Skocz do zawartości
robinhuud

Koniec pszczelarstwa

38 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba pora spalić ule, bo społeczeństwo nie zasługuje na przestarzałe owady zapylające. Pszczoła staje się zbędna i nic tu nie pomoże bojkot czosnku i tryskawek:

http://www.ekologia.pl/ciekawostki/polska-robo-pszczola-zapylila-pierwsze-truskawki-i-czosnek,21825.html

Czy sztuczna intaligencja wygra z ułomną naturalną inteligencją weterynarzy i polityków w walce z warrozą?.

http://www.ekologia.pl/ciekawostki/sztuczna-inteligencja-w-pszczelej-pasiece,24062.html

Wydaje się, że pilniejszym byłoby wykorzystanie tej sztucznej inteligencji w walce z ASF. Minister Ardanowski napędzany jeszcze przestarzałą tradycyjną naturalną inteligencją jest przeciwnego zdania niż minister Jurgiel w sprawie płotu anty ASF na wschodniej granicy.

Podobno szympansy są też nosicielami syfilisu. Mimo braku ich w Polsce, syfilis ma się dobrze dzięki wektorowi - dżentelmenom, którym ta choroba jakby nie szkodzi, ale zarażają innych..

 

Wybicie dzików nic nie pomoże. Zaszkodzi lasowi poprzez gradacje szkodników - owadów i gryzoni. Wybicie pszczół jest jeszcze groźniejsze.

Sztuczna pszczoła jest jak sztuczny chłop w postaci wibratora. Są niebiodegradowalne.

Oprogramowanie sztucznej pszczoły jest wrażliwe na ataki hakerów. To oni będą decydować o wyżywieniu ludzkości, dlatego podziwiam mądrość ministra Błaszczaka powołującego Wojska Obrony Cyberprzestrzeni. To one niedługo będą bronić sztuczne pszczoły, a te odwdzięczą się informacjami z inwigilacji społeczeństwa. Dowolnego. Wtedy będziemy wiedzieć ilu tak naprawdę atawistycznych zboczeńców zajmuje się hodowlą pszczół i ile mamy uli. Poza tym sztuczną pszczołę łatwo przeprogramować z zapylania na dosypywanie cyjanku do zupy pomidorowej.

Gdy już wybijemy chemią wszystkie organizmy powodujące rozkład substancji organicznych - zadusimy się pod stertą wibratorów, sztucznych pszczół, plastiku i ludzkich zwłok zalegających pokładami jak kiedyś drzewa węglodajne. Tak się skończy ludzka zabawa w Pana Boga za pieniądze podatników.

Ciekawe, czy przegląd kadrowy nowej miotły w MRiRW obejmie niezatapialnego, ponadpartyjnego specjalistę od pszczół, któremu zawdzięczamy tak wiele?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kraczesz robin!

  Z tymi sztucznymi pszczołami to tak jakoś jak w starym przysłowiu; hebluj, hebluj synu, jak tata wróci siekierą poprawi.  Przyjmując że jeden pszczoło-dron zastąpi 10 pszczół to aby zastąpić jeden ul trzeba 1000 /słownie, w zaokrągleniu, tysiąc/ latających maszyn, ileś  komputerów, iluś informatyków. Co prawda warroza się tego nie czepi...  A co będzie jeżeli haker przeprogramuje pszczoło-drony tak aby zaatakowały tfurców - apokalipsa.

  Może najbliższa Rada Ministrów zmieni priorytety i te miliony /na razie hipotetycznych dronów  wesprze naszych partyzantów z tworzonej jakiejś gwardii leśnych ludzi? 

   PS

   Z teorii i praktyki wiem że w naszych warunkach klimatycznych czosnek nie tworzy nasion.  Chyba wchodzi tu sprawa jakiegoś zakazanego in vitro? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kraczesz robin!

  Może najbliższa Rada Ministrów zmieni priorytety

 

Szanowni koledzy. Postu kolegi "robinhuuda" nie nazywał bym krakaniem, gdyż przedstawił on rzeczywiste fakty i wyniki prac które pochłaniają przeogromne koszty finansowe i angażują inwencję twórczą ludzi nauki , i rzeczywiście trudno uwierzyć , że tylko i wyłącznie w celu wypracowania alternatywy dla zjawiska spadku populacji pszczoły miodnej.  Jeśli są jeszcze jakieś inne , aniżeli te o których się mówi cele tych prac, to będą one kontynuowane bez względu na to czy na tym forum zostaną określone jako "apokalipsa" , czy innym epitetem.

