-
Liczba zawartości
4 145 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez robinhuud
-
Masz rację, woskomat nie określa składu chemicznego wosku, nie bada czystości biologicznej i zanieczyszczeń cięzką chemią rolniczą i farmakologiczną. Nie da rady określić, czy wosk, który uzyskał wynik 50 G nie nadaje się do ula z powodu dodania czegoś niewiadomego w niewiadomej ilości, utraty cech fizycznych w wyniku przegrzania, czy może z innego powodu. Jednak pozwala na podejście zerojedynkowe. Biorę ten wosk, lub dziękuję za niego. Robię z niego węzę, lub świeczki. Może się zdarzyć, że spalę w świeczce porządny wosk, ale prawdopodobieństwo takiego wydarzenia jest z woskomatem niższe niż bez niego. Podobnie w Niemczech określili, że "polski" wosk nie nadaje się do ula nie uzasadniając dlaczego - kierując na dalsze badania. System zadziałał identycznie na telefon w dwóch niezależnych badaniach. Również sensowna wydaje się wstępna selekcja przy jego pomocy wosków do dalszych badań innymi, drogimi metodami. Nie do pogardzenia jest fakt, że wykonanie pomiaru waxo wymaga dla laikonika tylko krótkiego instruktarzu. To czy wosk o wyniku 50 G nadaje się na węzę lub nie jest progiem umownym. Jednak jeżeli mam 10 wytopków wiadrowych wosku, a na węze potrzebuję tylko 5 - mogę przy jego pomocy wyselekcjonować te 5 najlepszych. Szybko, tanio, bez gwarancji nieomylności. Masz rację, nikt jeszcze nie badał ile tracą woski sterylizowane różnymi metodami w różnych temperaturach, ciśnieniach, promieniowaniach itd. Wymaga to żmudnych badań i oceniać będą pszczoły. Nie badano jeszcze wielu spraw. Przykładowo wpływu ultradźwięków na kłąb zimowy. Nie odbieraj tego jako złośliwość, bo z takim problemem spotkałem się chcąc zabezpieczyć pasiekę zimą przed kunami ultradźwiękowym straszakiem. Nie udało mi się wyguglać niczego sensownego. Jeżeli jedne plastry w ulu płyną, a drugie nie - chodzi prawdopodobnie o wytrzymałość wosku w różnych temperaturach. Kto wie, może pszczoły w wyniku ewolucji nauczyły się klecić swe konstrukcje z wosków o najlepszych parametrach? To są cechy fizyczne bardzo bliskie idei woskomatu. To też (płynięcie różnych mieszanin woskowych) trzeba zbadać. Tak jak bada się płynięcie stopów na łopatki turbin pracujące przy obciążeniu dużymi siłami odśrodkowymi w wysokich temperaturach. Na turbiny kasę wysupłano, na pszczoły nie.
