Skocz do zawartości
robinhuud

Uwaga - teren przepszczelony!

71 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Od czasu do czasu pojawia się bardziej lub mniej zakamuflowana idea rozładowania bezrobocia pszczelarstwem, co prowadzi do wynaturzeń.

Kolega ze stolicy przekazał mi wymownego maila od przechodnia

Dzien dobry

Od dwoch dni, na pl. Pilsudskiego w Warszawie, na patio biurowca Metropolitan, spadaja z drzewa pszczoly, umieraja lub sa rozdeptywane.

Dzisiaj jest ich mniej. Ekipa sprzatajaca ciagle je zmiata.

 

Nie znam sie na pszczolach i nie wiem, gdzie to zgosic. Prosze o informacje.

 

Zadzwoniłem do zarządcy i uzyskałem informację, że na biurowcu nie ma pasieki. Były plany, ale właściciel (niemiecki) się nie zgodził. Nie są to więc prawdopodobnie pszczoły z dachu wygonione z uli temperaturą, a być może jakaś chora rójka.

Swoją drogą wypadało by, by weterynarze powiatowi wyrywkowo sprawdzili w związku z upałami dobrostan swych dachowych pszczół, jeżeli mają o takowych wiedzę.

http://bi.gazeta.pl/im/4a/33/11/z18035018V,Mapa-pszczelich-miejsc-w-Warszawie.jpg

Do założenia tego wątku skłoniła mnie głębsza myśl. Żywiołowo rozwijające się na dziko pszczelarstwo dachowe (ale i bartnictwo) może w szybkim tempie wygenerować zagrożenie dla całego pszczelarstwa. Dzisiaj pasieki te nie są często pod nadzorem PLW, handlują miodem oznakowanym niezgodnie z przepisami, nie piszę Polską Normą na miód - bo ta nie obowiązuje. Uważam, ze jeżeli ktoś chce eksploatować krajobraz miejski pod kątem pszczelarskim - musi wziąć kompleksowo odpowiedzialność za całość miejskiego zapylania. Nie jest dobrze, gdy społeczeństwo jest karmione półprawdami w zapierających krew w żylaku i nastolatkom stolec wzruszających filmach o łowcach miodu. Dzięki min. ulmonitorowi wiemy co się dzieje w dachowych pasiekach na Sylwestra, nie wiemy - co w upały. Oby rozwijające się żywiołowo i bez planu miejskie pasieki nie okazały się w pewnym momencie siedliskiem chorób. Bo jak potem spalić zgodnie z przepisami ule ze zgnilcem na pokrytym papą stołecznym dachu wieżowca?

Pszczelarze miejscy korzystając z bałaganu prawnego uważają się za kogoś wyjątkowego dla środowiska i że to upoważnia ich do omijania przepisów. Ja w sumie to i nie mam do nich pretensji, bo taki stan wynika z bałaganu w organizacji pszczelarskiej uważającej się za centralna, a nie potrafiącej skanalizować i ucywilizować pszczelarstwa miejskiego, czy bartnictwa. Organizacji rozpadającej się na oczach. Władze (tak samorządowe, weterynaryjne jak i pszczelarskie) jak na razie przymykają oko i robią dobrotliwą minkę. Politycy włażą w tyłek elektoratowi, ale tylko do wyborów. To smutne, że pszczelarze nie są w stanie wyłonić swej reprezentacji ze stosowną legitymacją, sensownie reprezentującej ich interesy przed władzą. Dlatego są i słusznie będą obiektem kpin ze strony polityków,do czasu, aż to się nie zmieni.  Pszczelarstwo to jednak nie żarty, a chów zwierząt gospodarskich i produkcja żywności. Nawet amatorskie, na dachu. Nawet rozdawanie miodowych prezentów jest wprowadzaniem do obrotu żywności i podlega sformalizowanym regułom. Ostatnią uwagę kieruję do zastępcy wielkopolskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii, Pana Stanisława Gawry, który swego czasu poinformował mnie na odczepne, (ale nie przekonał) że węza nie jest problemem godnym uwagi weterynarzy, bo jest produktem pochodzenia zwierzęcego przetworzonym, czy jakoś tak. Węza jak widać na zdjęciu bywa składnikiem żywności dla ludzi, a to już rasowego weterynarza powinno zainteresować (plaster w miodzie)

http://sklep.pszczelarium.pl/kategoria/miody

Przy okazji galeria niezgodnie z przepisami oznakowanych miodów.

