Skocz do zawartości

cayose

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    210
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez cayose


  1. Panie Prezesie Marcinie,

    nic Pan nie winien.

    Niech Pan realizuje się w życiu w sposób jaki uważa dla siebie najlepszy i odnajduje radość w tym co Panu ją daje :) 

    Rodzina i ojcostwo to nie jest jedyna słuszna droga życiowa, bo ze średniowiecznego ciemnogrodu z kościołem katolickim na czele już dawno wyszliśmy. 

    Życzę Panu wszystkiego dobrego! 

    I jest mi strasznie przykro, że ktoś wywleka Pana prywatne sprawy na forum mierząc swoją miarą :)

     

    Pozdrawiam


  2. "Kryzys na hurtowym rynku miodu?
    Od wielu dni dochodzą do nas niepokojące informację od polskich pszczelarzy zawodowych na temat wyraźnych trudności w sprzedaży miodu na rynku hurtowym. Decyzja Unii Europejskiej o pomocy Ukrainie poprzez zwolnienie z cła spowodowała duży napływ ukraińskiego miodu w niskiej cenie do Polski.
    Jednocześnie gwałtowny wzost ceny paliw, cukru, siły roboczej zwiększyły znacząco koszty prowadzenia polskich pasiek.
    Czy czekają nas trudne czasy w branży pszczelarskiej?"


  3. Ciekawy wpis na profilu "Perły greenwashingu" na portalu Facebook.

    "