-
Nie jestem chemikiem, ale z obserwacji wiem, że wosk poddany sterylizacji zmienia swe właściwości. Coś się z niego wytrąca, staje się mniej plastyczny. Nie potwierdzam, że waxo podaje różne wyniki dla tego samego wosku. W przypadku badania mojego uśrednionego "polskiego" wosku przy podwójnym badaniu podał dwa razy dokładnie taki sam wynik. Chyba rzeczywiście nie rozumiesz co mierzy ten przyrząd. Tak na skróty, to mierzy on czas przecięcia kontrolnej próbki wosku "nożem termicznym" w identycznych przy każdym pomiarze warunkach. Mierzone są przy tym siły i odkształcenia, analizowane przez procesor. Wynik podawany jest w umownej skali nie mającej nić wspólnego ze składem chemicznym wosku. jednostka pomiarowa nie jest precyzyjnie zdefiniowana, ale też takiej nie potrzebuję. To są umowne sekundy, które ja na swoje potrzeby nazywam przez szacun dla naukowców Gagosiami. (G - jak A -Ampery, V - Volty). Ale za to zmierzone zostają subtelne różnice w plastyczności wosku i jego podróbek w wąskiej okolicy ich temperatur topnienia. Mi to przypomina rozróżnianie masła i margaryny w ich mieszaninkach podczas smarowania chleba nożem. Potrafię tak z grubsza określić skład tego co kupiłem jako masło po właśnie twardości i gruzełkach. Spróbuj przy śniadaniu sam. Czyli waxo mierzy plastyczności wosku i jego podróbek zawsze w tej samej temperaturze - w odróżnieniu od mojej margarynki. Moja przygoda z waxo jest bardzo pozytywna. Jako jedyny w Polsce dał mi dla badanej partii wosku "polskiego" wynik, że nie nadaje się on do ula - bez szczegółowego uzasadnienia. Taki sam wynik otrzymałem z niemieckiego laboratorium dla metody FTIR - ale znacznie taniej i szybciej. Nie zostałem jednak ostrzeżony poprzez dostępne w Polsce, drogie i czasochłonne badanie FTIR i GC-MS o tym, że wosk nie nadaje się do ula. Mam dużą partię "polskiego" wosku i nie skończyłem pracy. Dalej pracuję na poznańskim podwórku. Zaczynam rozumieć jak interpretować wyniki GC-MS ze Śląska, z Puław i z Lublina. Każda metoda badania wosku ma swe wady i zalety. Wszyscy chwalą bezkrytycznie GC-MS, ale ta metoda obciążona jest błędami jak każda inna. Mam do porównania wyniki z prywatnego laboratorium (nawet dwóch), z Instytutu i z UMCS. Być może niebawem będę miał kolejny niezależny wynik badania tego samego wosku w Poznaniu. Mam coraz większe wątpliwości co do metodyki określania czystości wosku przyjętej w Puławach i opartej na analizie tylko n-alkanów. Ale muszę jeszcze popracować, poczytać, pouczyć się, porozmawiać z mądrzejszymi. Jak na razie waxo nie ma dla mnie konkurencji na etapie potrzeby podjęcia szybkiej decyzji co do konkretnego wosku. Jeżeli wynik z waxo jest pozytywny, jest bardzo mała szansa że inną, znacznie droższą metodą zostanie on podważony. Waxo pokazał bardzo ładnie różnice między woskami z odzysku z plastrów i z zabudowy dziewiczej (do takich badań wysyłałem do Lublina próbki do badania wosków "dziewiczych" z Wielkopolski). Również jako jedyny wykazał różnice między woskiem sterylizowanym termicznie (przegrzanym) i niesterylizowanym - to dla mnie jest akurat zaletą. Nie wiem jaka jest przy tym powtarzalność wyników, ale wiem, że o "polskim" wosku bardzo mało wiemy. Czyste woski z zabudowy dziewiczej i z odsklepów mają na waxo wynik ponad 100 G, a przeciętny rynkowy wosk - rzędu 50 G. Jest bardzo wielki problem jak określić minimum jakości rynkowej, by właściciele zawalonych woskiem z importu magazynów się nie poobrażali. Niezręcznie mi o tym pisać, bo wolałbym zachować pewien obiektywizm i zapobiec wrzaskowi o lobbowaniu. Moich pszczół jak wiecie to mało dotyczy, bo nie kupuję ani wosku ani węzy od kilku lat.
