Skocz do zawartości
robinhuud

Komu służy ARR / KOWR? - czego pszczelarz oczekuje od państwa

298 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowni Beneficjenci

Dochodza mnie informacje, że ARR przyspieszyła termin składania kwitów na dopłaty z końca sierpnia na koniec lipca. Wiele organizacji obudziło się z ręką w nocniku i ich członkom grozi brak refundacji za ten rok. Przykładowo w lipcu na dobre trwa produkcja matek, więc kwity za nie raczej nie spłyną do organizacji w nowowyznaczonym terminie. Jeżeli organizacje nie wywiążą się z umów z pszczelarzami - grozi im zbiorowy odpływ pszczelarzy, bo dla wielu już dziś refundacje to jedyny powód tkwienia w ich strukturach. Jest to również doskonały sposób na "dyscyplinowanie" kół pszczelarzy, oraz ich lokalnych zrzeszeń branżowych przez centralną władzę pszczelarską, której szef mimo buńczucznych połczyńskich zapowiedzi powrotu do tytułu prezesa, nadal pozwala nazywać się prezydentem . To niebezpieczne posunięcie ARR może pozbawić lokalnych wodzów pszczelarskich ich Indian, którzy przejdą w szarą strefę o której organizacje zapominają, a której też należy się pomoc krajowa i unijna (tzw "pszczelarze wyklęci").

Bez łaski Agencji i organizacji.

Zaoszczędzone pieniążki pewnie pójdą na nagrody i na kampanię wyborczą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowni Beneficjenci

Dochodza mnie informacje, że ARR przyspieszyła termin składania kwitów na dopłaty z końca sierpnia na koniec lipca. Wiele organizacji obudziło się z ręką w nocniku i ich członkom grozi brak refundacji za ten rok. Przykładowo w lipcu na dobre trwa produkcja matek, więc kwity za nie raczej nie spłyną do organizacji w nowowyznaczonym terminie. Jeżeli organizacje nie wywiążą się z umów z pszczelarzami - grozi im zbiorowy odpływ pszczelarzy, bo dla wielu już dziś refundacje to jedyny powód tkwienia w ich strukturach. Jest to również doskonały sposób na "dyscyplinowanie" kół pszczelarzy, oraz ich lokalnych zrzeszeń branżowych przez centralną władzę pszczelarską, której szef mimo buńczucznych połczyńskich zapowiedzi powrotu do tytułu prezesa, nadal pozwala nazywać się prezydentem . To niebezpieczne posunięcie ARR może pozbawić lokalnych wodzów pszczelarskich ich Indian, którzy przejdą w szarą strefę o której organizacje zapominają, a której też należy się pomoc krajowa i unijna (tzw "pszczelarze wyklęci").

Bez łaski Agencji i organizacji.

Zaoszczędzone pieniążki pewnie pójdą na nagrody i na kampanię wyborczą...

O tym że ARR przyśpiesza rozliczanie umów było już wiadomo w ubiegłym roku/ przecież sierpień to czas urlopów/ z ramienia PZP rozmowy prowadził z agencją Piotr Krawczyk w tym przypadku członek Zarządu PZP zachował się jak początkujący pszczelarz - pełnia sezonu a tu trzeba rozliczać umowy. Nie można tak !! Ale wszystko można naprawić w sezonie 2018/19 ale trzeba rozmawiać o tych sprawach z pełnomocnikiem d/s pszczelarstwa nowej tworzonej agencji już teraz a nie jesienią gdy zostanie ogłoszony termin składania projektów na sezon 2018/19. Obserwując poczynania nowego Zarządu i Prezydenta /pół roku od wyborów/ dochodzę do wniosku że mimo zapowiedzi na Zjeździe o nowym otwarciu i radykalnej zmianie nic się nie zmieniło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nieodparte wrażenia graniczące z pewnością, że regionalna władza pszczelarska organizując refundacje zbiera i przetwarza wrażliwe dane osobowe nie mając do tego stosownych uprawnień (pesele, telefony, numery kont itd). Patrząc z boku można pomyśleć, że ARR znalazła jeleni, którzy za nią załatwiają praktycznie za friko biurokrację. Zwykły niezorganizowany rolnik - beneficjent jest obsługiwany po osobistym zgłoszeniu się z kwitami do przygotowanego na to i profesjonalnie wyposażonego biura ARiMR, może kwity wysłać listem poleconym lub przez internet. Kasa dla niezorganizowanych pszczelarzy ulega anihilacji. To kolejne dowody na to, że pszczelarz jest inaczej traktowany niż rolnik, czyli pszczelarz to nie rolnik. Ciekawe, czy ci, którzy mielą przypszczelarską, beneficjencką kasę zdają sobie sprawę z grożących im konsekwencji w przypadku, gdy ktoś znajdzie takie kwity przy szosie (zdarzało się, że ważne kwity pszczelarskie spadały z przejeżdżających tirów). Centralna władza pszczelarska organizuje ten proceder, czyli bierze udział w wykroczeniu/przestępstwie (niepotrzebne skreślić) w charakterze sprawczym. Sądzę, że po 1 września 2017 nic się tu nie zmieni za wyjątkiem zmiany szyldu. W epoce sabatyjskiej centralana władza nękała lokalną kontrolami i był to bat na nieposłusznych. Teraz władza może włączyć do repertuaru dyscyplinujących kontroli ochroniarzy od danych osobowych. Czy kierownicy biur WZP/RZP (ale i sekretarze w Kołach Pszczelarzy) mają stosowne uprawnienia, czy w tych biurach są warunki do archiwizacji i co się dzieje z tymi kwitami po pięciu latach?

