Skocz do zawartości
robinhuud

Guglowanie Rogala a bułgarski ślad kumafosu

304 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

OK, a więc ad rem:

 

We wrześniowym numerze PP ukazała się seria artykułów pisanych - bez obrazy - przez prostych pszczelarzy bez imponujących ciągów znaków alfanumerycznych przed nazwiskami: Tadeusza Sabata, Ryszarda Wolskiego, Zdzisława Zieniewicza i Henryka Osiewalskiego. Z artykułów tych, jakby napisanych na zamówienie, wypływa morał:  z polskich pasiek rozlega się wołanie o kumafos. Jak mantra powtarzany jest wniosek o nieskuteczności amitrazu wypływający m. In. z analizy naukowej listów napływających podobno masowo do redakcji PP.  Autorzy pokpiwają sobie z naszych naukowców. Żaden z autorów nie przedstawił jednak przekonującej metodyki dojścia do tak radykalnego wniosku o amitrazie.

Moim zdaniem, nawet jeżeli jest w tym cień racji, to chciałbym zaopatrywać się w lek oparty na kumafosie legalnie, u lekarza weterynarii. Nie po bazarkach, spod plandeki i na hasło. Chciałbym otrzymać przynajmniej paragon jako dowód zakupu, a nie nabijać kabzę przemytnika. Chciałbym z dumą wpisywać zabiegi wykonane nim do zeszytu  leczenia pszczół, jaki mam obowiązek prowadzić. Absolutnie nie chcę uzależnienia zdrowia mych pszczół od nieregularnych, służbowo - przemytniczych wycieczek prezydenta PZP do krajów na peryferiach Unii, od ślizgających się między celnikami przesyłek z USA z czekmajtami + (od pszczelowolaka -  niejakiego Alexa Bajana - handluje kumafosem i nie tylko na Allegro),  od prymitywizmu ekstrakcji zawartego w nich kumafosu prezentowanego na filmie You Tube reżysera  i odtwórcy roli głównej Zdzisława Zieniewicza o chałupniczej produkcji leków weterynaryjnych. Zdzisław Zieniewicz opowiada, jak naukowcy prowadzili z nim ćwiczenia z chemii, że podejmował decyzje o syntezie polskiego kumafosu, że przyczynił się nawet do rozpracowania genomu człowieka i pszczoły. Gratuluję wyobraźni. Z podpisu na końcu artykułu wynika, że Pan Zieniewicz raczej nie ukończył studiów, które być może zaczął. Jeżeli tak, to przynajmniej ma maturę, czego nie można powiedzieć o autorze pierwszego artykułu - wstępniaka. Zieniewicz przyznaje się do dilerki  kumafosu  (czekmajtów+) w światku dziennikarzy pszczelarskich. Ponoć niewdzięcznik, niejaki Jacek Jaroń wszedł tak w posiadanie 10-u sztuk i zamiast ratować pszczoły - zapomniał nawet mu podziękować. Po czym na polecenie kogoś (Pani Krystyny Wyzner?) napisał bardzo źle o kumafosie w Pszczelarstwie, co ponoć dowodzi, że jest w zmowie producenckiej apiwarolowców.  Zadzwoniłem do Jaronia, by go opierdzielić za lobbowanie Biowetu Puławy. Poplotkowaliśmy troszeczkę.  Coż mi Jaroń odpowiedział?

 

Ci co Jaronia i jego cięty języczek znają nie zaskoczy odpowiedź.

 

Jaroń swierdził, że nie zamierza polemizować z autorem, który publikuje w piśmie, którego on nie czyta i nie zniżyłby się do napisania sprostowania w "PP". Z uwagi na formę wypowiedzi p. Zieniewicza uznał, że najbardziej trafną odpowiedzią będzie zacytowanie wieszcza Juliana Tuwima:

 

âPróżnoś repliki się spodziewał

Nie dam ci prztyczka ani klapsa.

Nie powiem nawet pies cię jebał,

bo to mezalians byłby dla psa."

 

Cytuję z pamięci:

"Osobiście ubolewam, że mają odwagę do wypowiedzi na temat kumafosu ludzie, którzy publicznie głoszą, że go stosują i stosują inny niedozwolony preparat - sole cimiazolu. Pan Zieniewicz jeździ z wykładami i wprowadza w błąd pszczelarzy. Tym samym wchodzi w kolizję z prawem.

Powiatowy i wojewódzki lekarzu weterynarii! - weź się do roboty i skontroluj pasieki p. Zieniewicza, zażądaj "papierów", w których powinien (jak każdy pszczelarz)zamieścić dane kiedy i czym warrozę zwalcza. Pobierz króbki miodu wosku, etc. Do badań na zawartość niedozwolonych substancji."

 

Wychodzi na to, że redakcja PP, oficjalnego organu prasowego PZP programowo publikuje teksty łamiące prawo i próbujące wybielić przemytniczy proceder we władzach PZP, zamieciony jak na razie pod dywan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja także nie prenumeruję Pszczelarza Polskiego, gdyż doszliśmy już do takiego absurdu, że jeśli w nazwie czegoś , np firmy , banku , czy tytułu prasowego jest eksponowana nazwa Polska, to z reguły , ma z Polską tyle wspólnego, że działa na terenie Polski. podam kilka przykładów:  Orange Polska, Provident Polska, Kaufland Polska , i tak mozna by wymieniać do końca strony i jeszcze dalej.  Jeśli nawet nie nazwa, to treść , zwłaszcza ta na którą powołuje się kolega "robinhuud" pokazuje że to nie , pszczelarz polski, tylko na polskich pszczelarzach chce zbijać dochody. Gdyby rzeczywiście była w tym troska o dobro naszych pszczół i polskiego pszczelarza, nie oferowano by trucizny chemicznej rakotwórczej z której inne kraje już odchodzą, oczywiście po zapłaceniu tzw. "frycowego", a nam się dopiero chce wmówić, że powinniśmy wdeptać w to samo gówno, z którego inni już się czyszczą. Gdzie tu więc troska o pszczelarza polskiego? 

