Skocz do zawartości
adam111

odszkodowanie za zgnilca amerykanskiego

Rekomendowane odpowiedzi

Hej

Ostatnio duzo czytałem ze w wojewodztwie malopolskim znaleziono ogniska zapalne zgnilca amerykanskiego.

Został zlikwidowany cały pawilon pasieczny a pszczelarz dostał odszkodowanie.

Podejzewam ze w pasiekach małopolskich wiecej pszczelarzy dostrzegło zgnilca ale nie poinformowało o tym weterynarza licząc na to ze pszczoły sobie z chorobą poradzą. A już na pewno nie tacy ktorzy mają pasieke hobbystyczna i maja 2-4 uli. Lub tacy ktorzy nie portafią tej choroby rozpoznac lub nic o niej nie wiedzą.

 

W zwiazku z tym mam takie pytania.

1. Jeśli zgnilec pojawi sie w pasiece  hobbysty który nie jest zarejestrowany w związku pszczelarskim a ma od 2-4 uli, to czy taka osoba po zgłoszeniu obecnosci zgnilca w pasiece , ma prawo do jakiegoś odszkodowania jeśli weterynarz zdecyduje sie mu te 4 ule spalic?

2. Co jeśli rozpozna sie w jednym ulu zgnilca? czy nalezy taką rodzinę natychmiast zlikwidować czy od razu całą pasieke? A może poczekać do przyszłego sezonu i sprawdzic czy sobie z nią pszczoly poradzą? Czy wogóle jest to mozliwe?

dzieki

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie. Ognisko zgnilca obecnie jest we Wrocławiu. Wiedzę nabyłem nie od swojego Powiatowego lekarza co wydawało by się naturalną koleją a przypadkiem z luźnej rozmowy z pracownikiem Wojewodzkiego lekarza weterynarii. Ręce opadają. Kiedy zatelefonowałem do mojego PLW, ten o niczym nie wiedział.

 

Odpowiadając koledze na pytanie nr. 1

Nie musisz być w Związku czy Stowarzyszeniu. Jezeli należy się odszkodowanie to je się otrzyma.

Ad.2

Nie należy czekać. Działać natychmiast. Zgłosić podejrzenie lub samemu ogień podłożyć. Można próbować leczyć ale trzeba mieć odpowiednią wiedzę. Jeżeli nie ma się doświadczenia to warto poświęcić jeden ul (rodzinę) ażeby spać spokojnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy w takiej zakazonej rodzinie, rownież matka jest zarazona zgnilcem? 

bo moznabyło by samą matkę z zakażonej rodziny poddać do zdrowej osieroconej rodziny, a resztę zakażonej rodziny spalić.

Czy powinno sie też palić ul z zakażonej rodziny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj  Adamie 111. Uparłeś się ,że wszystkiego dowiesz się w internecie. Naprawdę nie stać cię na jakiś porządny podręcznik ???  Przy zgnilcu chorują larwy pszczele. Pszczoły nie chorują, mogą tylko przenieść zarazki jeśli mają w wolu pokarm , który złożyły by w plastrach przy przesiedleniu do odkażonego ula. Dlatego potrzebna jest głodówka.

Z tym paleniem rodzin jest tak jakby poszła matka do lekarza i okazało się że ma chore dziecko, a lekarz wydał decyzję spalić dziecko i rodziców. Przez kilkadziesiąt lat leczyliśmy pszczoły u których wykryto zgnilec, a naraz teraz kiedy większość zgnilca powstaje na skutek skażenia chemią środowiska ula i węzy, decyzje o paleniu rodzin. 