Tereny podmiejskie są przepszczelone, co często z powodu braku organizacji prowadzi do samosądow pszczelarskich i wymierzania "sprawiedliwości" w walce o dzikie pastwisko pszczele. Pasieki płoną , są trute i piankowane przez "pszczelarzy". Czy ucieczka na dachy od tego uchroni?

Wątpię, czy "pszczelarze" sobie z tym poradzą. Co najwyżej będziemy się dziwić, że coś nam w centrum stolicy na głowy spada.

https://www.onet.pl/?utm_source=_viasg_fakt&utm_medium=direct&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&pid=03d9e798-8378-5321-8ff2-7e8eb255af05&sid=f13b499b-dba8-44e4-a9ae-cb9ebb087cc8&utm_v=2

A kiedyś podobno pszczelarzy szanowano i zwalniano z przysięgi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepszczelenie wg NIK: (str 55 linkowanego niżej dokumentu)

86196207520949668676.jpg

(pomagam pomagać w naprawianiu państwa :) )

 

Co mamy robić, gdy sąsiad nam przepszczela teren? Zamiast podpalenia, utopienia, lub zapiankowania jego uli wystosowujemy do sąsiada pismo przedprocesowe (jeżeli znamy go i jego adres):

 

Panie pszczelarzu

Na podstawie prawa zwyczajowego (norma prawna trwale i jednolicie wykonywana w przekonaniu że jest obowiązującym prawem) oraz korzystając z tego, że w Polsce nie ma przepisów prawnych regulujących lokalizację oraz odległości umieszczania pasiek od granic sąsiadów, a roi się od niekompetentnych pszczelarsko w tych okolicznościach rzeczoznawców sądowych -

Wzywam pana do niezwłocznego powstrzymanie się od działań , które zakłócają mnie ponad przeciętną miarę korzystanie z mojej prywatnej / dzierżawionej  nieruchomości / kawałka dachu / lasu państwowego (niepotrzebne skreślić),  wynikające ze społeczno gospodarczego przeznaczenia naszych pasiek i stosunków miejscowych. Proszę mnie nie przepszczelać mego pastwiska, które zająłem pierwszy, a więc mam do niego niekwestionowane prawo zwyczajowe.

Proszę też nie powoływać się na kodeks etyki pszczelarzy, bo takowy jest nam niepotrzebny. Nie potrzebna jest nam również poważna reprezentacja naszych interesów przed władzą poprzez silnie demokratycznie legitymizowaną, centralną organizację pszczelarzy. Ta którą mamy rozpada się w oczach, a NIK ani MRIRW nie mają pojęcia o naszej ilości, skali potrzeb i problemach. Świadczy o tym raport NIK i korespondencja pokontrolna z MRIRW, gdzie nikt nie wspomina przykładowo o pszczelarstwie na miejskich dachach i po lasach, ani o zalaniu Polski ukraińskim miodem. Trup PZP nawet nie jest w stanie spłodzić projektu reanimującego go, nowoczesnego i poważnego statutu - mimo, że o tym postanowił zjazd w Ciechocinku.

Podstawa:

https://www.nik.gov.pl/kontrole/wyniki-kontroli-nik/kontrola,16965.html

 

73806666129359294948.jpg

 

- proszę pobrać plik z informacją o wynikach kontroli  z 2017-09-01 i postudiować. Ciekawy materiał pokazujący miejsce organów władzy i kontrolnych państwa, oraz aktualny stan prawa pszczelarskiego.

