Skocz do zawartości
robinhuud

Polski wosk i polska węza

264 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Pora chyba ma małe podsumowanie problemu polskiego wosku i węzy w wypunktowanych tezach do dyskusji i refleksji:

1.      Jakość wosku do produkcji węzy pszczelej jest problemem światowym;

2.      Wydaje się, że granica UE dla wosku pszczelego nie istnieje. Z powodów organizacyjnych, administracyjnych i prawnych;

3.      Nie zauważyłem, by coś w kierunku rozwiązania problemu jakości węzy robiła Apimondia, czy Apislavia;

4.      Brak norm krajowych i europejskiej dla wosku i węzy czyni sferę jakości woski strefą szarą. Nie jest to strefa pszczoły ani pszczelarza.

5.      Brak jakiejkolwiek koncepcji pomocy bezradnym, niedoszkolonym, tylko pozornie zorganizowanym  pszczelarzom ze strony państwa, UE, ale i organizacji pszczelarskich;

6.      Rozprzestrzenianie się zgnilca amerykańskiego pokazuje, że gdzieś robiony jest błąd w zakresie nadzoru nad jakością i dystrybucją węzy. Być może błędem jest centralizacja jej produkcji w kilku punktach;

7.      Najbardziej przykre jest to, że organizacje pszczelarskie uważają za ważniejsze dzielenie judaszowej kasy za przymknięcie oka na trucie owadów rolniczą chemią (odpis rzepakowy) i refundowanie urządzeń do przemysłowej obróbki miodu, którego w kraju brakuje. Są to więc urządzenia najprawdopodobniej do obróbki miodu importowanego. Za sukces odtrąbiono refundację pastuchów elektrycznych do ochrony pasiek przed niedźwiedziami. Wszystkimi trzema!;

8.       Weterynarzy oficjalnie nie interesuje ten problem, bo mają wymówkę prawną. Węza jest przetworzonym produktem pochodzenia zwierzęcego, więc nie podlega pod nadzor weterynaryjny i nie ma znaczenia, że jest jednostkowym opakowaniem jedzenia dla ludzi, czy miejscem rozrodu pszczół – oficjalnie podobno zwierząt gospodarskich;

9.      Brak w kraju i Europie realnej pomocy w postaci dostępnej cenowo kontroli jakości wosku i węzy. Dostępne badania są bezsensowne z powodu nieunormowania prawnego produkcji węzy i braku krajowego monitoringu jej jakości;

10.   Taka sytuacja pasuje producentom i importerom węzy, którzy zawsze stoją na wygranej pozycji;

11.   Producenci, importerzy, działacze organizacji pszczelarskich, samorządowi filantropi pszczelarzy oraz sami pszczelarze udają, że nie widzą szansy wyjścia z tej matni przy pomocy woskomatu. Pieniądze i to niemałe idą w gwizdek na rozdawnictwo niezbadanej w potrzebnym zakresie węzy i pomoc nie pszczelarzom i pszczołom, a jej producentom.

12.   Część wosku najwyższej jakości jest przeznaczana nie do produkcji węzy, a do produkcji świec;

13.   Wydaje się być celowym udostępnienie pszczelarzom usługi sterylizacji wosku twardym promieniowaniem. Być może nawet nieodpłatnej i wysyłkowej (profilaktyka zgnilca);

14.   Jedynym wyjściem z tej matni jest według mnie pomoc państwa w zakresie refundacji urządzeń do domowej produkcji węzy z własnego wosku w pasiekach i rezygnacja z produkcji przemysłowej w przypadku zastrzeżeń co do jakosci wosku. Powinna zaistnieć wspierana przez państwo produkcja tanich urządzeń tego typu. Do czasu opanowania sytuacji pod względem prawnym (ustawa pszczelarska);

15.   Pandemia pogłębia ten chaos i wiosną pszczoły zweryfikuje zgnilec. Już mamy tak, jakby w pszczelarskiej rodzinie Dulskich ktoś złapał syfa i cała rodzina myślała tylko nad tym, by sprawa nie wyszła na zewnątrz.

16.   Pszczoły jakoś nie weszły do pakietu „piątka Kaczyńskiego”

Może raz w roku pszczoły przemowią ludzkim głosem.

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do przywoływanych tutaj norm i ich braku.

