Skocz do zawartości
Gość Warroza

Radio Warroza Pszczele Wieści

169 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Warroza

Za dużo tu dla mnie argumentów personalnych i skupiania się na mnie, aby zachęcić mnie wymiany zdań na tym forum bez moderacji.

Czuwam dyskretnie i nienachalnie - moderator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz kochany jaki błąd popełniłeś należało najpierw przejąć moderowanie na Forum Polanki, by potem móc skutecznie nas przekonywać do produktów Syngenty czy Bayera. A tu taki kotlet... Mimo kuszącego opakowania, amatorka na całego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

plonk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Warroza napisał:

Za dużo tu dla mnie argumentów personalnych i skupiania się na mnie, aby zachęcić mnie wymiany zdań na tym forum bez moderacji.

Trafiłeś na użytkownika, który jeśli się z tobą zgodzi, zawsze Ci to wprost napisze i jest w tym konsekwentny. Jeśli się z Tobą nie zgodzi (choć nie wiem z czym w tamtym poście można by się nie zgadzać), nie zawaha się Ciebie obrazić i przypisać Ci wszystko, czego nie napisałeś ani nawet nie pomyślałeś, ale on pomyślał, że Ty pomyślałeś.

To wystarczy. Taka konsekwencja. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

plonk -

Miał być dowcip o spiskowych teoriach i ich durnych wyznawcach.

 

------------------------------------------------------------------------------------

"Głos rozsądku

Z wyżej wymienionych powodów, kiedy oceniamy różne pestycydy, lepiej powoływać się na racjonalne argumenty takie jak: powody użycia, dostępność, toksyczność, selektywność, synergię z innymi substancjami i chorobami oraz czas degradacji i stopień kumulacji w środowisku. (...) 

Synergiczne działanie komplikuje sprawę

Z tego powodu takie nierzetelne podziały pestycydów, odwołujące się do naturalności, np. na „miękkie” i „twarde”, stają się jeszcze bardziej niejednoznaczne. Nie wiara w „chemiczne siły natury”, a obiektywne kryteria biochemiczne, toksykologiczne, czy fachowe wyważenie korzyści i strat, powinny stanowić o wyborze tej czy innej substancji pod kątem jej mocniejszego czy słabszego oddziaływania lub trwalszego czy krótszego pozostawania w środowisku.

Rolnictwo ekstensywne i intensywne nastawione na minimalizację użycia bardziej szkodliwych pestycydów jest zjawiskiem pożytecznym. Wydaje się jednak, że sensownym jest, gdy jego reguły opierają się na bardziej racjonalnym namyśle, który waży zyski i straty bez ideologicznej żarliwości, czy dogmatycznego podziału opartego o nierzetelne stosowanie tylko pozornie fachowych pojęć, co może prowadzić do dezinformacji. Motywacja emocjonalna jest często nacechowana radykalizmem w postrzeganiu świata, a rzeczywistość jak widać potrafi być bardziej zniuansowana niż czarno-białe spojrzenie na dane zagadnienie."

https://warroza.pl/pszczelarska-chemia-i-pestycydy/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś byłem w Poznaniu w Instytucie Ochrony Roślin na poważnej nasiadówce o truciu polskiego robactwa z pełnomocnictwem Polanki.  Czy ochrona roślin to m in trucie owadów? Dlaczego naprzeciw IOR nie ma Instytutu Ochrony Owadów? Czy wszystkie owady szkodzą roślinom? Dlaczego trując szkodniki nieselektywnymi truciznami truje się zapylacze, a przy okazji organizmy glebowe? O tym czy coś jest trucizną, a coś nie przekonuje nas niedouczonych pszczelarzy Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin. Jest to organizacja składająca się z członków - producentów chemii rolniczej (organizacja federacyjna producentów chemii rolniczej i jej nienachalnie pokazywany statut podobne do odpowiedników w Polskiej Izbie Miodu). PSOR rozwiewa ciemniakom wątpliwości co jest mitem, a co faktem w truciu polskiego robactwa, w tym pszczół i warrozy (dręcza). PSOR ma swoją stronę w necie, ma osobowość prawną i ma finanse na "szkolenie" pszczelarzy. Nawet robi dla nich filmy obrazkowe, by ci zrozumieli swe ograniczenia. Prawdziwe szkolenie, a nie indoktrynację. Wiarygodność PSOR i innych finansowanych przezeń instytucji i osób jest dogmatycznie niepodważalna. Jakie to szczęście, że wskazany przez pszczelarzy naukowiec doradza za kasę kolejnym ministrom które zakazane w Europie neonikotynoidy można w Polsce odwiesić tak, by nie narazić nas na bioutylizację po polach europejskiej legalnej tylko u nas przeterminowanej chemii. PSOR uznał, że ma przepustkę do dyktowania kodeksów pszczelarzom i rolnikom. Aby być wiarygodnym musisz być tu ostrożnym i delikatnym Kolego warrozo. Pszczelarze są nieufni i sprawdzają jaka kasa zasila dziwnie nadgorliwych ideowców.

