Skocz do zawartości
robinhuud

Dziki chów pszczół

50 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

No cóż, do wpisu robina można podejść jako do jakiegoś wyjątku wynikającego z czyjejś zachcianki /kto bogatemu w firmie zabroni mieć pszczoły/ a jakiś pracownik /bidota/ dostał w zakresie czynności że musi panu przynosić ekologiczny miód. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Coś Ci się chyba pokiełbasiło, bo Pytla nie może stosować od lat, jeżeli ten Varromed, z tego co mi wiadomo i co pisze VetAnimal na początku reklamy, to nowinka na rynku.

Może na tej samej zasadzie Ty nie obrażaj prof. Hartwig? :)

Czep się kolego mojego kalkulatora :D i nie wywołuj imienia Pytli nadaremno.

 

Pierwsza publikacja ulotki o leku - 10 kwiecień 2017.

https://www.ema.europa.eu/en/search/search?search_api_views_fulltext=varromed

 

Masz mnie robinie za idiotę? To kontynuacja poprzedniego leku ze zmianą procentową kwasów w składzie. Jest też Pytli wypowiedz  na tym forum. 

 

Czasami wymyślasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Robinie tutaj bardziej przydatna byłaby definicja trzymacza pszczoły niż pszczelarza. Czy rolnikiem jest ten który posiada ziemię czy ten który ją uprawia i utrzymuje w dobrej kulturze. Posiadacz ziemski-rolnik.

Myślę, że tu chodzi o coś innego. Kogo państwo uważa za pszczelarza godnego wsparcia finansowego i czy w wyniku KPWP właśnie ten pszczelarz jest beneficjentem, a nie inni beneficjenci udający pszczelarzy.

Czyli definicja pszczelarza dla dopłat. Rolnika gorzej lub lepiej, ale w tym celu zdefiniowano. Nie można kojarzyć pszczelarza z wymogiem posiadania ziemi, ani z płaceniem KRUS (dzieły specjalne gospodarki rolnej). Mamy wielu pszczelarzy bez ziemi i z uregulowanym statusem emeryta lub rencisty. Czy im pomagać? Dziś mam wrażenie, że państwu to obojętne.

Mam wrażenie, że państwo polskie i UE nie rozróżniają odcieni szarości pszczelarskiej i nie ma żadnej koncepcji skutecznego wsparcia finansowego odpowiedzialnych za zapylanie środowiska. Beneficjentami są w dużym procencie (nie wiemy i nie chcemy wiedzieć w jakim) ludzie kręcący się w różnych celach przy prawdziwych pszczelarzach. W ten sposób pomoc jest nie na temat i nie może być skuteczna, bo nie jest zwrotnie kontrolowana. Po co dopłacać do odkładów wszędzie, jeżeli ilość rodzin i pszczelarzy bez tego szybko rośnie i w wielu rejonach teren jest mocno przepszczelony?.

Sprawa nie jest wcale taka prosta, jak się zdaje. Ja bym postawił pytanie kolegi tak:

Czy rolnikiem jest ten kto dzierżawi 500 ha ziemi pod uprawę orzecha włoskiego na ugorze herbicydowym z bardzo intensywną chemią, czy działkowicz prowadzący na ROD ekologicznie zagonek marchewki? Co to jest ta kultura rolna? (pszczelarska)

Którego mamy wspierać finansowo i dlaczego? Jak kontrolować skuteczność tej pomocy i podejmować decyzje na przyszłość? Dlaczego nie zmusić rolników do chowu pszczół właśnie dopłatami?. Masz bracie 10 ha, nie dostaniesz dopłat, jeżeli nie będziesz prowadził pasieki powiedzmy 2 ule.  Jeżeli nie prowadzisz - odciągamy ci tyle i tyle jako haracz dla innych, którzy twe uprawy zapylą i jak im pszczoły wytrujesz, to bekniesz. Chcesz dopłat a nie masz pszczół? Pokaż umowę o zapylaniu z pszczelarzem.

To samo celna osłona importu miodu. Zabierasz brachu mieszaczu pszczelarzowi rynek zbytu - zapłać haracz na zapylanie środowiska. Proporcjonalny do ilości miodu spoza UE w twych mieszaninkach.

Chyba siedzimy po pas w krzakach i nie chcemy takich pierdół rozdrapywać.