Należy pamiętać, że normy są dobrowolne w stosowaniu/spełnianiu ich warunków. Chyba, że obowiązek ich spełniania jest narzucony prawnie w ustawie czy rozporządzenie. Lub też gdy zamawiający narzuci wymaganie zgodności z nią. 

Czyli nawet gdyby istniała norma na wosk/węzę to nie wystarczyłoby by producenci musieli się dostosować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet dzisiaj producent musi się dostosować z wyrobem do każdej normy, którą dobrowolnie deklaruje na opakowaniu. Moglibyśmy nie kupować węzy bez takiej deklaracji. Ale to wymaga drobnostki – świadomości, dyscypliny i solidarności konsumenckiej. Problem jest w „zmierzeniu i zważeniu” węzy, czy te wymogi spełnia. Bez tego prawo niby istnieje, ale jest martwe. Co z tego, że uzyskasz "odpowiedni"  wynik w Puławach, jak okaże się w sądzie, że laboratorium nie ma akredytacji i że próbki musi pobierać kto inny, bo inaczej badanie jest nieważne. To samo dotyczy pszczelarzy sprzedających swój wosk na skupie, lub wymieniających go na węzę. Dla mnie tylko powszechny dostęp do woskomatu, bez tego będziemy mieli socjalistyczny dobrowolny przymus stosowania węzy monopolistów. Woskomat może pomóc rozwiązać rynkowo problem parafiny, stearyny itp, ale nie pomoże w sprawie pozostałości ciężkiej chemii. Ten ciężki problem nadal będzie istniał.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewien unioeuropejski poseł przekonał mnie, że  należy stworzyć ramowe przepisy prawne /USTAWĘ?/  które całościowo urequluje całokształt spraw na niwie pszczelarskiej. Każde cząstkowe rozwiązanie w tym temacie będzie tylko nieskutecznym łataniem czeqoś co wciąż będzie niekompatybilne z innymi przepisami. Wniosek jest jeden; należy wspierać reformatorów(?). Potrzebne jest wsparcie Zawodowców i PZP.  Owszem, jest alternatywa - TRWAĆ i NARZEKAĆ... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy zobowiązać producentów węzy do przerabiania wosku pochodzącego wyłącznie z odsklepin woskowych skupowanych od pszczelarzy.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tematem węzy zainteresowałem się od samego początku posiadania pasieki. Realnie myśląc, węza to najistotniejszy element gospodarki i wpływu pszczelarza na pszczoły. Każda pszczoła, jaka jest w ulu bezpośrednio kontaktowała się z komórka pszczelą. Każda komórka pszczela wielokrotnie jest magazynem do miodu, nakropu, pyłku czy pierzgi. O ile typ ula w zasadzie wymusza na nas jakaś określoną gospodarkę, to plaster węzy w każdym ulu spełnia taką sama rolę. Wracając do węzy - pierwsze dwa lata to był koszmar.. problemy z odbudową zwalałem na swój brak umiejętności i doszukiwałem się błędów. W kolejnym roku cały zebrany wosk, wyklarowany, żółty i piękny wysłałem do osoby przerabiającej "z wosku powierzonego". Odebrałem w 8 kolorach, ale o dziwo problem odbudowy zanikł. Może to zmiana ramki na niższą.. nie wiem. Niemniej pozostał niesmak, że mój wosk, zbierany pieczołowicie został wymieszany i utracony gdzieś w procesie produkcyjnym. Wtedy przyszła decyzja o samodzielnej produkcji węzy. Pierwsze były praski. W tej chwili wiem, że ciężko zdobyć arkusz węzy o właściwych wymiarach. Do prasek nadaje się węza lana na gorąco, o grubych ściankach bocznych. Te walcowana nie były odpowiednie. Węza zakupiona w Szwecji - jako jedynego znanego producenta lanej węzy o komórce 5,1 nie sprawdził się, ale tego "domierzyłem"  się dopiero po 2 kolejnych latach. Do tego przesunięcia o 0,1mm płyt góra - dół również mogły być powodem artystycznego nieładu na plastrach odbudowanych. Po sezonie i problemach z odbudową takowych przez pszczoły przyszła decyzja o zakupie walców używanych. W międzyczasie ewoluowała procedura sterylizacji. Takiej prawdziwej, ciśnieniowej a nie błędnie opisywanemu odkażaniu wosku stosowanego masowo przez dużych producentów. Zakup autoklawu i setki sterylizacji powoli pozwoliły już na samym początku określać jakość wosku. Czym - odpadem, który powstanie po procesie. Z każdym rokiem ilość odpadu zmniejszała się. Zarówno u osób przerabiających w obiegu zamkniętym jak i w wosku, który kupowałem od pszczelarzy. Nie zgadzam się z teoriami mydlenia, twardej wody. W tej chwili wosk, którego używam nie zostawia żadnej pianki, zmydlenia. Fakt, zakup takiego jest bardzo ciężki, ale nie niemożliwy. Zastosowanie jeszcze zasady - mam wątpliwości - nie kupuję - ciągle ten proces poprawia. Zastraszające jest, jak niewiele osób dba o wosk i jego pozyskanie, jak wiele osób uważa, że to co oferuje jest 100% woskiem, mimo, że topione z plastrów odbudowanych na węzie niewiadomego pochodzenia. Już od kilku lat nie uznaje odsklepów jako źródła czystego wosku. Nawet dzika zabudowa może zawierać resztki syfu jaki wkładamy do uli. Wszystko to kilka lat temu udowodniłem zmuszając pszczoły do odbudowy plastra czerwonej węzy. Róż w wosku przeniósł się po całym korpusie. Im dalej od tego plastra, tym mniej, ale zawsze. U siebie stosuje tylko wosk z dzikiej zabudowy. Nie swojej, bo kupuje go co roku od pszczelarza u którego połowa gniazda to ramki nadstawkowe, a dzika zabudowa odcinana jest przy każdym przeglądzie. Nie używam wosku wytopionego z ramek. Nie używam ramek czerwionych w miodniach. Nie leczę w obecności ramek miodowych. Ramki te bez pierzgi i czerwienia są wieczne. Fakt, że zarówno wiosną jak i późną jesienią pszczoły niechętnie takie ramki zagospodarowują. To minus, ale za to jakość miodu z tych plastrów jest o klasę wyżej niż z tych czarnych. Więcej szczegółów o wosku i węzie można znaleźć na stronie: www.węza.pl Powtórzę, że to nie producent odpowiada za jakość węzy, tylko pszczelarz. Można wosk selekcjonować, można go przerobić bez mieszania i dostać to, co przyślemy. Nie należy przy tym oczekiwać ceny podobnej do tej z produkcji masowej. Wprowadzenie woskomatu jest mieczem obusiecznym. To raczej nie producent zostanie z "woskiem" tylko pszczelarz nie będzie miał gdzie tego "wosku" oddać. Pracować będzie ono raczej w miejscu skupu. Tylko z czego wtedy będziemy mieli węzę? I jeszcze jedno - nie dziwi Was cena wosku równa cenie miodu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, no kto by się spodziewał, że kolega adamjaku z Ambrozji zawitał na Polankowe forum. Super. Dobre przemyślenia z tym woskiem. Od samego początku lubiłem Twoje posty. 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Starożytni Grecy mawiali każdy orze jak może...  A że wielu Hellenów w Polszcze mieszka więc owe powiedzenie przeflancowano nad Wisłę i  do spraw wosku pasuje jak ulał.           Większość jakoś kombinuje, z różnymi skutkami ekonomicznymi, biologicznymi, organizacyjnymi... i jeszcze jakimiś ...nymi. Wielu na tym polu ma osiągnięcia którymi można się pochwalić przed ... tymi co kupują /często/ byle jaką węzę. No i tak trwamy w tym, historycznie uświęconym, bałaganie - /ekonomicznym, organizacyjnym, prawnym/.  Że taki stan jest wrogiem postępu - no to co? Ale to jest NASZ wróg... i z tym czujemy się jak ryba w wodzie, w tej, poniżej zrzutu wody z CZAJKI. Jakby było zgodnie z logiką i normami  byłoby jakoś nudno, zwyczajnie...  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wosk dziewiczy ... łatwo powiedzieć. Nie każdy stosuje ramki pracy. A same odsklepiny czy dzika zabudowa to zdecydowanie zbyt mało by zaspokoić choćby własne potrzeby względem węzy.