Wielokrotnie na tym forum poruszany był temat grantów pszczelarskich, a w szczególności skąd się one biorą, i jaka jest droga ich uznawania i przyznawania ne te projekty dużych często sum pieniędzy. Celowość niektórych z nich wielokrotnie była przez nas podawana wątpliwością ich potrzeb i znaczenia roli pszczół w przyrodzie oraz ich znaczenia dla człowieka. Są więc jakieś bliżej nie określone a jednak decyzyjne gremia, które te tematy zatwierdzają i uruchamiają w tych celach ogromne środki finansowe.  Zamiast więc kolego Atena , oskarżać "robina" o krakanie, może raczej warto by dojść do tego kto, i jakimi przesłankami się kieruje, uruchamiając środki, na tak ukierunkowane badania?

Trudno to określić, z jakiego doradztwa fachowego ci decydenci korzystają. Nie jest to na pewno Związek Pszczelarski. Nie wierzę aby byli to członkowie Rady Dialogu Społecznego. Jakoś nie idzie znaleźć powiązania z konkretną placówką naukową. Kto więc to jest ??? Kto czuje się na tyle właściwą osobą na właściwym miejscu, i co upoważnia tą ososbę, lub zespół osób do podejmowania takich decyzji?? Jeśli wpis kolegi "robina" , "Atena" nazywa "krakaniem", to czym nazwać jego naiwne mniemanie, że sprawę skieruje na właściwe tory, jakieś kolejne posiedzenie Rady Ministrów , czy innego gremium politycznego czy samorządowego???

Czy spróbował by kolega Atena choćby w przybliżeniu na stulecia czy epokę podać kiedy można spodziewać się takich "mądrych" decyzji ?? Na pewno nie można spodziewać się właściwych działań w tym kierunku od Zarządu organizacji, która chce uchodzić za wiodącą w środowisku pszczelarskim.  Obecny Zarząd PZP jest tak rozbitym tworem, jakiego dawno nie było. Potęguje to fakt, że główny ośrodek decyzyjny w tej organizacji, znajduje się poza Zarządem, a dwie osoby w nim , które mają dobre intencje, są permanentnie eliminowane z możliwości podejmowania decyzji w ważnych dla Związku sprawach. Sytuacja w jakiej obecnie znalazło się PZP ma tylko jedno określenie, równia pochyła w celu upadku. Nie ma żadnych przesłanek na korzystne i potrzebne zmiany. Ludzi którzy chcieli by tam coś zrobić , utrąca się w każdy możliwy sposób, a celu do jakiego się dąży, nikt nawet nie stara się określić. Moja kilkumiesięczna "przepychanka" w sprawie próby wydzierżawienia Domu Pszczelarza, pokazała całą nędzę tego stanu i brak dobrej woli , nie tylko w tym temacie.

Tak długo więc , jak będzie utrzymywany ten stan, i nie powstanie silna reprezentacja środowiska pszczelarskiego w tym kraju, nie będzie wpływu na podejmowanie decyzji takich jak np. produkcja pszczelarskich dronów, i nadzieje z tym roztaczane. Pomijając fakt że to głównie polityka realizowana od wielu lat w PZP jest głównym sprawcą rozbicia organizacyjnego w naszym kraju, tak i obecna sytuacja , a szczególnie brak jakiejkolwiek celowej polityki w tej organizacji, takiej nadziei nie daje. No, chyba że spełnią się przewidywania , a raczej pobożne życzenia kolegi Ateny, i któreś z przewidywanych przez niego gremiów sprawę rozwiąże. Ja jednak w to nie wierzę. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że nie jestem obwiniany tylko o gradobicie i trąby powietrzne. Tyle miejsca poświęcił mi p. Karpacki że nie mogę nie odpowiedzieć w miarę obszernie i merytorycznie.

   Zacznę od tego że jestem wolnym strzelcem i NIKT niczego ani narzucać ani zabraniać nie ma możliwości. Ale może parę faktów które pozwolą na to co robię i jakie są tego efekty. Do czasu wyborów miałem znajomą p. Vice Minister która parokrotnie interweniowała w sprawach pszczelarskich. Przyszła "dobra zmiana' i ... wiadomo. Pozostała mi możliwość współpracy z samorządami. Nawiązałem kontakt z kol. Pilawką z Sejmiku Dolnośląskiego. Pierwszym efektem było spotkanie na Zamku Grodziec organizacji pszczelarskich działających na Dolnym Śląsku. Zawiązała się jakaś przesłanka porozumienia co zaowocowało utworzeniem Rady Prezesów Organizacji Pszczelarskich DŚ.  Za tym poszło zorganizowanie szkolenia z apiterapii / przy wsparciu części organizacji i kłodach kładzionych przez "nieznanych sprawców/". Kolejna inicjatywa; Forum Młodych Pszczelarzy; Spotkanie się odbyło - niestety porażka, co zostało szczególnie entuzjastycznie przyjęte przez część TU piszących. Kolejna moja inicjatywa to Kurs Rzeczoznawców Chorób Pszczół; Już miał się zacząć... ale się nie odbył. Mapa zgłoszeń była dowodem jak takie inicjatywy są postrzegane w niektórych organizacjach. Termin kursu został przełożony na wrzesień. 

