-
Liczba zawartości
22 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Nektariada
-
Kyryłko powinien też swoje genialne wizje przedstawić Francuzom. Nie wiem jak teraz, ale kilka lat temu, gdy byłem w tym jego zakładzie pod Warszawą, beczki po rozlaniu ukraińskiego miodu, na których ściankach zawsze trochę miodu pozostaje, były podstawiane pszczołom z przyzakładowej pasieki do wylizania. Pszczoły składały ten miód w ramkach sekcyjnych, które następnie wędrowały do Francji jako ekologiczny miód prosto z polskiej pasieki - delikates dla wybrednych francuskich kubków smakowych, którego gwarancją pochodzenia i oryginalności było to, że był przecież jeszcze w plastrze. Może francuscy pszczelarze gotowi byliby przywozić pod Warszawę swoje beczki do wylizania?
-
Kyryłko to z tymi więzieniami raczej się nie łączy i zaopatruje się gdzie indziej - u jakichś pokołchozowych oligarchów.
-
Medok... O ile pamiętam Mr PolBee sprowadzał miód głównie z jakiegoś potężnego ukraińskiego oligarchicznego agrokoncernu gospodarującego na setkach tysięcy hektarów, kiedyś ziemi kołchozowej. Medok to mogą być oni albo jakaś firma powołana specjalnie do obrotu ich miodem. Jako ciekawostkę, choć osobiście przeze mnie nie potwierdzoną, ale zasłyszaną z dobrze poinformowanych kręgów, którą jednak proszę traktować anegdotycznie, podam, że jeden z polskich bonzów miodowych wpadł na ciekawy pomysł połączenie resocjalizacji z pszczelarstwem i to w skali międzynarodowej. Otóż, popiwszy z kimś z wierchuszki ukraińskiego więziennictwa, powołał nieformalną spółkę, której działalność polega na wykorzystaniu taniej ukraińskiej zakratkowej siły roboczej do obsługi postawionych na terenach więziennych pasiek. Łącznie miało to być kilka tysięcy uli. Więźniowie za darmo, choć pewnie z przyjemnością, bo lepsze to niż leżenie na pryczy, zajmują się pszczołami, wirują miód, konfekcjonują, następnie jest on (lub był, bo nie wiem czy to jeszcze aktualne) dostarczany do Polski, sprzedawany i oczywiście ukraińska więzienna wierchuszka miała z tego swoją dolę. Salomonowi trudno byłoby tu pewnie rozstrzygnąć, czy miód należy traktować jako ukraiński, bo pochodzący z tamtejszych pożytków, czy polski, bo polskie były ule, pszczoły i ich właściciel:)
-
Raczej wszystkim bokiem by wyszło. Dla mnie odpowiedź, czy Jewhen Kyryłko mógłby wnieść coś pozytywnego do polskiego pszczelarstwa jest jednoznaczna - nie, nie mógłby, bo jest kwintesencją najgorszych patologii. Na swój sposób to ciekawa osoba, ale etycznie... Ogólnie typ, który uważa, że wszystko i wszystkich można kupić, kwestia ceny i po trupach do celu. Miałem okazję poznać Jewhena osobiście parę lat temu. Choć od kilkunastu lat handlował miodem, o pszczołach nie miał pojęcia, nigdy w życiu nawet nie zaglądał do ula. Wcześniej był w Kijowie fotografem, zarabiał na życie fotografując wesela i chrzciny. Na jakimś weselu usłyszał, że podobno w Polsce dobrze się sprzedaje ukraiński miód i to wystarczyło, żeby zaczął główkować. Rychło dorobił się zakładu pod Warszawą, gdzie rozlewali po tirze ukraińskiego miodu dziennie - 20 ton, 2-3 zł czystego zysku na kilogramie, czyli dniówka tak z 50 tys. Nie byłoby w tym nic złego, wolny rynek, gdyby Jewhen nie pojmował tej wolności zbyt rozszerzająco. Sporo miodu sprzedawali do supermarketów, ale na stronie jego firmy sprzedawano też indywidulanym pszczelarzom miód w beczkach, hobokach, a nawet rozlany do słoików z etykietą "Miód prosto z pasieki", wystarczyło przystawić swoją pieczątkę...