Mam ule warszawskie poszerzane - na jednej ramce jest i miód i czerw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce kupując lub wytwarzając węzę nie zwracamy uwagi na jej parametry. Większość producentów pracuje na importowanych walcach i w ten sposób cichuteńko narzucane są nam normy zagraniczne. Zazwyczaj ograniczamy się do podania rozmiaru komórki nie zwracając uwagi na geomerię kształtu. Nie wymagamy również podania przez producenta na opakowaniu. Rosjanie dzielą węzę na kilka gatunkow w zależności od kąta dna komórki. Chodzi o kąt wierzchołkowy stożka wpisanego w komórkę, przylegającego do trzech krótszych przekątnych rombów tworzących to dno (kąta stożka wpisanego w "Y" lub w „mercedesa”). Najwyżej ceniona jest węza mająca ten kąt w rozmiarze 120°, gdyż Rosjanie uważają, że tak wygląda naturalna zabudowa w barciach. Można to osiągnąć budując dno komórki z trzech rombów o kątach wierzchołkowych pokazanych na zdjęciu. Rosjanie uważają, że ostrzejszy kąt powoduje lepsze karmienie przez pszczoły larw mleczkim lepiej zbierającym się w głębszej komórce. (komórka z płaski dnem ma ten kąt wielkości 180° - przykładowo chińska węza plastikowa) . Kąty wielkości odpowiednio 110° ma ruska węza „lux”, a 130° - "półmaksimum". Z obserwacji wynika, że owszem, pszczoły trzymają się jakichś kątów, ale zaokrąglają tak krawędzie dna, jak i boki komórki (wnętrze „sześciokątnej” komórki jest prawie okrągłe i larwa w przekroju nie przypomina ołówka). Geometrię dna komórki jednoznacznie definiuje podanie jej rozmiaru x (zwężona, poszerzona, robotnicza, trutowa) oraz jednego z kątów rombu tworzącego dno. A ty pszczelarzu polski jaką stosujesz węzę? Wydaje się, że większość węzy w Polsce jest z gatunku półmaksimum – 130° Nie spotkałem się z badaniami napięcia powierchniowego i sił przylegania mleczka pszczelego zbierającego się na dnie komórki zbudowanej w wosku, parafiny, stearyny, czy innych radosnych, nienormowanych komponentów. Dno pokryte jest prawdopodobnie platerem propolisowym i to dodatkowy problem, chociażby pH mleczka i menisku. Dlaczego w kiepskiej węzie o różnej geometrii pojawia się czerw rozstrzelony? Czy mamusi coś nie pasuje, czy pszczoły coś zjadają, lub czyszczą i apipara idzie w gwizdek?

