Skocz do zawartości
robinhuud

Goście w mojej pasiece - pochwalmy się zdjęciami

36 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowny kolego. Zastosowanie dymu tytoniowego przeciw wszolince pamiętam jeszcze z lat 60 -70 tych ubiegłego wieku kiedy z nią walczyliśmy. Były wtedy papierosy marki Sport, jako najtańsze, wystarczyło paczkę wkruszyć do podkurzacza, i podymić do ula. Wszolinka się osypywała. Szczególnie chętnie atakowały one matkę na której czasem siedziało ich kilka. Po odymieniu jej dymem z papierosa, natychmiast odpadały. Wszolinka jednak karmiła się tym co jadła pszczoła , a nie jej hemolimfą.  Po pokazaniu się u nas warrozy, dym tytoniowy był najprawdopodobniej próbowany, jednak wydaje mi się że gdyby okazał się skuteczny, nie zarobił by na tym przemysł farmaceutyków wet. Należało więc znaleźć inny dym. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego karpacki - dla mnie zdjęcia trzmiela bardzo dobre jak na amatora i bardzo ciekawe - gratuluję.

Pasożyty owadzie - terra incognita.

Nie jestem chemikiem, ale idąc za ciekawym ciosem nie dotyczącym tego wątkuâŚ

Nikotyna, neonikotynoidy, vitaeapis. Ciepło, ciepło, ciepło.

A gdyby te pasożyty potraktować vitaeapisem, to czy przeżyłyby gazowanie dymem papierosowym, który jak widać trzmielowi szkodzi mniej, ale niewątpliwie szkodzi?

W sumie trzeba stwierdzić, że to nie leczenie, a trucie. Pasożytów dawką letalną, a trzmiela - subletalną. Tak też chyba trzeba spoglądać na "leczenie" pszczół z warrozy przy pomocy "leków" typu amitraz. Dla głupich ludzi pozostaje zawsze bonus - subletalna dawka trucizny w  produktach pszczelich.

Tak to pokazany trzmiel wywołał u mnie refleksję filozoficzną i logiczną o równouprawnieniu, że aby zwalczyć ASF sugeruje się wybicie dzików myśliwymi, a aby zwalczyć AFB - wybicie pszczół pszczelarzami. Trując natomiast wszystkie owady nieselektywnymi truciznami totalnymi (śor) - chronimy podobno rośliny. Przede wszystkim przed pszczołami :( . Zajmują się tym profesjonalne instytuty i taka działalność jest sponsorowana przez mądre państwo i UE o wiele dotkliwiej niż przypszczelarscy naukowcy.

Nikt nie sponsoruje natomiast np. poszukiwania pasożyta warrozy w jej ojczyźnie. Czyżby Pan Bóg stwarzając warrozę zapomniał wyposażyć ją w pasożyty i choroby? A może chemia rolnicza okazała się bardziej skuteczna dla warrozich pasożytów niż dla niej samej i to wywołało apipandemię ? Nie ma dowodów parazytologicznych na to, że dinozaurów i mamutów nie wykończyły pasożyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego karpacki - dla mnie zdjęcia trzmiela bardzo dobre jak na amatora i bardzo ciekawe - gratuluję.

W sumie trzeba stwierdzić, że to nie leczenie, a trucie.Zajmują się tym profesjonalne instytuty i taka działalność jest sponsorowana przez mądre państwo i UE o wiele dotkliwiej niż przypszczelarscy naukowcy.

Kolego robinhuud.  Dzięki za uznanie za jakość zdjęć trzmiela. Należy się ono mojej córce Agnieszce, która je wykonała a jest tą osobą , która ma zadanie przejęcia i dalszego prowadzenia pszczelarskiej działalności, kontynuację mojej życiowej pasji. Jak do tej pory, skutecznie przejęła wytwórnię uli, którą prowadzi, oraz z zapałem poznaje tajniki pszczelarstwa, nie tylko jego ekonomiczne aspekty. Co do wyrażenia "trucie" , jestem chyba jednym z pierwszych, którzy używają tego wyrażenia zamiast "leczenia warrozy". Wielokrotnie uzasadniałem to, chociażby w wątku, "kto nie chce używać trucizn". Co do trzmieli, to już dawno były doniesienia naukowe o ich ogromnym znaczeniu dla zapylania wielu roślin , z którymi pszczoła miodna nie daje sobie rady. Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, zwiedzaliśmy zorganizowaną hodowlę tych owadów w Puławach i przedstawiano nam badania jakie prowadzono wtedy nad ich chowem. Nie wiem , jak aktualnie sprawa ta się przedstawia, ale jak widać granty poszły w kierunku badania użyłkowania skrzydełek i wyprodukowaniem zastępujących pszczoły dronów. Trzmiele zawsze traktowane były przez prawdziwych pszczelarzy z wielkim szacunkiem, i można by powiedzieć że w większym stopniu jak pszczoły, są one próbnikiem czystości środowiska. Wynika to z faktu, że mało kto zajmuje się ich ochroną, a oprócz zagrożenia chemicznego, powodującego wytrucia , znika  też wiele miejsc gdzie tworzyły one swoje gniazda , a więc miedz śród polnych, oraz innych warunków w jakich one dawniej bytowały. Myślę , że przy wsparciu pszczelarzy, temat taki mógł by być bardzo interesujący dla wnikliwego i zainteresowanego naukowca. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzmiele od lat 80-tych są stosowane do zapylania pomidorów w uprawie szklarniowej. Jaki to jest gatunek bombyksów  nie wiem. Wszystkie uprawy pomidorów szklarniowych mają "na etacie" trzmiele przez cały okres produkcji. Trzmiele są gwarantem tego że w uprawie nie stosuje się środków owadobójczych. W Polsce jest kilka zakładów reprodukujących trzmiele dla ogrodników szklarniowych.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do zapylania rośli w szklarniach stosuje się rodziny liczące ok. 30 osobników. Trzmiele te są specjalnie hodowane m.in. w Holandii czy Izraelu, a następnie sprzedawane w tekturowych pudełkach "ulikach" zainteresowanym sadownikom. Matki do tego typu hodowli odławia się w Afryce, gdzie trzmiele nie są objęte ochroną gatunkową. Przywożone w Afryki matki mają dużo rzadsze futro niż nasze rodzime gatunki. Istnieje więc ryzyko skrzyżowania osobników tego samego gatunku, ale posiadających różne cechy wynikające z odmiennego klimatu. Powstały w ten sposób osobnik może mieć zbyt rzadkie futro, aby przezimować w naszych warunkach. Ponadto istnieje ryzyko, że wraz z importowanymi trzmielami zostaną przywleczone do naszego kraju obce naszej faunie pasożyty.

