Skocz do zawartości

Jacek Jaroń - Avico

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Przynależność
    NIE
  • Zgoda
    Nie

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

  1. Zapraszam do zapisywania się na matki pszczele na sezon 2024. Jak zawsze oferuję linie: Erika, Germania i Tirol. Szczegóły pod linkiem: http://avico.com.pl/sklep/ Kontakt 505 072 513
  2. Zapraszam do zapisywania się na matki pszczele na sezon 2023. Jak zawsze oferuję linie: Erika, Germania i Tirol. Szczegóły pod linkiem: http://avico.com.pl/sklep/
  3. Jedni patrzą kto pisze, a nie co pisze. Inni nie widzą niczego ponad wygląd okładki. Ja się pytam co z najważniejszymi zarzutami? 1. Brak pszczelarskiego profesjonalizmu, między innymi (pszczoła z opalitką, kosmaty owad jako dzika pszczoła i osa nieodróżniona od pszczoły). Jakoś tego nikt nie dostrzega. Dlaczego nikt tego nie zaopiniował? Najwyraźniej wypowiadają się ci, którzy pszczelarstwa nie czytają. Innych baboli cała masa. Czekam na opinię. Pewnie znajdą się obrońcy i tych zarzutów. Od razu uprzedzam, że za wszystko odpowiada naczelny, bo to on dopuszcza numer do druku. Jak się nie zna ma zastępcę specjalistę. 2. Rażące naruszanie praw autorskich. Jak ktoś nie wie o co chodzi odsyłam na górę, gdzie wstawiłem fragment prawa autorskiego. Nie ma odstępstw, tak jak nie ma dowolności w przechodzeniu przez jezdnię na czerwonym. Prawo to służy zarówno autorom jak i czytelnikom. Nie ja je wymyśliłem, ale go przestrzegam. 3. Dlaczego widać tylko okładkę, a nie widać krótkiego tekstu z Pszczelarstwa pokreślonego przez profesjonalną korektorkę? Wątpiący może za kilka złotych wysłać skan do profesjonalnej firmy zajmującej się korektą i obalić, albo potwierdzić zarzuty. Dlaczego nikt nie odniesie się do tego? Jeżeli korekta specjalistycznej firmy uzna, że korekta redakcyjna była bezbłędna, pokryję koszt. 4. To nie strzelanie focha, tylko reakcja na nieformalne zarządzanie redakcją i wydawanie zakazów komu nie wolno pisać. To p. J. Kasztelewicz wydał zakaz pisania, a naczelna spolegliwie go wykonała. Ja tylko się dostosowałem nie wyrażając zgody na publikacje moich materiałów i zakończyłem współpracę z redakcją. Czy jest w tym coś niezgodnego z prawem? Pomyśleć trochę – przez 19 lat nigdy nie było podobnych problemów. Można zadzwonić do p. Wyzner i zapytać. Dlaczego nagle, po chamsku wymuszają odejście na emeryturę p. Wyzner, a na jej miejsce w nie do końca transparentny sposób zostaje wybrana przyszła emerytka. Od tej pory merytoryczny poziom pisma leci po równi pochyłej w dół. Proponuję przeczytać choćby ostatnie dwa numery, by ocenić treść i przydatność dla pszczelarzy. Jak kto chce mogę na PW przesłać całą korespondencję, gdzie od samego początku staram się pokazać błędy i jak ich uniknąć. Uważałem, że to mój obowiązek jako jednego z najdłużej piszących i jedynego profesjonalisty dziennikarza. Wielokrotnie proponowałem swoją pomoc na zasadzie non profit. 5. Dobrze, mogę być tym złym. Jak ktoś zna p. Dariusza Karwan, niech się również jego zapyta, bo on też dostał zakaz pisania. Zapewne odpowie za co. Z treści pism p. J. Kasztelewicza wynika, że również p. Karwan wskazywał nieprawidłowości. Gdyby chodziło o dobro czasopisma takich alergicznych reakcji by nie było. Gdybyśmy nie mieli racji zostałyby merytorycznie obalone, a nie komunistyczną metodą zakazów zamknięto mordy. 6. Odzywa się stara zasada, że jak nie wiemy o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. 7. Wniosek jaki z tego wynika, niech każdy sam wyciągnie. Tylko błagam merytorycznie, a nie ad personam.