Ktoś?

 Gdzieś?

 Coś?

 

e73ae11a0cd9b34a8e6e2268f561fe07.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Plaster pszczeli ma awers i rewers. Patrząc na arkusz węzy widzimy z jednej strony „Y” (powiedzmy awers), a z drugiej „mercedesy” (rewers). Myślę, że uważni bartnicy polscy powinni w ramach konsumpcji funduszy norweskich i skubania Brukselki dać  zachłannym tylko na miód pszczelarzom odpowiedź na pytanie: czy pszczoły zabudowując naturalnie dziuplę są konsekwentne na sąsiednich plastrach z kierunkiem awersów i czy ma to coś wspólnego z powiedzmy kierunkami świata, czy lokalnym polem magnetycznym? A może jest to zupełnie losowe i czasem pszczoły w jednym plastrze potrafią reperując go zmienić kierunek zabudowy? Zauważyłem, że zaczynając budowę plastra w kilku miejscach (przykładowo w ramce pracy) zazwyczaj się nie mylą i wszystko na koniec gra. Jakoś nie spotkałem się z opisem takiej analizy, mimo że czytałem o zabudowie plastra pszczelego na orbicie w warunkach nieważkości. Pszczelarze nie oznaczają przygotowanych ramek z węzą pod tym względem i wkładanie ich do ula odbywa się losowo. Podczas przeglądow ramki są czasem niechcący, lub celowo obracane o 180°. Czasami przekręcamy o 180° cale korpusy. Czy dla pszczół (czerwiu) to ma znaczenie? Przecież pszczoły pracują w ulu w ciemności, po omacku, a więc niejako systemem Brailea. Ale jakoś budują i w obrotowym ulu węgierskim i w ulu na orbicie, gdzie zmiany kierunku pola magnetycznego i grawitacyjnego są bardzo szybkie.

Ktoś?

Kiedyś?

Z kimś lub sam?

Zabudowa orbitalna (w promie kosmicznym). Szkoda że oderwana od podłoża, co uniemożliwia wnioskowanie o Y i mercedesach w nieważkości.

f379010c2c925ea2f0793facece2c2d8.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapowiadam niniejszym ciekawe wydarzenie. Będzie to konferencja online pod roboczym tytułem "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o wosku, ale nie wiecie nawet, o co zapytać".