-
Nowe zasady przyznawania dotacji na lata 2023-2027
Nektariada odpowiedział AdamBartek → na temat → Forum
O to należałoby spytać ARiMR. Ale wygląda na to, że sporo pieniędzy zostanie raczej niewykorzystanych niż żeby mieli coś redukować pszczelarzom po 40-ce, bo wniosków o dotacje złożono mało. -
Nowe zasady przyznawania dotacji na lata 2023-2027
Nektariada odpowiedział AdamBartek → na temat → Forum
Można kupować już od 1 stycznia. Na fakturze nie podaje żadnych numerów umów. -
Nowe zasady przyznawania dotacji na lata 2023-2027
Nektariada odpowiedział AdamBartek → na temat → Forum
Do 24 kwietnia przedłużony został termin składania wniosków o dotacje. Zapewne z powodu nikłego zainteresowania pszczelarzy, co z kolei wiąże się z kiepską akcją informacyjną i ogólnym zamieszaniem. Na razie złożone wnioski pokrywają zaledwie kilkanaście procent zarezerwowanych środków finansowych. Ci którzy bali się, że dla pszczelarzy po 40-ce nie starczy pieniędzy okazali się czarnowidzami:) https://www.gov.pl/web/arimr/trzy-interwencje-pszczelarskie--nabor-wnioskow-przedluzony-do-24-kwietnia-2023-r -
Ponieważ spore zamieszanie panuje w kwestii przyszłorocznych dotacji, wklejam założenia Planu Strategicznego WPR na lata 2023-2027 odnośnie pszczelarstwa, które będą podstawą rozdziału środków finansowych. Założenia te muszą jeszcze znaleźć wyraz w odpowiednich wykonawczych aktach prawnych. Program zostanie uruchomiony w następnym roku, więc przyjmowanie już teraz wniosków przez niektóre związki wprowadza tylko zamieszanie - tym bardziej, że składać wnioski o dotacje będzie można samodzielnie, on-line, przez stronę ARiMR, z czego pewnie wielu pszczelarzy skorzysta. Więcej można przeczytać w Planie Strategicznym dostępnym na stronie (link na samym dole): https://www.gov.pl/web/rolnictwo/najistotniejsze-modyfikacje-planu-strategicznego-wpr-na-lata-2023-2027 Sprawy dotacji do sprzętu pszczelarskiego - od strony 670 Podkreślenie progu wiekowego - moje. Przyznam, że nie bardzo rozumiem sformułowanie: "Corocznie planuje się wsparcie po 1 240 beneficjentów" - czy to jakieś uśrednienie, czy faktycznie tylko tyle osób będzie mogło skorzystać z dotacji (w maksymalnej praktycznie wysokości)?
-
Ja nie podniosłem cen, bo dotacje to dla mnie nikła część przychodów i nastawiam się głównie na tych, którzy są poza systemem. Pogodziłem się już z tym, że się nie przebiję. Czwarty rok uczestniczę jako producent w programie dotacji i o patologiach tego systemu mógłbym książkę napisać. Patologia bierze się z tego, że spora część organizacji pszczelarskich funkcjonuje jako komiwojażerowie kilku dużych firm, które w KPWP uczestniczą od początku i zbudowały na tym swoją potęgę. Gdy się wie, że co roku do kasy wpłynie kilkadziesiąt milionów, nietrudno się rozwijać. A ten wpływ gwarantują nieformalne układy. Wciąż docierają do mnie sygnały o takich sytuacjach, że na przykład w tym i tym związku na dotacje kupić można wyroby tylko jednego producenta i koniec. W niektórych związkach pszczelarzom podsuwa się wręcz wypełnione wnioski a potem umowy do podpisania. Wysyłam co roku oferty do prawie pięciuset związków i kół, a wiem, że większość z nich ląduje w koszu. Nie ma co się bić z koniem. Nie narzekam, bo sobie jakoś radzę. Ilość pszczelarzy nie korzystających z dotacji jest w sumie większa niż korzystających i można sobie poradzić. Równa i uczciwa konkurencja na pewno byłaby jednak z korzyścią dla wszystkich. Wypłaty gotówkowe, zgadzam się, pomogłyby w tym.
