Skocz do zawartości

jjb

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    618
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jjb

  1. Wszędzie są mikroorganizmy - przyroda nie znosi pustki. Ale równowaga przesuwa się w kierunku drobnoustrojów nieprzyjaznych. To jest aspekt chemizacji, o którym niewiele się pisze, niewiele się mówi. Na łąkach strażnikiem równowagi były krowy, owce. Jest ich coraz mniej. Opryski krowieńcem nie stanowią substytutu nawozu - to szczepionka. To co robił kolega Sabard, niszczenie drobnoustrojów dezynfektorami, ma sens na krótką metę. Potem potrzebne jest zasiedlenie dobrymi, ale one gdzieś muszą być. Ogólnie - niszczymy drobnoustroje pożyteczne wokół nas i w nas. Dieta tego nie uzupełnia, bo jedzenie jest trwałe, a więc jałowe.
  2. jjb

    Kiedy do pasieki ?

    U mnie dzisiaj 12 stopni w cieniu, w słońcu bardzo ciepło. Mocny ruch. Zajrzałem do jednego ula. Nie ma otwartego czerwiu, tylko kryty i to niedużo. Widocznie matka przerwała czerwienie przy mrozach. Bardzo duże zapasy pokarmu... musiały gospodarzyć oszczędnie. Mają zapasy pierzgi a za dwa dni zakwitnie dereń jadalny. Osyp 2/3 szklanki. W innych rodzinach zerknąłem tylko po to by zobaczyć ile uliczek obsiadają, i sprzątnąć dennice. Mam nadzieję na dobry rozwój. Wystarczy kilka dni ciepła by miały świeży pyłek tuż przy pasiece. Wygryzą się młode pszczoły i matki mogą ruszyć z czerwieniem na całego.
  3. jjb

    Instynkt Higieniczny

    Kiedyś podałem pszczołom na dennicy wysokiej pojemnik z syropem, ale żeby się nie potopiły utkałem tam pomarańczową siatkę, taką jak pakuje się cytrusy w marketach. Na drugi dzień patrzę, zawirowanie przy wylotku i sterczy coś pomarańczowego. Znaczną część już wytargały na zewnątrz. W takiej rodzinie to nawet dłuta nie można zapomnieć
  4. jjb

    Instynkt Higieniczny

    Może to kwestia wprawy, jak to robicie?
  5. jjb

    Kto nie chce używać trucizn.

    Ja dawałem matkę do klateczki na 5 dni dni potem podmieniałem matkę na jednodniówkę w klateczce i po dwóch dobach klateczkę odbezpieczałem. Nie ciągnęły mi mateczników ratunkowych. Matki zaczynały czerwić różnie. Czyli można powiedzieć, że to była niespieszna wymiana matki... O dziwo pszczoły się zachowywały jakoś mało histerycznie. To pewnie zależy od wielu czynników i tak się akuratnie udało. Myślę, że też procentowo wzrasta udział pszczół, które zajmują się sprawami higienicznymi, a to może mieć znaczenie.
  6. jjb

    Kto nie chce używać trucizn.

    14-18 dni było przerwy w czerwieniu. A czasowo to wypadało koniec czerwca-lipiec. Ale tak mi wyszło, ze względów organizacyjnych. Rodziny miały bardzo niewiele czerwia trutowego, otwartego praktycznie wcale.
  7. jjb

    Kto nie chce używać trucizn.