Weźmie w niej udział kilkoro pracowników Uniwersytetu M. C. Skłodowskiej w Lublinie. Tak, Prof. Mariusz Gagoś też. Pomysł na tę konferencję wyszedł od zarządu, ale po rozmowie z Profesorem okazało się, że liczba tematów do poruszenia i pewne nowe aspekty, które podczas badania wosków się pojawiły, są niezwykle ciekawe, nowatorskie i... odniosłem wrażenie, że nieprawdopodobne, choć mam pełne zaufanie do naukowych narzędzi i metod.

Będziecie mogli wziąć udział w tej konferencji w taki sam sposób jak w wigilijnym spotkaniu z zarządem, poprzez transmisję live na Youtube. Termin to przełom stycznia i lutego, poinformuję o szczegółach, kiedy zostaną one ustalone z przedstawicielami UMCS, będziemy je ustalać w najbliższy poniedziałek.

Postaram się poinformaować jak najszersze grono, nie tylko Polankowe. Proszę też Was o rozsiewanie informacji o spotkaniu, która w przyszłym tygodniu się pojawi, na wszystkich mediach, do których macie dostęp. Oczywiście będzie można zadawać pytania w trakcie konferencji. Mam deklarację od przedstawieli UMCS, że można będzie także liczyć na odpowiedzi na komentarze, które znajdą się pod zapisem filmu później, po zakończeniu spotkania.

Bądźcie w kontakcie. Tutaj i na stronie głównej pojawi się pełna informacja najwcześniej, jak to będzie możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mądrzyłem się za nadgorliwymi producentami węzy o „Y” i „mercedesach”. Osobiście spotykałem się jeszcze z kategorią minusmniejszy „-<” i większyminus „>-” (dziwolągi, ale to nie moja wina, ze nikt jeszcze tego nie ponazywał). Baru przysłał mi pod choinkę fajną fotkę (dzięki) z ulika weselnego, gdzie pszczoły budują "na spontana" po swojemu i mają gdzieś wytyczne mądrali uważających się za speców od węzy. Wychodzi na to, że larwa raz leży na płaskiej podłodze, drugi raz w kanciatej rynience. Tak naprawdę, to sześciokąt komórki jest w środku zaokrąglony i larwa zawsze leży w rurowatej niecce. Tym bardziej rurowatej, im więcej w komórce zafajdanych pieluch ze zgnilcem po poprzedniczkach. Ciekawa jest linia rozgraniczenia i sposób przejścia przez transformację obrotu komórki o 90°. Bo raczej nie jest to wynik przewrócenia ulika weselnego. Wygląda, że w obu typach komórki starych pieluch jest tyle samo, więc nie różnią się pod względem popularności w oczach ani łapkach mamusi (ta wybiera gniazdko dla jaja raczej systemem Brailea). Ciekawe, czy usytuowanie przestrzenne (kształt komórki) ma jakieś znaczenie dla zdesperowanej seksualnie samiczki varroa i czy ktoś to badał? Tutaj mamy (czytając ramkę poziomo) przejście z mercedesa na minusmniejszy (na awersie, na rewersie odwrotnie - z Y na większyminus)?

c979641783132a30b9d4b40afb805ac4.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wygląda mi to na "budowę na spontana"".

Przy zasiedlaniu nowych mini uli dla szybszego ich rozwoju, pszczelarze często wycinają kawałki starych plastrów z czerwiem z normalnych silnych rodzin i wkładają je w mini-ramki.

Tu chyba było podobnie: do mini-ramki wpasowano 2 kawałki suszu (prawdopodobnie z krytym czerwiem) z lewej strony kawałek włożono prawidłowo, z prawej susz przekręcono o 90 stopni - pomiędzy nimi widoczna jest prawie pionowa linia "szwu"".

I jeszcze jedna uwaga a propos:  ""Wychodzi na to, że larwa raz leży na płaskiej podłodze, drugi raz w kanciatej rynience. " W normalnej, silnej rodzinie młoda larwa zawsze pływa w mleczku, to jajeczko przyklejone do dna przez matkę najpierw "stoi"", a potem leży i pęka

Z pozostałymi obserwacjami (ksztalt dna, rurowata niecka) zgadzam się .

