Skocz do zawartości
robinhuud

Czytelnictwo prasy pszczelarskiej

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy w kraju trzy pozycje prasy pszczelarskiej:

Pszczelarstwo – najstarszy tytuł, gazeta z zacięciem naukowym, dla mnie jak do tej pory najlepsza

http://www.miesiecznik-pszczelarstwo.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=136&Itemid=17

Pszczelarz Polski – organ prasowy, taki sam poziom jak zarząd PZP, bo skąd by miało by być inaczej

Pasieka – prywatne przedsięwzięcie apipotentata krajowego, ciekawe niektóre artykuły, ale dominuje nachalna autoreklama i komercja.

Ogólnie mogę powiedzieć parafrazując Lecha Walęsę, że więcej tej prasy napisałem, jak przeczytałem. Na froncie i na zapleczu trwa rywalizacja o klienta – pszczelarza, który mało czyta, ciężko mu kupić papierowy numer, bo jest skąpy, miód tani, a czasopisma drogie. Prenumerata coraz cieńsza, a środek ciężkości mediów pszczelarskich przesuwa się w stronę internetu. Jaka czeka nas pszczelarska przyszłość prasowa?  Zapewne redakcje będą walczyć o czytelnika. Można się spodziewać logicznie, że redakcje będą walczyć honorariami o autorów, bo to oni decydują o poziomie pisma i czytalności. Nic z tego. W redakcjach trwają igrzyska. Obserwowaliśmy je w Pszczelarzu Polskim, teraz w Pszczelarstwie. Najbardziej wzrusza polityka kadrowa organów nadrzędnych. Ostatnio zwolnił się ważny stołek i rozpisano konkurs. Naczelna „Pszczelarstwa” prawdopodobnie zrozumiała delikatne sugestie z góry, że jest stara i brzydka, nie sprawdza się na stanowisku i pora na emeryturę. Na pożegnanie wiącha kwiatów, wysokie odznaczenie państwowe i resortowe, imprezka w gronie koleżeńskim. Tak by można pomyśleć, ale nic z tego. Moda na angielskie wyjścia.

http://www.miesiecznik-pszczelarstwo.pl/

W zakamarkach netu pojawia się ogłoszenie z konkluzją w stylu: „zastrzegamy sobie prawo oddzwonienia do wybranych chętnych”. Chętnym może być każdy, pod warunkiem, że jest ustawiony, cokolwiek miałoby to znaczyć.

 Wzrusza transparentność procesu kadrowego i troska właścicieli pisma – PTN o ludzi pszczelarstwa. Podobnie jak wszyscy pamiętamy oklaski PZP na pozegnaniu Pani Halinki z biura PZP, jej tryumfalny wyjazd do Warszawy okazją po zakończeniu ostatniego zjazdu na Kujawach, los redaktora Kasperowicza, czy dyrektora DP Jacka Sokołowskiego. Był człowiek i nie ma człowieka. Przynajmniej ma coś z tego sąd. Ogólnie pszczelarstwo polskie rośnie w siłę a pszczelarze żyją dostatnio. Klawo jak cholera. Nowi wyskakują jak kroliczki z cylindra przywożone w teczce. Ciekawe, kto nam teraz nastanie w „Pszczelarstwie” i czy tytuł się utrzyma na rynku. A może chodzi o to, by się nie utrzymał? By pozostał tylko jeden tytuł - zgadnijmy który?

Ważne, że rośnie zaufanie do środowiska i do ludzi pszczelarskich mediów - mieszanin ludzi  pochodzących i niepochodzących z polskiej unii pszczelarskiej. Gratulacje dla Pani Moniki z wystarczająco rozmytej władzy, by się kogoś konkretnego czepić personalnie. W zdrowych strukturach podobno sukcesja obsady stanowisk jest dość przewidywalna, bo podlega jakiemuś logicznemu, troskliwemu  nadzorowi. Następcy są przygotowywani zawczasu. Podobna logika dotyczy twórcy ostatnich sukcesow oddłużenia Domu Pszczelarza – jego aktualnego dyrektora - ktokolwiek nim jest lub nie jest.

 „Kadry decydują o wszystkim” to zdanie Iosifa Wissarionowicza Stalina przeszło do historii. Ale zawsze można zamiast rozstrzelania - powołać zespół i rozmyć odpowiedzialność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pszczelarz Polski się "poprawił" jest bardziej kolorowo i bardziej Ł.... pod przewodnictwem jaśnie panującego prezydenta poszedł tam gdzie kasa jest :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po raz pierwszy nie odnowiłem w tym roku prenumeraty "Pszczelarstwa" i od razu się rypło??

Cóż internet robi swoje, właściwie to szkoda, że tak to zaniedbaliśmy.

Nie było tego przełożenia miesięcznik - internet, recenzji artykułów, polemik.

