Skocz do zawartości
biastes

Monitoring os w pasiece

Rekomendowane odpowiedzi

DO BRACTWA PSZCZELARSKIEGO
Jeśli spotykaliście w ostatnich latach osy (np. osa dachowa, osa leśna, szerszeń europejski) w okolicy pasieki lub pracowni pszczelarskiej, sfotografujcie je (także ich gniazda) i prześlijcie zdjęcia wraz z podaniem miejscowości na adres:
mikolaj.boranski@inhort.pl i pawlik@umk.pl

Informacje o osach będą wykorzystane do oceny bezpieczeństwa pasiek w odniesieniu do ostatnio obserwowanych zmian klimatycznych. Prawa autorskie gwarantowane.
Z pszczelarskim pozdrowieniem,
Zespół Badawczy
Uniwersytet M. Kopernika w Toruniu
& Zakład Pszczelnictwa w Puławach - Instytut Ogrodnictwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo rozumiem, jak to gniazda? Dzisiaj kosząc wyrośnięta trawę natrafiłem na dwa gniazda os i jedno szerszeni. Zresztą jedna osa uwaliła mnie w ucho, taka mała, dokuczliwa. Żeby zobaczyć gniazdo musiałbym je albo rozwalić stary pień. Co ma być na zdjęciu? Jakie detale mają być widoczne u tych osowatych? Może jakiś przykład...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, jjb napisał:

Nie za bardzo rozumiem, jak to gniazda? 

Szanowny Kolego. Wielokrotnie  mamy do czynienia z okolicznością, kiedy ktoś chce się doktoryzować , korzystając z "bezinteresownej" pomocy ludzi , których temat w zasadzie mało interesuje.  Jest to pewien sposób , jak przy czyjejś pomocy, można uzyskać materiał do napisania konkretnej pracy. Kilkakrotnie już miałem do czynienia z kimś , kto chciał skorzystać np. z mojego księgozbioru, twierdząc że pisze niezmiernie ważną pracę w określonym temacie. Po bliższym wypytaniu, okazuje się z reguły, że wymyślony temat , jest już dawno opracowany, i tylko nieznajomość literatury u tego proszącego , powoduje że taki temat sobie wybrał , i dzięki niemu wejdzie do historii tematu.  Należało by wtedy odesłać takiego do specjalisty wiedzącego o Polskiej Literaturze Pszczelarskiej wszystko, który jej wartość , konsekwentnie na tym forum określa. Może on potrafił by zweryfikować takie potencjalne tematy, zamierzonych prac magisterskich lub doktorskich, i wytłumaczyć potencjalnym autorom ich przydatność. Mam nadzieję że osoba o której piszę , zrozumie że ją właśnie mam na myśli.  Serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O polskich osach można się podszkolić na niezłej witrynie:

http://vespidarium.cba.pl/

Albo na opracowanym za ponadmilionowy grant NCN programie sprzed siedmiu lat do oznaczania owadów metodą skanowania urwanego skrzydełka. Dla pszczół – ostrzegam - cienizna i tylko po angielsku. Może urywać osom skrzydełka i wysyłać badaczom?

http://drawwing.org/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, robinhuud napisał:

O polskich osach można się podszkolić na niezłej witrynie:

http://vespidarium.cba.pl/

Albo na opracowanym za ponadmilionowy grant NCN programie sprzed siedmiu lat do oznaczania owadów metodą skanowania urwanego skrzydełka. Dla pszczół – ostrzegam - cienizna i tylko po angielsku. Może urywać osom skrzydełka i wysyłać badaczom?

http://drawwing.org/

Dzięki, trochę mnie zastanowił URL cba.pl, czy aby to nie ma nic wspólnego z pewną życzliwą organizacją życia politycznego. Ale nie.
A tak na poważnie, w pasiece miałem przez kilka lat gniazdo os pod dereniem jadalnym. Zero agresywności.
Ale co jakiś czas jest tu taki wysyp os, że słabsze odkłady, uliki weselne, są nękane na okrągło, praktycznie nie mogą się rozwijać. I wtedy wykładam z wyrzutami sumienia pułapki, w których giną głównie muchy i osy, niekiedy szerszenie. Szerszeni mi szkoda,  nie są natrętne, rzadko polują na pszczoły, owoce jedzą do końca, a nie napoczynają kolejnych, jak osy. Porządny drapieżnik...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, jjb napisał:

A tak na poważnie, w pasiece miałem przez kilka lat gniazdo os pod dereniem jadalnym. Zero agresywności.
 Szerszeni mi szkoda,  nie są natrętne, rzadko polują na pszczoły,  Porządny drapieżnik...