  4. Dwa ostatnie wpisy wywołały u mnie zadumę. Akademicki nauczyciel i jednocześnie z konfliktem interesów, bo jedną nogą tkwi w Pszczelarzu Polskim, a drugą w Pszczelarstwie zwraca się do kobiety niczym oborowy, kiedy w końcu odejdzie na emeryturę. To jakoś nikogo nie razi. Dziwnym zrządzeniem losu emerytkę zastępuje (wkrótce) przyszła emerytka i w dodatku ma tworzyć pismo dla młodych. Konserwatyzm to nie okładka. Może zaproponujmy zmianę polskiego godła, bo ono też jest konserwatywne. Wielu dyskutantów koncentruje się na okładce, a on stanowi margines. Nie to ładne co jest ładne, tylko to co się komu podoba. Prawdziwym problemem jest porażająca nieudolnością korekta, sam skład pisma. Gdyby uczeń technikum poligraficznego tak złamał pismo, to by dostał pałę. Dlaczego wszyscy koncentrują się na osobach, a nie tym co jest ważne. Cytat: "Uważam, że nowa szata graficzna wymagała wielkiej odwagi.". To prawda, bo kiedy podstarzała kobieta założy miniówę młodszą nie będzie. Skoro tak, to czemu nie zacząć wydawać pisma dla młodych. Zachowujecie się jak oceniający książkę po okładce. Liczy się treść i profesjonalizm. Czy ktoś z was chciałby iść do lekarza, który nie ma kwalifikacji, ale ma chęci. Odpowiem Wam dlaczego dyskusja idzie w tym kierunku - nie mając wiedzy i kwalifikacji najlepiej dyskutować o subiektywnych doznaniach estetycznych. Cytat: "Co do spójności tej grafiki, na pewno z czasem wszelkie uchybienia zostaną wyeliminowane, w końcu ostatnia odsłona ugruntowywała się ponad 50 lat. Dajmy nowej koncepcji szansę. Od kiedy pszczelarze są w gorącej wodzie kąpani?...". Co to znaczy "z czasem?". Podobnie jak dawanie "Nowej koncepcji szansy". Nie ma żadnej koncepcji! To pomysł sprowadzenia Pszczelarstwa do kolorowego magazynu, a nie profesjonalnego poradnika. Dlaczego naczelna nie wprowadziła zmian w Pszczelniczych Zeszytach naukowych? Przecież przypominają nalepkę o treści: Trutka na szczury wyłożona". Dowód poniżej.
  5. Odpowiedź jest prosta. pisałem kiedyś o "Polance", nawet miałem obiekcje, czy przetrwa. Dziś jest największym internetowym medium pszczelarskim. Są jeszcze niszowe, jak niektórzy (pewnie złośliwi) twierdzą kupione za 5 tys. zł. Jestem znany wśród użytkowników Polanki i zyskała moje uznanie za to, że przetrwała i ma się dobrze. Bez założenia konta nie mógłbym niczego napisać. Zdawałem sobie sprawę, że bardzo chciano problem Pszczelarstwa zamieść pod dywan, a znikniecie autora potraktować niemal jak zgon. Metody niczym za komuny. Znajomość środowiska i życiowe doświadczenie oraz wydostające się fakty zdają się ukazywać prawdziwe intencje tych, którzy rozdają karty. Tak, okazałem się naiwny wierząc, że wszystko wygląda jak jest na pokaz. Nie wierzgałbym, gdyby powiedziano wprost: chcę przejąć Pszczelarstwo po najniższych kosztach, a to wiąże się z doprowadzeniem go do upadku. Ja w swojej naiwności starałem się pomagać. Aby uprawdopodobnić scenariusz załączam coś od Konkurencji. "Pszczelarz Polski" winietą i okładką upodobnił się do dawnego Pszczelarstwa. Pod względem edytorskim również jest poprawny. Redakcją kieruje dziennikarz. Czy ktoś pomyślał jak może wyglądać Pszczelarz Polski za rok, za dwa lata? Winieta może być taka: "Pszczelarstwo", a poniżej "Pszczelarz Polski". Kto wie, czy nie właśnie w tym celu niespodziewanie w połowie roku zmieniono wygląd okładki i pozbyto się redaktor naczelnej. Nie neguję "podobania się" okładki, jednak więcej racji mają decydenci pism o milionowych nakładach nie dokonując zmian. Majątkiem pisma jest jego rozpoznawalność. Pismo całkiem odmienne wizerunkowo mimo tego samego tytułu od początku musi pracować na zdobywanie czytelników. Dlaczego Coca Cola niczego w swoim logo nie zmieniła od chwili powstania w 1886 r. Nawet zastrzeżono liternictwo i kolor. Również ja p. K. Pohoreckiej składam najlepsze życzenia w życiu osobistym i zawodowym.