    #Beewashing: czy miejskie pasieki rzeczywiście „ratują” pszczoły?
    Budowanie zielonego wizerunku firmy poprzez stawianie pasiek to wprowadzanie konsumentów w błąd. Miejskie ule nie tylko nie chronią bioróżnorodności, ale zagrażają przyrodzie. Hoduje się w nich wielotysięczne kolonie pszczoły miodnej, z którymi konkurencję przegrywa kilkaset gatunków samotnie żyjących dzikich zapylaczy. Zakładanie pasiek może przyspieszać wymieranie dzikich gatunków. Pomoc pszczołom w mieście to rzadsze koszenie trawników, dbałość o rośliny nektaro- i pyłkodajne, tworzenie siedlisk do rozmnażania oraz odstawienie pestycydów.
    Od kilku lat polskie firmy i instytucje z upodobaniem zakładają własne pasieki. W sumie nic dziwnego. Pszczoła to sympatyczny owad. Od dziecka wiemy, że jest pożyteczna i pracowita, robi miód i „jest przyjacielem człowieka”. Zapyla też rośliny, pomnażając nasze plony rolne. Słyszymy, że wymiera. Krótko mówiąc, w sam raz nadaje się do zazielenienia firmowego wizerunku. A i słoik miodu z własnej pasieki to gadżet marketingowy jak znalazł. Firmowe ule wyrastają więc jak grzyby po deszczu.
    Naukowcy psują zabawę
    Na te inicjatywy krzywo patrzą naukowcy. O co im chodzi?
    W ulach hodowane są pszczoły udomowione wywodzące się z gatunku Apis mellifera (pszczoła miodna). Nie tylko zapylają one kwiaty, ale żyją w społecznościach, które produkują miód. W świecie pszczół to wyjątek. Większość spośród 450 (!) gatunków pszczół dziko żyjących w Polsce to samotnice, które miodu nie wytwarzają. Mają za to nie mniejsze zasługi w zapylaniu. Na niektórych terenach bywają w tym skuteczniejsze niż pszczoły miodne.
    „Dawniej nawet w badaniach naukowych przypisywano pszczole miodnej większość zasług w zapylaniu. Obecne publikacje wskazują na dużą rolę dzikich pszczół. A przecież mamy jeszcze inne zapylacze, np. muchówki, chrząszcze, mniej znaczące niż pszczoły, ale też nie zaniedbywalne!”, tłumaczy biolog melittolog dr Justyna Kierat.
    „Procent, w jakim za zapylenie odpowiadają dzikie pszczoły, a w jakim miodna, zależy np. od środowiska - w takim, które jest dla nich przyjazne, to dzikie gatunki mogą zapewniać większość zapylenia. Inaczej jest w środowisku typu wielkoobszarowe monokultury z niewielką ilością innych siedlisk, gdzie zapylaczy brakuje i hodowana miodna jest niejako ‘zastępstwem’”.
    Dzikie pszczoły tworzą to, co nazywamy bioróżnorodnością: wchodzą w skład złożonych ekosystemów, cechują się bogactwem cech, form i przystosowań ukształtowanych w toku ewolucji, wreszcie stanowią cenną pulę genetyczną do badań. Większa bioróżnorodność to lepsza odporność środowiska na zakłócenia, co istotne w kontekście zmian klimatu.
    Te rodzime i naturalnie występujące gatunki są szczególnie narażone na skutki ludzkiej działalności, takie jak niedobór pożywienia wynikający ze standaryzacji upraw, zajmowania terenów naturalnych przez człowieka czy pestycydy.
    Stawianie pasiek zwiększa więc jedynie liczebność pszczoły miodnej.
    Czy potrzebnie? Absolutnie nie. Wprawdzie pszczoła udomowiona cierpi z powodu pestycydów i chorób, ale chętnych do jej hodowania nie brakuje. Wręcz przeciwnie - grono pszczelarzy rośnie, a pszczelarstwo zyskuje na popularności. Zakładanie kolejnych pasiek nie ma więc uzasadnienia nawet z punktu widzenia ochrony pszczoły miodnej.
    Stawianie pasiek w miastach można by uznać za nieszkodliwą fanaberię. Ale naukowcy alarmują, że rosnąca moda na ule zagraża innym zapylaczom. „Dzikie pszczoły, z których większość to gatunki samotne, przegrywają w konkurencji o pokarm z wielotysięcznymi rodzinami pszczoły miodnej”, napisali polscy naukowcy w apelu* do Prezydent Gdańska o zaniechanie planów powiększania trójmiejskiej pasieki. Warto wiedzieć, że pszczoła miodna jest pokarmową oportunistką, podczas gdy jej dzicy krewniacy są często związani z konkretnymi gatunkami roślin. W miastach znajdują ostoję i rośliny wolne od „chemii”.
    „W miastach różnorodność dzikich pszczół może być bardzo duża, porównywalna z tą na obszarach chronionych”, twierdzą naukowcy.
    „Może” - ale tam, gdzie nie ma zbyt dużo uli. Autorzy badania przeprowadzonego w Paryżu w 2018 r.** wykazali, że zagęszczenie miejskich pasiek w stolicy Francji sięgnęło co najmniej 20 uli na 1 km2. To 20 razy za dużo, ostrzegają naukowcy. Po ich interwencji władze Paryża zobowiązały się do zatrzymania pasiekowego szaleństwa. Zakazy wprowadzono też w Lyonie, Besançon czy Metz.
    Promowanie pszczelarstwa i mnożenie pszczoły udomowionej mogą więc wywierać efekt odwrotny do zamierzonego i pogłębiać problem wymierania dzikich gatunków pszczół. Z pewnością nie powinny być interpretowane jako dowód troski o środowisko.
    Czy można inaczej pomóc pszczołom?
    W mieście naukowcy rekomendują:
    ✔️ rzadsze koszenie trawników,
    ✔️ zwiększanie bazy pokarmowej (sianie i sadzenie rodzimych kwiatów nektaro- i pyłkodajnych),
    ✔️ zapewnianie warunków do gniazdowania w miejscach bogatych w pokarm („hotele dla owadów”, pozostawianie naturalnych materiałów na gniazdo, np. martwego drewna w wydzielonych „dzikich” strefach),
    ✔️rezygnację z użycia pestycydów w pielęgnacji zieleni ozdobnej i zwalczaniu komarów czy kleszczy.
    Poza miastami ważny jest lobbying za ograniczeniem stosowania pestycydów w uprawach rolniczych i leśnych.
    🐝 Beewashing?
    Firmy, które chwalą się, że zakładają ule w imię troski o środowisko narażają się na zarzut greenwashingu, czy może analogicznie, „beewashingu”.
    Zgodnie z Art. 34 i 35 Kodeksu Etyki Reklamy (www.radareklamy.pl), „reklamy nie mogą wykorzystywać braku wiedzy jej odbiorców w zakresie ochrony środowiska naturalnego” oraz „nie mogą zawierać przekazu, który mógłby wprowadzić konsumentów w błąd w zakresie ochrony środowiska, w tym w szczególności poprzez błędne informowanie o cechach produktów lub co do działań podejmowanych przez reklamodawcę na rzecz ochrony środowiska.”
    Naszym zdaniem przedstawianie miejskich pasiek jako metody ochrony środowiska może być uznane za wprowadzanie w błąd nieświadomego konsumenta, gotowego wyciągnąć prosty wniosek, że ochrona pszczół polega na stawianiu uli.
    Tymczasem, jak wynika z powyższego tekstu, chronić bioróżnorodność za pomocą pasiek to tak jakby chcieć chronić ptaki budując masowo kurniki. Albo ratować żubra stawiając obory.
    red.
    * Stawianie uli nie pomaga pszczołom - list naukowców, 19.06.2021 https://naukadlaprzyrody.pl/.../stawianie-uli-nie-pomaga.../
    ** La ville un désert pour les abeilles sauvages ? Lise Ropars 1), 2) Isabelle Dajoz 2) Benoit Geslin 1)
    1) IMBE - Institut méditerranéen de biodiversité et d'écologie marine et continentale, 2) iEES - Institut d'écologie et des sciences de l'environnement de Paris
    Bibliografia - w komentarzu

  4. Nikt nic nie pokaże bo ich te dane nie interesują. Celem dachowego pszczelarstwa nie jest ani dobro pszczół, ani miód. Tylko kasa robiona na mydleniu oczu ludziom "z poza pszczelarskiego świata" mitem ginącej pszczoły miodnej. Utrzymuje się na dachach zdechlaki byle tylko latały - w sumie to nawet lepszy wariant niż pełnowartościowe rodziny pszczele za którymi w sezonie trzeba nadążyć by się nie poroiły. A miód kupić i rozlać w słoiczki z logo firmy od dachu to sprawa prozaiczna.