https://psor.pl/czy-pestycydy-truja-fakty-i-mity/

https://psor.pl/czlonkowie-psor/

https://psor.pl/wp-content/uploads/dlm_uploads/2021/05/PSOR_Kodeks-dobrej-wspolpracy-rolnikow-i-pszczelarzy.pdf

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza
Godzinę temu, robinhuud napisał:

Kiedyś byłem w Poznaniu w Instytucie Ochrony Roślin na poważnej nasiadówce o truciu polskiego robactwa z pełnomocnictwem Polanki.  Czy ochrona roślin to m in trucie owadów? 

Znów oczekujesz czarno-białej i jednoznaczniej klarownej odpowiedzi. Wydaje mi się, że wyjaśniłem to w artykule. To jak używasz słowa trucizna ma niewiele wspólnego z tym jak ja go używam w artykule. Ty używasz go jako emocjonalnej zagrywki. Sęk w tym, że w takim najprostszym ujęciu środku ochrony roślin są zarówno truciznami dla pewnych owadów czy innych bezkręgowców i jednocześnie lekami dla roślin, które człowiek uprawia przy okazji w trakcie wzrostu ratując je przed innymi. To czy można coś zrobić skuteczniej to inna sprawa. Pojawia się tu także konflikt interesów. Jednak każdy skuteczny lek w tym szczególnie lek ziołowy ma skutki uboczne, dodatkowe substancje. W ujęciu chemicznym i toksykologicznym, a nawet medycznym leczenie farmakologiczne, a nawet przyprawianie jedzenia to de facto stosowanie trucizn w małych dawkach. Najlepszym przykładem jest np. promieniowanie jonizujące w małych dawkach, które jest całkowicie bezpieczne i neutralne, może być nawet korzystne.Tak już jest zbudowany świat. Relatywnie wobec nieostrych umownych pojęć jakie nadaje zjawiskom.

Cała wypowiedź jest zresztą nacechowana emocjonalnym używaniem słów jako retoryczną zagrywką np. z jednej strony robactwo, a z drugiej "trucie owadów". Trudno mi się do tego odnieść, ponieważ jeżeli temu zaprzeczę wpadnę do bańki z napisem: truciciel owadów. ;) A z drugiej strony pszczoły to nie "robaki"? Ja widzę, że to takie małe robaczki. :D

EDYCJA. Może być np. taka sytuacja, że zastosowania ostrzejszego silniejszego pestycydu i leku (także trucizny) z dłuższymi przerwami będzie np. skuteczniejsze wobec leczenia, ale także wytwarzania oporności przez patogeny oraz pozostawania w środowisku niż długotrwałe notorycznie stosowanie czegoś słabszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wszyscy trzej mówicie o tym samym choć nieco innymi słowami. Wiele już lat minęło odkąd pewne nadleśnictwo zastosowało oprysk Mospilanem, który ma (a na pewno miał) na etykiecie wskazówkę, że jest nieszkodliwy dla pszczół. Problem w tym, że zastosowano dawkę charakterystyczną nie dla rzepaku opryskiwanego po zmroku, a dla drzewostanu sosnowego (ok. 3x większe stężenie) i oprysk zrobiono w środku dnia. Pszczoły nie miały szans. Cała pasieka. 

