Skocz do zawartości
Piotr_S

Polanka TV - Pszczele Wieści - o przyrodzie naukowo

181 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Według mnie warrozę można leczyć jak ta zachoruje. Mało kto to jednak praktykuje. Choroby warrozy są słabo poznane - szkoda, bo można by zastosować przeciw warrozie selekcyjną broń masowej zagłady typu B (biologiczną) zamiast najczęściej praktykowanej nieselekcyjnej broni C (prymitywne masowe trucie chemiczne u ludzi zabronione konwencjami, masowo praktykowane w rolnictwie). Warroza jest pajęczakiem, nikt aktualnie nie kształci specjalistów od chorób owadów nieużytkowych.  Może sprawę kiedyś rozwiążą środki antytkoncepcyjne dla robactwa wszelakiego oprócz pszczół. W tym kastracja chemiczna - szczególnie samic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Warroza napisał:

Zwalcza się dręcza pszczelego. Warrozę jako chorobę się leczy.

Zwalcza się chorobę jaką jest warroza. Leczy się pszczoły z choroby jaką jest warroza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

Podtrzymuję. W pszczelarstwie zwalcza się dręcza pszczelego. Miernikiem istnienia warrozy jest zwykle głównie tylko pojaw dręcza pszczelego w stopniu widocznym  dla pszczelarza, czyli dalece niedoskonałym. W zasadzie nie istnieje także wyleczenie co jest celem leczenia. Odsyłam do artykułu o pojęciu stanu choroby u zwierząt. Choroba to pojęcia dość niejednoznaczne podobnie jak w medycynie. Fakt, że bywa, że chorobę i dobrostan traktuje to w rolnictwie jakim jest pszczelarstwo nieraz dość instrumentalnie. Stąd nieporozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Piotr_S napisał:

Jeśli piszecie, że paski są skuteczne, podajcie przynajmniej zawartość OA w pasku i ilość pasków na rodzinę, bo bez tego...

Mam jeszcze paczkę  pasków z ubiegłego roku, ale fotki niestety nie potrafię zamieścić dlatego podaję pełen opis: paski z tektury celulozowej niepowlekanej GC 1, gramatura (na moje oko 200 g/cm2,), o wymiarach 28 x 400 mm ,nasączone kwasem szczawiowym 33 %, pakowane po 20 szt. w folii zgrzewanej próżniowo.

Paski firmy Bio-Api z Lutomierska. Produkt oznaczony kodem UFI (Unique Formula Identifier) - unikalny identyfikator receptury: K200-UOCW-500Q-QJST

(UFI to 16-cyfrowy alfanumeryczny kod , który od 2025 r. będzie wymagany na etykietach produktów zawierających mieszaninę niebezpieczną . Wprowadzenie nastąpi poprzez zmianę Rozporządzenia CLP (to rozporządzenie WE dotyczące CLP oznacza Klasyfikację , Oznakowanie i Pakowanie , substancji i mieszanin chemicznych. Nie obejmuje to substancji i mieszanin radioaktywnych, prod. kosmetycznych, leków i sprzętu medycznego oraz żywności. UFI koduje numer VAT firmy lub własny numer firmy oraz numer wzoru od 0 do 268 435 455 (2^28-1). Ma to na celu zapewnienie, aby identyfikator UFI był używany tylko raz w obszarze gospodarczym.)

Kod EAN, datę produkcji i przydatności, zapis: "Do użytku profesjonalnego" Ostrzeżenie o niebezpieczeństwie - piktogramy: substancje o działaniu żrącym  i toksyczność ostra.

Jest Informacja jak postępować w przypadku dostania się do oczu, co zrobić ze zużytym opakowaniem itp.