    A i owszem, Ela prawdę prawi, tylko ja się trochę późno za to wziąłem, bo to niejako było robione pod pomysł wprowadzenia konkretnej linii do pasieki. Tak, czy owak Polanka jawi się jako taki wyjątek na tle ogólnej tendencji. Wracając jednak do kwestii warozy i odkładów - ważne jest zachowanie pszczół, Ela od lat stymuluje ich instynkt higieniczny. W rezultacie to same pszczoły utrzymują jakiś poziom roztoczy, w rodzinie matecznej, czy odkładzie. Natomiast wielu pszczelarzy opiera się na radykalnym niszczeniu roztoczy, co przynosi efekty, ale nie jest odporne na reinwazję w sezonie, bo tak naprawdę wyręczamy pszczoły w czujności. Moje ubiegłoroczne doświadczenie wskazuje na to, że przerwa w utrzymywaniu krytego czerwiu w ulu czyni cuda. Sprawę załatwia wtedy, cukier puder, BeeVital, kwas szczawiowy w syropie cukrowym, coca-cola... Cokolwiek co zwiększa instynkt higieniczny (BeeVital zadziałał wtedy radykalnie). Ale tak naprawdę to pszczoły w tym czasie i bez stymulacji pozbywają się warozy w lotach, zgryzają, etc. Wygląda na to, że wyselekcjonowaliśmy warozę, która od razu ucieka pod zasklep, o ile może. Być może takie okresy "bezczerwiowe" w sezonie stymulują instynkt higieniczny, ale to trzeba by mierzyć, stąd moja sugestia w innym wątku, czy aby jakiegoś uproszczonego scenariusza pomiaru nie wprowadzić. Pewien pomysł podrzucił mi Wojtek_P. Dlaczego trzeba mierzyć, ano okazuje, że ta cecha higieniczności nie jest dana raz na zawsze. Podam przykład: linia Eryka była u mnie higieniczna bardzo, ta cecha się jednak z pokoleniami rozmydlała, natomiast u człowieka, który ma Eryki, a dookoła są głównie Dobre ta cecha nie osłabła. Stąd moja koncepcja pomiaru - jeżeli ten instynkt utrzymuje się jest dobrze, możemy bazować na własnych matkach, jeżeli nie, trzeba wziąć matki od hodowcy, który taką selekcjonuje pszczoły pod tym kątem. Przynajmniej raz od czasu.
  8. jjb

    Kto nie chce używać trucizn.

    Też tak uważam, u mnie to ograniczenie wynosiłoby ca 1000 sztuk na odkład, ale i tak to nie zastąpi czujności pszczelarza. Człowiek, miał pasiekę dobrze prowadzoną, ale obok były zaniedbane, tygodniowa przerwa w pożytku i zaczęły rabować, więc nawet odkłady przyniosły coś ekstra oprócz miodu. Był bardzo zaskoczony, bo na wiosnę miał wszystko pod kontrolą...
  9. jjb

    Kto nie chce używać trucizn.

    Ja chciałem w tamtym roku kupić pakiety. To było dosyć komiczne, bo część pszczelarzy nie odróżnia odkładu od pakietu, po pakiet sobie trzeba przyjechać, a najchętniej to sprzedaliby pakiet 1 kg w lipcu. Oczywiście cenny, bo to same doświadczone pszczoły... Zależało mi na konkretnej linii matki, a miałem mało czasu. Moje pszczoły nie chciały tych matek przyjmować. Nawet pakiet bez matki mnie ratował, bo matki miałem w ulikach. Tak to schodziło, że zdecydowałem się na dwa odkłady. Wszystko było w porządku na oko. Zapodałem kwas mrówkowy w dozownikach, ale coś mi nie pasowało i po dwóch tygodniach odymiłem amitrazą. Waroza sypała się w takiej liczbie, że szkoda mi było czasu na liczenie. Po tych doświadczeniach zakupiłem uliki weselne na ramkę nadstawkową wielkopolską z myślą, że potem będę z nich albo tworzył rodzinę, albo próbował zimować w grupie. Uważam, że rynek odkładów należałoby zredukować na korzyść pakietów, ale do tego potrzebna jest świadomość kupujących.
  10. jjb