  6. Pozwolę sobie na jeszcze jedną wypowiedź w nawiązaniu do wpisu jjb. Tak, ma niewyparzoną mordę i nazywam rzeczy po imieniu. Różnica między mną a innymi jest taka, że mówię, to co oni myślą a niekiedy plotkują. Wracając do meritum. Problem jest w przerośniętym ego, że "mam tytuły i wszystko wiem lepiej". Niestety, ale tak nie jest. Tak jak ja nie wypowiadałbym się autorytatywnie w dziedzinie weterynarii, tak nowa redaktor naczelna z tylko sobie znanych powodów uległa korektorce/redaktorce. Chyba też przerost ego, bo jako redaktor niczego nie napisała, a jako korektor robi kardynalne błędy. Jednak w stopce redakcyjne figuruje jako "redaktor". Może wstydzi się puszczanych baboli. W dziennikarskim świecie ludzie wiedzą o sobie. Ta pani chciała stworzyć kolejne kolorowe pisemko "dla kobiet" wprowadzając bzdurne leady, mało tekstu, a wiele ilustracji, masa śródtytułów. Zaistniały nigdzie indziej nie spotykane podpisy autorów podobne nekrologom. Byłem temu przeciwny i nawet nieco zmodyfikowałem treść mojego: † Odszedł od nas Jacek Jaroń - dziennikarz, pszczelarz z zamiłowania, mistrz pszczelarski, rzeczoznawca chorób pszczół, hodowca oraz inseminator matek pszczelich kojarzony z pasieką Avico. Cześć jego pamięci. Wiatr mu nawiał liści kupę, śpij biedaku ch...w d..ę." Krzyża z początku i zakończenia nie zamieszczono. Zdawałem sobie sprawę, że osoba w pracy redakcyjnej zielona niczym szczypiorek wiosną popełnia błędy. Pokazywałem wady edycji, nierówne marginesy, wady składu: wdowy, sieroty, bękarty i szewce. Wskazywałem na niedozwolone prawem autorskim ingerencje w integralność tekstów. Byłem gotów poświęcić swój czas i doświadczenie. Okazało się, że wdepnąłem na ambit. Bezspornie było widać, ze naczelna nie radzi sobie i co najgorsze nie chce słuchać podpowiedzi. Czyniłem to dla dobra Pszczelarstwa nie mając na celu atak personalny. Czy nie inaczej postąpiłby każdy z nas będąc fachowcem w swojej dziedzinie? Kiedy p. J. Kasztelewicz ubolewał, że co będzie kiedy naczelna rzuci papierami. Wtedy skontaktowałem się ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich. Całkiem niewiążąco o potencjalnego kandydata na redaktora naczelnego. Poniżej biogram: Redaktor Naczelny dwumiesięcznika „Forum Dziennikarzy” Urodzony w Zakopanem. Rocznik 1961. Dziennikarz prasowy. Od roku 1992 pracował w redakcjach i wydawnictwach: Editions Spotkania, Tygodnik, Gazeta Codzienna Nowiny (kierownik działu, komentator polityczny), TV Wisła (własny program na początku lat 90-tych w pierwszej niezależnej TV – program: „Pięć minut dla prasy”), Rocznik Wschodni, Wysoki Zamek (trzecia gazeta na Ukrainie, stanowiła współwłasność norweskiej grupy Orkla Media Press), Kurier Galicyjski oraz inne redakcje. Publikacje w Polsce, Słowacji, Ukrainie, Niemczech, Anglii i Belgii.W latach 2009/2010 dziennikarz portalu Parlamentu Europejskiego - Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Autor książek o tematyce regionalnej. Były współpracownik filmowych firm produkcyjnych – pracujący jako kierownik produkcji, asystent reżysera oraz reżyser, przy produkcjach filmów dokumentalnych - m.in dla RTL oraz Planet - „Dzieci Ukrainy”- reżyser, „Dziki Wschód”, „Ludzie i wilki”- kierownik produkcji, asystent