Czy oprysk rzepaku wieczorem to dobre działanie? Czy należy chronić drzewostan opryskami? Na te pytania odpowiedzi będą zależały od stanowiska, zainteresowań albo lepiej - interesów itp. Jednak największy błąd wynika właśnie z tego, że ktoś w tym wypadku nie zauważył, że Mospilan tylko wtedy nie szkodzi pszczołom, gdy one się z nim nie zetkną. I to jest jedna strona tego medalu, o którym jest powyższy cytat.

Drugiej strony szukałbym w przyczynach, dla których @robinhuud sam robi węzę dla swojej pasieki. Czy przyczyną jest tylko obawa przed stearyną i parafiną? A może jednak akarycydy używane przez pszczelarzy, mają pewien udział w decyzji o takiej właśnie ścieżce? I chyba nie chodzi o akarycydy stosowane z rozmysłem, w stosownych dawkach i właściwych terminach. Czy gdyby były stosowane  z rozmysłem, w stosownych dawkach i właściwych terminach wątek o wyrobie węzy miałby aż taką poczytność?

Zapewniam, że nie jestem symetrystą i widzę proporcje. Świadomość konieczności stosowania takich czy innych środków, właściwości zastosowanych dawek, odpowiedni moment zabiegów tak w zdrowiu ludzi, zwierząt jak roślin poparta rzetelną nauką jest kluczem do współistnienia. Sprzedajni "naukowcy" nie są naukowcami a lobbystami. Ich działanie nie ma nic wspólnego z przedstawionymi przez @Warroza grafikami. Fałszerstwa należy wykrywać i z nimi walczyć. I każdy z Was o tym samym pisze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

A tak w ogóle to artykuł nie jest o ŚOR, bo tylko o ŚOP, czyli środkach ochrony pszczół. W sumie gdyby iść tą ścieżką to inni z zewnątrz też mogli by używać podobnego języka o pszczelarzach. ;)
W całym ujęciu zanieczyszczeń z pestycydów w środowisku ula pszczelarze dokładają przecież swoją konkretną cegiełkę a raczej cegłę, która synergistycznie może wpływać na całość, a nawet wzmacniać może np. jakiś ŚOR. Mówiliśmy o tym z @Piotr omawiając 7-letnie badania pozostałości zanieczyszczeń. w pierwszym odcinku "Pszczele Wieści - przyrodzie naukowo".

PS. Stąd, jeżeli ktoś by mnie spytał, powiedziałbym, że moim zdaniem raczej współpraca z  różnymi środowiskami ludzi i chodzenie na nieraz zgniłe kompromisy ma większe szanse powodzenia przynajmniej cząstkowej realizacji pewnych celów niż stawanie twardo w opozycji.

Warto sobie uświadamiać, że pewnych rzeczy nie da się zrobić, a znów pewne są negatywnych skutkiem wcześniejszych pozytywnych działań. Wydaje mi się, że w artykule wyjaśniłem. Ale w skrócie: jeżeli hoduje się rośliny konsekwentnie tak, że mają mniej naturalnych pestycydów dla swoich ewentualnych drapieżników i pasożytów to spodziewanym negatywnym skutkiem pozytywnego zjawiska, że można je więcej zjeść i mogą wykarmić więcej ludzi jest to, że gorzej sobie później same radzą w walce swoim arsenałem chemicznym ze swoimi przeciwnikami i wymagają opiekuna. Owszem można zastosować coś innego np. bezpieczny i skuteczny arsenał genetyczny czy epigenetyczny np. od bakterii czy wirusa. Ale pojawiają się ludzie, które z powodów pozaracjonalnych to blokują. To jest wieczny wyścig zbrojeń dokładnie jak pomiędzy złodziejem i firmą tworzącą systemy antywłamaniowe. To jest naturalna konsekwencja niemalże istnienia różnych organizmów (nie gatunków).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Warroza napisał:

(Sorki miałem niespodziewanych gości i musiałem się wyłączyć z rozmowy, dlatego dopiero teraz odpowiadam)

Napisałeś Kolego:

"(...)moim zdaniem raczej współpraca z  różnymi środowiskami ludzi i chodzenie na nieraz zgniłe kompromisy ma większe szanse powodzenia przynajmniej cząstkowej realizacji pewnych celów niż stawanie twardo w opozycji."

