Skocz do zawartości
robinhuud

Jakie mamy szanse w walce z chorobami pszczół?

151 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio robiliśmy z kolegą przegląd w jego pasiece. W jednej z rodzin tak samo traktowanych zauważyliśmy gołym okiem na początku sezonu na dwu robotnicach po samiczce warrozy. Naszły mnie takie ponure myśli:

Walka z warrozą prowadzona jest mało efektywnie na wielu lokalnych wojenkach przez lokalnych watażków słabo obsługiwanych naukowo i finansowo. Inne pasożyty zwierzęce, w tym pasożyty człowieka - widoczne gołym okiem, poddają się eksterminacji weterynaryjnej (trucie zwane leczeniem😟). Obecna walka z warrozą to partyzantka na poziomie taktycznym, brak wizji sztuki operacyjnej, a już w ogóle strategii. Gdyby sprawą zajęła się Apimondia, utworzyła istotny fundusz ze składek członków walczących dotąd w rozproszeniu i ogłosiła konkurs na rozprawienie się z warrozą – myslę że wynik byłby dość szybki. Minęły czasy geniuszy - singli typu Ludwik Pasteur, który sam pokonał wściekliznę. Dzisiaj o postępie decydują zespoły naukowców odpowiednio finansowane. Z drugiej strony weterynaria pokazuje swą bezsilność nie tylko w stosunku do warrozy, czy nosemoz. Jest bezsilna wobec ASF, ptasiej grypy, AFB itd. Itp. Może tak się dzieje z powodu niskiej świadomości społecznej o roli pszczoły jako zapylacza na początku łańcucha pokarmowego innych zwierząt, w tym człowieka. Zupełnie niesłusznie świnia z ASF widziana jest jako problem pilniejszy niż pszczoła z AFB, czy warrozą. Ciągły bełkot medialny o Einsteinie i jego 4-ch latach tylko sprawę pogarsza. Nikt nie wyciąga wniosków z tego, że obecne formy dofinansowania walki z warrozą przynoszą odwrotny do oczekiwanego skutek i należałoby je przerwać, lub mocno zreformować, bo z nich rodzą się patologie typu cena polskiego apiwarolu na Ukrainie. Wspierany finansowo przez RP i UE handel odkładami okazuje się być wspieranym systemowo handlem warrozą i towarzyszącymi jej wirusami. Podobny efekt prawdopodobnie wywołuje skomercjalizowana masowa „hodowla” kiepskich matek również silnie wspierana finansowo bez sprzężenia zwrotnego (sprawdzam czy wydatek społecznych pieniążków miał sens i odniósł spodziewany skutek przed jego kontynuacją)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, robinhuud napisał:

Nikt nie wyciąga wniosków z tego, że obecne formy dofinansowania walki z warrozą przynoszą odwrotny do oczekiwanego skutek i należałoby je przerwać, lub mocno zreformować, bo z nich rodzą się patologie typu cena polskiego apiwarolu na Ukrainie. Wspierany finansowo przez RP i UE handel odkładami okazuje się być wspieranym systemowo handlem warrozą i towarzyszącymi jej wirusami. Podobny efekt prawdopodobnie wywołuje skomercjalizowana masowa „hodowla” kiepskich matek również silnie wspierana finansowo bez sprzężenia zwrotnego (sprawdzam czy wydatek społecznych pieniążków miał sens i odniósł spodziewany skutek przed jego kontynuacją)

Nikt nie wyciąga wniosków, dzięki czemu ten chocholi taniec trwa w najlepsze, niezmiennie wirują w nim organizacje pszczelarzy  od lat uczestniczące w szerzeniu patologii KPWP.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie kończy się sezon (lipa słabo, na nawłoć nie liczę, wrzosów, gryki i spadzi nie mam w zasięgu) i pora pomyśleć o warrozie. W zimie tego roku zakupiłem w Pasiece Galicyjskiej cegiełki do zwalczania warrozy kwasem mrówkowym. Nadszedł czas próby. Cegiełki kupiłem, ponieważ spodobał mi się pomysł ograniczenia szybkości parowania kwasu przy wzroście temperatury i prostota aplikacji. Bez knotów, bibuł, strzykawek i refundacji. Czy ktoś to stosował? Podzielcie się doświadczeniami. Jest kilka filmów w necie, ale autor nerwowy, ciągle się gdzieś spieszy i wymachuje pogrzebaczem nie pokazując szczegółowo trupów warrozy, co tygryskom daje szczególną przyjemność. Interesuje mnie sprawdzenie tej metody na koniec, po serii aplikacji - przykładowo apiwarolem. Jedno odymienie kontrolne i jego wynik.

https://galicyjskapasieka.pl/zastosowanie-specjalnie-wytworzonych-plytek-ceramicznych-jako-dozownikow-do-aplikacji-kwasu-mrowkowego-w-walce-z-warroza/ 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo myślałem o tej metodzie.

