Skocz do zawartości
648 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Minął przysłowiowy należny "studencki kwadrans" na stosowną reakcję dla prezesa Klata, pana Marcina Raczyńskiego i dr Arszułowicza. Stosowna reakcja na forum oczywiście nie jest obowiązkowa, ale świadczy o sposobie traktowania pszczelarzy - potencjalnych klientów tych panów. Zawsze można udawać analfabetę internetowego, pozbawionego komputera i dostępu do sieci, ale jest to rozwiązanie połowiczne. Trudno jednocześnie być analfabetą sieciowym i zamieszczać na YouTube filmiki reklamowe produktów, ze sprzedaży których się żyje. Klienci natychmiast wyczuwają taki dysonans i to oni podejmą wiosną ostateczne decyzje. Szczególnie przy ambicjach istnienia firmy Vet-Animal w postaci Centrum Zdrowia Pszczół, świecącego światłem odbitym od brytyjskiego rynku specyfików dla pszczół i działającego niekoniecznie na chwałę polskiej myśli naukowej.

Pan Raczyński obiecywał różne tam takie "ą" i "ę", a wyszło jak zwykle. Szemrany handelek i szemrana reklama w kraju i za granicą tym samym premiksem opakowanym przez świstaka z Pobiedzisk cholera wie po co w różne sreberka. Słodzikowe mataczenie.

 

 

http://www.miesiecznik-pszczelarstwo.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=225:powoanie-centrum-zdrowia-pszczo-52015&catid=16:rok-2015&Itemid=23

 

Świadomość istnienia trudności w porozumieniu się pomiędzy poszczególnymi grupami, była jedną z przyczyn powstania CZP.

 

CZP ma na celu stworzenie pomostu - dialogu pomiędzy środowiskiem pszczelarzy a Inspekcją Weterynaryjną i lekarzami weterynarii prywatnej praktyki, zbudowanie więzi dla dobrej WSPÓŁPRACY w celu utrzymania przy życiu setek tysięcy rodzin pszczelich i przy tym zebraniu godnego plonu pszczelej pracy.

 

Ble ble bleâŚ

 

Ten pomost - dialog przybrał w ostateczności postać filtra, (skonstruowanego przez uzdolnionego analfabetę :D ) uniemożliwiającego dostęp polskiego pszczelarza z polskiego serwera do informacji internetowej o produkowanym w Polsce i wyprowadzanym cichuteńko za granicę premiksie, mającym moc zabezpieczenia pszczół przed neonikotynoidowymi truciznami. Czyż nie jest to bardzo nowoczesne i eleganckie przestępstwo ograniczania dostępu polskiego obywatela do wiedzy?

Panie Raczyński, bądź pan choć trochę patriotą! Szanuj pan rękę, która odbiera pańskie paragony.

Nie będę panu przypominał w kontekście Apiforte przypowieści o przystawaniu i zostawaniu, oraz o fortepianie i bruku.

Sugerował bym odcięcie się od dotychczasowego układu i rozpoczęcie zabawy od nowa (reset komputerka). Albo poczytanie przed 7 grudnia o Babiniczu i Jasnej Górze.

...

Bez odbioru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Dzisiaj wieczorem rzucę monetę. Kto następny do tablicy? Pani wiceprezes Biobalance Agata Klat (pakiet większościowy w kapitale zakładowym - 3 tysiaki) - reszka, czy może dr Artur z Łomży - orzełek?.

 Sorry, nie chcem, ale muszem.

Na rynku apipremiksów "szaro, brudno i śnieży..."

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Dzisiaj wieczorem rzucę monetę. Kto następny do tablicy? Pani wiceprezes Biobalance Agata Klat (pakiet większościowy w kapitale zakładowym - 3 tysiaki) - reszka, czy może dr Artur z Łomży - orzełek?.

 

 

Nie było mnie trochę i nie wiem na jakim etapie dziś jesteś Robinie, rzuciłeś monetę ?

A może czekasz na podpowiedź - "kto następny do tablicy"?

Mnie osobiście bardziej intryguje orzełek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem bardzo ważne sprawy na glowie. Potrzebuję jeszcze chwili, bo muszę pisać bardzo uważnie, bez błędów nie tylko ortograficznych. Poza tym nie spieszy mi się. Mamy jeszcze trochę czasu do wiosny w Teksasie. Wtedy to rusza tam na północ kawalkada tirów z ulami i w Kaliforni pszczoły muszą w terenie skażonym neoniko zapylać migdały i pomarańcze. Uodpornienie pszczół na nieoniko jet tam o wiele istotniejsze niż w Polsce. Tam jest rynek i kasa i być może tam rozegra się (lub już się rozgrywa)  batalia reklamowa Biobalance i jej ApisPlusa. Proszę tu amerykańskich Polonusów o pomoc i stosowne informacje. Bo to sfera objęta informatycznym parasolem Akosa - prezesa firmy Biobalance International Ltd, niewidoczna z polskich serwerów. Myślę, że ewentualne powiązania tej firmy z firmą Biobalance wyjaśni nam pani wiceprezes Biobalance Agata Róża Klat, lepiej poruszająca się w necie od tatusia i co ważniejsze - posiadająca większościowy wkład (3 tysiące złociszy) w kapitale zakładowym wschodzącego koncernu farmaceutycznego. Akos Nagy (o ile nie jest to postać wirtualna) rozprowadza produkty firmy Dortech, za których etykietowanie odpowiada pani Agata Róża, poza granicami RP bez podawania nazwy producenta (jako podróby "no name"?) Pani Agata Róża to sympatia pana prezesa firmy AxenBioGroup handlującego ksantohumolem na Alexpressie i nie mającego nic wspólnego z firmą Biobalance. Poza tym Axen już dawno zrezygnował z pracy dla sektora pszczelarskiego i podobno nie zaopatruje Biobalance, ani Dortechu w ksantohumol potrzebny do produkcji ApisPlusa.