reżysera, „Kraina Łagodności”- reżyser. Specjalizacja w tematyce wschodniej, społecznej oraz ekologii. Laureat ogólnopolskiej nagrody Orkla Media Press (2005), za najlepszy projekt redakcyjny w kategorii współpraca międzynarodowa mediów – projekt Ukraina/Słowacja/Polska. Uczestnik i współorganizator konferencji poświęconych tematyce wschodniej. Podczas wideokonferencji nawet nie wspomniano o tym. Prosta logika podpowiada, że wcale nie chodzi o dobrostan miesięcznika. Zacząłem być też wiązany z innym autorem p. D. Karwan, który też miał uwagi. On również ma zakaz pisania. Z całokształtu zaczął się wyłaniać obraz, że wcale nie chodzi o miesięcznik i jego dobro. Tym bardziej tymi złymi okazali się ci, którzy dążyli do naprawy. Jako ciekawostkę pokażę na tle kobiecych kolorowych magazynów "Pszczelarstwo" dawniej i dziś.
  7. Nawet Ty Elu nie odniosłaś się do meritum, tylko ad personam. Szkoda, że stawiając zarzuty nie dajesz dowodów. Chyba mieszają Ci się tematy odnosząc się do różnych spraw, szczególnie tych, których dziś rzeczowo nie da się udowodnić ze względu na upływ czasu. Chyba nie przeważyły w ocenie gratisowe wykłady. Byłbym wdzięczny za merytoryczne uwagi w odniesieniu do tego o czym napisałem w sprawie "Pszczelarstwa". Stawiając zarzut - podpierałem się dowodem. Może i Ty przestałaś odróżniać osę od pszczoły w imię wyższych interesów. Okazuje się, ze to ja stanąłem wyżej nie wypowiadając się o człowieku, którego szanuję i cenię za osiągnięcia, tylko o nieudolnym i nieprofesjonalnym redaktorze. Od początku starałem się służyć radą i pomocą. Jednak jak się wydaje, a plotka głosi, a niektórzy wiedzą, to "Pszczelarz Polski" nieformalnie zmienił właściciela. Nie mam wiedzy jak jest z Pszczelarstwem, jednak coś musi być na rzeczy i stąd cały problem. Zaznaczam, że to moje subiektywne zdanie i oparte na niedomówieniach oraz domysłach. Czy chodzi o to, aby "ratując" upadający tytuł przejąć za grosze? W 2021 r. prenumeraty są opłacone, ale już 2022 r. okaże się kluczowym. To nie ja, ani nikt z nas nie zadecyduje, tylko czytelnicy swoimi prenumeratami. Jeszcze nie tak dawno prenumerata była na poziomie 11,5 tys. a obecnie z trudem oscyluje wokół 5 tys. (informacja z początku roku). Kiedy reklamodawcy się zorientują, że czytelnictwo spada, to nie dadzą reklam. Jak jesteś Elu tak zorientowana, to powiedz kim jest dla Pszczelarstwa p. J. Kasztelewicz wydający polecenia i mający najwięcej do powiedzenia? Zachowuje się tak jakby był właścicielem, a nie jednym z kilku członków rady programowej. Czym jest Rada Programowa i jakie ma uprawnienia? Zgodnie z prawem prasowym nikt z wydawcą włącznie nie ma prawa dawać poleceń naczelnemu. Ja sama nazwa wskazuje, choć od początku swego istnienia niczego nie "programowała" po zmianie naczelnej ożywiła się a raczej niezwykłą aktywność wykazuje jeden z jej członków. Jaki ma w tym interes biznesmen, kiedy inni są obojętni. Czy mam z detalami, imiennie opisać jak jeden z członków tej Rady publicznie zapytał p. K. Wyzner: "Kiedy w końcu odejdzie pani na emeryturę?" Jak z "łapanki" w ostatniej chwilo organizowano pożegnanie? Ciąg dalszy jest znany. Uważałem Ciebie Elu za przyjaciela. Uważałem. Proszę nie odpisuj, bo chcę zachować miłe wspomnienia.