 Pięknie za to stękamy i nawet nie umiemy tak jak rzepakowcy przy neoniko wleżć w d⌠politykom i działaczom.âŚ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak z tą zapłatą za utrzymanie zapylaczy w przypadku tych co mają pszczoły na spadzi. Przecież jest wielu co nie wędrują z terenów spadziowych a zależy im żeby jak najwięcej było szkodnika drzew wystającego z tych drzew soki. Jaka to korzyść dla rolnictwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

A jak z tą zapłatą za utrzymanie zapylaczy w przypadku tych co mają pszczoły na spadzi. Przecież jest wielu co nie wędrują z terenów spadziowych a zależy im żeby jak najwięcej było szkodnika drzew wystającego z tych drzew soki. Jaka to korzyść dla rolnictwa?

Co ma las do rolnictwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak z tą zapłatą za utrzymanie zapylaczy w przypadku tych co mają pszczoły na spadzi. Przecież jest wielu co nie wędrują z terenów spadziowych a zależy im żeby jak najwięcej było szkodnika drzew wystającego z tych drzew soki. Jaka to korzyść dla rolnictwa?

 

Kolego Adamski.  Czy kolega czyta to co napisze? Proszę się nie kompromitować nieznajomością tematu pszczelarstwa. Pisze kolega tak: "przecież jest wielu, co nie wędrują z terenów spadziowych" To chciał bym kolegę poinformować, że spadź, występuje przez pewien okres w sezonie i to nie co rocznie, ale co 3 - 4 lata. W lata nie spadziowe, pszczoły szukają dla siebie tego co im potrzeba, tak samo jak w innych terenach, a więc na kwitnących tam roślinach lub zasiewach.  A w lata w których spadź wystąpi, to ciekawe czy utrzymały by się przy życiu pszczoły , gdyby tylko ten pożytek miały do dyspozycji. Być może kolega tego nie wie, ale przy spadzi, nie występuje pyłek, który jest podstawą do rozwoju rodziny. Tak że nawet podczas silnego pożytku spadziowego, muszą one zaopatrywać się w pyłek. Przy dłuższym okresie występowania spadzi jeśli w danym terenie wystąpi brak roślin dających pyłek , rodziny znacznie słabną, co często w konsekwencji jest powodem ich złej zimowli. Pszczelarz który chce temu przeciwdziałać, albo posiada na terenie bogatym w pyłek pszczoły, i z tej części pasieki pomaga tym , które są na spadzi. Tak robię akurat ja. Albo można ratować się , przez podawanie im pyłku kupionego z pasieki na terenach innych, gdzie pszczelarz pozyskuje go z powodu jego nadmiaru. I w ten sposób , chociaż pośrednio, te pszczoły spadziowe, też uczestniczą w zapylaniu roślin tego wymagających. 

Gdyby tak jeszcze kolega mógł bliżej wytłumaczyć, co to może znaczyć "szkodnika drzew wystającego z tych drzew soki" Pierwszy raz spotykam się z tego typu określeniem, i nie chciał bym uważać , że jest ono przykładem nie zwracania uwagi na treść , którą się napisało, przed umieszczeniem jej na forum. 

Reasumując ,  dopłaty nie są określone "za zapylanie" , wątpliwości kolegi w tej sprawie są więc absolutnie nie uzasadnione. Gdyby dalej brnąć tym tokiem myślenia, to po każdym wystąpieniu spadzi także liściastej i w każdym rejonie kraju, należało by tych pszczelarzy , pozbawiać części pomocy. Ot paranoja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Karpacki dziękuję za potwierdzenie moich słów o tym, że nie wszyscy uczestniczą w zapylaniu roślin rolniczych, rzepaku, gryki, sadów. Cześć pszczelarzy korzysta z dóbr lasu wykorzystując występującej tam spadź, która jest pozyskiwana od mszyc, czerwców, miodownic - wszystkie te owady są szkodnikami dla drzew w lasach ale dla pszczelarzy są jak najbardziej pożytecznym stworzeniem. Pszczelarze z innych terenów nie spadziowych zdarzy im się że wystąpi spadź lisciasta ale zazanim wystapi ich pszczoły odwalają robotę na rzepaku za który nikt im nie zapłaci tak jak za spadź. Wielokrotnie w tematach dotyczących płatności dla pszczelarzy jest mowa o rekompensatach za zapylanie. Czy za zapylanie należy się też tym którzy mają pszczoły tylko na terenach spadziowych? Zanim zaczniecie o coś walczyć to trzeba poznać wszelkie trudne pytania. Rzepak w skupie 11 zł + możliwość wytrucia pszczół. Spadź w skupie 27 zł możliwość wystąpienia chorób pszczół np czerniawki czy zgnilca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście, że się należy. Pomysły na dzielenie upraw na bardziej i mniej potrzebne to wprost system, z którym trzeba walczyć zawczasu "zanim jaja zniesie". Pszczoła świadczy usługi nie tylko rzepakowcom, gryczarzom itp. ale całemu środowisku. W środowisku zdegradowanym, podzielonym w całości jedynie na ekonomicznie uzasadnione areały nie tylko pszczoła zginie. Zginie wszystko. Przerwanie łańcuchów żywieniowych w ekosystemach wywali nasz świat do góry kołami i wtedy już rzeczywiście przyjdzie nam rozpocząć odliczanie do naszego końca.

