Skocz do zawartości
robinhuud

Pszczelarstwo w czasie pandemii

42 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Na dzień dzisiejszy pszczelarzom amatorom nie wolno opuszczać domów w celu wykonania prac pasiecznych. Mogą to zgodnie z prawem robić pszczelarze rolnicy płacący KRUS i pszczelarze zawodowi (rolnicy). Przynajmniej tak rozumiem aktualne zarządzenia władz. Może pora coś z tym zrobić oraz pomyśleć o pasiekach osób poddanych kwarantannie, chorych itp. To ważna rola organizacji pszczelarskich, ale nie widzę, by ktoś coś robił w tych sprawach. Są jeszcze pasieki pszczelarzy niezrzeszonych i jeżeli nikt nimi się nie zajmie – może to spowodować wybuch zgnilca. Myślę o tym, ponieważ kilka dni temu sam wyszedłem ze szpitala. Na razie nie potrzebuję pomocy ponieważ mam internetowy podgląd mej 5-ulowej pasieczki i na chwilę obecną nie widzę potrzeby jakichś pilnych prac. Ale idzie wiosna i wiele pasiek jest większych. W necie nie widać w tej sprawie większego ruchu w innych organizacjach. Może już pora się tym zająć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są tacy co uważają , że prawa obywatelskie w tym prawo do wychodzenia z domu określone jest w Konstytucji i ustawą nie można nikogo tych praw pozbawić. Wyłącznie wprowadzenie np. stanu wojennego , stanu wyjątkowego określonych w Konstytucji  może to zmienić. W związku z tym , iż nie zostały one wprowadzone nikt nie ma prawa zakazywać wychodzenia nam z domu. Inna sprawą jest zabezpieczenie siebie przed wirusem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro można wyjść z psem na spacer to nie widzę problemu z wyjściem do pasieki. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemniej problem samopomocy pszczelarskiej jest bardzo ważny. Kwarantanna jednak wyjście z domu wyklucza, podobnie jak pobyt w szpitalu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
47 minut temu, robinhuud napisał:

Na dzień dzisiejszy pszczelarzom amatorom nie wolno opuszczać domów w celu wykonania prac pasiecznych. Mogą to zgodnie z prawem robić pszczelarze rolnicy płacący KRUS i pszczelarze zawodowi (rolnicy). Przynajmniej tak rozumiem aktualne zarządzenia władz. 

Wreszcie na coś przydałoby mi sie opłacanie tych składek ?

Ale chyba nadinterpretujesz. Jutro wybieram się do pasieki dalej położonej może wziąć ze sobą kwitek opłaty KRUS?

Jak mnie zatrzymają opowiem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Piotr_S napisał:

Niemniej problem samopomocy pszczelarskiej jest bardzo ważny. Kwarantanna jednak wyjście z domu wyklucza, podobnie jak pobyt w szpitalu. 

I właśnie kwarantanna może być największym problemem. Dlatego należy unikać kontaktów z innymi osobami. Znajoma wyszła do pracy i zamiast wrócić po pracy do domu w związku z tym , iż jeden z współpracowników miał wirusa trafiła do jakiegoś akademika na kwarantannę. Ilość osób na kwarantannie jest bardzo duża w stosunku do osób chorych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W myśl nowych przepisów z domów można wychodzić jedynie w sprawach niezbędnych dla życia codziennego. Taki stanowią m.in. zakupy, wizyta u lekarza, spacer z psem, dojazd do pracy czy wolontariat na rzecz osób, które nie mogą lub nie powinny opuszczać domów. Możliwe jest również uprawianie sportów na świeżym powietrzu.

https://katowice.naszemiasto.pl/zakaz-wychodzenia-z-domow-co-mozna-a-czego-nie-sprawdz/ar/c1-7616339