Jakie to konkretnie cele chcesz realizować "przynajmniej cząstkowo" poprzez współpracę i zgniłe kompromisy?

jeżeli hoduje się rośliny konsekwentnie tak, że mają mniej naturalnych pestycydów dla swoich ewentualnych drapieżników i pasożytów to spodziewanym negatywnym skutkiem pozytywnego zjawiska, że można je więcej zjeść i mogą wykarmić więcej ludzi jest to, że gorzej sobie później same radzą w walce swoim arsenałem chemicznym ze swoimi przeciwnikami i wymagają opiekuna.

 Stosowanie pestycydów na masową skalę w rolnictwie przemysłowym i "konsekwentna hodowla roślin" powoduje uodparnianie się na ich działanie tzw szkodników, co z kolei powoduje konieczność zastosowania nowych mocniejszych trucizn, które po czasie też stają się nieefektywne, więc następnym krokiem jest wdrożenie jeszcze mocniejszych trucizn i tak spirala chemizacji się nakręca coraz bardziej. To ślepa uliczka a nie pozytywne zjawisko "że można je więcej zjeść i mogą wykarmić więcej ludzi" . Koncerny chemiczne zajmują się również produkcją coraz to bardziej wydelikaconego materiału siewnego, to tak jakby lekarz prowokował wystąpienie choroby, a potem ją leczył, zarabiając na wywołanej sytuacji w dwójnasób.

"Owszem można zastosować coś innego np. bezpieczny i skuteczny arsenał genetyczny czy epigenetyczny np. od bakterii czy wirusa. Ale pojawiają się ludzie, które z powodów pozaracjonalnych to blokują. "
 

No, jednak posłuchałeś mojej rady w sprawie GMO. Pamiętaj, że to ja ułatwiłem Twój "coming out".Teraz gdy już pierwszy szok mija możesz spokojnie wskoczyć na wyższy stopień reedukacji ludzi nieracjonalnych i kontynuować swoją robotę bez niepotrzebnego popularyzatorskiego balastu.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza
W dniu 3.01.2024 o 16:37, Piotr_S napisał:

Sprzedajni "naukowcy" nie są naukowcami a lobbystami. Ich działanie nie ma nic wspólnego z przedstawionymi przez @Warroza grafikami. Fałszerstwa należy wykrywać i z nimi walczyć. I każdy z Was o tym samym pisze.

Zacznijmy od tego, że przedstawiłem artykuł do którego grafiki i nagłówki miały zachęcać. Mam wrażenie, że osoby, który podjęły próbę polemiki nie przeczytały artykułu. Dyskusji nad wytknięciem błędów w artykule albo z konstruktywną krytyką mojej opinii z artykułu chętnie bym podjął.

Lobbing to wywieranie wpływu na przedstawicieli władzy. Nie do końca rozumiem co masz na myśli. Czy świat pszczelarski i stowarzyszenie Polanka często nie działa w tym zakresie? Sama nauka nie potrafi rozstrzygnąć, jakie praktyczne działania w rozwiązywaniu  problemów będą najbardziej zadowalające – może tylko wskazać, jakie mogą być skutki różnych posunięć, jak najefektywniej osiągnąć cel. Ale naukowcy jak najbardziej mogą posiadać swoje cele jako ludzie, które mogą realizować w społeczeństwie i naciskać przedstawicieli władz. Po prostu jeżeli będą racjonalni będę optowali tylko za tymi celami, które zostały wcześniej ustalone, a świat nauki nie uznał je za nierealne. Zabrzmiało górnolotnie. ;)

