Atena 104 Zgłoś Atena 104 Napisano 19 Stycznia 2020 Geometria denka komórki rozrodczej pszczoły miodnej tzn "Y" i jego usytuowanie kątowe w przestrzeni, jak również kąt uniesienia podłużnej osi komórki w stosunku do poziomu były testowane w praktyce w węgierskim ulu Lajosa Konya z obrotową ramką. W tym przypadku jednak pod kątem walki z warrozą traktowaną w kategorii U-boota na zmiennej głebokości peryskopowej, a nie wychowu superpszczoły przekarmionej mleczkiem w dzieciństwie. Przekarmienie robotnicy mleczkiem z ostrego czubaszka może mieć skutki groźne dla jej "gender" i przydatności na zajmowanym stanowisku w ulu. Do zagrożenia śmiertelnego od mamusi włącznie . Z woskiem to też kombinował niejaki Dedal jak wiemy z mitologii... Chyba coś spaprał bo się Ikarowi wosk na skrzydłach roztopił i syn zginął. Patrząc oczami współczesnych większość docenia to iż decydujące znaczenie ma jaka jest jakość wosku z jakiego zrobiona jest węza. Gdyby Dedal miał woskomat być może do tragedii by nie doszło. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Borowy 129 Zgłoś Borowy 129 Napisano 19 Stycznia 2020 Pytanko : czy przed erą warrozy i chemizacji potrzebne były jakieś cuda wianki tego typu? Pytanko następne : Tyle lat ewolucji i pszczołom nagle potrzebny jest pomysł jakiegoś - przepraszam- Wańki ? 2 Atena i baru dodali reakcje Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Pszczółka Agata 62 Zgłoś Pszczółka Agata 62 Napisano 20 Stycznia 2020 Merytoryczny błąd w rozmumowaniu jest taki, że nie jest to pomysł Wańki, tylko pszczół. Pomysłem ludzkim było wytworzenie węzy w ogóle i do tego wyprodukowanie jej w taki sposób, który uznano za wygodny i praktyczny. Wygodny i praktyczny na pewno dla pszczelarzy, natomiast nie na pewno dla pszczół. Jeżeli jakość rzeczonych trutni wychowywanych na węzie tak dalece odbiega od oczekiwań, to oczywiście powodów może być wiele. Jeżeli jakość trutni wychowanych na dzikiej zabudowie jest nieporównywalnie wyższa, to biorąc pod uwagę, że to te same rodziny, ramki i wosk, można zastanowić się nad powodem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Borowy 129 Zgłoś Borowy 129 Napisano 20 Stycznia 2020 Ta domniemana niska jakość trutni z węzy nie była problemem od wprowadzenia węzy( jakoś xix wiek) do lat powiedzmy dwutysięcznych, dobrze rozumiem ? Koleżanka stara się naprawić zepsute zmieniając coś,co działa. Tak na moje amatorskie oko to wygląda. Ps. Jeszcze bym dopytał o tego szanowanego hodowce- na podstawie jakich badan tsk twierdził ? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Pszczółka Agata 62 Zgłoś Pszczółka Agata 62 Napisano 21 Stycznia 2020 W XIX w nikt nie inseminował sztucznie matek, a więc nie specjalnie przejmowano się jakością trutni. I było to również trudne do zbadania. Tak bym podejrzewała. Co do pana Bogdana to sa to wieloletnie obserwacje własne oraz prof.Jasińskiego. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
robinhuud 274 Zgłoś robinhuud 274 Napisano 21 Stycznia 2020 Sorry, ale to tylko niepublikowane hipotezy. Z drugiej strony producenci matek i węzy robią cuda, by skłonić pszczelarzy do zakupów właśnie u nich. Tak kiedyś rozdmuchano sztucznie problem sterylizacji węzy. Szum sterylizacyjny (biologia) miał prawdopodobnie przykryć problem zafałszowań wosku (fizyka) i pozostałości w nim leków i ciężkiej chemii rolniczej (chemia). Pozostało z tego tyle, że dziś norma na węzę nie obowiązuje, a producenci węzy asekuracyjnie osłaniają posladki niewymaganymi certyfikatami na temat braku zawartości w sprzedawanej węzie przetrwalników zgnilca. Węza jako produkt odzwierzęcy przetworzony nie podlega nadzorowi weterynaryjnemu i w zasadzie Puławy (i inne laboratoria) kasuja jeleni/cwaniaków(?) uspakajając naiwnych pszczelarzy, że ci kupuja węzę z "certyfikatem". Tak przykrywana i przemilczana jest wstydliwa sprawa fizyki i chemii "wosku" w handlu. W tej dziedzinie wyniki badań puławskich są bezwartościowe procesowo z powodu braku akredytacji. Swoją drogą mimo wszechobecnych kwitów i zapewnień o sterylizacji wosku zgnilec nigdy nie miał się tak dobrze jak dziś. Podobnie jak refundowana warroza z refundowanych odkładów (centralizacja produkcji węzy i refundacja odkładów i matek leżą w sprzecznosci z bioasekuracją). Myślę, że to istotniejsze problemy niż czubaszek denka komórki. W praktyce bardzo dużo trutni lęgnie się pod ramkami w dennicach lub w ramkach pracy z dzikiej swobodnej zabudowy z prawidłowym czubaszkiem, a matki zapładniają trutnie z pasiek na które nie mamy wplywu. 1 Atena dodał reakcję Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Pszczółka Agata 62 Zgłoś Pszczółka Agata 62 Napisano 21 Stycznia 2020 Drogi Robinhuudzie, jakie trutnie, takie i pszczoły. Dlaczego jeśli trutnie z dzikiej zabudowy lepsze, to pszczoły robotnice z dzikiej zabudowy lepsze by być nie miały? A walce zdecydowanie tańsze, więc czemu by nie sprobować? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
robinhuud 274 Zgłoś robinhuud 274 Napisano 21 Stycznia 2020 Szanowna Agatko, proszę mnie nie imputować, że ogłosiłem swój pogląd jakoby trutnie z dzikiej zabudowy były lepsze, czy żywotniejsze. Doceniam upór i życzę powodzenia w badaniach. Co zaś się tyczy jakości trutni używanych do inseminacji refundowanych matek, jak również sensu takiej inseminacji i jej refundacji - pozwolę sobie nie zabierać głosu z dyplomatycznego powodu. Mam taki sceptyczny stosunek do problemu od czasu przeczytania onagdaj ogłoszenia o skupie trutni. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Pszczółka Agata 62 Zgłoś Pszczółka Agata 62 Napisano 22 Stycznia 2020 Uznałam, że możemy tak roboczo przyjąć ale to jest także główne założenie całej tej koncepcji. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach