Skocz do zawartości
robinhuud

Pszczelarski biznesplan

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zrobić dobry uczynek i uratować Europę przed głodem?

Kupić od Ukraińca odkłady po 80 zł/szt. Zrobić w Polsce to, co Ukrainiec robi z chińskim miodem - naturalizować. Po nadaniu ukraińskiemu odkładowi polskiego obywatelstwa sprzedać go dalej na Zachód po 80 âŹ/szt. Naturalizacja polega na przełożeniu z ramki np. dadanowskiej na inną, lub przekształceniu odkładu w pakiet. Opłaca się nawet zrobienie z dwóch odkładów jednego pakietu. Jak się dobrze pogada, Ukrainiec zrobi to sam na miejscu. Można i wskazane wykorzystać słupa i zgarnąć refundację. Przy okazji poprawić statystyki polskiego pszczelarstwa i humor Pani Minister Lech. Europa będzie wdzięczna swym ratownikom. Dodatkowa korzyść: za te 80 zł Ukrainiec kupi sobie amunicję na ruskiego. Po odkłady korzystnie jest pojechać tirem. Pszczoły to doskonałe "opakowanie" do przewozu innych wyrobów rękodzieła ludowego (np. bursztyn, różniste proszki, zioła itp)

Co o tym sądzicie?

Ktoś w to wchodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę że niektórzy już weszli i mają się dobrze. Ich nazwiska czy nazwy firm wkrótce wypłyną i nie będą dla mnie żadnym zaskoczeniem.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już z takimi pomysłami na ratowanie pszczelarstwa polskiego mielismy w minionych latach przykłady Sprowadzanie w lutym - marcu odkładów i matek z Nepalu i jaki efekt przywieżiono do Polski nie znane choroby pszczół. Uważam że nie potrzeba żadnej pomocy z zagranicy, pszczelarze polscy są w stanie odbudować pogłowie pszczół tylko władze związkowe mam na myśli Zarządy PZP, Pszczelarzy Zawodowych, Polanki muszą już teraz podjąć rozmowy z ARR na temat nowego podziału pieniędzy w ramach programu WRPP w 2018 roku.  Zdecydowanie więcej pieniędzy należy przeznaczyć na zakup pszczół i zakup lekarstw przeciw warrozie bo zasadne jest pytanie Po co nam sprzęt pasieczny, lawety gdy nie będzie pszczół ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 sierpnia ma być spotkanie przedstawicieli organizacji pszczelarskich Dolnego Śląska /organizowane przez Urząd Marszałkowski/. Mam informację iż w tym spotkaniu mają uczestniczyć również przedstawiciele Zawodowych i Polanki. Będzie więc forum na którym można będzie poruszyć temat o którym piszesz. 

  Wnioski ze spotkania takiego gremium mogą być podstawą do wystąpienia do ARR by podjąć negocjacje w sprawach o których piszesz. Od aktywności jaką wykażą się uczestnicy spotkania może dużo zależeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko w kwestii formalnej. Czegoś takiego jak ARR przy następnych programach pszczelarskich nie będzie. Instytucją do której należy kierować wnioski jest Ministerstwo Rolnictwa. Kasę będzie wypłacała ARiMR a obsługę robił KOWR. Pszczelarze teraz piszcie na Berdyczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już z takimi pomysłami na ratowanie pszczelarstwa polskiego mielismy w minionych latach przykłady Sprowadzanie w lutym - marcu odkładów i matek z Nepalu i jaki efekt przywieżiono do Polski nie znane choroby pszczół. Uważam że nie potrzeba żadnej pomocy z zagranicy, pszczelarze polscy są w stanie odbudować pogłowie pszczół tylko władze związkowe mam na myśli Zarządy PZP, Pszczelarzy Zawodowych, Polanki muszą już teraz podjąć rozmowy z ARR na temat nowego podziału pieniędzy w ramach programu WRPP w 2018 roku.  Zdecydowanie więcej pieniędzy należy przeznaczyć na zakup pszczół i zakup lekarstw przeciw warrozie bo zasadne jest pytanie Po co nam sprzęt pasieczny, lawety gdy nie będzie pszczół ??