  Na 8.lipca, Święto Kwitnących Lip na Zamku Grodziec planowane jest spotkanie organizacji pszczelarskich z przedstawicielami Dolnośląskiej Izby Rolniczej, DODR, Komisji Rolnictwa i Komisji Ochrony Środowiska Sejmiku Dolnośląskiego. Właśnie takie spotkanie zaplanowałem i przygotowałem cały scenariusz.

   Jakie będą efekty nie wiem. 

  To jest to co zrobiłem i  czym się zajmuję!

   To było tylko o sobie. Teraz parę zdań o tych którzy mi w tym pomagają i to ich zaangażowanie pozwoliło na realizację zaplanowanych przedsięwzięć;

    Największy wkład mają panowie Kazimierz Czechowski z Wałbrzycha i p. Henryk Kłak z RZP Oława. Oczywiście bez nich efektów by nie było...

    Merytorycznie wspierał cały czas p. Piotr Skorupa - wiadomo skąd... Od strony administracji samorządowej kol. Tomasz Pilawka z Sejmiku. 

    Z mojej strony nie ma "pobożnych życzeń" jest konsekwentne działanie przy wsparciu niewielu ale autentycznie zaangażowanych ludzi którzy widzą, że trzeba działać "od podstaw". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

   Zacznę od tego że jestem wolnym strzelcem i NIKT niczego ani narzucać ani zabraniać nie ma możliwości. Ale może parę faktów które pozwolą na to co robię i jakie są tego efekty. Do czasu wyborów miałem znajomą p. Vice Minister która parokrotnie interweniowała w sprawach pszczelarskich. Przyszła "dobra zmiana' i ... wiadomo. ...

 

No właśnie, a gdyby tak, jakiś odpowiednik 500+ na te pszczele rodziny...? Może to przepatrzyliśmy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, a gdyby tak, jakiś odpowiednik 500+ na te pszczele rodziny...? Może to przepatrzyliśmy?

  Aby dawać jakieś PLUS trzeba ustalić jakieś rozsądne kryteria. Ustalenie wielu, niedopracowanych obecnie, zasad gospodarowania może dać lepsze efekty niż kolejny PLUS.  Komu zabrać aby dać ów PLUS? A może lepsza opieka weterynaryjna to byłby TEN PLUS. A może mądre dofinansowanie do roślin miododajnych a nie zaorywanie poplonów w okresie pełni kwitnienia... Mam deklarację DIR że wystąpi w TEJ sprawie do Ministerstwa Rolnictwa. Zasada, że daje się wędkę a nie rybę winna obowiązywać również pszczelarstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Tyle miejsca poświęcił mi p. Karpacki że nie mogę nie odpowiedzieć w miarę obszernie i merytorycznie.

   Zacznę od tego że jestem wolnym strzelcem i NIKT niczego ani narzucać ani zabraniać nie ma możliwości. Ale może parę faktów które pozwolą na to co robię i jakie są tego efekty. 

 