Jednak póki co rezygnuję z jednego powodu.

Wydaje mi się, że dobry parownik kwasu mrówkowego powinien umożliwiać łatwą kontrolę ilości odparowanego kwasu w czasie. Tak jak jest to możliwe np. w parownik Liebiga. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam zastrzeżenia do metodyki badań nie uwzględniającej zupełnie mikroklimatu ula. Sam wykres jest źle opisany, wynika z niego, że próbki przed doświadczeniem miały nie wiadomo dlaczego różną wagę od 420 do prawie 450 g. Nie wiadomo również co oznaczają kolory. Od absolwenta AGH Wydziału Inżynierii Materiałowej i Ceramiki spodziewałem się nieco precyzyjniej, bo tempo parowania kwasu z cegły zależy nie tylko od temperatury, ale od wilgotnosci i ruchów powietrza w ulu. Raz badacz kładzie cegły na górnych krawędziach ramek, raz na „podkladach kolejowych”. Duże znaczenia ma również przykrywanie górnych krawędzi cegły folią, która działa jak prezerwatywa.Niemniej jednak w tym roku spróbuję zastosować unikając upałów. Gdybym miał pasiekę na podwórku, próbowałbym codziennie przez 3 dni dokładnie zważyć cegiełkę precyzyjną chińską wagą cyfrową do narkotryków – za grosze na Aliex…

„Trzeba tutaj podkreślić, brak wpływu temperatury otoczenia na parametry płytki, np. rozszerzalność i wielkość przekrojów porów oraz kapilar. Płytka jest izolatorem i stabilizuje wpływ temperatury na szybkość parowania cieczy zawartej  w porach i kapilarach.

Wykonałem szereg doświadczeń, które polegały na nasączaniu płytek ceramicznych kwasem mrówkowym,  po czym obserwowałem  szybkość ich odparowywania pod wpływem zmiany temperatury, czasu itp.

Zmiana temperatury w pomieszczeniu,/ w tym czasie/ wahała się 3- krotnie w zakresie od 25 st C do 14 st C. Widać z wykresu, że nie miała wpływu na proces uwalniania kwasu z płytek.

Dla naszych płytek-  zależność parowania cieczy w czasie /tutaj doświadczalnie dla kwasu mrówkowego/ –  przedstawiono na poniższym wykresie.”

 

