Skocz do zawartości

Beata i Andrzej

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    47
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Beata i Andrzej

  1. Beata i Andrzej

    Matki

    Czy uważasz że pominięto cokolwiek w czasie wykonywania badań naszych pszczół ? Myślę i wiem że były sprawdzane bardzo dokładnie i skrupulatnie, a Pan Adam Teofilski i jego program były decydującymi w zakwalifikowaniu naszych pszczół do rasy włoskiej. Oczywiście nie pominięto danych Ruttnera , sprawdzenia tomentum i wielu innych cech. Mieli pełne ręce roboty. I małe pytanie . Jak można porównywać jakąkolwiek rasę do Buckfastów będących krzyżówką ras i nie mających wzorca rasy z tego powodu że każdy Buckfast jest inny i nie przekazują wiernie swoich cech ? Nie można
  2. Beata i Andrzej

    Matki

    Pisałem w odpowiedzi na pytanie i prośbę jednego z pszczelarzy żeby przekonać go do kupowania matek hodowlanych. Pasożytniczym sposobem hodowli nazwałem nie pszczelarzy, tylko sposób uzyskiwania matek pszczelich. Hodując z pokolenia na pokolenie , a korzystając z inwestycji innych okolicznych pszczelarzy w matki hodowlane i trutnie które po tych matkach wprowadzają w okolicy pulę genów ras czystych i o znanym pochodzeniu i cechach. Wielu twierdzi że uzyskuje lokalne pszczoły które w rzeczywistości zależą od jego sąsiadów pszczelarzy. Pisząc do mnie o zaśmiecaniu "byle czym" okolicy trutniami które obniżają zimotrwałość w pasiekach, chyba normalnym było napisać że nie wpływają na to rasy i linie hodowane od dawna, jak i nasze pszczoły które pochodzą z rejonów gdzie cecha ta warunkuje ich przeżycie. Nie wiem gdzie obraziłem innych hodowców, bo nigdzie nie pisałem o tym że matki z hodowli zarejestrowanych są do niczego. To raczej wypowiedzi innych pszczelarzy do tego prowadzą. I nie piszę o tym jako hodowca nowej linii hodowlanej, ale jako pszczelarz który przez długie lata kupował matki innych ras i z nich korzystał. Nie wiem ile trzeba mieć w sobie nienawiści do żółtego koloru u pszczół żeby w ten sposób nas zaatakować ? Do tej pory mamy w pasiece pszczoły kaukaskie innych hodowców z którymi widzimy sens pracy i dalszych ocen krzyżówek użytkowych. A planujemy taką samą ocenę terenową z krainkami pochodzącymi z Polskich hodowli. Napisał Pan tyle wątków których wcale nie poruszałem w dyskusji, że zastanawiam się czy są tak samo uzasadnione jak wypowiedź że wyraża Pan zdanie całej Polski. Ciekawe jak to odbiorą ci którzy swoje pasieki przestawiają całkowicie na pszczoły włoskie i to właśnie w tych wyizolowanych terenach ze spadzią iglastą ? Czyżby i oni byli w błędzie i nie potrafią ekonomicznie liczyć ? Szkoda że tyle pretensji ma pan pod naszym adresem, nie rozumiejąc tego co napisałem wcześniej i niewiele wiedząc o naszej hodowli. Może inne mamy podejście do ras do tej pory masowo występujących w Polskich pasiekach, ale nie oznacza to że twierdzimy ze są złe. Inaczej nie byłoby ich w naszej pasiece i nie prowadzilibyśmy obserwacji z możliwości tworzenia krzyżówek użytkowych. Życzę udanego roku 2019 i pełnych beczek miodu. A przede wszystkim zmiany nastawienia do tego co nowe i dobre.
  3. Beata i Andrzej