To kontrola pszczelarstwa sprzed 2 lat. Ciekawe ile kosztowała i czy derogator minister Ardanowski czytał ten raport?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W barbarzyńskich czasach, gdy jeszcze nikomu nie śniło się o państwie prawym i sprawiedliwym ministra Ziobry, problem przepszczelenia nie występował, a w pszczelarstwie obowiązywało prawo i kodeks etyki. Pszczelarz składał przysięgę i nie mógł być bękartem, ani pochodzić z nikczemnego stanu, nad czym nikt dziś nie tylko na Podlasiu i Kurpiach nie panuje. Polskie pastwisko pszczele podzielone było na bory (zazwyczaj 12-60 drzew - rodzin pszczelich), które nie były własnością pszczelarza, ale jako szczególna dzierżawa za opłatą w miodzie służyły pokoleniom i były dziedziczone. W pszczelarstwie nie było przypadkowych ludzi, a złodziei karano bardzo dotkliwie, przy pełnej świadomości nieuniknioności ogólnie znanej kary za konkretne wykroczenie przeciwko pszczelarzom i pszczołom. Według tamtego prawa dzisiejszy pan rolnik stosujący niezgodnie z receptą opryskiwacz zostałby owinięty własnymi kiszkami wokół drzewa (ciągnika), gdzie szkodził pszczołom. To samo spotkałoby "pszczelarza" przyłapanego z zapałkami, lub pianką montażową. Przez wieki pszczelarstwo było w regresie. Dzisiaj do pszczelarstwa nabrało się mnóstwo przypadkowych ludzi nikczemnego stanu, a organizacja pszczelarzy  Fratrum Mellocidarum jest w rozpadzie i nad niczym nie panuje.

Kiedyś jak ktoś szkodził lipom i roślinności pożytkowej ("darł łyko") - był surowo karany. Dziś minister od środowiska "drze łyko" bez siekiery, dekretem, bezkarnie, a minister od rolnictwa w białych rękawiczkach wprowadza według swego uznania i lobbingu kolejne trucizny zabronione w cywilizowanym chrześcijańskim świecie dając prawo dysponowania nimi półanalfabetom. Nad tłuszczą pszczelarską łatwo zapanować rozdając im według swego uznania (dziel i rządź) ich pieniądze jako t. zw. refundację. Łykają to bezmyślnie i łapczywie jak kaczka kluski.

http://www.historia.kurpie.com.pl/bartnicy_jego_krolewskiej_mosci/

Kiedyś musiałbym przed założeniem pasieki terminować u bartnika i złożyć przysięgę:

 

Ja robinhuud przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Troycy Świętey Jedynemu, iż chcę bydź wierny i posłuszny Panu Staroście Bartnemu (prezydentowi PZP), Sądowi (nie istniejącemu) jego i Jurisdykcyji Bartney (nie istniejącej), na ten czas i na będącey we dnie i w nocy, tajemnic pospolitych, a naywięcej które są prawu naszemu bartnemu pożyteczne (hiopteka Domu Pszczelarza, stan kasy i funduszu rozwoju pszczelarstwa) nikomu nie zjawiać, a ktoby się przeciwił Panu Staroście Bartnemu i pospulstwu naszemu nie chcę pomagać, ale go poniżyć i tego nie taić, i to wszystko czynić i pełnić co należy ku pożytkowi i rozmnożeniu bartnemu (działaczy pszczelarskich). A jeśliby kto co niesprawiedliwego o bartnikach (władzach PZP) mówił, temu według możności moiey chcę się sprzeciwić i bronić i oświadczywszy obiecuję im to powiedzieć. Tak mi Panie Boże pomagaj, który też mnie w dzień sądny i wszystek świat sądzić będziesz."

 

Dzisiaj mogę "dziać" po lasach, polach, dachach miejskich , poligonach i "drzeć łyko" oraz truć robactwo bez tych ceregieli i bez daniny w miodzie, przez co nikt nad pszczołami i bartnikami nie panuje i miodu nie szanuje (mieszaniny z różnistych krajów). To jest wolność wywalczona przez pokolenia "pszczelarzy", którzy nawet nie wiedzą ilu ich jest i ile mają uli. Słusznie nie szanują swej władzy pszczelarskiej, która na własne życzenie pozbyła się autorytetu.  Nie mają też pomysłu na ustawę pszczelarską, widać mętna woda im pasuje. Dlatego niech dostaną w dupę poprzez otwarcie granic na inne miody, by im się nie wydawało, że są nie do zastąpienia i że bez nich ludzkość pożyje tylko 4 lata. Może kiedyś się opanują.

W tamtych czasach byliśmy eksporterem miodu i produktów pszczelich.