Kolego Atena. Nie pochlebiaj sobie. Tyle miejsca nie poświęcałem osobie kolegi. Zasygnalizowałem tylko, naiwne jak zwykle oczekiwania kolegi , że ktoś lub coś, nagle się obudzi, i zacznie działać zgodnie z jego oczekiwaniami. A już na pewno niezrozumiałe jest dlaczego kolega uważa się za uprawnionego do oceny innych / kraczesz kolego "robinie"/ a następnie tłumaczy że jest "wolnym strzelcem" i nikt niczego ani narzucać ani zabraniać nie ma możliwości". Poza tym tematem postu jest , skąd się biorą środki finansowe na granty około pszczelarskie, które dla pszczelarstwa nie tylko że nie mają żadnego znaczenia, a mogą być dla niego szkodliwe. Przykład badań nad "dronami pszczelarskimi"jest tego znakomitym przykładem. Jaki też jest sens finansowania badań, nad użyłkowaniem skrzydełek pszczelich, kiedy mamy w Polsce taki "kogel mogel"genetyczny u pszczół i co ma z tego wynikać ? Pańskich zasług lokalnych wobec podejmowanych inicjatyw nie oceniam. Zrobił to kolega sam, i trzeba przyznać , że ocena tego nie jest imponująca. Ma kolega satysfakcję że jest "wolnym strzelcem",ale skutki tego "strzelectwa" chciał by aby były wiadome wszem i wobec. Ja już wielokrotnie wypowiadałem się pozytywnie na ten temat, chociażby w temacie ,ze "W niektórych samorządach jest to możliwe", ale kolega chciał by aby robić to przy każdym temacie i raczej często. Skoro więc kolega uważa się za "wolnego strzelca" to niech nie spodziewa się ogólnopolskiego aplauzu dla tego co robi, bo ma to znaczenie lokalne i jest efektem jego chęci które raz są a raz nie. Działając w imieniu Organizacji, należy zawsze mieć na uwadze dobro ogólne , za które bierze się odpowiedzialność w chwili przyjmowania organizacyjnej funkcji. Tego właśnie brak u większości działaczy związkowych, że przyjmują odpowiedzialne funkcje, a następnie angażują się wybiórczo w rzeczy nie zawsze potrzebne, i to tylko wtedy, gdy mają na to czas, lub widzą w tym własny interes. Tego jednak kolega nie jest w stanie zrozumieć, gdyż jak twierdzi, jako "wolny strzelec" nie tylko niczego nie musi, ale też i od niego nikt nie ma prawa niczego wymagać. Natomiast oczekuje, że jego, właśnie taka postawa, powinna spotykać się z pełną akceptacją środowiska. Proszę więc napisać , jak te inicjatywy które podejmuje i chętnie wylicza, mogą wnieść coś konkretnego w temacie poruszonym w poscie "robina"? Jak mogą przeciwdziałać marnotrawstwu środków finansowych podczas przyznawania finansowania grantów około pszczelarskich i w innych sytuacjach jakie mają miejsce? Otóż schował się kolega za kurtynę "wolnego strzelca" i strzela nie zastanawiając się czy zawsze właściwie trafia. Gdyby zamiast tego przyjął jakąś konkretną funkcję , i spotykał się z większą ilością ludzi w różnych częściach kraju, może lepiej znał by problemy z jakimi boryka się pszczelarstwo w tym kraju i potrafił ocenić , jak z tego obowiązku, wywiązują się ludzie którzy z racji pełnionych funkcji są do tego zobowiązani. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż dwa razy p. Karpacki wytknął mi iż użyłem sformułowania że  robin "kracze". Zacny rycerz albo nie czuje się urażony albo złożył pozew o zniesławienie - nie wiem? Wojciech Młynarski tak sympatycznie śpiewał  o wronach /to one kraczą/ że trudno uwierzyć że ktoś może być aż tak czuły na takie sformułowanie tym bardziej że nie skierowane do niego. Adwokat? 

  A czy ja mam tylko odpowiadać? Ja nie wiem, nie znam odpowiedzi w temacie grantów. Decyzje w takich sprawach, jak myślę, podejmują politycy /jeżeli mają taką wolę/  na wniosek zainteresowanych np. organizacji, instytucji, zakładów naukowych, itp a nie "wolnego strzelca"...  

  I jeszcze jedno, chcąc być skutecznym zwracam się z moimi propozycjami/przemyśleniami  do organizacji i instytucji które COŚ MOGĄ. Wiem że w tym  całym kosmosie jestem NIKIM i nie czekam aż mi Pan to uświadomi.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż dwa razy p. Karpacki wytknął mi iż użyłem sformułowania że  robin "kracze". Adwokat? 

  A czy ja mam tylko odpowiadać? Ja nie wiem, nie znam odpowiedzi w temacie grantów. Decyzje w takich sprawach, jak myślę, podejmują politycy /jeżeli mają taką wolę/  na wniosek zainteresowanych np. organizacji, instytucji, zakładów naukowych, itp a nie "wolnego strzelca"...   

Nie adwokat, tylko zwykły przyjaciel. A szanowna "wasza upierdliwość", wystarczy jako wyjaśnienie, ten fragment wypowiedzi kolegi, że "ja nie wiem, nie znam odpowiedzi w temacie grantów" ale uważa się za upoważnionego do określenia "kraczesz" , to jak nazwać to co robi kolega pomimo że "ja nie wiem, nie znam odpowiedzi" ???

Kiedyś , za komuny jak przyjechał jakiś partyjny kacyk i miał wygłosić przemówienie, to bardzo często zaczynał je w taki właśnie sposób, " Co prawda ja nie znam się na tym co wy tu robicie, ale moim zdaniem należało by aby........"i tu następowało długie nieraz przemówienie, za które oczywiście , należały mu się brawa na stojąco. Niektóre wypowiedzi kolegi, bardzo są do tego podobne. Pozdrawiam.

Ps: Jak kolega widzi z tych co powinni się na tym znać , jakoś nikt się nie odezwał. Być może nie mają dostępu do internetu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tych, przydługich, przepychankach związanych z wizją "zagłady" pszczelarstwa spowodowanego przez perspektywę wprowadzenia dronów uważam, że może można by było wymienić poglądy na temat wędrówek pszczół /na razie żywych/ na pożytki. Aktualne są kwitnące gryki,  nostrzyki, będą poplony, nawłocie, wrzosy... 