http://witrynawiejska.org.pl/zwierzeta/item/21904-fascynujace-zycie-trzmieli

 

Z powyższego wynika, że nie można wykluczyć iż pasiekę karpackiego odwiedził gość przywleczony do Polski na oklep na trzmielu w okolicznościach podobnych do przywleczenia innych pasożytów przez radosnych importerów.owadów. To kolejne momento mori dla importerów matek dziwnych ras, odkładów, żuczków, dżdżownic i innych egzotów. Importerów działających legalnie i nielegalnie.

 

W podobnych okolicznościach został zawleczony przez marynarzy Kolumba do Europy syfilis i oby nie gościł w naszych pasiekach ;)  A my nadal uporczywie powtarzamy te same błędy i jesteśmy bezradni jak przykładowo GLW przy AFB i ASF.

Jeszcze dwa linki do tej tematyki:

 

https://cordis.europa.eu/result/rcn/83926_pl.html

 

https://magicznaoaza.wordpress.com/2014/05/23/akcja-ratowania-trzmiela-usuwanie-pajaczkow-pasozytow-zwanych-roztoczami/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowni koledzy. Okres jesienny to czas , kiedy wiele gatunków nie tylko zwierząt ale i owadów, przygotowuje się do przetrwania okresu zimy. Niektóre z nich chciały by skorzystać z tego co mają pszczoły w ulach. W naszym terenie tych "gości" jest być może więcej jak gdzie indziej. W ubiegłym tygodniu 6 km od mojego miejsca zamieszkania, a 1 km od centrum wsi Czyrna , można było spotkać na szosie biegnącej przez las dość dużej wielkości niedźwiedzia. Niewątpliwie można spodziewać się ,że zawita on do którejś z okolicznych pasiek , celem uzupełnienia pokarmu węglowodanowego i białkowego przed udaniem się na zimową drzemkę. Szczególnie narażone są pasieki będące na obrzeżach wsi i w pobliżu lasu. Wiadomość rozeszła się wśród pszczelarzy i zostali oni zmobilizowani do czujności. 

Poza tym przyszedł jeden z okolicznych pszczelarzy, zaniepokojony zachowaniem się jednej rodziny pszczelej, która dziwnie według niego się zachowywała, gdyż wykazywała duży niepokój i latanie w różnych kierunkach, całkiem inaczej jak inne rodziny. W pierwszej chwili powiedziałem temu koledze , że być może rodzina nie ma matki. Ponieważ stwierdził on że nie jest w stanie sam tego stwierdzić, poprosił mnie aby mu pomóc w przeglądzie tej rodziny.  W czasie tego przeglądu znaleźliśmy na dnie ogromnego motyla , wokół którego leżało dość dużo nieżywych pszczół. W pierwszym momencie wydawało mi się że jest to "zmierzchnica - trupia główka". Nie posiada ten motyl jednak charakterystycznego obrazka trupiej główki na tułowiu. Albo w trakcie szarpaniny z pszczołami, ten obrazek został zlikwidowany, lub mamy do czynienia z jakimś innym gatunkiem motyla zmrocznego, którego nie udało mi się zidentyfikować przy pomocy posiadanego materiału porównawczego. 

