Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem, że część forumowiczów na poważnie wzięła się za Nosema ceranae, stosują np. wodę utlenioną, jako dodatek do wody, czy syropu, a także robią dokumentację z mikroskopów USB.

Może by tak te wysiłki jakoś zebrać do kupy, zbudować coś na kształt monitoringu z opisem technicznym, etc.

Macie już, koledzy, doświadczenie, wiecie jaki mikroskop się do tego nadaje, a nie trzeba iść w koszty.

 

Dlaczego o tym piszę? Otóż warto skuteczność monitorować, bo można użyć metody do sprawdzenia działania ziół na Nosemy, ale idzie też o to, że woda utleniona może nie działać. Dlaczego? Wystarczy, że słoiczek będzie z metalową pokrywką, która trochę podrdzewieje i może dojść do katalitycznego rozkładu nadtlenku wodoru. Reakcja Fentona i reakcja Habera-Weissa są powszechne w przyrodzie.

Innymi słowy ktoś używając słoiczków z plastykowymi zakrętkami będzie miał efekt leczniczy wystarczający, a ktoś inny używając słoiczków z zakrętkami metalowymi może ich nie mieć. Poza tym "kontrola najwyższą formą zaufania społecznego". :P

Dla mnie większość tych plastykowych nakrętek zakupionych w sklepach pszczelarskich jest kłopotliwa w użyciu. Bardzo często są nieszczelne i o ile gęsty syrop do podkarmiania jesiennego jakoś trzymają, to podanie im teraz zwykłej wody niekiedy kończy się kałużą pod ulem.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo się cieszę, że napisałeś o wpływie metali i ich związków na nadtlenek wodoru. Być może to jest przyczyna faktu, że 2 lata temu nie miałem żadnych problemów z nosemozą a w ubiegłym roku niestety nie uniknąłem ich.

 

Co do sprzętu, potrzeba jedynie mikroskopu o powiększeniu x400. Mam taki najtańszy za niewiele ponad 200 zł. Nic nie wiem o sprzętach, które oferują takie same, lub nawet wielokrotnie lepsze powiększenia i kosztują np. 60 zł... śmiem wątpić w ich jakość. Wg mnie podstawowe wymagania to: powiększenie x400 i przesuw stolika przy użyciu mechanizmów śrubowych. Z tanich sprzętów oglądałem mikroskopy Delta i Bresser i te dwie firmy mogę polecić. Ta jakość nie powala ale pozwala dostrzec spory nosema wystarczająco wyraźnie. Można je nawet sfotografować przy użyciu telefonu komórkowego, zamieszczałem już na forum takie zdjęcia.

 

Co do wyposażenia laboratoryjnego, wystarczy kilka szkiełek podstawowych i nakrywkowych, strzykawka do odmierzania wody (destylowanej!) i torebki strunowe. No i jakaś plastikowa pałeczka do przeniesienia kropli preparatu na szkiełko, w ostateczności wystarczy zapałka.

 

To jest absolutne minimum ale pozwoli odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: czy pszczoły są, czy też nie są zaatakowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://www.forum.biolog.pl/mikroskopy-f221.html?sid=a88171726fd88c57e009144c40dca0e7

Tutaj doradzą i czasem maja sprzęt do sprzedania , z dobrą optyką .

Ja taki zakupiłem ,powiększenie do x1250  prawdziwe ;)  za 200zł   .

do obserwacji nosemy wystarczy x400 ,tylko dobrze żeby optyka była dobra ,żeby były dwa okulary to oczy się nie męczą .

Odradzam kupno kamerki usb za około 300 zł :mellow:  zakupiłem i to kicha  mimo problemu ze stabilizacją ,tel zrobimy o niebo lepsze zdjęcie .Poza tym pole widzenia bardzo małe .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro z naszą weterynaryjną służbą zdrowia /dla pszczół/ jak jest każdy widzi, wydaje mi się że sprawę monitorowania mogli by się podejmować pszczelarze dla kół. Jak to zorganizować w terenie? To może być różnie ale nie każdy pszczelarz poradzi sobie z obsługą mikroskopu, trafnie odczyta, itp. Kilkaset złotych dla koła to niewielki wydatek, może można by było zrefundować(?) a pożytek dla wszystkich zainteresowanych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo się cieszę, że napisałeś o wpływie metali i ich związków na nadtlenek wodoru. Być może to jest przyczyna faktu, że 2 lata temu nie miałem żadnych problemów z nosemozą a w ubiegłym roku niestety nie uniknąłem ich.