Szanowny Kolego. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jest Kolega związany zawodowo z jedną z krakowskich uczelni. Wypadało by się więc spodziewać po Koledze większej wnikliwości i zmysłu obserwacji, z czym jak widać nie jest u Kolegi najlepiej.  Sprawa os. Pisze Kolega: "Miałem przez kilka lat gniazdo os". Nie jest to możliwe. Gniazda os nie są kilkuletnie. Pojedyncza samica osy zakłada wiosną swoje gniazdo, którego rola kończy się jesienią wraz z wyjściem ostatniego potomstwa, którym są młode samice. Te po unasienieniu rozlatują się po okolicy i znajdują miejsce do przetrwania zimy , pojedynczo w letargu, w jakiejś szczelinie pod korą drzewa , lub w kupce suchych liści. Wiosną każda z nich , zakłada własne gniazdo, zaczynając od papierowej kuleczki wielkości kilku centymetrów , gdzie sama karmi i pielęgnuje kilka złożonych jaj. Dopiero po wygryzieniu się tych kilku pierwszych osobników , one przejmują od niej rolę zaopatrzeniową, a ona już tylko spełnia rolę matki, która już tylko składa jaja do budowanych przez robotnice plastrów. Stare gniazdo opuszczone jesienią z reguły zostaje rozwalone przez myszy czy inne gryzonie. Młoda samica wiosną nigdy nie stara się zasiedlać  zeszłorocznego gniazda.

Dziwię się dlaczego "szkoda Koledze szerszeni"   One nie tylko nałogowo polują na pszczoły, ale jest to ich główne źródło pokarmu zwłaszcza dla setek czy nawet nieraz tysięcy larw, które w ich gniazdach oczekują na pokarm. Jeden szerszeń potrafi dziennie upolować i dostarczyć do gniazda 20 -25 pszczół, którymi karmione są ich larwy.  Szerszeń siada na ulu nad wylotem, i kiedy pszczoła z niego wychodzi jest chwytana i błyskawicznie pozbawiana głowy. Reszta jest przez niego zanoszona do gniazda i stanowi pokarm dla młodych.  Nie miejsce tu , abym opisywał szczegółowo biologię tych owadów, ale radzę zapoznać się z jedną chociażby wiodącą pozycją książkową z tej dziedziny, mianowicie pracą  Edwarda O. Wilsona "Społeczeństwa Owadów". Książka ta została wydana nakładem PWN w 1979 roku.   Szerszenie potrafią , jeśli znajdą do tego warunki, założyć gniazdo w ulu w którym są pszczoły, tam je wykończyć , i przejąć dla siebie jak czyściciele kamienic w dużych miastach, o czym wiadomo. Załączam więc zdjęcie takiego ula, w którym bytowała rodzina pszczela , a który został przejęty przez rodzinę szerszeni, których biologia jest bardzo zbliżona do biologii os. 

moje obrazy010.jpg

DSCF1849 (3).JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert
23 godziny temu, Karpacki napisał:

Szanowny Kolego. Wielokrotnie  mamy do czynienia z okolicznością, kiedy ktoś chce się doktoryzować , korzystając z "bezinteresownej" pomocy ludzi , których temat w zasadzie mało interesuje.  Jest to pewien sposób , jak przy czyjejś pomocy, można uzyskać materiał do napisania konkretnej pracy. Kilkakrotnie już miałem do czynienia z kimś , kto chciał skorzystać np. z mojego księgozbioru, twierdząc że pisze niezmiernie ważną pracę w określonym temacie. Po bliższym wypytaniu, okazuje się z reguły, że wymyślony temat , jest już dawno opracowany, i tylko nieznajomość literatury u tego proszącego , powoduje że taki temat sobie wybrał , i dzięki niemu wejdzie do historii tematu.  Należało by wtedy odesłać takiego do specjalisty wiedzącego o Polskiej Literaturze Pszczelarskiej wszystko, który jej wartość , konsekwentnie na tym forum określa. Może on potrafił by zweryfikować takie potencjalne tematy, zamierzonych prac magisterskich lub doktorskich, i wytłumaczyć potencjalnym autorom ich przydatność. Mam nadzieję że osoba o której piszę , zrozumie że ją właśnie mam na myśli.  Serdecznie pozdrawiam.