-
Nie miałem zamiaru nikogo obrażać ani uogólniać, ale określenie "leśne dziadki" (dość w sumie sympatyczne) bardzo dobrze przystaje do poziomu wielu zarządów polskich związków pszczelarskich. Wierzę, że stanowiska piastują ludzie oddanie sprawie, ale cóż z tego, jeśli często poza oddaniem zupełnie nie potrafią się odnaleźć we współczesnych realiach, nie rozumieją mechanizmów które rządzą pszczelarstwem ani w szczególności KPWP, czego dotyczy wątek - bo bardzo często największy zamęt w sprawach dotacji sieją właśnie działacze związkowi i to nie z powodu złej woli czy przyspawania do stanowisk ale po prostu ze względu na zwykłe niedouczenie. Jeśli im się zaś nie podobają roszczeniowi pszczelarze - cóż, nikt nie zmusza do tej pracy, a chętni na 7 proc. z dotacji na pewno i tak się znajdą. Robinhuudzie - nie martwmy się o administrację, jakoś dają radę. Obciążani są zwykle falowo, w związku z jakimiś zmianami prawnymi i to dla nich normalka. Co do wskaźników rynkowych, oczywiście można się sprzeczać, ale nie o to chodzi. Podałem je, aby wskazać, że pośredniczyć jest przy czym i potrzebny jest tylko związek, który dostrzeże szansę i zechce pośredniczyć w imieniu tych, którzy do tej pory z systemu nie korzystali, bo nie należeli do żadnego związku (a to nie jest żaden wymóg). To wszystko można usprawnić, przyspieszyć, unormalnić i upowszechnić. Ceny - na dotacje utrzymałem tegoroczne. Po dotacjach, na wiosnę, pewnie w nowych realiach trzeba będzie robić jakąś kalkulację i trochę podnieść, ale o ile to wróżenie z fusów.
-
Robinhuudzie, chciałem zwrócić uwagę, że pszczelarz nie musi wcale należeć do związku pszczelarskiego, aby za jego pośrednictwem korzystać z refundacji. Pszczelarz musi spełniać jedynie spełniać wymogi określone w zarządzeniu ARMiR (wpis do rejestru PLW, legalna sprzedaż miodu i 10 uli). O braku konieczności zrzeszania się jasno świadczy pkt. 6.2.3 zarządzenia ) wytłuszczenie i podkreślenie moje: To jest i problem i szansa dla każdego związku. Problem - bo nie może wymuszać przynależności, a tym samym pobierać wpisowego i składki członkowskiej. Szansa, bo może reprezentować dużo więcej pszczelarzy niż liczą jego szeregi i tym samym zyskać wiele więcej dzięki 7 % za pośrednictwo. Prędzej czy później znajdzie się jakiś przedsiębiorczy związek, który poczuje szansę i stworzy przyjazny interfejs do składania zamówień w ramach refundacji poprzez Internet, dystansując pozostałych leśnych dziadków rozkoszujących się swoją, pożal się Boże, władzą. A co do wieszczonego przez Ciebie nasycenia rynku np. ulami, to jako producent uli, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nie masz racji. Nie bierzesz bowiem w ogóle pod uwagę technicznego zużycia uli. Jeśli żywotność ula przyjmiemy na 15 lat, to przy ilość około 1,5 miliona rodzin pszczelich w Polsce, tylko ze względu na zużycie co roku potrzeba około 100 tysięcy nowych uli. A to tworzy rynek, którego wartość i tak przekracza wysokość dotacji. Związki będą więc miały zawsze w czym pośredniczyć.
-
Ziołomiody to nie jest miód - zbór postów przeniesionych z usuniętych wątków.
