Skocz do zawartości
Pszczółka Agata

Wytapianie i klarowanie wosku

36 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że warto co jakiś czas powrócić do tematów podstawowych. Prawdopodobnie nie raz już omawianych. Jednak nowych pszczelarzy przyjmowanych w poczet Polanki przybywa, a wiedzę trzeba aplikować starannie. Jakie są wasze aktualne metody, co zmieniliście ostatnio, jakie macie uwagi dla początkujących i zaawansowanych. O wyższości topiarki słonecznej nad parową, a może odwrotnie? Co przetapiacie, a czego jednak nie? Zapraszam do dyskusji.

DSC09766.JPG

wosk1.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem rożnych metod: "Tomerkiem" na mokro, praską do owców, "Lisicą"...

W zeszłym roku kupiłem za kilkadziesiąt złotych używaną wirówkę i moim zdaniem (na chwilę obecną) to najefektywniejszy sposób odzyskania czystego wosku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że mogę czuć się upoważniony do zabrania głosu w sprawie wytopu wosku , gdyż już  26 maja 2012 roku ukazał się na naszej stronie Polanki, mój artykuł na ten temat.  Szanowna "Pszczółka Agata" , pisząc swój wpis, wymienia dwa rodzaje topiarek , a więc słoneczną i parową.  Chciał bym przypomnieć , że w użyciu są jeszcze topiarki wodne,  i ta którą ja opisałem , do takich właśnie się zalicza. Z treści tego artykułu z 2012 roku nic się nie zdezaktualizowało.  Zmieniły się tylko niektóre  ceny np. gazu oraz wosku, co w tym przypadku, daje większą jeszcze efektywność ekonomiczną, gdyż cena wosku wzrosła na tyle , że jej proporcja w stosunku do kosztów wytopu, znacznie tą ekonomię poprawiła.  Jak nam, wiadomo, większość naszych członków  to pszczelarze raczej mniejsi , wobec nielicznej grupy potentatów.  Dla każdego jednak nie bez znaczenia są ceny urządzeń, służących do tego wytopu, gdyż zwłaszcza w mniejszych pasiekach mogą one decydować o efektach ekonomicznych , jakie pszczelarz z pasieki uzyskuje. Dlatego tym cenom chcę poświęcić trochę uwagi.  Już wtedy , kiedy pisałem tamten artykuł w 2012 roku były one wysokie, a obecnie wzrosły jeszcze bardziej.  Dziś jedna z najtańszych topiarek , oferowanych przez znaną firmę to 1150 zł.  Przy dzisiejszej cenie wosku , około 40 zł , trzeba sprzedać około 30 kg wosku, aby taką topiarkę kupić.  Dla kilkuulowej pasieki, trzeba by przez 10 lat przeznaczyć dochody z wosku aby za nią zapłacić.  Mówimy w tym przypadku o najtańszym urządzeniu. Jeśli chcielibyśmy zakupić urządzenie trochę większe to już wydatek rzędu 3000zł.  Kiedy ono się zwróci, a kiedy zacznie zarabiać ??.  Jak miało by się to w przypadku, gdyby zakupione zostało największe oferowane urządzenie w cenie 27 960 zł.  Czy na przykład  wirówka do odsklepin , oferowana za horrendalną cenę 10 490zł, kiedy doskonale rolę tą , może spełnić opisana i pokazana przez kolegę "janka-sz" , wirówka do prania , też posiadająca zbiornik z blachy nierdzewnej , a kosztująca w granicach 100 - 200 zł.  Wydaje się , że te wysokie ceny urządzeń przydatnych w pszczelarstwie , są często nieuzasadnione. Dlaczego np. taboret gazowy, oferowany do urządzenia do wytopu wosku , kosztuje 350 zł, a ten sam taboret , w sklepie technicznym , kosztuje 150 zł.??  Uważam , że jest to nieuzasadnione naciąganie pszczelarzy na wysokie wydatki , wtedy kiedy nie ma to żadnego uzasadnienia. Tak więc opisana w 2012 roku metoda wytopu, w niczym się nie zmieniła, poza tym , że pozwala na uzyskanie zysków za wosk, bez potrzeby angażowania dużej kwoty pieniędzy , która przez kilka lat , będzie powodowała spłatę tego urządzenia.  Jedynym uzupełnieniem , jakie w tym czasie wykonałem , było zamówienie dodatkowego pojemnika o skośnych ścianach do klarowania wytopionego wosku, oraz zakup dodatkowego , niewielkiego taboretu gazowego, aby równolegle z wytopem , można było klarować wosk wcześniej wytopiony. W mojej pasiece wytapia się około 50 kg. wosku w sezonie, i te proste , tanie urządzenia , doskonale to zadanie spełniają. 

