Skocz do zawartości
asnek

Co się dzieje w pasiece ?

140 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

W trakcie spotkania /zamek/ przedstawiciel wojewódzkiego PRIORIN-u poinformował że w roku '17 na terenie Dolnego Śląska były cztery podtrucia/wytrucia pszczół w trakcie zabiegów chemicznych na polach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby rzeczywiście było ich tylko tyle, to problem można by nazwać incydentalny. Był by to, duży sukces jeśli chodzi o świadomość rolników w kwestii stosowania środków ochrony roślin. Bardziej prawdopodobnym jest, że o tylu tylko zdarzeniach miał on wiedzę do której się przyznał. Należało go przepytać , na czym ogólnie polega jego praca, bo jeśli na czekaniu w jakiejś wojewódzkiej instytucji na zgłoszenia każdego przypadku "podtrucia/wytrucia" to w rzeczywistości taką instytucję można by spokojnie zlikwidować. Wiele firm w Polsce poszukuje pracowników, a taki siedzi cały rok na niezłej pensji i odnotował cztery przypadki podtrucia. "Dziwny jest ten świat." Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby rzeczywiście było ich tylko tyle, to problem można by nazwać incydentalny. Był by to, duży sukces jeśli chodzi o świadomość rolników w kwestii stosowania środków ochrony roślin. Bardziej prawdopodobnym jest, że o tylu tylko zdarzeniach miał on wiedzę do której się przyznał. Należało go przepytać , na czym ogólnie polega jego praca, bo jeśli na czekaniu w jakiejś wojewódzkiej instytucji na zgłoszenia każdego przypadku "podtrucia/wytrucia" to w rzeczywistości taką instytucję można by spokojnie zlikwidować. Wiele firm w Polsce poszukuje pracowników, a taki siedzi cały rok na niezłej pensji i odnotował cztery przypadki podtrucia. "Dziwny jest ten świat." Pozdrawiam.

PRIORIN to nie tylko sprawy wytruć, to całokształt spraw związanych z ochroną roślin i nasiennictwem. To również monitorowanie występowania chorób roślin, choroby kwarantannowe, świadectwa zdrowotności na export roślin, drewna i wiele, wiele innych spraw. Dyrektor tylko przekazał informację aby uzmysłowić iż stan "świadomości rolników" ewaluuje ku lepszemu.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Wagi na pasieczyskach nie kłamią.Krzyżówki użytkowe noszą aż miło.

Inwert z barwnikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

PRIORIN to nie tylko sprawy wytruć, to całokształt spraw związanych z ochroną roślin i nasiennictwem. To również monitorowanie występowania chorób roślin, choroby kwarantannowe, świadectwa zdrowotności na export roślin, drewna i wiele, wiele innych spraw. Dyrektor tylko przekazał informację aby uzmysłowić iż stan "świadomości rolników" ewaluuje ku lepszemu.  

Szanowny Kolego. Przez 16 lat miałem z instytucją wymienioną przez Kolegę możliwość ich kontroli. To fikcja. Bo człowiek kontrolujący o chorobach drzew i krzewów nie miał zielonego pojęcia. I wcale się temu nie dziwię. Jak rzeczowo wyjaśniłem to uznawali me argumenty.

Cała praca polegała na wydawaniu świadectw pochodzenia. A ze byłem małym podmiotem był problem z VAT od świadectw w ilościach groszowych. Więc aby ten szalony problem rozwiązać zawyżałem ilości aby VAT nie miał groszy przez groszy.

W Holandii jest inaczej, kontrola dwa razy do roku z padaniem części roślin w laboratorium, na jej podstawie podmiot sam sobie wystawia świadectwo. Uczciwe i proste.

Ale u nas jest jak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Kolego. Przez 16 lat miałem z instytucją wymienioną przez Kolegę możliwość ich kontroli. To fikcja. Bo człowiek kontrolujący o chorobach drzew i krzewów nie miał zielonego pojęcia. I wcale się temu nie dziwię. Jak rzeczowo wyjaśniłem to uznawali me argumenty.

Cała praca polegała na wydawaniu świadectw pochodzenia. A ze byłem małym podmiotem był problem z VAT od świadectw w ilościach groszowych. Więc aby ten szalony problem rozwiązać zawyżałem ilości aby VAT nie miał groszy przez groszy.