 

Jako znany przekornik chciałbym podzielić się swymi apimyślami nieuczesanymi na niedzielę, nie podważając w niczym tez Kolegi. Aby kierować pszczelarstwem, trzeba o nim mieć wiedzę nie pszczelarską, a organizacyjno - menagerską. Błąd pszczelarskiej demokracji polega na tym, że wybierają oni (pszczelarze) na swych wodzów dobrych pszczelarzy, a nie organizatorów. Kierownikiem szpitala nie powinien być najlepszy chirurg, ani nawet lekarz. Szkoda go, powinien robić swoje. Aby wspierać pszczelarzy kasą, trzeba wiedzieć coś o nich i ich pszczołach.

Aktualna władza pszczelarska i administracyjna, a również unijna unika tej wiedzy i nie chce jej zdobywać. Przykładem może być brak pytań o pszczoły podczas spisu rolnego. Ponieważ nie wiemy ilu mamy w kraju pszczelarzy i pszczół - pomoc nie może być skuteczna, a wnioski o apokalipsie pszczół są nieuprawnione. Pani minister Lech publicznie mówi, że nie ma kasy na pszczele zgnilce, bo cała poszła na świńskie ASF. Nie chcę kojarzyć tej wypowiedzi z kolorem jej włosów.

Kto nam wmówił (wylobbował u polityków), że niemożliwa jest pomoc finansowa "do ula", podczas gdy równolegle doskonale funkcjonuje pomoc finansowa "do hektara" z o wiele większą kasą (JPO- jednolita płatność obszarowa). PGR-y wywaliły się ponoć z tego powodu, że były nieefektywne i trzeba było do nich dopłacać. Nie tęsknię za PGR-ami, ale chciałbym znać pomoc dla obszarów wiejskich w złotówkach kiedyś i dziś, bo mam wrażenie, że podatnik nigdy tak nie sponsorował nieefektywnych wieśniaków jak dziś. Co do pomocy w zakupie pszczół, to sądzę, że to zmarnowane pieniążki. Przyglądając się spokojnie z boku - czym więcej historycznie dopłacamy do handlu odkładami, tym większe są upadki rodzin pszczelich. Zdrowy rozsądek mówi - natychmiast przerwać pomoc i wyjaśnić przyczyny. Czy aby czasem nie dajemy się cały czas nabierać politykom na hasło: "dajcie nam swoje pieniążki, a my je sprawiedliwie i mądrze podzielimy i was urządzimy"? Dopłaty (wszystkie) rodzą korupcję i w Unii aż huczy od przewałów rolniczych. Ja nie mówię, że tak jest w przypadku odkładów w Polsce, ale bez wyjaśnienia tej kwestii nie można podejmować racjonalnych decyzji administracyjnych.

Zmiany szyldów po każdej zmianie władzy z ARR na ARIMR itp. są ruchami pozornymi w walce o stołki, a nie o rozwiązanie problemu. KPWP, czy jak mu tam, jest dogmatem nie wiadomo czyjego pomysłu do bezwzględnego wykonania bez dyskutowania. Pszczelarz polski na dzień dzisiejszy jest cieniasem, z którym władza nie musi się liczyć. Nie wiadomo, czy to rolnik, czy emerytochłoporobotnik miotający się pomiędzy ministerstwem od rolnictwa, a ministerstwem od środowiska. Zawodowi nie chcą działać poprzez SNZZ pszczelarzy. Chcą zadziałać na władzę litością, a nie siłą związkową. Pewnie uważają się za coś lepszego od rolników i nie będą z nimi wywalać na tory importowanego zboża i odkładów, tarasować dróg traktorami i szambowozami, korzystając ze wsparcia organizacyjnego. Pszczelarze dachowi są pozytywnymi zboczeńcami, którym społeczeństwo przygląda się z sympatią, ale władza się cieszy, bo nie są zagrożeniem dla ich stołków jako elektorat. Bartnicy z boku cichuteńko skrobią Brukselkę z kasy poprzez Lasy Państwowe.