-
Jest gotowy do pomiarów. Z tego co wiem można kupić przyrząd, lub zamówić usługę badania wosku. Stoi sobie i pokazuje prawdę o polskim wosku, polskich pszczelarzach i producentach wyrobów z wosków, w tym z wosku pszczelego. Wszyscy boją się go jak ognia, wszystkich uwiera. Bo wszyscy wiedzą, że porządnego wosku na rynku nie ma. Jest tylko zapaskudzony w różnym stopniu i każdy się łudzi że sprzeda swój naiwnym. Gdyby ktoś rozpoczął proces poznawania prawdy o "polskim" wosku... Ale kto niby ma zacząć? Producenci węzy z magazynami pełnymi kupowanego gdzie się da i byle taniej wosku? Zainteresowanych węzą nie stać na przyrząd, a tym bardziej na badania GC-MS. Polski pszczelarz jak ma wydać 50 zł na badanie wosku, to czuje się jakby mu kto dwie półlitrówki z barku wyjął. Może ten proces ściemy woskowej przerwał by Marszałek kupując na lubelskiej uczelni pięć woskomatów dla pięciu wielkopolskich baronatów. Oczywiście w ramach tych 2 milionów. Wtedy wszyscy mogliby pobawić się badaniem wosku, zrozumieć o co chodzi w tym woskomacie, porównać woski dzisiejsze i niegdysiejsze. Jednym słowem - wędka, nie rybki. Ku chwale wielkopolskiej pracy organicznej. Jeżeli pomysł się sprawdzi - można go powtórzyć w przyszłości. Powiedzmy do poziomu 1 waxo na koło pszczelarzy. Wtedy każdy pszczelarz mógłby rozpoznać, czy węza na zlecenie została wykonana z jego wosku. Innej możliwości poprawy warunków fitosanitarnych w wielkopolskim ulu nie widzę. Samemu dziękuję Marszałkowi za węzę, robię sobie swoją z odsklepin na własnych metalowych walcach własnoręcznie zrobionych. https://www.umcs.pl/pl/o-waxo,20615.htm
-
Uwaga pszczelarze z Wielkopolski Zazwyczaj duże rzeczy rozgrywają się w ciszy gabinetów. Szczegóły i terminy tegorocznej akcji "węza": https://bip.umww.pl/artykuly/2829213/pliki/20230127074732_6142za.pdf Do 20 lutego 2023 - złożenie ofert 20 marca 2023 - ogłoszenie wyników konkursu ofert 30 XI. 2023 - zakończenie projektu. W ramach realizacji zadania wymaga się, aby dostawca do każdej dostarczonej partii węzy pszczelej okazał stosowne dokumenty obrazujące przeprowadzenie badania na obecność zgnilca oraz badania określające procentową zawartośc n-alkanów (węglowodorów nasyconych) Z tego o ile się nie mylę wynika obowiązek badania GC-MS każdego wsadu do maszyny produkującej węzę (partii wyrobu). Ciekawe, jak wywiązą się z tego obowiązku tradycyjnie wygrywający te przetargi znani producenci węzy? Nic o woskomacie. A może tek dodatkowo kontrolne bedanie próbki uśrednionej węzy w którymś z niemieckich laboratoriów? Z treści wynika, że o węzę mogą się ubiegać pszczelarze zrzeszeni i niezrzeszeni mieszkający w województwie wielkopolskim i jednocześnie mający pasieki na jego terenie. A więc niezrzeszeni, Polanka i Stowarzyszenie Pszczelarzy Zawodowych jak najbardziej, ale tylko z Wielkopolski. To nasz wspólny Marszałek i nie może inaczej. Zwycięscy organizatorzy dystrybucji tradycyjnie wymyślą jakieś przeszkody wykorzysując inspekcję weterynaryjną, lub wymyślając jakieś bezparagonowe opłaty do swojej kasy. Zwraca uwagę brak nakazu numerowego znakowania węzy, co może prowadzić do okazjonalnego czyszczenia magazynów z trefnej, zakupionej wcześniej z innych żródeł węzy na różnym poziomie realizacji projektu.