Podobno jest w Radzie Naukowej PZP zgromadzony kwiat nauki polskiej w dziedzinie pszczelarstwa. Między innymi są tam specjaliści od chorób pszczół i apiterapii.

Dziwne dlaczego to żaden z nich nie jest autorem tego "wołania o kumafos".??? A tak na marginesie , to gdzie oni w ogóle są???

Czy nie oni powinni nas informować, o zagrożeniu wynikającym z kolejnego preparatu z cyklu ciężkiej chemii? Czy nie właśnie ten specjalista od Apiterapii, powinien ostrzegać przed ładowaniem tego do ula, i w efekcie dalszej degradacji tego środowiska w którym to mają powstawać wspaniałe produkty, które powinniśmy z czystym sumieniem polecać jako parafarmaceutyki w Apiterapii? "Quo vadis" polskie pszczelarstwo?  "Quo vadis" polska apiterapio?

 Jak szczyt kpiny i głupoty brzmi hasło: że, "z polskich pasiek rozlega się wołanie o kumafos". Jak trzeba być zapatrzonym w brudny pieniądz, aby wymyślić takie  hasło?

Jakoś do moich uszu takie nigdy nie dotarło. Od wielu lat dociera, i to rzeczywiście bardzo głośno inne wołanie. Jest to wołanie o dopłaty bezpośrednie do rodziny pszczelej. Ale tego wołania jakoś nikt z Zarządu PZP nie słyszy, a nawet jak słyszy, to nie myśli o tym jak to załatwić, tylko jak zniechęcić pszczelarzy do tego typu żądań.

A wcale nie są one nie możliwe. Proszę kto nie wierzy, jeszcze raz przesłuchać uważnie sprawozdanie ze spotkania Sejmowej Komisji Rolnictwa, do którego link jest jeszcze na naszym forum. Proszę zwrócić uwagę co na ten temat mówi poseł Dolata.

Utworzyła się grupa nacisku, która na obecnym kształcie Programów nazywanych "pomocowymi" zarabia niesamowite pieniądze. Każdy kto choć trochę potrafi myśleć, może szybko taką listę rzeczywistych "beneficjentów" sobie stworzyć.  

Jedynym pozytywnym elementem w tej "kampanii kumafosowej" jest to że dzięki takim publikacjom jak cytowana z PP, można już powoli tworzyć listę właścicieli pasiek, co do których można bez pudła informować potencjalnych klientów, z których pasiek nie kupować produktów, bo mogą być zatrute. Kilka nazwisk już się pojawiło, kolejne chyba też się pojawią?  Świadomość wśród niektórych klientów stale rośnie i wielu już przed ewentualnym zakupem miodu, pyta: a czym pan zwalcza warrozę? Można wyobrazić sobie reakcję takiego klienta , któremu sprzedający odpowiedział by zgodnie z prawdą, że do tej pory stosował 6 - 8 odymiań amitrazą, ale ponieważ już go to nie zadowalało, teraz będzie stosował rakotwórczy kumafos.  Nie życzę im powodzenia. Reakcja będzie adekwatna do poziomu wiedzy w tej dziedzinie klienta.

Nam pozostaje za tą grupę się wstydzić. Zwłaszcza , że nie mogę , przynajmniej ja , zarzucić sobie że nie upowszechniam metod nieszkodliwych dla pszczół i ich produktów.

W 1986 roku,  z okazji któregoś święta Karpackiego Związku Pszczelarzy, zorganizowaliśmy wystawę sprzętu pszczelarskiego. Z okazji tego święta zaszczycił nas występem artystycznym Zespół Pieśni i Tańca z Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli. Po występach, uczniowie i nauczyciele przyszli zwiedzić wystawę.

Wtedy pierwszy raz publicznie zaprezentowałem ul wielkopolski, wyposażony w dennicową pułapkę wazelinową na warrozę. Nauczyciele Technikum żywo zainteresowali się przedstawionym rozwiązaniem, i po naradzie zakupili ten ul, jak twierdzili, jako pomoc , którą będą wykorzystywać prowadząc w Technikum wykłady z dziedziny gospodarki pasiecznej , chorobom i szkodnikom pszczół.

Wielokrotnie później miałem okazję pytać uczących się , czy już absolwentów tej szkoły, czy w trakcie nauki, zakupione wtedy eksponaty, były prezentowane w trakcie wykładów? Nigdy nie uzyskałem pozytywnej odpowiedzi.

Ale kilka lat wstecz , byłem z wycieczką w tej placówce szkolnej, i ku mojemu zaskoczeniu, w sali gdzie znajduje się sprzęt pszczelarski, zobaczyłem na regale, zakupiony  wtedy ul, z całym wyposażeniem pozwalającym na walkę z warrozą , bez użycia środków chemicznych. 

05930954507961800067.jpg

 30 lat mija jak Technikum Pszczelarskie zakupiło ten eksponat, a obecni wtedy w Nowym Sączu nauczyciele zostali dokładnie poinformowani , jak to działa i jakie były efekty tego w pasiece. A po trzydziestu latach , nadal taplamy się w ciężkiej chemii, po którą już obecnie niektórzy sięgają na inne kontynenty.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczął mielić młynek prokuratorski. Miejmy nadzieję, że uruchomią się młynki : weterynaryjny (nielegalna reklama), celny (okoliczności przemytu) i skarbowy (straty skarbu państwa).