Nektariada odpowiedział pytla → na temat → Forum
Nie wchodząc w ziołomiody, bardzo ciekawe efekty smakowe, a przy tym szybciej i taniej można uzyskać mieszając miód z owocami liofilizowanymi w postaci proszku. Liofilizacja polega na głębokim mrożeniu, a następnie usunięciu wody z produktu. Mamy więc do czynienia z produktem pozbawionym jakichkolwiek dodatków chemicznych. Mieszanie urządzeniem podobnym do kremowania, dodatek owoców liofilizowanych - około 20 procent. Na rynku są liofilizaty w olbrzymim wyborze, wiele egzotycznych. Jadłem m.in. miód z dodatkiem bananów (bardzo ciekawy), pigwowy, truskawkowy i kawowy. Ale najbardziej przypadł mi do gustu miód cytrynowo-imbirowy, nie mogłem się oderwać od słoika. Półtora kilo zjadłem ot tak sobie. Żaden miód naturalny mi tak nie smakował, a jadłem wiele, w tym z dalekich krajów, bo lubię poznawać nowe smaki. Oprócz liofilizatów owocowych można by się pokusić o wypróbowanie innych, bo dostępne są takie jak np. chałwowy, ciasteczkowy i wiele różnistych. Używa się ich w przemyśle spożywczym, np. do produkcji lodów. Uważam, że poszukiwanie nowych smaków i zastosowań miodu jest drogą bez odwrotu, jeśli ma się on jako produkt popularyzować i zwiększać udział w rynku. Był czas, że miód jako produkt był jednym z niewielu dostępnych słodyczy-łakoci, ale to już dawno minęło i rynek trzeszczy od słodkości. Zaklinanie rzeczywistości powtarzaniem o ekologiczności i naturalności miodu niewiele da. Jest grupa ortodoksyjnych klientów, ale jeszcze więcej jest poszukiwaczy nowości, których smak czystego miodu wcale nie pociąga, on im w postaci prosto z ula nie smakuje i już. Natomiast wzbogacony w pewne smaki, mógłby robić furorę. -
Tak, system refundacji zamienił wiele związków w akwizytorów wyrobów pewnych producentów i korupcję widać tam jak na dłoni, choć trudno ją udowodnić. Też się z tym w tym roku wielokrotnie spotkałem. Kilka słów o tym tutaj: https://www.facebook.com/notes/nektariada/dotacje-dla-pszczelarzy-w-latach-2019-2022/2009794529083494/ Ogólnie związki napędzają klientelę pewnym wytwórcom tylko dzięki brakowi wiedzy szeregowych pszczelarzy, którym wmawia się jakieś niestworzone rzeczy odnośnie procedury. Gdy ktoś się uprze, to kupi tam gdzie chce, ale nie każdemu chce się upierać. Może sprawę by nieco ucywilizowała jakaś niezależna witryna po ludzku omawiająca zasady przyznawania dotacji, udostępniająca miejsce dla prezentacji oferty wszystkich producentów i hurtowni z podkreśleniem, że nie jest to żadna lista zamknięta i że pszczelarz może kupić sprzęt w każdej legalnie działąjącej firmie?
-
Komu służy ARR / KOWR? - czego pszczelarz oczekuje od państwa
Nektariada odpowiedział robinhuud → na temat → Forum
Niech kolega publicznie takich rzeczy nie wygaduje, bo się obudzą miłośnicy pszczoły murarki którzy w naiwnej nieświadomości rozprzestrzeniają swoje małe zapylacze gdzie popadnie i jakoś nie uderzają w patriotyczny ton oraz nie żądają żadnego wsparcia. A do tego, o zgrozo, z tej murarki to w ogóle żadnego pożytku nie mają - bo miodu nie przyniesie, pyłkiem nie sypnie i nawet dla zdrowotności nie użądli. -
Moim zdaniem cały ten program można spokojnie wrzucić do kosza, bo tak naprawdę nie ma o co walczyć. Jak podaje Portal Pszczelarski: http://www.portalpszczelarski.pl/artykul/1342/budzet_krajowego_programu_wsparcia_pszczelarstwa_w_2017_roku.html w roku 2017 KPWP dysponował sumą 25 milionów na cały kraj. Po podzieleniu tego przez, z grubsza biorąc, półtora miliona rodzin pszczelich utrzymywanych w Polsce, wychodzi nieco ponad 16 zł na rodzinę. Przeciętna wielkość pasieki w Polsce to około 20 uli (według analiz publikowanych rokrocznie przez ZP w Puławach), zatem dopłata do pasieki wyniosłaby raptem nieco ponad 300 zł. To 10 słoików miodu. Tyle to szanujący się pszczelarz może wyciągnąć ekstra ze swoich pszczół, jeśli nie będzie tracił czasu na latanie po urzędach i związkach za refundacjami, a skupi się na swojej pracy i poprawi jakość gospodarki. Ewentualnie może machnąć sobie małego pszczelarza i będzie dostawał 500 zł co miesiąc. I a propos małych pszczelarzy, skoro już te pieniądze na pszczelarstwo jakoś są zabezpieczone, to można by je zaprząc, zamiast do jałowego rozdawnictwa, do jakiegoś szeroko zakrojonego programu edukacyjnego promującego pszczelarstwo i pszczoły w szkołach, a resztę pozostawić wolnemu rynkowi