Skocz do zawartości
robinhuud

Jakie mamy szanse w walce z chorobami pszczół?

151 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry,

Uczę się pszczelarstwa trzeci rok. Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę ze swojej niewiedzy i trochę mnie to przeraża. Widzę, że dużo nowych adeptów pszczelarstwa się pojawia i mają spore problemy w ogarnięciu wszystkiego.Wiadomo, wiedza jest rozległa a percepcja człowieka ograniczona w czasie. Dlatego ja dla siebie podzieliłem problemy zgodnie z zasada pareto, najpierw to co najistotniejsze. Opanujesz ten zakres, możesz iść dalej. Wg. mnie problem nr jeden to waroza, ona mi zabrała najwięcej  pszczół. Przechodzę do meritum, chciałbym poznać wasze zdanie na przygotowany przeze mnie program zwalczania warozy w mojej małej pasiece (15 uli wlkp.), czy to ma sens, co można zmienić, może coś wyrzucić.

1. Maj i czerwiec podaję kwas mrówkowy - dozuję albo strzykawka 20 ml + sznurek lub butelka 100 ml + sznurek. strzykawki starczają na 2-3 dni, butelki na 7-10 dni. Gdzieś czytałem że kwas mrówkowy uszkadza jelita pszczół, wiec ten kwas chce dawać tylko wiosną.

2. Lipiec - po lipie ( u mnie to koniec pożytków) paski z kwasem szczawiowym - 8 pasków na ul.

3. Wrzesień - po karmieniu (około 15.09) odymienie apiwarolem 2 w odstępie 6 dni

4. Październik - w jakiś ciepły dzień odymienie apiwarolem 1x

Dodatkowo wszystkie odkłady - oprysk kwasem mlekowym w momencie kiedy nowa matka zaczyna czerwić.

Proszę o opinię, uwagi. Będę wdzięczny

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Ja jak zaczynałem miałem inne priorytety

1. mieć i mieć pszczoły po zimie .

2. rozmnożyć pszczoły .

3. mieć miód

4. sprzedać

Jak tyle nalejesz do tych pszczół tego dobra to nie wiem co będzie po zimie.

Ja pisałem pracę z pszczelarstwa w szkole . Obryty byłem jak sołdat w okopach a teraz leń coś przeczytać . Jak pocztyasz zrozumiesz co jest źle .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, daro napisał:

A ja tam uważam że pszczoł to nie krowy zielska nie żrą i żarcie  to nic im nie daje .Działanie substancji roślinych jest  widoczne po długotrwałym stosowaniu . To tylko w Polsce na wirusy działają spirytus , maseczki , mycie rąk . Na wirusy nie ma obrony poza dobrą kondycją i zdrowiem ogólnym organizmu oraz izolacja . Tak są substancjie szkodzące wirusom ale pszczołom również w stopniu dużo znaczniejszym  . Tyle że pszczoła nie ma mechanizmu odporności nabytej . bo żyje krótko. Trzeba nie dopuszczać do silnego rozwoju warozy , głodu biłakowego i energetycznego  a chorowite cherlaki likwidować .

P.S. Już nawoływać o czytanie nie będę .

Daro, myślę, że masz sporo racji. Dobrze jest być młodą, zdrową, najedzoną pszczołą. Ale jeżeli larwa jest karmiona przez chorą pszczołę, to obecność w pokarmie substancji działającej na wirusy ma sens.  Często te substancje są w pyłku, czy nektarze, ale nie w każdym okresie. Obserwowałem sytuację, że podanie bardzo stężonego wyciągu z ziół zadziałało spektakularnie, czerw z dużymi wypadami na kilku ramkach i od pewnego momentu wypady tylko na linii drutowania.  I tak pozostało. A przymierzałem się do wymiany matki, czego mi było szkoda robić bo zamierzałem sprawdzić pogłowie od córek i ewentualnie odchować od niej matki. Dzięki temu mam tę matkę nadal i mogę ją wykorzystać. Owszem, nie mam dowodów, że to był wirus, ale pojawiły się małe pszczoły, karłowe, takie z uszkodzonymi skrzydełkami, a rodzina jesienią nie odstępowała od innych.
W literaturze na ogół twierdzi się, że czerw rozstrzelony to wina matki co w tym przypadku nie wydaje mi się prawdziwe.