 

http://www.wetgiw.gov.pl/694---kategoria_komunikaty-prasowe-i-aktualnosci---komunikat-glw-w-sprawie-wprowadzania-do-obrotu-i-stosowania-produktu-leczniczego-weterynaryjnego-abvarc-niedopuszczonego-do

.

Czy coś w tej sprawie się wyjaśniło bo warroza tylko się uśmiecha i jest zadowolona z braku nowych leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem warto wrócić do pewnych spraw i popatrzeć na nie z dystansu czasowego.
Wróciłem z wyjazdu, a tu na biurku niespodzianka. Wrześniowy numer "Pszczelarstwa".
A w nim na str. 10-11 art. Wandy Różyckiej nt Konferencji Weterynaryjnej w Kielcach, która odbyła się 4 kwietnia br, o której pisałem w tym wątku. Lepiej późno, niż wcale.
Dziennikarka pisze krótko, zwięźle, ale tak jakby obok głównego tematu. Najciekawsze przemilcza, jakby czegoś się wstydziła.
86713107957006689959.jpg
72701290700606328477.jpg
24537824875021051043.jpg
 Więcej szczegółów i ciekawe zdjęcia w necie na witrynie

http://www.wiw.kielce.pl/component/content/article/44-aktualnosci/459-podsumowanie-ii-ogolnopolskiej-konferencji-z-cyklu-weterynaria-dla-pszczelarstwa-pod-patronatem-wojewody-witokrzyskiego-i-gownego-lekarza-weterynarii-

Dla mnie najciekawszym był oczywiście wykład Pani dr Katarzyny Krzyżańskiej:

47635737802519008097.jpg

DSC_0096.JPG

Analiza galerii zdjęc prowadzi do smutnego wniosku, że na widowni zabrakło głównego adresata wykładu, bo dla pozostałych uczestników (za wyjątkiem dwóch osób )  sprawa jest jasna i szkoda czasu na gadanie. Te dwie osoby, to jeszcze wtedy wiceprezydent PZP, Kolega Piotr Krawczyk, oraz Koleżanka  zagnanianka Janina Kozak.
Nie sądzę z dzisiejszej perspektywy, że osoby te wyniosły z wykładu wiedzę przydatną do wykorzystania w bieżącej działalności i na kolejnym zjeździe PZP.
Pan wiceprezydent siedzi obok dobrze znanego pszczelarzom ex główweta Janusza Związka, kolegi T.Sabata po kielichu.

79036539906740240392.jpg
04796946830251486273.jpg
95761925042307977707.jpg

Przy koleżance Janinie Kozak, słynnej dzierżonistce, jakiś jegomość w dziwnej pozycji, na konstrukcji przypominającej klęcznik. Jegomość zakłóca jej percepcję wykładu o siarze odwalonej przez prezydenta. Chyba się tej gospodyni wiejskiej w PZP boją...
Po tym zdjęciu i wykładzie Janina Kozak jako przewodnicząca KR PZP nie może nigdzie stwierdzić, że nie rozumiała sensu przestępstwa przemytu niedozwolonych leków popełnionego przez pana prezydenta i nie wiedziała o nim.

Najjaśniejszy dla mnie punkt to długa lista obecności weterynarzy. Brawa i szacun dla Pana doktora Konopki za ich szkolenie o pszczołach po cieniuchnych apistudiach. Brawa dla lekarzy wet. wiedzących, że wiedza o niewiedzy jest lepsza niż niewiedza o wiedzy i za liczny udział.

DSC_0235.JPG

 

Cóż mogę powiedzieć dziś, po czasie  Pani Krzyżańskiej?. Ano to, że na wykładzie fantazjowała.
Że oderwała się od rzeczywistości i tkwiła w utopijnym poczuciu, że wina musi być ukarana. Może ona tak naprawdę przemytnikowi w białych rękawiczkach nagwizdać. Ze po dojściu do władzy PiS i awansie Pana dra Skorupskiego na rynku leków weterynaryjnych dalej mamy dziki zachód i rządzi szeryf. Szeryf, że swym alchemikiem Zizim stosują w pasiekach kumafos i sole cymiazolu, a służby wet nie chcą, lub (i) nie umieją tego sprawdzić.
Pani premier i Pan minister rolnictwa nie dadzą szeryfa skrzywdzić, Możecie mu jako członkowi rady dialogu społecznego w rolnictwie nasmarkać z rozpaczy w rękaw, żaląc się na swój los.
Wniosek dla uczniów Technikum Pszczelarskiego: pszczelowolak Alex Bajan zza oceanu, handlujący na Allegro kumafosem i nie tylko - to gość!
Wydaje się, że dr Skorupski dostał władzę, z której nie potrafi zrobić użytku. Stracił energię, z jaką kiedyś jako PLW ścigał staruszka dorabiającego sobie do renty handlem deseczkami z klartanem w rejonie Tomaszowa Mazowieckiego. Skończy więc kiedyś karierę jak Janusz Związek i zasiądzie z tabletem w galerii mapetów po lewicy chwilowo jeszcze wiceprezydenta PZP - ku rozpaczy mych pszczółek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytowanie na tym forum organu prasowego PZP wydaje mi się jakimś nieporozumieniem. Ci co mają w PZP coś do powiedzenia, tolerują nieprzestrzeganie prawa, nie można więc traktować poważnie takiej organizacji. A cytowany organ prasowy, służy głównie temu , aby upewniać tą niewielką już grupkę , którzy prenumerują i czytają to pismo, że to co robi samozwańczy , były już prezydent i jego otoczenie, to jedyne wyjście dla polskiego pszczelarstwa. Nie róbmy im przysługi, rozpowszechniając ten upadający organ, jeszcze na łamach tego forum. Niech sami dojdą do przekonania, że dawno należało już wyjąć rękę z nocnika, w którym się znajduje.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodząc z takiego założenia to nie należałoby tutaj pokazywać żadnych dokumentów związanych z PZP bo są niepoważne. Karpacki PZP to nie tylko Sabat i jego świta, to wielu pszczelarzy którzy oczekują innego działania władz związkowych dla dobra pszczelarstwa a przedstawienie tych dokumentów przez Robina ma za pewne doprowadzić do "dobrej zmiany" ale trzeba to robić obiektywie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kol. adamski, kto się podpisał pod tym tekstem w PP, bo nie widać na skanie?