Na zdjęciach pokazuję , dodatkowy pojemnik z małym taboretem gazowym , używany tylko do klarowania wosku. Wosk w tym pojemniku podgrzewa się tylko do rozpuszczenia, a więc od 20 minut do pół godziny, a następnie wyłącza się gaz i pojemnik otula starą kołdrą , celem wolnego zastygania.  Ten słup krążków , to tegoroczny wytop w ilości około 50 kg. który znacznie przekracza moje roczne zapotrzebowanie na ten produkt. Pozdrawiam. 

DSCF1977.JPG

DSCF1968.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątek ten postanowiłam odświeżyć z powodów praktycznych. W 2012 roku nie byłam jeszcze w Polance i na pewno wiele innych osób też nie. Często potrzebujemy porady "na szybko" i nie ma czasu na sprawdzanie w wyszukiwarkach. Na pierwszej stronie wyszukiwania głównie dyskusja o normach. Nie zależy mi też bardzo na kwestii cen, choć to na pewno ważny aspekt. Myślę, że doskonały jest temat Kącik majsterkowicza, gdzie wpisy Kol. Karpackiego tworzą pewną zamkniętą całość i są inspiracją powstałą głównie na bazie doświadczeń autora. Tu chciałam wymiany poglądów.

Ja przykładowo mam dwie topiarki. Jak tylko pogoda pozwala stosuję topiarkę słoneczną. Problemy jakie mam są przeciętne, ale warto wspomnieć. Oczywiście temperatura. Pokrywa jest z poliwęglanu, więc daje więcej możliwości niż przy szklanej, ale słyszałam o używaniu szkła ołowianego? Po drugie trzeba ją ustawić w odpowiednim miejscu i pod dobrym kątem. Pod względem operacji słonecznej, to 45 stopni jak mniemam, choć z geografią u mnie średnio. A wtedy zdarza się, że susz i odsklepy "przepływają" mi górą nad sitkiem, więc uśredniam kąt. Mam jeszcze problem trzeci, nietypowy. Kruk uwielbia zdejmować pokrywę i wydziobywać wosk. Podważa ją dziobiskiem i traktuje to jak zabawę. Ile razy ja poprawię, tyle razy on ją zdejmie...

Z obserwacji pana Bogdana Macewicza z Chojny wynika, że warto przetapiać wosk w topiarce słonecznej, bo ma on do 8 stopni wyższą temperaturę topnienia. Nawet jeśli przetopimy go później dodatkowo, np. w celu oczyszczenia, w topiarce parowej. Co wy na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, janek_sz napisał:

 to najefektywniejszy sposób odzyskania czystego wosku.

A coś więcej? 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie mierzyłem ilości odzyskanego wosku z przetapianych ramek. Kieruję się subiektywnym odczuciem i wydaje mi się, że wysypane odwirowane resztki nie zawierają już wosku. Poza tym praca przy odzyskaniu wosku przebiega szybko: wlewa się do worka rozgotowany susz, włącza na kilka minut wirówkę a następnie opróżnia worek na następny wkład.

Przy wytopie za pomocą prasy nie można załadować większej porcji rozgotowanego suszu, trzeba stosować jakieś dreny. Przy wirówce ogranicza nas tylko wielkość bębna. Ja poszedłem na łatwiznę i kupiłem gotową ale można zrobić samemu większą z bębna od pralki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę swoje trzy woskowe grosze. W Polsce i nie tylko trwają równolegle dwa procesy: paskudzenie wosku przez pszczelarzy i producentów węzy oraz rozpaczliwe próby pszczół rozcieńczenia zapaskudzenia ludzkiego poprzez dodatek do plastrów świeżo wypoconego czystego wosku. Nie interesuje mnie wosk z wirówki w całej jego uśrednionej masie, a tylko wosk trafiający spowrotem do ula w postaci węzy. Osobiście segreguję wosk na dwie grupy:

1.      zabudowa dziewicza, z ramek pracy i odsklepy;

2.      pozostały wosk.

Z pierwszej grupy wykonuję węzę i tylko ten wosk wraca do uli. Pozostały wosk traktuję pod hasłem: parafina do parafii.