Oczywiście, że najważniejsza jest profilaktyka i niekoniecznie mam tu na uwadze spirytus...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, RobiBobson napisał:

Uczę się pszczelarstwa trzeci rok. Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę ze swojej niewiedzy i trochę mnie to przeraża. 

Także i ja się uczę, często na własnych błędach. Aby stosować jak najmniej chemii do uli, która też osłabia pszczoły, leczenie należy przeprowadzić w okresie bezczerwiowym, są rożne sposoby aby to osiągnąć,wtedy znacząco poprawi się skuteczność walki z warrozą, sprawcą wielu pochodnych chorób. Odpowieź udzielona przez "Daro" jako szkic jak najbardziej merytoryczna, tylko wypełnić treścią. Powodzenia "RobiBobson".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, RobiBobson napisał:

Dzień dobry,

Uczę się pszczelarstwa trzeci rok. Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę ze swojej niewiedzy i trochę mnie to przeraża. Widzę, że dużo nowych adeptów pszczelarstwa się pojawia i mają spore problemy w ogarnięciu wszystkiego.Wiadomo, wiedza jest rozległa a percepcja człowieka ograniczona w czasie. Dlatego ja dla siebie podzieliłem problemy zgodnie z zasada pareto, najpierw to co najistotniejsze. Opanujesz ten zakres, możesz iść dalej. Wg. mnie problem nr jeden to waroza, ona mi zabrała najwięcej  pszczół. Przechodzę do meritum, chciałbym poznać wasze zdanie na przygotowany przeze mnie program zwalczania warozy w mojej małej pasiece (15 uli wlkp.), czy to ma sens, co można zmienić, może coś wyrzucić.

1. Maj i czerwiec podaję kwas mrówkowy - dozuję albo strzykawka 20 ml + sznurek lub butelka 100 ml + sznurek. strzykawki starczają na 2-3 dni, butelki na 7-10 dni. Gdzieś czytałem że kwas mrówkowy uszkadza jelita pszczół, wiec ten kwas chce dawać tylko wiosną.

2. Lipiec - po lipie ( u mnie to koniec pożytków) paski z kwasem szczawiowym - 8 pasków na ul.

3. Wrzesień - po karmieniu (około 15.09) odymienie apiwarolem 2 w odstępie 6 dni

4. Październik - w jakiś ciepły dzień odymienie apiwarolem 1x

Dodatkowo wszystkie odkłady - oprysk kwasem mlekowym w momencie kiedy nowa matka zaczyna czerwić.

Proszę o opinię, uwagi. Będę wdzięczny

 

Proszę uważać z tak dużą ingerencją w rodzinę pszczelą. Moim zdaniem prościej byłoby zrobić rzecz następującą:

  1. Po ostatnim pożytku zamknąć matkę w izolatorze na 15-16 dni, aby pozbyć się krytego czerwiu, może nawet nieco wcześniej.
  2. Po wypuszczeniu matki, po paru dniach, kiedy nie ma już czerwiu krytego przeprowadzić jakowyś zabieg: kwas szczawiowy w syropie, etc
  3. Podstymulować rodzine do czerwienia na zimę
  4. W okresie bezczerwiowym drugi zabieg z kontrolą... bowiem możliwa jest reinwazja.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję,

Trochę się boję izolatora, bo jeszcze go nie używałem, ale spróbuję w tym sezonie.

Na razie podałem kwas mrówkowy (20.05 w jednej dawce tak jak pisałem wcześniej albo 20 albo 100ml - połowa pasieki tak, połowa tak). Osyp waroa był niewielki, nie zauważyłem też skutków ubocznych. Rodziny mam ustawione w 3 lokalizacjach i wszędzie rozwijają się prawidłowo. Wczoraj wyjmowałem miód, bo szykuję się do lipy i jestem umiarkowanie zadowolony (gdyby tylko była pogoda). 