    Matki

    Miałem nadzieję że na Polance coś się zmieniło od ostatnich naszych wpisów, ale jest po staremu. Panie Karpacki. Z dyskusji o tym jaki ma sens wymiana matek pszczelich i zakup ich w hodowlach zachowania czystości rasy, czy też krzyżowniczych, przeszedł Pan do wyrażenia swojego osobistego zdania na temat wprowadzenia oficjalnie nowej rasy do pasiek towarowych. Nowa rasa, tylko dlatego bowiem do tej pory pomimo licznych prób nie udało się znaleźć właściwego materiału hodowlanego. Nam też nie przyszło to lekko. Ale pszczoły włoskie były od dawna wpisane w programy hodowlane, jako czwarta uznana rasa z możliwością hodowli na terytorium Polski. Pasieki też nie prowadzę trzy dni, ale w tym roku jest właśnie 40 rocznica od momentu kiedy samodzielnie zacząłem przygodę z pszczołami i już 38 lat temu pierwszy raz pojawiły się w naszej pasiece pszczoły włoskie. Prawdziwe z takimi cechami których szukałem ponad 30 lat i nie mogłem znaleźć. To były pszczoły które mi jako młodziutkiemu pszczelarzowi w porównaniu do innych które miałem w pasiece, nawet w pokoleniu F2 przynosiły pełne zadowolenie z pszczelarstwa. Łagodność, miodność, nierojliwość, dynamiczny rozwój i zdrowotność. Ten ostatni punkt był najważniejszy. Przykro było patrzeć gdy w ulach z innymi rasami rodzinki zamierały w oczach gnębione przez warrozę która właśnie weszła do naszych pasiek. Wiadomo jak wyglądało leczenie pszczół w tamtych czasach - tragiczne i chaotyczne początki Te rodzinki z pszczołami włoskimi trzymały się i to dzięki nim pasieka nie kulała przez pierwsze lata, gdy inni żegnali się z pszczołami . Dlatego tak wytrwale szukałem takich samych pszczół. Nie zaśmiecałem rynku sprzedażą, bowiem matki były tylko dla mojej pasieki i znajomych pszczelarzy. Nasza pasieka była pasieką wędrowną nastawioną na miód. Pan tak się wyraża o naszych obecnie hodowanych włoskich pszczołach jakby nigdy nie miał z nimi do czynienia. Może nieszczęśliwie kupił Pan inne żółte pszczoły które nie wiadomo nawet czy były "Włoszkami". Bo jeżeli nigdy nie wprowadził Pan tego koloru do swojej pasieki, to zupełnie nie rozumie negatywnego nastawienia. Na bazie włoskich pszczół powstały liczne krzyżówki i hybrydy które są i zajmują czołowe miejsce w wielu pasiekach na całym świecie. Nasze matki są wyhodowane z 2 linii zakupionych w pasiekach i placówkach hodowlanych Finlandii, gdzie od wielu lat ( 30 lat ) były selekcjonowane na uzyskanie jak najlepszych cech dla tamtych srogich rejonów. A jedna z linii pochodzi z rejony koła podbiegunowego. Stawiano tam nacisk na zimotrwałość , szybki rozwój wiosenny i utrzymanie czerwienia przez cały letni sezon, oraz na wyselekcjonowanie pszczół bardzo dobrze wykorzystujących pożytki spadziowe. Przy tym nie zanikła cecha długiego języczka , który przy korzystaniu z pożytków nektarowych udostępnia tym pszczołom nektar ze wszystkich kwiatów. Nie złamaliśmy prawa wprowadzając te pszczoły na rynek, przecież są zarejestrowane, a pasieka jest zgłoszona do KCHZ . Nie jest to "COŚ" niepewnego i zaśmiecającego pasieki w Polsce. A jeżeli w pasiekach towarowych są w większości matki pszczołami w pokoleniu F1, czyli uzyskiwane od matek reprodukcyjnych i zarodowych, to pojawienie się trutni F0 od matek użytkowych rasy włoskiej nie stanowi żadnego zagrożenia dla tych pasiek, a wręcz przeciwnie. Tyle dobrych i utrwalonych cech trutni włoskich, w pokoleniu F1 i F2 przynosi jedynie korzyść w postaci heterozji. W jakim stopniu, dopiero jestem na etapie sprawdzania. W tym sezonie sprawdzałem 3 krzyżówki użytkowe. Dwie z dwoma liniami krainki i jedną z pszczołą kaukaską. Krzyżówki w obydwie strony, czyli włoskie matki unasienione trutniami kaukaskimi i kraińskimi, jak i matki kraińskie i kaukaskie unasienione trutniami włoskimi. Wyniki są bardzo ciekawe i pozytywne. Oficjalnie napiszę tylko że krzyżówki z pszczołami kaukaskimi dały większe i bardziej wymierne korzyści . W 2019 roku takie krzyżówki będą oceniane w ocenie terenowej i oficjalne wyniki będą dostępne dla wszystkich. A nasze pszczoły są już w wielu pasiekach i w terenach spadzi iglastej, gdzie sprawują sie całkiem dobrze według opinii właścicieli pasiek. Dlatego z wydanie opinii na wyrost z Pana strony jest dla mnie zaskakujące. I nie wywyższamy się ponad innych hodowców z pasiekami hodowlanymi zarejestrowanymi w KCHZ, bowiem jestem przekonany o słuszności istnienia tych pasiek i sensie kupowania w nich matek do pasiek towarowych. Inaczej podchodzę, tak jak i pan do pasiek oferujących na rynku markę bez marki, czyli nie wiadomo co. Przecież w Polsce żółte pszczoły są już od dawna i tak jak pan wspomniał zaśmiecają często genetycznie całe pogłowie pszczół, ale dzieje się tak też i z pszczołami o ciemnym umaszczeniu. Tu nawet zwolennicy pszczoły kraińskiej nie są w stanie stwierdzić gołym okiem czy są to krainki, czy też BF i liczne mieszańce kupowane przez pszczelarzy wcale w nie mniejszych ilościach jak matki hodowlane. A walka z żółtym jednym czy dwoma tergitami na odwłoku i tylko na podstawie tego koloru, jest pomyłką. Są przecież brązowe krainki, są krainki Cordovan które mają potwierdzone pochodzenie, wyglądają jak włoska linia Cordovan. A pszczoła Złota Amerykańska ma morfometrycznie takie same wyniki jak większość krainek i jedynie color powstrzymuje kontrolujących przynależność do rasy przed podpisaniem dokumentów zatwierdzających je jako krainki. Jeszcze raz napiszę że popieram i widzę sens w prowadzeniu hodowli zachowania czystości rasy, ale pewne uprzedzenia należałoby najpierw sprawdzić ,a później negować coś, albo pochwalić. Większość krainek będących w Polsce to też pszczoły z importu z różnych rejonów geograficznych, o różnych cechach użytkowych i różnym przystosowaniu do danych warunków atmosferycznych. Zamiast walczyć poprzez negowanie wszystkiego co żółte, może lepiej byłoby do namawiania do hodowania matek pszczelich , ale zgodnie z pewnymi zasadami narzucanymi przez KCHZ. Czyli do rejestracji pasiek, a pszczelarzy tym samym namawiać do kupowania matek właśnie w takich pasiekach. Oczywiście o odpowiedniej jakości. Hodowle prowadzone tylko według swojej klasyfikacji i reżimu, z czasem i tak prowadzą do utworzenia swojego Buckfasta który z czystością rasy często przestaje mieć cokolwiek wspólnego.
  4. Beata i Andrzej