Biobalance International Ltd 84175000120000000032896917 Raiff Bankowość detaliczna w Warszawie Al. Jerozolimskie 179

Akos Nagy mieszka ponoć niedaleko siedziby firmy Biobalance, fortecy państwa Klatów -  w Gdyni, przy ulicy Starodworcowej 3c/Iim3.

Myślę, że pani Agata Róza wyjaśni nam na wzór tatusia stosownym oświadczeniem problemy i rozterki konsumenckie związane z marketingiem wyrobu ApisPlus. Apiforte mnie nie interesuje, bo nie wiadomo dlaczego, wbrew badaniu składu na chromatografie - nie osłania pszczół przed neoniko.

Albo⌠czekamy na orzełka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba pora kończyć temat Biobalance, bo akademicki kwadrans minął. Pan Marek Klat i Pani Agata Róża Klat nie mają ochoty udzielenia skołowanemu pszczelarzowi informacji o swoich produktach. W związku z tym, że są to osoby bez przeszłości pszczelarskiej, kwalifikacji pszczelarskich i z nazwiskiem nieznanym w środowisku, muszę nazwać je laikami pszczelarskimi. Osoby te próbują zdobyć rynek krajowy i światowy premiksów dla pszczół niezrozumiałymi dla mnie manewrami:

  1. Handlują jednocześnie dwoma bardzo zbliżonymi wyrobami, sądzę na podstawie badania na spektroskopie - wyrobami o identycznym składzie. Wyroby te są różnie zapakowane, opisane i sprzedawane w różnej cenie.
  2. Handlują w kraju i za granicą na zupełnie innych zasadach dyskryminujących i ośmieszających polskich pszczelarzy.
  3. Wykorzystują do współpracy handlowej na Węgrzech i w Kanadzie podejrzane osoby ukrywające swój adres i tożsamość.
  4. Przyjmują wpłaty pieniężne na konto nieistniejącej firmy - widma Biobalance International Ltd.
  5. Firma Biobalance z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu ignoruje możliwości reklamy swego wyrobu w kręgach pszczelarzy poprzez organizacje pszczelarskie i chociażby taką imprezę jak Apimondia. Tak jakby chciała wejść na rynek cichuteńko. Może wynika to jednak z amatorszczyzny marketingowej obu członków zarządu firmy i lekceważenia pszczelarzy.
  6. Biorą prawdopodobnie sprawczy udział w blokowaniu polskich serwerów przed dostępem do informacji zawartej na swej zagranicznej witrynie apisplus.com (dostępna tylko z serwerów proxy)
  7. Sprzedają za granicą swe nieoznakowane wyroby (nazwa producenta), łamiąc prawdopodobnie miejscowe prawo;
  8. Prezes firmy Biobalance złożył w Polance oświadczenie mające mało wspólnego z prawdą w wielu kwestiach.
  9. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu Pan lek.wt. Artur Arszułowicz, wykonujący wcześniej badania Vitapisu, rozciąga wyniki swych badań na ApisPlus i Apiforte. Przynajmniej autoryzuje (toleruje) publikowanie ich w reklamach wyrobów firmy Biobalance w kraju i za granicą. Sugeruje to, że wszystkie trzy premiksy: Vitaeapis, ApisPlus i Apiforte, to jedno i to samo.
  10. Firma Biobalance posiada powiązanie osobowe z firmą AxenBioGroup, która to firma odżegnuje się od współpracy z pszczelarzami, a jednocześnie handluje na Alibabie substancją czynną wszystkich trzech premiksów - ksantohumolem. Jednocześnie wyniki badania "spektro" wskazują, że najprawdopodobniej ksantohumol zawarty w premiksach ApisPlus i Apiforte pochodzi właśnie z tej firmy.

Tylko te fakty pokazane w tym wątku sugerują konieczność przyjęcie jedynego racjonalnego rozwiązania: nic od Biobalance nie kupować do wyjaśnienia sytuacji. Bojkot należałoby rozciągnąć również na firmę Dortech z Pobiedzisk i firmę Vet-Animal ze Starogardu Gdańskiego. Premiksy to nie pasze dla pszczół i możemy stosować je niestety bez żadnej gwarancji ze strony producenta.

Takie rozwiązanie, po najdokładniejszym zbadaniu problemu i wyczerpaniu możliwości wyjaśnienia sprawy rekomenduję wszystkim pszczelarzom. Pozwoli to na wsparcie krajowej myśli naukowej i ograniczy być może wywóz jej za granicę tylnymi drzwiami.

Nie jest to oficjalne stanowisko Zarządu Polanki, a moja własna, głęboko przemyślana inicjatywa i decyzja. Sądzę, że sprawą mogłyby zainteresować się organizacje konsumenckie i prawnicy (dziwne manewry zagraniczne, a płacenie podatków).

Nie przejmowałbym się tą sprawą gdyby nie zaistniała możliwość osłony organizmu pszczoły przed śmiertelnymi dla niej, a niegroźnymi dla człowieka mikroskopowymi dawkami neonikotynoidów. Uważam to za wynalazek miary światowej, który nie zasługuje na to, by rozłazić się po świecie jak smród po gaciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Czasami nie rozumiem.