Po lipie w jednej lokalizacji popróbuję zaizolować matki i zaleczyć. Zobaczę jak to pójdzie.

Pozdrawiam

   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro
21 godzin temu, RobiBobson napisał:

Bardzo dziękuję za merytoryczną odpowiedź.

Idę czytać, po co forum

No i od tego trzeba zaczynać i dopiero swoje wątpliwości na forum . Masz dawać pszczołom do ula wszystko o  czym słyszałeś . Na YT jest , był ,Stańczuk co kość wołową na warozę dawał . Niektórzy uważają że fora , internet da im gotowe recepty na wszystko .

Cytat

Trochę się boję izolatora, bo jeszcze go nie używałem, ale spróbuję w tym sezonie.

A znajdziesz matkę ? Gdybyś ksiązki czytał a nie słuchał cudzych rad to wiedział byś że po głównym pozytku stosuje sie podkarmianie pobudzające aby matka jak najintensywniej czerwiła . Zatrzymanie czerwienia na 14 dni to potrzeba ok miesiąca aby  matka wróciła do kondycji . No i na wiosnę po takich radach klient na odkłady murowany .Szykuje się rodziny do zimowli a  matkę ogranicza się wiosną albo zimą choć uważam to też za szarlatanerię .

Jak przeczytasz to przyznasz mi rację jak nie przeczytasz to na wiosnę po zamiataniu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro
21 godzin temu, jjb napisał:

W literaturze na ogół twierdzi się, że czerw rozstrzelony to wina matki co w tym przypadku nie wydaje mi się prawdziwe.

Nauka to nie wydaje mi się  czy nie wydaje mi się .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, daro napisał:

Nauka to nie wydaje mi się  czy nie wydaje mi się .

Problem czy mówimy o modelu, czy rzeczywistości. W modelu jest jasno, precyzyjnie, jednoznacznie. Tylko związek modelu z rzeczywistością  jest luźny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Nauka nie polega na klejeniu modeli. Czy też robieniu prezentacji .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu "jakie mamy szanse..." to po lekturze tego forum, mogę powiedzieć że niewielkie.

Jeden z kolegów posłał mnie do czytelni, kilku się pokłóciło, jakichś w miarę logicznych porad na lekarstwo.

Niestety w literaturze a już na wykładach panów doktorów i profesorów nie jest lepiej. Wzajemne oskarżenia, opinie wykluczające się nawzajem etc. Na YT zalew cudownych środków domowej produkcji o kiszonkach nie wspomnę. 

Niestety w rolnictwie to plaga nie tylko w pszczelarstwie, doświadczam tego w zasadzie wszędzie od uprawy roślin czy hodowli zwierząt. Patrząc na to wszystko przypominam sobie zajęcia na studiach z psychologii rolnej, gdzie nasz wykładowca mówił o tzw. "chłopskim rozumie" co to każdy go ma i to największy na świecie. 

Tak czy siak poczytałem trochę co macie Panowie do powiedzenia i zawsze to coś, choć prawdę mówiąc wiele się nie dowiedziałem. 

Na szczęście tych forów w Polsce jest więcej i gdzieniegdzie trafiają się osoby, które tłumaczą dość szczegółowo jakimi metodami np. izolować matki by nie przestawały czerwić. Taki tylko przykład, bo i o nim była tu mowa.

Dziękuję pozdrawiam i znikam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jeszcze p.RobiBobson nie za  odszedł od klawiatury to przeczyta moje przemyślenia w tym temacie. Otóż uważam, że aby był wydolny system ochrony pszczół należy stworzyć odrębny system w weterynarii zajmujący się pszczołami. Coś takiego, próbowaliśmy stworzyć na Dolnym Śląsku ale... umarł/ jest w letargu organizacyjnym(?)/.  No cóż, w pewnym momencie było wsparcie... i zrozumienie do inicjatywy dr Pilawki szefa Komisji Rolnictwa Sejmiku. 

