Skocz do zawartości

Piotr_S

Moderator
  • Liczba zawartości

    1 560
  • Rejestracja

Odpowiedzi dodane przez Piotr_S


  1. Czasy w sensie "człowiek człowiekowi" faktycznie nie nastrajają optymistycznie - który to już raz w tym roku? Tym razem dotknęło to pszczelarza spoza naszego Stowarzyszenia, poprzednio naszego członka. Tam policja zadziałała szybko i sprawnie ale czy o to chodzi? Oczywiście życzę koledze znalezienia i ukarania sprawcy.

    W latach 90-tych ks. MIeczysław Maliński wygłosił w Krakowie chyba najkrótsze kazanie świata. Powiedział mianowicie "chamiejemy" i odszedł od mikrofonu.


  2. Jak rozumiem, w pytaniu chodzi o to, by zatwór dotykał dna dennicy na całej długości? Nie jest to konieczne. Zimą nie ma żadnego znaczenie a na przedwiośniu, kiedy komfort terminczny jest faktycznie bardzo ważny, dobre ocieplenie całego ula zrównoważy i tak tę odrobinę pod zatworem. Dużo ważniejsze jest umiejętne unikanie wilgoci w ulach styropianowych zimą i na przedwiośniu.


  3. 2 godziny temu, tarczewski napisał:

    Kolego Robinhuud nie masz racji. Nie można nazywać szamba perfumeriom, moich słów nie trzeba rozbierać na części, przekręcać i tłumaczyć na swój pokrętny obraz bo to hejt. Każdy kto to przeczytał zrozumiał.

    To nie łatwe, ja też nie zrozumiałem. Nie do końca wiem, czy rząd jest perfumerią bo rozdaje pieniądze ludziom czy szambem, bo te dla pszczelarzy rozdaje firmom okołopszczelarskim. I piszę zupełnie szczerze - nie potrafię się do tamtego wpisu

    odnieść.

    Także z tymi śmieciami nie czuję tematu ale to już mój problem, bo jako żem scyzoryk z urodzenia, tenże mi się w kieszeni otwiera gdy człowiek mówi "śmieć" o człowieku.


  4. Bardzo dobry kierunek. Być może także adresat pisma właściwy. Kiedy jednak będzie mowa o konkretach, warto nie tylko sięgać po nowe środki, ale przekierować na tę dopłatę także cały, lub przynajmniej większość obecnego KPWP. Ew. leki przeciwwarrozowe i programy badawcze (w tym także badanie miodu) byłbym skłonny pozostawić, choć też się nie upieram.

    Byłyby co najmniej 2 istotne korzyści z przekierowania całości wsparcia na opłatę za zapylanie:

    • Organizacje pszczelarskie zajęłyby się tym, co robić powinny. Integrowaniem środowiska i pracą na jego rzecz w miejsce dotychczasowego wyręczania Państwa w wypełnianiu jego roli. Nawet, kiedy to jest wreszcie związane z wynagrodzeniem dla bezpośrednich wykonawców, jest to rola agencji rządowej a nie organizacji społecznych.
    • Państwo zyskałoby pewną, niezafałszowaną wiedzę o ulości pszczelarzy, ilości i położeniu pasiek, liczby pni pszczelich w każdym sezonie i w każdym obszarze geograficznym kraju.

  5. W dniu 5.06.2020 o 22:39, jjb napisał:

    Robiąc świdrem miejscach, gdzie stoi woda pod deszczu otwory i napełniając je płukanym żwirem robię coś konkretnego, w moim odczuciu sensownego, ale twierdząc, że należy takie dziury robić, bowiem lepiej, kiedy woda lokalnie wsiąka w grunt staję się propagandzistą, bo uzurpuję sobie prawo do stwierdzenia, że jest jakiś problem, w tym przypadku z wodą, a przecież wszyscy wiemy, że od kilku lat żyjemy w czasach bezproblemowych. I zaczyna się przymierzanie do lewactwa, albo prawactwa, na podstawie wyrażonych onegdaj poglądów na temat seksualności dzikich Maorysek.