Jeżeli Ci chodzi jednak o fałszerstwa (a nie o lobbing) w świecie nauki to jak najbardziej. A jeżeli chodzi fundraising to także nie wydaje mi się, aby to miało zaprzeczać byciu naukowcem. Kwestią pomocną jest umiejętność oddzielania faktów od opinii, celów nauki stosowanej od samym faktów przyrodniczych. Inna sprawa, że może to i nudne, ale najpierw należało by uzgodnić co rozumiemy przez "naukowca", czy np. osobę zatrudnioną na posadzie naukowca, osobę z tytułem naukowym czy może osobę prowadzącą badania i eksperymenty zgodnie z metodologią naukową, a może osobę szeroko rozumianej nauki, która z nauki czerpie wiedzę o świecie. Jest jeszcze kwestia nauk podstawowych i stosowanych, science i humanities. Natomiast celem samego naukowca może być uwaga: uzyskanie odpowiedzi na swoje pytania, uzyskanie satysfakcjonującego wyniku eksperymentu, dokonanie dziwnego odkrycia i to wszystko. Istnieje takie mniemanie, że jest to nawet głównym celem nauki. Ja osobiście uważam, że warto aby społeczeństwo wspierało także tylko takie cele. Nacisk na lobbing, a także fundraising jest spowodowany moim zdaniem głównie tym, że społeczeństwo, media i dziennikarze, a więc także grantodawcy oczekują od naukowców głównie celów tzw. praktycznych, rozwiązujących problemy tu i teraz i naukowcy aby "przetrwać" muszą się tłumaczyć (moim zdaniem: niestety i szkoda) jak to będzie przydatne i korzystne w praktyce, ideowe i pożyteczne (najnudniejsze i pełne frazesów fragmenty publikacji moim zdaniem) co publikują. Poza powyższymi problemami moim zdaniem generuje to efekt hamulcowy dla nauki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krótko kilka uwag do ostatniego wpisu Warrozy.

1. Twoje wrażenie w sprawie nieznajomości artykułu w odniesieniu do mnie jest nietrafione.

2. Są różne rodzaje lobbingu. Moim zdaniem uprawiasz tzw. lobbing pośredni, który polega na próbie wpływania na opinię publiczną, której przecież malą częścią tu jesteśmy.

3. Pogląd, że naukowcy są grupą społeczną, składającą się z idealistów poświęcających się "czystej nauce" i nie podlegających wpływom różnego rodzaju zinstytucjonalizowanych mecenasów jest naiwnością. Tysiące naukowców zatrudnionych w koncernach chemicznych takich jak Syngenta Group China, czy Bayer-Monsanto nie zajmują się przecież badaniami, które prezentowałyby szkodliwość stosowania chemii rolniczej, czy poddawałoby w wątpliwość zasadność wprowadzania GMO w uprawach i hodowli. Wszystko co jest poza tym - schematy procesów dowodzenia naukowego, procedury, weryfikacje to w pewnych sytuacjach tylko decorum, które nie gwarantuje ani 100% bezstronności, ani uczciwości badawczej. Tak jak przepisy prawa bywają martwą literą nawet w demokracjach uznawanych za modelowe, lub mogą być naginane zgodnie z interesem politycznym i zawsze znajdą się usłużni prawnicy, którzy przedstawią żądaną wykładnię lub post factum szukać będą podstawy prawnej do pozaprawnych działań, tak i w nauce płatnik zawsze znajdzie setki naukowców, którzy w jego interesie przedstawią korzystne wyniki badań, a później innych , którzy je zacytują i pozytywnie zrecenzują - to tylko kwestia zasobów i kalibru sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Jako hreczkosiej od pokoleń wielu,  powyższe, przydługie rozważania skwituję krótko...

   Nie jest problemem jakież to  wymyślać nowe zadania, aby je rozwiązywać /nawet przy współudziale sztucznej inteligencji/  ale jak wdrażać to co jest korzystne dla branży pszczelarskiej a rozwiązania są znane od wieków, dziesięcioleci, lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.01.2024 o 15:32, Piotr_S napisał:

Trafiłeś na użytkownika, który jeśli się z tobą zgodzi, zawsze Ci to wprost napisze i jest w tym konsekwentny. Jeśli się z Tobą nie zgodzi (choć nie wiem z czym w tamtym poście można by się nie zgadzać), nie zawaha się Ciebie obrazić i przypisać Ci wszystko, czego nie napisałeś ani nawet nie pomyślałeś, ale on pomyślał, że Ty pomyślałeś.