Bo jeżeli szeryf, to znaczy że tam był, ale nie dał się sfotografować.

To dla mnie ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli mamy dowód na to, że szeryf starannie unika podnoszenia swych skromnych pszczelowolskich kwalifikacji i nie zjawia się na wykładach adresowanych do niego. To jest facet tego pokroju, że gdyby Zjazd PZP coś burknął na temat konieczności ochrony owadów - zapylaczy nocnych, on przemyciłby do kraju wyszukaną gdzieś na skraju cywilizacji truciznę i wytruł nią wszystkie nietoperze.

Zobligowany uchwałą zjazdową...

Dlatego apel do delegatów na Zjazd - jak namawiacie szeryfa do oglądania telewizji to wspomnijcie coś na Boga o równoczesnym słuchaniu. Bo szeryf będzie oglądał wizję przy wyłączonym torze fonii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale po co mu dodatkowa wiedza, przecież on wie wszystko na każdy temat i słynie z nieomylności.

Wiedza o pszczołach i pszczelarstwie potrzebna jest pszczelarzowi a politykowi z czteroletnim stażem sejmowym wystarczy coś usłyszeć przerobi to po swojemu i puści dalej z odpowiednią mową ciała.

I tak oto on się przebimbał te 16 lat w PZP i ciągle mu mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając jeszcze raz do kieleckiego wykładu dr Krzyżańskiej (patrz kilka postów wstecz) inspirowanego smrodem  siary prezydenckiej, opisanego delikatnie w "Pszczelarstwie"

 

24537824875021051043.jpg

 

chciałbym zauważyć, że ABvarC został wg mej wiedzy z bułgarskiego netu dopuszczony tam tylko na 2 lata i ten okres kończy się 11 grudnia, czyli za 2,5 miesiąca. Czy te 2 lata to praktykowany wyjątek? A może Bułgaria nie stosuje procedur unijnych, lub łatwo tam Turkowi skorumpować urzędasów?

 

09359903336295813734.jpg

 

Pozostaje otwarta kwestia utylizacji ewentualnych zapasów ABvarC pochowanych po pasiekach szeryfowych kolesi. Myślę, że powinny one zostać zutylizowane na koszt przemytnika, tym bardziej, że podczas dilerskiej dystrybucji i u użytkownika  nie był przestrzegany reżim magazynowy temperatury i wilgotności. Nie ma również gwarancji, że przemytnik nie zakupił leku przeterminowanego, który następnie sprzedał polskim jeleniom jako pełnowartościowy. Może szeryf zachowa się honorowo? Bardzo proszę pszczelarzy nie wrzucać tabletek do kanalizacji. Długotrwale i bardzo szkodzą organizmom wodnym! Podmiotem odpowiedzialnym za ABvarC jest firma Spektromed - członek Polsko Bułgarskiej Izby Handlowej, gdzie przemytnik najprawdopodobniej skorumpował urzędasa i zakupił bez recepty w ilości hurtowej omawiany lek, po czym cichaczem przemycił go na terytorium RP. A może kupił u bułgarskiego, lub tureckiego "śmieciarza farmakologicznego" (wtedy bez recepty), który w ten sposób pozbył się problemu i sporo zarobił? Tego niestety polskie służby nie wyjaśniły. Nie wiadomo dlaczego.Pewnie są bardzo zajęte wywozem z Polski dla zysku dotowanych przez NFOZ z naszych pieniędzy leków dla ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po półtora roku od wprowadzenia Abvarc do obrotu przez Sabata i dochodzeniu prokuratorskie sprawa jakby przycichła. Sabat dalej jest goszczony z honorami po różnych uroczystościach, zasiada w Radzie Dialogu Społecznego przy MR a z pszczelarzy robi jeleni. To kolejny przekręt po cukrze za 1 milion złotych, po Kamiannej - pewnie przewalono z 2 melony, po umowie z Ukraincami na promowanie ich miodu, po piśmie do marketów które miało na celu niedopuszczenie miodu z polskich pasiek na regały sklepowe, bo koga stać na badania jeden partii miodu za 1200 zł, pewnie są jeszcze jakieś inne sprawy które nie ujrzały światła dziennego lub jeszcze się toczą. To wszystko jest nic, ten człowiek jest niezatapialny i przy obecnej jego aktywności (patrz PP) ma pewną kolejną kadencję na czele PZP i nieważne, że tam już będzie nie wiele organizacji pszczelarskich, Huzar Corpo, Apis i inni importerzy będą płacić Sabatowi aby ten trwał dalej dla dobra pszczelarstwađ i importerów. Tak wygląda odpowiedzialność za dokonane czyny, przecież on dawno powinien zostać rozliczony zgodnie z jego radami zanim go wybrano na Prezesa PZP.