Szanowny Kolega mi zarzuca ze 30 - 40 i wcześniej lat temu poziom byle technikum był na poziomie dziś doktoratu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.07.2021 o 10:27, Karpacki napisał:

Szanowny Kolego. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jest Kolega związany zawodowo z jedną z krakowskich uczelni. Wypadało by się więc spodziewać po Koledze większej wnikliwości i zmysłu obserwacji, z czym jak widać nie jest u Kolegi najlepiej.  Sprawa os. Pisze Kolega: "Miałem przez kilka lat gniazdo os". Nie jest to możliwe. Gniazda os nie są kilkuletnie. Pojedyncza samica osy zakłada wiosną swoje gniazdo, którego rola kończy się jesienią wraz z wyjściem ostatniego potomstwa, którym są młode samice. Te po unasienieniu rozlatują się po okolicy i znajdują miejsce do przetrwania zimy , pojedynczo w letargu, w jakiejś szczelinie pod korą drzewa , lub w kupce suchych liści. Wiosną każda z nich , zakłada własne gniazdo, zaczynając od papierowej kuleczki wielkości kilku centymetrów , gdzie sama karmi i pielęgnuje kilka złożonych jaj. Dopiero po wygryzieniu się tych kilku pierwszych osobników , one przejmują od niej rolę zaopatrzeniową, a ona już tylko spełnia rolę matki, która już tylko składa jaja do budowanych przez robotnice plastrów. Stare gniazdo opuszczone jesienią z reguły zostaje rozwalone przez myszy czy inne gryzonie. Młoda samica wiosną nigdy nie stara się zasiedlać  zeszłorocznego gniazda.

Dziwię się dlaczego "szkoda Koledze szerszeni"   One nie tylko nałogowo polują na pszczoły, ale jest to ich główne źródło pokarmu zwłaszcza dla setek czy nawet nieraz tysięcy larw, które w ich gniazdach oczekują na pokarm. Jeden szerszeń potrafi dziennie upolować i dostarczyć do gniazda 20 -25 pszczół, którymi karmione są ich larwy.  Szerszeń siada na ulu nad wylotem, i kiedy pszczoła z niego wychodzi jest chwytana i błyskawicznie pozbawiana głowy. Reszta jest przez niego zanoszona do gniazda i stanowi pokarm dla młodych.  Nie miejsce tu , abym opisywał szczegółowo biologię tych owadów, ale radzę zapoznać się z jedną chociażby wiodącą pozycją książkową z tej dziedziny, mianowicie pracą  Edwarda O. Wilsona "Społeczeństwa Owadów". Książka ta została wydana nakładem PWN w 1979 roku.   Szerszenie potrafią , jeśli znajdą do tego warunki, założyć gniazdo w ulu w którym są pszczoły, tam je wykończyć , i przejąć dla siebie jak czyściciele kamienic w dużych miastach, o czym wiadomo. Załączam więc zdjęcie takiego ula, w którym bytowała rodzina pszczela , a który został przejęty przez rodzinę szerszeni, których biologia jest bardzo zbliżona do biologii os.

Przez lata miałem w starej gruszy potężne gniazdo szerszeni, nie wiem, czy to samica z innej rodziny zasiedlała to miejsce, czy jakaś hibernowała w tym miejscu, ale co roku były tam szerszenie. Podobnie z gniazdem tych os, przez wiele lat wylatywały tą samą dziurą w ziemi. W tym sensie była to jakaś ciągłość.

Jako dziecko hodowałem trzmiele, kilka lat tworzyły gniazdo w dużej puszce pod stodołą.  Czy to ta sama "rodzina" czy inna, nie wiem. Taki skrót myślowy, ale dobre miejsca widocznie są w cenie. Też się kiedyś nad tym zastanawiałem, na ile w takim gnieździe w ziemi utrzymywana jest czystość, ale te które widziałem były sprzątane. Pod dużą "banią" szerszeni jest syf, resztki owadów, etc, ale w samym gnieździe jest czysto. Więc może to im się opłaca zasiedlać...