 

Czy pszczelarze w skali międzynarodowej to "buce", "nieuki".

 

Może w bratnim kraju jakiś Akos Nagy może rozprowadzać jakiś specyfik. Ale w Kanadzie? To tylko wśród polonusów? Chyba ?

 

Kto o zdrowych zmysłach wkłada do ula jakieś nie sprawdzone specyfiki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami nie rozumiem.

 

Czy pszczelarze w skali międzynarodowej to "buce", "nieuki"

 

Kto o zdrowych zmysłach wkłada do ula jakieś nie sprawdzone specyfiki?

Szanowny kolego. Nie bardzo rozumiem co oznacza wyrażenie " w skali międzynarodowej" ?  W innych krajach, jest tyle samo co u nas, zwykłych normalnych pszczelarzy. Jeśli ktoś reklamuje i stara się tam, rozprowadzać jakiś specyfik, to przeciętny zwykły pszczelarz z kraju w jakim się to odbywa, uważa, że skoro ktoś wychodzi już poza swój kraj, to jest to uznany i skuteczny specyfik w kraju pochodzenia. I na tym , jak sądzę, oparty był cały ten "myk" z wejściem na rynki zagraniczne.  A to , że pszczelarze, także w Polsce, to nie "buce" i "nieuki", to pokazuje treść tego wątku. Kombinatorów i takich , którzy chcieli by  żąć tam, gdzie nie zasiali, nie brak w żadnym kraju. Ważne jest, aby w porę ich ujawniać i demaskować , także w trosce tych kolegów pszczelarzy z innych krajów, aby niesłusznie nie zasłużyli na miano "buców" i "nieuków". Serdecznie Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

 

Kto o zdrowych zmysłach wkłada do ula jakieś nie sprawdzone specyfiki?

Mój kolega,  browarnik jak przedstawiłem swój pogląd jak wygląda produkcja piwa to  mało się nie udusił ze śmiechu . Chmiel nie jest warzony a wyciskany celem zrobienia ekstraktu . Pazerność koncernów nie zna granic i uznano że można by jeszcze z tego g...na co pozostaje , coś wycisnąć. Po to aby produkować ,, piwo,, do sieci czarnej z kropkami po 1,2 pln za puszkę . Po wymieszaniu z etylowym wodą i bydlęcą żółcią można pić. Nie po to piwo przeniesiono do używek aby się przejmować. Tak więc lepiej lać jakieś dobre , co ma w składzie chmiel. Jeden kij będzie i w pasiece będzie wesoło a i taniej wyjdzie.

Lepiej niż po Twojej marysi Marbet , bo Polak z piwkiem to pracowity człowiek , jak odstawi to i bolszewików pogoni. Od marysi tylko głupoty w głowie.

A jako że cena alkoholu etylowego w postaci czystej pokonała piwo czerwone z czarnymi kropkami to szuka się kolejnej dziury na ekstrakty. Więc jak zostało tu udowodnione wszystko to jeden kij i to nawet z jednego drzewka . Ja nawet wiem gdzie rośnie , ale mam inne piwo , prawdziwe , ale  pszczołom nie stawiam .

P.S. W działaniach badawczych profesora Gagosia tylko znalazłem to -

Projekt badawczy NCN (wspólnie z INS Puławy, UP w Lublinie oraz UM w Lublinie); nr grantu N N 209 0324 40. Temat: "Opracowanie metody otrzymywania ksantohumolu z odpadów poekstrakcyjnych chmielu oraz poprawy jego rozpuszczalności w środowisku wodnym", (2011-2014), 450 000 zł - Główny wykonawca

A piwo to woda , ankoholu małowato. Dodaje skrzydełek ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy pszczelarze w skali międzynarodowej to "buce", "nieuki"?

 

Marbercie, nie wszyscy, ale i tacy się trafiają. Do tego w utytłanych gumofilcokach i z manierami spod GS-u. Nawet na naszym forum :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pół wieku temu prof. dr hab. Jerzy Woyke pisał:

35654968293826523671.jpg

25010156224110109781.jpg

41209737266003676808.jpg

Profesor pisał to w czasach szczęśliwości pszczół, gdy do Polski nie dotarła jeszcze warroza, nie istniały neonikotynoidy, a ksiądz Ostach kombinował z bankami jak koń pod górkę, budując wiekopomne obiekty swego pontyfikatu w Kamiannej. Można to debrać dziś jako coś naiwnego.

Od tego czasu aż do dziś nic istotnego w tej dziedzinie się nie zmieniło. No może to, że z zachłanności na miód pszczelarze bardzo ograniczyli różnorodność genów eksploatowanej apis mellifery, zaopatrując się masowo w seryjnie produkowane, byle jakie matki (krecia robota wspierana finansowo przez UE), oraz to, że poprzez zaniechanie PZP padła w Polsce hodowla pszczoły miodnej rozumiana naukowo. Wszystko to bardzo ograniczyło pole antypestycydowego manewru genetycznego proponowanego kiedyś przez profesora. Całe być może szczęście, że "zdroworozsądkowe" działanie pszczelarzy nie dotknęło populacji dzikich zapylaczy i mają one do dziś, choć znacznie ograniczoną szansę, na chaotyczną selekcję chemiczną na obrzeżach trutych pestycydami areałów.