 

Jeśli to prawda, że pszczoła w naszej kulturze i warunkach środowiskowych już nie jest w stanie przeżyć bez pomocy człowieka, mamy obowiązek wspierać wszystkich ludzi zajmujących się pszczołami bez względu na to, gdzie mieszkają i jaki sposób gospodarki pasiecznej prowadzą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jeśli to prawda, że pszczoła w naszej kulturze i warunkach środowiskowych już nie jest w stanie przeżyć bez pomocy człowieka, mamy obowiązek wspierać wszystkich ludzi zajmujących się pszczołami bez względu na to, gdzie mieszkają i jaki sposób gospodarki pasiecznej prowadzą. 

Czyli "pszczelarza" z postu #24 też :D

Również "pszczelarzy" robiących bez stosownych uprawnień bioeksperymenty w swych nierejestrowanych pasiekach i borkach badawczych, apiznachorów testujących leki własnej konstrukcji, amatorów - konstruktorów kłód itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli "pszczelarza" z postu #24 też :D

 

Chyba chodzi o #25 ale tak. W sensie ogólnym jego też. Takie jest życie, że jeżeli np. dajemy jakieś uprawnienia policjantom, to dostają je również jednostki patologiczne. Walka z patologiami to osobna działalność i oby jak najskuteczniejsza w każdej dziedzinie ale nie odbierzemy policjantom dostępu do broni z tego powodu (zasadnego w stopniu najwyższym), że raz na jakiś czas któryś z nich zastrzeli swoją żonę. Mam nadzieję, że zawsze znajdziemy sposoby wyeliminowanie patologii, jednak nie kosztem rozbrojenia policji.

 

Możemy natomiast zastanowić się nad jednym stopniem zróżnicowania wsparcia. Wyższe dla tych, którzy mają kierunkowe wykształcenie (choćby kurs kwalifikacyjny) a niższe dla totalnych amatorów. I widziałbym tu np. dwukrotną różnicę.

 

W ogóle popularne jest ostatnio postrzeganie społeczności poprzez występujące w nich patologie. To szerszy trend, ale jeśli spostrzeżenie Piotra Mrówki (od niego pierwszego je usłyszałem i póki co nie potrafię zanegować choć mam zapewnienie od Pani Prof. Czekońskiej, że nad tym między innymi tematem pracuje), że w naszym kraju człowiek jest pszczołom niezbędny do życia, trzeba na nie (na pszczoły) patrzeć a nie na pszczelarzy z posta #25.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, coś chyba nie tak jest z tą zależnością.

Pszczoła poradzi sobie bez człowieka, tak jak radziła sobie przez miliony lat, tak jak osa, szerszeń, czy motyle.

To człowiek sobie nie poradzi bez pszczół w tym swoim pełnym chemii i trucizn świecie.

Tylko gdzie w tym wszystkim miejsce dla pszczelarzy i Greenpeace?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pszczoła poradzi sobie bez człowieka...