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, raczej. 

Pszczoły głupie nie są. Komórki są przecież zawsze budowane pod kątem ostrym w stosunku do osi pionowej  tak by nektar nie wypływał, a tutaj prawa strona plastra z wyjątkiem kilku przebudowanych górnych rzędów ma wyraznie orientację boczną. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, czarg napisał:

Pszczoły głupie nie są. 

No właśnie.  Osobiście dziwi mnie ile już czasu marnują koledzy na roztrząsanie , czy dno komórki ma być w igreku , czy w mercedesie?  A jak zauważył kolega "Czarg" , pszczoły głupie nie są , i przyjęte takie a nie inne kształty budowanych komórek , podyktowane są przede wszystkim oszczędnością budulca , jakim jest wypacany przez nie wosk. Pszczoły najchętniej posiadały by komórki okrągłe, zarówno jako rurki, o raz także zaokrąglone dna. Jednak mamy tu do czynienia z sytuacją podobną do takiej , kiedy ktoś zapragnął by mieć w swoim domu wszystkie pokoje w kształcie okrągłym. Proszę sobie wyobrazić , ile materiału budowlanego, musiało by być zużyte na przestrzenie wynikające z tego , że koło do koła nie przylega na dużej płaszczyźnie.   Tam gdzie mogą , budują okrągłe, przykładem są mateczniki. Ile by ich nie było koło siebie, każdy jest sam okrągły i każdy ma okrągłe dno.  Zresztą każda komórka po kilku wyjściach wylęgających się z nich pszczół , staje się okrągła, i zostaje taką już do końca używania tego plastra przez pszczoły. I dna tych komórek też stają się już okrągłe.  Żal tych tysięcy godzin dyskusji na ten temat, podobnie jak żal czasu zmarnowanego na setkach i tysiącach zebrań i szkoleń , na dyskutowanie czy kierunek budowania plastrów w ulu , od czegoś zależy?  Są tacy, którzy w tej sprawie gotowi by dać sobie coś amputować, tak są przekonani że to od czegoś zależy. Jedni mówią że od stron świata , inni że od miejsca wylotu, i od jeszcze wielu innych rzeczy.  A ja mam dla takich zdjęcie, które poniżej załączam i które może być materiałem naukowym do takich dyskusji.  Jak myślę , wnioski z tego będą porównywalne do tych które od wieków nie znajdują odpowiedzi np. co było pierwsze, jajko czy kura???   Proponuję więc zająć się problemami, które rzeczywiście wymagają rozwiązania, a takie które nie mają żadnego wpływu na sposób funkcjonowania pszczół , pozostawić niektórym naukowcom , którzy uzyskają na ich prowadzenie stosowne wysokie granty. Kilkadziesiąt lat temu, ktoś próbował mi wmówić , że kalesony to wynalazł jeden z wielkich radzieckich uczonych, który nazywał się  Go....pow.  Być może tak. Jednak wynalazł on je nie dlatego, że był taki mądry, tylko dlatego że było mu po prostu zimno.   Pozdrawiam. 

2b8963d1a82d2be7med.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, czarg napisał:

 ...Komórki są przecież zawsze budowane pod kątem ostrym w stosunku do osi pionowej  tak by nektar nie wypływał,...

Dlaczego z komórek o kącie ostrym w stosunku do osi pionowej nektar wypływa żwawiej niż z orientacji poziomej? Czy da radę obrócić plaster o 90° nie zmieniając kata „pod górkę” dla nektaru w komórce? Przecież z takiej obróconej komórki nektar powinien natychmiast wypłynąć. Nie mam lepszej ilustracji jak ta z przekrojem plastra wyłowiona w ruskim necie. Wynika z niej, że po obrocie plastra o 90° z kata „pod górkę” robi się nektarowi poziomo, a przy obrocie o 180° (zamiana Y w mercedesa) – nektar natychmiast wycieknie grawitacyjnie. No może nie od razu, bo tam w rachubę wchodzą jeszcze sprawy menisku i kapilary, a te jak wiadomo zależą od tego z czego jest nektar oraz z czego jest plaster (lub czym jest wymazany). Jak zatem przy obrocie o 90° (jak podobno zrobił baru) pszczoły przechodzą z komórki „pod górkę” do poziomej? Dlaczego szerszenie budują komorki pionowe igrając z grawitacją? O Boże, jak ja mało wiem o plastrach!