    Wciąż są nieporozumienia, wciąż są "najeźdźcy" i "cierpiący"... Może dyskusja TU, na portalu, sprowokuje do szukania "humanitarnego" rozwiązania problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tych, przydługich, przepychankach związanych z wizją "zagłady" pszczelarstwa spowodowanego przez perspektywę wprowadzenia dronów uważam, że może można by było wymienić poglądy na temat wędrówek pszczół /na razie żywych/ na pożytki. Aktualne są kwitnące gryki,  nostrzyki, będą poplony, nawłocie, wrzosy... 

    Wciąż są nieporozumienia, wciąż są "najeźdźcy" i "cierpiący"... Może dyskusja TU, na portalu, sprowokuje do szukania "humanitarnego" rozwiązania problemu.

 

To nie jest problem pszczelarstwa tylko kwestia wychowania. Przynajmniej, ja tak to odbieram. Nie wpadłoby mi do głowy postawienie swoich pszczół przy polu facelii wysianej przez pszczelarza, czy w porozumieniu z jakimś pszczelarzem lokalnym. Uważałbym to za nietakt. Ale wiem, że takie przypadki mają miejsce. Człowiek uważa, że jest w prawie.  To jest problem wszędzie, w polityce np. też bardzo widoczny. Jakby przestały istnieć kwestie smaku. I potem mamy efekt - wpuścić chłopa do biura, to atrament wypije...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre obyczaje są dobre ale... To co dla jednego jest etyczne, dla drugiego może być nietaktem. Uważam, że winne być opracowane jakieś ramy prawne w których dobry obyczaj byłby tylko dodatkowym wsparciem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne że do mojego słowa "kraczesz" tyle było komentarzy... Odsądzony od "czci i wiary"  a  osądzony za to co i jak czynię poczułem się winnym wielu negatywnych ich skutków. Aby, choć w części, usprawiedliwić i wykazać małość moich poczynań w bezmiarze problemów polskiego pszczelarstwa zaproponowałem dyskusje o wielce kłopotliwym temacie jakim są wędrówki pszczelarzy po naszej Najjaśniejszej.

  I CO ??? 

A no nie widzę by koryfeusze wiedzy o tym problemie zabrali głos... choć w rozmowach z pszczelarzami jest to jeden z wiodących tematów. 

  Jakie wnioski mam wywodzić  z istniejącej sytuacji?  Może KTOŚ podpowie?  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne że do mojego słowa "kraczesz" tyle było komentarzy..zaproponowałem dyskusje o wielce kłopotliwym temacie jakim są wędrówki pszczelarzy po naszej Najjaśniejszej.

  I CO ???

  Jakie wnioski mam wywodzić  z istniejącej sytuacji?  Może KTOŚ podpowie?  

Szanowny kolego. Do słowa kolegi "kraczesz" nie naliczyłem zbyt wiele komentarzy. Przyznaję że mi te słowo wydało się nie na miejscu i to odpowiednio uzasadniłem. Ta "mnogość" wynika raczej z uporczywego udowadniania przez kolegę, że było to właściwe , bo przecież "nikt i nic , nie może koledze zabronić".  Być może w tym ustępie, ma kolega rację.

Zaproponowanie kolejnego tematu i niecierpliwe czekanie , aż ktoś się w nim odezwie, nie wydaje mi się najlepszym rozpoczęciem takiej dyskusji. Moim skromnym zdaniem , znacznie lepiej zabrzmiało by gdyby kolega napisał, "Chciał bym zaproponować do przedyskutowania temat, wędrówek z pszczołami. Ja robię to tak. " tu powinien nastąpić opis, jak kolega radzi sobie z tym problemem, opisać przynajmniej jakiś przykład własnej wędrówki z pasieką  na konkretny pożytek, jak wyglądały do tego przygotowania, zarówno w pasiece jak i formalności, i następnie posumować wyniki podjętego czynu.  Nie wiemy gdzie i kiedy kolega wędruje z pasieką. Być może wywozi ją z lipy na wierzbę, i z powrotem, które rosną i kwitną obok siebie. Wielokrotnie koledzy opisywali tu swoje doświadczenia z wędrówkami pasiek, jednak nie wszyscy będą do tego tacy chętni. Wiadomo przecież od dawna, że przepisy formalne dla tej sprawy, nijak się mają do sytuacji jaka wymaga szybkiej decyzji i szybkiej realizacji przerzucenia pasieki na dużą nieraz odległość. W większości przypadków, gdybyśmy chcieli spełniać wszystkie formalności związane z przewiezieniem pasieki, to zamierzony pożytek wykorzystali byśmy,.....w przyszłym roku. Nie ma więc wielu chętnych do opisywania tego, do czego zmusza stan plantacji oraz wymagania chwili, aby dany pożytek mogły pszczoły wykorzystać. Po takim opisie najczęściej zaraz odezwali by się ci, dla których przestrzeganie nawet bzdurnych przepisów jest celem nadrzędnym, i pokazali skrzętnie ile przestępstw popełnił ten pszczelarz.  Jeśli chce kolega wiedzieć jak ja zabieram się za szukanie nowego stanowiska dla pasieki, proszę obejrzeć filmik pod tytułem "nowe pasieczysko", a następnie pokazać lub opisać, jak on to robi. Pozdrawiam.