Teraz będziemy mieli tylko gazetki reklamowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

Od Pachnicy do pszczoły miodnej, czyli jak wytropiłem melliferę - mówi genetyk, dr hab. biologii Andrzej Oleksa

W środowisku pszczelarzy zajmujących się chowem i hodowlą pszczół miodnych czasem mówi się, że w Polsce nie ma już dzikiej populacji pszczoły miodnej, a podgatunek Apis mellifera mellifera (AMM), rodzimy dla większości terenów współczesnej Rzeczpospolitej, jest w zasadzie na wyginięciu. Świat pszczelarski oraz miłośnicy innych niż pszczoły miodne gatunków, często używają dla tych gatunków (niejako w opozycji do gatunku pszczoły miodnej) nietaksonomicznego określenia „dzikie pszczoły”. To sugeruje, że pszczoła miodna, jako gatunek, nie jest zwierzęciem dziko żyjącym, zdolnym przetrwać bez pomocy człowieka. A jak sprawa ta wygląda z perspektywy nauki? Zapytaliśmy o to dr. hab. biologii Andrzeja Oleksę, profesora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W najnowszym grudniowym wydaniu miesięcznika "Pszczelarstwo" wywiad Warrozy i Kosza. Zapraszam.

https://miesiecznik-pszczelarstwo.pl

Na zdjęciu prof. Oleksego pachnica podąża za miodną. Warroza dręczyła profesora, aby udało się odnaleźć taki kadr. :)

osmo_i_pszczoły.JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niepokoi mnie sytuacja w miesięczniku „Pszczelarstwo” Do tej pory prenumerowałem je z przerwami od wielu lat. Ostatnio jednak coś się stało. Nie jestem redaktorem, ale napisałem kilka artykułów do prasy nie tylko pszczelarskiej. Nauczyłem się jednego, że nie usiądę do pisania, dopóki nie odpowiem sobie na pytania: do kogo piszę i co chcę uzyskać. Do tej pory mogłem się z tym w „Pszczelarstwie” połapać. Pomagała mi stopka, gdzie podawane są informacje kadrowe i programowe. Niby dziś pisze tam kto pisze, ale nie za bardzo wiadomo do kogo pisze, co pisze i co chce uzyskać. Jeżeli pismo nacelowane jest na mnie, to jako poznaniak powiem: za dychę chciałbym więcej. W piśmie mnie staremu (w średnim wieku polskiego pszczelarza) trudno jest dukać drobniutką czcionkę. Jednocześnie zaskakuje rozrzutność w gospodarowaniu niezadrukowanym papierowym dancplacem. Jakieś głupie, monstrualne tytuły, niepotrzebne wstępy do artykułów, nadmierne informacje o autorach, duże marginesy. Można odnieść wrażenie, że narzuca styl i składa pismo do druku ktoś z „pomponika”, „czerwonych szpilek” czy innego tabloidu dla kobiet. Na 13 stronie tytuł zajmuje 18 cm., a tekst 7,5 cm. Na stronie 17 mamy niemal 50% powierzchni zdjęcie pszczelego plastra. Czyżby tworzący makietę uważał, że pszczelarze nie wiedzą jak taki plaster wygląda?
Podobnie jest na stronie 18, gdzie tytuł zajmuje połowę strony. 10 PLN wyjęte z portfela za cienkie pszczelarsko wnętrze miesięcznika poznaniaka boli, pewnie krakusa też. Teraz dwa rodzynki. Bez pierwszego pszczelarz nie wiedziałby, dlaczego pszczoła nazywa się pszczoła i bez tej wiedzy nie mógłby prowadzić pasieki. Zamiast onanizować się etymologią wyrazu „pszczoła” wolałbym, by „pszczelarstwo” zapoczątkowało jakąś systematyczną pracę nad słownikiem języka pszczelarskiego. Myśliwi mają takie opracowanie już dawno http://www.jezyklowiecki-klub.pl/slownik-hoppego

 i wiele w nim bardzo ciekawych, zakonserwowanych w nazwach geograficznych pomników i skamielin polskiego języka łowieckiego, a nawet prasłowiańskiego. Pszczelarstwo ma nie krótszą historię niż łowiectwo i pewnie wielu określeń językowych już nie pamiętamy, lub nie kojarzymy z pszczelarstwem. Chociażby słowa z adresu redakcji: ULICA Świętokrzyska.  