W jednej z Polankowych gazetek opublikowałem artykuł pt. "Jeszcze jeden powód znikania pszczół w Polsce". Proszę go przeczytać , zanim zacznie kolega zadawać kolejne , niezbyt mądre pytania.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w podręczniku nie znajde tak dokładnych odpowiedzi na konkretne problemy wystepujace w pasiece. Mam z 3 ksiazki, jedna "chodowla pszczol"i  "gospodarka pasieczna" Ostrowskiej w ktorej sa ogolne informacje jak nalezy postepowac. nie znajde w nich odpowiedzi o tym czy matka zgnilcem jest zarazona lub na inne moje fanaberie lub pomysly:D

Po za tym mając możliwość korespondowania z pszczelarzem o tak ogromnej wiedzy i doswiadczeniu jak Karpacki- co widac po każdym jego wpisie na forum, żaden podręcznik nie jest potrzebny:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jednak dobrą tradycją forów internetowych, że pytający sam "odrabia swoją pracę domową" pisząc np. "znalazłem na ten temat to i tamto, ale nie wiem jeszcze..." To dobra forma pokazania, że szanuje się czas i zaangażowanie tych, którzy będą odpowiadać. Oni też mają więcej satysfakcji z pomocy jeśli nie muszą wciąż pisać spraw oczywistych.

 

Niemniej młodych pszczelarzy, którzy właśnie rzucili się w wir przygody z pszczołami niczym w klapkach na Giewont jest dużo. Wielu z nich zostaje później dobrymi pszczelarzami. Cóż, pomagać trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

główne przyczyny według mnie to:

 

 

1. niedoświadczenie pszczelarza

2. sknerstwo pszczelarza - głodzenie pszczół w okresie bezpożytkowym, miodobrania do zera

3. zbyt szybkie czerwienie matki względem ilości pszczoły w ulu (szczególnie na wiosnę)

 

i może trochę przesadzę ale z moich obserwacji dochodzę do takiego wniosku jak poniżej

 

4. nagradzanie pszczelarza za zgnilca (wypłata odszkodowania przez weterynarię) zamiast karania pszczelarzy u których wykryto ognisko zgnilca

 

 

 

zdarza się że u tych samych pszczelarzy pojawia się zgnilec kilka razy  i to najczęściej jak jest mało miodu ( pewnie łatwiej zgłosić i dostać kasę  niż zadbać o pszczoły i dołożyć do interesu ), bo jak  jest dużo miodu  to jest spokój. - poprawiłem wpis bo ktoś mógł nie zrozumieć 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie czytalem o tym, ale na te pytanie ktore zadawalem nie bylo odpowiedzi w ksiazkach czy nawet w necie.

raz pisza zeby wszystko palic, niewiadomo jaką panikę podnoszą ze co to za choroba itp raz zeby leczyc, odkazac itp, spotkalem sie tez z takimi opiniami ze wystarczy dobrze podkarmic,

no wiec pytam znawcow tematu, bo komu mam wierzyc nie wiem, 

a lepiej pytac niz stracic pszczoly. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

raz pisza zeby wszystko palic, niewiadomo jaką panikę podnoszą ze co to za choroba itp raz zeby leczyc, odkazac itp, spotkalem sie tez z takimi opiniami ze wystarczy dobrze podkarmic,

no wiec pytam znawcow tematu, bo komu mam wierzyc nie wiem, 

Szanowny kolego. To że w internecie może pisać każdy, kto tylko umie obsługiwać komputer, to i dobrze, i źle. Bo niestety ale "komu mam wierzyć" trzeba zdecydować samemu.

Decyzja o spaleniu rodziny, czy jej leczeniu, powinna zależeć od stanu tej rodziny. Uważam że palenie rodziny w której znaleziono kilka komórek czerwiu zakażonego, to błąd ogromny.  Jak myślę , zabierający tu głos kolega "rafał" też zbyt daleko idzie co do wniosku karania pszczelarza za wykryty u niego zgnilec. Bo kazdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Ktoś zauważy kilka komórek podejrzliwie wyglądających, i w trosce o pszczoły, zgłosi to do weterynarza. Inny tak interesuje się stanem swoich pszczół, że nie zauważa smrodu gnijących larw, aż przechodzący koło pasieki ludzie nos zatykają z obrzydzenia. To co, karać obydwóch???

A co w takim razie robić z tymi, którzy uwierzą naszym naukowcom, twierdzącym, że bakterie zgnilca, są w każdym ulu, i poprzez badanie miodu z danego ula, można określić poziom zagrożenia wystąpienia objawów klinicznych ?? 