    Matki

    Nie wiem co jest złego w zakupie matek o sprawdzonym pochodzeniu wnoszących do każdej pasieki i sąsiadujących z daną pasieką wybraną przez pszczelarza pulę genów. Narzekacie na jakość matek ze względu na ich wielkość, sposób w jaki były wyhodowane, a nawet ktoś napisał że matki kupowane w hodowli często nie są tymi matkami i nie o takim pochodzeniu jakie powinny być i zostały zamówione. Dosłownie to stwierdza że hodowane są matki od matek przypadkowych , a nie reprodukcujnych i zarodowych. Ten ostatni problem jest prawie niemożliwy do skontrolowania w czasie zakupu. Ale rozmiar matek pszczelich , czy ewidentne niewłaściwe umaszczenie można zauważyć i odpowiednio na to reagować zwracając matki do hodowli , a ostatecznie pewnie i można o tym powiadomić KOWR podając niezgodność matek z zamówieniem. To mogą skontrolować , tak jak wyłapano nieodpowiednie matki w refundowanych odkładach. Przecież odbierając wątpliwej jakości matki refundowane , społeczeństwo przyzwoliło na taką sprzedaż. Jednak od czasu gdy weszła sprzedaż matek z refundacją, ilość wymienianych matek w pasiekach na konkretne matki danej rasy zwiększyła się wielokrotnie i obecnie zapotrzebowanie wciąż rośnie. Tu trzeba zauważyć że narzekanie jest w stosunku do zakupu "słabych" matek z hodowli zarejestrowanych. Ale ilu pszczelarzy w swojej wiedzy i niewiedzy kupuje matki ze źródeł które całe potwierdzenie pochodzenia matki i przynależności do danej rasy ma w normalnym słonym zapewnieniu ? Tłumaczenie o drugim obiegu matek reprodukcyjnych i sprzedaż matek po zakupionych jednodniówkach jest procederem dla wielu normalnym. Nie ma to często nic wspólnego z jakością matek. Teraz odpowiedź bezpośrednia do zadanego pytania: Atena, czy bycie i hodowla matek z własnej pasieki o wysokiej jakości w pokoleniu F1 i F2 zaczynasz z materiału wcześniej nabytego w hodowli ? Czy Twoje kolejne pokolenia F3 i F15 będą jakościowo dobre i będą miały określone cechy jeżeli nie spotkają się z trutniami czystej rasy o odpowiednich cechach urodzonych z matek zakupionych w hodowlach przez innych pszczelarzy z okolicy. I znowu potrzebne są trutnie od matek hodowlanych. Możesz oczywiście nie kupować matek z hodowli, ale staniesz się takim małym pasożytem korzystającym z zakupionych matek przez innych pszczelarzy. Tylko proszę bez obrazy osobistej . Mam jeszcze inne pytanie tak, jak wcześniej wspomniałem, ale nie mam czasu teraz. Napiszę pod wieczór.
  5. Tak jak panowie piszecie. Pszczelarz z praktyką zawsze zna sposoby na wytrucie , czy zrabowanie pasieki sąsiada. Tylko dlaczego tyle nienawiści się pojawia gdy komuś dobrze coś wychodzi. A tak było w przypadku Rafała. Większe ilości miodu z ula, ładna pasieka i plany rozbudowy - tylko nikt nie wiedział że nowe odkłady od wiosny miały wyjechać w inny teren. Jakby ktoś tylko zechciał pomyśleć, to okazałoby się że to co robił Rafał, przynosiło tylko plusy dla okolicy. Ale tak to już jest jak komuś się wiedzie. Rośnie zazdrość, ale żeby aż tak ? Pomoc ze strony związku, to faktycznie jest w pewien sposób ograniczona. Ale sama reakcja na nieszczęście i jakby z łaski wysłanie kogoś do komisji, to działa na poszkodowanego negatywnie. Znowu okazuje się ze jesteś dobry jak się zapiszesz i opłacisz składki. Bo nic poza tym. Nie wszędzie to tak działa, ale w większości wypadków. Pozostaje tylko czekać. Ostrzec innych o tym co się stało i brać się za odbudowę strat, jeżeli będzie z czego. Za późno było na ponowne zakarmianie pszczół na nowych ramkach z węzą. Wyrzucone były wszystkie ramki z czerwiem i pokarmem niezasklepionym, a mimo wszystko jeszcze widać działanie powolne trucizny na pszczoły. Może być tak ze skumulowana w organizmach robotnic daje znać po pewnym czasie. A może przeniknęła wszędzie z martwych pszczół czy też w wyniku parowania w ulu. Teraz pozostaje czekać do wiosny. Kilka rodzinek 2-4 ramkowych nie wróżą dynamicznego startu, ale powoli się rozwiną. I dlatego pomoc oferowana przez innych jest tak potrzebna i zbawienna dla tej pasieki. Z każdej rodziny otrzymanej na wiosnę można zrobić sporo odkładów, a każdy nowy odkład latem, to już bajka dla pszczelarza. Dobrze że są tacy co mają chęć pomóc.
  6. Rozbieżność czasowa, jest, ale wynika tylko z odbioru relacji, a nie wiem co sam Rafał gdzieś tam podawał do wiadomości. Do mnie zadzwonił około 19.00 i jeszcze był w trakcie działania. Czyli informowania starostwa i innych. Nawet radził się czy kogoś nie pominął. Ale nie ma tu nieprawdy. 14.45 to praktycznie 15.00 i do 19.00 to praktycznie ledwo można było się zorientować w wielkości szkód poniesionych w pasiece. Najważniejsze jest to że właśnie brak wpływu danej substancji na inne pszczoły daje dwa możliwe rozwiązania tej sytuacji. Pierwsze to że ktoś podający truciznę w terenie i niekoniecznie daleko od pasieki, miał czas na pozamykanie wylotków u pszczół. Drugi wariant to podanie trucizny bezpośrednio do uli. Na innych forach padło nawet stwierdzenie że może właściciel pasieki sam sobie otruł pszczoły, ale to był cios poniżej pasa. Inwestycje poniesione z rozwojem pasieki, zakup dużej ilości nowych matek do utworzonych rodzinek i chęć startu wiosennego z odnowionym pogłowiem pszczół, same z siebie dementują takie podejrzenie. Jako pszczelarz nawet nie mogę sobie wyobrazić jak można pójść i zatruć swoje pszczoły. Dobrze ze staracie się coś wyjaśnić, ale równie ważne jest spokojne 5 minut rozważania czy ktoś gdzieś czegoś nie powiedział , co by mogło naprowadzić na sprawcę czynu. Pomoc zaoferowali ludzie z Polski, znajomi z portali, ale nie miejscowe koło. Chyba że w ostatnim tygodniu coś się zmieniło. Związek wojewódzki też nie wiadomo czy słyszał o zdarzeniu, a jak tak to czy przynajmniej zaoferował ktoś wsparcie w działaniu ?