Dzisiaj pojawiła się możliwość rozwiązania problemu inaczej - metodą prof. Gagosia. Można nakarmić pszczołę ksantohumolem i uodpornić ją osobniczo na neonikotynoidy do końca jej żywota, poprzez zablokowanie jej receptorów neoniko i w ten sposób niedopuszczenie ich do hemolimfy i mózgu pszczoły (owady w odróżnieniu od zwierząt stałocieplnych nie maja bariery krew - mózg). Tak ja to przynajmniej zrozumiałem. Coś na podobieństwo blokowania tarczycy przed radioaktywnymi izotopami jodu poprzez profilaktyczne podanie ludziom płynu Lugola (brrr⌠wspomnienie Czarnobyla).

I co ciekawego się w Polsce dzieje?. Nikogo to z wielkich bonzów pszczelarskich walczących o stolec nie interesuje. W oczekiwaniu na patenty światowe polska myśl naukowa jest sprzedawana na lewo przez apilaików z gdańskiej palestry, w wolnych chwilach z biedy handlujących owadzimi premiksami, którzy nawet nie maja wiedzy co sprzedają i wypisują głupoty w instrukcji zastosowania premiksów. Albo też cichuteńko i potajemnie handlują spod lady, tak żeby Polacy nie byli tego świadomi, co raczej wskazuje na coś innego niż naiwność blondynki. Najlepsi pszczelarze wśród prawników i najlepsi prawnicy wśród pszczelarzy. Tą metodą polskie premiksy na bazie polskiego ksantohumolu, mające moc sprawczą ochrony pszczółek przed neonikotynoidami, sprzedawane są tylko za granicą, tylko obcokrajowcom, pod inną nazwą i anonimowo.

Cóż za skundlenie obyczajów! I wszystko to prawdopodobnie przy ustach pełnych frazesów tylko dla kasy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

 

Dzisiaj pojawiła się możliwość rozwiązania problemu inaczej - metodą prof. Gagosia. Można nakarmić pszczołę ksantohumolem i uodpornić ją osobniczo na neonikotynoidy do końca jej żywota, poprzez zablokowanie jej receptorów neoniko i w ten sposób niedopuszczenie ich do hemolimfy i mózgu pszczoły (owady w odróżnieniu od zwierząt stałocieplnych nie maja bariery krew - mózg). Tak ja to przynajmniej zrozumiałem. Coś na podobieństwo blokowania tarczycy przed radioaktywnymi izotopami jodu poprzez profilaktyczne podanie ludziom płynu Lugola (brrr⌠wspomnienie Czarnobyla).

To tak pod GS -em badania prowadzą?

Chciałbym zobaczyć badania i wyniki i ich publikacje.  Którym środkiem ? Tym z tytułu czy może być inny i dla czego ?

Gratuluję porównania , płyn Lugola  był równie skuteczny jak woda święcona.

Choćby na działanie ksantohumolu na receptory mózgowe . Owadów nie pod GS-em

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ mój wpis jest dokonywany w trakcie głosowań sejmowych wobec tego zgłaszam wniosek/pytanie  /chyba mniejszości/. 

   Czy ten kierunek badań ma sens?  Oczywiście ilość pokoleń u pszczół i np. krów  /rozpatrywana w jakimś przedziale czasu/ jest bardzo zróżnicowana i dlatego owad może być przedmiotem tego rodzaju badań ale jakiego wyniku badający  się spodziewają?  Odporności na pestycydy?  Substancje czynne w  środkach ochrony roślin co 10-20 lat się zmieniają. Czy badający i hodujący za nimi nadążą?

   Czy to właściwa droga do postępu w ochronie pszczół???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sądzę Ateno, że mamy pierwszy przypadek, który pokazuje, że możliwe jest skonstruowanie "odtrutki" dla trucizn (broni masowego rażenia owadów) dla owadów zapylających, dla zmylenia przeciwnika nazywanymi "środkami ochrony roślin" - śor. Można sobie wyobrazić sytuację, że totalne trucizny - śor następnej i dalszych generacji, nie będą dopuszczane do stosowania, o ile ich "konstruktorzy" wraz z nimi nie zaproponują takiej, lub podobnie działającej "odtrutki" dla owadów zapylających.  Że przyszłość należy wyłącznie do takich par jak: neoniko - xanthohumol. Że nie tylko chemicy będą się zajmować tematyką trucia owadów, ale również patrzący im na łapy specjaliści z nieistniejącego jeszcze dziś kierunku - medycyny środowiska. Że o dopuszczeniu do stosowania chemii rolniczej nie będą decydować politycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Gdy jest trucizna w środowisku, dziś pszczoły zginą.

Jak uodpornimy pszczoły na trucizny to kto uodporni nasze wnuki na trucizny, przez pszczoły przynoszone?

 

Czy ten kierunek ma sens?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jak uodpornimy pszczoły na trucizny to kto uodporni nasze wnuki na trucizny, przez pszczoły przynoszone?

 

 

Jeżeli zgadzamy się na aktualnie praktykowaną "ochronę roślin" to nie mamy wyjścia. Ksantohumol oddala nieznacznie w czasie koniec cywilizacji ludzkiej, która w stosunku do wieku globu stanowi jak mawiają Czesi - okamżik.  To chyba jedyny możliwy kierunek ochrony owadów. Trucizna w środowisku od dawna się kumuluje (tło neonikotynoidowe) i jeżeli nic się nie zmieni - owady padną pierwsze.

Miałeś okazję oglądać ujście Wisły do Bałtyku z lotu ptaka? Tam jest miejscowość o najśmieszniejszej w Polsce nazwie - Krynica Morska.