  8. Dziękuję ponownie, bo naprawdę czułem się podle, a później ten niezrozumiały hejt. Dziękuję za zaproszenie do pisania. Propozycja warta rozważenia, tym bardziej, że mam coś w przygotowaniu, tylko zakaz pisania wytrącił mnie z równowagi. Wiem, że czasopismo jest martwym przedmiotem, jednak przez 19 lat było częścią mnie. To tak jak członek rodziny. Starałem się pisać ciekawie i służyć pomocą innym. Upraszam o nieco czasu, aby "przetrawić" to co się stało.
  9. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. Pierwsze dni były trudne, ale teraz już przywykłem do większej ilości wolnego czasu. Będąc uczciwym, powiem, że numer marcowy nie jest idealny, ale w stosunku do wcześniejszych można klaskać. Lepiej wykonana okładka, równe marginesy. Tak niewiele, a widać zmiany o jakie wcześniej wnosiłem. Nie miałem czasu na lekturę i ufam, że treść jest pszczelarzom potrzebna. Zaznaczam, że nie oceniam jakości tekstów. Mam świadomość, że nie ma ludzi niezastąpionych. Nawet w sytuacji, kiedy dzieje się coś dziwnego. Jestem już stary (68 lat) i w pracy redakcyjnej mam doświadczenie. Jednak nie znam przypadku, aby nowy naczelny rozwalał pismo. To jest zupełnie inne Pszczelarstwo, choćby wizualnie. Zaprzepaszczono 70 lat tradycji. Zapomniano kim są czytelnicy i w jakim są wieku. Młodzi mają Internet a ci starzy swoje przyzwyczajenia. Natomiast "Pszczelarz Polski" wygląda niemal jak kalka "prawdziwego" Pszczelarstwa. Może chodzi o to, aby pisma połączyć. Pani Wanda Różycka odeszła na emeryturę tak samo cicho, jak pracowała. Ostatniego dnia zabrała z biura prywatne rzeczy i już nie przyszła. Nikt jej nie żegnał. Może jestem zbyt stary i przywiązuję wagę do kindersztuby. Mam cichą nadzieję, że w taki sam sposób odejdą ........ Nikt ich nie pożegna. Aby nie być gołosłownym pokazuję jak redakcje dbają o winietę i wygląd okładki. Od początku istnienia zostaje ten sam krój czcionki, szata graficzna. Jeżeli już coś ulega zmianie, to w minimalnym stopniu i redakcja wcześniej przygotowuje czytelnika do zmian.