-
Po dwóch latach przerwy "ciastowej" Wielkopolska wraca do idei ściągania na swój teren dużych ilości wosku niejasnego pochodzenia rękami baronów pięciu wielkopolskich WZP/RZP. Nigdzie nie spotkałem się z analizą skutków poprzednich trzech akcji rozdawnictwa węzy spoza Wielkopolski za w sumie 6 mln zł. Może tym razem ktoś podejmie decyzję o zakupie z tej sumy jednego woskomatu - dla porównań jakości wosku w przyszłości i przeszłości? Można odnieść wrazenie, że nikogo to nie interesuje. Mi z analizy oficjalnych rejestrów Głównej Inspekcji Weterynaryjnej wyszło, że trzyletnie rozdawnictwo węzy doprowadziło do podwojenia przypadków amerykańskiego zgnilca pszczół w Wielkopolsce. Przetarg wygrają zapewne dwaj najbardziej doświadczeni gracze - oczywiście spoza Wielkopolski. https://bip.umww.pl/292---489---k_85---k_77---ogloszenie-otwartego-konkursu-ofert-na-realizacje-1-127073847
-
Może pora zatrzymać się na chwilę w pochodzie i popatrzeć do tyłu. Nic się nie bierze z niczego. Opowiem dziś o sobie, bo sprawy mam szczegółowo udokumentowane na dysku i jestem gotów do konfrontacji prawnej w każdej chwili. Zwróciłem kiedyś uwagę na niejasności na grube pieniądze z cukrem dla pszczelarzy w które wmieszany był bezpośrednio prezydent organizacji. Na Fundusz Rozwoju Pszczelarstwa, który zaginął z oddzielnego, ustanowionego zjazdem konta bankowego. Zwróciłem uwagę na kilkakrotnie zaciągane bez wiedzy zjazdu kredyty na hipotekę Domu Pszczelarza i jego działek w Kamiannej. Zwróciłem uwagę na przemyt leków weterynaryjnych i sprzedaż spod lady bez paragonu w wykonaniu prezydĘta. Zwróciłem uwagę na oszustwo internetowe na miodzie, który zakupiłem od prezydĘta PZP. Zwróciłem uwagę w innych ważnych sprawach ... ... sądowi, komisji rewizyjnej. Bez cienia reakcji w stronę osłonięcia organizacji przed sprawami kryminalnymi, z których prezydent wyślizgiwał się jak piskorz wykorzystując wynajętych prawników i przydupasów z WZP/RZP. Jeszcze będzie głośno o pszczelarskiej kasie z FPRO. Najbardziej zabawne było poinformowanie mnie o tym, że sąd koleżeński WZP Poznań nie zna organizacji macierzystej prezydĘta PZP, którego pozwałem za oszukanie mnie w internecie. Pozwałem w Poznaniu - bo niby gdzie miałem? Facet ordynarnie i bezczelnie złamał regulamin nadawania banderoli PZP, który sam wymyślił i podpisał. Myślałem, że kolejni prezydenci odpuszczą, ale oni przeszli tylko do głębszej konspiracji. Organizacja zamiast mi podziękować - zrobiła nagonke i wywaliła z organizacji uchwałą zjazdu WZP Poznań. Z powodów podobnych do RZP Częstochowa. Jako delegata na ten zjazd. W tej sprawie przyjechało dwóch prezydĘtów i kosztowało to ich dwie statuetki Dzierżona - odebrałem to jako komplement i rzeczywistą ocenę swej wartości. PZP to przypadek beznadziejny. Lezy na Świętokrzyskiej padlina na samozatrudnienie i podniesienie sobie w ten sposób emerytury. Jeden sęp ustępuje - zastępuje go drugi. Nawet marszałek Piłsudski nie chce zorganizować cudu nad pszczelarską Wisłą. Pszczół i pszczelarzy w tej bajce nie ma. Panu prezydĘtowi możecie nagwizdać i naskoczyć tam gdzie go może przeciętny pszczelarz pocałować. Czekam na kolejny zjazd w marcu. Panie prezydĘcie - czas rozsyłać dokumenty. Kto następny do wywalenia?