http://zwiazek-pszczelarski.pl/wsparcie-rynku-produktow-pszczelich-i-realizacja-programu/

Do startu KOWR pozostał miesiąc. Kto teraz będzie formułował genialne dogmaty, że pomoc należy się tylko pszczelarzom zorganizowanym, posiadającym już ponad 15 uli, że ci co kupili w tym roku refinansowane odkłady nie mają ich czym leczyć, bo leki się nie należą itp. Że należy wspierać poprzez lobbowanie u polityków przepszczelanie terenu, producentów sprzętu pszczelarskiego i leków?

Mam wrażenie, że zmieni się tylko szyld i twarze. Z PSLowskich na PISiorskie. To takie moje "kudłate" myśli za 6 tysiaków/m-c. Myśli po tym, jak po wywaleniu z WZP Poznań ostentacyjnie zwrócono mi kasę, którą wpłaciłem zaliczkowo za nienależne mi już dwa opakowania apiwarolu :D .

Alternatywne zbicie kosztów obsługi programu pomocowego dla pszczelarzy polegać by mogło na maksymalnym uproszczeniu reguł gry, czyli jakiejs formie dopłaty do ula (na wzór JPO - jednolitej płatności obszarowej od hektara dla rolników). Ale wtedy nastąpiłyby dwie straszne rzeczy:

- musielibyśmy jakoś policzyć się;

- rozpłynęłaby się starannie wylobbowana pewnie niemałym kosztem śmietanka dla producentów sprzętu i apifarmaceutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z oficjalnej witryny ARR - Info dla importerów miodu

Polski pszczelarz powinien wziąć problemy na klatę i pomagać nie tylko Ukrainie, ale i Wietnamowi. 

Już legiony polskie we Włoszech, gen. Bem na Węgrzech, za wolność waszą i naszą...

 

http://www.arr.gov.pl/wspolpraca-miedzynarodowa/5624-poszukiwani-polscy-importerzy-zainteresowani-zakupem-produktow-spozywczych-z-wietnamu

 

Czyżby ten Wietnamczyk widziany w zeszłym roku na Dniach Pszczelarza przy panu prezydencie w Lidzbarku Warmińskim?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy te dane można jakos zinterpretować dokładniej? Kto eksportuje z Polski miód, w jakich ilościach i czy jest to miód polski? Jak to się ma dziś przy dodatkowym kontyngencie bezcłowym przyznanym Ukrainie? Czy ma to wpływ na cene rynkową miodu w sprzedaży bezposredniej?

 

15639384054462604201.jpg

 

źródło: https://bip.minrol.gov.pl/Informacje-Branzowe/Handel-zagraniczny-artykulami-rolno-spozywczymi/POLSKI-HANDEL-ZAGRANICZNY-ARTYKULAMI-ROLNO-SPOZYWCZYMI-W-2016-r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Białoruś wyeksportowała do Rosji więcej jabłek niż zebrano w kraju.  Może i tu występuje podobne zjawisko? 

Kto zajmuje się weryfikacją?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łamigłówka pszczelarska

(Wszystkie osoby i przypadki opisywane poniżej są wirtualne i nie należy ich kojarzyć z żadnymi wydarzeniami w realu) ;) .

 

Zadanie do treningu mózgownicy pszczelarza beneficjenta i patrioty (nie sprawia bólu):

 

Pszczelarz świadomie zawyżył ilość zgłoszonych w Kole uli kalkulując, że tak może uzyskać większą refundację i poprawić krajowe statystyki pszczelarskie w tak pożądanym przez każdą władzę kierunku propagandy sukcesu. Nakupił

 

a/ za kredyt bankowy

b/ za gotówkę

 

sprzętu, leków i pszczół (matki, odkłady).

Pszczelarz sprzedał po roku zakupione dobra i sprawa wyszła na jaw.

Kto jest właścicielem sprzętu, leków i pszczół w sytuacjach:

  1. pszczelarz żyje, udowodniono mu nędzny proceder i przyznał się do oszustwa;

    a/ zawyżył ulowe w celu wyłudzenia nienależnych korzyści majątkowych

    b/podał uczciwie ilość uli

  2. pszczelarz trafił do wariatkowa z powodu zalania rynku bezcłowym kontyngentem miodu z Ukrainy, utraty w związku z tym zysków i z powodu instytucjonalnego i organizacyjnego oszukiwania klientów w Polsce w zakresie kraju pochodzenia miodu i jego radosnych mieszanin. Rodzina po tym ubezwłasnowolniła go.

  3. Krnąbrny pszczelarz nie chcący podzielić się zyskiem sprzedawał więcej miodu niż była w stanie wyprodukować jego pasieka i władza pszczelarska nasłała na niego dedykowaną kontrolę, która wykryła rezonansem jądrowym chloramfenikol w miodzie na marketowych półkach. Pszczelarz w obliczu plajty strzelił sobie w łeb.