W Holandii jest inaczej, kontrola dwa razy do roku z padaniem części roślin w laboratorium, na jej podstawie podmiot sam sobie wystawia świadectwo. Uczciwe i proste.

Ale u nas jest jak jest.

  Nie oceniam merytorycznie zakresu i kompetencji jakie posiada PRIORIN.  O ile się nie mylę to w województwie Dolnośląskim zatrudnia, w większości w placówkach terenowych ponad 100 pracowników. W czasach słusznie minionych współpracowałem z ta instytucją która działała w nieco innej strukturze, bez nasiennictwa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Też miałem okazję jako pracownik wojewódzkiego zarządu inwestycji rolnych, ale to zupełnie inne odniesienie. Jak urzędnik z urzędnikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowni koledzy i koleżanki. Jakoś tak już na tym forum jest, że jaki by nie nadać tytuł poruszanego wątku, to i tak po krótszym lub dłuższym czasie temat staje się polityczny i w niczym już nie przypomina tego, po co ten wątek został założony. Staje się tak z reguły przy udziale tej samej , niewielkiej grupy zabierających głos użytkowników.

Aby więc wrócić do tematu jak na wstępie, chciał bym napisać co dzieje się obecnie, zdając sobie doskonale sprawę , że nie wszędzie musi być tak samo. Jak już pisałem wcześniej, w pasiece zastosowany był VITAEAPIS, preparat prof. M. Gagosia, skutkiem czego rodziny , wiosną nie odbiegające stanem od innych w okolicznych pasiekach, rozwinęły się do wielkiej siły, i dały zbiory zadowalające jak  na naszą okolicę i warunki.  Sam preparat, który to sprawił, nie zastąpi jednak potrzeb , zwłaszcza jeśli chodzi o żywienie tej ilości czerwiu, jaka pojawiła się w rozwijających się rodzinach. W niektórych więc zauważono bardzo duży spadek ilości czerwiu, i zagrożenie osłabienia rodzin z tego powodu, zwłaszcza , że pożytek spadziowy się utrzymuje, a w jego trakcie, zawsze obserwowany był brak odpowiedniej ilości pyłku. Brak tego, powinien być uzupełniony, jeśli pszczelarz nie chce przed przygotowaniem pszczół do zimy, łączyć po dwie lub trzy rodziny, które i tak nie będą gwarantowały przetrwania.

Należy więc dostarczyć pszczołom pyłku, aby pozwolić na wykarmienie tego czerwiu, jaki matka jest w stanie umieścić  w postaci jaj, następnie larw itd. Można to zrobić przy pomocy pyłku, albo wcześniej zebranego , kiedy występował jego nadmiar, lub w ostateczności kupionego z pasieki, gdzie pszczelarz nim dysponuje. Aby mogły pszczoły wykorzystać podany im pyłek, do wykarmienia czerwiu, nie należy podawać im go w żadnej mieszance. Pszczoła , która raz pobierze ziarenko pyłku do przewodu pokarmowego, nie może go już zwrócić , może tylko go strawić. Aby mogła go przygotować jako pokarm dla larw, musi go do gniazda przynieść na nogach i złożyć do komórki plastra. Mając pyłek suszony, przygotowujemy go w sposób taki, że do miski wsypujemy odpowiednią ilość pyłku i nalewamy do niego tyle wody ile z niego odparowało w etapie suszenia. Na trzy części wagowe pyłku, jedna część wody. Po około dobie czasu, nakładamy go do pojemników które umieszczamy w ulu w takim miejscu skąd mogą go pszczoły pobierać i na nogach wnosić do gniazda.

02062640506876652553.jpg

po namoczeniu napełniamy pyłkiem pojemniczki. W tym przypadku są to szufladki z płyty pilśniowej oblistwowane listewkami takimi z jakich robimy ramki.

01019029803797359678.jpg

Następnie umieszczamy w ulu. W tym czasie robię to w przestrzeni powstałej przez wyjęcie trzech ramek w półnadstawce.

Pszczoły pobierają pyłek aż serce rośnie.