-
Znalazłem dziś dziwny kwit w necie, na fb RZP Częstochowa, a nie oficjalnej witrynie PZP. Gdybym to znalazł na witrynie lub fb PZP - pomyślałbym że ktoś się włamał i robi jaja. Niestety, to jest real z podpisami bardzo mądrych ludzi. Popatrzcie na daty i fakty. W sierpniu 2022 zarząd PZP usuwa cichuteńko z grona swoich członków RZP Częstochowa nie podając za co i nie podając możliwego trybu odwoławczego do zjazdu (planowanego z resztą w marcu). Informuje o tym drogą poufną solenizantów na początku lutego 2023. Nie potrafią spłodzić kwitu z zachowaniem pozorów logiki. Ma to wyglądać na "ustanie członkostwa" z automatu. To poważna decyzja, powinna być podane uzasadnienie dla wypełnienia funkcji wychowawczej dla pozostałych członków - organizacji i ewentualny tryb odwoławczy, Tutaj można to streścić tak: wywalamy was po cichu, dyskretnie, jak miną czasy na żale i spróbujecie się odwołać - powiemy wam z uśmiechem, że odwoływać się mogą tylko członkowie PZP, a wy takimi juz nie jesteście (tak było po wywaleniu karpatczyków). Co za arogancja, lekceważenie członków organizacji, pycha i zadufanie we władzy. Manie w poważaniu statutu PZP i swoich obowiązków w zakresie integrowania polskich pszczelarzy ponad wydumanymi ansami i ambicyjkami. Podpisali się wszyscy, czy jeden zachował pozory wstrzymując się?. Pszczelarze z pozostających w strukturach RZP/WZP patrzą się i andragogiczne wychowywują na porządnych obywateli, od których sąd nie wymaga przysięgi... Musiałem przez to opanować silny refluks. Zaczynam być dumny z tego, że zostałem wywalony z tej organizacji parę lat temu. Gdybym podał sprawę do sądu (jak to było z wywalonym delegatem w Kielcach) - wygrałbym z WZP Poznań. Ale nie podam. Nie warto wracać do takiego cyrku. Myślę, że ta sprawa rozpocznie demontaż wewnętrzny PZP. Cała nadzieja dla dinozaurów, że na najbliższy zjazd przyjadą swoi, sprawdzeni w bojach ludzie.
-
Jak na razie różnimy się pięknie i tak trzymać!😉
-
Włączę starczą wyobraźnię. Ja bym to widział tak. Wiodąca polska organizacja pszczelarska po samokrytyce samorozwiązuje się wyprowadzając sztandar. Na jej trupie i na nowej ustawie (w miejsce chorej z 1982 roku o branżowych organizacjach rolników) zakładamy nową organizację mającą autorytet i nieośmieszone, nieskorumpowane władze. Autorytet u pszczelarzy i u władzy państwowej szeroko rozumianej. Władza ta w stosownym gremium Apimondii , tuż po jego wyleczeniu prowadzi aktywną politykę uświadamiania, że choroby pszczół to problem globalny i tak powinien być rozwiązywany. Inne państwa zazdroszcząc nam reformują swoje podobne archaiczne organizacje pszczelarzy. Każde państwo wpłaca na konto Apimondii stosowną kasę, w tym różne obrywy od Kujawskiego, FPRO, WFOŚiGW, sprzyjających pszczelarzom polityków narzucającym się z kiełbachą wyborczą itd na światową walkę z warrozą, zgnilcem, nosemą. Apimondia ogłasza światowe konkursy z nagrodą za ostateczne rozwiązanie kwestii warrozy, nosemy, zgnilca. Kasa idzie na rozwiązanie problemu, a nie na obsługę obsługującej biuro firmy Hary. Składka rośnie na ciągle uzupełnianym koncie do momentu rozwiązania problemu.Takie coś mogłaby poprowadzić odnowiona Apimondia rozróżniająca Kongresy od wystaw ApiExpo. Tam już dawno blask inoxu oślepił wszystkie problemy chorób pszczół i nikt nie zamierza wybierać miss apinauki, a szczególnie miss apimedycyny. UE też woli dopłacać do trucizn warrozy niż do rzeczywistej walki z nią. Problemy naszych pszczół mogą rozwiązać tylko grupy badawcze odpowiednio umotywowane zorganizowane i opłacane. Nie rozwiąże problemów preparat z torfu, grzybka rozporka, czy łzy ropuchy złapanej na cmentarzu o północy przez genialnego singla apinauki. No chyba że to szwagier ministra od NFZ pracujący badawczo na placówce w Albanii.