`              Dla miejskich pszczelarzy dojazd miejskim środkiem komunikacji do pasieki nie jest dojazdem do pracy, ani uprawianiem sportu na świerzym powietrzu. Ja tylko czytam aktualnie obowiązujące rozporządzenia i nie wchodzę w to, że policja powinna mieć dłuższe pały, by sięgnąć pszczelarzy na te ponad 1,5 m. Rolą organizacji pszczelarskich, a szczególnie uważających się za wiodące jest załatwienie oficjalne tej sprawy. Nawet nie wiem, czy numer weterynaryjny pasieki powinien tu być przepustką. Starsi pszczelarze którzy są większością, szczególnie narażeni na koronawirusa, powinni być jakoś chronieni i otoczeni opieką. Również ich pszczoły. Przy innych chorobach państwo nie patrzy czy lis hodowlany, czy nie. Szczepionka na wściekliznę zrzucana jest z samolotu demokratycznie. Może tego dożyjemy z koronawirusem i ze zgnilcem amerykańskim. Na razie budujemy płoty na granicach, siatkujemy zbudowane za miliony przejścia nad autostradami dla zwierzyny i niczego z innych epidemii się nie uczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że prowadzenie pasieki - nawet mniejszej niż taka wymagająca KRUSu jest prowadzeniem jakiejś formy działalności rolnej. 

Wożę przy sobie zaświadczenie o zarejestrowanej pasiece pod określonym adresem i jeszcze dodatkowo pismo o zarejestrowanym RHD. Skoro mam zarejestrowany Rolniczy Handel Detaliczny to jakimś tam rolnikiem chyba jestem ? W mojej opinii to wystarczy. Na dzień dzisiejszy rozporządzenie o zakazie przemieszczania się jest na tyle ogólnikowe i nieuszczegółowione tak samo jak moje wytłumaczenie powyżej..

Robinhuud - jeśli będziesz potrzebował pomocy w pasiece - daj znać, przyjadę i pomogę. W ramach wolontariatu związanego z koronawirusem mogę się poruszać. A to byłby taki wolontariat ;) 

Świat jest w tarapatach, amerykańska giełda nie wie co się dzieje, nie sądzę by ktoś znalazł czas na myślenie o starszych pszczelarzach w rządzie czy innych organizacjach. Dlatego oferuję swoją pomoc :) 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cayose napisał:

Świat jest w tarapatach, amerykańska giełda nie wie co się dzieje, nie sądzę by ktoś znalazł czas na myślenie o starszych pszczelarzach w rządzie czy innych organizacjach.

Podejmiemy temat. Nie po to, by dodawać teraz władzom pracy, ale po to, by na miarę możliwości zabezpieczyć się jako środowisko przed trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Zanim powstaną pisma do ministerstwa i GIW, napisałem do pszczelarzy list, który chcę, by Marcin dołączył do najbliższego newslettera. Chodzi w nim o to, by każdy w trybie wolontariatu na rzecz osób uziemionych z różnych powodów wykazał wrażliwość na potrzeby kolegów i pasiek w swoim sąsiedztwie.

Jesteście uczestnikami także innych forów i grup dyskusyjnych. Zwracajcie na nich uwagę na problem. W punktu widzenia władzy są sprawy ważne i pilne. Nasza jest ważna ale zdrowie ludzi pewnie pilniejsze. Nie chcę już być uszczypliwy i przywoływać innych, pilniejszych dla władzy spraw nawet niż zdrowie ludzi - zdaję sobie przecież sprawę z tego, że sprawy naprawdę ważne i pilne zajmują teraz wielu z nich. Sami się musimy organizować. Ponadorganizacyjnie i włączając także pszczelarzy nigdzie nie należących i nigdzie nie zgłoszonych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ateno, tu najmniej chodzi o ranking zagrożenia. Pszczelarze to w większości emerytowani kierowcy autobusów, emerytowani sprzedawcy w marketach itp. Nie chodzi również o przywileje. Ważne jest określenie w miarę jasnych zasad dla wszystkich i świadome przestrzeganie ich. Również określenie zasad bezpiecznej wzajemnej pomocy potrzebującym tego pszczelarzom. Przy pszczołach nie popracuje przecież wolontariusz niepszczelarz. Chyba, ze z zapałkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, robinhuud napisał:

..... Taki stanowią m.in. ..... dojazd do pracy ......