Aplikowałem w dadantach max 6-7 pasków z czego 5 w rodni, zawieszane na co drugiej ramce obsiadanej przez pszczoły  i 2 paski w półkorpusie nadstawkowym położone płasko na górnych beleczkach ramek, w poprzek nich,w ulach korpusowych wielkopolskich 5-8 pasków zawieszanych w rodni na co drugiej ramce obsiadanej przez pszczoły i w korpusie nadstawkowym 3 paski zawieszane na 2, 5 i 8 ramce. Czas ekspozycji pasków 6-8 tygodni, zdarzały się rodziny, które całkowicie potrafiły zgryźć paski. więc dochodziła dodatkowa czynność - oczyszczenia wkładek dennicowych.

Kontrola skuteczności metodą cukrową.

Efekt stosowania zadowalający.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Warroza napisał:

No chyba jednak jest. ;) Główny Inspektorat Sanitarny: Wszawica – leczenie i zapobieganie https://www.gov.pl/web/gis/wszawica--leczenie-i-zapobieganie--fakty-i-mity-o-wszawicy

Zgadza się , ale miałem na myśli zwalczanie wszawicy w chlewniach. Nie jestem rolnikiem , ale kiedyś na etykietce Tak Tiku czytałem , że amitrazą zwalcza się wszawicę świń i spryskuje się całe chlewnie . W przypadku pszczół specjalnie wprowadzono nazewnictwo , że leczy się warrozę , dzięki czemu środki te nazwano lekami i sprzedaż ich trafiła w ręce weterynarzy dając  im zarobek niestety naszym kosztem. Z tego powodu nie dotuje się np. zakupu kwasu szczawiowego i mrówkowego oraz sprzętu do ich dozowania bo tam weterynarze by nie zarobili. Aby wpędzić nas w ich ręce wycofano z sprzedaży Tak Tik , dzięki czemu Puławy mogły wprowadzić na środki zawierające amitrazę ceny monopolistyczne. Niestety mamy słabe Organizacje Pszczelarskie i w konfrontacji z innymi nie mamy szans.

Teraz, lech napisał:

Zgadza się , ale miałem na myśli zwalczanie wszawicy w chlewniach. Nie jestem rolnikiem , ale kiedyś na etykietce Tak Tiku czytałem , że amitrazą zwalcza się wszawicę świń i spryskuje się całe chlewnie . W przypadku pszczół specjalnie wprowadzono nazewnictwo , że leczy się warrozę , dzięki czemu środki te nazwano lekami i sprzedaż ich trafiła w ręce weterynarzy dając  im zarobek niestety naszym kosztem. Z tego powodu nie dotuje się np. zakupu kwasu szczawiowego i mrówkowego oraz sprzętu do ich dozowania bo tam weterynarze by nie zarobili. Aby wpędzić nas w ich ręce wycofano z sprzedaży Tak Tik , dzięki czemu Puławy mogły też wprowadzić na środki zawierające amitrazę ceny monopolistyczne. Niestety mamy słabe Organizacje Pszczelarskie i w konfrontacji z innymi nie mamy szans.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

10 godzin temu, Warroza napisał:

Podtrzymuję. 

Golono czy strzyżono, strzyżono czy golono?

Nazewnictwo nie ma w tym przypadku, aż tak istotnego znaczenia, dla wyrobienia sobie opinii czy stosowanie  kwasu szczawiowego działa toksycznie na warrozę. Takie, czy inne ładniej i "bardziej naukowo" brzmiące nazwy użytych metod badawczych, statystycznych, eksperymentów, preparatów i czego tam jeszcze nie są dowodem, tylko otoczką - opakowaniem, a nie towarem. Te wszystkie metaanalizy w systemie peer review, którymi tak się ekscytujesz i powoli zaczynasz wynosić do kategorii prawd objawionych, mogą być niewiele warte w zderzeniu z praktyką, a im bardziej niestrawnie są serwowane w gęstym sosie angielskojęzycznych haseł nobilitujących je do prawd naukowych wyższej rangi, tym większy powstaje szum informacyjny i rośnie podejrzenie, że jest on wywoływany celowo.