    Instynkt Higieniczny

    Jednak brać tu wybitnie pszczelarska i ten instynkt higieniczny jest zanadto pszczelo pojmowany, na zasadzie wywalenia z ula-forum co inaczej pachnie... Ale wracając do do higieny w ulu, czy taki projekt testów zunifikowanych na potrzeby naszych porównań warto byłoby prowadzić? Kiedyś internetowa mapa opadu warozy cieszyła się dużą popularnością. Zastanawiam się, czy w rejonach, gdzie problemy z pszczołami są częstsze nie rozprzestrzeniają się geny pszczół, które mają obniżony instynkt higieniczny. Tylko testy higieniczności są kłopotliwe i czasochłonne. Może jakaś propozycja na uproszczony test?
  11. To taki skrót myślowy, pobrały dla siebie, ale w ten sposób możne zauważyć czego im brakuje. W tabelach dietetycznych niekiedy pokazują, że np selen czy cynk znikają po dodaniu cukru. Nie znikają, ale stają się niedostępne. Ale to może wprowadzać w błąd.
  12. Gorąca dyskusja na ten temat przewaliła się kilka lat temu przez fora pszczelarskie. Dla jednych kol. Sabard stał się wyrocznią, dla innych oszołomem, ale nigdzie nie mogłem się doczytać, co to właściwie jest ten gliniak. Jednak to, o czym pisał Sabard wskazywało na niszczenie struktury komórkowej w inny sposób niż robią to bakterie zgnilca. Jeżeli patrzeć na to od strony enzymów to o takie działanie można posądzić bakterię produkującą żelatynazę i lipazę. Akuratnie Serratia marcescens produkuje te enzymy wydajnie i jest przenoszona przez roztocza Varroa. Interesuje mnie, czy efekty działania tej właśnie bakterii obserwował Sabard...Jeżeli tak, to mamy groźnego przeciwnika z jednej strony, a z drugiej strony chapeau bas przed Sabardem za zdolności obserrwacyjne. http://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0167752 Prośba do moderatora, by dorobić końcówkę do tytułu - miało być gliniakiem
  13. Z moich szacunków z soku winogronowego znika żelazo, podobnie jest przy ziołomiodach pokrzywowych wg doniesień, jakie widziałem. Wygląda na to, że rodziny mają deficyt żelaza... a co resweratrolu to dobrym źródłem są rdestowce. Ekspansywne toto, ale warto mieć odrobinę w pobliżu.
  14. Powtarza się w różnych doniesieniach motyw pyłku z kukurydzy. Mnie kiedyś zaczęły padać pszczoły w lecie, akuratnie zbiegło się to z pyleniem kukurydzy, którą miałem pod nosem. Jedyne co w tym pyłku znalazłem to herbicydy. Pszczoły miały ewidentnie uwalony układ odpornościowy - imało się ich wszystko. Problem w tym, że pszczoły ten pyłek nosiły. W tym roku wydaje mi się, że w ogóle tym pyłkiem nie były zainteresowane, kukurydza ta sama, ale układ pogody inny i miały widocznie coś lepszego. W każdym razie istnieje sporo doniesień, że jeżeli pszczoły mają wybór i nie noszą tego pyłku to jest zdecydowanie lepiej. Innymi słowy trzeba przewidzieć jakoweś rośliny dające sporo pyłku w czasie kwitnienia kukurydzy. Poza tym niektóre z roślin wydają się chronić w pewnym zakresie pszczoły przed zatruciem. Dobrze byłoby na nie zwrócić uwagę. Do tej pory ziółka miały chronić przed drobnoustrojami, wygląda na to, że trzeba wprowadzić takie odtruwające. Osobiście raczyłem pszczoły syropem z mocnym naparem z szyszek chmielu. Wyglądały na zadowolone. Zobaczymy co na wiosnę....
  15. jjb

    Buckfast - tak czy nie

    Pomijając zupełnie kwestie, na ile te pszczoły sprawdzają się w danym otoczeniu, na ile są miodne, spokojne, etc, cały czas dyskusję utrudnia trudność zdefiniowania, czy to co mamy, to jest to, o czym mówimy, czy o co się spieramy. Ja się np. nabrałem na pszczoły, które były bardzo wyrównane w wyglądzie, ale w drugim pokoleniu ich zachowanie nie przypominało w niczym zachowania pierwowzoru. Zdaję sobie sprawę, że łatwiej doprowadzić do jednolitego wyglądu niż utrwalić pewne cechy. Stare H47 rozpoznawałem po zachowaniu, kiedy było to już F5 i dalej, a kolorki miały od sepiowych do szarych. Teraz nie byłoby w tym nic dziwnego, bo wszyscy naokoło mają Sklenary, ale wtedy było inaczej. I to zachowanie świadczyło o utrwalonych cechach, o nakładzie pracy hodowcy. Słyszałem od pewnego pszczelarza, że kiedy wprowadził Buckfasty to miał trochę nerwowych rodzin, ale teraz ma Buckfasta z innego źródła i jest spokój. Zapytałem go co mają ludzie w okolicy. Też głównie Bucfasty... w różnych wersjach. W takim układzie trudno coś powiedzieć o stabilności cech w otoczeniu obcych genów. Można tylko założyć, że ze skojarzenia Buckfasta z Buckfastem ma szansę wyjść Buckfast, aczkolwiek rozumiem, że kolega Daro miałby tu wątpliwości, nie mając metody pomiarowej. To zresztą jest też moim udziałem, bo po wprowadzeniu kaukaskich matek mieszanka ma mało ich cech, jak na mój gust, więc jak określić stopień skaukaszczenia. Nie będę ślęczał pod mikroskopem. Obserwuję zachowania....i przypomina mi się stara chińska anegdota: Pewien chłop nie mógł odnaleźć swojej siekiery. Podejrzewając, że zabrał ją syn sąsiada, zaczął go bacznie obserwować. Syn sąsiada miał wygląd, złodzieja siekier. Miał twarz złodzieja siekier. Słowa, które wypowiadał, mogły być tylko słowami złodzieja siekier. Cała jego postawa i wszystkie zachowania zdradzały człowieka, który ukradł siekierę⌠I wtedy, zupełnie przypadkiem, chłop odnalazł swoją siekierę, przesuwając stos drewna. Kiedy następnego dnia przyjrzał się jeszcze raz synowi sąsiada, stwierdził, że nie ma on ani w wyglądzie, ani w postawie, ani w zachowaniu nic, co przypominałoby złodzieja siekier. Na razie wyglądają jak kaukaskie, dwa dni temu latały jak kaukaskie...
  16. jjb