To prawda przypisałem Warrozie to czego on wprost nie napisał, ani nie powiedział, a czy pomyślał ? Nie wiem. Nie czuję sie z tym dobrze, bo nie mam 100 %. pewności że jest tak jak sugerowałem pisząc, " "chcesz nas przekonywać do produktów Syngenty czy Bayera" i że cała reszta narracji jest tylko wypełniaczem i niepotrzebnym popularyzatorskim balastem.  W ostatnich dniach jeszcze  raz zapoznałem się z materiałami Radia Warroza i Pszczelich Wieści i znalazłem tam oprócz kilku niestrawnych dla mnie wątków wiele innych interesujących informacji, obserwacji i opinii. Dlatego bardzo przepraszam Warrozę za moje zbyt daleko idące sugestie, które mogły być odebrane za obraźliwe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

Życie trutni z różnej perspektywy

Pszczoły miodne w tym trutnie posiadają nabytą odporność podobną do zwierząt kręgowych - wyjaśnia naukowczyni i zootechniczka zajmująca się pszczołami. Następnie omawia związek tej odporności ze znaczeniem rodziny pszczelej. W pewnym momencie zmieniam temat tej w pełni spontanicznej rozmowy na bardziej filozoficzny i zastanawiam się nad hipotetyczną niezbadaną interpretacją motywacji samców związanych z życiem, kopulacją i rozmnażaniem się pszczół. Czy przedwczesna ejakulacja u trutni może być uważana za korzystną czy szkodliwą z różnych perspektyw poznawczych zdaniem doktorki Patrycji Staniszewskiej? Okazuje się, że przyszłe badania mogłyby być może zmierzyć poziom komfortu trutni przed ejakulacją podobnie jak badają zdolność owadów do odczuwania bólu. Rozmawiamy także o naukowo poznanej ich roli w pszczelej kolonii społecznej, która jest znacznie większa niż postrzeganie ich jako istoty wyłącznie zdolne do reprodukcji w celu zostania ojcami pogrobowców w kurczliwym bezwzględnym losie samców.

https://warroza.pl/trutnie-glosu-nie-maja-patrycja-staniszewska/
 

Polanka TV - Pszczele Wieści - o przyrodzie naukowo 011

  1. Nekrofagia u pszczół miodnych; kryminalistyczne zastosowanie zachowań związanych z poszukiwaniem zapachów
  2. Pszczelarstwo, zarządzanie środowiskiem i opieka wielogatunkowa na obszarach wiejskich
  3. Motywacje leżące u podstaw wyborów pszczelarskich związanych z opieką nad pszczołami: badanie metodologią Q-sort w Wielkiej Brytanii

https://warroza.pl/pszczele-wiesci-011/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Warroza

Nauka - poszukiwanie "dziury w całym"

https://warroza.pl/nauka-poszukiwanie-dziury-w-calym/

Kacper analizuje proces rozwoju nauki. Koncepcja ta kwestionuje istniejące modele rzeczywistości. Społeczeństwa otwarte na swobodne myślenie sprzyjają nauce. Dlaczego grecka filozofia ceniła wiedzę teoretyczną ponad praktyczne zastosowania. Młody naukowiec - etolog od owadów wyjaśnia: dlaczego esencją nauki jest sztuka tworzenia coraz dokładniejszego modelu rzeczywistości, która polega na podważaniu reguł i rytuałów. Jest to także uniwersalny społeczny język, który jest jednak trudny do zrozumienia przez społeczeństwo, zwłaszcza autorytarne i kulturowo konserwatywne.

Warsztaty COLOSS w Warszawie

https://warroza.pl/warsztaty-coloss-w-warszawie/

Reportaż i audycja z wewnętrznych warsztatów jednej z czołowych międzynarodowych organizacji naukowych do spraw pszczelarstwa i pszczelnictwa w Europie COLOSS. Pszczelarze mogą dowiedzieć się z niego dlaczego warto uczestniczyć w międzynarodowych projektach nauki społecznościowej i obywatelskiej oraz jak przekłada się to na tzw. praktykę pszczelarską i lepsze wzajemne zrozumienie pszczelarzy i naukowców od pszczół.