  4. Pszczelarz dogadał się ze znajomym złodziejem i zgłosił kradzież refundowanych dóbr wcześniej je ubezpieczając na taką okoliczność i bez tego kroku.

  5. Pszczelarz umarł zdrowy z powodu starości                                                                                                                                  Kto w takich sytuacjach staje się właścicielem sprzętu, leków i pszczół :

  • a/ Prezes i skarbnik WZP/RZP (Polanki), którzy podpisywali umowy z ARR                              

  • b/ bank udzielający kredytu                                                                                                  

  • c/ prawni spadkobiercy pszczelarza z dobrodziejstwem inwentarza

  • d/ARR/ARiMR/KOWR

  • e/ złodziej

  • f/UE i jej przewodniczący Tusk przeklinany na bolesnych miesiącznicach.

  • g/ubezpieczyciel po wypłacie odszkodowania

    Winowajca należy do:

    a/PiS

    b/PO

    c/PSL

    d/pozostałe kanapy

    e/bezpartyjny

  • f/komuch                                                                                                                                                       Prawidłowym rozwiązaniem jest kilka kombinacji typu : sprzęt - a/1/a/3/c/b, leki - a/2/b/2a/b , pszczoły - b/1/b/2/d/d. Nagrodą za prawidłowe rozwiązanie jest satysfakcja beneficjenta i radość jego z powodu uniknięcia kary oraz radość władzy pszczelarskiej na wszystkich szczeblach z jego sukcesów.   Głupie pszczoły nie rozróżniają, czy obsrywają wylotek  refundowanego ula, czy ula którego pszczelarz niezrzeszony dorobił się własną pracą. One nawet nie wiedzą, czy są refundowane, czy nie i czy za zapłodnienie ich mamusi ktoś wziął kasę wydudkując po drodze na strychu zupełnie przypadkowo złapane trutnie z ich refundowanej spermy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Łamigłówka pszczelarska

 

 

 

 

Szanowny Robinie żaden ze mnie Pijanowski, ale jako urodzony Gracz proponuję dla odprężenia

Twoich napiętych mocy umysłowych sprawdzone rozrywki - partię brydża lub szachów, jakiś rebus,

może bierki   :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny hazardzisto.

Już wcześniej sprawdzałem. Ani bierki, ani rebusy, brydż i szachy naraz nie odprężają moich mocy. Zawsze zanim coś napiszę, staram się dokładnie uświadomić sobie do kogo piszę i co chcę uzyskać. W tym przypadku piszę do myślących forumowiczów i chcę uzyskać wzrost deficytowego szacunku pszczelarza do jego władzy. Szacunku za transparentne, proste i możliwe do przestrzegania prawo. Bo w kierunku odwrotnym - szacunku władzy do pszczelarza objawiającym się powierzaniem mu z najwyższym zaufaniem jego własnych pieniędzy mamy duży nadmiar. Według mnie optymalna tu byłaby pewna subtelna szacunkowa równowaga w dosłownym znaczeniu słowa "szacunkowa". W obecnych warunkach woda mętnieje i można w niej łapać cudze rybki. Nie mam tu na myśli złotej rypki, która rypie się jak złoto, ale niestety nie spełnia trzech marzeń pszczelarza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Łamigłówka pszczelarska

 

Szanowny kolego. Nie wiem ilu pszczelarzy ta łamigłówka zachęci do łamania sobie głowy, trzeba zauważyć że jest ona dość skomplikowana, a nagroda za jej rozwiązanie, niewspółmiernie mała.  Zawiera ona także pewne założenia, które trudno odnaleźć w realu. Mianowicie, zakłada kolega że beneficjent, za jakieś środki, zakupił coś na tzw, refundację. A następnie po roku, sprzedał te dobra komuś innemu. Komu można coś takiego sprzedać, i za ile??? Gdzie znalazł by się taki naiwniak, aby odkupił i tak już do maksimum drogi sprzęt? Jeśli jest ktoś na tyle zorientowany, do czego służą te programy, to od początku w to nie wchodzi. W ofertach nie refundacyjnych, ceny tego sprzętu są o wiele niższe, jak po refundacji, z drugiej ręki.

Zresztą bez potrzeby "łamania sobie głowy" wystarczy przy pomocy podstawowej wiedzy z matematyki, udowodnić sobie, że nie warto wchodzić w ten zagajnik.

O wiele łatwiej było kiedyś zrozumieć kupowanie tego co było na kartki, tylko dlatego aby się kartka nie zmarnowała. Wtedy pokazywano, że tego towaru nie ma w wolnej sprzedaży, i było to pewnym bodźcem do zakupu, ale przecież to wszystko co teraz jest "refundowane", idzie kupić normalnie.