 

Ps.Niech by kolega jeszcze wykazał, co wędrówki z pszczołami , mają wspólnego z tematem wątku jakim jest "koniec pszczelarstwa".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, dla wielu gospodarka wędrowna jest podstawą bytu i tyle w temacie wspólnego... 

Temat wędrówek przewija się w rozmowach i na spotkaniach i stąd próbowałem go podjąć ale skoro strzeliłem kula w płot... to widzę że ów płot /temat/ od tego się nie zawalił. I trzyma się mocno. 

  Nie mam problemów z wędrówkami bo, jak widać na załączonych zdjęciach, u mnie wierzby kwitną równocześnie z lipą. I wierzby i lipy własnymi ręcami  sadziłem.

  Jak widzę, i czytam powyżej jest dylemat; świadomie łamać nieprzystające do rzeczywistości prawo czy próbować je ucywilizować? Jak na razie zrozumiałem; łamać!!!

  Tylko gdy łamane jest prawo TO SĄ OFIARY BEZPRAWIA... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

  Nie mam problemów z wędrówkami bo, jak widać na załączonych zdjęciach, u mnie wierzby kwitną równocześnie z lipą. I wierzby i lipy własnymi ręcami  sadziłem.

  Jak widzę, i czytam powyżej jest dylemat; świadomie łamać nieprzystające do rzeczywistości prawo czy próbować je ucywilizować? Jak na razie zrozumiałem; łamać!!!

  Tylko gdy łamane jest prawo TO SĄ OFIARY BEZPRAWIA... 

Czyli jest dokładnie tak jak napisałem. Być może to wspólne kwitnienie niektórych gatunków zależy od tego czym są sadzone? Wielu sadzi wierzby i lipy rękoma, a jak widać , należy sadzić "ręcami".

Co do łamania prawa przy wędrówkach, niech kolega Atena poda swoje przemyślenia na ten temat. Prawdopodobnie ma ich wiele. Nie zawsze podczas łamania prawa , zwłaszcza tego nieżyciowego i nie przystającego do realnej rzeczywistości mamy do czynienia z "OFIARAMI BEZPRAWIA". Ale za to znacznie częściej w takim przypadku można trafić na tzw. ofiary losu. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, przemyślenia mam ale czekam na wypowiedzi innych bywalców portalu by móc ich krytykować... Dlaczego to ja mam być zawsze krytykowany jak z czymś się ujawnię? 

  Jak się posadzi "ręcami" to kwitną jednocześnie... Jeżeli sadzi się rękoma/rękami to gatunki kwitną osobno!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie mi koledzy że napiszę w tym wątku, ale tak jestem ciekaw przemyśleń kolegi Ateny, który tu właśnie czeka na wypowiedzi innych bywalców, aby moc je skrytykować. Ponieważ całe życie jestem trochę ryzykant, dam mu tą możliwość, być może przy okazji zapoznamy się z jakimiś istotnymi informacjami, które pod tym warunkiem zgodził się ujawnić.

A więc pierwsza wędrówka w tym sezonie nie była zbyt daleka, około 20 km, i miała na celu poprawienie wiosennych pożytków, a pszczoły zostały przewiezione z terenu o dość dużym napszczeleleniu, na teren gdzie w okolicy pszczół raczej nie było, a pożytki znacznie lepsze aniżeli w miejscu gdzie zimowały i dokonały oblotu. W związku z tym też, nie ujawniła się żadna "ofiara bezprawia" oczywiście mojego, bo żadne służby o tym nie były informowane, ani przeze mnie, ani przez potencjalne "ofiary bezprawia"

Drugą z tegorocznych wędrówek, było przerzucenie części pasieki z terenu stacjonowania do miejsca zamieszkania w związku z pojawieniem się pożytku spadziowego.  Ten przewóz był już na odległość około 250 km, i odbył się szczęśliwie bez strat, chociaż w czasie przewozu byłem dwukrotnie kontrolowany przez policję. Jeden patrol, po zorientowaniu się, że przewożone są pszczoły, odstąpił nawet od kontroli dokumentów, i nie wnikałem czy było to spowodowane strachem czy zaufaniem jakie kiedyś miał pszczelarz w społeczeństwie. Drugi patrol zainteresowany był czy pszczoły nie są kradzione. Zadowolił się jednak zanotowaniem mojego szczegółowego adresu, i krótkim opisem wyglądu przewożonych uli. I to są moje tegoroczne wędrówki.  Pierwsza wędrówka, pozytywnie wpłynęła na wiosenny rozwój pszczół i odebranie pewnej ilości miodu wiosennego, natomiast pszczoły przewiezione na spadź, odpłacają obecnie dobrymi zbiorami. Właśnie po raz trzeci odbieram miód spadziowy z tych rodzin.