Co do samych szerszeni to szkody czynione u mnie w pasiece były minimalne, głównie polowały na muchy. Ale takie przypadki zniszczenia całej rodziny widziałem w dzieciństwie. Widziałem też skuteczną obronę pszczół w małym uliku weselnym Łysonia. Miałem tam pszczoły linii Woźnica, w sezonie ta rodzinka wycinała kilka szerszeni tygodniowo, uzbierała się ich kupka.

Wiem, że część pszczelarzy nie odróżnia taszczyna od szerszenia. Wszystko więc idzie na konto tego ostatniego.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.07.2021 o 23:24, jjb napisał:

Wiem, że część pszczelarzy nie odróżnia taszczyna od szerszenia. Wszystko więc idzie na konto tego ostatniego.

 

Szanowny Kolego. Bez obrazy , ale obserwacje Kolegi są bardzo powierzchowne a już z wyciąganymi wnioskami jest jeszcze gorzej.  Pisałem już kiedyś na tym forum , jak jeden z pszczelarzy chciał mnie przekonać, że w jednym starym drzewie niedaleko jego miejsca zamieszkania od wielu lat bytuje rodzina pszczela. I twierdził że jest to ta sama rodzina. Chociaż teoretycznie było to możliwe, nie wierzyłem aby przez tyle lat mogła przetrwać rodzina nie leczona i nie podkarmiana.  Doszło do tego że zdecydowałem się ją z tego drzewa wyprowadzić , co jest możliwe bez jego zniszczenia.  I jakie było jego zdziwienie kiedy okazało się , że matka w tej rodzinie , miała znaczek opalitkę z ubiegłego roku. Otóż , co roku wchodziła tam kolejna rójka, zwabiona pozostałościami po wcześniej bytujących tam rojach. Zdążały one zasiedlać tą dziuplę , zanim on sobie przypomniał , aby sprawdzić czy dalej tam pszczoły są. A zgodnie z biologią owadów typu osy czy szerszenie, jest to niemożliwe, a więc z czystego przypadku powstawało gniazdo na "starych śmieciach" po rodzinach bytujących tam w poprzednie lata. Gdyby brać poważnie doniesienia Kolegi o walczących z szerszeniami pszczołach z ulików weselnych , to wniosek był by taki , że to pszczoły są zagrożeniem dla szerszeni. Nic podobnego.  Cytowany fragment wypowiedzi kolegi dotyczący taszczyna i szerszeni, rzeczywiście pokazuje jak wielka jest niewiedza niektórych w tym temacie, i z przykrością muszę stwierdzić że można Kolegę zaliczyć do tego grona. To tak jak by nie odróżniać komara od pięknej ważki, która też nad wodą lata. A wystarczyło by przeglądnąć oprócz przywołanej tu już przeze mnie pozycji książkowej E. Wilsona, chociażby  Wielki  Atlas Owadów autorstwa V. J. Stanek wydany przez PWRL  w 1984 roku, gdzie te owady są dobrze opisane ze zdjęciami i krótką notatką , zawierającą podstawowe dane z biologii każdego z tych owadów.  Zanim więc zdecyduje się Kolega na publikowanie kolejnych własnych , powierzchownych obserwacji  nad tymi owadami, sprawdzić , co na ten temat mówią ludzie nauki, badających te gatunki i opisujący ich biologię dla zainteresowanych. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie dbałość kolegi o detale. Bo to cecha coraz rzadsza teraz. Jednak mój post miał inny cel, co postaram się wyjaśnić.

Nigdzie nie pisałem, że to jest ta sama rodzina, tylko, że gniazda są w tym samym miejscu. To, że przeżywają zapłodnione samice os, to nie jest prawda objawiona, raczej powszechnie znana. Po prostu wykorzystują miejsce, które im odpowiada, ale ja celowo nie chciałem się odwoływać do niczego, poza swoimi obserwacjami.  Wiem, że literatura twierdzi, że gniazda nie są powtórnie wykorzystywane, co najwyżej, jako materiał do budowy nowego. Ale czy to nadal jest uznawana prawda? Ludzie zajmujący się usuwaniem gniazd twierdzą, że:  Osy bowiem mają zwyczaj i wracać do niego, a zawsze wiele ich jest w plenerze, i zasiedlać puste budując nową kolonię. Robią to nawet w kolejnym roku, w tym samym miejscu. Poza tym obserwujemy zmiany przyrody związane z klimatem, nie wiem czy w książkach sprzed 30-lat jest doniesienie o komarze tygrysim pod Krakowem, a widziałem go u siebie w tunelu, fruczaki widzę co parę dni, osowate z cieplejszych miejsc wykorzystują gniazda przez kilka lat, czy to kwestia zafiksowanych genetycznie zachowań, czy reakcja na środowisko...