Zepsutym i to na pół strony rodzynkiem jest rozwiązywanie zagadek. Pierwszy odgadujący otrzyma roczną prenumeratę „Pszczelarstwa” z bonusem w postaci znacznej ilości niezadrukowanych części kartek i śladową ilością wiedzy. Nie mam motywacji by w to wejść. Obyśmy w dobie pandemii i zaniku papierowej prasy nie utracili „Pszczelarstwa”. Szkoda, że Pani redaktor Wyzner poszła na emeryturę, bo jak na razie widać, że nowa naczelna Pani Profesor nie jest z branży dziennikarskiej.

dc563679eb85c6d812acb6648e127a6d.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od czego zależy poziom pisma popularnonaukowego „Pszczelarstwo”? Od Rady Programowej, która decyduje o wszystkim, a przede wszystkim o kadrach. Co innego prywatne przedsięwzięcie prasowo – reklamowe typu „Pasieka”, czy ostatnio ściśle z nim współpracujący organ prasowy Polskiego Związku Pszczelarskiego „Pszczelarz Polski”. Chciałbym skupić się z lekturą i samokształceniem na popularnej nauce, więc jednak „Pszczelarstwo”. Jestem za głupi by oceniać polskich naukowcow z branzy pszczelarskiej, więc muszę skorzystać ze światowej metody, którą tradycyjnie i obiektywnie oceniają oni siebie sami. Ranking publikacji i cytowań, czyli h-index (indeks Hirscha) wraz z jego zaletami i wadami. Za wstęp niech posłuży artykuł:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1530095,1,malo-cytowan-polskich-uczonych.read

H-index jest oprócz konkursu recenzji jakąś wskazówką przy przydzielaniu grantów Narodowego Centrum Nauki (patrz wątek „przypszczelarskie granty”), a zupełnie nie ma znaczenia przy przydzielaniu grantów np. prezydenta Gdyni (przykładowo dla fundacji naukowej Baltech, która unika rozliczenia się z publicznej kasy)

Zastrzegam, że jako lajkonik mogłem coś w poniższej punktacji przekręcić, ale się mocno starałem i w razie czego chetnie odszczekam.

Niektórzy nasi współcześni apinaukowcy z h-index alfabetycznie (dla Scopusa):

Bąk  Beata 5

Bieńkowska Małgorzata 11

Borsuk Grzegorz 12

Chorbiński Paweł 4

Fliszkiewicz Monika 8

Gagoś Mariusz 21

Gajda Anna 9

Kapliński Arkadiusz 2

Kołtowski Zbigniew 1

Lipiński Zbigniew 8

Londzin Wiesław 1

Nowotnik Piotr - 0

Olszewski Krzysztof 8

Pohorecka Krystyna 9

Skubida Piotr 6

Teper Dariusz 11

Tofilski Adam 15

Wilde Jerzy 16

Woyke Jerzy 20

Rada Programowa „Pszczelarstwa”:

Bakier Sławomir 8

Chorbiński Paweł  4

Demetraki Paleolog Jarzy  12

Denisow Bożena 12

Kasztelewicz Janusz 0

Loc Krzysztof 3

Teper Dariusz 11

Wilde Jerzy 16

Hirsch dowodził, że na podstawie wysokiego wskaźnika h można lepiej przewidzieć, kto otrzyma najbardziej prestiżowe nagrody naukowe (na przykład Nagrodę Nobla), niż na podstawie innych wskaźników oceny naukowców. Hirsch dowodził (z dużym marginesem błędu), że fizyk, który osiąga wskaźnik h około 12, jest zwykle zatrudniany na pierwsze stanowisko profesorskie na najlepszych uczelniach USA. Wskaźnik równy 18 daje pełną nominację profesorską, 15–20 to typowy wskaźnik członka rzeczywistego American Physical Society, 45 lub więcej oznacza zwykle członkostwo w National Academy of Sciences, zaś wskaźnik laureatów Nagrody Nobla z fizyki mieści się w zakresie między 35 a 39

Idąc za myślą prof. Grzegorza Gorzelaka, autora cytowanego na wstępie artykułu, wielu polskich apinaukowców nie ma większego znaczenia i tylko zajmuje stołki. Publish or perish (publikuj albo giń)” – to hasło powinno chyba obowiązywać także w apinauce polskiej.

A jak wyglądają polscy apinaukowcy na tle innych krajów? Każdy może sam sprawdzić i ustalić aktualny h-indeks dowolnego naukowca na stronie Scopus:

https://www.scopus.com/freelookup/form/author.uri?zone=TopNavBar&origin=NO%20ORIGIN%20DEFINED

Klikamy u góry „author search”, wpisujemy nazwisko i imię. Filtrujemy „dublerów” z innych uczelni.

Przykładowo z najwyższej półki: Marla Spivak z Minneapolis (USA)  – 46

i z trochę niższej: Niesiołowski Stefan (znany entomolog z Łodzi) – 2.