 

 

Warto czasem zapytać u źródła o szczegóły i ograniczenia przyjętego rozwiązania. Na wykładzie prof. Romaniuk nieprzypadkowo sugerował wykorzystanie miniPET-a w pozycji leżącej z oryginalną, plastikową zakrętką, ze stabilizacją położenia otworków w uliczce przy pomocy nieprzypadkowo zawiniętego drucika. Nieprzypadkowo woda utleniona sprzedawana jest w naczyńkach nie przepuszczających światła, ale PET Romaniuka ma być pod  daszkiem ula, a nie we wsuwce do wlotka na pełnym słońcu. Nie wszyscy są chemikami i fizykami i może warto czasem wyhamować poprawiaczy oferujących przykładowo różne urządzenia do odymiania apiwarolem, gdzie większość substancji czynnej nie spala się w ulu (jak sobie życzą twórcy leku) a przykładowo w zewnętrznym chłodnym słoiku i gdzie większość substancji czynnej kondensuje w przewodach doprowadzających dym do ula. A potem słuszne wnioski o "uodpornieniu" się pasożytów na źle stosowane środki. My pszczelarze często zwracamy swym klientom słuszną uwagę, by nie dodawać miodu do bardzo gorącej herbaty, bo substancja czynna się deaktywuje. Myślę, że szkoda, że weterynarze i wetfarmaceuci nie śledzą tego co z lekami wyprawiają niektórzy pszczelarze radośnie ogłaszający swe usprawnienia i robiący na nich i niewiedzy pszczelarzy kaskę.

Ja stosuję w diagnostyce nosemoz lapek z mikroskopem USB i oczy mi się nie męczą, bo na monitorek nie patrzę jednym okiem. A jak mi monitorek mały, to podłączam się z lapkiem pod tv, żeby ktoś o lepszym wzroku na to popatrzył. Siłą tego rozwiązania jest łatwość wykonania zdjęcia (filmu) w terenie i przesłania go do kogoś mądrzejszego w razie wątpliwości. Tak dzięki sieci od dawna leczą się na odległość badacze polarni odizolowani od świata podczas ich półrocznej nocy i kosmonauci na orbicie. Pytanie brzmi - do kogo wysłać? Czy nie warto takiej pomocy zinstytucjonalizować, a nie tylko liczyć na życzliwość adresata? (ostatnio tak bez pudła zidentyfikowałam dzięki życzliwej pomocy wygugloweanego łódzkiego herpetologa dr Zielińskiego gada, który pojawił się w mej pomorskiej pasiece i któremu pstryknąłem cyfrówką fotkę - dzięki!). W każdej organizacji są różni pszczelarze. Może pośród rzeczników prasowych, prawników, pogotowia rojowego, amatorów genetyków, kapelanów różnych wyznań i specjalistów od relikwii znaleźli by się i konsultanci sieciowi do takich spraw?

Na forum Polanki można znaleźc metodykę przygotowania preparatów nosemozowych. Zróbmy krok dalej. Taki konsultant będzie po jakimś czasie dysponował ciekawą i wiarygodną bazą danych, którą może wykorzystaliby spece z COLOS, czy jak mu tam. A tam jest na to eurokasa, która często idzie w gwizdek. Przykładowo w dyskretne rozsadniki nosemozy i innych chorób w leśnych, dotkliwie sponsorowanych barciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja stosuję w diagnostyce nosemoz lapek z mikroskopem USB i oczy mi się nie męczą, bo na monitorek nie patrzę jednym okiem.

Jakie parametry ma kamerka  ,ja kupiłem takie coś http://deltaoptical.pl/blizej_zycia/kamera-mikroskopowa-delta-optical-dlt-cam-basic-2-mp,d3591.html ale kicha  .A na lepszą mnie nie stać ;) .

takim sprzętem pracuję nie najnowszy ale jakość jak dla mnie zadowalająca nawet w imersji

DSC_2720-225x300.jpg

 Proponuje wykonanie takiego badania i kilku kolegów skorzystało .

Sam kiedyś prosiłem kiedyś kolegę o przysługę i zrobił mi badanie dodatkowo poinstruował jak do tego podejść  .

W sumie prosta sprawa.