    Tu i teraz poddaje pod rozwagę czy Polanka nie powinna jednoznacznie zadeklarować sprzeciwu wobec takich praktyk. Dla dobra pszczół...


  5. 3 godziny temu, robinhuud napisał:

     

    Noooo - skanowanie zabudowy dziewiczej - szacun.

    I muszę powiedzieć, że im więcej przypadków skanujemy i analizujemy geometrycznie tym mniej wiemy.. Ale powoli jakieś pierwsze wnioski i zależności się formułują. Gdy będę gotowy to się chętnie podzielę.

    Jest jeszcze kwestia analizy różnic w składzie wypacanego wosku przez pszczoły "różnych ras". Śmiem już rzucić stwierdzenie, że wosk od "żółtków" (pszczoły włoskie i tym podobne z "ciepłych klimatów") różni się w swym składzie od wosku od np. pszczół środkowoeuropejskich czy krainek. Pierwsze różnice w innym zachowywaniu się plastrów od "żółtków" przy wirowaniu miodu zauważyłem już kilka lat temu. 

    Ale to już... temat filozoficzny na kilka butelek piwa..


  6. 2 godziny temu, robinhuud napisał:

    Może zaczniemy nazywać rzeczy po imieniu?

     

    Organizacje łajdaczą się poprzez uzależnienie ich działaczy od refundacji. Zdarza się, że działacze po otrzymaniu odrobinki władzy typu „dziel refundację i rządź” – nabierają tupetu i głupieją. Za ileś tam procent i możliwość manipulowania przepływami refundowanych towarów i usług. Rozliczanie refundacja zabiera działaczom czas na istotną pszczelarską działalność organizacyjną, zaczynają myśleć o biurze, samozatrudnieniu, pensji, działalności gospodarczej itd. Nie myślą o zrzuceniu z siebie narzuconej, sztucznej pracy będącej obowiązkiem innych (KOWR, ARIMR), ale brną w nędzny zarobek procentowy. Część działaczy zajmuje się lobbingiem, część działa twórczo na styku polityki i biznesu lobbując różne dziwne rozwiązania idące w stronę hurtowego opróżniania magazynów zaprzyjaźnionych producentów okołopszczelarskich. Cieszą się z tego jak dzieci, że refundacje rosną i leca do nich jak ćmy do świeczki…

    Ciekawe, czy czeka to Polankę?

     

    To dla mnie najtrafniejszy i najlepszy post w całym roku 2021 napisany na tym forum. Nic dodać nic ująć. 

    Dziękuję Panie Wiktorze!


  7. Potwierdzam na własnych doświadczeniach :) 

    Też tak pierwsze drukowane walce "zrąbałem".

    Teraz wraz z przyjacielem - naukowcem, próbujemy skanować 3D komórkę naturalnej zabudowy pszczelej. Jesteśmy na etapie analizy geometrii i różnic w różnych plastrach, od różnych pszczół.


  8. MIODORÓB NIE PSZCZELARZ

    Jak w zakamarkach ula szkodliwe mikroby-
    Tak wśród pasiek żerują sprytne miodoroby.

    Miodorób czyli „bestia sapiens mellifica”
    Robi niby-miód cicho – nie huczy nie bzyka….

    Nie potrzeba mu słońca, nektaru, ni spadzi,
    Byleby miał dość cukru – zawsze sobie radzi!

    Miodorób działa skrycie, a pozory stwarza
    Producenta pod mianem zaszczytnym pszczelarza.

    Miodorób chcąc uchodzić za wzór higienisty,
    Stara się, ile może, robić produkt czysty-

    Bez domieszki enzymów bądź melecytozy,
    Unika zanieczyszczeń w rodzaju glukozy.

    Dba o smak niby-miodu (choć z tym się nie zdradza),
    I obficie (dyskretnie) cukrem go dosładza.

    Miodorób jest wydajny jak kaukaska pszczoła,
    Lecz przy produkcji dostrzec nie każdy go zdoła.

    Miodorób jak rój w dziupli, pracą swą rozczula….
    Więc gdy go dostrzeżemy – wsadzimy do „ula”!!!!!!!!