Uważam, że tylko takie podejście do sprawy, plus stosowanie tylko cienkiej węzy daje szansę na poprawę jakości przemysłowej węzy, która z roku na rok systematycznie się pogarsza i nikt specjalnie na to nie reaguje. Dlatego od trzech lat nie kupuję węzy i nie przyjmuję węzowych podarunków od polityków oczyszczających tak hurtownie z zapasów, których być może by nikt nie kupił. Dlaczego cienka węza? Trochę przerysuję, by skrócić wywód. Przy grubej węzie nie ma przyrostu wagi wosku w ulu, ponieważ pszczoły wykorzystują wosk z tej węzy do budowy plastrów, a nawet do zasklepiania ich i innych w ulu. Świeżo wypocone łuseczki trafiają na dennicę i w ten sposób corocznie dokładamy do tego samego starego wosku chemię farmaceutyczną i rolniczą. Wystarczy dać pszczołom bardzo grubą węzę, by przekonać się, że nie budują one na niej plastra, a dwa niezależne półplastry na wzór tych budowanych na zatworze, czy podkarmiaczce. Obie strony takiego „plastra” na woskowej „blasze” nie mają z sobą nic wspólnego i nie nadają się przykładowo do zimowli. Poza tym zmuszamy tak pszczoły do „żucia” parafiny, stearyny, amitrazu i innych uszlachetniaczy. Dla mnie porządny i higieniczny pszczelarz ma dwa rodzaje wosku: jasny i ciemny. Jasnego nie sprzedaje, bo jest on bezcenny. Mam nadzieję, że dożyję woskomatu i comiesięcznych komunikatów o stanie zanieczyszczenia krajowego wosku. Komunikatów obiektywnych, powstałych nie w wyniku analizy sprawozdań PZP, a w wyniku analizy statystycznej pomiarów tym narzędziem (podłączonym do netu) , które na razie jakby wszystkim przeszkadza. Z moich obserwacji wynika również to, że raz przegrzany wosk (np. przy sterylizacji) bezpowrotnie traci coś ze swych właściwości fizykochemicznych i jest już innym woskiem, być może nieszkodliwym dla pszczół, ale jednak innym. Proszę źle mnie nie zrozumieć, ale chwyty marketingowe odstraszania od konkurencji oparte na przesadnie reklamowanej sterylizacji wosku uważam za mocno przesadzone. Wystarczy wizyta w hurtowni prowadzącej skup wosku, brak czystej i brudnej ścieżki, często jedna waga dla wosku i węzy. Wolę bioasekurację polegającą na izolowaniu swej pasieki przed cudzym woskiem. Przykładowo po trzech latach trwania programu rozdawania sterylizowanej węzy w Wielkopolsce pod hasłem poprawy warunków fitosanitarnych w ulach – ilość zgłaszanych na tym terenie przypadków zgnilca podwoiła się (według oficjalnych rejestrów GIW za lata 2017-2020).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.11.2021 o 13:41, Karpacki napisał:

Jedynym uzupełnieniem , jakie w tym czasie wykonałem , było zamówienie dodatkowego pojemnika o skośnych ścianach do klarowania wytopionego wosku

Czy mógł by Pan dać namiary na wspomniany garnek?

Jak dziś ocenia Pan koszty uzyskania 1kg wosku opisaną w artykule metodą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Piotr Pankracy napisał:

Jak dziś ocenia Pan koszty uzyskania 1kg wosku opisaną w artykule metodą?

Szanowny Kolego.  Koszt uzyskania  1 kg wosku metodą wytapiania którą stosuję w zasadzie należy powiększyć jedynie  o cenę butli gazu, który w tym celu kupujemy.  Ceny te są różne w różnych częściach kraju , u nie gdzie zamieszkuję aktualnie kupuję gaz po 85 zł za butlę 11 kg.   Nadal uważam ze jest to jedna z najtańszych metod wytopu  gdyż robię wytop w czasie kiedy chcę, nie musząc oczekiwać na słoneczne dni.  Poza tym , przy mojej metodzie gospodarki pasiecznej raczej nie dochodzi do sytuacji, abyśmy musieli wytapiać plastry ciemne gdzie z reguły także wosk bywa nieco ciemniejszy.  Dla mnie najważniejsze jest , aby wosk był czysty pod względem braku pozostałości po chemicznych środkach stosowanych powszechnie do walki z warrozą. To uważam za bardziej dyskwalifikujące go jako surowiec na węzę, a nie jego nieco ciemniejszą barwę, która przy wytopie plastrów kilka razy czerwionych, jest czymś naturalnym.  Są sposoby na wybielanie wosku , natomiast nie ma sposobu na oczyszczenie go z tych pozostałości.