 Kolibry czy trzmiele, jak cerana żyje z dręczem, pyłek w medycynie: nie tak prędko!

https://warroza.pl/pszczele-wiesci-013/

Przez ponad 85 pokoleń naparstnica przystosowała się do kolibrów. Wbrew powszechnemu mniemaniu w świecie pszczelarstwa niewiele wiadomo o dręczooporności Apis cerana. Skuteczność kliniczna pyłku pszczelego na razie jest nieudowodniona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Warrozo. Napisałeś, a ja przeczytałem uważnie i ze zrozumieniem:
Cześć. Otóż przyłączyłem się do Polanki. Próbowałem jakoś w lato, ale dokument nie dotarł podobno, tym razem udało się bez poczty z podpisem elektronicznym.
Mam małą pasiekę czysto hobbystyczną. Jestem przede wszystkim ciekawy jak działa świat, a zwłaszcza świat owadów, pszczół i ich pasożytów oraz szerzej stawonogów. Stąd zainteresowanie przed wszystkim naukami jak: ekologia pszczół społecznych i samotnych oraz innych owadów społecznych a także biologią i ekologią ewolucyjną. Mała pasieka pozwala mi obserwować te fascynujące zwierzęta i ich interakcje z innymi organizmami w stanie dość swobodnym. Utrzymuje pszczoły zwane pieszczotliwe kundelkami. Ale jestem także opiekunem pszczół samotnych i ich pasożytów. Czasem edukuję w tym temacie dzieci lub dorosłych z uniwersytetu każdego wieku (absolutnie świetni ludzie). Prowadzę na te tematy podkast "Radio Warroza", który zaczął się pszczelarsko ale później poszerzył swoje kręgi wiedzy, tak więc konkretnie w tematach pszczelarskich prowadzę podkast "Pszczele Wieści".  Oba dostępne na zasadzie otwartej (czyli darmowy dostęp) w internecie. :) Ponieważ zainteresowany jestem jak działa świat owadów i świat ogólnie, a wydaje się, że najlepsze odpowiedzi w tym temacie znajduje nauka więc upowszechniam wiedzę w tym temacie, a także konkretnie udaje mi się po dziennikarsku popularyzować naukę. Dzięki przychylnym i otwartym redakcjom miesięcznika "Pszczelarstwo" i dwumiesięcznika "Pasieka" mam przyjemność pisać do tego pierwszego od roku do stałej rubryki "Przegląd  badań naukowych", której jestem pomysłodawcą, oraz do tego drugiego od pół roku "Przegląd prasy światowej". Cóż..... fajna ta przygoda z pszczołami i nie tylko. :)

Gdzie indziej piszesz, a ja dalej czytam z uwagą:
Metoda naukowego poznawania świata wywodzi się z filozofii przyrody, a w zasadzie wciąż nią jest tylko jest mocno sformalizowana, a także niestety skomercjalizowana zwłaszcza przez rynek wydawniczy nad czym ubolewam tak jak i wielu innych naukowców angażujących się w ruch Otwartego Dostępu i Otwartego Źródła.
Piszesz również gdzie indziej, że do profesorów powinniśmy zwracać się po imieniu. Ja jestem stary ramol 72 lata na wylocie i nie zmienię swoich nawyków. Do magistra, doktora, profesora (belwederskiego)  których nie znam na tyle blisko abyśmy walili sobie na TY zwracam się z wymienieniem stosownego ciągu alfanumerycznego przed nazwiskiem bez względu na jego rozmiar indexu H. Podpowiedz proszę coś o swej naukowości bym gdzieś poza forum nie walnął babola. Jaką uczelnię reprezentujesz i w jakiej dziedzinie, abym nie skompromitował się zadawaniem dziecinnych pytań.  Jako naukowca szukałem Cię w Scopusie. Może nie umiem szukać. Do mnie poza forum możesz mówić: "inżynierze". Nie uważam się za naukowca ale Ty stajesz się dla mnie coraz bardziej z posta na post  autorytetem i kolegą z Polanki. Cieszę się, że dzięki forum dane mi było poznać osobę o tak nieprzeciętnych horyzontach myślowych docenioną przez samego ministra Czarnka.

480874914_jaroski.png.422db3d3f7f128a6e5048dcda2e7e30a.png

 


 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...