Ale nie ważne co się robi, ważne kto ma kontrolować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sprawie dochodzenia związanego z przemytem przez prezydenta PZP nielegalnego leku ABvarC prokuratura ze zrozumiałych powodów milczy. Być może już należałoby zakończyć ten wątek. Chciałbym jednak zaapelować do braci pszczelarskiej która zakupiła ten lek u prezydenta bez paragonu i zastosowała go - o opinie i uwagi w tej sprawie. Koledzy, nie ma się co czaić, bo smrodek się już wylał i zasmradza całe pszczelarstwo. Samooczyścić się moralnie wobec naszych klientów możemy tylko poprzez powiedzenie prawdy o prawdziwych przyczynach kontrabandy i wyciągnięcie (wdrożenie) wniosków profilaktycznych, by takie wydarzenia się nie powtarzały. Musimy wyeliminować ze swego środowiska Sabatów i Bajanów, znachorów próbujących zabierać chleb weterynarzom. Warto zrobić coś, by następni przemytnicy nie wprowadzali nieświadomych pszczelarzy w maliny. (przemytnik przyznał się na łamach PP do wprowadzenia na rynek leku w ilości umożliwiającej przeleczenie 11000 rodzin pszczelich)

Słyszałem opinię, że pionier stosowania kumafosu w Polsce, technik chemik Zdzisław Zieniewicz ma duże problemy z warrozą w swej pasiece, bo wyhodował jej szczep odporny na kumafos. Czy warto kupić od niego odkład z taką warrozą?

Jeszcze raz to powiem, nie mam nic przeciwko legalnemu, odpowiedzialnemu stosowaniu pod nadzorem weterynarzy leków na bazie kumafosu. Mam natomiast bardzo dużo przeciwko cwaniakom nabijającym sobie na problemie pszczelarzy kabzę.

Warto przed pielgrzymką św. Ambrożego zastanowić się, czy tacy ludzie mają prawo przed zakończeniem dochodzenia prokuratorskiego wciągać w swe brudne sprawy autorytet Kościoła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odgrzebuję ten wątek dla przypomnienia, bo na ostatnim posiedzeniu Rady PZP zabrzmiał wreszcie głos w tej sprawie członka Zarządu PZP. Zwraca uwagę bohaterska obrona prezydenta w wykonaniu Kolegi Sęczyka z Radomia i kolejna próba niemożliwego - usprawiedliwienia prywatnej prezydenckiej kontrabandy dla zysku uchwałą Zjazdu. Nareszcie zaczynam rozumieć ministra Sawickiego. Chyba żałuje on wniosku o wysokie odznaczenie dla prezydenta. Kolega Sęczyk zdaje się darował Tadeuszowi Sabatowi najdelikatniej mówiąc negatywne opinie na jego temat jako odchodzącego prezesa PZP podczas kampanii wyborczej wygranej przez Sabata. Chodziło o roztrwoniony Fundusz Rozwoju Pszczelarstwa uciułany z cukrowych wpłat, a później rozpuszczony całkowicie w roztworze Raburskiego i w hipotece DP przez trójcę Sabat - Kowalak - Kozak. Zdaje się, że na dziś sprawa legalnego wprowadzenia ABvarC jest już nieaktualna, bo w Bułgarii miał on dopuszczenie tylko do połowy grudnia 2016 i nie był refundowany. Nie mogę nigdzie znaleźć wzmianki, że jego używanie w Bułgarii zostało przedłużone.

rada1.mp3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli potwierdza się, że prywatny interes Sabata był ważniejszy niż działanie dla dobra pszczół i pszczelarzy.

Skala dosyć duża i chyba organy państwowe nie odpuszczą Sabatowi. Tylko jak zakończyć sprawę nie robiąc smrodu w polskim pszczelarstwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Tylko jak zakończyć sprawę nie robiąc smrodu w polskim pszczelarstwie.

Szanowny Panie. Zadane pytanie, jest już dawno nieaktualne. Smród już jest, i to taki, jakiego jeszcze historia nie zna. Dokładnie idzie zidentyfikować producentów tego smrodu, a teraz pozostaje już tylko oddzielić się od nich, gdyż dalsze trwanie w tym układzie, powoduje, że stosowną część tego smrodu,bierze się także na każdego, który swoją obecnością tam , uwiarygadnia to co się tam dzieje. Przy dzisiejszych możliwościach rozchodzenia się informacji, nawet nieraz nie mamy pojęcia, kto i w jakim celu chce zobaczyć jak wygląda dzisiejsze środowisko pszczelarskie? Często do takiego zainteresowania, przyczyniają się, krzykliwe, kolorowe i propagowane imprezy takie jak , Ogólnopolskie Dni Pszczelarza, czy różne regionalne Uroczystości tego typu, które z jednej strony, maja napędzić klientów do okazjonalnych stoisk, ale także wzbudzają zainteresowanie, czy głoszone wtedy chętnie w przemówieniach , historyczne wartości, prezentowane kiedyś przez ludzi zajmujących się pszczelarstwem, są nadal tym co wyróżnia je w społeczeństwie?

Zderzenie z rzeczywistością, bywa często bardzo bolesne, ale "sprawcy" jakoś się tym nie przejmują. 

Bardzo ciekawy komentarz usłyszałem niedawno z ust osoby, nie będącej pszczelarzem, kiedy pokazałem jej trochę zdjęć z ostatnich Dni Pszczelarza w Lidzbarku Warmińskim.