Dla mnie osobiście łamigłówką jest naiwność tych, którym się wydaje, że kupując coś na tzw. refundację, robią dobry interes. Ale od jakiegoś czasu stwierdziłem, ze nie ma sensu czynić prób "uświadamiania"  ich w tej materii. Tak długo jak sami nie usiądą z kartką, i nie wyliczą sobie własnego zysku jaki dzięki temu osiągają, trudno ich przekonać, że dają się rypać.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W związku z zakończeniem biegu z niejasnych powodów zasłużonej dla rolnictwa placówki ARR, bez mądrzenia się typu "a nie mówiłem?" z najlepszymi życzeniami dla KOWR odświeżam stary wątek. Mam nadzieję, że po dojściu do władzy totalnej opozycji nie będę musiał z lenistwa stosować reguły Ctr-C Ctr-V. by unormować prawnie sytuację w pszczelarstwie wymieniając tylko nazwiska. Pozwolę sobie przedstawić swój pogląd na pszczelarskie dopłaty i ARR/KOWR, jako przeciwwagę zachwytu pana prezydenta PZP Waldemara Kudły wyrażonego w recenzji pisma do niego nowego szefa kolejnej agencji skubiącej społeczeństwo i rolników.

http://zwiazek-pszczelarski.pl/kowr/

Pszczelarska prostytucja polega na tym, że nikt nie dziękuje za zasługi zachodzącemu słoneczku PSL-owskiej ARR. Udajemy, że jej nie było. Agencje się zmieniały, tylko J. Parszewski był i jest stały, a mi z tyłu czaszki brzmią nadal zachwyty prezydenta Sabata nad ARR i ministrem Sawickim.

Przedstawię swe myśli w tezach do dyskusji nad zastąpieniem kadrowej mądrości PSL w postaci ARR kadrową mądrością PiS w postaci KOWR. Wcześniej SLD za Leninem powtarzał: "kadry decydują o wszystkim"i PiS jakby to dziś przejął. Gdybym był ambicjonalnie niezrównoważonym megalomanem, powiesiłbym te 13 tez znanym wzorem protestanckim na bramie wejściowej w W-wie ul. Świętokrzyska 20.:

  1. demokratyczne państwo polskie preferuje w swej oficjalnej polityce rolnej własnościowe gospodarstwo rodzinne do 300 ha. W praktyce jest z tym różnie i tą deklarację można traktować z przymróżeniem oka. O gospodarstwie pasiecznym w tym kontekście się milczy.

  2. Generalnie z założenia europrodukcja rolna jest nierentowna, więc europaństwo wprowadziło dopłaty dla rolników, starając się takim ukrytym socjalem zapobiec wyludnianiu wsi i powstawaniu na przedmieściach europejskich miast slamsów i faweli

  3. Generalnie to się udało, ale nie na wszystkich odcinkach rolnictwa. W przypadku podobno gałęzi rolnictwa - pszczelarstwa, nastąpiło pomylenie członka z palcem.

  4. Wieś dzięki dotowanym opryskiwaczom i chemii się wypszczeliła, a na przedmieściach miast i na miejskich dachach (ale i w lasach państwowych skubiących z boku brukselkę) powstały przepszczelone fawele pszczelarskie będące rozmnażalnią chorób owadzich.

  5. Społeczeństwo naiwnie przekazało środowisko i krajobraz na własność indywidualną rolnikowi i dopłaca mu za intensywną produkcję taniej paszy dla ludzi. Dopłaca się do nieselektywnych (totalnych) środków ochrony roślin przed "szkodliwymi" owadami, w tym i przed pszczołami. Rolnik teraz skubie się po jądrach, czy z dopłat w celu intensyfikacji produkcji kupić kilka uli, czy wysokowydajny opryskiwacz. Państwo nie daje mu wyboru, wpuszczając na rynek bez cła mieszaniny miodopodobne lobbowane przez paru cwaniaków, marginalizujące krajowe zapylacze i apigeriatrię z jej rentami.

  6. Państwo, czyli my, dopłaca do patologii rolniczej i do trucia środowiska za cichą aprobatą klientów supermarketów szukających taniej paszy dla ludzi z podatków tych naiwniaków

  7. Rolnicy zachęcani przez państwo eurodopłatami korzystają ze swego prawa własności ponad miarę, http://www.capital.wroclaw.pl/Prawo/Przepisy-kodeksu-cywilnego/Artykuly-140-154-Tresc-i-wykonywanie-wlasnosci  trując bezkarnie w obliczu eupoprawa dla paru groszy środowisko i społeczeństwo . Finansuje to rolniczymi dopłatami z podatków eurojeleni europaństwo, lobbowane skutecznie przez globalne koncerny chemiczne, speców od uprawniania Boskiego Dzieła technologią GMO i importerów chińskiego pseudomiodu.

  8. Między państwo a pszczelarza wpieprzyła się w celu ich reprezentowania i ogłupiania pseudoorganizacja - łata związku zawodowego pszczelarzy, którego władza składa się z podszywających się pod pszczelarzy importerów miodu i biznesmenów. Władze tej organizacji na podstawie postkomunistycznej ustawy z 1982 roku są niekontrolowalne i nieusuwalne. Toleruje i hołubi się tam "Bolków".

  9. Władze "wiodącej " organizacji darmozjadów wykorzystują mechanizm dopłat, które się należą wszystkim pszczelarzom do dyscyplinowania i uzależniania swoich członków i do okradania niezrzeszonych.

  10. Świadoma część pszczelarzy nie chce utrzymywać tej postkomunistycznej pseudoorganizacji ze swych składek, więc jej władze chcąc trwać za wszelką cenę szukają pozastatutowych źródeł dochodu, najczęściej szantażując importerów i hipersprzedawców miodu z importu, albo wyłudzając wsparcie dotacjami rządu dzięki wpływowym działaczom będącej aktualnie u steru partii. Dzięki temu można sugerować głupiemu pszczelarzowi jaką partię ma on popierać. Jest to swego rodzaju prostytucja pszczelarska z biedy.