Dlaczego naukowcy tak mało publikują? Czy dlatego, że redakcja słabo płaci? A może jacy naukowcy takie publikacje? Ja przy aktualnym poziomie pisma jako rencista nie dam więcej za nr niż 8-10 zł. Może to kwestia balansu między ceną a nakładem? Może z tym nakładem Rada Programowa powinna uwzględniając specyficznego klienta w wieku pobalzakowskim  przekroczyć pewien Rubikon decyzyjny ceny, ale potrzebny jest już dziś na wejściu do redakcji filtr grafomanii pszczelarskiej. Albo pismo utrzyma się samo (czego mu życzę), albo będzie na odbierającym niepodległość utrzymaniu biznesu okołopszczelarskiego. Nie można również wobec kurczenia się rynku papierowej prasy wykluczyć połączenia za judaszową kasę dwóch tytułów w jeden. Aktualny wiceprezydent PZP siedzi przecież dziś w dwóch redakcjach i rozdaje swoje karty nie widząc konfliktu interesów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Robinie,

Zapytam co ma H-indeks do Pszczelarstwa, Pasieki czy Pszczelarza Polskiego.

Jest wśród pszczelarzy sporo osób doskonale zorientowanych w tej problematyce.

Podpowiem: wystarczy zaznajomić się z "Listą Krajową",  punktacją tejże listy. Następnie co to znaczy czasopisma indeksowane. Aby następnie odszukać które z krajowych czasopism są indeksowane.

Podpowiem: będzie kłopot bo tych czasopism trzeba szukać ze szkłem powiększającym, ale są.

Podpowiem: jeszcze trzeba odszukać co to są kody ASJC.

Można też wejść na stronę Perspektyw odszukać Ranking Wyższych Uczelni i zobaczyć co się dziś liczy:

FWCI (Field-Weighted Citation Impact)

FWVI (Field-Weighted View Impact)

Top 10 (Publications in Top 10 Journal Percentiles)

A tak wyszła "Beka".

Jak będzie potrzeba to udostępnię kontakt do Elsewier i poproszę o indywidualne konsultacje/korepetycje. Coby nie robić "Bek"

z pozdrowieniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Bocianie. Zacytuję sam siebie:

Jestem za głupi by oceniać polskich naukowcow z branzy pszczelarskiej, więc muszę skorzystać ze światowej metody, którą tradycyjnie i obiektywnie oceniają oni siebie sami. Ranking publikacji i cytowań, czyli h-index (indeks Hirscha) wraz z jego zaletami i wadami.

Nie chciałem głęboko wchodzić w Hirscha, Filadelfię, czy pozostałe rankingowe „ą” i „ę”, bo nie o to mi chodzi. Również nie zamierzam korzystać w tym celu z profesjonalnych, płatnych baz danych. Mam jakąś pulę pieniędzy na popularne czasopismo pszczelarskie i chciałbym je sensownie wydać. Chciałbym czytać teksty ludzi którzy maja coś do powiedzenia, mają jakiś autorytet i dorobek. Najchętniej Polaków. Mało naukowców którzy to gwarantują potrafi swoja, lub innych pracę przekuć na język popularnonaukowy. Ja też nie mam czasu ani ambicji dukać czegoś po angielsku w trudnodostępnych specjalistycznych pismach wysoko punktowanych. Gdyby się udało takich naukowców skłonić do napisania od czasu do czasu czegoś popularnego na moim poziomie – przeszczęśliwy nie wchodziłbym w rankingi. Jest jak najbardziej możliwe utworzenie dla trzech wspomnianych czasopism rankingu uwzględniającego sumę indeksow h autorów piszących w danym okresie czasu (roku). Może coś takiego ograniczyłoby choć trochę płachty papieru zadrukowywane pierdołami i reklamami. Nie chciałbym, by problem polskiego popularnonaukowego czasopisma pszczelarskiego wysechł pod względem poziomu wraz z prenumeratą, bo ta też jest jakimś rodzajem glosowania.

Materia nie zastąpi myśli, ani FWCI (Field-Weighted Citation Impact), ani FWVI (Field-Weighted View Impact), czy Top 10 nie wyciagną za uszy do rankingowej góry naukowych miernot. Co najwyżej tylko nieznacznie skorygują punktację.

Również serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Robinie,

Pozostańmy w zgodzie.

Ja tylko proszę nie mieszajmy pojęć. Czym innym jest nauka, czym innym jest dydaktyka, a jeszcze czym innym jest popularyzatorstwo wiedzy.

A w konsekwencji narzędzi pomiaru efektywności naukowej nie można mieszać do innych sfer działania. Jak będzie potrzeba to nieodpłatnie pozyskam interesujące Cię dane.

Tak tylko dla zabawy wspomnę iż jeden z najwybitniejszych fizyków ubiegłego wieku , a mam na myśli Alberta Einsteina, był "miernym" popularyzatorem wiedzy.

Dlatego często dla wyjaśnienia JEGO Teorii  Względności posługujemy się anegdotą:

"Jak włożę palec do nosa chłopcu to i on ma palec w nosie i ja mam palec w nosie. Ale to nie jest to samo".

Proszę nie sugerować że mam na myśli inne części ciała.