Powtórzę pytanie; po jaką cholerę jest orkiestrze dyrygent skoro wszyscy muzycy mają genialny słuch i umieją czytać nuty???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro
53 minuty temu, Atena napisał:

 

1 godzinę temu, RobiBobson napisał:

Patrząc na to wszystko przypominam sobie zajęcia na studiach z psychologii rolnej,

18044_90674b2ea6bafc7c99d04b7fc3084b1d.j

 

54 minuty temu, Atena napisał:

. Otóż uważam, że aby był wydolny system ochrony pszczół należy stworzyć odrębny system w weterynarii zajmujący się pszczołami.

Uważać trzeba , żeby nie spaść . A czym to Ci weterynarze mają chronić te pszczoły ? Parasolem ? A ! Ambrella system ochrony pszczół .

No szok za szokiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sprawach zwalczania chorób pszczół chyba(?) są trzy drogi

1.Nie podejmować żadnych nowych przedsięwzięć 

2 Starać się koordynować zwalczanie w miarę dostępnych środków i metod, przy wsparciu odpowiednich służb żądając od nich merytorycznej współpracy

3. Kpić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro
9 godzin temu, Atena napisał:

W sprawach zwalczania chorób pszczół chyba(?) są trzy drogi

1.Nie podejmować żadnych nowych przedsięwzięć 

2 Starać się koordynować zwalczanie w miarę dostępnych środków i metod, przy wsparciu odpowiednich służb żądając od nich merytorycznej współpracy

3. Kpić

Ja Ci chłopie zadaję proste pytanie - czym lekarz weterynari może w UE ( nie tylko RP ) leczyć pszczoły?

Kpiną .

Jak kto chce może trzepać pianę do woli ale z piany mydła nie wytrzepie .

P.S. I decyzja leży po stronie UE  nie GLW .

A choremu  diagnoza na co zdechnie małą pomocą .

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Tobie Ateno puenta .Podobnie Robinhuud szczując na Sabata i jego nielegalny import kumafosu  spowodował że chorzy na raka nielegalnie sprowadzając sobie leki dostali po łapkach mając zatrzymane leki w  UC  , Sabat pokazał mu wała .

1283877374_by_vikuserro_600.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jest/będzie przełom w zwalczaniu zgnilca? Być może... Taka prasowa informacja; prof. Sławomir Bakier - dyrektor Instytutu Nauk Leśnych Politechniki Białostockiej - opracował preparat zwalczający zgnilca amerykańskiego. Produktem wyjściowym do produkcji owego preparatu jest grzyb występujący w Puszczy Białowieskiej.  Tylko tyle, na razie, a może aż tyle....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie bomba. ,,  Instytutu Nauk Leśnych Politechniki Białostockiej stworzył naturalną kompozycję na podstawie grzyba z Puszczy Białowieskiej. W Puławach były prowadzone badania in vivo: hodowano larwy pszczół w sztucznych komórkach, podzielono je na kilka partii, z których część była zarażona zarodnikami zgnilca amerykańskiego. Sprawdzano ile umrze w trakcie hodowli. Te, które były nieleczone wymarły, natomiast te, które były leczone poprzez podanie ekstraktu złotoporka niemiłego przeżyły w ok. 70 proc.”

 Notabene penicyliny, antybiotyki penicylinowe są wyizolowane  z pleśni (grzyby)!!! . Naukowcy za odkrycie tego antybiotyku otrzymali nagrodę Nobla. Penicylina wyleczyła miliony jak nie miliardy ludzi .  Przed  fumagiliną , penicylina była stosowana  do zwalczania zgnilca amerykańskiego. Jeśli by się udało stworzyć preparat o takiej skuteczności a nie będącym antybiotykiem to rzeczywiście, czapki z głów

Obecnie w UE jest zakaz leczenia pszczół antybiotykami i dla tego jest to tak ważna wiadomość!

.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to wschodzi słoneczko nad pasiekami!

Ten grzyb to złotoporek niemiły:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Złotoporek_niemiły

Podobnie jak pszczoły - występuje często w dziuplach drzew liściastych. Nie występuje w dziuplach poliuretanowych i styrodurowych.

Bez sztucznej hodowli złotoporka nie da się rozwiązać problemu zgnilca, a ogólna polityka ALP zarządzającej "lasami" polega na takim prowadzeniu plantacji celulozy, by całkowicie zlikwidować dziuple.