Bo tam gdzie nie wiadomo o co chodzi zwykle chodzi o pieniądze. Dlatego zawsze przy tego rodzaju quasi-naukowych prezentacjach należy sobie zadać najpierw pytanie: komu dane wyniki badań mają służyć i czy przypadkiem ich główną inspiracją nie jest "brzęcząca moneta" patrona zainteresowanego powodzeniem własnego biznesu? Powtórzę jeszcze raz to co napisałem w tej sprawie w innym wątku:

Pogląd, że naukowcy są grupą społeczną, składającą się z idealistów poświęcających się "czystej nauce" i nie podlegających wpływom różnego rodzaju zinstytucjonalizowanych mecenasów jest dużą naiwnością. Tysiące naukowców zatrudnionych w koncernach chemicznych takich jak Syngenta Group China, czy Bayer-Monsanto nie zajmują się przecież badaniami, które  godziłyby w interesy ich mocodawców np. prezentowałyby szkodliwość stosowania chemii rolniczej, czy poddawałoby w wątpliwość zasadność wprowadzania GMO w uprawach i hodowli. Wszystko poza tym - schematy procesów dowodzenia naukowego, procedury, weryfikacje, to w pewnych sytuacjach tylko decorum, które nie gwarantuje ani 100% bezstronności, ani uczciwości badawczej. Tak jak przepisy prawa bywają martwą literą nawet w demokracjach uznawanych za modelowe, lub mogą być naginane zgodnie z interesem politycznym i zawsze znajdą się usłużni prawnicy, którzy przedstawią żądaną wykładnię  do pozaprawnych działań, tak i w nauce płatnik zawsze znajdzie setki naukowców, którzy w jego interesie przedstawią korzystne wyniki badań, a później innych , którzy je zacytują i pozytywnie zrecenzują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Warroza napisał:

Podtrzymuję.

Nie neguję tego co napisałeś. Mój wpis był pod wpisem robinhuuda i odniosłem wrażenie, że po raz kolejny Cię nie zrozumiał:

 

10 godzin temu, robinhuud napisał:

Według mnie warrozę można leczyć jak ta zachoruje.

 

9 godzin temu, Warroza napisał:

Choroba to pojęcia dość niejednoznaczne podobnie jak w medycynie.

Nie ma ludzi zdrowych - są tylko niezdiagnozowani.

3 minuty temu, czarg napisał:

Dlatego zawsze przy tego rodzaju quasi-naukowych prezentacjach należy sobie zadać najpierw pytanie: komu dane wyniki badań mają służyć i czy przypadkiem ich główną inspiracją nie jest "brzęcząca moneta" patrona zainteresowanego powodzeniem własnego biznesu? 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, janek_sz napisał:

Dla kogo jest ten wywiad?

Racja .nie chodzi też  tutaj o schlebianie gustom publiki, tylko o refleksję czy w danym temacie posiada się wystarczające kompetencji, które są wymagane przez odbiorców, by podejmować się dla nich prezentacji popularnonaukowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, czarg napisał:

Racja .nie chodzi też  tutaj o schlebianie gustom publiki, tylko o refleksję czy w danym temacie posiada się te minimum kompetencji, które są wymagane przez odbiorców, by podejmować się prezentacji popularnonaukowej.

A jakie jest Twoje zdanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli chodzi o ostatni film w części poświęconej stosowaniu kwasu szczawiowego tych kompetencji ewidentnie zabrakło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza
1 godzinę temu, janek_sz napisał:

Nie neguję tego co napisałeś. Mój wpis był pod wpisem robinhuuda i odniosłem wrażenie, że po raz kolejny Cię nie zrozumiał.

A to przepraszam. :) Nie było zacytowania. Dałem wcześniej plonka więc nie widzę co pisze toteż nie mogę się odnieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Warroza napisał:

 Kilka użytkowników splonkowałem więc nie widzę co piszą więc się też nie odniosę.

Plonkowanie to taka nowa metoda metaanalizy w systemie peer review dla maluczkich? To bardzo wygodna metoda chyba.