Nam jednak zostanie znacznie więcej niż 4 lata życia. Ale będziemy musieli ze świniami żywić się tylko wiatropylną kukurydzą i podobnymi papkami. Czy będziemy w stanie spłodzić dzieci, a one wnuki - tego nie wiem, ale wielu wątpi. Atena mówi, że za kilka lat zmienimy trucizny dla robactwa i pszczół na trucizny jeszcze nowszej generacji. To podpowiada dialektyka  chemizacji "nowoczesnego" i "naukowego" rolnictwa.

Myślę, ze nie do końca rozumiesz wielkość względną (na kilogram wagi ciała) dawki neoniko zabijającej pszczołę i człowieka. Pszczoła po prostu nie może przynieść do ula niebezpiecznej dla człowieka ilości trucizny, bo sama znacznie, znacznie wcześniej padnie.

Pod GS-em słychać opinie, że z odpadów przy produkcji piwa nie można wycisnąć nic tak mądrego, jak woda święcona. Jednak z brudnej pajęczyny wyciśnięto penicylinę, uważaną przez jakiś czas za zbawienie.

Mając takie wątpliwości nie rozumiem dlaczego zajmujesz się nadal pszczelarstwem.

Z takiego punktu widzenia pszczelarstwo skazane jest na nieuchronny upadek, a finansowanie Pszczelej Woli szczególnie nie ma sensu i jest oszukiwaniem młodzieży. KPWP to oczywiste wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Ale nie spowodował tego prof. Gagoś!.

Subletalne dawki trucizn wprowadza dziś do środowiska nie tylko rolnictwo. Trujemy się powietrzem, wodą, lekarstwami, materiałami produkowanymi przez przemysł i różnorodnymi odpadami tej produkcji. Mutujemy swe i innych gatunków geny Czarnobylami i Fukuszimami.  Nawet nie wiem, która dziedzina trucia ludzi okaże się najskuteczniejsza i nie wiem, czy wytrucie pszczół pohamuje homo sapiens w autodestrukcji całej biosfery, a nawet kosmosu (tylko on to potrafi). Mimo, że człowiek doskonale sobie zdaje sprawę z roli pszczoły jako markera, to nie potrafi się powstrzymać przykładowo przed konsumpcją taniej produkowanej, zatrutej żywności. Czy też ogrzewaniem mieszkania, spalając w piecu stare gumofilce, kupione we wspomnianym GS-ie :D.

Codziennie pada wiele gatunków zwierząt i roślin i nikt tym się nie przejmuje. A jesteśmy tym, co jemy.

Tak w ogóle, to żyć jest niezdrowo, bo kto żyje ten umiera.

Jak mawiał Fredek Kiepski - to się nie śniło nawet starożytnym fizjologom.

Rolnicy nie mają skrupułów sprzedawać zatrutą żywność, to i my nie przejmujmy się i rewanżujmy im zatrutym miodem.

Na razie jeszcze tak źle nie jest. Na razieâŚ

Jednak na czarnowidztwie "ekoterroryści" z Greenpeace podobno robią na durniach kasę. Tak twierdzą politycy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak uodpornimy pszczoły na trucizny to kto uodporni nasze wnuki na trucizny, przez pszczoły przynoszone?

 

Pszczoła po prostu nie może przynieść do ula niebezpiecznej dla człowieka ilości trucizny, bo sama znacznie, znacznie wcześniej padnie.

 

Żeby to jaśniej przedstawić, gdyby neonikotynoidy były tak groźne dla człowieka, jeden wypalony na spółkę pod GS-em papieros zabiłby wszystkich, którzy zążyliby się choć raz sztachnąć i jeszcze tych, którzy w tym czasie przechodziliby obok. Taka jest mniej-więcej skala. Po to właśnie neonikotynoidy wymyślono, żeby oddalić widmo, które pierwszy raz pojawiło się, kiedy zdano sobie sprawę, co robi DDT. A potem jeszcze kilka razy. Po to też wymyślono glifosat (Roundup). MIkrodawki miały zdziałać cuda w sposób nieszkodliwy dla ludzi i zwierząt. Trudno zliczyć ilokrotnie wzrosła konieczność pryskania glifosatem upraw GMO... a i u nas wielu go przy desykacji zbóż nie żałuje (podobnie jak plastików wrzucanych do pieca).

 

Człowiek, który mysli choć trochę, nie będzie palił śmieci. Ten, który zada sobie trud zapoznania  się ze szkodliwością glofosatu, powstrzyma się przed desykacją przynajmniej tych zbóż, które tego nie potrzebują koniecznie. Ale co do nenikotynoidów... lobby jest silne, oprócz rolników mamy jeszcze służby miejskie i ogródki przydomowe (komary) oraz... Lasy Państwowe, które potrafią zatruć całe pasieki "nieszkodliwym dla pszczół" Mospilanem. On zresztą w dawce na rzepak faktycznie jest nieszkodliwy dla pszczół o ile pszczół tam nie ma i nie będzie ich jeszcze przez parę godzin po oprysku.

 

Możnaby tak wyliczać jeszcze długo. Człowiek potrafi być niezwykle mądry, społeczeństwa potrafią być niezwykle głupie. O ile pierwszą część tego zdania łatwo jest zanegować, bo nie każdy człowiek jest choć ciut mądry, o tyle historia nie zna przypadków "niezwykle mądrych" społeczeństw. Jedne potrafią więc być nieco mądrzejsze od innych ale... nie przeceniał bym.