.... Dla miejskich pszczelarzy dojazd miejskim środkiem komunikacji do pasieki nie jest dojazdem do pracy,  .....

 

9 godzin temu, cayose napisał:

Uważam, że prowadzenie pasieki - nawet mniejszej niż taka wymagająca KRUSu jest prowadzeniem jakiejś formy działalności rolnej. 

Wożę przy sobie zaświadczenie o zarejestrowanej pasiece pod określonym adresem i jeszcze dodatkowo pismo o zarejestrowanym RHD. Skoro mam zarejestrowany Rolniczy Handel Detaliczny to jakimś tam rolnikiem chyba jestem ? W mojej opinii to wystarczy. Na dzień dzisiejszy rozporządzenie o zakazie przemieszczania się jest na tyle ogólnikowe i nieuszczegółowione tak samo jak moje wytłumaczenie powyżej..

.......

 

Na podstawie Ustawy o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich pszczoła miodna jest zwierzęciem gospodarskim. Prawo nakłada obowiązek rejestracji pasiek i nie ma tu rozróżnienia czy miejskie czy "wiejskie". W związku z powyższym każdy, kto wywiązał się z ww. obowiązku bez względu na to, czy podlega na podstawie innych ustaw obowiązkowi / prawu  / opłacania składek KRUS, nabiera w pełni praw /a nawet obowiązków/ w zakresie obsługi pszczół. Dojazd do miejsca lokalizacji pasieki jest więc dojazdem do pracy. Jednak należy pamiętać o przepisach wykonawczych np. liczba osób w samochodzie; odległości i liczba pasażerów w komunikacji publicznej. 

Co innego kwestie przemieszczania pasiek. W związku z ograniczeniami w funkcjonowaniu urzędów raczej należy się spodziewać sporych utrudnień a nawet niemożliwości załatwienia spraw związanych z dokumentacją niezbędną przed przewiezieniem pszczół.

To co napisał cayose w zakresie zabierania dokumentów rejestracji pasieki jest bardzo dobrym pomysłem. Popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ppepe - z tego co mi wiadomo na ten moment prawo w Polsce nie nakłada obowiązku rejestracji pasieki jeżeli pszczelarz nie wprowadza miodu do obrotu. Prowadzenie amatorskiej pasieki z punktu widzenia kodeksu pracy nie jest pracą, podobnie jak zbieranie grzybów, czy wędkowanie. Również działkarstwo nie jest działalnoscią rolniczą mimo elementu uprawy ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obowiązek rejestracji pasiek pszczelich wynika z Ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten obowiązak nie dotyczy wszystkich a jedynie tych, którzy mają zamiar wprowadzać na rynek produkty pszczele, nawet w postaci prezentów. Mój sąsiad konsekwentnie odmawia sprzedaży komukolwiek miodu, kierując wszystkich do mnie, a wcześniej do swego brata. Kiedy kilka lat temu miał zgnilca, po konsultacji ze mną zgłosił to PLW. Została przeprowadzona pełna procedura - nadal ma pasieczkę nie zgłoszoną i nikt mu tego nie nakazuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje, czy Wasze dywagacje mają drugorzędne znaczenie wobec zdania władzy, czyli policjanta. Jeżeli natniecie się na nadgorliwca któremu ktoś zaraził kogoś w rodzinie – wlepi Wam solidny mandat za mętne tłumaczenie się co robicie poza domem i będziecie mogli odwołać się do sądu w Berdyczowie. Dlatego uważam, że jest coś do załatwienia na szczeblu władzy pszczelarskiej by ograniczyć swobodną interpretację panu policjantowi wynikającą z niedomowień aktów wykonawczych do obowiązujących na dziś zarządzeń bioasekuracyjnych. Do dzików zdaje się strzelamy mimo koronawirusa, ale tylko na polowaniach indywidualnych, bo to można zinterpretować jako uprawianie sportu na świeżym powietrzu. Strzelamy – bo one nie przestrzegają zarządzeń władz. Uzasadnieniem jest walka z pandemią w warunkach innej pandemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Piotr_S napisał:

.... Mój sąsiad konsekwentnie odmawia sprzedaży komukolwiek miodu, kierując wszystkich do mnie, a wcześniej do swego brata. Kiedy kilka lat temu miał zgnilca, po konsultacji ze mną zgłosił to PLW. Została przeprowadzona pełna procedura - nadal ma pasieczkę nie zgłoszoną i nikt mu tego nie nakazuje.

Z pełną odpowiedzialnością swoich słów napiszę: Twój sąsiad to nie pszczelarz to "trzymacz pszczół".  Każdy taki "sąsiad" powinien być pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia czy też w ramach kół pszczelarskich czy też w ramach sąsiedzkiej samopomocy. Więcej szkody wnoszą przez swój brak wiedzy niż pożytku z obecności pszczół jakie posiadają dla środowiska itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To oczywiście prawda - w pewnym sensie. Z żadnej pomocy nie korzysta, bo nigdzie nie należy. Oddaję mu leki przeciw warrozie dla jego kilku rodzin w trosce o własne pszczoły i gdyby zdarzyła się potrzeba w tych dniach, pomogę też w trosce o swoje pszczoły. Wiem, że korzysta z pomocy i nie unika uczenia się, dużo czyta, przy tej przygodzie ze zgnilcem zachował się odpowiedzialnie, dlatego piszę, że w pewnym sensie to prawda. Rozejrzyjcie się dokładnie, jeśli nie macie kogoś takiego w pobliżu, może to znaczyć, że za słabo szukacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chwalebne, że czyta i szuka wiedzy. Może warto uderzyć w tę nutę. "Chłopie idź na kurs. Poszerzysz wiedzę. Dzięki nowym informacją zaoszczędzisz trochę pieniędzy. Uregulujesz swój stan prawny" itp.. Kursy nic nie kosztują. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, ppepe napisał:

 Więcej szkody wnoszą przez swój brak wiedzy niż pożytku z obecności pszczół jakie posiadają dla środowiska itp.

A jakie to szkody taki trzymacz pszczół wyrządza? Bardzo ciekaw jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choćby utrudniony dostęp do zakupu nowoczesnych maszyn czy urządzeń np. uli. Utrudniony poprzez cenę. Choćby brak dostępu do leków w cenach refundowanych, co przekłada się na brak leczenia. Taka "hobbystyczna" pasieka staje się źródłem pasożyta dla wszystkich w promieniu 2 km. I proszę mi nie pisać historii z życia wziętych jak to znajomy; sąsiad; kolega itd. się nie zarejestrowali, a leki kupują po pełnej odpłatności. I wiedzę mają bo książkę kupili.