  7. I konferencja pszczelarska "Pszczoła włoska w Polsce - Pasieka Cegiełko" 30 maja 2018 roku. Data ważna dla nas i naszej pracy hodowlanej związanej z hodowlą pszczół włoskich w Polsce. Od kilku lat realizujemy program hodowlany, jako pasieka hodowlana genetycznego doskonalenia pszczół rasy włoskiej a. mellifera ligustica linii Regine. Okres ten poświęcony był wyszukiwaniu materiału genetycznego w całej Europie i odpowiedniego dobierania par rodzicielskich w celu uzyskania linii hodowlanej pszczół włoskich zgodnej ze wzorcem rasy. W tym czasie przeprowadziliśmy szereg obserwacji tych pszczół w naszej pasiece, jak i w pasiekach innych pszczelarzy. Ocena stacjonarna prowadzona była zgodnie z metodyką dla wszystkich pszczół rasowych i poszerzona o behawior higieniczności pszczół. Bardzo żmudne badanie wykonane na zasadzie pin testu, ale bardzo ważne. Ważne dla nas hodowców jako wrodzona odporność pszczół na choroby i czynniki chorobotwórcze. Właśnie ta cecha umieszczona w metodyce oceny pszczół hodowanych , decyduje i ma bezpośredni wpływ na selekcję matek pszczelich przeznaczonych do dalszej hodowli. W trzystopniowej skali oceny, rodziny pszczele nigdy nie otrzymały 1 punktu, który jednocześnie odrzucał je z dalszej hodowli. 2 i 3 punkty dostawały rodziny pszczele w zależności od czasu potrzebnego na oczyszczenie 100 kontrolnych komórek w przeciągu 12 i 24 godzin. To oznacza że nawet nieselekcjonowane na tą cechę pszczoły, wykazują wysoką higieniczność. A co za tym idzie minimalizuje się prawdopodobieństwo wystąpienia chorób w rodzinie pszczelej i całej pasiece. Nie tylko te ciekawe cechy zostały przez nas zauważone. Dużo innych i ciekawych zachowań tych pszczół powodowały liczne telefony i dyskusje z pszczelarzami mającymi nasze a.m.ligRegine w swoich pasiekach. Dzięki podzieleniu naszej pasieki na 5 pasieczysk, w różnych warunkach terenowych i pożytkowych mogliśmy przez kilka lat zaobserwować różne reakcje pszczół włoskich na różne bodźce zewnętrzne. Mogliśmy wprowadzić różne sposoby gospodarki pasiecznej i dzięki temu odkryć dużo ciekawych cech indywidualnych dla tej rasy. Dlatego też po namowie wielu pszczelarzy postanowiliśmy zorganizować konferencję pszczelarską. Na której będziemy chcieli przekazać własne obserwacje i spostrzeżenia pszczelarzom zainteresowanym wykorzystaniem w swojej pasiece towarowej wszystkich cech pszczół włoskich, w celu podniesienia produkcji miodu , wosku i mleczka pszczelego. Konferencja ta ma też na celu obalenie mitów krążących w świecie pszczelarskim wokół pszczół włoskich, których do tej pory w rzeczywistości nie było w Polsce. A nawet jeżeli były, to nie wiadomo było czy są to rzeczywiście pszczoły włoskie. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do wzięcia udziału w konferencji która odbędzie się 09 grudnia w 2018 roku w miejscowości Czarnolas położonej pomiędzy Puławami i Zwoleniem https://www.google.pl/maps/place/Pod+Lip%C4%85.+Bar+gastronomiczny.+Filipiak+M./@51.4313203,21.6971769,15z/data=!4m13!1m7!3m6!1s0x471886afce03d939:0xd132686d28c33dfc!2s26-720+Czarnolas!3b1!8m2!3d51.4313212!4d21.7059317!3m4!1s0x0:0x62c6a9e4183a2bf0!8m2!3d51.4294809!4d21.7035744?hl=pl
  8. Miałem usunąć wpis. Nie zauważyłem ostatnich zamieszczonych w tej dyskusji. jakoś tak szybko przewinęły mi się. Ale zostawiam te kilka słów bowiem sytuacja u Rafała może się powtórzyć, a pszczelarze coraz częściej niszczą jeden drugiego. Nie zauważyłem tu wpisu samego poszkodowanego. Ale jako dobry znajomy znam szczegóły tego zatrucia bezpośrednio od Rafała - pszczelarza któremu otruto pszczoły. Pasieka przygotowana była do zimowli w sposób wzorowy. Pszczoły wyleczone od warrozy preparatami dostępnymi oficjalnie do walki z warrozą. PLW nie znalazł żadnych uchybień ze strony poszkodowanego. Jednak wracając do dnia kiedy to pszczelarz zauważył skutki działania trucizny, a było to pod wieczór gdy poszedł po całodziennych obowiązkach do pasieki. Jeszcze tego samego dnia w godzinach wieczornych poinformował policję i wysłał wiadomości e-mail do starostwa, prezesa związku pszczelarskiego i PIORIN. Policja wkroczyła natychmiast po przyjęciu zgłoszenia, pobrali nawet próbki i rozpoczęli dochodzenie w sprawie wytrucia. Do dzisiaj nic ciekawego nie znaleźli, ale postępowania nie zawiesili z powodu użycia środka chemicznego o zastosowaniu specjalistycznym służącym do dezynfekcji pomieszczeń po składowaniu nasion zbóż i tylko w obiektach zamkniętych. Niedostępny w sprzedaży w sklepach ogrodniczych. Jednak wynik z środkiem toksycznym właściciel pasieki otrzymał dopiero po miesiącu z powodu długiego procesu poszukiwania substancji toksycznej , której ilość była przekroczona wielokrotnie niż w normalnym zastosowaniu, ale nikt się nie spodziewał że właśnie takiej substancji mogli użyć sprawcy. Udział osób trzecich działających z premedytacją jest ciągle brany pod uwagę z tego powodu że pasieki będące niedaleko miejsca otrucia nie ucierpiały w najmniejszym stopniu i nie było widać w nich oznak zatrucia. Drugą przykrą sprawą jest fakt, że poinformowany prezes Koła Pszczelarzy , nie kontaktował się z poszkodowanym, a