    Muszę przyznać, że bardzo poprawiłeś mi humor tym postem.


  6. Różnie jest z tą melioracją. Na moim terenie jej duża część to jeszcze robota sanacji. Władza ludowa dorzuciła swoje ale jakoś tak jest, że myślimy linearnie tak długo, jak się da. Ziemia na wagę złota itd. Szkolna definicja melioracji obejmuje nawadnianie i odwadnianie w zależności od potrzeb. Tyle, że u nas ryżu nie ma i rzadko kiedy melioracja zajmuje się nawadnianiem. W spółce wodnej na moim terenie jest tylko odwadnianie. Prawda, że odstatnio nastąpiło przesilenie. NIegdysiejsze bagna pomimo kilkudziesięcioletniemu odwadnianiu, nie dają tak dobrych pastwisk, by było warto to robić. Możliwe, że za parę lat przestanie się konserwować ten fragment melioracji i teren wróci do natury. Z mojego punktu widzenia bez większego żalu za to z korzyścią np. dla bobrów przepędzonych m.in. przeze mnie z innych miejsc. Z takich, na których uprawa daje dobre rezultaty bo i gleby żyzne i stosunki wodne wymagają dużo mniejszej ingerencji w naturę.


  7. Zgoda co do bobrów ale na nie też jest metoda. Zamiast traktować wyłącznie jak szkodniki i bezwzględnie likwidować wystarczy w porozumieniu z inspektoratem czy dyrekcją Ochrony Środowiska zniechęcić je do miejsc wykorzystywanych do upraw. Kilka lat temu pomagałem to przeprowadzić w lokalnej spółce wodnej. Wystarczyło kilkakrotne rozebranie tam (tylko pierwszy raz był pracochłonny, potem to już była kwestia jedynie likwidacji dopiero rozpoczętej budowy) i bobry się wyniosły. Oczywiście z zezwoleniem na takie działanie i z wykonaną później dokumentacją fotograficzną czynności. https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/pieniadze-i-prawo/czy-rolnik-moze-sam-rozebrac-tame-bobrowa/

     


  8. 1 godzinę temu, daro napisał:

    Zamknął Zarząd Hyde Park . Teraz trzepie się i bije pianę tu ?

    Rozumiem, że jesteś za usunięciem tego wątku?

    (Nie mam zamiaru udowadniać związku susz, ulew, ciepła gdy powinno być zimno i zimna gdy powinno być ciepło z pszczołami. Nie będę tego robił tak jak nie ja wplątałem tu politykę, natomiast nie mam zamiaru też stawiać się ponad kimkolwiek)


  9. Depopulacja to paradygmat zwolenników teorii spiskowych. Zresztą opartych na zwykłym niezrozumieniu wypowiedzianych kilka lat temu słów. Warto przypomnieć, że chodziło tam o to, że jeśli poprawimy warunki bytowe w krajach o całe rzędy wielkości biedniejszych od G20, czyli wesprzemy ich jakość życia, opiekę medyczną, edukację, zapewnimy wreszcie dostęp do leków (no i także tych kluczowych w teoriach spiskowych szczepionek), stanie się to, co w krajach G20, czyli powolna depopulacja; wcale bowiem nie trzeba, jak Chińczycy, ograniczać dzietności administracyjnie - wystarczy, że rodzice mając jedno dziecko, mają zarazem prawie pewność, że ono ich przeżyje. To taki skutek uboczny dobrobytu. I prawdopodobnie żadne 500+ tego nie zmieni. Przeciwnie - wzmacniając dobrobyt, wywoła na depopulację dodatnie sprzężenie zwrotne.