42484846637593914255.jpg

 

Gdyby rzeczywiście była to trupia główka, to żywi się ona miodem, jaki podkrada z ula wchodząc do niego nocą. Z wiadomości na temat biologii tego motyla można się dowiedzieć, że wydziela on specjalną substancję która powoduje, że pszczoły nie reagują na jego obecność w ulu. Musiało tu jednak dojść do jakiej walki, gdyż trup motyla otoczony był kilkudziesięcioma nieżywymi pszczołami, których nie było w innych miejscach na dnie tego ula tylko wokół tego motyla. Nie udało mi się rozciągnąć jego skrzydeł gdyż był już na tyle zasuszony ,że mógł by się połamać, zrobiłem jednak jego zdjęcie obok pudełka zapałek, aby dla porównania pokazać jego wielkość. 

Przy tej okazji, przypomniał mi się przypadek, kiedy kolega "robinhuud" zapytywał o źródło nienormalnego buczenia , jakie można usłyszeć czasem z wnętrza ula. Czytając na temat biologii tego motyla znalazłem stwierdzenie, że potrafią one generować dźwięki o wysokiej częstotliwości. Nie wiadomo, czy być może są też jacyś "goście" odwiedzający nasze ule, które potrafią generować dźwięki o innych częstotliwościach, także takie o których pisał kolega "robin", a które ja też wielokrotnie przy ulach słyszałem.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego karpacki, proponuję spróbować zrobić praktyczny użytek z krakowskiego grantu za zdecydowanie ponad duża bańkę, w wyniku którego powstała aplikacja do oznaczania owadów na podstawie użyłkowania skrzydeł :D o której pisałem w watku o pszczelarskich grantach.

 Zasuszenie owada nie powinno być problemem, a naukowcowi z krakowa z pewnością będzie miło..

http://drawwing.org/

Zmierzchnica trupia główka to po łacinie Acherontia atropos . Z rodziny zawisakowatych (Sphingidae)

Z tej rodziny bez trupiej główki jest zawisak borowiec (Sphinx pinastri) o rozpiętości skrzydeł 6-9 cm

Dwa zdjęcia z netu z rozłożonymi i złożonymi skrzydłami.

240px-Sphinx_pinastri_MHNT_female_dos.jp

240px-Sphinx_pinastri_beentree.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny kolego. Jak mi się wydaje , praca dotycząca użyłkowania skrzydeł u pszczół w tym wypadku do niczego się nie przyda. Ja wykonałem tylko zdjęcie tego motyla, a oryginał zatrzymał dla siebie jako pamiątkę właściciel ula , w którym został on odnaleziony.  Starałem się i ja porównywać go ze zdjęciami różnych zawisaków jakie odnalazłem w internecie, ale do żadnego mi nie pasował. W ostateczności nie jest to najważniejsze czy udało by się go właściwie określić, i tak można go zaliczyć do ciekawych gości jakich można spotkać nie tylko w pasiece, ale także we wnętrzu ula. Przy przeglądzie tej rodziny , nie zauważyłem żadnego młodego czerwiu, tylko sam zasklepiony. Prosiłem kolegę aby pilnie obserwował czy zachowanie tej rodziny wróci do normy po usunięciu tego motyla z wnętrza. Nie wykluczone że jego ingerencja do tej rodziny, mogła doprowadzić do straty matki. Temu trzeba się będzie jeszcze bliżej przyglądnąć. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co prawda filmik który chciał bym aby został pooglądany , nie odpowiada do końca tematowi  jak ten wątek, chociaż czy ja wiem?  Pokazuje on mocną inwazję szerszeni na rodzinę pszczelą, ale nawet jeśli odwiedziny te nie są aż tak liczne, szerszenie czynią duże szkody w pogłowiu pszczół. Wystarczy jedno gniazdo szerszeni w okolicy pasieki, aby co chwilę można zauważyć takie odwiedziny, które kończą się kolejną zdobyczą pożywienia dla larw tego szkodnika. Jeden szerszeń , potrafi w ciągu dnia, złapać i zanieść do swojego gniazda około 25 pszczół.  Kiedyś w sposób metodyczny likwidowałem gniazdo szerszeni , które zrobiły sobie gniazdo w zasiedlonym ulu. Po likwidacji tej rodziny, rozbudowały w nim swoje gniazdo i znosiły do niego upolowane pszczoły. Naliczyłem w nim ponad 700 dorosłych osobników. Można policzyć, ile dziennie pszczół, mogły one wychwycić , aby wyżywić swoje młode. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie warsztat jest częścią składową pasieki a więc odwiedziny gości w warsztacie który produkuje głównie dla pszczelarstwa, uważam za odwiedziny w pasiece. W ubiegłym tygodniu odwiedził mnie w warsztacie gołąb pocztowy , wyraźnie zainteresowany produkcją pszczelarską.  Pomimo że z ostrożnością udało mi się  go raz wyprowadzić na zewnątrz , po kilku minutach znów pojawił się , wchodząc " na piechotę " przez drzwi, i dopiero po zwiedzeniu tego co aktualnie w warsztacie się robi, spokojnie wyszedł i odleciał. Nie wiem czy jego zainteresowanie ma związek z pszczelarstwem, ale to się okaże, kiedy jak mam nadzieję złoży on jakieś zamówienie, prawdopodobnie przy pomocy poczty gołębia pocztowego.

DSCF2031.JPG

DSCF2032.JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...