 Ile i jakiego miodu odebrałem, może kolegę poinformować użytkownik podpisujący się "kavior" , który zbiera te dane z większości terenu kraju i chętnie dzieli się tymi wiadomościami na naszym forum.  Tyle ja.  Teraz kolej na kolegę Atenę. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mnie obchodzi czym i jak kto przewozi pszczoły. To są sprawy czysto techniczne.  Mnie interesuje jak wyglądają sprawy formalno/etyczno/prawne związane z wędrówką pszczół i pszczelarzy.  Dość nasłuchałem się wzajemnych skarg, że jeden zasiał a drugi zbiera /miód/, najazdów nieznanych pszczelarzy na jakieś miejscowe pożytki. Pyskówki, bójki, podpalenia, nasyłanie policji itp.- to jest problem który, jak sądzę, trzeba dostrzegać i to forum mogłoby próbować jakoś ucywilizować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

  Mnie interesuje jak wyglądają sprawy formalno/etyczno/prawne związane z wędrówką pszczół i pszczelarzy.  Dość nasłuchałem się wzajemnych skarg, że jeden zasiał a drugi zbiera /miód/, najazdów nieznanych pszczelarzy na jakieś miejscowe pożytki.

Trzeba było tak od razu. W tej sytuacji to i ja chętnie posłuchał bym kogoś z tych, których kolega "dość się nasłuchał". Wątpię jednak, aby któryś z nich zechciał tu napisać. Musi więc kolega sam napisać to co od nich usłyszał. A o wymaganiach formalno prawnych, bardzo łatwo się dowiedzieć , podobnie jak o innych przepisach. A jak już się kolega dowie to co chce, to dokąd z tym pójdzie ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję kolego Atena ! Wreszcie  mówisz prozą, a nie poezją. I dlatego wiadomo o co Tobie chodzi. (Za dużo myśli) Tak trzymaj :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż znowu muszę udowadniać że... bo okazuje się że znowu jestem niewiarygodny. Tym razem mam notariusza. 

 Chyba połowa czasu spotkania, w trakcie spotkania na zamku Grodziec w '16 roku, upłynęła na bardzo ostrej dyskusji w tym temacie. "Notariuszem" jest kol. jokaz, zapewne nie odmówiłby potwierdzenia  mojej prawdomówności również kol. Kłak. Sporo rozmawiam indywidualnie z pszczelarzami ale ... nie prowadzę dokumentacji. Sądzę, że temat wróci po 08.07... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe nieporozumienie wynika stąd, że problem ten na Dolnym Śląsku, czy też może w Polsce południowo-zachodniej jest szczególnie nasilony. Nie chciałbym być źle zrozumiany, wszędzie zdarzają się te konflikty, ale każda (w 100% każda, w której ja uczestniczyłem) rozmowa między pszczelarzami różnych kół z tamtych rejonów ma swoją bardzo ostrą część dotyczącą "podjazdów". 

 

Kiedy widać, że rozmawiają ze sobą mądrzy ludzie i nie potrafią znaleźć rozwiązania, na pewno jest to wyzwanie dla ogółu środowiska i tak postrzegam ten, wracający jak bumerang, temat. Podejście daro, przedstawione niedawno, byłoby najsensowniejsze. Przystawił ktoś pasiekę do "twojego"pożytku? Cóż, trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej. Jednak nie wszyscy tak potrafią i w przypływie determinacji pasieki płoną. A to nie prowadzi do żadnego rozwiązania. Jedynie narasta konflikt. Ponieważ on jest (coraz większy jak sądzę), popieram podejście Ateny, że dobrze byłoby jakąś propozycję rozwiązania prawnego razem wymyślić i przedstawić. Czy to w propozycji Ustawy Pszczelarskiej, czy też jako prawo lokalne poprzez uchwały sejmików wojewódzkich, mogłyby takie regulacje zadziałać.

 

Otwarcie przyznaję, że nie mam żadnej propozycji. Nie miałem też sam nigdy sytuacji konfliktowej związanej z dostępem do pożytków. Ale próbujmy - niejedna koncepcja urodziła się z takiego fermentu. Zawsze w takich sytuacjach trzeba oddać trochę wolności na rzecz bezpieczeństwa. Co można oddać a co zyskać w zamian?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe nieporozumienie wynika stąd, że problem ten na Dolnym Śląsku, czy też może w Polsce południowo-zachodniej jest szczególnie nasilony.

Otwarcie przyznaję, że nie mam żadnej propozycji.