https://galicyjskapasieka.pl/wp-content/uploads/2019/03/Dok1-1-1024x712.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymając się tematu wątku chciałbym zasygnalizować swój niedosyt jeżeli chodzi o puławskie laboratorium kontroli jakosci produktów pszczelich. Laboratorium to pracuje od wielu lat i powinno dysponować bazą danych statystycznych o polskim wosku. Jeżeli nie dysponuje - jest niepotrzebne. A tymczasem nie ma ono nawet części akredytacji, co eliminuje je z obiegu pszczelarskiego. Z moich obserwacji wynika, że jakość polskiego (?) wosku w kupowanej przemysłowej węzie z roku na rok się pogarsza. Być może nadejdzie niedługo taki dzień, ze węza przestanie spełniać nieobowiązujące normy. Nikt nie bada korelacji między prawdopodobnymi czynnikami, a rejestrowanymi geograficznie przypadkami zgnilca. Ciekawie wygląda to przykładowo w Wielkopolsce, gdzie pszczelarze w ciągu trzech lat za sumę publicznych 6 mln zł wymienili wosk w gniazdach, a w tym czasie ilość przypadków zgnilca podwoiła się (wg GIW). Spodziewałbym się również prognozy i ostrzeżenia, za ile lat polska statystyczna węza będzie się nadawała tylko na świeczki. Z moich obserwacji w pasiece wynika duża szkodliwość reklamowania grubej węzy przez producentów. Patrz druga minuta reklamówki. Przy grubej węzie pszczoły wycieniają ją i budują boczne ściany i nawet zasklep z denek węzy, co mam dobrze udokumentowane fotograficznie. Pokażę to po uporządkowaniu po zakończeniu sezonu. Oczywiście pszczoły przy przebudowie grubej węzy muszą „przeżuwać” całą zawartą w węzie chemię. Pszczoły gubią swoje płytki woskowe i nie ma „rozcieńczania” syfu ulowego nowym "wypacanym" woskiem. Uważam i tak postępuję od dwóch lat, że tylko cienka węza własnej produkcji z własnego wosku z odsklepów daje nadzieję stopniowej poprawy środowiska pszczół. W tym roku nie było fali upałów, więc prawdopodobnie słabiej będzie zauważalny efekt spływania plastrów z parafiną po drutach, ale to nie znaczy, że parafina zniknęła. Mam brzydki zwyczaj kupowania od różnych producentów kilku arkuszy węzy i przetapiania jej. Od jakiegoś czasu w węzie pojawiła się w dużej ilości nowa substancja „uszlachetniająca” przypominająca szarą gąbkę, która wydziela się grubą warstwą pod lustrem powoli stygnącego i sedymentującego w czystej wodzie wosku. Dysponuję próbkami, może zimą gdzieś ktoś pomoże mi ustalić na spokojnie co to takiego. Być może to coś ma właśnie zapobiegać spływaniu plastrów po drutach. Może wreszcie Puławy pokażą pazurek, a nie liczą tylko, że ich skierniewicki byt i etaciki przedłuży znany zatroskany producent węzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko cztery  rodziny nie miały u mnie okresu bez czerwiu krytego, w którym stosowałem kwas szczawiowy w syropie cukrowym. Te cztery rodziny potraktuję kwasem mrówkowym, ale mam dozowniki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Cyt "O kwasie mrówkowym mógł bym napisać o wiele dłuższy post od najdłuższego postu Czesia, ale myślę że nie ma to sensu.

Kwas mrówkowy stosuję od sezonu 1991 roku. Od tego roku nasi zachodni sąsiedzi rozpoczęli badania z kwasem mrówkowym.

Od kilku sezonów stosuję dozowniki NASSENHEIDER wstawiane w ramkę. To taka krótka informacja do tych co mnie nie znają i

nie wiedzą od kiedy stosuję kwas mrówkowy. Moją przygodę z kwasem mrówkowym można znaleźć w Pszczelarstwie nr 7 z 2007 r.

Nie będę odpowiadał na każdy post, a wypadało by.

Do baru dozowniki te nie wykonują Chińczycy tylko firma rodzinna w Berlinie, byłem tam około trzydziestu razy. Co do ceny masz

rację że jest wygórowana, kosztują coś około 10-11 euro, mogę zadzwonić do dr. Polaczka i poda dokładną cenę.

Co do zdrowotności pszczół po zastosowaniu kwasu mrówkowego, zgodziłbym się z marbetem z ostatnim zdaniem z postu nr 19.

Jeżeli kwasy są szkodliwe to dlaczego pasieki ekologiczne (takich nie ma) mają je stosować. Ja kroiłem pszczoły wzdłuż, w poprzek

i jak tylko się dało i sprawdzałem pod dobrym mikroskopem i nic nie widziałem co miało by szkodzić pszczołom.

marbet dozowniki wstawiane w ramkę są lepsze, a przede wszystkim bezpieczniejsze.

Proszę mi podpowiedzieć gdzie mogę znaleźć wyniki badań naszych naukowców, chcę się z nimi zapoznać.

Gdyby ktoś chciał porozmawiać o kwasie mrówkowym można do mnie dzwonić od poniedziałku do piątku od 21 do 24 tel. 501557439

Pozdrawiam Zygmunt"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie Zygmunt lata temu podesłał mi dozowniki, zostało mi z tej partii kilka. Czas bardzo szybko biegnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

W obecnym sezonie PLW zaprzestali badania pasiek w terenie zapowietrzonym. Tablice zostawione przez gminy straszą. GLW miał podjąć decyzję co do zgnilca. Zadecydował?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, robert napisał:

W obecnym sezonie PLW zaprzestali badania pasiek w terenie zapowietrzonym. Tablice zostawione przez gminy straszą. GLW miał podjąć decyzję co do zgnilca. Zadecydował?