Pojemnik do klarowania wytopionego wosku, w moim przypadku ma wymiary  średnica dolna  30 cm. średnica górna 35 cm  a wysokość 18 cm.  Nie są to jednak wymiary które do czegoś są potrzebne . Wymiary tego pojemnika można sobie ustalić według własnych potrzeb, i wcale nie musi on być okrągły. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukałem po internecie takich garnków. I szczerze poza kociołkami na ognisko ciężko znaleźć garnek do klarowania w kształcie stożka. Chociaż ze zwykłego gara też wosk wychodzi zwykle też bez problemów. 

Natomiast chcialbym wrocić do Pańskiego artykułu. Jest on wartościowy i pouczający. Ale z jedną rzeczą zgodzić się nie mogę. Chodzi o twierdzenie, że przy wytopie wosku w topiarkach elektrycznych koszt prądu przewyższa wartość uzyskanego wosku.

Czy dysponuje Pan tu jakimiś konkretnymi wyliczeniami? Osobiście używam tomera. Przy 20 rodzinach takie urządzenie jest wystarczające. Do uzyskania 1 kg wosku potrzeba tu 2kwh prądu. Przy dzisiejszych cenach energii elektrycznej to około 2zł. Dużo? Chyba nie. Inna rzecz, że trzeba się  przy tym ostać. Może tu tkwi problem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, Piotr Pankracy napisał:

Czy dysponuje Pan tu jakimiś konkretnymi wyliczeniami? Osobiście używam tomera. Przy 20 rodzinach taka maszynka wystarcza. Do uzyskania 1 kg wosku potrzebuje 2kwh prądu. Przy dzisiejszych cenach prądu to około 2zł. Dużo? Chyba nie. Inna rzecz, że trzeba się  przy tym ostać. Może tu tkwi problem?

Szanowny Kolego.  Zanim ja zdecydowałem się na wytapianie wosku metodą którą opisałem ,też topiłem przy pomocy  TOMERA.  Ja używałem  tego dwuśrubowego.  Posiadał on też dwie  grzałki które łącznie powodowały taki pobór prądu , że w całym domu światło przygasało.  Trzeba było prosić  domowników, aby w czasie kiedy trwało wytapianie wosku, starali się nie włączać innych odbiorników prądu o większym poborze.  Było to dla mnie bardzo uciążliwe , kiedy zdarzało się , że ktoś coś włączył i kończyło się wywaleniem zabezpieczenia.  Nie będę jednak na siłę przekonywał Kolegę że moje rozwiązanie jest lepsze od innych.  Na tym przecież polega dzielenie się pomysłami, że przedstawia się swój, a każdy ma możliwość jego  sprawdzenia, bez obowiązku jego przyswojenia.  Dla mnie nie bez znaczenia jest też łatwość przygotowania się do wytapiania, bo o wiele łatwiej jest mi ubijać plastry w worku jutowym, i następnie umieszczenie go w kotle , a w topiarce Tomer trzeba to robić w ramce z blachy aluminiowej , co staje się bardzo kłopotliwe, zwłaszcza że wytapiam u siebie około 100 kg. wosku w sezonie.  Ta ilość , jest jednym z decydujących powodów , że mój obecny sposób wytopu , jest taki jak przedstawiłem.  Co do garnków jakie używam  do klarowania wosku , to zostały one wykonane w firmie która trudni się wykonywaniem instalacji z blachy kwasoodpornej. firma ta wykonuje instalacje wentylacyjne oraz dla rozlewni wód mineralnych.  Kiedy zgłosiłem się do nich w celu zamówienia takich naczyń , okazało się , że można je spokojnie wykonać z pasów blachy, które w tej firmie leżą jako odpady.

Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.11.2021 o 17:48, Pszczółka Agata napisał:

Z obserwacji pana Bogdana Macewicza z Chojny wynika, że warto przetapiać wosk w topiarce słonecznej, bo ma on do 8 stopni wyższą temperaturę topnienia. Nawet jeśli przetopimy go później dodatkowo, np. w celu oczyszczenia, w topiarce parowej. Co wy na to?