  10. Zacznij sam pisać. Nikt nie broni. Jestem emerytowanym dziennikarzem, który w różnych redakcjach przebył wszystkie szczeble do naczelnego włącznie. Napisz, a się przekonasz jaka jest ta wierszówka. Prestiż może był kiedyś kiedy kierowałam sporą gazetą. Pisząc w Pszczelarstwie starałem się dzielić swoimi informacjami, kiedy byłem młodszy pisałem reportaże ze Słowacji, Czech, a nawet Białorusi. Jeździłem po kraju od południa po północ (pod obwód Kaliningradzki) nie mając delegacji i zapłaty za paliwo. Fakt ten może potwierdzić p. Krystyna Wyzner. Odbierałem i odbieram liczne telefony od pszczelarzy z zapytaniami, czy ich problemami. Nikomu nie odmówiłem pomocy. To o czym piszesz jest przykre. Może kiedyś czymś cię uraziłem? Przecież nie może to być taki bezinteresowny hejt. Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć to na PW powiem jak się pożegnano z sekretarzem redakcji p. Wandą Różycką. A może wolisz poznać, jak nieetycznie postąpiono z p. K. Wyzner, aby zwolniła w redakcji miejsce. Na wszystko o czym piszę mam dowody.
  11. Dziękuję za słowa otuchy. Znoszę to po męsku, ale jestem rozbity. Nie krytykowałem nikogo dla samej krytyki. Będąc dziennikarzem z zawodu i pełniącym różne funkcje w tym redaktora naczelnego nie mogłem zachować się obojętnie wobec niszczenia "Pszczelarstwa". Wskazywałem błędy, głownie edytorskie podpowiadając jak ich uniknąć. Trafiłem na mur wybudowany z prefabrykatów "Ego". To przerośnięte ego od listopada do lutego szkodziło Pszczelarstwu i czytelnikom. Dalszy ciąg jest znany, bo wcześniej opisałem. Od początku nie pojmuję roli p. J. Kasztelewicza, który delikatnie ujmując dziwnie się wypowiadał. Najciekawsze jest to, że nikt z obecnych nie tylko nie protestował, ale nie wyraził swojej opinii. Sposób ekspresji i ton wypowiedzi bardziej pasował do prywatnego właściciela folwarku, a nie członka rady programowej. Ani razu nie padły merytoryczne zarzuty. Jeżeli skasują wątek, to przeboleje, a ci co poznali treść nie będą mieli najmniejszej wątpliwości, że prawda jest kneblowana. Pytam się, co złego uczyniłem wskazując na błędy i sposoby ich uniknięcia w przyszłości?
  12. Ubolewam, że trywializm przeważa nad meritum. Gdybym nie został zaczepiony, to bym nie pisał. Zobaczymy czy na Polance jest cenzura w przypadku nieobraźliwych i merytorycznych treści. Nie zamierzam stosować retorsji by wnosić o zamknięcie tego obelżywego (analnego) wpisu. Stanowi on dowód na to, że z braku argumentów dyskutant nurza się w szambie i wnosi o zamkniecie wątku. Cóż takiego jest w nim zawarte, aby użyć ostrych represji? Czyżby prawda była tak bolesna? Ufam, że przyjąłem na siebie odpowiedzialność podpisując się imieniem i nazwiskiem. Tymczasem jakiemuś anonimowi prawda uwiera. Sam jestem ciekaw, a zapewne też inny użytkownicy jak zachowa się Admin. Rozumiem, że temat jest niewygodny, ale nikt nie powiedział, że prawda ma być przyjemna. Pamiętam również (chyba nie podeptaną) porankową zasadę o braku cenzury. Gdyby nawet wątek zniknął, to i tak faktów nie zmieni.