Ja też mam taką historię z życia wziętą. Z drugiej strony lasu znajdowała się wiele lat pasieka. Odcinek w linii prostej ok. 1,5 - 1,7 km. Pan na co dzień buty naprawiał. Robił to dobrze i solidnie. Wszyscy go cenili za efekty, a miodzik kupowali przy okazji, no bo Pan był przecież solidnym rzemieślnikiem, o czym w zakresie butów potwierdzam. Pan się zestarzał i dał ogłoszenie: "oddam pszczoły". Myślę sobie - ok, chyba sobie poradzę z 7 rodzinami więcej. Umówiłem się popołudniu. Przyjeżdżam. Pan mi opowiada jak to zaczął z pszczołami, gdy dawnymi czasy pracując jako traktorzysta przypadkowo natknął się na rójkę na drzewie. Opowieść oczywiście była długa i emocjonująca. Wchodzimy na pasiekę za domem. Stoją "ule" - ależ to były za ule. Wykonane z płyt styropianowych; takich jak ociepla się domy; oklejonych siatką i klejem. Rodzaj pudełka - prostopadłościanu - każde inne wymiarami. Dennice też z tego materiału. Ramki niby seryjne (ze sklepu) ale jakoś tak każda inna, dodatkowo włożone do środka jak leci; po skosie i w każdą stronę. Przyglądam się bliżej. Ponieważ Pan nie miał wiedzy jak odrutować ramkę oraz nie wiedział, że węzę się wtapia, więc umieszczał arkusz węzy w ramce a następnie owijał całość drutem. Po dennicy chodzą larwy barciaka. W  styropianie kanały po larwach. Patrzę na ramki. Jest trochę czerwiu. Są matki - większość rojowe jak wynikało z informacji właściciela. Tyle tylko, że jakieś te ramki dziwne. Brak zapasów wokół kuli czerwiu. Ramki częściowo uszkodzone. Na innych ramkach brak pokarmu. Pytam się czy robił miodobranie.

- Tak.

- A jak Pan to robi?

- Biorę wszystkie ramki z ula; zgarniam pszczoły do środka i zamykam klapę. Ramki do miodarki i wiruję. 

- Pokarze mi Pan pracownie?

Pracownia - pomieszczenie w kanciapie obok domu wyposażona była w miodarkę z beczki. Takiej beczki od zbieranie wody z samodzielnie wykonanym koszem i korbką.

Trzymacz pszczół umieszczał wszystko jak leci i wirował całość ula łącznie z czerwiem. Potem nalewał to w słoiczkach i sprzedawał jak pyszny miód z własnej pasieki. Nawet tabliczkę miał na płocie i strzałkę na drodze powiatowej. Miodzik pyszny - "z mięskiem".

Zabrałem wszystko. Wywiozłem na swoje pole 2 miejscowości dalej gdzie mam zarejestrowane pasieczysko, a wykorzystuje je tylko gdy pole jest obsiane pod pszczoły. Na drugi dzień pszczoły zgarnąłem do nowych uli na świeżą węzę. Podkarmiałem obficie. Oddymiłem i dalej leczyłem. "Ule" wywiozłem do rejonowego punktu zbiórki śmieci. Zimę przetrwały tylko 4 rodziny z 7. Moje wnioski - nosemoza typu C + warroza w każdej rodzinie. Załatwiłem sobie dodatkowo problem ze sprzętem, bo te 7 kompletów uli trzeba było poddać bardziej intensywnym zabiegom odkażania na wiosnę. Za plus uważam likwidację siedliska chorób.

 

Wnioski: znanie na temat "trzymaczy pszczół" mam wyrobione. Są to w większości siedliska chorób i patogenów.

Uważam, że każda pasieka /każda rodzina pszczela/ powinna podlegać rejestracji. Państwo powinno wykorzystać w tym celu możliwości jakie daje https://irz.arimr.gov.pl/ gdzie każdy po rejestracji pasieki otrzymywałby dostęp. W zakładce zwierzęta powinny pojawić się pszczoły. W zakładce siedziby stad powinny pojawić się lokalizacje posiadanych pasiek. Państwo miałoby podgląd pod aktualny stan ilościowy rodzin pszczelich oraz można by prowadzić analizy oraz działania zaradcze w zakresie przepszczelenia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie lubi nas zaskakiwać.

Pszczoły sobie poradzą bez ingerencji pszczelarza nawet miesiąc czasu.Moze i nawet lepiej im będzie.

A pszczelarze z grupy ryzyka niech nie ryzykują tylko siedzą na dupie.

No chyba, że kontrakt z pszczołami nie wiąże się z pośrednim kontaktem z innymi osobnikami potencjalnymi nosicielami. Wtedy można się wybrać do pasieki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...