Również serdecznie pozdrawiam.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgoda, ale przyznasz, że Einstein za swą ignorancję dydaktyczną mimo wszystko się doigrał i jest dziś najczęściej, najmniej prawdziwie i sensownie cytowanym naukowcem w pszczelarstwie. Mam na myśli tą oklepaną historię pszczelą z nielegalną dziś jednostką czasu spoza układu SI - 4 lata, zwaną kiedyś "olimpiadą"?. Mimo tylu cytowań h-index mu nie rośnie.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgoda, jak jeszcze osiągniemy kompromis w sprawie "naszych ludzi nauki" to będę ukontentowany.

To nie ich wina (a wręcz przeciwnie) że pracują w krajowych ośrodkach naukowych. I mamy do nich pretensje o przysłowiowe "wszystko".

I tu znowu jak w porzekadle: "masz pretensje do garbatego, że ma proste dzieci".

A na przyszłość błagam nic o H-indeks. Bo zacznę pisać o wspaniałych pilotach latających na "wierzejach", o olbrzymim wysiłku przy zakupie trzech silników do 29.

Tradycyjne pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W innym wątku pt. "Pożegnanie z czytelnikami" od kilku już postów dyskusja unormowała się na tematyce idealnie pasującej do tematu wątku, który tu chcę wyciągnąć z  miejsca , w którym się znalazł  z powodu tego , że prze jakiś czas nikt w nim nic nie pisał.  Zgodnie z regulaminem naszego forum jest prośba, aby nie dublować wątków o tej samej tematyce.  Zwłaszcza , że zabierający głos w jednym i drugim , to prawie te same osoby.  Uszanujmy więc założony temat , dotyczący "Pożegnania z czytelnikami" i nie rozwijajmy go o sprawy nie będące jego tematem.  Kolegów , którzy w tamtym temacie umieścili swoje ostatnie wpisy, proszę o przeniesienie ich do wątku , "Czytelnictwo prasy pszczelarskiej"  Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że ostatnie wpisy pasują już do tego tematu, ale do przeniesienia wpisu nie wystarczy być autorem - trzeba mieć dodatkowe uprawnienia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka przyszłość prasy pszczelarskiej?

W mojej ocenie wydawnictwa drukowane będą nadal istnieć (oczywiście nie wszystkie przetrwają). Nakłady będą spadać wraz z odejście starszych pokoleń. W kolejnych pokoleniach będzie nie wielki odsetek koneserów ceniących drukowane książki czy czasopisma. Będą to inteligentni ludzie o wysokiej kulturze, zatem oczekiwać będą równie wysokiego poziomu treści w takich pismach. Pisma nie zapewniające tego poziomu najzwyczajniej w świecie upadną. Pisma, które przetrwają będą swego rodzaju dobrem elitarnym - niskie nakłady, wysoka cena, wąskie grono odbiorców. 

Wizja przyszłości to coraz mniej osób na świecie potrafiących pisać, czytać i obsługiwać tradycyjne książki. Rozwój technologii to wspomaga i patrząc pod tym kątem - ogłupia i będzie ogłupiać społeczeństwo. Ludzie będą rządni informacji wizualnej, dźwiękowej. Dlatego odbiorcami takich czasopism będzie kto inny niż dzisiaj..

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, jjb napisał:

To prawda, że ostatnie wpisy pasują już do tego tematu, ale do przeniesienia wpisu nie wystarczy być autorem - trzeba mieć dodatkowe uprawnienia....

Szanowny kolego. Skoro nie robi tego moderator , który takie uprawnienia posiada, to można poradzić sobie w inny sposób. Na zasadzie "edytuj" wykasować treść postu, i wpisać np. informację, że treść została przeniesiona do wątku takiego a takiego. Tam go po prostu przepisać i wszystko zostanie w porządku. Moja rada jest taka , jak zresztą sugeruje regulamin forum. Przed umieszczeniem jakiegokolwiek  wpisu, lepiej sprawdzić , czy taki temat już istnieje, i czy nasz wpis do niego pasuje?  Nie jest to wielki kłopot, a dzięki temu forum będzie przejrzyste i mniej rozwlekłe. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

"Porobnica ocalona, planeta kwitnie"

Polemizuję z artykułem Marka Pogorzelca "Porobnica paskowana ocalona" (Pszczelarstwo 11/2021), który przedstawia akcję obrony siedliska pszczół i grzebaczy (czyli najbliższych kuzynek pszczół) w tym także pasożytów w Strzelnicy w podlubelskim Łukowie, o której pisałem i rozmawiałem już wcześniej. Inicjatywy podjętej przez świetny portal DzicyZapylacze.pl oraz Przemka Laskowskiego, w którą zaangażowało się wiele innych osób i podmiotów. W publikacji z którą polemizuję przy okazji znalazły się moim zdaniem pewne dość popularne uproszczenia (o potrzebnie ocalenia planety oraz o ważności wszystkich gatunków dla planety), które jak uznałem warto wyjaśnić skoro nadarzyła się okazja.