 

Całkowicie popieram robinhuuda... i Prof. Gagosia. Profesor świata nie zbawi, może pomóc ratować pszczoły. Za to mu chwała i zamiast zastanawiać się czy odporne pszczoły zaszkodzą człowiekowi, raczej bym się zastanowił jak wpłynąć na Człowieka by nie zaszkodził sam sobie. A ratowanie pszczół w międzyczasie to coś, czego nie wolno nam zaniedbać bo to drugie zadanie jest daleko trudniejsze i chyba nie widać światełka w tunelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam różne wypowiedzi, jedne wyważone, pełne troski o przyszłość pszczelarstwa /nie tylko w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej/ inne oderwane od rzeczywistości, dalekie od realiów w jakich żyjemy, jakby istniała możliwość zawrócenia procesów społeczno-gospodarczych jakie zachodzą w kraju i na świecie. Utopią jest wiara, że coś można cofnąć, że wyzbędziemy się śor, że zatrzymamy się w postępie technologicznym, że zaprzestaniemy "udoskonalać" żywność. Obserwuję wysiłki  wielu ludzi, w tym temacie, kilkadziesiąt lat. Oceniam, że są mizerne. Niestety!  

  Co można zrobić? Sadzę, że "rachunek sumienia" a tak naprawdę bilans otwarcia czyli w jakim miejscu tego globalnego kramu jesteśmy? 

  Z jednej strony ktoś pieje z zachwytu że pszczół przybywa, pszczelarzy przybywa, /nawet na dachach w miastach, dających krystalicznie czysty miód// przybywa barci w lasach /za niebotyczne pieniądze/ z drugiej że w zachodniopomorskim /i nie tylko/ wyginęło 50% "pogłowia". 

   W Polsce naukowo pracuje naukowo ponad 30 pszczelarzy z tytułem doktor i "wyżej". Stare powiedzenie mówi że "nigdy nie jest tak źle aby nie mogło być gorzej  i  nigdy tak dobrze aby nie mogło być lepiej". A jak jest??? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Może być iż każdy z kolegów ma trochę racji. 

Cieszy mnie nie tylko jako pszczelarza ale i konsumenta Rolniczy Handel Detaliczny. 

Uregulowanie prostych spraw. Jajka kupuje u rolnika, chleb bez spulchniaczy i innych dodatków za 7 zł. 

Mięso z daniela. itd. Mleko kozie na ser za połowę ceny jak w sklepie. Mleko krowie z mlekomatu znanego mi miejscowego producenta.

 

Może miast nowego samochody należy kupować droższe produkty miejscowe? Ale dla szerszego takiego postępowania potrzebna jest polityka Państwa.

 

Dlaczego dotychczas rolnik wyroby mięsne zgodnie z prawem mógł oferować swym agroturystom a sąsiadowi już nie?

 

Może się wydawać że odbiegam od tematu. Ale popieram Atenę jeśli chodzi o finansowanie prac naukowych związanych z pszczelarstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

 

Po to właśnie neonikotynoidy wymyślono, żeby oddalić widmo, które pierwszy raz pojawiło się, kiedy zdano sobie sprawę, co robi DDT.

Nie prawda ,wymyślono je aby wygrać wyścig zbrojeń z naturą , bo identycznie  jak DDT, działają na system nerwowy szkodnika .Jak wieść gminna głosi szkodniki się nie uodparniają na neurotoksyny tak znacząco szybko  jak na inne trucizny. Na DDT też nie , tu problemem jest kumulacja w organizmach wyższych . Nikt nie napisał jak składnik piwa działa na system odporności pszczoły. Bardzom ciekaw. Każdy ma receptory nikotynowe i dla tego palenie , pomimo upośledzania układu oddechowego, daje kopa energii. Działanie antagonistyczne ma acetylocholina , po głębszym namyśle  - może i prawda ? Jak się napiję za dużo piwa to zasypiam przed telewizorem. ? ?

Tak czy siak nie rozwiązuje żadnego problemu ( poza zapewnieniem  ciągłego dopływu gotówki ) a jedynie zamiata problem pod dywan. Gdybym taki był złośliwy jak mi się imputuje to Wasze działanie jest na rękę koncernom chemicznym , gdyby ktoś tam się dowiedział  to  poparł bym grantem co najmniej milionowym . O to nie musimy wycofywać swoich środków - jest remedium na cały problem . Kupujcie Vitae Apis i problem zniknie.

P.S. Co do glifosfatu wymyślono go na potrzeby wojenne w Wietnamie . Problem też nie polega na nieskuteczności ale na działaniu na organizmy wyższe. Co śmieszniejsze , pamiętam czasy że był ekologiczny i popierany przez takowe organizacje.

Stosowany w zbożach aparaturą agrolotniczą nie powoduje wzrostu zysku = nikt mądry nie stosuje chyba że na wrotach od stodoły lata. Podobnie z nie nekatującym rzepakiem odmianami genetycznie zmodyfikowanymi tak że pylą ( nektarują ) tylko przez 7 - 10 dni . Jak się przygotuje , pogoda, to  tak się ma.