Szanowna Agato
Od kilku lat wytwarzam sobie sam węzę z własnego wosku tylko na potrzeby mojej pasieki. W międzyczasie przeprowadziłem się z pasieką ze wsi do miasta, gdzie nie mam warunków do stosowania topiarki słonecznej (na wsi miałem wspaniałe). Aktualnie wytapiam wosk zmodyfikowaną metodą Karpackiego - worek utrzymuje przy dnie specjalna stalowa siatka. Chciałbym pośrednio potwierdzić tezę pszczelarza z Chojny. Zauważyłem że wosk przegrzany (np. poddany sterylizacji) nieodwracalnie traci swe pewne właściwości - nie tylko temperaturę topnienia, co może mieć wpływ na "płynięcie" plastrów w ramkach. Nie umiem tego zważyć ani zmierzyć. Zapytany kiedyś o to profesor Gagoś potwierdził na podstawie zbadania wysłanych mu próbek, że sterylizowany wosk sporo traci w ocenie na woskomacie. Od tamtego czasu moje myśli krążą wokół sterylizacji zimnej wosku - przy pomocy twardego promieniowania (w opakowaniach - jak jednorazowe strzykawki lekarskie). Eksperymentalnie nie sterylizuję wosku dla swojej pasieki wychodząc z założenia, że wytwarzanie wezy tylko z własnego wosku tylko dla własnych pszczół jest co najmniej profilaktycznie zbliżone skutecznością w bioasekuracji antyzgnilcowej jak stosowanie wosku "kołchoźnianego" pochodzącego nie wiadomo skąd i otrzymanego za darmo od polityka. W obdarowanej przez 3 kolejne lata wezą Wielkopolsce ilość zgłoszonych do GIW przypadków zgnilca podwoiła się.Temat ciekawy, warty pochylenia się nad nim użytkowników topiarek słonecznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.01.2023 o 15:04, Piotr Pankracy napisał:

Jakiej mocy były grzałki? Mam tomera, ale rego mniejszego, okrągłego.

Szanowny Kolego. Załączam scan instrukcji dwuśrubowego Tomera.  W tej topiarce zamontowane są dwie  grzałki każda o mocy 450 W, co łącznie daje  moc 900 W.  Jak zawiera część opisowa instrukcji samo nagrzanie topiarki od momentu włączenia to około 30 minut.  Czas wytopu w zależności od jakości wytapianej woszczyny, to 3 - 4 godzin pracy.  Do tego trzeba doliczyć koszt energii zużyty podczas klarowania wytopionego wosku. Można wiec policzyć sobie , ile prądu zużyje się na jedną porcję wytopu.   W wyniku tych danych , znalazłem kupca, który kupił ode mnie tą topiarkę, i obecnie topię wosk metodą , którą wyżej opisałem. Pozdrawiam.

instr. top.0004.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2x450W? To prawie tyle samo co w tej mniejszej okrągłej (oryginalnie 2x400W). Nie powinno robic aż takich problemów (patrzę ze swojej perspektywy, a sam mam stary dom i slabą instalację). A ile wosku udawało się wytopić przez te 4 godziny? 30min nagrzewania to dużo. Może spiralka była już uszkodzona? Jak pisałem u mnie w tomerze potrzeba 2kwh na 1kg wosku. Raczej niedużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Piotr Pankracy napisał:

 A ile wosku udawało się wytopić przez te 4 godziny? 30min nagrzewania to dużo. Może spiralka była już uszkodzona? 

Szanowny Kolego.  Ja zrezygnowałem już ładnych parę lat temu z topiarki  Tomer. Nie pamiętam już nawet czy przeliczałem ile mnie kosztuje  wytop 1 kg.  Był czas kiedy i ja topiłem w okrągłym Tomerze , było to krótko po jego wejściu do produkcji. Proszę nie próbować  mi wmawiać , że grzałka w tym Tomerze była zbliżonej mocy do tej  dwuśrubowej , gdzie grubość wsadu była znacznie większa jak w Tomerze okrągłym. W tym była grzałka taka jaka jest w żelazku , cienka jako spirala pomiędzy dwoma okrywami z jakiejś masy odpornej na temperaturę. W Tomerze dwuśrubowym grzałki  były w postaci szamotowej kształtki wewnątrz której była spirala jak w dawnych maszynkach do gotowania.  Załączam jeszcze  drugą stronę instrukcji , gdzie można przeczytać że  podany czas jej nagrzewania, dotyczy topiarki nowej , a nie takiej  gdzie  "może spiralka była już uszkodzona "  Spiralka uszkodzona nie grzeje w ogóle.  Determinacja z jaką chce Kolega wykazać wyższość  okrągłego Tomera , powoduje że mogę koledze tylko pogratulować zadowolenia z posiadania takiej topiarki, a wcale nie musi Kolega adoptować dla siebie tego , które ja stosuję.  Mogę tylko powiedzieć jeszcze tyle , że nie wyobrażam sobie, abym  miał okrągłym Tomerem wytapiać nieraz ponad 100 kg wosku w sezonie,   Jak myślę odpowiedziałem na większość pytań w tej sprawie.  Pozdrawiam. 