    Odtruwanie wosku

    U mnie w ubiegłym roku pszczoły nie chciały odciągać węzy. Wolały dobudowywać kawałki do starej zabudowy. Trochę mnie to irytowało - taka łaciata ramka. No i z tego powodu wypoziomowałem ule i zacząłem wtykać pomiędzy ramki zabudowane, puste, zadrutowane ramki. Tak będę robił też w tym sezonie. Kiedyś dziwiło mnie, że starsi pszczelarze dawali tylko wąski pasek węzy, aby pszczoły równo zaczęły budować, teraz sobie myślę, że być może na tym źle nie wychodzili. Oczyszczanie wosku z chemicznych zanieczyszczeń nie jest ani łatwe, ani też nie wydaje mi się drogą prowadzącą zbyt daleko. Ale to moje zdanie. W pewnym okresie pszczoły produkują sporo wosku i trzeba to tylko dobrze logistycznie rozpracować.
  17. jjb

    Buckfast - tak czy nie

    Wśród moich znajomych są tacy, którzy sobie je chwalą i tacy, którzy z nich zrezygnowali. Chwalą Ci, którzy mają gospodarkę towarową, wędrują od rzepaku po wrzos i sprzedają odkłady, zrezygnowali Ci, którzy mają umiarkowany pożytek i pasiekę przy domu. Ja się zastanawiałem nad nimi, aby zamieszać w genach bo dookoła same Sklenary, ale w końcu wprowadziłem kaukaskie i zobaczę po sezonie-dwóch co się zmieni. Istnieje procedura oceny terenowej i ona powinna być jakimś argumentem. Mnie bardziej interesuje zdrowotność pszczół, większość pszczelarzy skupia się na miodności, a to tylko po części cecha pszczół. Dla siebie oceniam pszczoły w trzecim pokoleniu, czy zachowują podstawowe cechy, bo to wg mnie świadczy o utrwaleniu tychże. Tylko, że wtedy nie ma sensu formalnie mówić o danej linii, czy rasie. Z drugiej jednak strony znamy powiedzenie, że frak dobrze leży w siódmym pokoleniu...
  18. jjb

    Przyjęcia matek a "demokracja".

    Baru, masz rację, zależy nam na szybkości, spieszymy się, ale w tym roku zauważyłem rzecz, która sugeruje żeby się nie śpieszyć, az tak bardzo. Otóż przez dotychczasową metodykę zwalczania warozy wyselekcjonowaliśmy takie, które praktycznie cały czas przebywają pod zasklepem. Inne zachowania gwarantowały śmierć. Efekt u mnie był w tym roku taki, że rodziny, które miały przerwę w czerwieniu, na tyle długą, że przez pewien czas zniknęły zaczerwione komórki, pozbywały się warozy niezależnie od tego, czy w tym okresie były traktowane kwasem szczawiowym, coca-colą, syropem cukrowym z cytryną... Natomiast te, które "leczyłem" kwasem mrówkowym, ale cały czas posiadały kryty czerw, po odymieniu zrzuciły masę roztoczy. Być może ten typ warozy bardzo źle znosi okres bezczerwiowy w sezonie. Jeżeli na to popatrzeć z tej perspektywy, to można założyć, że możemy się nieco mniej spieszyć, bo to się to per saldo opłaca. Ale to nie był duża próba losowa, może ktoś ma podobne obserwacje?
  19. jjb

    Ss1

    Wszystkiego Najlepszego! Radosnych Świąt! I dużo pozytywnych myśli...
  20. jjb

    Przyjęcia matek a "demokracja".