Wiele osób świata nauki tezy z modeli przenosi na rzeczywistość, zapomina dodać w moim modelu wygląda to tak i tak, zamiast tego pisze: jest tak i siak. To jest kardynalny błąd metodologiczny, bowiem zakłada skończoność wiedzy i brak zmian w przyrodzie i tzw. ostateczną prawdę.

Jakie było moje rozumowanie,  jakie z tego wnioski mogłem wyciągnąć:

  • są osy w pasiece i nie atakują pszczół,
  • nie są agresywne, można ręką zatkać im wylot i nie żądlą, od lat w tym samym miejscu mają taka cechę, że nie pchają się do miodu czy syropu
  • są kilka metrów od domu szerszenie i nie sprawiają kłopotu.

Wniosek:  nie mam żadnych powodów, aby je niszczyć. Akuratnie te osy to były prawdopodobnie osy saksońskie (mają taki mocno czarny przód).
I do takiego wniosku, de facto natury etycznej, wystarczają mi powierzchowne obserwacje. Ale one nie dotyczą być może innych pasiek, innego środowiska.
Wystarczy osy, czy szerszenie drażnić, aby znaleźć uzasadnienie, do ich eksterminacji. Inna sprawa, czy owady nie wyczuwają naszych intencji, wszak nasz zapach się zmienia np. przy stresie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.07.2021 o 13:18, jjb napisał:

Cieszy mnie dbałość kolegi o detale. Bo to cecha coraz rzadsza teraz. Jednak mój post miał inny cel, co postaram się wyjaśnić.

Jakie było moje rozumowanie,  jakie z tego wnioski mogłem wyciągnąć:

  • są osy w pasiece i nie atakują pszczół,
  • nie są agresywne, można ręką zatkać im wylot i nie żądlą, od lat w tym samym miejscu mają taka cechę, że nie pchają się do miodu czy syropu
  • są kilka metrów od domu szerszenie i nie sprawiają kłopotu.

Wniosek:  nie mam żadnych powodów, aby je niszczyć. 