Takie wychodzą zdjęcia tel . pani waroza i nosema w apogeum .

Kamerką wychodzi pole widzenia kilka razy mniejsze .

 

.DSC_2063-300x225.jpg

20170125_210800-1-225x300.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroskop cyfrowy i kamera mikroskopowa to dwa zupełnie inne urządzenia. Kamerę mikroskopową zakłada się na mikroskop optyczny i powiela ona wszystkie jego ograniczenia. Mikroskop cyfrowy to urządzenie autonomiczne, nie potrzebuje mikroskopu optycznego i ma swoje podświetlenie (zazwyczaj kilka diod led). Poszukaj na allegro, jest tego dużo i o różnych parametrach. W tym sporo dziadostwa. Tu masz przykładowy

http://allegro.pl/mikroskop-cyfrowy-usb-przyblizenie-az-800x-2mpx-i5289007601.html

Można znaleźć takie ze stoliczkiem z napędem śrubką o którym pisze Piotr, ale to uniemożliwia przewożenie mikroskopu w pokrowcu razem z lapkiem i nie jest bezwzględnie konieczne do naszego celu. Szczególnie przy gospodarce wędrownej. Zdjęcia (filmowe też) są prostokątne, są to zrzuty ekranu. Jeżeli już jesteś szczęśliwym posiadaczem komputera, to sądzę, że stać Cię na mikroskop USB.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasy takie, że każdego może być stać na mikroskop ale czy na przejazd z miasta do miasta należy kupować samochód...

Uważam, że skoro technika pozwala na  rozpracowanie problemu nozemy to może próbować to organizacyjnie zorganizować z pożytkiem dla większości pszczelarzy. Dla mnie nie ma pytania; CZY ale JAK to zrobić?

  Rozwiązań może być wiele, o jednym wspomniałem w poprzednim wpisie. Jakie rozwiązania widzą inni? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto czasem zapytać u źródła o szczegóły i ograniczenia przyjętego rozwiązania. Na wykładzie prof. Romaniuk nieprzypadkowo sugerował wykorzystanie miniPET-a w pozycji leżącej z oryginalną, plastikową zakrętką, ze stabilizacją położenia otworków w uliczce przy pomocy nieprzypadkowo zawiniętego drucika. Nieprzypadkowo woda utleniona sprzedawana jest w naczyńkach nie przepuszczających światła, ale PET Romaniuka ma być pod  daszkiem ula, a nie we wsuwce do wlotka na pełnym słońcu. Nie wszyscy są chemikami i fizykami i może warto czasem wyhamować poprawiaczy oferujących przykładowo różne urządzenia do odymiania apiwarolem, gdzie większość substancji czynnej nie spala się w ulu (jak sobie życzą twórcy leku) a przykładowo w zewnętrznym chłodnym słoiku i gdzie większość substancji czynnej kondensuje w przewodach doprowadzających dym do ula. A potem słuszne wnioski o "uodpornieniu" się pasożytów na źle stosowane środki. My pszczelarze często zwracamy swym klientom słuszną uwagę, by nie dodawać miodu do bardzo gorącej herbaty, bo substancja czynna się deaktywuje. Myślę, że szkoda, że weterynarze i wetfarmaceuci nie śledzą tego co z lekami wyprawiają niektórzy pszczelarze radośnie ogłaszający swe usprawnienia i robiący na nich i niewiedzy pszczelarzy kaskę....

Robinie, problem jest w tym, że metodologia wymaga podania istotnych warunków z uzasadnieniem, albo odwołaniem do prac, gdzie to jest opisane. Wielu autorów tego nie robi i zasadniczo skoro to nie jest podane, jako warunek, to ktoś to może zaniedbać.

Tutaj wiele spraw jest nieprzypadkowych:

  • stężenie wody utlenionej jest tak dobrane, że pszczoły używają tej wody do "obsługi" larw - przy wyższym stężeniu tak nie musi być. Czyli więcej, mocniej może nie być dobrym pomysłem, poza szkodliwością może po prostu nie dochodzić do celu;
  • butelka PET jest rzeczywiście w tym przypadku prostym rozwiązaniem, oczywiście domyta;
  • ale jakie ma znaczenie stabilność położenia tych dziurek? Otóż wg nie jest to chemiczne kryterium, nie idzie o cechy wody utlenionej, ale odruchy pszczół karmicielek i normalną stabilność.