I komu to przeszkadzało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy wylocie z Poznania na Czerwonak (rozjazd na Wierzonkę) zauważyłem wczoraj tablicę informującą o zapowietrzeniu zgnilcem amerykańskim. Sprawdziłem na witrynie Inspekcji Weterynaryjnej (PLW) i WZP Poznań. Na tej pierwszej znalazłem informację o wściekającym się Poznaniu

https://www.piw.poznan.pl/index.php/2019/07/03/303/

Na obu ani słowa o amerykańskim zgnilcu AFB. Ktoś prawdopodobnie robi sobie żarty. Chyba przygotuję kilka takich tablic i rozstawię po okolicy. Może odpszczelę trochę swoje pastwisko? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Tak sobie patrzę na statystyki. Małopolska i Podkarpacie 6 do 8 uli na 1 km 2. To chyba trochę za bogato ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Tak myślę sobie. Wszędzie presja bo pszczoły giną. W supermarketach budowlanych uliki dla murarki ogrodowej. A jest i Rogata.Czy te uliki są zbudowane jak ten gatunek lubi? Czy chce zasiedlać ? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale tak sobie myślę. Gdzie miejsce dla murarki ogrodowej jak jest powyżej 6 uli na 1 km 2. Raczej wymrze , czy jak myślicie? Mając taką konkurencję ma szanse? Takie moje rozważania .Ile ta naturalność pszczelarzy dotyczy? Czy już przesadziliśmy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, robert napisał:

Tak sobie patrzę na statystyki. Małopolska i Podkarpacie 6 do 8 uli na 1 km 2. To chyba trochę za bogato ?

 

4 godziny temu, robert napisał:

Tak myślę sobie. Wszędzie presja bo pszczoły giną. W supermarketach budowlanych uliki dla murarki ogrodowej. A jest i Rogata.Czy te uliki są zbudowane jak ten gatunek lubi? Czy chce zasiedlać ? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale tak sobie myślę. Gdzie miejsce dla murarki ogrodowej jak jest powyżej 6 uli na 1 km 2. Raczej wymrze , czy jak myślicie? Mając taką konkurencję ma szanse? Takie moje rozważania .Ile ta naturalność pszczelarzy dotyczy? Czy już przesadziliśmy ?

Idziesz pod prąd ;) . trzmieli coraz mniej dlaczego ?

Przecież u mnie mało kto gdzie "pryska" mając wiedzę o skutkach "propagandy o wymieraniu pszczół"  pomału muszę emigrować z pszczołami ,już nie pomoże sianie roślin pyłkodajnych to po prostu za mało .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dokąd chce Pan emigrować? 

 A może próbować inaczej podejść do ulubionego powiedzenia Arabów, że skoro  Mahomet  nie może przyjść do góry to może góra do Mahometa... Może przetłumaczę z polskiego na nasze i zapytam; jakie są inicjatywy /i czyje?/ aby było więcej pożytków w miejscach zamieszkania/siedliskach pszczelarzy? Ostatnio obserwuję "zazielenianie" nowo powstałego osiedla. Zgroza! Kwiatka tam nie oświadczysz...pustynia! Teren koszony na wys. 3-4 cm /co tydzień! Jeśli chodzi o zieleń  "wysoką" - jeden wielki "cmentarz" - same tuje, cyprysiki, jałowce, świerki wszelkiej maści...  Pszczoła się tam nie zatrzyma - bo po co?  Przy domach/willach/zagrodach podobnie. Nie ma pyłkodajnych/miododajnych pigwowców, ościałów, dereni, roślin wrzosowatych... trawka 2 razy w tygodniu skoszona, a główną ozdobą jest... grill. Tempora motantur... 

Powtórzę, pytanie; czy i jakie podejmują inicjatywy pszczelarze/ogrodnicy/działkowicze i inni proekologicznie nastawieni aby środowisko naturalne, które jeszcze gdzieniegdzie jakoś dyszy nie było degradowane?  Może ktoś się pochwali doświadczeniami?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście ale jak ktoś ma pozytywne efekty w takiej działalności to niech się pochwali... Im więcej będzie "naprawiających " tym lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego notujemy przypadki brania spraw w swoje ręce i odpszczelania przepszczelonego pastwiska owadziego. Można to uzyskać paląc sąsiedowi pasiekę, topiąc ule w stawie, piankując wylotki, trując, przewracając ule, wywierając upierdliwie zniechęcającą presję sąsiedzką, czy w końcu urzędowo – wykorzystując siekierę Szyszki. Pszczelarze „podziemni” nie rejestrują się, ukrywają prawdziwą ilość pni i ich adresy w obawie o domiar podatkowy itp. itd. Państwo przygląda się temu bez koncepcji jak traktować nie znające opieki weterynaryjnej pasieki dachowe, pochowane po lasach i reaguje na wydumany spadek ilości rodzin pszczelich zwiększeniem dotacji i dopłat. Temat ginących pszczół jest bardzo trendi, do tego stopnia, że można o tym wygadywać dowolne głupoty. W Poznaniu zakłada się na Cytadeli kosztem prawie 2 mln zł rezerwat dla dzikich zapylaczy. Bez współpracy z pszczelarzami, nie zwracając uwagi na to, że zazgnilczony teren jest tak napszczelony pasioną inwertami apis melliferą, że dla dzikusów nie ma pokarmu. Ten system bez sensu jest w stanie pochłonąć dowolną sumę. Państwo i UE dopłacają bez analizy do centralizacji zaopatrzenia pasiek w „klonowane” ze swymi chorobami matki pszczele pochodzące z przemytu, odkłady z warrozą i nosemą, rozdawnictwo węzy z parafiną itp. itd. Wszystko w imię  prolongowania zapowiadanej ponoć przez Einsteina zagłady ludzkości po olimpiadzie od zagłady pszczoły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Atena napisał:

A dokąd chce Pan emigrować? 

 A może próbować inaczej podejść do ulubionego powiedzenia Arabów, że skoro  Mahomet  nie może przyjść do góry to może góra do Mahometa... (...)

. Tempora motantur... 

Dziś miałem jechać do pasiek, ale temperatura coś słabo "mutantur/motantur" i tylko 5 stopni.

A do Jabal al Nour bagatela 5300 km...

Jak się ta wiosna w końcu szybko nie "motantur" to ani emigracja, ani przepszczelenie nam nie grozi.

شكرا لك على انتباهك
Shukran lak ealaa aintibahik.

image.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, robinhuud napisał:

Dlatego  upierdliwie zniechęcającą presję sąsiedzką, czy w końcu urzędowo – wykorzystując siekierę Szyszki.

Szanowny Kolego . Z całym szacunkiem do tego co Kolega robi na tym  forum. Znamy się na tyle że na pewno ,  wie Kolega , jakie jest moje podejście do prawdy. Więc kiedy po raz kolejny , podaje Kolega przykład profesora Szyszki , jako coś złego i nagannego, trudno mi zachować spokój i nie zareagować. Znałem profesora Szyszkę , nie z plakatów czy oficjalnych imprez i spotkań. Miałem zaszczyt znać go osobiście i wielokrotnie dyskutowaliśmy na temat bezpodstawnych oskarżeń pod jego adresem, kierowanych przez eko terrorystów i ludzi mu nieprzychylnych politycznie, o działalność mającą złe podstawy , jeśli chodzi o ochronę środowiska, za którą przez jakiś okres, jako Minister odpowiadał.  Może by wreszcie Kolega dotarł do jakiegoś prawdziwego źródła o tym , kim na prawdę był profesor Szyszko, i jak nieprawdziwe są te informacje , o złej woli tego człowieka. Na podobnej zasadzie , można by dziś "psy wieszać", na tych którzy wydają decyzję utylizacji ferm drobiowych z powodu ptasiej grypy, czy likwidacji stad zagrożonych pomorem świń. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, że to złe nastawienie wobec niego, spowodowane nie mającą wiele wspólnego z prawdą "opozycyjnością polityczną" i eko terroryzmem, jest stale przywoływane , nawet w takim czasie po jego śmierci. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego karpacki, z całym szacunkiem, ale nie uważam „Polityki” za brukowiec i staram się bazować na wiarygodnej informacji o problemie:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1711610,1,szyszko-wycenia-drzewa-za-wycinke-trzeba-bedzie-zaplacic-grosze.read

https://dziennikustaw.gov.pl/du/2017/1330

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Szanowni koledzy pozostańmy przy swoich ocenach działalności Profesora. Sam sie juz bronic nie bédzie.

Problem przepszczelenia na poludniu kraju jednak jest. (coß mi klawiatura oszalaøa). To ma wplyw na zdrowotnosc ,zimowle itd.