Szanowny Kolego.  Nie jest moim celem , aby Koledze dokuczyć czy pomniejszyć wartość jego obserwacji i wniosków jakie z nich Kolega wyciągnął.  Ale muszę pokazać , że właśnie brak  dbałości o detale , a szczególnie obserwacje prowadzone wyrywkowo i powierzchownie, mogą te wnioski wykoślawić, a jeśli jeszcze decydujemy się na ich publikowanie, mogą dla wielu przynieść wręcz szkodę.  Aby uzasadnić swoje wnioski , nie wystarczy mieć dobrą wolę, i obserwować zachowanie np. os tylko przez pewien czas.  Bo pisze Kolega :" są osy w pasiece i nie atakują pszczół"  Takie obserwacje  mogą być w pierwszej połowie lata , czasami dłużej. Ale nagle przychodzi czas , kiedy nie tylko zaczynają się one pchać do uli, walczą z pszczołami na wylotach, pchają się do pracowni, zaczynają wlatywać do cukierni i obsiadać ciastka z lukrem, a potrafią nawet wcisnąć się do butelki słodkiego napoju i użądlić pijącego w język.  Trzeba więc zadać sobie pytanie co to się stało, że nastąpiła taka zmiana w ich zachowaniu? Otóż wynika ono , ze skończenia się źródła pokarmu jakie miały one w przyrodzie, a którym bardzo często jest rozwijająca się mszyca na drzewach w lesie lub poza nim. Wtedy nie interesuje ich ani ul , ani pszczelarz ani ciastka w cukierni. Kiedy jednak pokarm w postaci mszycy się skończy, muszą one szukać innego źródła zaopatrzenia.  Obserwacje i wnioski jakie opisał Kolega , były by do przyjęcia, gdyby wykonywał je ekolog, na jakąś potrzebę chwili, bo np. wypada zaprotestować przeciwko jakiemuś postępowaniu , które on uważa za szkodliwe.  Jednak jeśli chodzi o pszczelarza, który w tym samym okresie spodziewa się jakiegoś pożytku, i tęskni, aby był to pożytek spadziowy, powinien dojść do przyczyny, dlaczego pomimo tych nadziei , taki pożytek nam się w końcu nie pojawia.  I to nie tylko osy, żywią się mszycą spadziującą .  Do tego "stołu" w wielkich ilościach zasiadają też takie owady jak biedronki i skorki. Jak Kolega myśli? Kiedy zaczynamy zauważać że ogromne il0ości biedronek zaczynają nam wchodzić do mieszkań, siedzą w szparach okiennych i gdzie się tylko da,  skąd one się wzięły?  Co jadły kiedy rozmnażały się do takiej ilości, że nagle określamy ją plagą ?  Otóż z osami skutecznie spożywały tysiące i miliony mszyc, które dobrze im smakują, a nie posiadają żadnych możliwości obrony przed tymi zjadaczami.  Do tego wspólnego stołu zasiadają także wielkie ilości skorków, których do pewnego czasu w ulach nie widać, a nagle pojawiają się w dużych ilościach . One też doskonale miały się na drzewach , kiedy mszycy tam była wystarczająca ilość, ale kiedy działając wspólnie z poprzednio wymienionymi, skutecznie tą mszycę wyjadły, zaczynają szukać innego źródła pożywienia, i wtedy pojawiają się we wręgach uli , i w wielu innych miejscach , gdzie dotąd ich nie było.    Szanowny Kolego . Naprawdę nie żeby się tu wywyższać piszę to co piszę, tylko dlatego, że prowadziłem i prowadzę rzetelne obserwacje na tymi zależnościami, które decydują że spadź jest, albo jej nie ma. Podam choćby taki przykład , jak spotkałem kiedyś leśniczego, których jest tutaj wielu , i on mówi tak: "Chyba macie dobry pożytek spadziowy , bo na drzewach w lesie słychać huk jakby były one oblatywane przez pszczoły"  W tym samym czasie ul na wadze , nie wykazuje żadnego przybytku, więc pytam go, czy pozwoli aby we wskazanym miejscu rozwinąć długą drabinę i zobaczyć , co to za zbiór i co to za "pszczoły"  Oczywiście zgodził się i dzięki temu , mogłem na własne oczy zobaczyć te setki uwijających  się os , i innych wspomnianych tu wcześniej owadów, zajadających się mszycami, które były jeszcze zbyt młode , aby w większej ilości zaczęły wydzielać spadź.  Osy zbierały nie po jednej , ale po kilka mszyc, które w pakiecie zanosiły do swoich gniazd. Pozostałe owady trudniej było obserwować , gdyż one nie latają /skorki/ a biedronki są na tyle małe , że z poziomu drabiny, można było tylko obserwować je chodzące na piechotę po drzewie.  Wiem że według niektórych piszę zbyt długie wiadomości, ale mogły by być one o wiele dłuższe, gdybym chciał opisać więcej moich obserwacji.   Muszę jednak odnieść się do zdania , które Kolega umieścił w swoim wpisie.  "Wniosek: nie mam żadnych powodów aby je niszczyć"  Taki wniosek , był by słuszny wtedy, kiedy Kolega nie widział tej działalności os , kiedy miały dość pożywienia , z dala od naszych siedzib. Kiedy jednak tamto zaopatrzenie im się kończy, zaczynają szukać nie tylko w cukierniach czy ulach.  Zaczynają penetrować śmietniki, padlinę , zgniłe owoce i przy tej okazji stają się przenośnikami wielu bakterii i innych zarazków, co przy nawet przypadkowym użądleniu , często prowadzi do zakażenia i komplikacji, których wcześniej by nie było.  Wtedy to, stają się szczególnie niebezpieczne dla każdego , kto wcześniej przeczytał by zdanie Kolegi , że są one łagodne i wcale nam nie zagrażają.  Nie jest też zgodne z prawdą twierdzenie, że inne , nowe gatunki tych owadów , nie mają złych cech.  Z reguły gatunki inwazyjne, których dawniej u nas nie było a znalazły się w naszym kraju w drodze inwazji , są o wiele bardziej szkodliwe od naszych rodzimych. dotyczy to nie tylko owadów ale także i roślin.  Kolejny temat na długie zimowe wieczory.  Pozdrawiam i zachęcam do wnikliwej obserwacji i właściwych z nich wniosków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Czytam kilka razy i nie pojmuję o co Koledze Karpackiemu chodzi?