Tak, czy owak, jeżeli jakoś tego nie opiszemy, jako warunków procedury, nie za bardzo można liczyć na to, że ktoś podejdzie do problemu sakralnie.

Pokazuje to stare pytanie: Dlaczego sułtan nosi zielone szelki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroskop cyfrowy i kamera mikroskopowa to dwa zupełnie inne urządzenia. Kamerę mikroskopową zakłada się na mikroskop optyczny i powiela ona wszystkie jego ograniczenia. Mikroskop cyfrowy to urządzenie autonomiczne, nie potrzebuje mikroskopu optycznego i ma swoje podświetlenie (zazwyczaj kilka diod led). Poszukaj na allegro, jest tego dużo i o różnych parametrach. W tym sporo dziadostwa. Tu masz przykładowy

http://allegro.pl/mikroskop-cyfrowy-usb-przyblizenie-az-800x-2mpx-i5289007601.html

Można znaleźć takie ze stoliczkiem z napędem śrubką o którym pisze Piotr, ale to uniemożliwia przewożenie mikroskopu w pokrowcu razem z lapkiem i nie jest bezwzględnie konieczne do naszego celu. Szczególnie przy gospodarce wędrownej. Zdjęcia (filmowe też) są prostokątne, są to zrzuty ekranu. Jeżeli już jesteś szczęśliwym posiadaczem komputera, to sądzę, że stać Cię na mikroskop USB.

Myślę że Piotr pisał o mikroskopie optycznym ,do obserwacji warozy ten cyfrowy to tak, tam mamy światło z góry(choć to zdjęcie powyżej jest "prześwietleniem  warozy " ale do próbki nosemy potrzebujemy światło od dołu .Poza tym przy powiększeniu x 400 drobny ruch i nie ma ostrości jeżeli się mylę i Ty taki wykorzystujesz to mnie wprowadź z błędu .

Wydałem 300 zł to i te 200 wydam ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście miałem na mysli mikroskop optyczny i obserwacje w świetle przechodzącym. Też jestem ciekaw jak preparat z obecnością nosema wygląda na zdjęciu z takiej "kamerki". Można prosić o jakąś próbkę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Piotra_S i bau:

Do 12 lipca jestem na wyjeździe i lapek z oprogramowaniem mikroskopu odpoczywa. Jak wrócę, to pokażę jak sobie radzę ze światłem przechodzącym i przykładowe zdjęcia. Z mojej skromnej apioptyki w tym roku planuję wykorzystać endoskop zakupiony na Allegro do podglądania zimujących pszczół. Może uda się zrobić parę ciekawych fotek (filmów) z wnętrza ula. Teraz można za grosze kupić endoskop współpracujący z monitorkiem w postaci wyświetlacza smartfonu. Tym można nawet zajrzeć sobie samemu do brzucha i być reżyserem autogastrofilmu. :D

http://allegro.pl/kamera-inspekcyjna-endoskop-android-telefon-2m-i6841794414.html

 

Do jjb:

W swej działalności forumowej świadomie samookaleczam się do poziomu popularnonaukowego, choć często podaję literaturę i źródła. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Do jjb:

W swej działalności forumowej świadomie samookaleczam się do poziomu popularnonaukowego, choć często podaję literaturę i źródła. :D

Robin,

szło mi tylko o to, że jeżeli postaramy się opisać procedurę, to rzeczy merytorycznie istotne warto podać z uzasadnieniem. Ja się tu nie czepiam ;)

Tak na marginesie - umiejętność pisania na poziomie popularnonaukowym jest bardzo cenna.

Kiedyś przekonywałem do tego Radę Instytutu, bo po prostu brakuje takich pozycji w różnych dziedzinach, a z punktu widzenia interesu pracownika naukowego to stracony czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robin,

szło mi tylko o to, że jeżeli postaramy się opisać procedurę, to rzeczy merytorycznie istotne warto podać z uzasadnieniem. Ja się tu nie czepiam ;)

Tak na marginesie - umiejętność pisania na poziomie popularnonaukowym jest bardzo cenna.

Kiedyś przekonywałem do tego Radę Instytutu, bo po prostu brakuje takich pozycji w różnych dziedzinach, a z punktu widzenia interesu pracownika naukowego to stracony czas.

Nie wiele pewnie rozumie z wasze dysputy naukowej ,ale .Jestem za opisywanie" całej otoczki" przy dawkowaniu i podawaniu jakiegoś specyfiku .