A granty to wolałbym dla biologów nie chemików . PSL do tej pory dawało granty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

daro

Ciekawe i trafne spostrzeżenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że nie niektórzy forumowicze nie rozumieją mechanizmu przydzielania grantów, czyli naszej kasy z podatków, na badania naukowe. Jest to od paru ładnych lat niestety, a może stety, wewnętrzna sprawa świata nauki, a nie PSL, czy innej partii. Tak bywało za czasów grantów PAN. Dziś w sprawie grantów nie ma miejsca na pozytywnie rozumiany lobbing - przykładowo organizacji pszczelarskich, czy innych instytucji społecznych. Nie oznacza to, że taki lobbing jest niemożliwy, ale lobbujące organizacje musiałyby mieć drobnostkę - autorytet i uznanie wśród naukowców z korpusu ekspertów NCN. A cóż dziś pszczelarze robią w tym kierunku? Przyglądają się biernie udupianiu profesora Gagosia przez paru umocowanych cwaniaków? Tu można poczytać jak wycisnąć trochę kasy na badania i od kogo i czego to zależy:

https://www.ncn.gov.pl/finansowanie-nauki/dla-ekspertow

https://www.ncn.gov.pl/sites/default/files/pliki/2016-02-19_Przewodnik_dla_Ekspertow.pdf

Aby wycisnąć trochę kasy, trzeba przejść ścieżkę płaczu: korpus ekspertów i eksperci zewnętrzni, zespół ekspertów, przewodniczący zespołu ekspertów, koordynator dyscyplin, dyrektor NCN.

Poprzedni dyrektor NCN pisał kiedyś szczerze na linkowanej witrynie NCN o trudnościach w pozyskaniu porządnych ekspertów, bo prawdziwym naukowcom szkoda czasu na szczegółowe zapoznanie się z materią i napisanie merytorycznej opinii za kiepskie, przeznaczane na to pieniądze. Nawet katering za friko i zwrot kasy za posiedzenia nie wnosi niczego odżywczego. Artykuł ten jak to zwykle w takich sprawach bywa - po zmianie miotły zniknął z witryny. Po tym zniknięciu autorytet NCN gwałtownie i skokowo wzrósł, podobnie jak po zmianie dyrektora PIHM-u pogoda się poprawiła, a po zmianie prezydenta od pszczół - sytuacja tych owadów. O szczegółach finansowych i merytorycznych pisuję od czasu do czasu w wątku o przypszczelarskich grantach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Czy oprysk  węzy zrobionej z parafiny, pomoże pszczołom?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy oprysk  węzy zrobionej z parafiny, pomoże pszczołom?

 

 

Oprysk czym? Wodą święconą?

Pokrycie węzy parafinowej cienką warstwą czystego wosku może by i pomogło, ale nie ma sensu. Raz - że zmniejszy się wielkość komórki. Dwa - że po przetopieniu suszu uzyskamy bardzo zapaprany wosk do wyrzucenia.. Trzy - koszt zabiegu i cena takiej "platerowanej" węzy.

Poza tym pszczoły "mymłają" węzę i jak wyczują parafinę, te higieniczne - wywalą wszystko z ula, lub te niehigieniczne - będą się w śmieciach degenerować jako gatunek.

Plastikową węzę pokrywa się dziś warstwą wosku i pszczoły sobie dalej doskonale radzą. Ale plastik to nie parafina i jest jak na razie dziwnie drogi.

Marbercie, chyba źle stawiasz problem. Zakładając, że mamy już dziś przyrząd do łatwego, szybkiego i taniego określenia czy wosk jest czysty, czy zapaprany - powstaje kilka pytań:

  1. Czy najpierw załamie się skup "wosku" bo uczciwi producenci nie będą chcieli produkować węzy ze skupowanych woskowych śmieci;
  2. Pierwsza padnie sprzedaż wosku na skupach, bo pszczelarze będą się wstydzić oferować do sprzedaży swe woskowe barachło, żądając jednocześnie na wymianę porządnej węzy;
  3. Sprzedający i kupujący dojdą do jakiegoś wspólnego porozumienia i sprzedaż gównianego wosku zbilansuje się z produkcją gównianej węzy na jakimś tam, jawnie już podawanym poziomie zafałszowania. Mądralę który wymyślił przyrząd szybko udupią pszczelarze wspólnie z producentami;
  4. Gwałtownie wzrośnie popyt na narzędzia do produkcji węzy z własnego wosku w pasiekach, lub popyt na usługę produkcji węzy z małej ilości powierzonego wosku, z gwarancjami uczciwości producenta.
  5. Państwo i UE zaczną pomagać pszczelarzom poprzez dotkliwą refundację wspomnianych urządzeń do prywatnej produkcji węzy i pomoc w zorganizowaniu produkcji tanich i wysokiej jakości urządzeń tego typu - dziś zdecydowanie za drogich, czego przyczyny trudno zrozumieć.

A może w ludku pszczelarskim zacznie wreszcie narastać świadomość wspólnego tkwienia w bagnie  krajowego banku wosku w obiegu, który jest naszym wspólnym przekleństwem i którego jesteśmy współwłaścicielami na zasadach komunistycznych. Banku, gdzie raz wprowadzone do wosku gówno krąży po pasiekach jak widmo komunizmu po Europie, czy smród po gaciach. Banku corocznie nieznacznie rozcieńczanego woskiem dopacanym w sezonie przez pszczoły i dopaprywanego śmieciami zawartymi w importowanej "węzie". Wreszcie banku wzbogacanego obficie ciężką chemią przez naszych pszczelarzy znachorów, przy kumulacji tego syfu z wielu lat i szybkim tempie wzrastania skuteczności unowocześnianych trucizn i ich metabolitów.

Od tego zależy przyszłość apis mellifery. A może zaczniemy karać nieuczciwych pszczelarzy i producentów węzy tak jak kiedyś karano za zniszczenie barci?

Chciowść vs uczciwość.

Parafina do parafii - wosk do pasieki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do zasadniczego tematu tego wątku, pozostała do wyjaśnienia niejasna rola jaką odegrał i odgrywa w sprawie premiksów dr Artur Arszułowicz.