do składu inspekcji zwołanej do stwierdzenia zatrucia w pasiece wytypował zupełnie innego pszczelarza. Starostwo zebrało komisje w trybie natychmiastowym i już kolejnego dnia byli u poszkodowanego pszczelarza. Rafał jest pszczelarzem o dużej wiedzy pszczelarskiej i właśnie w tym roku był na etapie powiększania pasieki która była jego oczkiem w głowie, ale nie głównym źródłem utrzymania i pracy . Na co dzień Rafał zajmuje się sadzonkami roślin ozdobnych i miododajnych. Jedyna pomoc oferowana Rafałowi to znajomi pszczelarze, ale nie z okolicy zamieszkania. Większe pasieki oferowały do 20 odkładów, ale są i tacy pszczelarze którzy mając 2 rodziny pszczele kazali zgłosić się po jedną z nich żeby Rafał bezpłatnie przewiózł do siebie i odnowił swoją pasiekę. Niektórzy wpłacili do Rafała i pieniądze, których część Rafał postanowił użyć do odbudowy pasieki. Ale pozostałą kwotę chce przeznaczyć na : ..... planów jest cała masa, ale wszystkie związane są z niesieniem pomocy innym , edukacją i ...... Piszę trzy kropki, bowiem ciągle się zastanawia jak najlepiej zagospodarować te pieniądze. Nie chce żeby zmarnowała się chociaż jedna złotówka.
  9. Przyglądam się dyskusji z boku i zastanawiam do kogo Państwo piszecie? Czy egzotyczne to jakieś Buckwasty o zróżnicowanym pochodzeniu, lub w liniach F16, nie mających w sobie nic z Buckfasta ? A może piszecie o jakiś czarnych pszczołach sprowadzanych do Polski ze wszystkich stron świata? Czy może dotyczy to pszczół włoskich. Dopuszczonych do hodowli w Polsce jako jedna z 4 ras. Pan Karpacki wspomina o zmianach we wzorcu. Powiem krótko. Dopisanie dodatkowej cechy która w dzisiejszych latach jest bardzo ważna, to też zmiana i selekcja w obrębie danej linii hodowlanej powinna być prowadzona w obrębie danej cechy. Jednak nie świadczy to o zmianie całego wzorca, tego podstawowego dotyczącego rasy. Jeżeli chodzi o to co z hodowli do tej pory było sprzedawane, a co hodowane w zgodności z dokumentacją, To chyba wyłącznie etyka zawodowa i sumienność hodowców. I nie wrzucajmy wszystkich hodowców do jednego worka. Jeżeli jednak ma Pan potwierdzone informacje, kto jest nie sumienny, kto ma za małą wiedzę, kto się niewłaściwie zajmuje hodowlą, proszę pisać otwarcie. Czy nie będzie to początek lepszego jutra ? Podważacie autorytet hodowców i nie rozdzielacie "Hodowców" i "hodowców" , to tylko czepianie się do niczego. Nie wiadomo o kim piszecie. Reguły dotyczące hodowli matek pszczelich można obwarować aktami prawnymi i zredukować do minimum niekontrolowane rozmnażanie. Może na tej samej zasadzie jak sprzedaż psów. Twierdzono ze się nie uda i mieli rację, ale pseudo hodowle zeszły do podziemia i są bardzo zredukowane. Zainteresował mnie temat i obserwuję co piszecie. Jednak wydaje mi się że pisząc ogólnikami, to taka zabawa w kotka i myszkę. Pisać coś to konkretnie. Zgadzać się z kimś, lub nie zgadzać. Tylko tu nie wiadomo o co chodzi? A Polanka jest na tyle prężnym stowarzyszeniem , że nadzieja jest na pewne zmiany. Jeżeli chodzi o wpływ na matki hodowlane wolno latających trutni różnych ras, to zjawisko było, jest i będzie. Zazwyczaj skutkuje efektem heterozji jak w pokoleniu F1. Ale wymyślono inseminację, która jest podstawą w hodowlach. Zaśmiecanie materiału ? W strzykawce ? Wydaje się nie możliwe. Jeżeli tego ktoś nie potrafi opanować, to już faktycznie nie powinien hodować. Dla mnie inne pszczoły, to te które w Europie nie powinny się nigdy pokazać. Mają swoje środowisko i tam od wieków były i być powinny.
  10. Jest w metodyce, jest w wymaganiach minimalnych i wzorcu rasy. I ma być wprowadzany do wszystkich programów. Nie sam to wymyślam, a odgórnie wszystko jest sprawdzane i są nanoszone poprawki, jeżeli są konieczne.
  11. Nie wiem czy problem nie dotyczy naszego kraju?. W tamtym roku żuczek pojawił się na Litwie. Nie ma wiadomości i informacji czy wytrzymał poprzednią zimę, ale wiadomo jak to jest z takimi informacjami. Pojawiają się po latach, kiedy to ciężko ustalić jaką drogą przybył. Tak samo dotyczy to Austrii i innych krajów. Niemcy w jednym z komunikatów pszczelarskich ( przeczytałem go niedawno, ale nie mogę znaleźć linka) poinformowali że robią pas izolacyjny szerokości 30 km. Oglądając wypowiedzi włoskich pszczelarzy, tylko dobra zima z temperaturą około -10 stopni trwająca przez dłuższy czas jest w stanie tak przemrozić ziemię żeby unicestwić larwy żuczka. Ostatnie lata nie bardzo sprzyjały takiemu biologicznemu wyniszczeniu w naszych warunkach klimatycznych. Nie piszmy ze nam nie grozi, potem będzie za późno na reakcje.
  12. Napisałem to na podstawie informacji z KCHZ, gdzie wspólnie zastanawiano się jak dodać to do wzorca rasy. Może o ten zapis chodziło, ale jeżeli są inne pasieki to bardzo się cieszę z tego powodu.