  13. Wyrazy szacunku. Bardzo szybko dostosowałeś się do własnych porad i w dodatku przyznałeś się do tego. Jakoś trudno mi pojąć motywację braku odwagi i hejterskiej formy. Przecież nie krytykowałem p. Pohoreckiej, którą cenię jako naukowca. Opiniowałem redaktora naczelnego Pszczelarstwa, który o pracy redakcyjnej nie ma pojęcia. Jest weterynarzem, a nie dziennikarzem. Dlaczego nie odniesiesz się do meritum? Nie wypowiesz się co do wstawionych ilustracji. Wypowiadasz się nie mając wiedzy o mojej korespondencji, w której nie było krytyki, tylko wskazywałem wady i błędy, oraz to jak ich w przyszłości uniknąć. Jednak dobrze zauważyłeś, że twardo stąpający nie dostrzegają innych pod ich nogami, choćby mieli racje i życzliwie dzielili się doświadczeniem. Zostają zdeptani. Moje uwagi służyły dobru Pszczelarstwa. Nie można 19 lat współpracy z tytułem ot tak zakończyć. Tworzy się emocjonalna więź zarówno z czasopismem, jak i z czytelnikami. Nie mogłem biernie patrzeć na destrukcję. Mam wątpliwą satysfakcję stanięcia w jednym szeregu z Jerzym Urbanem, któremu komuna też zakazała publikowania tekstów. Może wiesz coś czego ja nie wiem. Kim jest dla Pszczelarstwa p. J. Kasztelewicz, który ma najwięcej do powiedzenia? Według mojej wiedzy, to On był inspiratorem kogo postawić na stołku naczelnej, On podsunął korektorkę (w stopce redakcyjnej podpisuje się jako „redaktor”). Nawet lutową okładkę zafundował. Przyrównuje okładka ludzkie tragedie i zgony związane z Covid z groźnym wirusem pszczół. Ten niby pszczelarz obok dziwnego owada w maseczce wygląda tak, jakby go chwycono za jądra tak mocno, że z bólu wyszły mu oczy. Mnie się taka okładka nie podoba, bo „Pszczelarstwo” nie jest pismem satyrycznym. Nie znaczy też wcale, że mogą być inne opinie, które szanuję. Jednak jak każdy miałem prawo wypowiedzieć własne zdanie. Bardzo p. J. Kasztelewicz ubolewał, że naczelna może „rzucić papiery i kto pokieruje redakcją?” Wtedy przedstawiłem wraz z CV profesjonalistę poznanego za pośrednictwem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Nikt nawet nie miauknął w tej sprawie. O co w tym wszystkim chodzi? Jeżeli chcesz więcej ciekawostek – mogę się nimi podzielić.
  14. Uprzejmie proszę nie spłycać problemu. Byłbym również wdzięczny za dyskusje w innym wątku, ponieważ mimo mojej grubej skóry i niewyparzonej mordy czuję się tak, jakby zmarł ktoś mi bliski. Choć nie znałem czytelników, to byli dla mnie jak rodzina i to z nimi dzieliłem się wiedzą. Z wielu względów nie jest etyczne przywoływanie p. Kaczyńskiego. Z jednym musze się zgodzi z tym twardym stąpaniem, dodałbym jeszcze mijaniem się dość często z prawdą. Wystarczy powiedzieć, że pismo do naczelnej wysłałem 25 lutego i w tym twardym stąpaniu zabrakło do dziś odpowiedzi, lub zaprzeczenia. Bez rady Impotenta odczekałem niemal 2 tygodnie. Przemyślałem sprawę i ze zwykłego szacunku dla czytelników postanowiłem się z nimi pożegnać, a nie odpowiadać na hejt. Impotencie wskaż mi choć jeden punkt, w którym mijam się z prawdą. Nie oceniałem okładki na zasadzie "podobania si ę", tylko amatorszczyzny w edycji. Każdy napis "Pszczelarstwo" jest inny (czcionka, wielkość, kolor, krój). Czy ktoś z nas nie odróżni matki od pszczoły robotnicy, choćby była z opalitką. Może mamy najnowsze odkrycie dzikiej kosmatej pszczoły variatus Sibirian. Zapewne też nie jestem na czasie, bo twardo stąpający udomowili osę i po zniknięciu pszczół opracują metody hodowli. Szanowny Impotencie, czyżbyś nie dostrzegł tekstu pokreślonego przez profesjonalną korektorkę z ogólnopolskiego dziennika. Ten tekst przed wydrukiem był zmieniony tak bardzo, że nie poznałem iż jest mojego autorstwa. Porównałem komputerowo oryginał z wydrukiem i wyszło 307 zmian. Sam tekst jest naprawdę mały (4.200 znaków ze spacjami). Ostatnie pytanie Szanowny Impotencie - czego usiłujesz dowieść? Nie odniosłeś się do tematu, tylko w sobie znany sposób oceniłeś mnie i naczelną. Ja miałem odwagę się podpisać, a ty?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...