Ze spadź często jest dla pszczół niedostępna , wiadomo. Że często inne owady ja wykorzystują , przed pszczołami. Wiadomo.Że jesienią osy pchają się wszędzie , wiadomo. Że biedronki z  tymi z chin na czele wiadomo.

 

Jak by tak Kolega Karpacki się skupił i w dwóch zdaniach napisał sens , wcześniejszego wywodu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, robert napisał:

Czytam kilka razy i nie pojmuję o co Koledze Karpackiemu chodzi?

Jak by tak Kolega Karpacki się skupił i w dwóch zdaniach napisał sens , wcześniejszego wywodu?

Niepotrzebnie użytkownik "robert" czyta kilka razy i nadal nie zrozumie.  A wystarczyło by poczytać wątek założony zresztą w celu uzyskania pomocy przez jakichś początkujących naukowców , na temat pracy dotyczącej monitoringu os w pasiece.  A także jako odpowiedź na wywody kolegi "jjb" dotyczące jego obserwacji nad owadami , uznawanymi powszechnie za szkodniki pszczoły miodnej, a u niego w pasiece jakoś on tego nie zauważa. Mało tego, wyciąga on jeszcze wnioski, że te owady nie zasługują na miano szkodliwych dla pszczół , a tym samym i dla pszczelarzy.   Mój tekst , jest nawiązany przede wszystkim do wcześniejszej wypowiedzi kolegi "jjb" i to od niego głównie spodziewam się zrozumienia tego co napisałem , gdyż w moim tekście zawarte są te obserwacje , które on pominął, a których brak nie pozwala na wyciągnięcie właściwych wniosków, co do rzeczywistej szkodliwości tych gatunków owadów, o których mowa we wcześniejszych wpisach tego wątku.   Pisząc tak szczegółowo o tych sprawach , przy okazji pokazuję też bezsens  inicjatywy pod nazwą "Monitoring os w pasiece".   Z jednej strony dlatego, że z tego, co ze strony os, dzieje się szkodliwego dla pszczół i dla pszczelarza, niewiele dzieje się w samym obrębie pasieki.  Bo zarówno namnażanie się ich , jak i to co nam najbardziej szkodzi dzieje się poza pasieką , i pszczelarz ma niewiele możliwości, aby temu przeciwdziałać.  Aby na prawdę zrozumieć  wszystkie czynniki , jakie mają wpływ na to , czy spadź wystąpi czy nie,  trzeba by znacznie większego opracowania, którego brak w dostępnej literaturze nie tylko polskiej ale i zagranicznej, dlatego nie podejmuję się streszczenia tego wszystkiego w dwóch zdaniach , jak by tego chciał użytkownik "robert" .  Po pierwsze podstawą do takiej pracy , jest poznanie biologii tych owadów , które uczestniczą w tym " spektaklu" , który nazywa się "wielka spadź" . Następnie określić czasowo rolę tych owadów w okresie rozwijania się warunków wielkiego spadziowania, a w końcu poznać jeszcze warunki pogodowe, jakie są potrzebne, aby występujący pożytek spadziowy, mógł być skutecznie przez pszczoły zebrany. Są jeszcze dość istotne czynniki jakie mają wpływ , na wystąpienie pożytku spadziowego, ale nie wspominam tu o nich, ponieważ tematem wiodącym wątku, jest "Monitoring os w pasiece"  Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość robert

Kolega doprecyzował. I to wiele wyjaśnia. Bardzo pouczający tekst.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji wychodzi, że rok 2021 nie będzie należał do os. Tak jak w ubiegłych latach nie mogłem opędzić się od natrętnych os, tak teraz mogę powiedzieć, że jest ich zdecydowanie mniej. Przy karmieniu pszczół wieczorem, kiedyś obserwowałem ich wzmożoną aktywność. Obecnie sporadycznie. Nie wiem gdzie jest przyczyną. Ale nie tęsknię😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wstawić!

To jeszcze jedno świadectwo w jakich warunkach działają dolnośląscy pszczelarze... Nie dość że "piekiełko" to jeszcze szerszony!  Jedyna nadzieja że władza wojewódzka, różnego autoramentu, pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...