    Ja uważam, że jest wiele różnych dróg do przedłużenia sobie wydolności naszej planety. Bądź co bądź udało się załatać dziurę ozonową. Kiedy piewrwszy raz słyszałem o niej w latach 70-tych (naprawdę, byli ludzie, którzy już wtedy widzieli problem i "wołali na puszczy" zanim lata 90-te przyniosły twarde dowody i udaną próbę jej załatania). Nie jestem skrajnym pesymistą. Jeden z kolegów przysłał mi takie coś:

    A co do posta o jeden wyżej... no cóż, metoda TVP bywa skuteczna i może przekonać wielu na forum. Problemu jednak nie da się wykpić i zakrzyczeć o ile jest on realny. Czy on jest realny? - zobaczymy na własne oczy w ciągu najbliższych dziesięcioleci. Jeśli jest realny a my nie zdążymy się ogarnąć, nasze dzieci i wnuki zapłacą za naszą bezmyślność. Ale jeśli przestaniemy wierzyć propagandzie i zauważymy, że niemieckie pieniądze niekoniecznie są z gruntu złe ale czasem złe a czasem dobre, a profesorowie od klimatu nie muszą być sterowani przy pomocy gimnazjalnych "wyzwalaczy" (oczywiśćie też koniecznie sterowanych przez "wiadome siły") ale za ich przekonaniem stoją lata badań i prawdziwa statystyka, może być tak, jak z dziurą ozonową. Wtedy i Niemcy zamkną swoją dopiero co uruchomioną elektrownię węglową. Byłoby dobrze, byśmy i my byli na to gotowi. Bo tak to już jest, że czasami rację mają nie ci, za którymi stoimy murem.


  10. Skoro już stało się zadość żądaniom, pokuszę się o podsumowanie.

    Kolejny spis rolny także nie policzy liczby pni pszczelich w naszym kraju, tak jak wszystkie poprzednie oraz wszystkie inne metody liczenia dostępne Państwu. Nadal pszczelarze są i pozostaną biednym kuzynem rolnika w kwestii traktowania przez Państwo, któremu nie zależy na tym, by stali się równym podmiotem i mieli swoje spisane prawa inne niż tylko prawo ścigania roju pszczelego do 3 dni i te, które z kodeksu cywilnego wynikają dla każdego obywatela.

    11 godzin temu, daro napisał:

    Spis jest spisem rolnym nie pszczelarskim

    I wszystko w temacie.


  11. Nie za dużo mogę napisać i niezbyt dużo sam wiem. Kluczem jest to, że chodzi o substancję występującą naturalnie lub otrzymywaną ze składników występujących naturalnie. Działanie preparatu zaburza w jakiś sposób rozmnażanie varroa. Jest dla mnie dość oczywiste, że wiele jest powodów, by osoba, która się do mnie zwróciła, chciała na tym etapie większość informacji zachować dla siebie. Napiszę jedynie wprost, że nie jest to Prof. Mariusz Gagoś choć też chodzi o naukowca.

    Nie mówimy póki co o wprowadzaniu preparatu na rynek, potrzebne jest przeprowadzenie wstępnych badań i w związku z tym zebranie na to funduszy. Nie mam pomysłu, jak się za to zabrać. Próbowaliśy kilka lat temu znaleźć finansowanie na inny projekt stąd wiem, że ministerstwa i agencje rządowe nie pomogą. Nie znaczy to, że nie spróbujemy. Spróbujemy, ale to nie może być jedyna droga.

    Czy macie jakiś pomysł skąd zdobyć pieniądze na badania? Oceniam, że wystarczy kilkadziesiąt tysięcy zł na potwierdzenie działania produktu.


  12. W dniu 21.05.2020 o 21:01, daro napisał:

    A kto Prezesowi powiedział że Minister ,dyrektor osobiście czyta wszystko co do Ministersta przysyłają ludzie , organizacje ?

    Ministerstwami rządzą urz ędnicy tzw . korpus publiczny  , tfu urzędniczy  czy jak tam kto chce . więte krowy .

    Bo w Polsce się ,, załatwia , ,  ,: najlepiej z Panią Krysią . CHD i KK.

