Skocz do zawartości
jokaz

Znowu muszę przenieś pasiekę!!!

130 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, kolega Prezes pomoże mi ze wstawieniem wykresu

Ateno, jakieś porozumienie jest na wstawianie pasiek do lasu. Lasy Państwowe -PZP

Dzięki Robinie za przemyślenia.

Pozdrawiam

No i zagwozdka. Czy jest, jaka jest jego treść, kogo dotyczy: wszystkich pszczelarzy czy tylko członków PZP. Jest jakiś punkt zaczepienia o którym, jak sądzę wie niewielu. Kogo to interesuje niech drąży temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i zagwozdka. Czy jest, jaka jest jego treść, kogo dotyczy: wszystkich pszczelarzy czy tylko członków PZP. Jest jakiś punkt zaczepienia o którym, jak sądzę wie niewielu. Kogo to interesuje niech drąży temat.

 

To nie jest porozumienie między organizacjami, to obowiązek służb leśnych by współpracować z pszczelarzami. Dodam, że wypracowanie tego tematu to dla mnie wielka zasługa PZP dla pszczelarstwa. Piszę to zupełnie poważnie, bez cienia sarkazmu. A co do drążenia, myślę że jeśli ktokolwiek ma taką potrzebę, może udać się do nadleśnictwa i zasięgnąć języka. Sprawdźcie to.

 

P.S. Wykres, który jokaz chciał pokazać, jest już w jego poście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prezesie
Chyba w praniu nie jest tak słodko.
Leśnicy jakby ostatnio skręcili w stronę skubania brukselki z bartnikami. Jest w tym dla pszczelarza pewien nietakt, by podwozić pasieki pod barcie.
Bartnicy nie wiedzieć czemu niezbyt dobrze myślą o pszczelarzach. Pszczelarze często uważają bartników za roznosicieli chorób pszczelich.

http://bartnictwo.m-sto.org/.

Leśnikom tak naprawdę pszczoły w monokulturze wiatropylnej sosny są niepotrzebne, choć trzeba przyznać, że po pożarach i brudnicy mniszce zaczęli urozmaicać drzewostan. Ale niezbyt cenią wierzby, lipy, klony, akacje, czy inne owadopylne. Te ostatnie wręcz tępią.
Ostatnio stwierdzono u dzikow na Łotwie przeciwciała afrykańskiego pomoru świń. Niestety warroza to choroba pasożytnicza i nie można liczyc na podobne samooczyszczenie się populacji pszczół. Ale w przyrodzie działa taki mechanizm, że należy spodziewać się zaatakowania niepohamowanego wzrostu populacji roztoczy jakąś ich epidemią. To jedyna szansa dla barci.Na dzień dzisiejszy rodzina pszczela bez opieki nie ma prawa przeżyć czterech lat.
A może żeby się lepiej rozumieć, w Polance założyć sekcję bartników lub odwrotnie (jakby się obrazili)? To byłby jednocześnie test dopuszczenia innych do brukselki.

Chociaż u nich też nie można skubać na barć, a tylko ogólnie, na problem (działacza).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prezesie

Chyba w praniu nie jest tak słodko.

Leśnicy jakby ostatnio skręcili w stronę skubania brukselki z bartnikami. Jest w tym dla pszczelarza pewien nietakt, by podwozić pasieki pod barcie.

Bartnicy nie wiedzieć czemu niezbyt dobrze myślą o pszczelarzach. Pszczelarze często uważają bartników za roznosicieli chorób pszczelich.

http://bartnictwo.m-sto.org/.

Leśnikom tak naprawdę pszczoły w monokulturze wiatropylnej sosny są niepotrzebne, choć trzeba przyznać, że po pożarach i brudnicy mniszce zaczęli urozmaicać drzewostan. Ale niezbyt cenią wierzby, lipy, klony, akacje, czy inne owadopylne. Te ostatnie wręcz tępią.

Ostatnio stwierdzono u dzikow na Łotwie przeciwciała afrykańskiego pomoru świń. Niestety warroza to choroba pasożytnicza i nie można liczyc na podobne samooczyszczenie się populacji pszczół. Ale w przyrodzie działa taki mechanizm, że należy spodziewać się zaatakowania niepohamowanego wzrostu populacji roztoczy jakąś ich epidemią. To jedyna szansa dla barci.Na dzień dzisiejszy rodzina pszczela bez opieki nie ma prawa przeżyć czterech lat.

A może żeby się lepiej rozumieć, w Polance założyć sekcję bartników lub odwrotnie (jakby się obrazili)? To byłby jednocześnie test dopuszczenia innych do brukselki.

Chociaż u nich też nie można skubać na barć, a tylko ogólnie, na problem (działacza).

 

 Teoretycznie jasne a praktycznie ... sądzę że nie całkiem. Może opublikować treść owego porozumienia i niech go każdy oceni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jak wynika z mojego wykresu ponad połowa pszczelarzy nie może czuć się pewnie. I nie ważne czy ma akt własności czy dzierżawi pole pod pasiekę. Zawsze jakieś zagrożenie jest. W tym roku akurat mnie spotkało że dostałem wypowiedzenie. A ilu jest pszczelarzy którzy muszą opuszczać pasieczyska bo komuś się tak widzi. Co roku słyszy się jak jakiś pszczelarz ma kłopoty sądowe.

 

To także może dotyczyć Ciebie.

 

Ps. Ateno myślę że nikt z Polance nie będzie miał takiego podpisanego porozumienia. Trzeba by prosić P.Z .P o odpis. A i nie wiem czy otrzymasz bo to bardzo dziwny związek. I nie wszystko jest czytelne. Gdyby było czytelne to Robin nie miał by tu tylu postów. Pewnie miał by temat np.,, Jak opiekować się pszczołami w piecu ulach,,d

 

Nieprawdaż?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny kolego. Przyznać trzeba, że temat podjęty przez kolegę jest bardzo istotny i jak się okazuje, dotyczy naprawdę dużego odsetku pszczelarzy, zwłaszcza tych którzy mieszkając w większych miastach, nie mają własnej ziemi, a chcąc zajmować się pszczołami muszą pasiekę ustawiać na gruntach cudzych i w jakiś sposób regulować podstawę prawną tego ustawienia.  Dotychczasowa dyskusja pokazuje, jak ważny jest to temat, ale obawiam się czy można go rozwiązać jakimś jednolicie brzmiącym zarządzeniem.

Zycie pokazuje , że większość tego typu spraw ma charakter indywidualny, który powinien być rozpatrywany w danym miejscu i w konkretnych okolicznościach. Duże znaczenie w poszukaniu dobrego rozwiązania , ma też odpowiednie nastawienie do tematu pszczół, ludzi, którzy z racji pełnionego Urzędu, muszą podejmować w takich sprawach decyzje.

Im więcej wiedzą o pszczołach i ich znaczeniu te osoby, tym łatwiej dojść do porozumienia, o znaleźć zadowalające rozwiązanie.

W tym miejscu muszę podać przykład bardzo dobrej w takich sprawach współpracy, pomiędzy pszczelarzami a dyrekcjami lasów na ziemi sądeckiej.

Tak się składa, że zgłaszają się często do mnie pszczelarze z różnych stron kraju, aby pomóc im w znalezieniu miejsca aby mogli postawić pasiekę na pożytek spadziowy.

Kiedy zorientuję się, że potencjalny chętny do takiej wędrówki, zna specyfikę tego pożytku, i nie będzie miał pretensji za pomoc w poszukaniu miejsca , gdyby przypadkiem pożytek nie wystąpił, i poniósł z tego powodu straty, zawsze kieruję takich do wybranego Nadleśnictwa, gdyż tam należy rozpocząć procedurę postawienia pszczół na terenie lasów im podległych.  I z ręką na sercu, muszę powiedzieć, że jeszcze nie zdarzyło się , aby nadleśnictwo odmówiło pszczelarzowi takiej prośby.

Uczciwie muszę powiedzieć , że jak myślę, dzieje się tak nie tylko dlatego, że mają oni taki przepis. W dużej części, są takie efekty, że większość nadleśniczych, leśniczych , czy innych ludzi związanych zawodowo z gospodarką leśną, to na naszym terenie, ludzie mający też własne pasieki. Znają problemy tych którzy chcą przyjechać, wiedzą jak w szczegółach wygląda specyfika tego pożytku, i dzięki temu wiedzą , jak należy traktować takiego potencjalnego pszczelarza. 

Można i należy czynić wszystko, aby sprawy te ująć w jakieś ramy prawne. Są one potrzebne i mogą być pomocne. Nic jednak nie zastąpi życzliwości i chęci pomocy wynikającej ze znajomości tematu pszczelarskiego i korzyści jakie pszczoły dają nie tylko pszczelarzowi ale także tym, którzy je nieraz zwalczają.

Dlatego też, Koło pszczelarskie na terenie swojego działania, powinno dbać aby o pszczołach było głośno i dobrze mówione, aby wykorzystać przeróżnego typu spotkania lokalne, gdzie jest możliwość zaakcentowania tematu, być wszędzie obecnym i poprzez stałą działalność propagatorską docierać do jak największej części społeczeństwa, w tym także do ludzi które w tych , interesujących nas sprawach , z racji pełnionych przez nich funkcji, będą czasem podejmować , bardzo ważne dla nas decyzje.

Temat można by jeszcze rozwijać, mam jednak nadzieję , że jakąś podpowiedzią może być to co napisałem. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No- żeby musiec pięć razy przenosić pasiekę.To bardzo przykre.

Czy w lasach się pomieśćimy z pszczołami.?Czy stale będą nas tam chcięc.?Czy pszczoły będą tam bezpieczne.?

A lepiej nie będzie-tylko jeszcze gożej dla pszczół i pszczelarzy.

Co zatem zrobić aby pomóc koledze jokaz.?

Myślę że trzeba aby zarząd Polanki wystąpił bezpośrednio do władz miasta Wałbrzycha o pomoc w lokalizacji pasieki dla kolegi jokaz tak aby nie było szustych przenosin.Gdyby to nie przyniosło efektu nagłośnić sprawę w lokalnej prasie ,czy lokalnych rozgłośniach.W ostatecznośći jako członkowie możemy wysyłać gmaile popierające kolegę jokaza pod wskazany adres przez Polankę.

Już nie można odpuszczać-bo nie będziem mieli gdzie schować naszych pszczół.

Mamy ciekawy przykład budowy choteli dla dzikich zapylaczy-może z nimi zacząć współpracę w kierunku zagospodarowania przestrzennego gmin,powiatów-aby w planach były już miejsca dla pasiek np.co  1kilometr.

Teraz na tą chwilę obecną pomoc prawną dla pszczelarzy w sądach aby to osoby którym przeskadza sąsiędztwo pszczół były obciążane kosztami przenosin pasiek.

Pozdrawiam

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozsądna jest tylko droga edukacji i wpływania na świadomość otoczenia. Radykalizacja postawy pszczelarzy, jak pokazuje praktyka, prowadzi do wandalizmu, celowych wytuć pasiek i ich podpaleń. Rozsądne rozwiązanie sprawy działek dzierżawionych pod pasieki w miastach na szczeblu administracji (za symboliczną złotówkę) nie rozwiąże problemu, albowiem w terenie z celowo rozmieszczoną siecią takich działek trzeba by wprowadzić zakaz pszczelarzenia na działkach prywatnych, dachach itp. Swoją drogą to ciekawe, w ilu przypadkach ludzie którym udało się z sąsiedztwa wysiudać pasiekę, po jakims czasie założyli tam swoją. Rozwiązanie problemu powinna zaproponować jedna duża silna organizacja krajowa pszczelarzy mająca autorytet wśród swoich członków, a nie tylko w ministerstwie rolnictwa. Dziki chów pszczół powinien być zakazany, tak jak dziś zakazany jest dziki połów ryb wędką. Powinna obowiązywać "karta pszczelarza/bartnika" (egzamin) gwarantująca minimum wykształcenia potrzebnego do chowu pszczół w miastach, na polach i w lasach komunalnych (być może i państwowych). Takie uregulowania powinny dotyczyć pszczelarzy - amatorów.
Na wzór Polskiego Związku Wędkarskiego (pozytywy, bo u nich negatywów też dużo).
Pszczelarz na tak dzierżawionej działce powinien mieć gwarancje, w tym prawne (np. radosna walka radnych z komarami), pod warunkiem że dba o pszczoły. To powinna okresowo kontrolować kompetentna komisja.
Ten proces możnaby rozpocząć na najbliższym nadzwyczajnym zjeździe statutowym PZP, ale do tego daleka droga. Na dzień dzisiejszy im w pszczelarstwie mętniejsza woda, tym więcej jest do złowienia w niej złotych rybek przez dozywotnich bonzów. PZP powinien wyprowadzić sztandar, powinna zostać powołana nowa organizacja na nowych zasadach, bo jak pokazuje nauka, żadna organizacja nie jest w stanie zreformować się od wewnątrz swoimi siłami. Organizacją powinien kierować amator, a nie zawodowiec - technik pszczelarz, dorabiający sobie w branży produkcji dotowanych uli i prywatnego importu leków, zbratany z importerami miodu. Konflikt interesów.
Z drugiej beczki - jest wiele zakładów pracy i innych firm mających na swym terenie doskonałe warunki dla prowadzenia pasieki. Na dzień dzisiejszy dyrekcje i własciciele nie są absolutnie tym zainteresowani, bo nic z tego oprócz problemów nie mają. Tytaj przydałyby się zmiany prawne, powiedzmy na początek - wyłączenia terenu pasieki z podatku gruntowego. W Poznaniu jest wiele takich miejsc, przykładowo pas starych fortów otaczających stare miasto i do tego obficie porośniętych akacjami.
Zawodowcy powinni założyć związek zawodowy i tam walczyć o swoje sprawy. Tu biorę poważnie pod uwagę fakt wprowadzenia zakazu dla amatorów wędrówki z pszczolami na tereny zarezerwowane dla zawodowców. Coś za coś.
Oczywiście potrzebna będzie precyzyjna definicja amatora i profesjonalisty.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, leśny łucznik bardziej mi się kojarzy z umiłowaniem wolności niż z regulowaniem każdej aktywności przez przepisy prawa. Z pierwszymi zdaniami zgadzam się absolutnie. Dalej... polemizowałbym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, leśny łucznik bardziej mi się kojarzy z umiłowaniem wolności niż z regulowaniem każdej aktywności przez przepisy prawa. Z pierwszymi zdaniami zgadzam się absolutnie. Dalej... polemizowałbym.

  Dobrze, że rozpoczęła się dyskusja na ten temat bo to jeden z ważniejszych problemów pszczelarstwa. Z wieloma postulatami robina się zgadzam, część jest dyskusyjnych. Ważna żeby dyskusja była wielowątkowa i można było wyciągnąć konstruktywne wnioski które zebrane mogłyby stanowić postulaty do władz i instytucji które mogą mieć wpływ na ten  temat. Tu nie można mówić tylko o min. rolnictwa. Nie we wszystkim jest władne, tu trzeba widzieć władze branżowe i samorządowe od których może dużo zależeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Dobrze, że rozpoczęła się dyskusja na ten temat bo to jeden z ważniejszych problemów pszczelarstwa. Z wieloma postulatami robina się zgadzam, część jest dyskusyjnych. Ważna żeby dyskusja była wielowątkowa i można było wyciągnąć konstruktywne wnioski które zebrane mogłyby stanowić postulaty do władz i instytucji które mogą mieć wpływ na ten  temat. Tu nie można mówić tylko o min. rolnictwa. Nie we wszystkim jest władne, tu trzeba widzieć władze branżowe i samorządowe od których może dużo zależeć.

 

Krótko, bo czeka na mnie niezły szampan i profesorskie towarzystwo.

Postulaty już były i konstruktywne wnioski po Marszu Pszczelarzy też..., że o Dezyderacie...nie wspomnę.

 

Macie gotowca.

 

O ile doczekamy się ustawy o pszczelarstwie będziemy mieli po problemie i nie tylko tym.

Zawsze optymistka tym razem jednak muszę się napić aby uwierzyć , że coś się zmieni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalkulacja dla Poznania po jednym Leszku Chmielewskim:

W Poznaniu w dwóch kołach jest zrzeszonych około 150 pszczelarzy, z czego pasieki w granicach miasta ma około 100 pszczelarzy. Poznań ma 262 km kw. Na jednego pszczelarza przypada zatem 2,62 km kw. Ten areał w warunkach miejskich może być pastwiskiem dla powiedzmy 5-10 rodzin pszczelich. Gdyby przeznaczyć na pasieczysko placyk o powierzchni 10 x 20 m, to 100 takich pasieczysk zajęłoby sumarycznie 2 ha. Właściciel działki, na której byłoby wydzielone pasieczysko mógłby być zwolniony z podatku gruntowego za te 200 m kw. Za ten areał mógłby zapłacić podatek rolny pszczelarz - dzierżawca.Ostatecznie ponoć jest w tym sensie poprzez Władysława Serafina i Janinę Kozak rolnikiem, a żony pszczelarzy (pszczelarki) mogłyby (mogą już dziś) założyć miejskie koło gospodyń wiejskich. . Miasto straciłoby różnicę między podatkami gruntowym i rolnym za powierzchnię 2 ha. To niewielki koszt racjonalnego rozwiązania problemu zapylania środowiska. Można go swobodnie odrobić jednym fotoradarem lub parkomatem. Przy organizacji sieci takich pasieczysk możnaby uwzględnić już istniejące pasieki oczywiście likwidując lokalne przepszczelenia. Poza tak skonstruowana siecią pasieczysk mógłby obowiązywać zakaz pszczelarzenia w granicach miasta. To jest tylko propozycja, racjonalne napszczelenie terenów miejskich mogliby określić specjaliści. Wtedy możnaby zapanować nad prawdziwymi statystykami pszczelarskimi. Standardowe pasieczysko (jego dzierżawca) miałoby swoje prawa i obowiązki i byłoby w sposób znormalizowany oznakowane i ogrodzone, oraz okresowo kontrolowane.

Myślę, że to mogłoby być zalegalizowaniem istniejącego dziś bałaganu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalkulacja dla Poznania po jednym Leszku Chmielewskim:

W Poznaniu w dwóch kołach jest zrzeszonych około 150 pszczelarzy, z czego pasieki w granicach miasta ma około 100 pszczelarzy. Poznań ma 262 km kw. Na jednego pszczelarza przypada zatem 2,62 km kw. Ten areał w warunkach miejskich może być pastwiskiem dla powiedzmy 5-10 rodzin pszczelich. Gdyby przeznaczyć na pasieczysko placyk o powierzchni 10 x 20 m, to 100 takich pasieczysk zajęłoby sumarycznie 2 ha. Właściciel działki, na której byłoby wydzielone pasieczysko mógłby być zwolniony z podatku gruntowego za te 200 m kw. Za ten areał mógłby zapłacić podatek rolny pszczelarz - dzierżawca.Ostatecznie ponoć jest w tym sensie poprzez Władysława Serafina i Janinę Kozak rolnikiem, a żony pszczelarzy (pszczelarki) mogłyby (mogą już dziś) założyć miejskie koło gospodyń wiejskich. . Miasto straciłoby różnicę między podatkami gruntowym i rolnym za powierzchnię 2 ha. To niewielki koszt racjonalnego rozwiązania problemu zapylania środowiska. Można go swobodnie odrobić jednym fotoradarem lub parkomatem. Przy organizacji sieci takich pasieczysk możnaby uwzględnić już istniejące pasieki oczywiście likwidując lokalne przepszczelenia. Poza tak skonstruowana siecią pasieczysk mógłby obowiązywać zakaz pszczelarzenia w granicach miasta. To jest tylko propozycja, racjonalne napszczelenie terenów miejskich mogliby określić specjaliści. Wtedy możnaby zapanować nad prawdziwymi statystykami pszczelarskimi. Standardowe pasieczysko (jego dzierżawca) miałoby swoje prawa i obowiązki i byłoby w sposób znormalizowany oznakowane i ogrodzone, oraz okresowo kontrolowane.

Myślę, że to mogłoby być zalegalizowaniem istniejącego dziś bałaganu.

 

   Rozważania czysto  t e o r e t y c z n e. Tereny mogą należeć różnych do użytkowników a wtedy właściciel określa prawa i obowiązki. Rozłożenie terenów też nie jest równomierne więc to tylko takie sobie rozważania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ateno, Poznań posiada 2463 ha lasow komunalnych korzystnie rozlokowanych dla celow pszczelarskich, a z innymi formami własności w granicach miasta jest ponad 4 tys ha lasu. My mówimy o wydzierżawieniu pszczelarzom 2 ha na 100 działeczkach równomiernie rozmieszczonych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ateno, Poznań posiada 2463 ha lasow komunalnych korzystnie rozlokowanych dla celow pszczelarskich, a z innymi formami własności w granicach miasta jest ponad 4 tys ha lasu. My mówimy o wydzierżawieniu pszczelarzom 2 ha na 100 działeczkach równomiernie rozmieszczonych.

  Widzę, po przedstawieniu pełniejszego obrazu, że po prostu "nie ma sprawy" ale chyba "jest problem"  skoro to wciąż problem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem zapewne polega na romantycznej słowiańskiej chęci chcenia.
Menele wolą zamarznąć, niż pójść do noclegowni.
Tam ONI nie pozwalają NASZYM się nawalić i taplać do woli w bagienku szczęścia "wolności".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robinhuudku wspaniały z ciebie gość.Drąż dalej temat zagospodorowaniania przestrzenego w Poznaniu.

Może jakaś iskra spłynie na całą Polskę.

No cóż my pszczelarze musim się czegoś chwytać.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robinhuudku wspaniały z ciebie gość.Drąż dalej temat zagospodorowaniania przestrzenego w Poznaniu.

Może jakaś iskra spłynie na całą Polskę.

No cóż my pszczelarze musim się czegoś chwytać.

Pozdrawiam

A może pomóc robinowi???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i kolejne gów... Otóż, proszę sobie wyobrazić jak my pszczelarze nie mamy wyobraźni. Jesienią robię obchód po najbliższej okolicy i okazuje się że, jakiś głąb postawił w odległości od mojej i mojego znajomego pasiekę na ponad 60 rodzin w odległości nie więcej jak 300 metrów. Ja i znajomy mamy w sumie prawie 80 rodzin. A tu tuż pod naszym nosem stawia głąb 60 rodzin na stałe. Zobaczcie jak my sami sobie robimy krzywdę. Na kursie mistrzowskim uczono mnie że, pasieka stacjonarna nie powinna wynosić więcej niż 50 pni.

Kiedy ja zakładałem pasiekę stacjonarną (8 tat temu na tym miejscu) robiłem rozeznanie czy aby nikomu z pszczelarzy nie będzie to przeszkadzało. Myślę, że każdy pszczelarz przed podjęciem decyzji o postawieniu pasieki stacjonarnej winien zrobić rozeznanie terenu. Podejrzewam że, żadne przepisy na obecną chwilę nie wchodzą w rachubę, bo ich po prostu nie ma. Apeluję do młodych pszczelarzy o rozwagę i przemyślane decyzję co do usytuowania pasieki.

Co o tej konkretnej sytuacji myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak myślałem, myślałem i wymyśliłem. Rozwiązanie dotyczy ustawiania pasiek na tzw. locie, ustawieniu dużych pasiek obok siebie. Skoro przepisów brak (a winne takie być) a sami nie potrafimy się dogadać. Uważam że, powinien tu zadziałać Powiatowy Lekarz Weterynarii. Pod rygorem np. wycofania zgłoszenia pasieki a w dalszej części wiąże się to z sankcjami urzędowymi. Po co przy zgłoszeniu pasieki podaje się lokalizację skoro i tak nikt nie korzysta się z wiedzy.

 

W innym wątku kolega Robin słusznie zauważa że brak jest uregulowań prawnych. W moim przypadku stoją dwie różne, duże pasieki a tuż pod nosem wyrasta jeszcze większa. Tak się nie robi. A przecież nie chcę robić żadnych przepychanek słownych, wandalizmu czy nawet wykończenia konkurencji. A wiem jak to wygląda, ponieważ  sam byłem biernym uczestnikiem takiego zajścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym się tak nie cieszył.Miejsce super ale.... Z relacji Pana wykładowcy wynika że nie jest on właścicielem terenu na którym postawił pasiekę. Dziś jest ok ale właściciel terenu może zmienić zdanie, rozmyślić się i co dalej? Sprzeda działkę w zimie a nowy właściciel każe usunąć w przeciągu powiedzmy dwóch tygodni. Dlatego też jestem zwolennikiem ażeby pszczelearz był zawsze u siebie. Agencja Nieruchomości winna w pierwszej kolejności małe grunty sprzedać preferncyjnie np. Pszczelarzowi jaki temu, który jest wartościowy dla społeczeństwa. A tak ja jako pszczelarz bujam się już kolejny rok i jestem na łasce pańskiej. Jednym z moich pomysłów było ażeby gminy w Polsce posiadające nieużytki chętnie wspierały pszczelarzy do tworzenia pasek na terenie swojej gminy. Podam przykład. Mieszkam w bliskości z Republiką Czeską. We wsi nikt nie posiada pszczół. Sołectwo wystosowało pismo do Związku pszczelarskiego w Czechach ażeby wymusić postawienie choć małej pasieki na terenie wsi. Oczywiście pasieka powstała.

 

Zatem, pozdrawiam wszystkich którzy śpią spokojnie i są właścicielami dużej działki z pszczołami i nie mają w bardzo bliskiej odległości ,,kochanych sąsiadów,,. Jak ja wam zazdroszczę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym się tak nie cieszył.Miejsce super ale.... 

 

Zatem, pozdrawiam wszystkich którzy śpią spokojnie i są właścicielami dużej działki z pszczołami i nie mają w bardzo bliskiej odległości ,,kochanych sąsiadów,,. Jak ja wam zazdroszczę. ;)

 Szanowny kolego.  Więcej optymizmu. O sytuacji o której opisuje kolega że "jak ja wam zazdroszczę ;)" , też można by napisać dokładnie tak jak kolega napisał, a więc : "A ja bym się tak nie cieszył..."  Dlaczego?  A więc dlatego, że posiadanie na własność kawałka ziemi, nadającego się na postawienie pasieki, w żaden sposób nie zapewnia stabilności dla tej pasieki na dłuższy okres czasu. Co i kto, może zabronić, postawieniu w pobliżu tej pasieki innej, czasem właśnie na linii lotu naszych pszczół, nie zawsze też na własnym gruncie, a na przykład wydzierżawionym na jakiś okres??  Nic. Może tak się stać, i pomimo naszych najszczerszych chęci, jeśli nasza rozmowa z tym pszczelarzem i jego dobra wola nie spowoduje jej wywiezienia, nic nie jesteśmy w stanie zrobić.

Tylko wtedy, staniemy przed jeszcze gorszym wyborem, gdyż jako właściciel gruntu na której stoi nasza pasieka, o wiele trudniej podjąć nam będzie decyzję o jej wywiezieniu , wiedząc że pozostawienie jej tam, nie da gwarancji dobrych efektów, a ten który , mimo wszystko, postawił tam inne pszczoły, nie chce ich gdzie indziej postawić. 

Zamiast więc poczucia stabilności, stajemy w obliczu podejmowania decyzji która boli tym bardziej, że logika nakazuje nam opuścić własny teren, i szukać miejsca na pasiekę  gdzie indziej, pomimo że jesteśmy właścicielem działki na której stoi nasza pasieka. Wtedy poczucie krzywdy, będzie jeszcze większe.

Wszystko więc zależy od tego, z kim będziemy mieli do czynienia, czy z człowiekiem rozumiejącym problem, czy też z takim , dla którego liczy się tylko, aby jego widzimisię było zawsze na wierzchu. Nie trzeba więc nic nikomu zazdrościć, gdyż jak pokazuje życie, każda sytuacja może przynosić inne problemy, z którymi musimy sobie radzić.

Ja zdaję sobie sprawę, że po publikacji tego wystąpienia z którego relację pokazuję załączony filmik, narażam się też na możliwość, że znajdą się chętni postawić pasiekę w pobliżu tej mojej , która tam stoi.  Zwraca mi co chwilę ktoś uwagę ,że takie niebezpieczeństwo istnieje.  No i co wtedy wypadnie mi zrobić ? Nie będę się z nikim ani kłócić, ani go wychowywać. Jeśli uznam że teren został przepszczelony, podstawię transport, i szybko z pasieką wyniosę się w inne , upatrzone wcześniej miejsce. A na wszelki wypadek, mam takich kilka w zapasie.

Jeśli znajdzie się ktoś, kogo nie stać na samodzielne podjęcie trudu, i znalezienie sobie miejsca własnym staraniem, to z takim człowiekiem i tak w sposób cywilizowany do porozumienia się nie dojdzie.  Jak powiedziałem w czasie wystąpienia podczas którego został nagrany materiał na ten filmik, nie znajduję się w sytuacji, aby mój byt, zależał od tego, czy ktoś mi podstawi "pod nos" inną pasiekę , czy nie.  Ja i tak sobie dam radę, a on wystawi sobie sam laurkę, jakim jest pszczelarzem.

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jokaz, niestety podobna sytuacja jak Twoja. Magazyn Ekspres Reporterów z 29 listopada: http://vod.tvp.pl/27658384/29112016, trzeci z kolei reportaż, od 29 minut 10 sekund. Pszczelarz tak czy inaczej utraci swoje miejsce. Nie teraz ale za pół roku - niewielka pociecha. Bez ustawy pszczelarskiej i jasnych warunkach lokalizacji w żaden sposób nie możemy mu pomóc. Aż za dobrze widać po co jest to mącenie wody i aż za dobrze wiemy, że prawo w takich sytuacjach nie dostrzega pszczół, ich roli i tym podobnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Prezesie za posta z linkiem.

Sprawa lokalizacji pasieki jest fundamentalna. Z przestawionego reportażu wynika że, pomimo umowy z gminą do roku 2021 to i tak pszczelarz dostał przysłowiowego "kopa". Tu widzimy reportaż, gdzieś indziej się słyszy że, pszczelarz musi opuścić teren z pszczołami itd.

 

Proszę Państwa.

Spraw w Polskim pszczelarstwie jest dużo do załatwienia ale" kropla drąży skałę" dlatego też wraz z Ateną, Górnołużyckim stowarzyszeniem oczywiście Polanką, próbujemy choć na dolnym śląsku wyartykułować nasze pszczelarskie potrzeby. W w.w. temacie zaproponowałem, ażeby każda gmina w porozumieniu z kołem, stowarzyszeniem lub inną jednostką pszczelarską mogła otrzymać (wydzierżawić) na warunkach preferencyjnych działkę, działki dla potrzeby pszczelarskie.

 

A teraz z mojego doświadczenia.

Otóż, kilka lat temu wydzierżawiłem od gminy działkę pod pasiekę. Dla mnie super, bo znalazłem fajny teren. Dzierżawa podpisana na 2 lata. Opłaciłem stosowną kwotę i .... Zabrałem się do porządkowania terenu. Po 5 miesiącach  otrzymałem z gminy pismo o rozwiązaniu umowy na wydzierżawienie gruntu. I co?

Znowu w czarnej dup...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...