  11. Przeciętny polski pszczelarz jest głupi i można nim łatwo manipulować, co się dzieje. Jest to staruszek około 65 lat, bez wykształcenia pszczelarskiego, dorabiający sobie pszczołami do gównianej, niewaloryzowanej przez państwo renty lub emerytury. Państwo preferuje dopłaty do roboty nocnej w postaci autozachwytu nad skutkami Rodzina 500+. Pszczelarzem, podobnie jak grzybiarzem może być każdy. Dlaczego dzieci pszczelarzy nie muszą się uczyć? Też będą pszczelarzami!

  12. Testem intencji państwa czy pszczelarz jest rolnikiem, czy nie, jest jego jurgielowa pozycja w prawie do zakupu ziemi rolniczej pod pasiekę (o niewielkim areale). Na terenie miejskim i wiejskim. Pszczelarz nie mieści się w definicji rolnika RP i nie wiadomo dlaczego przez niektórych jest tak traktowany;

  13. Co zrobić, by sponsorowany eurorolnik nie mógł korzystać ze swego prawa własności środowiska i krajobrazy ponad miarę? Co zrobić, by jego prawa dysponowania krajobrazem ponad miarę nie przejmowały banki i komornicy, gdzie eurorolnik uzależnia się dzięki możliwościom stwarzanym przez naiwne eurodopłaty?.

Tezy te napisałem po kieliszku z okazji spudłowania ze strachu i zaskoczenia dziś o świcie jelenia byka z odległości około 5 m. Czytając ten tekst należy uwzględnić moje prawo do przejaskrawienia problemu i użycia skrótów myślowych w celu krótszego wyłuszczenia myśli. Na zakończenie życzę odchodzącym pracownikom ARR wysokich odpraw i wybaczam im grzechy, prosząc jednocześnie o wybaczenie mych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś był bez dopingu Twoich tez byłoby 5-6 ... i wtedy można by się było po trzeźwemu odnieść.  Do przełożenia, z Twojego polskiego na nasze, zawartego w tekście powyżej potrzebny /chyba?/ jakiś Falandysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Pszczelarska prostytucja polega na tym, że nikt nie dziękuje za zasługi zachodzącemu słoneczku PSL-owskiej ARR. Udajemy, że jej nie było. Agencje się zmieniały, tylko J. Parszewski był i jest stały, a mi z tyłu czaszki brzmią nadal zachwyty prezydenta Sabata nad ARR i ministrem Sawickim.

 

I tu się kolega myli. Osobiście brałem udział w wielu spotkaniach pszczelarskich, gdzie przedstawiciele ARR byli zapraszani jako honorowi goście, i trudno zliczyć ile tam otrzymywali podziękowań, i innych honorów jakimi byli obdarzani, w "podzięce" za obsługę programów, nazwijmy to, pomocowych. A przecież oni nie robili żadnej łaski. Zostali do tego zobowiązani decyzją swoich nadrzędnych i robili to jako pracę , za konkretne niemałe pensje , i to oni mieli obowiązek, wywiązywać się z tej pracy właściwie, a nie otrzymywać jeszcze jako nienależną premię, honory, odznaki medale organizacji, dla których tylko, mieli za zadanie przekazywać zgodnie z obowiązującymi zasadami powierzone im w tym celu środki. Czasem służalczość lokalnych działaczy, aż do przesady była taka , jakby oni te środki wydzielali z własnych pensji jako jałmużnę, bo tacy są dobrzy dla pszczelarzy, i trzeba im za to w ukłonach dziękować. Co im więc szkodziło przyjmować te "z głębi serca" płynące podziękowania, jako dodatkowy "bonus" za normalnie wykonywaną pracę zarobkową.  A że systemowo nie jest to właściwe, to pokazała kontrola NIK i jej wskazania po kontrolne, ale przede wszystkim odczucia większości pszczelarzy których te programy dotyczą. A co do podziękowań z racji zmiany nazwy z ARR na KOWR, to też nie wiadomo ile przy tej okazji wysokich odpraw , nagród i innych wyróżnień zbiorą? Nie wydaje mi się też , aby wszyscy urzędnicy ARR, skorzystali nagle z prawa do wcześniejszego odejścia na emeryturę. Wielu z nich na pewno spotkamy w KOWRze, kiedy przyjdzie nam teraz przed nimi się rozliczać.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mnie oceniać pracę i działalność ARR, jako że z nią nie miałem żadnych kontaktów. Są jednak pewne prawidłowości w działalności urzędników wszelkich szczebli  władzy. Urzędnik ma wykonywać polecenia mocodawców, urzędnik wie że jeżeli się wychyli i spaprze sprawę to dostanie po głowie, jeżeli w dobrą to i tak ordery zbierze jego przełożony. Mechanizm ugruntowany i... żadna władza go nie zmieni.