Może lepiej postawić na obie nosemozy, kapustę i przeznaczyć  35 zł na jeden poddany kuracji ul?  Preparat jest gotowy, w sprzedaży (myśl - Wrocław, wykonanie - Góra Kalwaria, zamówiłem w Vet-animalu - Starogard Gdański) https://brassibee.com/

Szukam pszczelarzy z dolnośląskiego piekiełka, którzy go testowali, a jest ich wg informacji producenta ponoć 1 mln 380 tysięcy.  Czyżby plagiat Stańczuka i soku z kiszonej kapuchy?

Została do złatwienia jeszcze drobnostka - ta cholerna warroza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwie jaskółki pojawiły się nad pszczelarskimi problemami związanymi z ochroną przed chorobami... Czy, i kiedy, przełoży się na realne zastosowanie w praktyce? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A  tymczasem w stolicy, pod bokiem Głównej Inspekcji Weterynaryjnej i PZP (ministerstwo finasów - ul. Świętokrzyska) zagrożone  są ule na dziedzińcu u ministra Ardanowskiego. Czy zagrożenie nie spływa z dachów? Tak przy okazji jest mi przykro, że wojewoda mazowiecki nie wie jak nazywał  się Hubal. Zawsze może zwalić winę na swych niedouczonych urzędników, że podsuwają mu bzdet do podpisu.

Czy w zaistniałej sytuacji ministrowie rolnictwa, środowiska i finansów nie powinni zarządzić wraz z GIW  wzorem dzików depopulacji stołecznych, a nawet krajowych pszczół? Przynajmniej zaprosić na początek do siebie dziewczynkę z zapałkami. Jeżeli ma uprawnienia do pracy na wysokości dachu.

https://www.gov.pl/web/kas/pszczolymf-cztery-ule-stanely-przed-gmachem-na-swietokrzyskiej

https://www.gospodarz.pl/aktualnosci/z-zycia-instytucji/ule-na-dachu-ministerstwa-srodowiska.html

https://www.gov.pl/web/rolnictwo/uczmy-sie-od-pszczol

W razie czego to nie ministrowie będą winni. Koledzy Petryka i Baj - do roboty! https://miodemslodzone.wixsite.com/miodemslodzone/o-nas

f_rr_1682_624da.jpg

 

zgnilecwarszawa1.jpg

zgnilecwarszawa2.jpg

zgnilecwarszawa3.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.06.2020 o 20:05, daro napisał:

No i od tego trzeba zaczynać i dopiero swoje wątpliwości na forum . Masz dawać pszczołom do ula wszystko o  czym słyszałeś . Na YT jest , był ,Stańczuk co kość wołową na warozę dawał . Niektórzy uważają że fora , internet da im gotowe recepty na wszystko .

A znajdziesz matkę ? Gdybyś ksiązki czytał a nie słuchał cudzych rad to wiedział byś że po głównym pozytku stosuje sie podkarmianie pobudzające aby matka jak najintensywniej czerwiła . Zatrzymanie czerwienia na 14 dni to potrzeba ok miesiąca aby  matka wróciła do kondycji . No i na wiosnę po takich radach klient na odkłady murowany .Szykuje się rodziny do zimowli a  matkę ogranicza się wiosną albo zimą choć uważam to też za szarlatanerię .

Jak przeczytasz to przyznasz mi rację jak nie przeczytasz to na wiosnę po zamiataniu .

Daro, terminy mocno się przesunęły. Krzysztof Loc też izoluje matki w lipcu, twierdzi że jest wystarczająco dużo czasu na zbudowanie pokolenia zimowego, bo okres czerwienia się wydłużył.
Inna sprawa, gdy liczy się na sierpniowy pożytek. Ja taki mam zwykle... A tzw. lipa to u mnie zwykle lipa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nosemozy w UE, ale po polsku