Zbierzmy znane mi fakty:

- na początku doktor badał Vitaeapis będąc w pełni świadom tego co bada (może błąd metodyczny - badanie bez uwzględniania placebo?). Dane na ten temat były publikowane min w "Pszczelarstwie", na zjazdach Polanki itp.;

- wyniki tych badań zostały najprawdopodobniej powielone (bez wykonania procedury badań) w dokumentacji i w reklamach dwóch następnych premiksów bliźniaczo podobnych: ApisPlus i Apiforte. Szczególnie dotyczy to potajemnie sprzedawanego za granicą ApisPlusa. Proszę zauważyć, że przez wrodzoną delikatność, w odróżnieniu od âkonkurencji" nie używam słowa âplagiat". Ale jeżeli rozprowadza się dla kasy produkty bardzo podobne, a prawdopodobnie nieprzebadane, to takie określenie może być sensowne. Widać to dobrze na dołączanych zdjęciach, obrabianych zresztą umiejętnie w jakimś fotoszopie (Akos Nagy?).

- brak uzasadnienia na inne niż w dwu pozostałych premiksach działanie ksantohumolu  na receptory neonikotynoidowe pszczół (identycznego we wszystkich trzech premiksach), zawartego akurat nie wiedzieć dlaczego w Apiforte.

- nie wiemy na czyje zlecenie wykonywane były w Łomży i nie tylko badania poszczególnych premiksów, kto dokonał tłumaczenia wyników tych badań na rumuński, węgierski i angielski. Nie wiemy kto za te badania zapłacił i kto jest właścicielem ich wyników dzisiaj. Dziwne, że doktor firmuje taką niejasną sytuację swoim nazwiskiem na starcie do swej kariery naukowej. Czy producent ApisPlusa i Apiforte - firma Biobalance, działa tak dziwnie jak działa, przy wiedzy i aprobacie moralnej dra Arszułowicza?

Dziwna sytuacja: ksantohumol produkowany we Wroclawiu można kupić u gdańskiego prawnika Piotra Głuchowskiego na Alibabie i poprzez jego sklep internetowy. Prawnik zatrudniony w firmie m in ojca tak dorabia sobie do skromnej pensyjki adwokackiej (chyba reforma sądownictwa w tym przypadku jest uzasadniona). Wyrób ten, surowiec do produkcji premiksów, kupuje u Piotra Głuchowskiego jego sympatia, panna (?) Agata Róża Klat - jak raz wiceprezeska dwuosobowej firmy Biobalance, oficjalnie kierowanej przez jej tatusia - historyka.

Wszystkie ścieżki prowadzą do znanego na Wybrzeżu prawnika, Marka Głuchowskiego, ojca Piotra, dorabiającego sobie do adwokackiej pensji produkcją ksantohumolu we Wrocławiu.

Nie mam pewności, ale gdy dzwoniłem swego czasu do firmy AxenBioGroup, prawdopodobnie to on udzielił mi informacji (bezpłatnej porady prawnej?), że firma wycofała się z sektora pszczelarskiego i nie ma nic wspólnego z zaopatrzeniem pszczelarstwa w premiksy. Ktoś tu konfabuluje.

Pani Agata, ani jej ojciec Marek Klat, nie mieli i nie mają w swych życiorysach nic wspólnego z pszczołami i z premiksami. Podobnie panowie ojciec i syn Głuchowscy. Mimo to pani Agata brawurowo podjęła się etykietować Apiforte, saszetkowany w pobiedziskim Dortechu (producenta Apiforte i ApisPlusa w sensie adresu nie udało mi się ustalić). Etykietowanie to polega na naklejaniu na uniwersalną saszetkę nalepki, którą łatwo podmienić. W każdym razie nie jest to oznakowanie trwałe , a opis produktu profesjonalny i kompetentny (np. bajeczki o słodzikach).

ApisPlus rozprowadzany jest po cichutku tylko za granicą, na wariackich papierach, często w opakowaniu anonimowym, delikatnie mówiąc nieprofesjonalnym i nie zabezpieczającym przed podróbkami i rozcieńczaniem), bez podania danych producenta, co można zobaczyć na wcześniej wklejonych w tym wątku zdjęciach. Wszędzie podawane są marketingowo uniwersalne wyniki badań dra Arszułowicza. Dziwne to, nie wiadomo o co chodzi, więc pewnie chodzi o kasę. A może doktora w Gdańsku coś oczarowało?

Doktorze, proszę o rozjaśnienie ciemności, bo oświadczenie prezesa Klata tylko je pogłębiło. Tym bardziej, że nadzór moralny nad produkcją premiksów to domena weterynarii. Jest to więc niejako moje pytanie nie tyle towarzyskie, co służbowe. Bez wyjaśnienia sprawy z pewnością nie zakupię ani Apiforte, a tym bardziej ApisPlusa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie doktorze Arturze Arszułowiczu.

Pani Agato Różo Klat

Uprzejmie proszę o krótką opinię i rozstrzygnięcie mego dylematu - czym lepiej słodzić ksantohumol: ksylitolem, czy stewią? W jakiej proporcji? Jeżeli Pan Raczyński wypisuje w swych ulotkach sprzeczne informacje, niż wynikające z firmowej informacji firmy produkującej premiksy - Biobalance, to wypadałoby profesjonalnie zareagować.

Proszę o to właśnie was - badacza premiksów i ich producentkę odpowiedzialną za etykietowanie. Panu Raczyńskiemu z Vetanimalu już nie ufam.

Grzecznie nalegam dla dobra pszczół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...