  13. Przepraszam , jeżeli moja wypowiedź zabrzmiała jak reklama, ale nauczony reakcją ludzi na innych forach, wiem że tylko wyczerpująca wypowiedź, może rozwiać wątpliwości innych pszczelarzy. A nie sposób tego zrobić nie pisząc o pasiece i sposobie hodowli. To zagadnienie musi być poparte odpowiednimi ustawami i przepisami. W dodatku powinny być środki na przeciwdziałanie tym którzy nie podporządkują się nowym ustawom. Myślę że skierowanie hodowli matek pszczelich do pasiek zgłoszonych w KCHZ i objętym programem hodowlanym załatwiło by cały problem, a jeżeli nawet nie od razu, to w krótkim czasie. Nie ma większego problemu żeby hodowcy zgłaszali się do KCHZ w celu otworzenia hodowli krzyżowniczych. To najłatwiejsza opcja. Importerzy mogą rozpocząć prace nad genetycznym doskonaleniem pogłowia pszczół. To już bardziej skomplikowane zadanie, ale możliwe do zrealizowania. Sprzedaż z innych pasiek można łatwo wyłapać na podstawie ogłoszeń, tak jak to się dzieje we Włoszech. Co prawda nie dotyczy to tylko sprzedaży matek pszczelich , ale i produktów uzyskiwanych z pasiek z rejonu objętego kwarantanną z powodu żuczka ulowego. Legalna sprzedaż jest ścigana i nakładane są kary w wysokości 4000 ⏠za nieudostępnienie do wglądu pasieki, nie zgłoszenie do elektronicznego rejestru pasiek i za sprzedaż . Pszczelarze z tych rejonów opuszczają Włochy, przenoszą się do krajów gdzie nie ma żuczka, jak i do innych rejonów Włoch. Ale cała akcja jest w pełni poparta przez rząd, a reakcja na ogłoszenia jest natychmiastowa i każdy ma tylko 3 dni na dobrowolne wytłumaczenie się z procederu łamania prawa. Można wszystko, tylko trzeba chcieć.
  14. Myślę że wstępna weryfikacja jest możliwa dzięki programowi "skrzydlak", można określić przynależność do rasy, a nawet linii hodowlanej. Jeżeli nawet nie jest jeszcze dostępny dla wszystkich, to obcinając skrzydełka pszczół robotnic i wykonując ich skan, można dostać wynik badania pod tym linkiem: http://apiclass.mnhn.fr/
  15. Minęło troszkę czasu od momentu jak zarejestrowałem się na tym forum jako członek "Polanki". Dlatego zacznę od początku. Obecnie to: Pasieka hodowlana genetycznego doskonalenia pszczół rasy włoskiej ( Apis mellifera ligustica ) linii Regine Beata i Andrzej Cegiełko i Realizujemy program hodowlany Krajowego Centrum Hodowli Zwierząt w Warszawie Od 3 lat gromadzimy materiał hodowlany pszczół włoskich w celu dalszej hodowli. Jest to jedna z 4 ras uznanych w Polsce i dopuszczonych do hodowli. Obecnie mamy namnożony materiał genetyczny w ilości ponad 100 matek pszczelich czystej rasy, z czego 57 jest zgłoszone do KCHZ dla których są otwarte księgi i po stwierdzeniu przezimowania będą wpisane jako matki czystej rasy Apis Mellifera Ligustica Regine. Regine to zatwierdzona nazwa naszej linii hodowlanej i zgłoszonej do KCHZ. Jeżeli chodzi o import matek pszczelich, to wszystkie które do nas dotarły, były otwierane z przesyłki w Instytucie Ogrodnictwa Zakład Pszczelnictwa w Puławach. Cały czas ściśle współpracujemy z tą placówką. Oprócz tego mamy osobę - przedstawiciela KCHZ, nadzorującego przebieg hodowli tych pszczół w naszej pasiece. Po sprowadzeniu matek pszczelich z Włoch 3 lata temu , szybko okazało się że matki zakupione tam, pomimo załączanych certyfikatów czystości rasy, nie nadają się do dalszej hodowli. Nie spełniały wymogów wzorca rasy, okazały się krzyżówkami. Tylko 2 sztuki spełniły wymogi. To spowodowało że szukaliśmy materiału w innych państwach. Współpraca tamtych hodowli była na tyle serdeczna że najpierw przysyłali nam pszczoły robotnice do badania, a dopiero po potwierdzeniu czystości rasy, przysyłano matkę po której były te pszczoły. Chodziło o zmniejszenie kosztów i skrócenie czasu potrzebnego do namnożenia robotnic w celu dokonania badania. Większość matek sprowadzonych jest ze Skandynawii i informacja o tym jest zamieszczona na naszej stronie internetowej http://najlepszeseo.nazwa.pl ./cegielko/wloszki-a-m-ligustica/ Gdzie zapraszamy serdecznie. Jeżeli chodzi o żuczka ulowego jesteśmy świadomi zagrożenia i muszę napisać w tym miejscu że od roku czasu nie sprowadziliśmy ani jednej matki pszczelej, ani pszczół z zagrożonych terenów. I kierowanie takich słów , pełnych obaw w naszym kierunku jest całkowicie nie na miejscu. Od tamtego roku zaczęliśmy sprzedawać matki włoskie na Europę w tym i do Włoch, gdzie po zbadaniu pogłowia pszczół robotnic okazało się że mamy bardzo dobry materiał hodowlany i w tym roku jest już zamówione ponad 750 matek pszczelich , właśnie do Włoch. Martwiąc się o import pszczół z rejonów zagrożonych szkoda że nic się robi od wielu lat z importem prywatnym do pasiek pszczół "Włoszek" - żółtych, poprzez wielu innych pszczelarzy. Osobiście jestem za. Ale nie tylko tych żółtych pszczół. Różne afrykańskie pszczoły i z Azji są sprowadzane masowo i nikt nic w tym kierunku nie robi. A szkoda. W drugiej części mowa jest o kontroli nad obrotem. Myślę ze działanie zgodnie z zasadami hodowli zarejestrowanej w KCHZ, taka kontrola już jest. Chyba nie piszemy o ilości sztuk i miejsc gdzie te matki będą wysłane ? Może zacząć kontrolować sprzedaż pasiek z nie rejestrowanych hodowli i jakości ich pszczół względem opisu przez hodowców. Nawet , nie wiem co w tym temacie pisać, jestem zaskoczony takim podejściem. Nasza oferta sprzedaży matek dotarła do ARR i dalsza sprzedaż będzie wyglądała tak jak innych ras uznanych w Polsce. Jeżeli te wyjaśnienia są niewystarczające to dodam że do prac hodowlanych wprowadziliśmy jako pierwsza pasieka hodowlana sprawdzenie higieniczności (ujęte jest we wzorcu rasy i linii hodowlanej) i zgłosiliśmy nasze pszczoły do programu Smart Bees. Dodatkowo zaczęliśmy rozmowy nad dostarczeniem naszych matek pszczelich do placówek naukowych w Polsce prowadzących różne badania pszczół różnych ras w celu używania jako a.m.ligustica nie mieszańców tej rasy, a czystych genetycznie A.M.Ligustica Regine . Proszę się nie bać tych legalnie hodowanych pszczół, o bardzo dobrych cechach dla pasiek towarowych, hodowlanych i pozyskujących mleczko pszczele. Pozdrawiamy Beata i Andrzej Cegiełko.
  16. Beata i Andrzej