Pszczelarze żrą się między sobą i nie dążą do zjednoczenia organizacyjnego, co władzy bardzo pasuje. Zresztą gdyby nawet zjednoczyli się w formule PZP, to władza i tak nie musi się liczyć z ludźmi udającymi rolników i zrzeszającymi się w dziwacznej federacji branżowych organizacji rolniczych, których oberszef siedzi w pierdlu za wyłudzanie kredytów w SKOK Wołomin, a szef zajmuje się przemytem leków weterynaryjnych. Dla środowiska najlepsze są małe pasieki równomiernie rozmieszczone, ale nikt nie ma koncepcji jak do tego zmierzać. Gadki o rynku miodem i trosce o konsumenta i jego zdrowie są tematami zastępczymi. Myśliwi otwarcie mówią, że celem hodowli jelenia na wolności nie jest ilość mięsa, a wielkość i jakość poroża. Gdyby tak podejść do pszczelarstwa (nie miód, a zapylanie środowiska) to musimy dojść do wniosku, że jest to sposób myślenia raczej ministra od środowiska, niż od rolnictwa i rozwoju wsi. Minister od wsi jest skuteczniej niż przez pszczelarzy lobbowany przez importerów miodu i alchemików produkujących to, co Pan Rolnik wlewa do opryskiwacza. Alchemicy ci są prawdziwymi beneficjentami dopłat, tak jak w pszczelarstwie kasę z dopłat doją wszyscy oprócz pszczelarzy.

Pszczelarstwo jest na dzień dzisiejszy porzucone przez władze jako marginalna forma prymitywnej gospodarki, opanowana przez starców dorabiających sobie do emerytury. Narósł nad tym wrzód żerujący na tych bezbronnych staruszkach, wykorzystujący nawet bez ceregieli religię i sztandary do swych nikczemnych celów. Pszczelarstwo jest na równi pochyłej i stacza się w czeluść historii. Aż dziw, że Unia nie proponuje jeszcze pszczelarzom jednorazowej zapomogi na przebranżowienie (np. na zbieranie grzybów) za wysiarkowanie pszczół i spalenie uli. Z rybakami bałtyckimi i górnikami to wypaliło.

Dopłaty do rolnictwa mają zapobiegać opuszczaniu terenów wiejskich przez wieśniaków tam zamieszkujących i by nie powstawały w Unii fawele i slamsy. Czy więc pszczelarstwo dachowe nie jest pierwszym symptomem slamsowienia i fawelowania terenów podmiejskich i miejskich? To byłby bezpośredni dowód na nieskuteczność dzisiejszych dopłat. Czy pszczelarstwo ma szansę na przyszłość? Może agonię przedłużą ekoterroryści z Greenpeace?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się dwoma ręcami pod tym co napisałeś Robinie. No może z małą korektą w temacie PGR-ów, bo jako były pegeerus wiem jak to wyglądało, ile było ideologii a ile ekonomii. Za zgodą władz, w większości, niszczono wszystko z namaszczeniem zawiadujących. Typowym powiedzeniem "komisarzy" było; mi to kazali rozpieprzyć a nie ratować. Nie było to trudne. 

Ad rem; diagnoza Twoja wydaje się słuszna. Co z leczeniem? 

 Wspomniałeś:"zdrowy rozsądek mówi"... zgadam się. Kiedy pytam tych którzy wspominają o masowych osypach 30- 60% - jaka była przyczyna? Nie wiedzą !!! A temat dotacji do zakupu wraca jak mantra!!!