Na początek spytał, jak daleko z Lidzbarka jest do granicy z Ukrainą? Kiedy pokazałem mu na mapie, gdzie leży Lidzbark, po chwili stwierdził,ze tego typu zdarzenie, kojarzy mu się z Konradem Mazowieckim, który w pewnym czasie sprowadził do Polski Krzyżaków.

Kiedy ze zdziwieniem popatrzyłem na to co on mówi, układanka zaczęła się formować.  Zapytał mnie, czy wam się zdaje, że tylu ich tam przyjechało, bo was lubią i chcą wam pokazać szacunek ??  O naiwni. Przecież jak na dłoni widać, że oni tam nawiązują kontakty handlowe, przecież większość z nich ma ze sobą torby i teczki, w których na sto procent, tak jak niektórzy Stoperan, mają próbki tego co chcą wam sprzedać?? 

Oni dobrze wiedzą że przez Polskę mogą dostać się w głąb Unii Europejskiej.

Niestety, ale nie miałem argumentów, aby nie uznać tego za prawdziwe.

Czas który upłynął od tego zdarzenia, pokazuje jak prorocze to było stwierdzenie, Dziś nie ma dnia, aby nie wpłynęła jakaś oferta handlowa na skrzynkę e-mailową lub telefon gdzie oferuje się w ogromnych ilościach produkty pszczele z certyfikatami jakości.

Jeżeli to ma służyć dla dobra Polskiego Pszczelarstwa, to ...........???

A tymczasem , zajmujący licznie krzesła na posiedzeniu Rady Związku lub Zarządu, zastanawiają się, czy pan Szeliga może nadal zasiadać w Zarządzie, pomimo że jego Związek, z którego miał mandat delegata wyszedł z PZP.  Takiej wątpliwości nie było, kiedy usuwano z Komisji Rewizyjnej panią Loskę - Minas. A różnica między nimi polegała na tym, że pan Szeliga obiecał bronić trwającego "układu" za wszelką cenę, a pani Loska - Minas , miała nadzieję sprawdzić prawdziwe finanse PZP.

Statutu, w tym przypadku, wcale się nie bierze pod uwagę, co nie przeszkadza większości osób siedzących w tym gremium, ani "mecenasowi" Rukatowi, który jak się wydaje, właśnie za to pobiera tam wynagrodzenie, aby nie opiniował tego typu sytuacji.

Z prezentowanych tu już fragmentów dźwiękowej relacji z tych posiedzeń, można się zorientować, kogo jest tam więcej.

Póki co, jest pytanie do tych , którzy chcieli by tam coś zmienić. Co wy tam jeszcze robicie w tym towarzystwie ???

Niektórym oczy dopiero wtedy się otworzą, kiedy braknie funduszy na żonglerkę finansową, że jeden kredyt, spłaca się drugim kredytem.  Każdy kiedyś będzie musiał być spłacony. A im dalej w czasie, tym większe koszta i odsetki. Że o smrodzie już nie wspomnę.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Karpacki, smród to jest w PZP a właściwie w samym zarządzie PZP. Teraz tak jak pisałem, chodzi o to, aby to co wyprawia tych paru pajaców z PZP nie rozlało się na pszczelarzy, niezależnie od przynależności organizacyjnej. Bo to, że zjazd powinien ich rozliczyć to nie podlega dyskusji, ale chodzi o to żeby za ich wybryki przestali płacić pszczelarze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Jest tak jak Pan pisze. I wiemy o tym my, którzy jesteśmy jakby w kursie sprawy. Nie tak jednak,oceniają pszczelarzy ludzie, którzy meandrów tej polityki nie znają, i nie wiedzą , że należy odsiewać plewy od ziarna.

Dlatego w rozmowach z takimi ludźmi, trzeba mieć argumenty pokazujące, że to nie jest jednorodne środowisko, że jak w większości zbiorowisk ludzkich zajmujących się jednym tematem, są uczciwi pszczelarze, i grupka cwaniaków którzy chcą na tej historycznej uczciwości ugrać swoje zyski.

I jednym z tematów jest, aby umieć się od nich odróżniać, a drugim, podawać przykład dla tych którzy nie bardzo wiedzą, jak się z tego wpływu uwolnić, nie zabierając ze sobą przypadłej porcji smrodu, który w całości powinien pozostać na tych , którzy go spowodowali.  Dla mniej wtajemniczonego  jest jasne , kto ten smród tworzy i czy chcemy czy nie, pewna jego część spada na każdego pszczelarza. Jeśli więc nie idzie temu przeciwdziałać, to przynajmniej trzeba się odciąć i pokazać kto powinien "zjeść tą żabę"

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W lutowym numerze PP ukazał się artykuł zawierający wg mnie zakamuflowane lokowanie kumafosu i nielegalnego leku wet. o nazwie AbvarC. Wyszedł on spod pióra Zdzisława Zieniewicza, zatroskanego dobrem pszczół, pszczelarzy i skarbu państwa. Oto skan jego fragmentu, który mnie zainteresował:

 

89232501240289402838.jpg

 

Szanowny Panie Zieniewicz, nie znam się na chemii, ale podyskutujmy. Wyliczył Pan, ze "zaszkodzić" mogłoby mu jednorazowe spożycie dawki kumafosu w ilości 50 mg. Źle Pan interpretuje pojęcie LD50. Gdyby nakarmić 100 Zieniewiczów o wadze 70 kg dawkami 50 mg kumafosu, 50-ciu z nich padłoby jak kawki, a pozostała 50-ka przeżyłaby, ale by ciężko ten kumafos odchorowała.  Jest różnica między "zaszkodzić", a "być w 50 - ciu %-ach trupem, albo w szczęśliwym przypadku kaleką".