    Sterylizacja wosku

    Dla mnie kto robi jest obojętne, może to być sołtys na wsi. Ale jaki produkt otrzymam i w jakiej cenie jest ważne. A cena z tego roku to już przesada. Jest wynikiem wyścigu skupujących ?
  17. Panie Piotrze Gdzie będą dostępne nagrania ze spotkania Polanki ? I kiedy ? Wiem że wymaga to czasu, teraz są inne ważniejsze sprawy, ale nie chciałbym przeoczyć
  18. Beata i Andrzej

    Sterylizacja wosku

    Robinhuut, jaka to gwarancja. Sam robię wszystko żeby nikt mi w życiu nie zarzucił kradzieży i oszustwa. Ale u większości ludzi jest taki bakcyl, " Jak nie zakombinujesz to nie przeżyjesz". Wysyłkowo chciałbym to robić , ale to tylko tak się mówi że uzyskujesz produkt ze swojego towaru. Podam taki niesmaczny przykład węzy z Ukrainy. Jest dużo lepsza od węzy z Białorusi, ale też nie do końca. Znam osobiście kilka osób z Odeskich zakładów produkujących węzę, która trafiła do Polski. Nie chcę wojny, ale trafiła do wielu odbiorców prywatnych w Polsce i do kilku sklepów-firm pszczelarskich sprzedających ją jako swój wyrób. Jedni dbają o zmianę opakowania, inni rozprowadzają tą węzę w pudełkach w których przyjechała z Ukrainy. Wiem dokładnie gdzie poszły dostawy hurtowe. I w tym momencie przed podaniem niektórych nazw producentów " super węzy" zastanowił bym się dwa razy" O nikim tu nie piszę i nie wskazuję osoby ! Sposób podany przez Jacka pozwala na uzyskanie pewności dotyczącej jakości produktu. Lokowanie produktu? Ja często wspominam Czesława Bojarczuka i tyle mam szczęścia że nie prowadził sprzedaży sprzętu, bo i mi by się dostało. Jacek pracuje ciężko na swoje efekty, w sprawach hodowlanych nie zgadzam się z nim w 50%, i jak ktoś lubi walczyć z nastrojami rojowymi przez cały sezon to jego sprawa. Powiem tak. Jemu nikt w życiu nie dał majątku i pracuje na to jak wielu z nas w pocie czoła. Tak bronię go w tej kwestii bowiem jest po PTP w Pszczelej Woli, ma odpowiednią wiedzę stara się coś konkretnego w życiu osiągnąć. Jego nie stać na utratę pasieki w wyniku eksperymentów z lekami, gdzie wiedząc o biologii owadów i reakcji na substancje oleiste podaje się preparaty ociekające olejem, jak i nie stać na wprowadzanie węzy nieznanego pochodzenia.
  19. Brawo kolego Karpacki, nic dodać nic ująć
  20. Beata i Andrzej