   To, że za przykładne wypełnianie obowiązków dostanie jakiś bonus - na cóż z pańskiego stołu czasem coś skapnie ot choćby order "Za zasługi dla obronności Ojczyzny".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z dysydenckiej strony PZP Piotra Krawczyka:

http://www.zwiazekpszczelarski.pl/kowr-zakonczyl-weryfikacja-wnioskow-o-refundacje?_mid=1E/k+ifJAkk=

10-go października odbyło się burzliwe posiedzenie zarządu PZP i komisji rewizyjnej. O tym w apimediach kompletna cisza. Takie standardy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem służalczość lokalnych działaczy, aż do przesady była taka , jakby oni te środki wydzielali z własnych pensji jako jałmużnę, bo tacy są dobrzy dla pszczelarzy, i trzeba im za to w ukłonach dziękować. Co im więc szkodziło przyjmować te "z głębi serca" płynące podziękowania, jako dodatkowy "bonus" za normalnie wykonywaną pracę zarobkową.

Pozdrawiam.

To jest pokłosie wymordowania przez Niemców i Rosjan naszych elit podczas II w. ś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry za przydługi post, ale krócej się nie da.

Zadumałem się czytając dokument:

http://www.arimr.gov.pl/zadania-przekazywane-z-agencji-rynku-rolnego/wsparcie-rynku-produktow-pszczelich.html?key=0

 Warunki udziału w mechanizmie Wsparcie rynku produktów pszczelich na lata 2017/2018 i 2018/2019 - otwórz

 

Proponuję chwilowo ograniczyć się do analizy szczęścia spływającego na pszczelarza w związku z refundowanym zakupem pszczół.

Po uważnej lekturze dokumentu ułożył mi się w głowie taki sposób funkcjonowania systemu w całej UE. Statystyczny podatnik niedarmozjad (podatnik nie korzystający z dopłat) niedobrowolnie przekazuje niemałą część swych dochodów jako podatek m in. na sponsorowanie rolnictwa, w tym pszczelarstwa. Statystyczny podatnik obchodzi gdzieś tam w połowie czerwca dzień swej wolności podatkowej, czyli suma jego podatków to +- połowa jego zarobku.

https://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/centrum-a-smitha-dzien-wolnosci-podatkowej,20,0,2331156.html

 (w średniowieczu 10% dla pana i 10% dla plebana, czyli gdzieś koniec marca) Z tego spora część idzie do UE, reszta zostaje w kraju w gestii urzędników. Podatnika darmozjada (beneficjenta) spotyka niebywałe szczęście, że część jego pieniążków wraca do niego z powrotem. Urzędnicy unijni i krajowi pobierają za obsługę tego szczęścia haracz w nieokreślonej wielkości, ale pewno gdzieś z 10% przemiału kasy i z tego nieźle żyją.

Aby uprościć sobie robotę przy obsłudze pszczelarzy (rolnicy zuchy się nie dają) urzędnicy znajdują sobie jeleni, którzy ich robotę wykonują za 3%. Jelenie, to podmioty mające osobowość prawną i działające w pszczelarstwie. Powiedzmy WZP, RZP i inne, w tym Polanka. W ten sposób urzędnikom pozostaje te cirka 7% za friko. Jelenie znajdują sobie podjeleni, którzy część ich roboty odwalają zupełnie za friko (zarządy kół pszczelarzy). W ten sposób jelenie otrzymują od urzędasów prawo i przywilej małej władzy pozwalającej im okradać niezrzeszonych pszczelarzy (im też pomoc się przecież należy, podobnie jak niezrzeszonym rolnikom) oraz szantażować członków podległych sobie kół pszczelarzy poprzez zastraszanie niezałatwieniem dopłat i przywiązaniem pszczelarza i koła do WZP na wzór średniowiecznego przywiązania chłopa do ziemi. Płatnik - urzędas postanowił, że jeleń, czyli podmiot uprawniony, nie może skubać beneficjenta końcowego w postaci np. wpłaty do WZP 10 złociszy od każdej "załatwionej" refundowanej matki. Jeleń jednak potrafi to skutecznie obejść. Przykładowo w WZP Poznań, gdy zabroniono skubania brukselki i zaczęło brakować kasy, zarząd zwołał nadzwyczajny zjazd i podniósł składki (ulowe). To pokazuje, ze dla urzędasa pszczelarz nie jest rolnikiem.

 

 

7.5.1  Cel podejmowanego działania

Celem działania "Zakup pszczół" jest:

  • odbudowa liczebności pogłowia pszczół w Polsce,
  • podniesienie wartości użytkowej pogłowia pszczół,
  • zwiększenie wydajności rodzin pszczelich,
  • zwiększenie liczby rodzin pszczelich,
  • zapewnienie zapylania roślin na jak największym obszarze.

 

System ten nie prowadzi do poprawy pogłowia i ilości pszczół w Polsce oraz innych krajach. Brakuje w nim "sprzężenia zwrotnego" w postaci analizy skutków i poniesionych kosztów. Nie ma żadnej korelacji pomiędzy ilością zrefundowanych odkładów, a ilością rodzin pszczelich. Dzięki refundacji odkładów oficjalnie handluje się warrozą i innymi chorobami.

Lekarz weterynarii wolnej praktyki wystawia zaświadczenie o stanie zdrowotnym pasieki na podstawie badania klinicznego rodzin pszczelich w pasiece. Badanie kliniczne powinno zostać wykonane w kierunku warrozy, nosemozy, zgnilca europejskiego, zgnilca amerykańskiego oraz choroby roztoczowej.