-
Szanowny Kolego. Z pszczołami jakoś sobie radzę. Mam solidne wykształcenie, ale w innym kierunku. Od jakiegoś czasu szukam odpowiedzi na kilka pytań pszczelarskich i idzie mi bardzo ciężko. Na ten przykład tu znalazłem ciekawy artykuł o owadach, który mi wiele spraw wyjaśnił, ale nie wszystkie: http://www.uwm.edu.pl/czachor/publik/pdf-e/czach-e-3.pdf Gość z Olsztyna bardzo ładnie tłumaczy że larwa pszczela je i rośnie. Je to co dostanie od imago i rośnie szybko. Poczwarka przebudowuje w ciszy organizm zjadając sama siebie - coś na wzór superpasożyta. Imago je coś innego niż larwa, ale nie rośnie. Odnośnie informacji o wynalezieniu szczepionki przeciwko zgnilcowi amerykańskiemu (o którym piszesz) miałbym kilka pytań: 1. czy istnieje odrębna medycyna larwy, poczwarki, imago? Czy mówiąc że zgnilec jest chorobą czerwiu mamy na myśli to, że chorują larwy i poczwarki? A może chorują tylko larwy nie dorastając stadium poczwarki? 2. czy zgnilec może zarazić larwę królowej zjadającej co innego niż larwa trutnia czy robotnicy? Bo rozumiem że zgnilec wykańcza larwy robotnic i trutnia? 3. Na czym miałoby polegać szczepienie pszczół, bo jakoś to mógłbym zrozumieć, że szczepimy mamusię, jej zapłodnione i niezapłodnione jajka i w ten pośredni sposób larwy w ulu i tak na dalsze pokolenia'. 4.Te pszczele pytania w mojej skołowanej głowie mają ścisły związek z bezradnością nauki w temacie zabijania warrozy. Tu mamy jajeczkalarwy, nimfy, protonimfy, trudne do chemicznego wykastrowania samczyki. Według niektórych naukowców kastrowanie tych samczyków nie ma sensu, bo warroza stosuje z powodzeniem dzieworództwo. 5, czy wobec tego wszystkiego mogę poważnie traktować gościa bodaj z Białegostoku, który ponoć zabija warrozę jakimś grzybkiem "rozporkiem" czy jakoś tak. Byłbym Ci niezmiernie wdzięczny, gdybyś staremu podpowiedział mi co czytać popularnonaukowego, by nabrać we wspomnianych kwestiach zaufania do nauki. Ciągle słyszę, że z warrozą sobie nie radzę, bo jestem za głupi by sensownie zastosować Apiwarol wyprodukowany z założenia dla mądrzejszych niż ja. Jednocześnie mój powiatowy lekarz weterynarii i jego sympatyczne pracowniczki są przy moim beznadziejnym przypadku bezradni. Do tej pory rozpoznaniu tematu chorób owadów poświęciłem około pięciokrotnie więcej czasu niż oni poświęcili na swoich studiach weterynaryjnych i podobno jestem pojętny. Co roku coraz więcej przy drogach żółtych tablic o zgnilcu, ale jest szansa, że od tego roku znikną, bo wyszły z orbity zainteresowań unijnej weterynarii. Pozbijajmy termometry - precz z gorączką! Jakoś tak się składa, że największą aktywność polskich entomologów obserwuję w polityce.
-
"Serce ula" produkuje jakiś Słowak, którego jeszcze nie skreśliłem. Dystrybuuje na Polskę Polak ze Śląska (namiary podałem wcześniej). Trafił się ambitny i spragniony wiedzy klient, który ciekawe rozwiązanie by chętnie kupił. Ale nie - zablokowano mu dostęp do informacji. Informacji niezbędnej do sensownej eksploatacji urządzenia. Formalnie dalej czekam na odpowiedź na zapytanie mailowe. Na miejscu tego Słowaka zmieniłbym w trybie gwałtownym antyreklamiarza. Jego głupota polega na tym, że lekceważy opinię na forum opiniotwórczej organizacji pszczelarskiej. Dla mnie to niewybaczalne. Poza tym mimo kompletu przyjętych szczepień kończę przechodzić coś na kształt covid.
