Skocz do zawartości
jjb

A tymczasem w przyrodzie...

Rekomendowane odpowiedzi

Susza pod Krakowem. Urwały się pożytki. Pszczoły noszą pyłek, coś tam nektaru rano. Ale bidę widać po osach i szerszeniach. Zniszczyły mi co prawda rodzinkę w uliku weselnym z matka czerwiącą, ale rodzinka była słaba a przed ulikiem leżały dwa szerszenie - mikre, trochę os, a wszystko takie wychudzone. Coś takiego obserwowałem w sierpniu, ale nie początkiem lipca, więc przegapiłem.

 

Zwykle o tej porze był jakiś pożytek na podmokłych łąkach, ale przez trzy lata totalne spustoszenie wśród roślin poczyniły ślimaki nagie. Był tu np. łan wierzbówki kiprzycy, która zaczynała kwitnąć o tej porze w suchszej części, została zżarta.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystawiam pułapki, następny ulik z matką unasienioną mi zniszczyły. Widzę, że uliki z matkami kaukaskimi bronią się skuteczniej. Codziennie dwa trzy szerszenie leżą przed ulikiem.

Oglądałem dzisiaj dokładnie, czy to na pewno szerszeń europejski, ale tak.

Nie wiem, czy wystawiać im gdzieś pasztetową, czy pułapki. Na razie pułapki z piwem wystawiłem, bo na pasztecie błyskawicznie składają jajka muchy plujki i żeruje stado os.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mojej pasieczce mimo usilnych starań nie mogę znaleźć warrozy. Ani na dennicach, ani na czerwiu trutowym. Mam sygnały z kilku pasiek o podobnym zjawisku. Zastanawiam się, czy latoś nie pomogła pszczołom wiosna na dwa tempa.

 Tempo 1:

Pszczoły nanosiły do uli nektaru i pyłku z iwy. Mamusia się rozczerwiła, a warroza z ochotą wskoczyła w komplecie w zasklepiający się pierwszy czerw.

Tempo 2.

Wróciła zima, pszczoły poszły w kłąb i czerw z warrozą się przechłodził. To cios dla pszczół, ale tragedia dla warrozy. Pszczoły pomału odbudowały się, warroza nie.

 

Tak jakby natura sama zrobiła to, co robią Czesi pędzlując na przedwiośniu pierwszy zasklepiony czerw chemią.

Chciałoby  się pomarzyć, że może być inna przyczyna. Według prawa nie pamiętam już kogo nowozasiedlony gatunek (pasożyta też) zwiększa swą populację do osiągnięcia pewnego punktu nasycenia środowiska. Po osiągnięciu tego punktu ustala się równowaga w układzie pasożyt - żywiciel i populacja się stabilizuje. Może też być inna przyczyna (dla myślących pozytywnie). Warrozę zaatakował jakiś drobnoustrój lub wirus i jej liczebność drastycznie spadła. Podobnie jak nie wiadomo dlaczego Polska w latach 90-tych ub. wieku odzajęczyła się i odpiżmakowała. Chciałoby się mieć rację i sobie chociaż pomarzyć, że warroza doczekała się swej hiszpanki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas pokaże.Od 10 kwietnia do maja matki praktycznie nie czerwiły co mogło spowodować upadek 99% warrozy z uli. Za 3 lata się okaże czy varoa stanie się jeszcze silniejsza czy stanie się równowaga  :rolleyes:  i nastaną złote czasy dla polskiego pszczelarstwa . :lol:  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam takie sytuacje że jakiś patogen po paru latach swojej szkodliwości "znika". Dotyczy to jednak owadów. Z warrozą było inaczej, "szła" ze wschodu na zachód chyba ze 20 lat i ...została.  Czy to możliwe by nastąpiło załamanie / raczej wątpię/ choćby z tego powodu że czynniki biologiczne / bakterie(?) wirusy(?) priony(?) grzyby(?) musiałyby się jakoś przemieszczać.

  Warroza to nie zając który ma "kontakty" na dużym obszarze, pośrednich nosicieli itp. Potrzeba większej ilości doniesień potwierdzających aby / w tym temacie/ zapanował optymizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WIelu pszczelarzy w rozmowach telefonicznych podaje takie obserwacje w każdym z sezonów następujących po dużych zimowych upadkach. Też trudno mi powiedzieć czy to stały trend, ale sam to obserwuję i także słyszę od innych, że po trudnej zimie następuje czas oddechu od patogenów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pszczoły właściwie prowadzone przez cały sezon poprzedzający zimę nie mają żadnych problemów z dożyciem do wiosny i pierwszych pożytków.

 

o jakiej trudnej zimie mówicie

 

- zima z 2005 na 2006   od listopada do kwietnia mrozy i śniegu pół metra (uli na pasiekach nie było widać z pod śniegu ) , a sezon 2006 rekordowy

- osiem lat wstecz 15 października pół metra śniegu  i pszczoły przeżyły w dobrej kondycji

 

w przyrodzie nic nie jest pewne - na wszystko trzeba być przygotowanym

 

 

przykład

 

 

moja pasieka ( zimowane ok. 300 rodzin) przeszła przez zimę w całości na dodatek  w styczniu była nękana przez dzięcioły,  a pasieki sąsiednie w kilku przypadkach straciły 100% pszczół - ale ci pszczelarze w sezonie chwalili się ile zebrali miodu, a ja w tym czasie wydałem kilka tysięcy na dokarmianie pszczół.

 

nie pytamy ile pszczoły zrobią dla nas ale ile my możemy zrobić dla pszczół

 

a co do warrozy też nie widzę - ale już były takie sezony, że nie było widać a na jesieni się sypało sporo   -   obserwacja i czujność

 

 

nie zawsze trzeba robić po kilka odkładów z rodziny

nie zawsze trzeba odbierać wszystko co przyniosły do ula

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

 

nie zawsze trzeba robić po kilka odkładów z rodziny

nie zawsze trzeba odbierać wszystko co przyniosły do ula

Amen.

To nie ciężka zima tylko pazerny pszczelarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co do warrozy też nie widzę - ale już były takie sezony, że nie było widać a na jesieni się sypało sporo   -   obserwacja i czujność

 

Jeszcze to uważam że należy podkreślić .

Określenie "trudna zima " pewnie dotyczy zwiększonego upadków rodzin -wiadomo szkodnik idzie do grobu z żywicielem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trafił mi się ciekawy przypadek "pszczelarza"

koło 20.07 dzwoni do mnie z pod bramy do mojego domu starszy pan chcący kupić matkę,  ale że ja nie sprzedaję matek to chciał kupić ramko z czerwiem to sobie odciągnie matkę

 

ja zdziwiony bo to już koniec lipca, trutni ubywa w ulach a ten chce mateczniki odciągać

 

no i najlepsze gość był z Warszawy tj. ponad 300 km ode mnie 

 

nawet nie zapytał jaką mam pszczołę w ulach

 

a na wiosnę mówią że była ciężka zima

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ładny deszcz koło Krakowa. Równo, bez wiatru. U mnie ponad 30 l na metr kwadratowy w ciągu doby. Na tak wysuszoną glebę to skarb.  Powysiewałem trochę nasionek, m.in. stulisza miotłowego, ale dopiero po tym deszczu jest szansa na to, że coś wykiełkuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w zachodniopomorskim rzepaki nie skoszone, kombajny nie mogą wjechać w pole bo się topią. Sąsiad w piątek podjął próbę koszenia pszenicy, ale wilgotność nasion wynosiła 23% a nie powinna przekraczać 14 i zrezygnował. Widzę zboża wyrastające z kłosów. Jeden z rolników w sąsiedztwie mojej pasieki 8 h pszenicy przejechał talerzówką. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w zachodniopomorskim rzepaki nie skoszone, kombajny nie mogą wjechać w pole bo się topią. Sąsiad w piątek podjął próbę koszenia pszenicy, ale wilgotność nasion wynosiła 23% a nie powinna przekraczać 14 i zrezygnował. Widzę zboża wyrastające z kłosów. Jeden z rolników w sąsiedztwie mojej pasieki 8 h pszenicy przejechał talerzówką. 

Bardzo różnie było w różnych regionach. U mnie susza i upały, żółta trawa i praktycznie brak nektarowania. W moich rodzinnych stronach koło Dynowa dwa dni bez deszczu było rzadkością.

Pewnie też różnie z miodem. Teraz po opadach deszczu nadal nektaruje nawłoć, rdestowiec, więc pszczoły noszą sporo nektaru i pyłku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

próbę koszenia pszenicy, ale wilgotność nasion wynosiła 23% a nie powinna przekraczać 14 i zrezygnował

Nie wprowadzaj ludzi w błąd. Aż się uśmiałem jak przeczytałem "nie powinna przekraczać 14"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Bo słyszał dzwon ale nie wie gdzie on. 14 % to max . do przechowywania. Jakby tak każdy czekał nigdy by pewnie nie skosił. Kosi się jak się da . Zboże dojrzałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Baru to żadna tajemna wiedza. Każdy rolnik zajmujący się uprawą zbóż zna parametry skupu. Książkowo suszy się do 14,5% a skupuje do 21%. W wyjątkowo mokre lat jak obecne zarząd skupu może zadecydować, że skupuje się do 23%.

Dlatego uśmiałem się z pisania bzdur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno tak nie miałem, astry oskubane z pyłku dokumentnie. Przez te deszcze pszczoły siedziały w ulach, wyjadły zapasy pyłku, teraz uzupełniają zapasy na potęgę. Jeżeli tylko pogoda pozwala. Dobrze, że po jarach kwitnie jeszcze nawłoć, kwitnie też rdest sachaliński, ale nie wiem, czy zbierają z niego pyłek. Ostatni rzut gorczycy kwitnie od paru dni oraz gryki, ale ona o tej porze nie wydaje się interesująca dla owadów.

Tak czy owak przy słoneczku złoto na wylotkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pięknie zakwitły ałycze. Mnóstwo pszczół na nich siedzi. W ogrodzie słychać ałyczę z daleka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszędzie biało jak na Giewoncie :-)

Dzisiaj zerknąłem do uli i mnóstwo nakropu na ramkach, trzeba kontrolować bo mocno zalewaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj podtruli mi pszczółki, przed wlotkami dywanik, ;_(( 

Część wyniosły, reszta po całej pasiece dogorywa, a ile w polu ??.

Pierddddni sadownicy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele osób twierdzi, że na swoich drzewach owocowych praktycznie nie widzą pszczół. Ale na pewno pszczoły są w zasięgu lotu, tylko wszystko kwitnie na kupę i mają pod nosem pożytek. Teraz jabłonie, grusze, mniszek... zaczyna rzepak. U mnie na jabłoniach głośno, na mniszku widziałem jedną pszczołę... ogólnie mam wrażenie, że mniszek przypalony słońcem, jakoś moich pszczół nie kusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mniszek nektaruje powyżej 20st C. U mnie rok temu pszczoły zamiast rzepaku, wybierały jabłonie i mniszek. Na rzepak poleciały dopiero jak pozostałe pożytki przekwitły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwitną kasztanowce i robinie. Gleba błaga o deszcz.  Nie podoba mi się ten galop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...