Otóż i to. Panie prezesie, jak Pan słusznie zauważył problem takich podjazdów jest na Dolnym Śląsku szczególnie nasilony.  Ale też i sytuacja w środowisku tego regionu jest dość szczególna. Z jednej strony kolega Atena, kolega Jokaz czy nawet wymieniony tu już wcześniej kolega Kłak, którzy chcieli by w sposób ucywilizowany załatwić problem, ale z drugiej strony, w tym samym środowisku , obecny prezydent PZP, działacze np WZP Wrocław, czy jeszcze kilku których z przezorności wymieniać nie będę, którzy to w żaden sposób dogadać się nie chcą, a wręcz niektórzy z nich, mają niemałe dokonania z przeszłości właśnie w tej dziedzinie. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to proszę dowiedzieć się, jakie zwyczaje i zasady praktykował obecny prezydent PZP, obecnie prezes Związku w Legnicy, kiedy jeszcze był prezesem WZP w Zielonej Górze? Czy myślicie koledzy, że gdyby tu na tym forum, udało się wypracować jak najlepsze rozwiązania prawne dotyczące wędrówek z pszczołami, ci ludzie by się do nich dostosowali?? Wybaczcie, ale nawet naiwność ma swoje granice. Każdy przepis określający zasady współdziałania między ludźmi, jest przygotowywany dla ludzi prezentujących pewne normy etyczne i zasady "żyj i daj żyć innym" . Jeśli tego zabraknie, najlepsze przepisy niczego nie poprawią. Mogą natomiast być, i tak najczęściej się dzieje, chomątem , założonym sobie przez pomysłodawcę, które tylko jego będzie uwierało. Tam gdzie brak dobrej woli, żaden przepis nie pomoże. Napisał pan Prezes że nie miał jeszcze żadnej sytuacji konfliktowej przy wędrówkach,  ja mogę napisać to samo wobec siebie. A wiecie koledzy , że pasieki nasze przemierzają duże przestrzenie i okazji do konfliktów było by wiele , ale decydujące w tej sprawie jest ludzkie podejście tego , który pasiekę przewozi . Jeśli on , przygotowując się do wędrówki, nie weźmie pod uwagę czynnika ludzkiego i dobrej woli, najbardziej rozbudowane uregulowania prawne, nic nie pomogą, a mogą tak utrudnić proces wędrówki, że uczciwie podchodzący do tego pszczelarz, nie zdąży na żaden zaplanowany pożytek. Wobec sytuacji jaka jest nie tylko na Dolnym Śląsku, ale może pojawić się w każdym zakątku naszego kraju, zawsze najważniejszy będzie czynnik ludzki. Tak jest nie tylko przy wędrówkach z pszczołami, ale w każdej dziedzinie ludzkiego współżycia. Mamy bardzo dobre przepisy i kodeksy, oraz.........pełne więzienia.  Mamy bardzo wiele obszarów życia na co dzień, gdzie patologie są częste, i prawie codzienne ich pokazywanie w mediach, nie ma wpływu na poprawę w nich sytuacji. Trudno więc uwierzyć , aby najlepsze wypracowane zasady wędrówek z pszczołami, zmieniły coś w tej sprawie. Ludzie nie posiadający dobrej woli i poszanowania innych, będą udawali że tego forum nie czytają , a obowiązujących w tej sprawie przepisów nie znają. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolność nie jedno ma imię. W USA każdy może mieć w kieszeni gnata ale każdy musi się liczyć z tym że jak go użyje niewłaściwie sąd może mu zafundować krzesło z napięciem 3000V. 

  Skąd to przeświadczenie że jakieś uregulowania prawne będą JEDYNIE kulą u nogi pszczelarzy.  Dolny Śląsk jakimś wrednym regionem? A może inaczej -nie ma termometru - nie ma gorączki!!!  PROBLEM jest i u nas o nim się mówi!!!   W innych regionach pełna idylla. Pozazdrościć pszczelarzom żyjącym rajskich krainach gdzie miłość i zrozumienie panuje wśród braci pszczelarskiej. Chociaż, chyba jakiś konflikt się tli wokół chałupy w Kamiannej???

  Czy ludzie /pszczelarze dostosowali by się do wprowadzonych praw? NIE ??? A to dlaczego? Stoją ponad/poza prawem? 

   Może moja naiwność "przekroczyła wszelkie granice" ale do tych "granic" podąża również p. prezes, p. borden... 

   Może jak będą płonęły kolejne pawilony/pasieki światło odbite oświeci tych którzy uważają podobnie jak Żyd idący na wojnę który mówił do swojej Salci; będę zabijał tych z drugiej strony. A jak zabiją ciebie? Pyta Salci. A mnie to za co? 

   Zaproponowałem by na forum przedstawić koła/inne organizacje pszczelarskie gdzie panują przykładne stosunki między pszczelarzami, gdzie nie ma konfliktów itd,itp... i ... nikt nie zabrał głosu.  Tak dobrze że nie ma o czym informować, czy, zazdrośnie strzegąc swojego szczęścia, nie dzielić się z innymi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...