1519674002_og2p35_600.jpg

Warroza po modyfikacji w odniesieniu do wpisu Robinhuuda:

Dałem wcześniej plonka więc nie widzę co pisze więc się też nie odniosę.

No tego jeszcz tu nie grali - Warroza splonkował (zablokował) sobie moderatora forum.😲

dzięki czemu stał się głuchy na jego krytykę. Słuszną linię ma Polanka TV bo:
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, janek_sz napisał:

Mój wpis był pod wpisem robinhuuda i odniosłem wrażenie, że po raz kolejny Cię nie zrozumiał:

Zrozumiał, zrozumiał. Chociaż przyznam się, że często błądzę, bo gdy warroza (choroba) stała się w Polsce modna byłem już dorosłym człowiekiem. Przez lata naukowcy nazywali pajęczaka warrozą. Pojęcia samiec, czy samiczka warrozy były powszechnie stosowane. W pewnym momencie pojawili się mądrale, którzy słusznie starali się sprawy uporządkować. Pajęczak to varroa, a choroba to warroza. Ale wystarczy dziś zaguglać w necie frazami "samica warrozy" czy "samiec warrozy" by znaleźć te określenia w ustach wielu naukowców. Doszło do tego, że dośc późno wprowadzone w obieg pojęcie "dręcz" (nie do wymówienia dla wielu ludzi światowej nauki) odbieram czasem jako snobistyczną próbę zaistnienia i ogrzania się pseudonaukowca w świecie nauki. No ale to myślenie tradycyjne, które propagatorzy nauki popularnej powinni rozumieć i cierpliwie naprawiać.  To ich rola i z tego rozliczy ich historia pszczelarstwa amatorskiego, którego są dłużnikami i któremu powinni służyć. Plonkowanie niczego nie wnosi, jest niesymetryczne i nie ma sensu. Ale jeśli wola - proszę bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, robinhuud napisał:

Doszło do tego, że dośc późno wprowadzone w obieg pojęcie "dręcz" (nie do wymówienia dla wielu ludzi światowej nauki) odbieram czasem jako snobistyczną próbę zaistnienia i ogrzania się pseudonaukowca w świecie nauki. No ale to myślenie tradycyjne, które propagatorzy nauki popularnej powinni rozumieć i cierpliwie naprawiać.  To ich rola i z tego rozliczy ich historia pszczelarstwa amatorskiego, którego są dłużnikami i któremu powinni służyć. Plonkowanie niczego nie wnosi, jest niesymetryczne i nie ma sensu. Ale jeśli wola - proszę bardzo.

Co do dręcza, sam jak widać zaakceptowałem szybko, choć chociaż raczej w ślad za Maciejem Winiarskim, a ponieważ nazwę wymyślił Prof. Woyke, więc raczej za starszym pokoleniem.

Z resztą zgadzam się w 100% też z tym samym zastrzeżeniem, że każdy ma prawo do własnej oceny. Rzeczywiście na tym to ma polegać by cierpliwie to wszystko razem ucierać ale i tez wyciągać wnioski. Rezultaty powinny być per saldo pozytywne. Lepsze będą wtedy, kiedy informacja zwrotna będzie pełna i nie zakłócona.

