Czas pandemii podobnoć przyniósł wzrost poziomu higieny wśród polskich obywateli. Nie idzie tu o wystawione spryskiwacze z płynami dezynfekującymi, ale o świadomość. Ale ten kij ma dwa końce. Przyroda nie lubi pustki. Mamy grupę chorób brudnych rąk - temat mocno eksploatowany w czasach pandemicznych, ale mamy też choroby zbyt czystych rąk, uczulenia, choroby autoagresji.
Czy podobny problem występuje u pszczół? Patrzymy na to, jak dana linia jest higieniczna, ale to oznacza, że uważamy, iż cała odporność pszczół zależy od nich samych. To chyba nie jest myślenie, które da się obronić. Pszczoły żyły w jakimś środowisku i miały w nim na pewno sprzymierzeńców, nie tylko wrogów. Czy ta higieniczność, być może w wielu przypadkach nadmierna, nie pozbawiła pszczół ich sprzymierzeńców robiąc tym samym więcej miejsca dla wrogów?
Mam tu na myśli różne małe organizmy - mikroby, pajęczaki, takie choćby jak zaleszczotki ... dla nich nie ma miejsca ani w ulu, ani w naszym myśleniu o tym, jak winien wyglądać ul.