Przykład z metalowa zakrętką jest tutaj argumentem za .

Nie tak dawno temu na zebraniu byli goście proponowali nanosrebro do zastosowania przy leczeniu nosemy .Wtedy podszedłem do tego z optymizmem ale i rezerwą .Wczoraj rozmawiałem z chemiczką która powiedziała mi że srebro jest bardzo niebezpieczne dla naszego zdrowia przy spożyciu .

Więc stosowanie jego w leczeniu nosemy musiało by być poparte prawdziwymi badaniami nad pozostałością jego w produktach pszczelich .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dwa mikroskopy cyfrowe na USB. Jeden stary, kupiłem go ho ho, a nawet wcześniej.

 

s-l1600.jpg

Drugi nowszy Cińczyk,500x,  ten na zdjęciu ze stoliczkiem i śrubką, o której pisał Piotr. Ja kupiłem prostszą wersję bez stoliczka, który nie posiada dolnego podświetlenia.

s-l400.jpg

 

Pierwszy mikroskop posiada pod okularem regulowany w/w śrubką przeżroczysty "stoliczek", który ma wewnątrz diody podświetlające umożliwiające obserwację w świetle przechodzącym. Można wyłączyć oświetlenie w "stoliczku" i włączyć górne, przy okularze. Można korzystać naraz z obu podświetleń. Mokroskop ten jest na dziś cienki, bo pozwala na obserwacje tylko w powiększeniach 10 x, 60x i 200x. Doskonale sprawdza mi się w roli trychinoskopu (60x) przy badaniu mięsa. Obraz obserwuję obuocznie (przez okulary zresztą) na monitorze lapka, lub na telewizorze.

Opisuję go szczegółowiej, by pokazać jak wykorzystać drugi mikroskop posiadający tylko podświetlenie górne (regulacja janności potencjometrem na kablu łączącym go z komputerem). Aby obserwować preparat w świetle przechodzącym, trzeba ten mikroskop ustawić na dowolnej czystej szybce i pod spodem umieścić źródło światła - najlepiej rozproszonego. Do naszych celów nosemistycznych wystarczy lusterko. Jak przygotować preparat nie będę pisał, bo to już jest na forum i nie chcę redundować serwera Polanki . Zdjęcia należy pstrykać myszką, by nie wyszły poruszone. To na razie tyle, przykładowe zdjątka za parę dni.

Tu można tanio kupić sprzęt i wybrać coś lepszego niż ja mam w swym zasobie:

https://www.aliexpress.com/wholesale?catId=0&initiative_id=AS_20170710024757&SearchText=Digital+Microscope+

Jeżeli potrzebujesz tylko podstawy do mikroskopu - wpisz w wyszukiwarkę "microscope holder"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obiecane zdjęcia rozgniecionego żołądka robotnicy w tanim mikroskopie cyfrowym na USB:

200X - światło górne

74861742299276464719.jpg

200x - światło górne i dolne.

30480722764707493036.jpg

500x - światło dolne. Mikroskop tylko z górnym źródłem światła (całkowicie wyłączonym) ustawiłem na włączonej latarce z diodą led).

42819117309170062814.jpg

Nie miałem czasu ani motywacji udokumentowania na tych zdjęciach nosemozy. Moim celem jest tylko pokazanie, że za nieduże pieniążki można nosemozę diagnozować w warunkach polowych. Do tematu wrócę wiosną, lub wcześniej, jak zauważę ofajdany wylotek, lub plastry. Przy odrobinie cierpliwości można uzyskać lepszą ostrość i jakość zdjęć. Bebechy pszczele najzwyczajniej rozgniotłem na szybciora między dwoma z grubsza umytymi szkiełkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

post-3-0-30991500-1500276701_thumb.jpg

 

Może to tylko kwestia umiejętności obserwacji. Myślę jednak, że w klasycznym mikroskopie (zdjęcie zrobione telefonem) z powiększeniem x400 lepiej trochę widać. Ale prawda, że preparat zrobiłem z wodą destylowaną i na nowych szkiełkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nie kłamie. Nie chcę nic nikomu ułatwiać ale... wiem, że nie musi kłamać i wiem, że Kanada traktuje ten produkt tak, jak Biowet Apiwarol - kazdemu według potrzeb i im dalej tym taniej. Niestety. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...