    Akuratnie to, co opisujesz, jest zachowaniem zaprzeczającym demokracji. Ale to odnośnie znaczenia słowa... Bez wymądrzania się napiszę co zauważyłem u siebie. Miałem problem z przyjęciem matek kaukaskich w ulikach weselnych. W tym roku zrobiłem uliki z mieszanych linii - nasiedlałem uliki mieszanką z różnych uli, nie tylko swoich. Te pszczoły bardzo ładnie przyjmowały mi wszystkie matki. Poszedłem dalej. Do rodzin przed wymianą matek dodałem czerw z innych linii. Nie miałem w tych ulach problemu z wymianą matek, a poddawałem je od tak, do klateczki z odrobiną kandu. odbezpieczone, na czerw kryty. Po kilku dniach czerwiły. Tak ogólnie to matka potrzebuje odrobinę czasu, by przekonać pszczoły do siebie. Pewnie wystarczy parę godzin, ale przy wartościowych matkach chyba warto posłużyc się jednoramkowym izolatorem. Wysypywałem pszczoły na podest i wpuszczałem miedzy nie nieunasienioną matkę - dostawała te dwie godziny na przekonanie pszczół do siebie i to na ogół wystarczało. Wrzucałem matkę do rojnicy i potrząsałem, też było OK. Niczym się ukształtowała rola strażniczek matka już miała swoją role zaakceptowaną. Ale 100% metody nie ma. Może i dobrze...
  21. jjb

    A tymczasem w przyrodzie...

    Dawno tak nie miałem, astry oskubane z pyłku dokumentnie. Przez te deszcze pszczoły siedziały w ulach, wyjadły zapasy pyłku, teraz uzupełniają zapasy na potęgę. Jeżeli tylko pogoda pozwala. Dobrze, że po jarach kwitnie jeszcze nawłoć, kwitnie też rdest sachaliński, ale nie wiem, czy zbierają z niego pyłek. Ostatni rzut gorczycy kwitnie od paru dni oraz gryki, ale ona o tej porze nie wydaje się interesująca dla owadów. Tak czy owak przy słoneczku złoto na wylotkach.
  22. Problem z tym badaniem miodu jest jeden. Podanie analizy pyłkowej w procentach, bez odniesienia się do standardowego dla danego typu miodu udziału pyłku w miodzie, jest trochę dla mnie niejasne. Przecież przez zmieszanie miodu pół na pół z inwertowanym przez pszczoły syropem cukrowym stosunek pyłków się nie zmieni...
  23. jjb

    A tymczasem w przyrodzie...

    Bardzo różnie było w różnych regionach. U mnie susza i upały, żółta trawa i praktycznie brak nektarowania. W moich rodzinnych stronach koło Dynowa dwa dni bez deszczu było rzadkością. Pewnie też różnie z miodem. Teraz po opadach deszczu nadal nektaruje nawłoć, rdestowiec, więc pszczoły noszą sporo nektaru i pyłku.
  24. Mnie w tym sezonie dużą radość sprawiły dwie rośliny. Załączam zdjęcie pierwszej z nich. Wdzięczna, mocna roślina, po przycięciu kwitnie raz jeszcze. Jak się koledzy domyślili to Stulisz miotłowy. Dostałem sadzonki od Pana Stanisława Zbiega. W dobrych warunkach kwitnie bardzo bujnie i jest mocno oblatywana cały dzień przez pszczoły. Gdyby ktoś chciał - mam odrobinę nasion - bardzo drobne. Zagapiłem się ze zbiorem, ale widzę trochę siewek. Może ktoś będzie zainteresowany sadzonkami na wiosnę to pewnie będę mógł jakoś wysłać. To nie jest oferta handlowa, tylko towarzyska...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...