 O "pasiekach w każdej wsi" głosi hasło na szyldzie " Święto Kwitnących Lip" na zamku w Grodźcu. Wypisał je śp. Kasztelan.  I chyba tędy droga... jeśli chodzi o środowisko. Czy po drodze z Greenpeace'm  sprawa dyskusyjna.

 Ryba psuje się od głowy - mądrość ludowa. Tu winna decydować również troska o zdrowie!!! W zdrowym ciele... Ale to, w kraju nad Wisłą trzeba zorganizować praktycznie od podstaw!!! Jak???  To winno być przedmiotem dyskusji i mądrych decyzji!!!  

 Zapewne to będzie kosztowało ale pieniądze są na dofinansowanie zakupów. Dylemat; zadbać o zdrowie pszczół czy liczyć na dopłaty?  

 Na razie tyle... Mam jakieś przemyślenia jaką iść drogą ale to na razie tylko senne marzenia po wytrzeźwieniu...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

 

Nie tęsknię za PGR-ami, ale chciałbym znać pomoc dla obszarów wiejskich w złotówkach kiedyś i dziś, bo mam wrażenie, że podatnik nigdy tak nie sponsorował nieefektywnych wieśniaków jak dziś.

Tu jedynie się  nie  zgodzę . Dotacja do rolników to dotacja do jaśnie państwa w mieście aby schab był po 15 a nie 40 .Bez dopłat nie było by frajera co tyrał by za takie pieniądze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko w kwestii formalnej. Czegoś takiego jak ARR przy następnych programach pszczelarskich nie będzie. Instytucją do której należy kierować wnioski jest Ministerstwo Rolnictwa. Kasę będzie wypłacała ARiMR a obsługę robił KOWR. Pszczelarze teraz piszcie na Berdyczów.

Że ARR idzie do likwidacji to było wiadome od wiosny. Nie może być tak że znowu zaniechamy rozmów w sprawie realizacji programu WRPP na 2018 i lata następne. Należy w trybie pilnym rozpocząć rozmowy w obecnej sytuacji najlepiej z Ministerstwem Rolnictwa. Postawa władz PZP i Przewodniczącego Rady Związku Piotra Krawczyka w tej sprawie jest nie do przyjęcia "o sprawach programu WRPP będziemy rozmawiać jesienią" jesieni to będzie przysłowiowa musztarda po obiedzie. Cieszę się że jak podaje Atena w sobotę 5 sierpnia na zamku Grodziec będzie reprezentacja Pszczelarzy Zawodowych i Polanki. Mam nadzieję że wypracujemy konkretne wnioski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu jedynie się  nie  zgodzę . Dotacja do rolników to dotacja do jaśnie państwa w mieście aby schab był po 15 a nie 40 .Bez dopłat nie było by frajera co tyrał by za takie pieniądze.

40 - 15 = 25

Unijny jaśniepanicz miejski oszczędza 25 zł na kilogramie schabu, płacąc jednocześnie podatek na ten cel w wysokości 30 zł. Z tej sumy 5 zł idzie na konto polityka na nierozliczaną kampanię wyborczą, podczas której zachwycony rolnik głosuje jako beneficjent za dopłatami, które i tak lądują w bankach na kontach firm zaopatrujących rolnictwo. Rolnikowi zostają w tymże banku preferencyjne kredyty. Dalej już tańczy jak mu zagrają.

Wielkości sum hipotetyczne, tylko dla zobrazowania mechanizmu dojenia. Kiedyś rolnicy "żywili y bronili" społeczeństwo. Dzisiaj "żyją y doją". Rolnikom i ich alchemikom powierzyliśmy w opiekę krajobraz, tak jak zarządowi PZP - Dom Pszczelarza i lisowi kurnik. Ale to nie wina rolników i materiał na oddzielny wątek.

Dziś frajer tyra zakładając dla dopłat sad jabłoniowy, z którego jabłek nikt nie chce. Gdy zwiększymy dopłaty do chleba naszego powszedniego, stanie się on atrakcyjną paszą dla świń. Ot filozofia dopłat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...