Polanka jako organizacja mogøa by nawiázac wspóøpracé z jakims profesorem , aby zglebil temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego "robinhuud". Ja z takim samym szacunkiem, ale nie uważam "Polityki" za pismo gdzie tylko "prawda , sama prawda i   g.....prawda" . Mnie osobiście , wymienione  w cytowanym rozporządzeniu stawki za wycięcie drzew , nie szokują.  Szokowały raczej stawki poprzednie i konia z rzędem temu kto zna kogoś , kto takie stawki płacił.  Ale przecież nie to jest meritum sprawy i powodu dla którego była taka nagonka na profesora Szyszko.  Głównym powodem , dla którego starano się go zniszczyć , była jego twarda i nie dająca się zmienić  żadną formą przekupstwa postawa , przed próbami sprywatyzowania lasów w Polsce.  I to jest jego największe osiągnięcie , o którym wszyscy powinni pamiętać. Nikt nie zapobiegł prywatyzacji i wyprzedaży majątku narodowego w postaci wielkich zakładów pracy, całych branż , które spełniają ogromną rolę w funkcjonowaniu suwerennego państwa . Kiedy już wyprzedano większość tego co się dało , ci sami ludzie , liczyli jeszcze na zyski z wyprzedaży polskich lasów. Wielokrotne tego próby, były jednak skutecznie blokowane właśnie przez profesora Jana Szyszko.  Wtedy właśnie poznałem go osobiście. Poznanie go , nie miało nic wspólnego z pszczelarstwem. Kiedy jako działacz samorządowy , bywałem czasem w Warszawie, na prośbę ludzi, którzy również tu , gdzie działałem na co dzień, na najniższych szczeblach rangi powiatów i gmin, chcieli sprzeciwić się prywatyzacji polskich lasów , słali w tej sprawie petycje , wnioski, aby wreszcie , zbierać podpisy przeciwko takiej ewentualnej decyzji, gdyż lobby w tej sprawie było silne i z "interesownym wsparciem " zagranicy, skąd zapewne , wywodzili by się główni kandydaci do skorzystania z dobrodziejstwa takiej prywatyzacji. Profesor Szyszko , liczył się z tym, że być może będzie musiało w tej sprawie dojść do ogólnonarodowego referendum, i zapobiegawczo zaczęły być gromadzone podpisy ludzi, którzy ewentualnie taki protest by poparli.  Podpisy zbierane były głównie w środowisku pracowników leśnych różnego szczebla. Począwszy od Nadleśniczych, poprzez różne stopnie ludzi z lasami związanych, ale i tych , którzy doceniali wagę i zagrożenie pozbycia się Lasów Państwowych, podobnie jak zniszczone i oddane w obce ręce zostały całe branże przemysłu, które prawidłowo zarządzane , przynoszą duże zyski do budżetu państwa.  Kilkakrotnie dostarczałem materiały pisane, czy wzory list podpisów i inne , które umożliwiały prowadzenie tej akcji , na różnych szczeblach samorządu. Zawsze materiały takie , odbierałem bezpośrednio z rąk profesora, i tak powstała ta znajomość. Rozmawiając o różnych sprawach przy takiej okazji mówiliśmy także o pszczelarstwie, którego profesor był wielkim przyjacielem. Są ludzie , którzy mogą to bezapelacyjnie potwierdzić. Powstał wtedy pomysł, aby pszczelarstwo, jako branża , z gestii Ministerstwa Rolnictwa, przeszło do Ministerstwa Ochrony Środowiska.  Profesor Szyszko, był zdecydowanie za takim rozwiązaniem, ale zabrakło konkretnych działań ze strony reprezentantów pszczelarstwa z Polsce, którzy uważali że płaszczenie się , przed Ministrem Rolnictwa przyniesie większe korzyści. Ile przyniosło , to wszyscy wiemy.  Na koniec przypomnę jeszcze postawę profesora Szyszko , podczas Marszu w Obronie Pszczół.  Był z nami w tłumie.  Do Ministra Rolnictwa , łaskawie pozwolono wejść kilku "frajerom".  Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Szanowny kolego Karpacki. Dajmy juz historii spokól. To juz kwestia dla historyków i badaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Kolego "robert".  Dlaczego kolega do mnie apeluje ?  Przecież  mój wpis , był reakcją na  wpis kolegi "robinhuuda", a właściwie , w stosownym kontekście użyte wyrażenie "siekiera Szyszki".  Ma kolega rację ,  z powodu tego że profesor już nie żyje, bronić się nie może .  Tak , ale dlatego bronić go powinni ci, którzy żyją i którzy znali go na tyle dobrze , aby nie milczeć , kiedy przypisuje się mu , wymyślone zarzuty.   Często mówi się o zmarłych, że żyją tak długo , jak długo żyje pamięć o nich.  Zwłaszcza kiedy był to człowiek dobry, którego jednak postawa , nie każdemu była w smak. Zwłaszcza tym , którzy chcieli zbierać tam , gdzie nie zasiali. I to kosztem całego narodu.  Co dało by nam , gdybyśmy za ileś tam lat , "kwestią historyków i badaczy" dowiedzieli się , ile stracił nasz kraj dzięki temu , że Lasy Państwowe , zostały sprzedane "za grosze" iluś tam zagranicznym "inwestorom" ??  Proszę spytać o to tych, którzy stracili swoje majątki np. dzięki aferze "Amber Gold' i wielu podobnym.  Proszę im powiedzieć , aby dali sobie już historii spokój, a "historycy i badacze ", dokładnie im to kiedyś wyliczą. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Z caøym Szacunkiem. Kolega wyrziø swoje stanowisko i wystarczy. Swiat sié zmienia patrzmy w przyszyszlosc. Ile mozemy do przeszøoßci siégac? Popatrzmy w przyszlosc a ta stanowi ten temat. Szanujé Kolegi stanowisko. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Z całym szacunkiem ,po klawiaturze na jakiej się pisze widać czyje interesy się reprezentuje .