09342566161078595742.jpg

10947972705518356608.jpg

Życzę powodzenia i dobrych rezultatów. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy formują obnóża ? w jaki sposób ? .

Właśnie czytam o pyłku pszczelim i  sposobie układania obnóży .

Bardzo jestem tego ciekaw ,proszę o jedno zdjęcie takiej pszczoły :mellow:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyłączam się do prośby baru. Dla mnie to bardzo ciekawy sposób rozwiązania problemu braku pyłku nie tylko na terenie spadziowym, ale w tym roku może to dotyczyć terenów objętych suszą, a również na przedwiośniu..

Powstają dwie kwestie do wyjaśnienia:

  1. maksymalna dawka pyłku na jedno zakarmienie i czas trzymania podkarmiaczki w ulu. Po rozmoczeniu pyłek rozpoczyna proces psucia się i pyłek powinien zostać pobrany przed fermentacją

  2. drugi problem przedstawię w postaci pytania nie wprost: czy można zakisić najpierw wysuszone, a później rozmoczone ogórki i czy będzie z nich pełnowartościowa zagrycha?

Czy kolega badał tak uzyskaną pierzgę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Odpowiadając na powyższe uwagi zarówno kolegi "baru" jak i "robina", chcę zapewnić że postaram się wykonać zdjęcia pszczół formujących obnóża w podkarmiaczkach z pyłkiem. Dokarmianie pszczół pyłkiem prowadziłem już wielokrotnie w porze wiosennej. Robiłem to na poziomie powałki, kładąc wcześniej na ramkach kwadrat folii, aby podany pyłek nie wpadał pomiędzy ramki. Wtedy siła rodzin była znacznie mniejsza, i po położeniu na otworze kawałka szyby lub pleksi, można było pięknie obserwować tworzenie przez pszczoły obnóży, Były one bardzo duże co umożliwiała nie tylko wilgotność pyłku, ale także fakt, że pszczoła z tymi obnóżami nie musiała zrywać się do lotu. Idzie ona po prostu  na piechotę na ramki, gdzie chce ten pyłek złożyć.

Obecnie podawany jest pyłek rodzinom o dużej sile, i jak widać na zdjęciach pszczoły wprost tłoczą się w podkarmiaczkach, co nie sprzyja tworzeniu obnóży do czego potrzebuje pszczoła pewnej ilośći miejsca koło siebie. Niewykluczone, że transportują one grudkę pyłku trzymaną w żuwaczkach,bo jest to transport na bardzo małą odległość 15 - 20 cm. Można się domyślać , że formowanie obnóża dla tak małej odległości transportu nie było by dla nich opłacalne. Trzeba się będzie temu bliżej przyglądnąć, ale pewnym jest, że pszczoła karmiąc larwę pierzgą pobraną z komórki plastra, też niesie ją w żuwaczkach, a nie tworzy z niej obnóża. Tak czy inaczej , podany im pyłek zostaje złożony w plastrach , tam gdzie znajduje się czerw i to jest cel , który ma być osiągnięty.

ad 1 kol. "robina".  Nie będę nawet próbował określać maksymalnej dawki na jedno zakarmienie. Pyłek pobierany jest z tych podkarmiaczek przez kilka dni, i szybkość jego pobierania jest różna w różnych rodzinach. Nie używał bym w tym przypadku określenia "po rozmoczeniu" . Proszę zauważyć , że ilość dodanej wody nie przekracza ilości, jaka z tego pyłku wyparowała na etapie jego suszenia, a więc nie jest on jakoś specjalnie rozmoczony, tylko doprowadzamy go do takiego stanu w jakim znoszą go pszczoły do ula z kwiatów. Zarówno przy dokarmianiu wiosennym, jak i tym obecnym, pyłek podajemy na ramkach , gdzie podlega on podgrzewaniu przez znajdujące się poniżej gniazdo. Nie następuje wiec żaden proces psucia się tego pyłku, ale następuje proces jego podsuszania,. Jeśli z jakiegoś powodu rodzina pobiera go wolniej, to część może wyschnąć do takiego stanu, że pszczoły nie mogą go już rozdrobnić i pobrać, wtedy zabieram tę suchą część do powtórnego nawilżenia. Większość rodzin daje radę opróżnić podkarmiaczkę zanim coś takiego nastąpi. Potrzebują do tego 3 -4 dni. Są rodziny które pobierają już trzecią porcję od ubiegłego tygodnia.