https://www.warroza.pl/2022/02/porobnica-ocalona-planeta-kwitnie.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

Zapraszam do przeczytania pierwszej części wywiadu - tym razem w formie tekstowej - z Przemysławem Szeligą - prezesem Polskiego Stowarzyszenia Hodowców Matek Pszczelich z najnowszym Pszczelarstwie. Z wywiadu dowiesz się m.in. jakie są podstawowe cele PSHMP, dlaczego Przemysław Szeliga jest zwolennikiem lokalnych podgatunków pszczół i lokalnych ich populacji, dlaczego cztery różne podgatunki hoduje się w Polsce i dlaczego właśnie takie oraz co mój rozmówca sądzi o pszczole włoskiej i Buckfast oraz o sprzedaży matek bez zarejestrowanej hodowli. W drugiej części wywiadu będzie jeszcze ciekawej. Polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

Odczucia i prywatne obserwacje z pasieki, własne doświadczenia anegdotyczne, filmiki na Youtube, wpisy na forum, argumenty z autorytetu (choćby autorytetem był profesor lub wieloletni praktyk pszczelarski) nawet nie stoją obok dowodzenia naukowego. Dlaczego? Zapraszam do lektury. https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/pasieka-czasopismo-dla-pszczelarzy/235-pasieka-3-2022/3435-michal-zawilak-jakub-jaronski-anna-gajda-30-dyskusja-na-temat-artykulu-czy-warto-izolowac-matki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza
Przegląd Prasy Światowej w Pasiece a w nim:
* Szczepionka na pszczoły przeciw zgnilcowi. Trochę nietypowo zamiast koncentrować się na jednym artykule zrobiłem przegląd różnych artykułów na ten temat. Bazując na publikacjach naukowych opisałem krótko jakie są podstawy działania szczepionki, jak długo trwały nad nią badania, jaki w rzeczywistości jest stan wiedzy na temat dopuszczenia szczepionki do użycia w pasiekach i czy są twarde dowody (a w zasadzie świadectwa jej działania). Nie ukrywam, że dostało się trochę prasie sensacyjnej, ale także wytknąłem coś naukowcom w publikacji naukowej zaangażowanym w ten projekt. Sprawdziłem jak szczepionką chwali się sam producent. A co? Nie wolno? 🙂
Oczywiście nasze fora i jutuby odrazu zaroiły się od jednoznacznych opinii na ten temat, a każdy wie najlepiej. A my spokojnie, z dystansem, rzetelnie przyjrzymy się co już wiadomo, a co nie. Zapraszam. 🙂
 
* Czy rój pszczół może wywołać burzę? Ha! Ciekawe prawda?
 
* Ślady genetyczne pszczół na roślinach. Też ciekawe, choć znowuż nie tak zaskakujące. Ale co z tego wynika?
 
* Polerka u pszczół! Nie zdradzę co to jest. Zajrzyj i poczytaj. 🙂
 
* No i na końcu nowy gatunek pszczół na terenie Polski. Też socjalnych jak miodna, choć tak trochę na luzie. 😉
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Kolego. Z pszczołami jakoś sobie radzę. Mam solidne wykształcenie, ale w innym kierunku. Od jakiegoś czasu szukam odpowiedzi na kilka pytań pszczelarskich i idzie mi bardzo ciężko. Na ten przykład tu znalazłem ciekawy artykuł o owadach, który mi wiele spraw wyjaśnił, ale nie wszystkie:
http://www.uwm.edu.pl/czachor/publik/pdf-e/czach-e-3.pdf
Gość z Olsztyna bardzo ładnie tłumaczy że larwa pszczela je i rośnie. Je to co dostanie od imago i rośnie szybko. Poczwarka przebudowuje w ciszy organizm zjadając sama siebie - coś na wzór superpasożyta. Imago je coś innego niż larwa, ale nie rośnie. Odnośnie informacji o wynalezieniu szczepionki przeciwko zgnilcowi amerykańskiemu (o którym piszesz) miałbym kilka pytań:
1. czy istnieje odrębna medycyna larwy, poczwarki, imago? Czy mówiąc że zgnilec jest chorobą czerwiu mamy na myśli to, że chorują larwy i poczwarki? A może chorują tylko larwy nie dorastając stadium poczwarki?
2. czy zgnilec może zarazić larwę królowej zjadającej co innego niż larwa trutnia czy robotnicy? Bo rozumiem że zgnilec wykańcza larwy robotnic i trutnia?
3. Na czym miałoby polegać szczepienie pszczół, bo jakoś to mógłbym zrozumieć, że szczepimy mamusię, jej zapłodnione i niezapłodnione jajka i w ten pośredni sposób larwy w ulu i tak na dalsze pokolenia'.
4.Te pszczele pytania  w mojej skołowanej głowie mają ścisły związek z bezradnością nauki w temacie zabijania warrozy. Tu mamy jajeczkalarwy, nimfy, protonimfy, trudne do chemicznego wykastrowania samczyki. Według niektórych naukowców kastrowanie tych samczyków nie ma sensu, bo warroza stosuje z powodzeniem dzieworództwo.
5, czy wobec tego wszystkiego mogę poważnie traktować gościa bodaj z Białegostoku, który ponoć zabija warrozę jakimś grzybkiem "rozporkiem" czy jakoś tak.
Byłbym Ci niezmiernie wdzięczny, gdybyś staremu podpowiedział mi co czytać popularnonaukowego, by nabrać we wspomnianych kwestiach zaufania do nauki. Ciągle słyszę, że z warrozą sobie nie radzę, bo jestem za głupi by sensownie zastosować Apiwarol wyprodukowany z założenia dla mądrzejszych niż ja. Jednocześnie mój powiatowy lekarz weterynarii i jego sympatyczne pracowniczki są przy moim beznadziejnym przypadku bezradni. Do tej pory rozpoznaniu tematu chorób owadów poświęciłem około pięciokrotnie więcej czasu niż oni poświęcili na swoich studiach weterynaryjnych i podobno jestem pojętny. Co roku coraz więcej przy drogach żółtych tablic o zgnilcu, ale jest szansa, że od tego roku znikną, bo wyszły z orbity zainteresowań unijnej weterynarii. Pozbijajmy termometry - precz z gorączką! Jakoś tak się składa, że największą aktywność polskich entomologów obserwuję w polityce.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ja tylko troszeczkę w sprawie szczepionki na zgnilca.