    Autor: Kazimierz Gułkowski

     


  9. Możemy sobie debatować nad klubami. Zarzucać zarządowi obecnemu i zarządom poprzednim brak dobrej woli w sprawie. Przekomarzać się, kto co robi dla Polanki, ile długopisów i ulotek rozdał na jarmarku.

    Ale prawda jest taka, że NIE ZMIENIMY STATUTU. Ponieważ...

    Z naszego statutu 

    1. Uchwałę w sprawie zmiany Statutu Stowarzyszenia podejmuje Walne Zebranie Członków większością dwóch trzecich głosów przy obecności co najmniej połowy uprawnionych do głosowania.

    2. Wniosek o zmianę statutu przedkłada Walnemu Zebraniu Członków Zarząd z własnej inicjatywy lub na wniosek co najmniej połowy członków Stowarzyszenia.

     

    Czyli, by zmienić statut musi zjechać się na walne około 700 czy nawet więcej członków Polanki.

    Kto wierzy, że to jest możliwe? Ręka w górę!

    Ja moją zostawiam w kieszeni...


  10. Szanowni,

    skromna propozycja.

    I pytanie do założycielki i gospodyni tego tematu - Pytli.

    Może zostawmy ten temat jako kanał do zadawania pytań do zarządu. Pytanie- odpowiedź-pytanie-odpowiedź.

    Jak widać tematów jest wiele, budzą spore emocje i za kilka dni będzie tutaj groch z kapustą - przekomarzania się o wszystkim i niczym.

    Niewątpliwie jest potrzeba przegadania tych wszystkich tematów a nawet wykrzyczenia swojej racji. Jednak może w stosownych tematach :) ? 

    Jest temat o klubach, załóżmy temat o składce i jeszcze inne jakie tylko będzie potrzeba i tam dyskutujmy.

    Po prostu... dla porządku :) 

    Co na to gospodyni?

     


  11. Jak dla mnie....

    WIEDZA PSZCZELARSKA =liczba rodzin pszczelich * liczba sezonów * czynnik tzw. ludzki   

    Jest to iloczyn. Zatem duża liczba rodzin pszczelich nie uratuje wyniku działania, gdy będzie w rękach pszczelarza wybitnie nie uzdolnionego.

    Mała liczba rodzin pszczelich w rękach bardzo uzdolnionego pszczelarza może za to dać znakomity wynik, ale ten wynik będzie jeszcze lepszy gdy przeżytych sezonów będzie choć kilka :) 

     


  12. Ambrozja to forum o rzemiośle pszczelarskim. Polanka to forum SPP Polanka. Na Ambrozji pogadamy w którym markecie cukier jest w promocji lub jak dbać o pszczoły, zaś na Polance o "polityce w pszczelarstwie". Być może i forum Polanki miało być także również forum pszczelarskim w znaczeniu takim jak ambrozja, ale jak wiemy raczej to nigdy nie wyszło. W jaki sposób te fora konkurują, może ktoś mi to wytłumaczy?? 

    Blisko 15 lat temu wraz z Bogdanem (Bocianem) i pewnym kolegą Michałem stworzyliśmy Ambrozję. Nie po to by konkurować z zagajnikiem czy polanką. Tylko po to by stworzyć wygodną przestrzeń do dyskusji o hodowli pszczół z podziałem na kategorie i sprawnie działającą wyszukiwarką. Losy forum zagajnik były już wtedy przesądzone (forum oparte na przestarzałym FREE4WEB),  forum Polanka również (dopiero potem powstało to na którym teraz piszemy). I tak skoro na Ambrozji zarejestrowało się w całej historii 5300 użytkowników i napisano blisko 400 000 postów to można powiedzieć, że było (i jest) potrzebne i dobrą decyzją było jego stworzenie.

    Bogdan zmarł, a jego żona forum sprzedała. Było ogłoszenie, czas na zgłaszanie się chętnych. Można było kupić. Kupił Dylon, bo dał najlepszą cenę - proste.  

    W jaki sposób działalność Ambrozji szkodziła Polance lub pszczelarzom polskim ? 

     


  13. 40 minut temu, pytla napisał:

    podjęcie decyzji co do nominacji przez Prezesa przed wyborami  uważam za naganne.

    Zdecydowanie naganne. A i bez znaczenia czy przed wyborami czy po - sposób realizacji uszczęśliwienia nas moderatorem woła o pomstę..

    14 minut temu, ldawid napisał:

    Dlatego też uważam, iż wypowiedź poniższa 

    w tym miejscu i kontekście, nie powinna się w ogóle pojawić. Pozwoli Pani, że do powyższego cytatu z czystej grzeczności i przyzwoitości ... się nie odniosę.

    Pogrążasz się Panie Leszku - czy tam Dawidzie z każdym kolejnym napisanym zdaniem na tym forum. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...