ad 2.  Trudno mi było by wypowiadać się jak to się ma co do ogórków. Wydaje mi się że gdyby nawet dotyczyło to warzyw , odpowiedź mogła by być pozytywna. Funkcjonuje przecież coś takiego jak susz warzywny, stosowany w kuchniach , zwłaszcza w okresie kiedy świeżych warzyw w ogrodach nie ma, i jest on ze smakiem zjadany w potrawach jakie otrzymujemy na stół.  Jak dotąd nie znalazłem danych co do tego aby suszony pyłek tracił swoje walory odżywcze, i jest on w tej formie masowo sprzedawany , także jako odżywka dla ludzi. Kiedyś , mając nadmiar pyłku, podawałem go kilku rodzinom w takich ilościach, że pojawiły się w nich ramki z dużą ilością pierzgi, którą z powodzeniem odebrałem, pozyskałem metodą ręcznego dłubania, i niczym nie różniła się ona od tej która powstała z pyłku przynoszonego przez pszczoły z zewnątrz ula.

Oczywistym jest , że nie mam możliwości badania takiej pierzgi, po pierwsze z powodu braku odpowiedniego laboratorium, a po drugie, badając coś, należy posiadać jakieś wzorce , kryteria oceny, do czego porównać wyniki ewentualnych badań?

Wiedząc jak wielka jest różnorodność roślin, i różna wartość odżywcza pyłków z nich uzyskanych, bardzo trudne było by uzyskanie wzorca dla tak złożonego produktu, jakim jest pierzga pszczela. Jedno co mogę powiedzieć , to uważam, że tak podany pyłek pszczołom, jest na pewno lepszym rozwiązaniem, aniżeli jakiekolwiek sztuczne jego substytuty.

Pierzgi nie należy marnować. Warto odzyskać każdą jej ilość, szczególnie z plastrów , które przeznacza się do wytopu. A wygląda to mniej więcej tak :

95696219983057821393.jpg

Zachęcam do tego każdego kto dysponuje takimi plastrami. Jeśli już nie dla interesu , to chociażby dla poratowania własnego zdrowia. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ jak widać wiodącym tematem forum jest obecnie produkcja ziołomiodu z banana, chciałbym pokazać dalszy ciąg tematu związanego z podawaniem pszczołom pyłku celem uzupełnienia jego braku, spowodowanego silnym rozwojem po zastosowaniu VITAEAPISU przed pożytkiem spadziowym. W rodzinach gdzie nastąpił jego brak, można zauważyć nie tylko wzrost aktywności pszczół, ale przede wszystkim pojawienie się większej ilości czerwiu, co gwarantuje dobrą siłę w trakcie przygotowania pszczół do zimy. Po kilku dniach dość silnych opadów, obecnie można zauważyć powolny proces odradzania się spadzi, od dwóch dni, waga znów zaczęła wykazywać przybytki.

04461650096268592155.jpg

48749027382412998777.jpg

57867557867596694500.jpg

Meldujemy wykonanie zadania, prosimy o kolejną porcję.

Już się robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to przypadkiem nie jest roznosicielstwo chorób i zarazków. W jednej z największych pasiek za Odrą  jest zasada co z ula wychodzi to już tam nie wraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosut, nie przejmuj się. Karmienie pyłkiem na wzór karpackiego to mniejsze roznosicielstwo chorób i zarazków niż dotowane przez państwo i UE roznosicielstwo syfu przy okazji handlu odkładami i matkami pszczelimi.

Co do tej wzmiankowanej pasieki za Odrą, to zarąbiste. Z tego co mówisz wnioskuję, że za Odrą pozbyli się jednym prostym ruchem organizacyjnym reinwazii warrozy przy powiedzmy ostatnim dla wielu przed zimą pożytkiem nawłociowym :mellow: .