Oprócz Pana historycznych wyliczeń, słusznych dla chałupniczej technologii produkcji leku (na bazie zakupionych na Allegro pasków czekmajtów+ od niejakiego pszczelowolaka Alexa Bajana z USA) i leciwych, niemieckich badań, istnieją wiarygodne wyniki badań nad AbvarC wykonane w sierpniu 2013 w Olsztynie (z zachowaniem tytułów: Bąk, Borecka, Wilde, Siuda). Prawdopodobnie na zamówienie "Baldano international" Opublikowano je proroczo w jakimś dziwnym celu w Pszczelarzu Polskim z maja 2015 na stronie 23. Mam nadzieję rzetelnie.

 

07981476446871575580.jpg

 

 Opis warunków tego badania jest mało precyzyjny, bo przykładowo brak w nim określenia typu ula doświadczalnego. Przyjmuję, że badania robiono w dwukorpusowych stojakach wlkp rozdzielonych kratą odgrodową (tak można wnioskować z kontekstu). Po 21 - dniowym zgryzaniu tabletki AbvarC położonej na górnych ramkach, pobrano z miodni ramki i zbadano w nich zawarość kumafosu w miodzie i wosku. Nie zrobiono tego dla ramek z rodni (tak zrozumiałem z opisu), co znacznie zubaża wynik końcowy. Pozostałosci kumafosu wyniosły odpowiednio:

Miód - 0,06 mg/kg

Wosk - 92,25 mg/kg.

Dla tych wyników, aby został Pan ciężko chorym człowiekiem, w 50-ciu %-ach trupem, wystarczy, że zje Pan tylko niecałą tonę tego miodu. To znacznie mniej niż 4 tony.

Proszę jednak zwrócić uwagę na coś ważniejszego: pozostałość kumafosu w wosku ramek miodni po jednokrotnym leczeniu. To aż 92,25 mg kumafosu/kg wosku! Wiadomo, że kumafos doskonale rozpuszcza się w wosku i następuje z roku na rok, wraz z kolejnymi leczeniami pszczół, kumulacja jego zawartości. Kumafos doskonale przenosi się z wosku do miodu w następnych sezonach. Jeżeli sprzedaje Pan swój wosk na wymianę na węzę, to zasyfia Pan istotnie "krajową pulę składkowego wosku" przeznaczonego do przerobu na węzę. W ten sposób pański kumafos roznosi się po okolicy jak smród po gaciach u pszczelarzy w ogóle nie stosujących kumafosu i selekcjonuje dawkami subletalnymi szczepy warrozy odporne na tą truciznę. Oprócz Pana, tą krajową pulę wosku zasyfiają również cwaniacy, z którymi Pan słusznie walczy. Ci, którzy wzbogacają wosk w parafinę. Jeżeli jest to w miarę czysta parafina, to rozcieńcza ona przynajmniej nieco pański strumyk kumafosu. Dlatego przestałem kupować przemysłową węzę. Jeżeli prowadzi Pan w swej pasiece doświadczenia chemiczne z lekami własnej roboty, to nie powinien Pan wprowadzać do obrotu ani miodu, ani wosku. Ani publikować w necie filmów instruktażowych, bo może Pan komuś zrobić krzywdę. Przy wejściu na toczek powinna wisieć u Pana tablica: Pasieka doświadczalna badacza bez uprawnień. Zgadzam się z Panem, że nie ważne kto mówi, tylko co mówi.

Dlatego  nie rozumiem, dlaczego uporczywie publikuje Pan wraz z dwoma innymi cudakami na łamach PP swe opracowania mające zakamuflowany morał: W Polsce brak skutecznego leku na warrozę i miał rację Tadeusz Sabat, że przemycił AbvarC.

 Nie miał racji!!! Nie oznacza to, że należy zaniechać badań nad kumafosem! Nad tym, co dzieje się z okruszkami sypiącymi się pod ul przez osiatkowaną dennicę, (wariant najłagodniejszy), na czerw w różnych fazach rozwoju itd. Nad innymi sposobami wprowadzania tej trucizny do środowiska ula. Ale nie przez amatora w pasiece towarowej!!!

 

Bawi Pana, jak inni nazywają go magistrem, czy może wtedy obowiązują lepsze stawki za wykłady?

http://www.bibliotekakepno.pl/2013_03_pszczelarze_wyklad.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak gminna wieść niesie, na wczorajszym (16 luty) posiedzeniu Rady PZP pan p?rezydent ogłosił doniosłym głosem, że prokuratura olsztyńska zakończyła dochodzenie w sprawie AbvarC. Nie przedstawił przy tym żadnego dokumentu. Nie wiadomo więc, co to oznacza. Czy dochodzenie było w sprawie, czy przeciwko? Czy zakończono któryś z licznych wątków, czy całość? Czy umorzono dochodzenie w związku z niewielką szkodliwością społeczną? A może podejrzany o popełnienie przestępstwa przyjął winę i dobrowolnie poddał się karze, lub sprawa została przekazana do sądu? Diabeł tkwi w szczegółach i bez podania ich taka informacja nic nie znaczy. Szczególnie podana przez "solenizanta" w środku przedpołczyńskiej kampanii wyborczej. Myślę, że Pani Premier, żona pszczelarza, do której zwracał się swego czasu z prośbą pan p?rezydent (post 257 na str. 13 tego wątku), powinna do niego, lub do Rady PZP wysłać list z zapewnieniem o ewentualnym równym traktowaniu wobec prawa. Pan p?rezydent bronił w tym liście (zachęcam do lektury) patriotycznie i po bohatersku ministra Jurgiela przed szkodzącymi mu i Pani Premier Paniami : Aleksandrą Poradą z GIW i Krystyną Pohorecką z Instytutu w Puławach. Przecież wiadomo, że kto szkodzi ministrowi, szkodzi również premierowi jego rządu. Tak oto znaleźliśmy się na salonach. Jak za Nikodema Dyzmy. Obyśmy jako pszczelarze nie wywołali przesilenia...