Postanowiłem rozprawić się z nosemozami w swej pasiece. Obiema naraz. Idąc za auterytetem prof. Adama Romana tel. 71-3205867 (aktualnie na urlopie – rozmawiałem z dr Migdałem) i Pawła Chorbińskiego z Wrocławia, którzy ponoć w uczelnianej pasiece badawczej testowali leczniczy wyciąg z kapusty,  postanowiłem nabyć dedykowany do tego bardzo drogi wyrób o nazwie Brassibee w cenie 35 zł/ul. (brassica – kapusta łac., bee – pszczoła ang.)   https://brassibee.com/  Zasugerowałem się również „oparowaniami” Pliniusza, Horacego, Pitagorasa i Diogenesa. Nawet pomyślałem o słynnym starożytnym uczonym - Sedesie z Bakelitu przyjmującym akustycznie kapuściane wiatry. Zadzwoniłem do producenta omawianego materiału paszowego w Górze Kalwarii, firmy Brassitech, której podstawowym wyrobem wg KRS są pestycydy. Sprawdziłem z rozpędu adres firmy: Karolina 58 – patrz zrzut ekranu google maps = jakieś 1,5 m w prawo od rowerzysty) Pod tym adresem uzyskałem info, że dedykowaną osobą do sprzedazy jest pani pod nr tlf. 600 473 375. Okazało się, że pod wskazanym numerem dodzwoniłem się do starych znajomych – Vet-animalu Starogard Gd. Zamówilem opakowanie, które szybciorkiem dotarło do Poznania (razem z kurierem – 53 zł). Z opakowania dowiedziałem się (brak na www) weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego producenta odpowiedzialnego za etykietowanie produktu: PL 0613052p. Rejestr GIW doprowadził mnie jak po sznurku do Parczewa, ul. Polna 77. (06 Lublin, 13 Parczew) Okazuje się, że ktoś urzęduje na środku asfaltowej drogi. Ten ktoś, to wg KRS jakieś mieszane polsko - ukraińsko – tureckie towarzystwo bez jakiegokolwiek związku z branżą pszczelarską i tradycji w tej dziedzinie.

http://www.infoveriti.pl/osoba-krs/Mitolap-Sergii/05eaf1f05cc949846c2fdadf2e717e28.html

W opakowaniu trzy saszetki po 10 ml do skarmienia jedną rodziną, wyprodukowane gdzieś w UE (w Polsce mogą być tylko pakowane, lub nawet nie). Otworzyłem jedną saszetkę. Klarowny płyn o bursztynowym kolorze herbaty capiący kiszoną kapuchą. Umoczyłem palec i odważnie oparłem go o język. Poczułem lekkie rozchodzące się ciepełko połączone z drętwieniem. Nie czułem smaku. Chyba glikol propylenowy i sporo go – pomyślałem. Postanowiłem sprawdzić skład wyszczególniony na opakowaniu. Ani słówka na ten temat, brak również ulotki. Przecież to tylko materiał paszowy, a nie lek - pomyślałem sobie. Ale dlaczego pasza w cenie leku? Czy polskiego pszczelarza stać na wydanie 35 zeta na ul, jak skąpi 3,50 przy vitaeapisie? Reasumując – myśl wrocławska, wykonanie Bóg wie czyje, paczkowanie – Góra Kalwaria, etykietowanie – Parczew, dystrybucja- Vet Animal Starogard Gdański. Odradzam kupno, w razie niepowodzenia nie ma komu zapłakać w rękaw ani dać w mordę. Chyba, że rozryczeć się na przedmieściu Parczewa na środku asfaltu. Mam nadzieję, ze jestem jedynym naiwnym, który to kupił. Może warto poprosić o recenzję prof. Pawła Chorbińskiego, w którego pasiece badawczej prawdopodobnie testowano tą najdroższą paszę dla pszczół. Wierzę, ze Brassibee ma właściwości lecznicze, bo glikol zabija bakterie, drożdże, a więc chyba i przetrwalniki grzybów obu nosem. Ale po co rozcieńczać go sokiem z kapusty?

Generalnie - mistrzowie środka asfaltu.

Panie profesorze Roman, Panie Raczyński – litości!

p.s/ - proszę o kontakt na priv kilka z 1 mln 380 tys osób/pszczół które testowały Brassibee.

 

adres1.jpg

adres2.jpg

adres3.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...