Pozwolę sobie wrócić do tematu pasków najpóźniej za 2 tygodnie, po kolejnym odcinku, bo może się okazać, że moglibyśmy mieć jakąś sprawczość w kwestii tych pasków a właśnie w kolejnym odcinku, również przy badaniu, które też jakieś kontrowersje wzbudzi, pojawia się pewna idea. Dlatego zapytałem o te dawki w stosowanych przez Was paskach i serwetkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Film obejrzałem z pewnym zaciekawieniem, ale...
Z mojej amatorskiej niepełnej wiedzy wynika, że na prowadzenie badań na zwierzętach naukowiec potrzebuję indywidualną zgodę Komisji Etyki poprzedzoną stosownym szkoleniem i egzaminem. Sprawa dotyczy eksperymentów na zwierzętach w rozumieniu ustawy o ochronie zwierząt. Czyli zwierząt o budowie powyżej kręgowców. Owady są bezkręgowcami, więc można na nich legalnie eksperymentować do woli bez takiej zgody i bez stosownych kwalifikacji naukowych. Zamieszanie wprowadza tylko pszczoła uznana wspomnianą ustawą za zwierzę gospodarskie cokolwiek by to w przypadku pszczoły miało znaczyć. Ciekawe, że nie uznano za takie jedwabników, dżdzownic kalifornijskich czy ślimaka winniczka. Owady może truć do woli i legalnie każdy rolnik, pszczelarz, czy obywatel nie lubiący robactwa nie oglądając się na zielonych smutasów eko widzących w każdej puszce sardynek zbiorową mogiłę. Pszczelarze mogą prowadzić legalnie nawet ekstremalne eksperymenty na pszczołach, chyba że skutki ich mogą zostać przeniesione na klientów - konsumentów miodu. Jeżeli pszczelarz wywiesi tabliczkę Pasieka Doświadczalna i nie będzie z niej wprowadzał miodu do obrotu to możemy mu nagwizdać. Z punktu widzenia ustawy o ochronie zwierząt owady są rzeczą, przedmiotem, własnością. Sprawa apis mellifery i innych nie jest prawnie jasna, ale nikogo to nie obchodzi. Nie wiem jak w Stanach, ale w Polsce Randy może legalnie eksperymentować do woli.
https://www.gov.pl/web/nauka/krajowa-komisja-etyczna-do-spraw-doswiadczen-na-zwierzetach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jeden temat, na który możemy patrzeć nieco inaczej niż naukowcy. Oto on, w kolejnym odcinku cyklu:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wysłuchałam początek. 85 pokoleń dwuletniej  naparstnicy ( od 1928) to duża przesada. Ciekawie też zabrzmiała definicja średniej geometrycznej ( pierwiastek z sumy kwadratów). Dalej nie słuchałam, bo dobiły mnie " czmiele" w napisach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy potraficie Panowie udowodnić własną tezę "Pyłek w medycynie- nie tak prędko!" jakąś  dobrą metaanalizą i niezależnymi badaniami klinicznymi zgodnie z piramidą hierarchii dowodowej?

Wybiórcze, wycinkowe badania pt. "Skuteczność terapeutyczna pyłków podawanych doustnie" stroicie w kostium jakiejś metaanalizy.

Pyłek z jakich kwiatów był badany? Czy można uogólniać i wysuwać jakieś jednoznaczne twierdzenia przecież pyłek jednej rośliny może bardzo istotnie różnić sie od pyłku pochodzącego z innej rośliny?

Czy badania dotyczyły pyłków z polskich upraw i polskich roślin dziko rosnących? Nas polskich pszczelarzy interesuje przede wszystkim skuteczność pyłku zbieranego w Polsce przez nasze pszczoły w środowisku przyrodniczym Polski. (Sorry Piotr wiem, że nie lubisz przymiotnika "polski", "polskie" i reagujesz alergicznie, specjalnie dla Ciebie czasami będę zastepował go słowem "rodzimy").

Badanie dotyczy tylko preparatów podawanych doustnie - per os, zupełnie pomijając pozostałe metody enteralne per rectum i subliguale, także metody parenteralne takie jak per iniectio, czy per inhalationem.

Jakie dawki brane były pod uwagę, czy określono dosis minima, therapeutica, toxica dla każdego z rodzajów pyłku, czy wrzucono wszystkie rodzaje pyłków do jednego worka??? 

Przez dwadzieścia prawie minut filmu opowiadacie dyrdymały, by na koniec przytoczyć konkluzję, że nie można uznać pyłków za lekarstwa, bo zbyt mało fachowych badań w tym kierunku przeprowadzono, a te które przeprowadzono nie mają istotnego znaczenia Skoro tak jest, to po jakiego grzyba opowiadacie nam o tym wszystkim przez tyle czasu?