Kolego karpacki. Do dyskutowania tej tematyki pchają mnie niektórzy producenci węzy przekonujący klienta, ze tylko węza od nich jest och i ach. Przeginają z geometrią zaniedbując fizykę i chemię oraz mądrość pszczoły robotnicy. Zaslona dymna?

22c7dc60702a134e08b997fb8bc842a0.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, robinhuud napisał:

Spadł snieg i pewnie baru chce mnie wsadzić na saneczki i puścić z górki na pazurki????

Górol by powiedzioł "sakruckie niedowiarki"

Ja jestem nizinny ;) .więc mam trochę więcej cierpliwości .

Macie tu plaster dzikiej zabudowy z zdjęty z zatworu. Góra jest u góry ?.

Macie dowody dwa ,że plaster dziewiczy bez drutów nierdzewnych nie zjeżdża w dół ,

bo jeżeli są druty nierdzewne w ramce to potrafi objechać. ?

Drugi że pszczoły nie czytają książek o igrekach ,robią komórki jak chcą ,oczywistym jest że więcej jest tych "y" ale to nie mus .i założę się o skrzynkę spirytusu że była by tak samo później zaczerwiona.

Mam jeszcze takie zdjęcia z połączenia "rożnych" dzikich zabudów .Takie rzeczy się widuje .

Na to trzeba mieć pszczoły z fantazją ;)

20180610_100026-1-300x225.jpg

12 minut temu, robinhuud napisał:

Kolego karpacki. Do dyskutowania tej tematyki pchają mnie niektórzy producenci węzy przekonujący klienta, ze tylko węza od nich jest och i ach. Przeginają z geometrią zaniedbując fizykę i chemię oraz mądrość pszczoły robotnicy. Zaslona dymna?

Nie dominie ale aż się prosi skomentować ;).

Dokładnie zasłona. Tak jak z drutem,leniwymi pszczołami czy przegrzaniem ula.

Wystarczy żeby była z wosku.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, baru napisał:

Macie tu plaster dzikiej zabudowy z zdjęty z zatworu. Góra jest u góry ?.

 

Jeżeli z zatworu, to znaczy, że nie ma rewersu? Że za dnem kazdej komórki jest tylko zatwór? Że są akurat tu tylko denka "minusmniejsze" lub "większeminus"? A może to plaster przyklejony tradycyjnie górą do jakiejs beleczki obok zatworu? Mam nadzieję, że mowiąc o zatworze mamy na myśli to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie normalny plaster ,chwycony w kilku miejscach do zatworu i trochę do powałki nawet do boków nie bardzo, z tyłu były normalne komórki z miodem .

Nie widzieliście nigdy takich rzeczy ?

Widzę że nie tylko o ziołomiodach mało wiecie ? ,podeślę więcej  jak znajdę w tych GB.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że widziałem. Ale w takiej sytuacji to nie jest „plaster zdjęty z zatworu” a normalny plaster wybudowany spontanicznie obok zatworu, który to zatwór pszczoły w kilku miejscach wykorzystały jako „zaczepy boczne” (pszczelarz zostawił za dużo luzu za ostatnią ramką). Z tyłu (na rewersie) pełna igrekologia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę powyżej "robinhuud" napisał :" nie mam lepszej ilustracji jak ta z przekrojem plastra wyłowiona w ruskim necie".

Jeszcze trochę, i to "ruski net" będzie wyrocznią dla wszelkiego rodzaju wątpliwości jakie absorbują niektórych pszczelarzy.  Ja jednak, wolę opierać się na polskich źródłach wiedzy, zwłaszcza , kiedy chodzi o sprawy , bez roztrząsania których , doskonale można się obejść.  Dlatego przykład nie z netu , ale z polskiego realu.  Dla chętnych podaję, że zdjęcie pochodzi z Bałtowa, gdzie można zobaczyć ten budynek, nawet bez dostępu do netu.  Widzę w tym jakąś analogię do wałkowanego tematu. Można tam wejść i zapytać, dlaczego mieszkańcy tego domu , nie wypadają przez komin, i czy strawa z garnków im się nie wylewa ??  A przy okazji jeszcze , czy zbiornik na deszczówkę , mają pod podłogą ? Pozdrawiam.

DSC_0679.JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego karpacki. Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi na nie. Jeżeli mimo to je zadaję, to tylko dlatego, że jest to niestety mój obowiązek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...