A w Poznaniu właśnie przedwczoraj (23 lipca) mimozami jesień się zaczęła. (obserwacja z toru wyścigów konnych P-ń Wola) choć normalnie .wg Czesława (Niemena, nie karpackiego) masowy zakwit nawłoci powinien nastąpić w październiku (faza zwiędłości)

https://www.crazynauka.pl/nie-mimozami-tylko-nawlocia-jesien-sie-zaczyna/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to przypadkiem nie jest roznosicielstwo chorób i zarazków. W jednej z największych pasiek za Odrą  jest zasada co z ula wychodzi to już tam nie wraca.

Kolego Kosut. We wpisie kolegi , nie ma żadnego znaku zapytania, a więc można by uważać , że mówi kolega to, czego jest całkiem pewien, a nie to co może mu się wydawać. W takiej sytuacji , proszę napisać tu, dla dobra tych wszystkich, którzy ewentualnie chcieli by również zastosować ten sposób wspomagania pszczół.  Kiedy i w jakich okolicznościach do pyłku dostają się te domniemane choroby i zarazki? Jakie to choroby, i jakie zarazki? Ale konkretnie. Nie na takiej zasadzie, że "mi się wydaje", czy "być może". A przy okazji może trochę informacji o tej pasiece "za Odrą", którą być może warto odwiedzić, i dowiedzieć się co tam takiego się dzieje , że jest to wzorem dla kolegi?  Określenie "za Odrą", jest bardzo nieprecyzyjne. W zależności od miejsca zamieszkania, to co dla jednych będzie "za Odrą", dla innych będzie "przed Odrą". Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zarazki i patogeny dostają się do pyłu w czasie formowania obnóży pyłkowych do czego pszczoły wykorzystują nektar z wola i wydzieliny gruczołów . Moim zdaniem zamiast karmić pyłkiem lepiej zadbać o zasiewy roślin pyłkodajnych wokół pasieki lub o odpowiednią miejscówkę dla swych podopiecznych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Dokładnie  , mnie na jesień kosztowało obsianie 42 ha 170 pln. Kupiłem sąsiadowi worek facelii i mam posiane 42 ha . Temu co w południe pryska dolistnymi nawozami.

Przetrwalniki zgnilca amerykańskiego ile mogą przetrwać ?

P.S. To taka retoryka .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Moim zdaniem zamiast karmić pyłkiem lepiej zadbać o zasiewy roślin pyłkodajnych wokół pasieki lub o odpowiednią miejscówkę dla swych podopiecznych. 

 Zasiewy jakich roślin pyłkodajnych i miejscówkę byś proponował w podszycie spadziującego październikowego  lasu jodłowego lub na przedwiosniu dla głodujących rodzin w nizinnych pasiekach polnych?

Teoretycznie bardziej skutecznym niż spasanie kupnego pyłku sposobem rozniesienia syfu po rodzinie wydaje się być przekazywanie sobie między pszczołami pokarmu i substancji matecznej. To prawie tak niehigieniczne jak współżycie seksualne u ludzi, a jednak ci to robią. Nie ma innego wyjścia :)

.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory pszczoły u mnie nie były zainteresowane owocami, ani morwą, która była bardzo słodka, ani czereśniami, ale teraz widzę je na papierówkach. Pobierają sok z pęknięć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

rydze się pojawiają choć to lipiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

W pasiece?

pod płotem psieki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żniwa. Brakuje mi wszechobecnego zazwyczaj o tej porze cykania pasikoników. Jakoś ich nie widać. Potwierdzacie tą obserwację, skądinąd bardzo niepokojącą?

O świetlikach nie wspomnę, bo ostatnio widziałem je ze trzydzieści lat temu. Może dziś ktoś gdzieś je zauważy przy zaćmionym księżycu?

U mnie ciągle upierdliwa susza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

O świetlikach nie wspomnę, bo ostatnio widziałem je ze trzydzieści lat temu. Może dziś ktoś gdzieś je zauważy przy zaćmionym księżycu?

Świerszczy u nas także nie słychać, bo nie ma u nas aktualnie takich plantacji, na których robiło by się typowe żniwa. Jednak za to świetlików jest ogromna ilość. Kiedy idę wieczorem sprawdzić stan wagi ulowej, mnóstwo ich lata. Co prawda zbyt rzadkie to są obserwacje, ale duże występowanie świetlików, kojarzy mi się z rokiem kiedy występuje spadź. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...