Dla tych którzy nie przebrnęli przez gąszcz Waszych mętnych tłumaczeń może z tego całego filmu pozostać mylne przekonanie, że pyłek pszczeli jest do luftu i że nie należy go zbierać i oferować klientom. O to w waszej metaanalizie idzie?

Po krótkim googlnięciu znalazłem taką publikację P. Przemysława Rokickiego dra nauk farmaceutycznych 

https://www.doz.pl/czytelnia/a1279-Pylek_pszczeli_-_dla_zdrowia_i_urody

To chyba ten Pan jest autorem artykułu:

https://pl.linkedin.com/in/przemysław-rokicki-60380363

Może według Was nie jest on fachowcem w swojej dziedzinie i pisze bzdury niewarte uwagi?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Następny film będzie pewnie o tym jak mało przeprowadzono wiarygodnych badań miodu? 

------------------------------------------------------

dopisałem 15.30 

Dlaczego nie omówiliście wyników tej pracy:

,https://www.hindawi.com/journals/ecam/2015/297425/

która znalazła się w przecież w prezentowanej analizie Michele A

Therapeutic efficacy of orally...

 
Tam w abstrakcie czytamy:
 
"Pyłek pszczeli jest cennym produktem apiterapeutycznym, niezwykle cenionym przez medycynę naturalną ze względu na jego potencjalne zastosowania lecznicze i odżywcze. Wykazuje szereg działań, takich jak przeciwgrzybicze, przeciwdrobnoustrojowe, przeciwwirusowe, przeciwzapalne, hepatoprotekcyjne, przeciwnowotworowe immunostymulujące i miejscowo przeciwbólowe. Donoszono również o jego radykalnym potencjale zmiatania. W pracy omówiono korzystne właściwości pyłku pszczelego i zasadność jego terapeutycznego zastosowania w różnych stanach patologicznych oraz obecnie znane mechanizmy, dzięki którym pyłek pszczeli moduluje proces gojenia ran oparzeniowych"

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym poście jest trochę merytorycznej zawartości. Na tę merytoryczną treść odpowiem później.

Sporo jest krytyki wynikającej chyba z niewiedzy na temat zakresu projektu, co widać też po innych wątkach w Twoich dzisiejszych wpisach. Zakres ten sprawia, że na pewno nie będziemy omawiać artykułów z DOZ z całym szacunkiem dla ich zawartości. Oczywiście nie uważam, że Pan dr Rokicki 

Cytat

nie jest [...] fachowcem w swojej dziedzinie i pisze bzdury niewarte uwagi

skąd ten pomysł? Mam w jakiś spektakularny sposób przekonywać, że cieszę się z zacytowania tutaj jego artykułu? - bardzo w tym kontekście na miejscu. Podobnie nie widzę powodu tłumaczenia się z 

3 godziny temu, czarg napisał:

Dlaczego nie omówiliście wyników tej pracy:

,https://www.hindawi.com/journals/ecam/2015/297425/

która znalazła się w przecież w prezentowanej analizie

Nie wiem, może omówimy. Nie jest to praca "najnowsza" do czego zobowiązaliśmy się w projekcie, ale może okaże się najaktualniejsza w swoim zakresie... Dlaczego mam tłumaczyć się z tego, że jej nie omówiliśmy po 13 odcinkach cyklu? Nie omówiliśmy jej podobnie jak tysięcy innych opublikowanych badań - bez żadnej intencji.