-
Wladza PZP puściła w Polskę do wszystkich WZP/RZP kwit z wyjaśnieniem dlaczego wywalono RZP Częstochowa. Mógłbym go zacytować, ale nie zrobię tego, by "szeregowi" pszczelarze nauczyli się pewne swoje sprawy egzekwować siłą. Płacę składkę - wymagam!
-
Krytykanctwo i wynajdywanie dziury w całym są motorem postępu. Łiliam Czerczil🤪😜😏 Troche mnie ruszyło, bo widzę ścisły związek tego artykułu z powstaniem waxo. Artykuł ten również umocnił mnie zdecydowanie do trwania na ścieżce produkcji wezy tylko z własnego wosku z odsklepin w obiegu zamkniętym własnej pasieki. Z bezsiły na sytuację na krajowym rynku węzy. Nie mem nic przeciwko temu, byśmy się trochę twórczo pokłócili w pozytywnym znaczeniu tego słowa, o ile wpłynie to na wprowadzenie woskomatu do rozstrzygnięcia przetargu na darowiznę woskową za kolejne 2 mln zł w mojej Wielkopolsce. Chociażby tylko dla zarejestrowania aktualnego stanu wosku i porównania go w przyszłości. Ja odbieram naukę bardzo praktycznie. Nauka nie wprowadzona do świadomości pszczelarzy na poziomie popularnonaukowym jest balastową abstrakcją. Nasze forum ma z założenia charakter popularnonaukowy...
-
Pamiętam doskonale ten artykuł w "Apidologie" sprzed około 2 lat. Nie rozumiem tylko dlaczego ogranicza Pan grono autorskie. Tym bardziej dziwię się ewentualnej świadomej lub nie tendencyjności, że byli tam członkowie Polanki. Chyba fo pa w tym fułaje panie redaktorze. Później nikt tak zmanipulowany nie chce wierzyć w to, że zwykli członkowie Polanki mają większy dorobek na liście filadelfijskiej niż wiceprezydent PZP z tytułem profesorskim. https://link.springer.com/article/10.1007/s13592-020-00833-7
-
Można zapytać, gdzie pszczoła ma klatkę piersiową?
-
Ta kasa mająca podbić przyszłą prezydencką emeryturę i różne delegacyjki to jedna strona medalu. Z mojego rozpoznania wynika, że ostatni zjazd podjął mętną uchwałę o składce na PZP. Nie widziałem jej, ale ponoć jest tam mowa o 8 zł od pszczelarza i 0,40 zł od jednego ula. Inaczej że RZP/WZP ma odprowadzać do PZP 40 groszy ulowego od każdego pszczelarza. Mamy dwa wyjścia: 1, uchwała jest głupia, zarząd przeprasza Częstochowę i zwraca pozostałym nadpłatę z odsetkami, którą uiścili w wyniku nieczytania ze zrozumieniem uchwał zjazdowych; 2. uchwała jest mądra - przeprasza i wpłaca zaległości ulowe prezes RZP Częstochowa. Poza tym podobno na ostatnim zjeździe był opłacony jakiś prawnik za obsługę zjazdu. Gdyby miał cień honoru - zwróciłby kasę za Częstochowiaków i ostrzegł następne zjazdy żeby nie pozwalać durniom na zatrudnianie głupich prawników. W marcu ma być kolejny zjazd PZP w Warszawie. Co zrobić, aby zjazd podejmował jasne i proste i logiczne uchwały? Wprowadzić na salę obrad alkomat? Może kto ma tą uchwałę. Chętnie wkleiłbym ją tu na forum, by panowie z PZP zrozumieli po co mają witrynę internetową i porzucili wreszcie myśl, że niedoinformowanymi pszczelarzami łatwiej rządzić. Jeżeli pszczelarze w kołach nie wybiorą zupełnie nowych delegatów - w Warszawie zjawi się ta sama ekipa i nic się nie zmieni. No może ten obgryzający budżetową kość prezydent w nadziei wyłudzenia od państwa wyższej emerytury. Jeżeli na Świętokrzyskiej usłyszałem, że komunikat w sprawie Częstochowy ukaże się w marcowym Pszczelarzu Polskim - to ja się pytam co to jest ten PP i ilu ludzi go czyta. Panowie z zarządu - to już nie jest zabawne.