 

p.s. - z wieści tej wynika również, że pan p?rezydent niepotrzebnie swego czasu przepraszał na łamach PP Prezesa Dylona z Rzeszowa. Nie było za co przepraszać. Podobnie jak nie ma za co przepraszać na łamach PP Pana Prezesa Bukowskiego z Krakowa po prawomocnym wyroku sądu koleżeńskiego.

Również niepotrzebnie swego czasu GIW ostrzegała pszczelarzy przed ABvarC i bardzo słuszna była decyzja pana p?rezydenta o nieumieszczeniu tego podważającego jego autorytet ostrzeżenia na witrynie PZP.

https://www.wetgiw.gov.pl/694---kategoria_komunikaty-prasowe-i-aktualnosci---komunikat-glw-w-sprawie-wprowadzania-do-obrotu-i-stosowania-produktu-leczniczego-weterynaryjnego-abvarc-niedopuszczonego-do

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tak oto pszczelarze uratowali d.... przemytnika. Tak jak pisałem wcześniej, że dzięki stanowisku prezydenta PZP Sabat posiadał imunitet w tej sprawie. Dlatego tak kurczowo trzymał się stanowiska i odwlekał termin walnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z witryny KZRKiOR webmajster zdjął ostatnio zakładkę "władze"  http://kolkarolnicze.pl/Strona-Glowna (chciałem ją tu zalinkować, a tu masz babo placek). We władzach tej organizacji mieliśmy my, polscy pszczelarze, Koleżankę Janinę Kozak i mecenasa Wacława Rukata. Cóż się stało?

 

https://www.topagrar.pl/articles/aktualnosci/znany-rolniczy-dzialacz-z-zarzutami-prokuratorskimi/

 

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/skok-wolomin-areszt-posel-psl,4,0,2273540.html

 

 Z tego wynika, że w KZRKiOR prawdopodobnie zabrakło prezesa i władzę objął wiceprezes. Właśnie mecenas Wacław Rukat. Jeżeli tak jest, to prawdopodobnie nie obsłuży on Zjazdu w Połczynie, bo ma kupę roboty na miejscu. Poza tym panu prezesowi KZRKiOR nie wypada chałturzyć w podległych strukturach rolniczych zrzeszeń branżowych tak jak wypadało wiceprezesowi. Wnioski dla ustępującego pana pRezydenta PZP aż strach mi jest formułować. Czy może to mieć wpływ na przebieg Zjazdu w Połczynie 8-9 marca? Ile warte są opinie prawne mecenasa dla Zarządu PZP, jak nie potrafił on przypilnować porządku u siebie? Sądzę, że ta informacja może być smutna również dla Janiny Kozak, kończącej w Połczynie bieg przewodniczącej komisji rewizyjnej PZP (nie otrzymała mandatu).

 

 

07336766712510882694.jpg

 

źródło:
http://kolkarolnicze.pl/upload/thumb/xdsc06037105_landscape_400x1200.jpg.pagespeed.ic.Xa2Z3ijf0d.jpg


Szukasz prawnika?


10976879232835830526.jpg

 

ściągnij plik dźwiękowy radca.mp3 (z posiedzenia Rady PZP) i odtwórz wystąpienie pRezydenta:

http://host1gb.net.pl/download.php?file=e3c73c6dd4646e533afc952354ebf8c8

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się że w końcu zakończyło się wciskanie przysłowiowego kitu pszczelarzom że ApiVarC Pan T. Sabat sprowadził bo takie było żądnie delegatów na Zjazd w Boguchwale. A prawda jest taka że był to prywatny interes nie załatwiono pozwolenia na oficjalne sprowadzenie ApiVarC do Polski. Niestety teraz trzeba ponosić konsekwencje swoich bezprawnych działań   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na zakończenie tego wątku chciałbym przytoczyć zamiast morału znachorom (weterynarzom i farmaceutom amatorom oraz "producentom" leków i ich "importerom") pod uwagę. Zapoznajcie się z pojęciami dotyczącymi leków weterynaryjnych i starajcie się do nich dostosować. W Polsce podobno prawo obowiązuje wszystkich (z wyjątkiem osób ustawowo zwolnionych z przestrzegania go, np. prezydent na podst ustawy z 1982 roku :D o kółkach i gospodyniach wiejskich):

 

Stosowanie

http://urpl.gov.pl/pl/produkty-lecznicze-weterynaryjne/informacje-dla-lekarza-weterynarii/stosowanie

 

Kaskada

http://urpl.gov.pl/pl/produkty-lecznicze-weterynaryjne/informacje-dla-lekarza-weterynarii/kaskada

 

Import docelowy (nie dotyczy przemytu)

http://urpl.gov.pl/pl/produkty-lecznicze-weterynaryjne/informacje-dla-lekarza-weterynarii/import-docelowy

 

Z przestrzegania prawa nie zwalnia uchwała jakiegokolwiek zjazdu, nawet choćby odbył się on w Bogu chwale, z odpowiednimi "imprimaturami" i "nihil obstatami".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...