Stwierdzenie objawów klinicznych chorób pszczół, w szczególności: warrozy, nosemozy, zgnilca europejskiego, zgnilca amerykańskiego oraz choroby roztoczowej wyklucza pasiekę z produkcji matek, pakietów i odkładów na potrzeby KPWP.

Ten fragment dokumentu jest dla mnie ponurym żartem z powodu swej nierealności i naiwności.

 Nie ulega poprawie jakość materiału genetycznego matek, a matki produkowane masowo dla kasy są miernej jakości. Dzieje się tak dlatego, że system nie stara się wspierać finansowo spraw związanych z likwidowaniem przyczyn, a wali kasiorę na pudrowanie skutków. To droga donikąd i taka studnia jest w stanie pochłonąć i zmarnotrawić każde pieniądze. Wzorem komunistycznym system UE po bohatersku zwalcza problemy, których sam jest autorem. Programowe zero dopłat dla początkującego pszczelarza to bezsensowna inwestycja w geriatrię z całym szacunkiem dla seniorów. Kompletny brak koncepcji poprawy losu pszczół poprzez wyhamowanie przemian krajobrazowych powodowanych przez intensywne rolnictwo prowadzące do pustynnienia krajobrazu dla wszystkich owadów. Obszar wymagający zapylania systematycznie maleje. Brak jakiegokolwiek powiązania z programami Natura 2000, czy z dyrektywą ptasią. Przecież dyrektywa ptasia nie ma sensu, jeżeli truje się masowo owady będące pokarmem ptaków. To jakaś hipokryzja. Szyszko, korniki i dzięcioły. Pszczelarstwo ucieka ze wsi do miast na dachy, co jest niezgodne z celem refundacji dla rolników mającej zapobiegać z założenia powstawaniu w UE slamsów i faweli na przedmieściach miast poprzez zatrzymanie dopłatami ludności rolniczej na wsi. Nikt nie analizuje wosku pszczelego pod względem chemicznym, a naiwnym ciska się kit o jego sterylnej biologicznie czystości. Granty NCN na pszczelarstwo nie istnieją, lub są zabawne. Nie ma inicjatyw unormowania prawnego losu pszczelarza i pszczoły, dalej tkwimy w czasach galicyjskiego Wilusia i sabatopodobnych rzeczoznawców

sądowych, speców od siarkowania pszczół.

Ale ważne, że obowiązujący program został przekonsultowany w licznych organizacjach pszczelarzy, zapewne zaopiniowali go pszczelarze z Rady Dialogu Społecznego przy minrolu od ochrony wsi przed pszczołami. Politycy dołożyli pszczelarzowi na klatę bezcłowy kontyngent miodu chińskiego z Ukrainy (i zboża, by Ukrainiec miał za co strzelać do ruskiego) który zastępuje plan Marshalla i przysłowiową ustawę o zrównaniu pszczelarza i chłopa z ziemią. Całe szczęście w nieszczęściu, że pszczelarzami gołodupcami nie zainteresowały się banki, bo dotowany chłop odnosi dziś wszystkie swe dopłaty do banku, gdzie jest zadłużony po uszy i ucieka przed komornikiem dybiącym na pozornie jego traktor. Ale może doczekamy momentu, że i pszczelarz będzie musiał też wziąć kredyt na zakup pszczół, sprzętu itp.  

Tymczasem urzędasy z KOWR toną w dokumentach i plątają we własnych nogach. Jakoś nikt nie chce policzyć, że prostszą i skuteczniejszą formą pomocy pszczelarzowi byłaby zryczałtowana dopłata do produkcyjnej rodziny pszczelej i za zapylanie krajobrazu (na podobieństwo jednolitej płatności obszarowej JPO w rolnictwie). Mniej korupcjogenna, łatwiejsza do skontrolowania i mniej biurokratyczna. Czy taki wniosek może wypłynąć z kręgów władz organizacji pszczelarskich? Czy zrezygnują one dobrowolnie z tych 3% ochłapu i odrobinki władzy mu towarzyszącej, uzależniającej od nich zwykłych pszczelarzy? Czy zrezygnują oni dobrowolnie z ustalania list producentów refundowanych odkładów - swojaków, u których mogą wyłącznie ich nakazem zaopatrywać się członkowie danego WZP/RZP? Czy wreszcie bez dopłat organizacje te zachowają integralność?

Wątpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Niech ryczy z bólu ranny łoś,

Jeleń zdrów przebiegnie knieje.
KOWR nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne k...a dzieje".

 

---------------------------------------------------------

A poważnie - do naprawy tego co dziś mamy w pszczelarstwie,

a co jest tak powszechnie słusznie krytykowane,

nie są nam potrzebne ani ARR-y, ani KOWR-y,

ale organizacja świadomych pszczelarzy zrzeszonych w celu rozwiązywania problemów pszczelarskich,

a nie w celu korzystania z tzw. "programów pomocowych".

 

----------------------------------------------------------------------

(Jak ten ranny łoś buczę o tym od dawna na forum, ale jelenie tego nie rozumieją,

boją się odejść od paśnika i tylko ryczą, że jest coraz gorzej )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie dopłata du ula to koniec pszczelarstwa. A wiesz dlaczego? W okolicy włącznie ze mną pszczelarze maja po kilkanaście , kilkadziesiąt uli - bo to jest racjonalna ilość przy której "zarobisz" . Przy większej liczbie rodzin i przepszczlonym terenie nie będziesz miał miodu, lub przy większej ilości zebranego miodu nie sprzedasz całości w detalu. Więc każdy pszczelarz nie przesadza i dostosowuje ilość rodzin do swoich i terenu możliwości.