Wg tego co jest w ustawie jest po staremu, tylko plw jest niedoinformowany jak zwykle. Dopóki ustawa nie zostanie zmieniona mają działać normalnie. A że strefy wiszą to już nie ich zmartwienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba pytać. Wystarczy czytać. Szczególnie między wierszami:

https://www.money.pl/gospodarka/ptasia-grypa-i-asf-kosztuja-budzet-setki-milionow-pieniadze-skonczyly-sie-w-maju-6671178834360832a.html

Kto by się przejmował AFB?. Miodu nie zabraknie. Są znaczne możliwości zwiększenia importu, co w połaczeniu z możliwością wytwarzania mieszanin miodowych o nieokreślonym składzie umożliwi zaspokojenie potrzeb miodowych Polaków i nie tylko.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert
7 godzin temu, robinhuud napisał:

Nie trzeba pytać. Wystarczy czytać. Szczególnie między wierszami:

https://www.money.pl/gospodarka/ptasia-grypa-i-asf-kosztuja-budzet-setki-milionow-pieniadze-skonczyly-sie-w-maju-6671178834360832a.html

Kto by się przejmował AFB?. Miodu nie zabraknie. Są znaczne możliwości zwiększenia importu, co w połaczeniu z możliwością wytwarzania mieszanin miodowych o nieokreślonym składzie umożliwi zaspokojenie potrzeb miodowych Polaków i nie tylko.

 

Ale skoro człowiek ( ludz, może jeść mięso świń  z APS) to po co utylizacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, robert napisał:

Ale skoro człowiek ( ludz, może jeść mięso świń  z APS) to po co utylizacja?

robert odpowiedział na moje niepytanie zadając pytanie.

Człowieku, ogarnij się. Zrób rozkład logiczny swego wpisu (pytania), przemyśl co on ma wspólnego z tematem wątku, czego dotyczy i spróbuj spokojnie zadać pytanie ponownie. Czy po ponownym przeczytaniu rozumiesz sam siebie? W tej chwili nie potrafię odpowiedzieć, bo nie rozumiem pytania, i dlatego mnie ono irytuje i z Twojego powodu dialog jest niemożliwy. Na każdym forum obowiązuje jakiś minimalny standard i trzymajmy się tego. Założyłem wątek o chorobach pszczół. Załóż Kolego swój wątek o chorobach świń i pisz w nim do oporu - aż pójdzie piana. O utylizacji wieprzowiny w Twojej pasiece.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert
Godzinę temu, robinhuud napisał:

robert odpowiedział na moje niepytanie zadając pytanie.

Człowieku, ogarnij się. Zrób rozkład logiczny swego wpisu (pytania), przemyśl co on ma wspólnego z tematem wątku, czego dotyczy i spróbuj spokojnie zadać pytanie ponownie. Czy po ponownym przeczytaniu rozumiesz sam siebie? W tej chwili nie potrafię odpowiedzieć, bo nie rozumiem pytania, i dlatego mnie ono irytuje i z Twojego powodu dialog jest niemożliwy. Na każdym forum obowiązuje jakiś minimalny standard i trzymajmy się tego. Założyłem wątek o chorobach pszczół. Załóż Kolego swój wątek o chorobach świń i pisz w nim do oporu - aż pójdzie piana. O utylizacji wieprzowiny w Twojej pasiece.

Kolega podał link do utylizacji świń a nie zagazowania pszczół w wyniku znanej nam choroby. Więc po co ......?

Czy fundusze na dopłatę do ula, rozmyły odpowiedzialność Państwa w stosunku do zwalczanych obecnie z urzędu chorób pszczół. ?

Tak wiosną sugerował jeden z pszczelarzy zawodowych , chyba się nie mylił!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby coś leczyć najpierw to na podstawie objawów winna być postawiona DIAGNOZA!!!  Problem w tym; kto potrafi postawić postawić diagnozę?  Z rozmów z przedstawicielami pszczelarzy jak i służb wet. - jest niewielu fachowców którzy potrafią to profesjonalnie zrobić. Nie jest tajemnicą że lepiej/łatwiej/prościej wyleczyć kota niż rodzinę pszczelą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ateno. Myślałem że już przebrnęliśmy przez prosty problem dostępnego pszczelarzowi weterynarza, który nie umie leczyć pszczół. Że problemem jest zdiagnozowanie nie choroby pszczoły, a choroby organizacyjnej, uniemożliwiającej pszczelarzom skuteczne leczenie pszczół i weterynarzom diagnozowanie i rozprawienie się ze zgnilcem, nosemozami i warrozą. Można jeszcze dorzucić do ogródka kamyczki ASF-u i ptasich gryp. Może jeszcze częstych i gęstych zmian personalnych na stołku GIW. Brak kasy na walkę ze zgnilcem to skutek czegoś tam. Może bierności organizacji pszczelarzy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Atena napisał:

Aby coś leczyć najpierw to na podstawie objawów winna być postawiona DIAGNOZA!!!  Problem w tym; kto potrafi postawić postawić diagnozę?  Z rozmów z przedstawicielami pszczelarzy jak i służb wet. - jest niewielu fachowców którzy potrafią to profesjonalnie zrobić. Nie jest tajemnicą że lepiej/łatwiej/prościej wyleczyć kota niż rodzinę pszczelą.

Kot jest leczony przez właściciela w prywatnej przychodni za własne pieniądze - nie państwowe,więc jest leczony sprawnie i dobrze. Brak kasy to brak fachowców - prawda stara jak świat... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert
14 minut temu, ArkadiuszC napisał:

Kot jest leczony przez właściciela w prywatnej przychodni za własne pieniądze - nie państwowe,więc jest leczony sprawnie i dobrze. Brak kasy to brak fachowców - prawda stara jak świat... 

Kolega coś wie więcej niż ja? . Przecież podobno tak dobrze jeszcze nie było nigdy ? ( chodzi o kota Prezesa?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, robert napisał:

Kolega coś wie więcej niż ja? . Przecież podobno tak dobrze jeszcze nie było nigdy ? ( chodzi o kota Prezesa?)

A kolega jak zwykle. Zamiast na temat to głupoty, ale wytłumaczę być może nie mieszając polityki do pszczół.

Jest różnica jak idzie się do szpitala na NFZ a jak do prywatnego? Jest. Tak samo z leczeniem zwierząt. Czy przychodnie weterynaryjne są dotowane z budżetu państwa? Nie i mają się dobrze. Czy PLW jest utrzymywany z budżetu? Jest - a jak się ma sam kolega oceni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert
29 minut temu, ArkadiuszC napisał:

A kolega jak zwykle. Zamiast na temat to głupoty, ale wytłumaczę być może nie mieszając polityki do pszczół.

Jest różnica jak idzie się do szpitala na NFZ a jak do prywatnego? Jest. Tak samo z leczeniem zwierząt. Czy przychodnie weterynaryjne są dotowane z budżetu państwa? Nie i mają się dobrze. Czy PLW jest utrzymywany z budżetu? Jest - a jak się ma sam kolega oceni. 

Ciężko Kolegi poglądy ocenić, ale to i tak , rzeczywistości jak się ma? Odczytuję tak. Państwo daje mi 20 zł na ul. I ja nic więcej od Państwa wobec chorób pszczół oczekiwać nie powinienem ? Tak. ?  Dobra OK. Ale gdzie to jest jasno przedstawione?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, robert napisał:

Ciężko Kolegi poglądy ocenić, ale to i tak , rzeczywistości jak się ma? Odczytuję tak. Państwo daje mi 20 zł na ul. I ja nic więcej od Państwa wobec chorób pszczół oczekiwać nie powinienem ? Tak. ?  Dobra OK. Ale gdzie to jest jasno przedstawione?

Prosze nie przypisywać mi słów których nie powiedziałem, nie dopuszczać się daleko idących własnych interpretacji. Wielokrotnie już mówiłem że jakakolwiek dotacja to patologia. Żeby ktoś czyli rząd dał mi jakiekolwiek pieniądze musi mi je zabrać plus jeszcze coś dla urzędnika. Więc żeby dostać 20 zł musi mi zabrać 30 - taki przykład mam nadzieję że zrozumiały. Poza tym nigdzie nie pisałem że dostajemy 20 zł i mamy siedzieć cicho - gdzie tak napisałem? Proszę pokazać . 

Kolega jak zwykle przedstawia swoje interpretacje światopoglądu które nijak mają się do mojego wpisu.

Pisałem wyraźnie brak pieniędzy na weterynarię powoduje brak fachowców. Jeżeli w połowie roku jednostce budżetowej brak jest środków na działania to trochę lipa.

Czy jasno prosto i zrozumiale?

Na przyszłość proszę nie łączyć kota prezesa, i wiary jakiejkolwiek z pszczołami bo pewnie nadinterpretacje nadal będą.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...