Bakteriofag, fag – wirus atakujący bakterie. To najłatwiej znaleźć w Wikipedia, wolna encyklopedia

Szczepionka o której Panowie piszą zawiera Bakteriofagi. W przyrodzie choć to trudno policzyć są miliardy miliardów różnych wirusów. Jak pokazuje powszechnie znany Korona wirus [Covid 19] atakujący ludzi bardzo szybko mutuje co jeszcze bardziej komplikuje całą sprawę.

I dalej w przyrodzie są miliardy miliardów różnych bakterii. Jedne szkodliwe [chorobotwórcze] inne nie, a są też bardzo potrzebne [choćby mlekowe]. Powstaje więc pytanie czy bakteriofagi atakujące bakterie zgnilca nie będą atakowały innych bakterii. Kto komu zagwarantuje bezpieczeństwo dla całej przyrody. Dla przypomnienia producenci szczepionki Covid 19  pomimo wydania miliardów na badania nie dali gwarancji na nią. Choć Covid 19 to wirus ale sprawy mają się dość podobnie z bakteriami też.

Można by długo jeszcze pisać. Ale najprościej: kasa Misiu kasa. Kto wyłoży ciężkie miliardy $ na tak niszowy rynek jak zgnilec pszczoły miodnej.

Przykre ale prawdziwe.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bocian napisał:

 Ale najprościej: kasa Misiu kasa. Kto wyłoży ciężkie miliardy $ na tak niszowy rynek jak zgnilec pszczoły miodnej.

Przykre ale prawdziwe.

 

Włączę starczą wyobraźnię. Ja bym to widział tak. Wiodąca polska organizacja pszczelarska po samokrytyce samorozwiązuje się wyprowadzając sztandar. Na jej trupie i na nowej ustawie (w miejsce chorej z 1982 roku o branżowych organizacjach rolników) zakładamy nową organizację mającą autorytet i nieośmieszone, nieskorumpowane władze. Autorytet u pszczelarzy i u władzy państwowej szeroko rozumianej. Władza ta  w stosownym gremium Apimondii , tuż po jego wyleczeniu prowadzi aktywną politykę uświadamiania, że choroby pszczół to problem globalny i tak powinien być rozwiązywany. Inne państwa zazdroszcząc nam reformują swoje podobne archaiczne organizacje pszczelarzy. Każde państwo wpłaca na konto Apimondii stosowną kasę, w tym różne obrywy od Kujawskiego, FPRO, WFOŚiGW, sprzyjających pszczelarzom polityków narzucającym się z kiełbachą wyborczą itd na światową walkę z warrozą, zgnilcem, nosemą. Apimondia ogłasza światowe konkursy z nagrodą za ostateczne rozwiązanie kwestii warrozy, nosemy, zgnilca. Kasa idzie na rozwiązanie problemu, a nie na obsługę obsługującej biuro firmy Hary. Składka rośnie na ciągle uzupełnianym koncie do momentu rozwiązania problemu.Takie coś mogłaby poprowadzić odnowiona Apimondia rozróżniająca Kongresy od wystaw ApiExpo. Tam już dawno blask inoxu oślepił wszystkie problemy chorób pszczół i nikt nie zamierza wybierać miss apinauki, a szczególnie miss apimedycyny. UE też woli dopłacać do trucizn warrozy niż do rzeczywistej walki z nią. Problemy naszych pszczół mogą rozwiązać tylko grupy badawcze odpowiednio umotywowane zorganizowane i opłacane. Nie rozwiąże problemów preparat z torfu, grzybka rozporka, czy łzy ropuchy złapanej na cmentarzu o północy przez genialnego singla apinauki. No chyba że to szwagier ministra od NFZ pracujący badawczo na placówce w Albanii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza
21 godzin temu, robinhuud napisał:

Szanowny Kolego. Z pszczołami jakoś sobie radzę. Mam solidne wykształcenie, ale w innym kierunku. Od jakiegoś czasu szukam odpowiedzi na kilka pytań pszczelarskich i idzie mi bardzo ciężko. Na ten przykład tu znalazłem ciekawy artykuł o owadach, który mi wiele spraw wyjaśnił, ale nie wszystkie:
http://www.uwm.edu.pl/czachor/publik/pdf-e/czach-e-3.pdf
Gość z Olsztyna bardzo ładnie tłumaczy że larwa pszczela je i rośnie. Je to co dostanie od imago i rośnie szybko. Poczwarka przebudowuje w ciszy organizm zjadając sama siebie - coś na wzór superpasożyta. Imago je coś innego niż larwa, ale nie rośnie. Odnośnie informacji o wynalezieniu szczepionki przeciwko zgnilcowi amerykańskiemu (o którym piszesz) miałbym kilka pytań:
1. czy istnieje odrębna medycyna larwy, poczwarki, imago? Czy mówiąc że zgnilec jest chorobą czerwiu mamy na myśli to, że chorują larwy i poczwarki? A może chorują tylko larwy nie dorastając stadium poczwarki?
2. czy zgnilec może zarazić larwę królowej zjadającej co innego niż larwa trutnia czy robotnicy? Bo rozumiem że zgnilec wykańcza larwy robotnic i trutnia?
3. Na czym miałoby polegać szczepienie pszczół, bo jakoś to mógłbym zrozumieć, że szczepimy mamusię, jej zapłodnione i niezapłodnione jajka i w ten pośredni sposób larwy w ulu i tak na dalsze pokolenia'.
4.Te pszczele pytania  w mojej skołowanej głowie mają ścisły związek z bezradnością nauki w temacie zabijania warrozy. Tu mamy jajeczkalarwy, nimfy, protonimfy, trudne do chemicznego wykastrowania samczyki. Według niektórych naukowców kastrowanie tych samczyków nie ma sensu, bo warroza stosuje z powodzeniem dzieworództwo.
5, czy wobec tego wszystkiego mogę poważnie traktować gościa bodaj z Białegostoku, który ponoć zabija warrozę jakimś grzybkiem "rozporkiem" czy jakoś tak.
Byłbym Ci niezmiernie wdzięczny, gdybyś staremu podpowiedział mi co czytać popularnonaukowego, by nabrać we wspomnianych kwestiach zaufania do nauki. Ciągle słyszę, że z warrozą sobie nie radzę, bo jestem za głupi by sensownie zastosować Apiwarol wyprodukowany z założenia dla mądrzejszych niż ja. Jednocześnie mój powiatowy lekarz weterynarii i jego sympatyczne pracowniczki są przy moim beznadziejnym przypadku bezradni. Do tej pory rozpoznaniu tematu chorób owadów poświęciłem około pięciokrotnie więcej czasu niż oni poświęcili na swoich studiach weterynaryjnych i podobno jestem pojętny. Co roku coraz więcej przy drogach żółtych tablic o zgnilcu, ale jest szansa, że od tego roku znikną, bo wyszły z orbity zainteresowań unijnej weterynarii. Pozbijajmy termometry - precz z gorączką! Jakoś tak się składa, że największą aktywność polskich entomologów obserwuję w polityce.

 

Nie dam się znów wyprowadzić w pole pod pozorem zaciekawienia moimi rozważaniami i opiniami. ;)

ad. 1. 2. Nie jestem weterynarzem od owadów. Nie wiem. Na moją dziennikarską wiedzę to zgnilec dotyczy całej rodziny pszczelej. Jest to choroba czerwiu pszczelego, ale stan krytyczny i zapaść chorobowa dotyczy funkcjonowania całej rodziny.

ad. 3. A czytałeś artykuł? Tam jest to wyjaśnione. Linkowałem też do artykułu w wolnym dostępnie z mojej strony, gdzie opisano jak odkryto to zjawisko u pszczół i chyba jakoś na swój sposób skomentowałeś.
ad. 4. Nie pomogę. Nie wiem jaki ma to związek.

ad. 5. Nie mam pojęcia czy możesz tego gościa traktować poważnie. A co ja jestem? Psychoterapeuta? ;)

Z porządnych popularno-naukowych czasopism po Polsku polecam: Świat Nauki na licencji Scentific American.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...