Co przez to rozumiesz? Bo ja to widzę tak:

  •  po samozagładzie ludzkości, na które się na razie nie zanosi, ale w kierunku którego robimy postęp, pszczoła odżyje - TAK
  •  pszczoła (apis mellifera) jest w stanie wyżyć w zdrowym "naturalnym" środowisku obok myślącego człowieka (homo sapiens)  bez jego pomocy - NIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Co przez to rozumiesz? Bo ja to widzę tak:

  •  po samozagładzie ludzkości, na które się na razie nie zanosi, ale w kierunku którego robimy postęp, pszczoła odżyje - TAK
  •  pszczoła (apis mellifera) jest w stanie wyżyć w zdrowym "naturalnym" środowisku obok myślącego człowieka (homo sapiens)  bez jego pomocy - NIE

     Rozważania czysto teoretyczne... U sąsiada, w lipie, pszczoły przeżyły trzeci sezon bez apiwarolu, kwasów, podkarmiania. Spytam wiosną czy żyją. Na pewno zaczynem była duża rójka jak mi mówiła sąsiadka. Jaka rasa? Nie wiem... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyroda nie raz nas zaskoczyła i jeszcze nie raz zaskoczy. Warozę 50 lat temu też u nas nie przewidział a jest i ma się dobrze.

Gdyby przyjąć, że pszczoła bez człowieka nie ma prawa bytu to z jakiej racji tyle innych pszczołowatych żyje w środowisku. Czym innym jest ich przydatność dla rolnictwa i wyżywienia człowieka niewielka, dla bioróżnorodności i środowiska, ogromna.

Tak samo byłoby i z apis mellifera. Będzie jej mniej, będzie sobie żyła w lesie w czystym środowisku i gdzieś będzie miała wykonywanie tej zabujczej roboty wykonywanej dla człowieka jaką jest zapylanie upraw owocowych, oleistych, nasiennych a o dostarczeniu miodu, pyłku propolisu nawet nie wspomnę. Tylko co zrobiłby człowiek kiedy 70 % żywności zależne jest od pszczół.

Okłamywanie się jakoby my jesteśmy pszczołom do życia potrzebni jest błędnym podejściem. To my i nasze społeczeństwo potrzebuję pszczół aby żyć dlatego musi dużo dopłacać do utrzymywania tych pożytecznych owadów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo byłoby i z apis mellifera. Będzie jej mniej, będzie sobie żyła w lesie w czystym środowisku...

 

A świstak będzie jej zawijał pyłek i nektar w sreberko...

Kolego, lasów już dawno nie ma, ostały się jeno plantacje celulozy. Lasy zostały tylko w mylącej nazwie zawodu leśnika, jak Tylża w serze tylżyckim. Czyste środowisko to legenda z przeszłości. Ilość dzikich zapylaczy gwałtownie maleje tak w sensie liczby gatunków, jak i egzemplarzy. Czerwona księga owadów jest fikcją. Szczególnie dla operatora opryskiwacza w berecie i gumofilcach, a bez filtrowentylacji w kabinie (dzieci operatora nie muszą być zdrowe, ważne by było ich dużo). Załóż okulary i rozejrzyj się wokoło.

Pola uprawne to co raz częściej ugory herbicydowe, chemiczne pustynie dla owadów i ich konsumentów (groźba gradacji) z początku łańcucha pokarmowego nie tylko człowieka. Środowisko pszczoły i człowieka nie jest godne nazwy chlewu, bo w tym przynajmniej smród naturalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nawiązaniu do wcześniejszych wpisów kolegi Adamskiego, które dotyczyły obecności pszczół na ternach spadziowych, i wpływu tego na ewentualne dopłaty do rodziny , gdyby udało się takie uzyskać, chciał bym przypomnieć , że spadź to nie tylko zyski pszczelarza który mieszka na terenach tzw. spadziowych, ale również zagrożenie. Na plantacjach rolniczych, można spodziewać się wytrucia pszczół, na terenie spadziowym może wystąpić spadź na modrzewiu i wtedy bez pomocy pszczelarza, pszczoły nie będą w stanie przetrwać najbliższej zimy, a jeśli już jest pszczelarz, to proszę dowiedzieć się , ile musi podjąć pracy i kosztów, aby wyjść z takiej sytuacji jaka go spotyka.

http://forum.spp-polanka.org/topic/692-spad%C5%BA-cementowa-modrzewiowa/

Nie życzę nikomu, mieć z tym do czynienia. Czy w takim przypadku należało by występować o odszkodowanie jak w przypadku zatrucia ???