Godzinę temu, Karpacki napisał:

Powstał wtedy pomysł, aby pszczelarstwo, jako branża , z gestii Ministerstwa Rolnictwa, przeszło do Ministerstwa Ochrony Środowiska.  Profesor Szyszko, był zdecydowanie za takim rozwiązaniem, ale zabrakło konkretnych działań ze strony reprezentantów pszczelarstwa z Polsce,

I to kierunek konkretny .Kto do wioseł ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

 

 

Szanowny Kolega to chyba podlasie i tam ten problem nie istnieje?

 

Gøupia uwaga co do klawiatury ßwiadczy o koledze. A ja nie chciaøem o klawiaturach. Chciaøem o problemie przepszczelenia. Zalozé nowy temat i moze historycy dadzá sobie spokój.

Ps . moja zona uczy niemieckiego a korzystam z jej starego komputera.Kolega daro za takie wycieczki jak sié spotkasz z mojá zoná to masz na pewno w pysk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert
18 godzin temu, baru napisał:

 

Idziesz pod prąd ;) . trzmieli coraz mniej dlaczego ?

Przecież u mnie mało kto gdzie "pryska" mając wiedzę o skutkach "propagandy o wymieraniu pszczół"  pomału muszę emigrować z pszczołami ,już nie pomoże sianie roślin pyłkodajnych to po prostu za mało .

Tak sobie patrzé kto z jakiego terenu. I widzé ze Kolega wie o czym mówié. A reszta to w wiékszosci trole, lub politycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji rozwoju transportu zaczęto poszerzać drogi co wiązało się z wycinką starych drzew nawet wiele alei dworskich modnie w dawnych latach obsadzanych lipami zostało zlikwidowanych. 

Krajobraz wsi z wieloma małymi poletkami i licznymi miedzami zachował się tylko w uboższej części kraju. Pola się łączy w ogromne plantację, miedze likwiduje razem z porastającymi je dotąd drzewami i chwastami - często miododajnymi.

Wzrost technik rolniczych spowodował, że tam gdzie zasiano pszenicę tam rośnie tylko pszenica i jakikolwiek chwast (np. chaber bławatek) jest trudny do odszukania. Chyba, że na "eko uprawach", których przecież nie ma wiele. 

Również opracowywanie nowych odmian roślin miododajnych takich jak gryka i rzepak powoduje, że wiele z nich nektaruję o wiele gorzej niż stare odmiany - lub nawet wcale. Patrz - rzepaki hybrydowe. 

Patrząc na dane hydrostatyczne ostatnie lata to totalne susze w wielu regionach polski. Ten rok to jakiś wyjątek, aczkolwiek nie wiadomo co jeszcze przed nami.

Kwitnie sprowadzanie matek z nie wiadomo skąd, nie wiadomo przez kogo i rozsyłanie masowo w promocji za 15zł.

A moda na pszczelarstwo postępuję ;) 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, cayose napisał:

Krajobraz wsi z wieloma małymi poletkami i licznymi miedzami zachował się tylko w uboższej części kraju. 

 "Uboższa część kraju" jest bogatszą częścią pod względem przyrodniczym i pszczelarskim.

Quid pro quo czyli coś za coś.

Ja tam wolę krajobraz tej "uboższej" Polski. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...