intr. top 10007.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę że tomer jest dobry. Jest czaso- i pracochłonny. I zgadzam, że nie nadaje się do większych pasiek. Jedyne co twierdzę to to, że wartość zużytego prądu NIE przewyższa wartość wytopionego wosku. Pańskie twierdzenie, że tak jest (że jednak przewyzsza) to generalizowanie i mija się że stanem faktycznym.

A porównywałem moc katalogową. Czy 400 a 450W to duża różnica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, janek_sz napisał:

Napiszcie Koledzy, czy w Tomerze wytapialiście wosk na sucho czy na mokro?

Szanowny Kolego. Broń Boże wytapiać w Tomerze  wosk na mokro.  Proszę skorzystać z umieszczonej przeze mnie instrukcji tej topiarki, którą powyżej umieściłem. Tam jest to wyraźnie napisane.  W plastrach przeznaczonych do wytopu przy użyciu topiarki Tomer , nie powinno być nawet resztek  syropu czy miodu, gdyż może to spowodować  wybuch w trakcie wytapiania  który może spowodować nawet  zagrożenie dla zdrowia  prowadzącego wytop.  W najlepszym wypadku może skończyć się to pęknięciem aluminiowego odlewu z jakiego wykonana jest topiarka.  Widziałem efekt takiego wybuchu, kiedy pszczelarz musiał skrobać wosk z sufitu pomieszczenia w którym prowadził wytop.  Jest to niebezpieczne z jeszcze jednego powodu. Topiarka taka w czasie trwania wytopu wymaga stałego nadzoru , gdyż w miarę postępowania wytopu należy co pewien czas dokręcać śruby , aby element grzejny był jak najbliżej wsadu z ubitych plastrów . Wymaga to częstego podchodzenia i kontaktu z topiarką. Gdyby w takim momencie utworzone ciśnienie z pary wodnej pochodzącej z mokrych plastrów spowodowało wybuch, nieszczęście gotowe.   Suchość plastrów jest podstawowym wymogiem dobrze przebiegającego procesu wytopu. Pozdsrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakby np rozgotować plastry i poczekać aż całkiem ostygną. Potem usunąć wodę przy użyciu sita lub gazy bawełnianej. I dopiero rozpocząć proces wytapiania? Wody będzie mało. A nawet jeśli wytworzy się jakieś ciśnienie to woda będzie miała ujście - tą samą drogą co wosk. Przynajmniej w tych małych okrągłych tomerach.

Mówił Pan o pęknieciu odlewu czy też wybuchu. Myślę, że problemy możemy narobić sobie na skutek zbyt dużej różnicy temperatur. Np. gdy wlejemy zimną wodę na rozgrzane urządzenie. Lub na odwrót. W tym co opisywałem wcześniej mamy zimne urządzenie i zimne rozgotowane plastry. Różnica temperatur nie występuje. 

Potraktujmy to jako teoretyczne rozważania. Nie chcę wywoływać burzy na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Piotr Pankracy napisał:

A jakby np rozgotować plastry i poczekać aż całkiem ostygną. Potem usunąć wodę przy użyciu sita lub gazy bawełnianej. I dopiero rozpocząć proces wytapiania? Wody będzie mało. A nawet jeśli wytworzy się jakieś ciśnienie to woda będzie miała ujście - tą samą drogą co wosk. Przynajmniej w tych małych okrągłych tomerach.

Mówił Pan o pęknieciu odlewu czy też wybuchu. Myślę, że problemy możemy narobić sobie na skutek zbyt dużej różnicy temperatur. Np. gdy wlejemy zimną wodę na rozgrzane urządzenie. Lub na odwrót. W tym co opisywałem wcześniej mamy zimne urządzenie i zimne rozgotowane plastry. Różnica temperatur nie występuje. 

Potraktujmy to jako teoretyczne rozważania. Nie chcę wywoływać burzy na forum.

A ja polecam woskopres z Ukrainy, bez zabawy po prostu grzałka z termostatem i prasa do wyciskania.

11092013254-225x300.jpg

11092013255-225x300.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...