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Można roznosić choroby i nikomu nic do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Z pisma Głównego Lekarza Weterynarii wynika iż nie wprowadzając na rynek produktów pszczelich nie ma obowiązku zgłaszania rodzin, barci itd.

 

Czyli można hulaj dusza robić co się chce. Można rozwijać choroby pszczół w tym leczone z Urzędu aby np. zaszkodzić konkurencji.

 

Uważam iż interpretacja GLW jest niewłaściwa.

 

Jak w przypadku APŚ. Czy mogę sobie trzymać dzikoświnie dala przyjemności bez wprowadzania na rynek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znam inną interpretację litery tego prawa, które cytujesz, że wprowadzenie miodu na rynek może być nieodpłatne. Wystarczy, że podarujesz słoik miodu komus spoza najbliższej rodziny i to też jest wprowadzenie. Ta interpretacja przykładowo nie pozwala nazwać po imieniu rójki, która nie przestrzega przepisów weterynaryjnych i granicznych (problem apimigrantów?). Czy to są pszczoły (z współtowarzyszącymi organizmami), którymi nieodpłatnie uszczęśliwiamy legalnie środowisko? Gdzie tu bioasekuracja, którą można ewentualnie rozpatrywać przy świniodzikach i ASF. Jest jeszcze kwestia obornika świńskiego, spermy itp i handlu nimi. Ze dwa lata temu wybuchła sprawa przywozu do Polski przez myśliwych dewizowych wabika dla łosi na bukowisku wytwarzanego w Skandynawii na bazie moczu łosiowego z okresu rui klemp. My mamy legalne feromony w rojowabikach. Jest jeszcze pszczelarstwo konspiracyjne po krzakach, w tym bartnictwo i pszczelarstwo na najwyższym poziomie (dacharstwo). To są dla polityków stanowiących prawo sprawy chyba zbyt skomplikowane, a weterynarze nie mają siły przebicia i woli kopania się z sejmowym koniem. Pszczelarze zaś zajmują się innymi igrzyskami i bawią się we własnym gronie w sanatorium w Wielkiego Czarnego Luda - pana prezydenta wszystkich postaci pszczół, w tym szczególnie trutni.

Gorycja i Gradyszcze. Zamiast sensownego prawa (ustawy) - cesarz Wiluś upstrzony przez muchy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy aby na pewno w Gorycji respektowano prawa Wilusia do korony rudolfińskiej i zawieszano obrazy z jego podobizną na żer muszym profanom?

Jaroslav Czerwonoarmiejec się w grobie przewraca :)

 

Co do interpretacji prawa weterynaryjnego w moim odczuciu ten kto wprowadza miód pochodzący z własnej pasieki do obrotu bez stosownego zezwolenia SB RHD, jest pszczelarzem dzikim, bo niecywilizowanym, bo niepraworządnym.

 

Każdy dziki pszczelarz naprawę polskiego pszczelarstwa niech zacznie od siebie i swojego gospodarstwa pasiecznego.

 

Słowa te kieruję w pierwszym rzędzie do forumowych aktywistów Karpackiego, Ateny i Robinhuuda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Od wykładni prawnej są prawomocne wyroki tzw. linia  orzecznicza . To forum pszczelarzy jako komunistów takoż i dzikich czy jak tam chcesz kogo nazywać. Od zwalczania chorób są lekarze wet. nie pszczelarze , wykładnia osób odpowiedzialnych jest prosta. Jak napisałem niech każdy zajmie się swoją miską i nie miesza innym w zupie  . Państwo to porządek w którym każdy ma swoje obowiązki i niech każdy się nimi zajmie .

Tak się przejmujecie tym roznoszeniem chorób nie mając o nich zielonego pojęcia . Nie jesteście lekarzami . 

Jak ten nielegał jest powodem rozprzestrzeniania się chorób ?

KONKRETNIE .

Bo nie ma bumagi ?

Studia weterynaryjne można kończyć w trybie zaocznym proszę bardzo.

P.S. Takie pytanko czy wprowadzając swój miód do obrotu badasz jego na obecność endospor zgnilca? Nie masz ? Czy tylko objawów ?

Co śmieszniejsze ktoś twierdzi że nie ma obowiązku zgłaszać bo nie wprowadza a poucza innych . Hipokryta  czy hiromanta ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...