tak pisząc , można mieć problemy ze zrozumieniem. Bo trudno jest zrozumieć , jak ktoś może myśleć, że jednym wpisem na forum , można podważyć wartość całej Polskiej literatury Pszczelarskiej ?? Jedyny sensowny fragment wpisu, to jest ostatnie zdanie." O tym można się przekonać , gdy się to zastosuje". Pozostawcie więc tą możliwość każdemu , kto zechce to zrobić. Muszę wspomnieć że zanim pojawiła się w naszym kraju książka dr. Liebiga, tysiące pszczelarzy, prowadziło pasieki , utrzymywało się dzięki nim , i uzyskiwało z tej racji zadowolenie i satysfakcję. Zdecydowana większość robi to nadal. Wygląda na to , że wszyscy oni błądzili i błądzą w ciemnościach i pomarli, lub jeszcze żyją, nie wiedząc co to "Łatwe pszczelarstwo". Ile żalu i współczucia im się należy ? Szczególnie rażąco brzmi tutaj zdanie : "niech Pan nie promuje nieefektywne metody ze zbiorów polskiej literatury pszczelarskiej" Które ? proszę kilka wymienić. Może będą wśród nich także te , promowane są przez czołowych wykładowców wywodzących się z grona naukowców??? A może zredagujecie wykaz pozycji z tej literatury, szczególnie zakazanych ?? Tu już rzeczywiście może być problem ze zrozumieniem. Podobnie jak ze zrozumieniem fragmentu : "ale po co wypisywać nieprawdę" ? Jaką i gdzie ?? A może po to, abyście mieli okazję pokazać prawdę? Tylko którą ? bo jak w większości wiemy , jest ich kilka. Kończąc uważam , że ten wpis pod moim adresem , nie był zbyt przemyślany, a zawiera takie sformułowania , które aby mogły być traktowane poważnie , wymagają , aby wiedzieć coś więcej o ich autorze, aniżeli przybrany na forum nick.
  23. Karpacki

    A tymczasem w PZP...

    Nikt pana o to pisanie nie prosi. Do czego miała by prowadzić rozmowa z "niejakim"?
  24. Karpacki

    A tymczasem w PZP...

    Panie "borowy". "Niejaki to jest np. "borowy". Nie tylko nie należy do Polanki, ale jeszcze występuje na tym forum anonimowo. O mnie kto chce , wie wszystkie dane , przez moją stronę także telefoniczne, adresowe i e-mailowe. Jak pan nie widzi różnicy, to mi przykro. Co do zakładu to nie ma się o co zakładać. Wy, "niejacy" nie musicie dowiadywać się spraw dotyczących spraw członków Polanki. Myślę ,że i tak będziecie wiedzieć więcej, jak o sytuacji która jest w PZP. Radzę zająć się czymś pożytecznym i dać spokój Polance.
  25. Karpacki

    A tymczasem w PZP...

    No to jak "borowi " i inni "przyjaciele" Polanki. Czy tak trudno zauważyć , że przedstawiony dokument nie jest autorstwa Komisji Rewizyjnej Polanki i nie jej dotyczy ???
×
×
  • Dodaj nową pozycję...