    Sterylizacja wosku

    A może warto spowodować sytuację przedstawioną przez Jacka Wojciechowskiego podczas zjazdu Polanki w Puławach. Krótko. Zawozić wypłukane odsklepiny do producenta węzy i tego samego dnia odbierać świeżą i naturalną węzę. Koszt w Austrii to około 10 zł za kilogram i zapłata woszczyną niewytopioną. Super sprawa. Wiemy że węza nie jest fałszowana. Jest zrobiona w procesie pełnej obróbki z autoklawem. Zrobiona jest z naszego wosku. Nie kupujemy topiarek do topienia woszczyny. Nikt nie narzeka na kolor wosku i węzy, gdyż ma robioną z wosku o swojej barwie. Uważam pomysł za dobry dla ? Przynajmniej jednej strony. Ale Niemcy nie narzekają, to dlaczego Polacy mają narzekać.
  21. Karmiąc pszczoły we wrześniu przy utrzymaniu czerwienia do momentu zakarmiania i tak na pokarmem pastwi się stara pszczoła, błędem było że nie ująłem rodzaju pszczół. Mamy Buckfast KB i Włoszki, czyli pszczoły w nowym typie utrzymujące długo czerwienie na wysokim poziomie. Ta metoda zakarmiania nie może dotyczyć ras które w sierpniu zmniejszają czerwienie do minimum. A zakarmianie wcześniejsze pszczół mocno rozwojowych powoduje często powrót do czerwienia. A to już porażka. Ja tylko wyraziłem swoje zdanie względem prac w naszej pasiece, ale dzięki ingerencji wiosennej mamy takie efekty że pszczoły już w kwietniu zaczynają wypacać węzę, hodować trutnie, a to pozwoliło nam w tym roku bez obaw założyć pierwsze hodowle matek 20.04 , a 08.05 trafiły do rodzinek weselnych w ulach odkładowych, bowiem mieliśmy dostatecznie duże rodziny by móc je podzielić i odebrać pszczołę do odkładów. Produkcja miodu jest u nas na drugim planie. Nie piszę że źle piszesz, ale pracując przy ulach bez rękawic, ciapanie się w miodzie przy górnych beleczkach nie jest przyjemne. Twoja wypowiedź i moja dadzą do myślenia wielu naszym kolegą, albo coś ciekawego z tych dwóch komentarzy wyciągną, albo zawróci im się w głowie i wpadną w refleksje " co z tym fantem zrobić "
  22. Czekam na informację o GPS ruszoną na spotkaniu Polanki w Puławach.
  23. Chyba mamy inne pszczoły ? W pierwszej części zwrócę uwagę że, pszczoły w naturalnych warunkach ( barcie i dziuple ) nigdy nie miały nic takiego jak powałka , folia i inne gadżety . Zawsze nad plastrami mocno poszerzonymi i przylepionymi mocno do bocznych ścian znajdowało się twarde drzewo. Powałka pomaga pszczelarzowi w pewnych operacjach typu podkarmianie wiosenne przy małej utracie ciepła, łatwy sposób na podglądanie pszczół. Dzięki stosowaniu powałki mamy inne efekty specjalne : ramki poklejone woskiem, nadbudowane przy beleczce górnej woskiem często uzupełnionym pokarmem na zimę. Pojawiają się mostki łączące ramki do siebie. Przy beleczkach te przestrzenie są czyste, po ich wyjęciu mamy do dyspozycji czystą beleczkę ramki, za którą miło podnieść ramkę bez narażania się na uklejenie pokarmem. Z beleczek sukcesywnie można odzyskiwać kit tak cenny do nalewek , maści i mikstur spirytusowych. W ulach Warszawskich Zwykłych górna beleczka miała często szerokość 3.5 cm i jedna ramka ściśle łączyła się z drugą. Podstawowym problemem jest nieumiejętne dopasowanie ilości pszczół do wielkości gniazda już w okresie zakarmiania zimowego. Mam ule Warszawskie poszerzone i Warszawskie zwykłe z beleczkami i właśnie w tym typie ula zimuję matki zarodowe, gdyż warunki zimowli są w nich najlepsze. Dopasowane gniazdo w tych ulach powoduje złożenie dużej ilości pokarmu na uwiązanym kłębem i nie ma problemu. Z boku ramek pszczoły spokojnie kontaktują się z innymi uliczkami. Kłąb dokładnie obstaje ramki, a nawet jeżeli idzie do góry jedną stroną to przejście pomiędzy woszczyną , a boczną beleczką ramki jest wystarczający. Usuwając beleczki górne nie poprawimy komunikacji, gdyż na tych ramkach pszczoło wiążą kłąb poniżej beleczki górnej. Mam też ule wielkopolskie. W tych ulach maszerowanie pszczół do góry jest prawie znikome. Podczas zakarmiania zimowego, bez względu na ilość pszczół zacieśniam pszczoły do jednego korpusu. Zakarmiam do momentu wypełnienia ramek pokarmem do pełna, a zaczynam podkarmianie 10-15.09. Gdy już ostatnich dawek pokarmu nie chcą pobrać, czekam 2-3 dni i wstawiam półnadstawkę pod korpus. Uzupełniam podkarmiaczki do 3 litrów pokarmu który jest przenoszony przez pszczoły do półnadstawki. Jeżeli rodzinka mniejsza nie obsiada 10 ramek, to przy obsadzie 6-7 ramek , dostają w ostatnim etapie taką samą ilość ramek nadstawkowych pod spód . Efekt jest taki że pszczoły do górnrej beleczki mają blisko, tworzą kłąb w formie kuli i nie zalega im pokarm na bocznych ramkach. Zakładam beleczki górne, zostawiając wolne przejście przy ostatnich ramkach w celu zapewnienia wentylacji. Ocieplenie górne zakładam dopiero po oblocie wiosennym. Robinhuud jak wspomniałeś podczas niskich temperatur pszczoły nie przechodzą do boku, dojdą do powałki i STOP. Na boki się nie przemieszczą dopóki się nie ociepli, a często do pierwszego obloty. Jednak dopasowane pszczoły do ilości ramek, po oblocie, rozpoczynają grzanie całego gniazda i chodzą po wszystkich ramkach do woli. Dlatego wiosną przy spadku części pszczół lub znalezieniu w gnieździe ramki nie zaczerwionej, a wyjedzonej z pokarmu, warto ją postawić za zatworem. Zimowanie na nadmiernych ramkach i czekanie na wiosnę do momentu wzrostu siły rodziny w celu zagospodarowania wszystkich ramek gniazdowych, opóźnia rozwój rodziny pszczelej. Podkarmianie wiosenne. Przy pierwszych przeglądach wiosennych zawsze naruszam zasklepy widelcem do odsklepiania. Jednak ta forma pomocy nie odniesie pożądanego skutku jeżeli pogoda nie pozwoli pszczołą na wykonywanie lotów po wodę. Dlatego na ramkach wolnych częściowo od pokarmu i nie zaczerwionych warto " złożyć" zapas wody. Robię lekki roztwór wody z cukrem i przy pomocy ręcznego opryskiwacza wtryskuję syrop cukrowy w wolne komórki w pobliżu pokarmu. Reakcja jest natychmiastowa. Przy takim pobieraniu nie mówmy o zużywaniu pszczół. Pszczoła wypracowuje się przy wychowie czerwiu, a to ma robić i to jak najszybciej i w jak największych ilościach, żeby doprowadzić rodzinę pszczelą do dużej siły jeszcze przed rzepakiem. Straty pszczół podczas lotów po wodę w okresie wiosennym są znacznie większe. Proponuję sprawdź tą metodę i gwarantuję ci że różnicę zobaczysz gołym okiem. Potraktuj tak kilaka rodzin i zwróć uwagę czy zaszkodzi im takie działanie. Tak robię od wielu lat i nie mam sytuacji że na rzepaku rodziny dopiero nabierają mocy i efekty są mierne. Oczywiście nic z tego nie wyjdzie jeżeli w rodzinkach nie będzie zapasu pierzgi .
  24. Jesteśmy zarejestrowani i chcemy włączyć się w projekt włączyć się w projekt.
  25. Beata i Andrzej

    Pożegnanie

    Nasze wyrazy współczucia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...