Na koniec jeszcze jedna niekoniecznie merytoryczna rzecz:

3 godziny temu, czarg napisał:

Sorry Piotr wiem, że nie lubisz przymiotnika "polski", "polskie" i reagujesz alergicznie, specjalnie dla Ciebie czasami będę zastepował go słowem "rodzimy"

Skąd to przekonanie? Jeżeli w jakimś zbliżonym kontekście czegoś nie lubię, to jedynie połączenia rzeczownika "Polak" z przymiotnikiem "prawdziwy". Kiedy używałeś często tej frazy, bywało, że protestowałem, ponieważ Polak nie jest ani o odrobinę mniej polski od "prawdziwego" Polaka. Ale jeśli takie jest Twoje przekonanie, że nie lubię, śmiało, możesz używać słowa "rodzimy". Co prawda "rodzimy" może dla mnie znaczyć np. świętokrzyski i wolę "polski" jeśli odnosi  się do szerszego kręgu, ale zapamiętam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce być upierdliwa ale czy nadal Pan uważa panie Piotrze że średnia geometryczna to pierwiastek z sumy kwadratów? A 85 pokoleń dwuletniej rośliny w mniej niż 100 lat jak to jest możliwe? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To akurat jest bardzo słuszna krytyka. Średnia geometryczna to oczywiście pierwiastek n-tego stopnia z iloczynu n liczb. Poniosła mnie tu pewna nieścisłość, bo w badaniu za pojedynczą wielkość uznawano pierwiastek z sumy kwadratów "długości" i "szerokości". Dla tych wielkości wyznaczano średnią już tym razem arytmetyczną. Jakiś element geometryczny w tej średniej jednak jest... niemniej mój błąd.

Co do 85 pokoleń, jest to jednak wprost cytat z badania. To oni napisali o 85 pokoleniach więc kimże jestem, by to podważać? Nie wiem jak oblicza się liczbę pokoleń roślin dwuletnich w zadanym okresie. Sądzę, że jest to wartość większa niż n/2 przy n=liczba lat. Wszak rośliny o jedno pokolenie starsze krzyżują się też z roślinami o jedno pokolenie młodszymi, więc pokoleń genetycznych jest - jak sądzę - więcej niż n/2. Za autorami wierzę, że tutaj akurat 85.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jeszcze raz Piotrze

Napisałeś:

"Podobnie nie widzę powodu tłumaczenia się z 

 

  5 godzin temu, czarg napisał:

Dlaczego nie omówiliście wyników tej pracy:

,https://www.hindawi.com/journals/ecam/2015/297425/

która znalazła się w przecież w prezentowanej analizie

Nie wiem, może omówimy. Nie jest to praca "najnowsza" do czego zobowiązaliśmy się w projekcie, ale może okaże się najaktualniejsza w swoim zakresie... Dlaczego mam tłumaczyć się z tego, że jej nie omówiliśmy po 13 odcinkach cyklu? Nie omówiliśmy jej podobnie jak tysięcy innych opublikowanych badań - bez żadnej intencji."

Twoja odpowiedź dowodzi, że nie znasz załączników analizy którą omawialiście, albo je celowo pomijasz.

Pod waszym filmem na youtube dodaliście tytuł pracy którą omawiacie:

 

"Źródła: ad 1: Antonelli M, Donelli D, Firenzuoli F. Therapeutic efficacy of orally administered pollen for nonallergic diseases: An umbrella review. Phytotherapy Research. 2019; 33: 2938–2947. https://doi.org/10.1002/ptr.6484".

Otwieramy stronę na której znajduje się w. wym. artykuł i tam po wejściu w zakładkę "REFERENCES" (bibliografia) pod pozycją 12 od góry znajdujemy pracę: Komosinska-Vassev, K., Olczyk, P., Kaźmierczak, J., Mencner, L., & Olczyk, K. (2015). Bee pollen: chemical composition and therapeutic application. Evidence-based Complementary and Alternative Medicine: Ecam, 2015, 297425. doi: https://doi.org/10.1155/2015/297425, 1, 6, a w abstrakcie do tej pracy nastepujące stwierdzenia:

"Pyłek pszczeli jest cennym produktem apiterapeutycznym, bardzo cenionym przez medycynę naturalną ze względu na jego potencjalne zastosowania medyczne i żywieniowe. Wykazuje szereg działań, takich jak przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwzapalne, hepatoprotekcyjne, immunostymulujące przeciwnowotworowe i miejscowe przeciwbólowe. Odnotowano również jego potencjał zmiatania rodników. W niniejszym badaniu omówiono korzystne właściwości pyłku pszczelego i zasadność jego terapeutycznego zastosowania w różnych stanach patologicznych, a także obecnie znane mechanizmy, za pomocą których pyłek pszczeli moduluje proces gojenia się ran oparzeniowych."