    Nie bagatelizowałbym. Rzepakowcy to z Panią Krysią załatwiali? Przecież nie piszę o mechanizmie, tylko o tym, ze nie zorientowany. Oczywiście, że nie czyta wszystkiego. Ma wiedzieć, nie czytać. Być zorientowanym. WIedzieć, czy się na coś zgadza (co wspierał 8 lat temu) czy też się nie zgadza. Zamiast tego wiecznego "dogadajcie wy się z rolnikami". Nawet nie zauważył, że ten jego stały refren pasuje tu jak kwiatek do kożucha, bo o czym mielibyśmy z rolnikami rozmawiać w kwestii dopłat bezpośrednich?


  13. Wracając do konferencji... MInister w ogóle nie rozumie o co chodzi ze sprawiedliwym wsparciem pszczelarstwa - za zapylanie. Obejrzyjcie jeszcze raz drugie, podsumowujące wystąpienie - fragment w odpowiedzi na mój postulat. Tak jakby pierwszy raz w życiu usłyszał o tym a ponieważ poganiany przez mistrzynię ceremonii, wspomniałem hasłowo jedynie o trzech najważniejszych sprawach (tylko o tych najpilniejszych) nie rozwiązanych do tej pory, miał prawo nie do końca rozumieć o co chodzi.

    Ale wiecie co to znaczy? To znaczy, że pisma adresowane do ministra nigdy do niego nie trafiają. Nie spotyka się też z nami od początku pełnienia swojej funkcji. ON TO PO PROSTU USŁYSZAŁ WŁAŚNIE PO RAZ PIERWSZY! Ręce opadają.

    Dobrze chociaż, że kwestię neonikotynidów i glifosatu - w sensie epistemologicznym - rozumie.


  14. Nie potępiałbym. Wartość projektu wartością projektu a temat wcale nie jest nieważny. Dr Lipiński prawie na każdym spotkaniu z pszczelarzami mówi o wpływie emocji na kondycję rodziny pszczelej. Zakres zaproponowanych badań może pozwolić znaleźć jednoznaczne zależności a te, przełożyć się na wskazania co do gospodarki pasiecznej i zwalczania chorób.


  15. OK, ale które 10 % wynalazku mogło zostać opracowane przez polskich naukowców a które 90 przez innych? Bo nie wiem. Całość jest absolutnie nowatorska podobnie jak żarówka Edisona. Można się zastanawiać ile procent uznania należy się wynalazcy żarówki LED-owej ale edisonowska nie da się w żaden sposób podzielić podobnie jak WAXO. I mam ogroną satysfację, że znów członkowie Polanki mieli tu wiele do zaoferowania. I bynajmniej nie jest to podstawianie nogi przez żabę przy podkuwaniu koni.

    A co do wymienionych państw... to nie państwa dokonują wynalazków a ludzie. Tak się składa, że "nasi profesorowie w niczym nie ustępują profesorom zagranicznym a nawet w wielu wypadkach ich przewyższają" ;)


  16. Ciekawe to. Bez żurawia nie podchodź, ale kiedy ma się tylko jeden pożytek do dyspozycji, warto wszystko rzucić na szalę. Siła połączonych rodzin faktycznie imponująca, więc miodnie pewnie pełne. W miodni 9 ramek, więc gniazda pewnie 6-ramkowe. Plaster musi być spory, pewnie jakiś dadant razy 1,7.


  17. Może się tak zdarzyć przy drutach nierdzewnych o większej oporności. Ciepło na styku drutu z kablem prostownika wytwarza się ze względu na słaby styk ale energii płynącej przez drut jest za mało, by cały się nagrzał. Mam prostownik regulowany i do niektórych drutów, które kilkanaście lat temu z ramkami "odziedziczyłem", musiałem używać maksymalnego ustawienia a i tak trzeba było chwilę poczekać. Teraz używam zasilacza do drukarki, który dawał 24 V i przyzwoitą moc. Drut ocynkowany wtapia w niecałą sekundę, nierdzewny nieco dłużej.

    Sugeruję mocniej przycisnąć kable do końcówek drutu (może nawet wcześniej drapnąć te końcówki nożem i dłużej poczekać. Jak powiedział hydraulik do puzonisty: "trzeba próbować, to się musi jakoś dać wyciągnąć".

×
×
  • Dodaj nową pozycję...