Co się stanie jak wprowadzą medialne 300+ do ula? Każdy umiejący liczyć postawi przy domu kołchoz 80 rodzin x 300 = 24.000 można żyć? można.

W efekcie zero miodu dla konsumentów. Kołchoz sam sie nie wyżywi i będzie dokarmiany cukrem, normalny pszczelarz też miodu nie pozyska bo tereny będą mega przepszczelone. Zgnilce i warroza otworzy swoje żniwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To Kamilu, Czarg, zaproponujcie Salomonowe rozwiazanie. Na opisaną sytuację przez Kamila mam rozwiązanie. W miarę jak się dyskusja będzie rozwijać to postaram się opisać moje rozwiązanie na sytuację opisaną powyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To co napisał Kamil, to realne zagrożenie.

 

 

A niezupełnie realne. To tylko jeden z możliwych scenariuszy, który dość łatwo jest zmarginalizować. Wystarczy zbilansować te dwa czynniki:
  1. Pomoc pszczelarzowi jest potrzebna. Pomoc nie na to, by producenci okołopszczelarscy mieli się lepiej, ale na to, by pszczelarz mniej odczuł pogarszające się warunki pszczelarzenia. By, generalnie rzecz ujmując, nie rzucał pszczelarstwa jako całkowicie nieopłacalnego zajęcia, którym się ono powoli staje. Sami wiemy, że realnie zawodowa pasieka to już raczej nie może być te 150 rodzin. Ochłap nikogo nie zmobilizuje, pomoc musi być realna.
  2. Pomoc to nie ma być dotacja na utrzymanie rodzin pszczelich, pokrywająca komplet kosztów jej utrzymania - to ma być wsparcie. Gdzieś właśnie widzę te 300+ jako pewną granicę. W niektórych miejscach może to już wywołać problemy, w innych jedynie zmniejszyć deficyt zapylania. Połowa z tej sumy to już jednak realna pomoc dla każdego pszczelarza i raczej słaby impuls dla "Kamilowych" kołchozów.
Poparzcie zresztą - jak się ma obecne 20 mln zł do nawet 150 zł na rodzinę pomocy każdemu pszczelarzowi. Dodajmy - rodzinę produkcyjną, wynikającą z bilansu liczby zazimowanych i przezimowanych - nie taką, którą ministerstwo chwali się na wszystkie strony.
 
Wystarczy raz przeprowadzić te kalkulacje i okresowo je korygować. Koszty obsługi (przewalania pieniędzy na walkę z problemem, który wywołało się samemu) będą zdecydowanie mniejsze a efekty - zdecydowanie lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że ktoś ma fantazję/marzenie 300zł do rodziny pszczelej. Milion rodzin (?) x 300= 300 milionów. 

Bardziej zorientowani w temacie zapewne wiedzą ile wynosi dopłata do ula w krajach gdzie taki system jakoś działa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

300 zł to suma rzucona ostatnio w mediach. 80 rodzin bo to liczba do której jesteś amatorem nie rejestrujesz specjalnego działu itp. To chyba zrozumiałe, więc nie pisz dyrdymałów milion x 300.

W normalnych krajach na zachodzie żyją normalni ludzie bez problemów jakie sa u nas z pracą i nędzną płacą i nikt na siłę nie zajmuje się pszczelarstwem by wyżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rolnik w miejscowości X ma Y hektarów i bierze na nie dopłaty. Zgodnie z naukowymi zaleceniami na jego Y ha powinno przypadać Z rodzin produkcyjnych, które rolnik ma utrzymywać sam, lub zlecić to pszczelarzowi (umowa o zapylaniu gospodarstwa). To powinien być warunek konieczny do uzyskania przez rolnika dopłat rolniczych. Z tego postaje pewna suma na pszczelarstwo powiedzmy w gminie, zależna od jej areału i obowiązująca do zapylanego hektara w całej Polsce. W ten sposób powstaje w tej gminie realny rynek zapotrzebowania na usługę pszczelarza, a z sumy na dopłaty wyliczonej na pszczelarstwo dla danej gminy - dopłata do rodziny pszczelej w tej gminie (Ateno, nie ma to nic wspólnego z programami Rodzina 500, czy 300+). Taki system sam by się regulował finansowo pod względem niedopszczelenia i przepszczelenia. Wymuszał by również racjonalne wykorzystywanie opryskiwacza przez rolnika. System wyplułby niezarejestrowane pasieki i pszczelarzy flejtuchów, rozmnażaczy chorób. Mógłby nad nim zapanować jeden znudzony dłubaniem w nosie urzędas w gminie. Tak pod względem planowania, jak i realnej kontroli.

Dla pozostałych pszczelarzy miejskich i amatorów - entuzjastów hodowli owadów brak dopłat , podobnie jak dopłat rolniczych nie otrzymują działkowcy. Do tego limit posiadania rodzin produkcyjnych. Powiedzmy 5. Chyba, że miejski pszczelarz ma umowę z rolnikiem , nawet w innej gminie. Wtedy łapie się na realnie wyliczone dopłaty.

Tak mi się przynajmniej wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...