Praca jest z 2015 r. w ogóle się do niej nie odnieśliście, a z wypowiedzi Warrozy mniej dociekliwy słuchacz może odnieść wrażenie, że pozyskiwanie i sprzedaż obnóży pyłkowych przez pszczelarzy jest bezsensowne z punktu widzenia farmacji.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, czarg napisał:

Twoja odpowiedź dowodzi, że nie znasz załączników analizy którą omawialiście

Nie załączników a źródeł. To prawda, nie czytałem żadnej z 5 prac, którą autorzy analizy zakwalifikowali. Ale też ich nie omawialiśmy. Jeśli będziemy którąś z tych prac omawiać, być może właśnie wskazaną, oczywiście całą przeczytam.

6 minut temu, czarg napisał:

z wypowiedzi Warrozy mniej dociekliwy słuchacz może odnieść wrażenie, że pozyskiwanie i sprzedaż obnóży pyłkowych przez pszczelarzy jest bezsensowne z punktu widzenia farmakologii

Podzielam tu pogląd Jakuba i w pewnym sensie uznaję za swój. Sam wiesz, że nie możesz na etykiecie napisać niczego, co sugerowałoby lecznicze właściwości produktu. Z jakiego powodu? Przecież nie z takiego, że pyłek pszczeli nie działa. Obaj wiemy, że działa, nie wykonaliśmy jednak badań, które umożliwiłyby rejestrację mojego lub Twojego pyłku jako lek do zastosowania w konkretnych chorobach - z określeniem dawkowania, czasu terapii, spodziewanych działań ubocznych itp.

Działa jednak dostarczając organizmowi substancji wspomagających także w sytuacjach chorobowych. 

A poza tym 

6 godzin temu, czarg napisał:

Czy badania dotyczyły pyłków z polskich upraw i polskich roślin dziko rosnących? Nas polskich pszczelarzy interesuje przede wszystkim skuteczność pyłku zbieranego w Polsce przez nasze pszczoły w środowisku przyrodniczym Polski.

Potrafisz to przedstawić w sposób, który spowoduje, że farmakologia (albo jako nauka albo jako system dystrybucji substancji aktywnych medycznie) zaakceptuje? Póki co, ja nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, Piotr_S napisał:

Nie załączników a źródeł. To prawda, nie czytałem żadnej z 5 prac, którą autorzy analizy zakwalifikowali. Ale też ich nie omawialiśmy. 

Piszesz o cytowanych źródłach, a z bibliografią się zapoznaliście?

Autorzy analizy "Therapeutic efficacy of orally administered pollen for nonallergic diseases: An umbrella review"  podali 26 pozycji, z czego cztery autorstwa polskich naukowców  m.in. prof.  Bożeny Denisow z Uniwersytetu Przyrodn. w Lublinie, dr Marty Denisow-Pietrzyk z Uniwersytetu Med. w Lublinie, prof. Pawła Olczyka z Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, dr. n. med. Justyny Kazimierczak, dr Łukasza Mencnera, dr Anny Rzepeckiej - Stojko, czy prof. Jerzy Stojko oboje ŚUM wszystkie dotyczą badań nad stosowaniem pyłku pszczelego czy zajrzeliście do tych prac?

Bo w filmie w ogóle się do nich nie odnieśliście .To trochę kiepska analiza wyników badań nad wpływem pyłku pszczelego.

Wybaczcie, ale naprawdę dla pszczelarza niewiele warte są filmy tego typu. 

"A poza tym"

A poza tym nie będę odpowiadał pytaniem na pytanie, (spytaj się Warrozy dlaczego).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...