Nie jest wiec to jak czarne i białe, tylko jak zwykle, cały szereg różnych sytuacji, które należy rozpatrywać indywidualnie , a nie na zasadzie "urawniłowki" i karać , czy nagradzać.

Jeśli chodzi o wykorzystanie matek z rodzin zarażonych, to ja bym to odradzał. To że z reguły w początkowej fazie zarażenia , mamy w pasiece rodziny u których objawów nie ma, może zależeć też od odporności przekazywanej drogą genetyczną, a więc istnieje możliwość że konkretna rodzina zachorowała, bo nie ma wrodzonej odporności.

Miałem możliwość studiowania podręczników pszczelarskich z dziewiętnastego i początków dwudziestego wieku pisanych w Stanach Zjednoczonych, takich autorów jak Langstrotch czy Dadant. Czytałem opisy pasiek gdzie zapadało na zgnilec kilka setek uli, które oni palili, ale nie z tego powodu że nie umieli leczyć, tylko dlatego ze taniej było te pszczoły spalić, i zamówić nowe pakiety z południowych stanów, aniżeli leczyć, bo trwało by to i tak dłużej , jak naturalne dla nich likwidowanie pszczół, kiedy stawały się niepotrzebne na jesieni. Ale i wtedy, jak pisali wspomniani autorzy, zawsze w takiej pasiece , znajdowało sie kilka rodzin które na chorobę nie zapadały pomimo że obok stało kilkaset rodzin zarażonych.  Jak twierdzili ci autorzy, posiadały one genetycznie przekazywaną odporność, i kiedy z takiej rodziny rozwinięto pasiekę, ż reguły nie zapadała ona tak szybko na zgnilca, dopiero po pewnym czasie, kiedy na skutek różnych kojarzeń pojawiły się tam geny od innych pszczół, które zastąpiły geny odporności, które w danym układzie były genami dominującymi.

Przy wymieszaniu genetycznym pszczół będących u nas, jedyną radą jest , z uwagą obserwować każdą zmianę w wyglądzie czerwiu, aby jak najszybciej zauważyć ewentualny początek rozwoju choroby, i w początkowej fazie szybko zareagować.

A takiemu , który pisze że na zgnilca "wystarczy dobrze podkarmić" można przypomnieć pewien dowcip, jak w czasie wizyty u lekarza pyta się młody , "Jaki jest najlepszy środek antykoncepcyjny?  Lekarz odpowiada - szklanka zimnej wody. Wtedy ten pyta, przed , czy po stosunku panie doktorze? a lekarz odpowiada - zamiast"

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Jak myślę , zabierający tu głos kolega "rafał" też zbyt daleko idzie co do wniosku karania pszczelarza za wykryty u niego zgnilec. Bo kazdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Ktoś zauważy kilka komórek podejrzliwie wyglądających, i w trosce o pszczoły, zgłosi to do weterynarza.  Inny tak interesuje się stanem swoich pszczół, że nie zauważa smrodu gnijących larw, aż przechodzący koło pasieki ludzie nos zatykają z obrzydzenia.

 

karania pszczelarzy u których wykryto ognisko zgnilca  - ja byłbym za wpisem kolegi "Karpacki" " Inny tak interesuje się stanem swoich pszczół, że nie zauważa smrodu gnijących larw, aż przechodzący koło pasieki ludzie nos zatykają z obrzydzenia"   to tak jak karani są "ludzie" hodując bydło, świnie, psy , koty, itp. gdy znajdzie się taka cholera, że doprowadza zwierzęta do śmierci np. głodowej

 

 

są pasieki u nas nazywają ich "trzymacze", w których nie ma żadnej kontroli właściciela, a nie mówiąc już o weterynarzu  bo nie są zgłoszone. Z praktyki wiem że pow. weterynarz wiedząc o zgnilcu idzie z kontrolą tylko do tych pasiek, które mają nr. weterynaryjny i to one zostają zakażone przez właśnie te pasieki amatorów miodu

 

 

jaka powinna być podstawowa wiedza osoby, która chce hodować pszczoły? celowo nie użyłem tu - pszczelarza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...