-
Maciej Nowak już raz odpisał Ci bezpośrednio na Twój post, więc nie rozumiem trudności. Gdybyś raczył zapoznać się z tym wątkiem i innymi na podobne tematy od początku, to wiedziałbyś, że ostatnimi laty zrobiłem sobie matryce: silikonową ze szkła zespolonego chłodzoną wodą, poliuretanową na wzór ukraiński (do maglowania węzy). Że wykonałem w domowych warunkach walce plastikowe najpierw odlane z poliuretanu, potem wydrukowane z kilku rodzajów filamentu. Walce te działają, robię na nich węzę w małej ilości tylko dla siebie. Walce metalowe to po prostu kolejne wyzwanie zrobienia czegoś "niemożliwego". No może jeszcze robione przemysłowo teflonowe. Tak naprawdę, to chciałbym. by w Polsce zapanowała moda na wytwarzanie wezy z własnego wosku w obiegu zamkniętym pasieki, co bez problemu czynię od pięciu lat w swej małej pasieczce. Taka odmiana bioasekuracji pasiek. Chciałbym trochę przytrzeć nosa władcom polskiego rynku niepolskiej węzy. Rozdawanej przez polityków naiwnym pszczelarzom wezy produkowanej z mieszaniny wosków pochodzących i niepochodzących z krajów UE w zakładach należących i nienależących do UE. Ograniczyć możliwość pozbycia się z magazynów węzy, której nie da się sprzedać, a da się podarować za pieniądze podatnika. Węzy zjezdżającej pod ciężarem miodu po drutach, albo wycinanej i wynoszonej z ula przez pszczoły. Wycinanej, czyli żutej - czytaj trującej pszczoły. Węzy zasrywającej całą Polskę poprzez sprzedaż wtórną podarunku na Allegro. Rusza nowa, czwarta już edycja rozdawania wezy niejasnego pochodzenia w Wielkopolsce. Pszczelarze dostaną za friko węzę spoza Wielkopolski, a swoim niechcianym przez nikogo woskiem od wielkopolskich pszczół będą opalać swe pracownie pasieczne. Marszałek rozdając węzę z zewnątrz nie zbija bezrobocia w Wielkopolsce i dba tylko pozornie o wielkopolskich pszczelarzy i ich pszczoły. Gdyby niosła go szlachetna idea wielkopolskiej pracy organicznej - zafundowałby wzorem generała Dezyderego Chłapowskiego z Turwi swoim pszczelarzom jednego roku na próbę lubelskie woskomaty. Nawet po jednym na 5 wielkopolskich WZP/RZP (Poznań, Leszno, Kalisz, Konin, Chodzież). Aby zaistniało narzędzie do obiektywnego rozstrzygania przetargów na rozdawaną węzę. Może też w przyszłości wsparłby wielkopolskiego rzemieślnika planującego produkcję tanich metalowych walców do pasieki za rozsądną kasę. Żeby to było jasne - nie myślę o sobie. Chcącemu zająć się taką działalnością pomogę na miarę swoich możliwości rencisty. Głównie technologicznie. W Poznaniu drzemie dziś potencjał produkcji naprawdę tanich, odlewanych metalowych walców do produkcji węzy w każdej pasiece. Walców bardzo konkurencyjnych cenowo do chińskich, ukraińskich itp. Walców przede wszystkim ręcznych, ale z możliwością rozbudowy napędu elektrycznego. Nie pytajcie na razie o cenę, bo ta zależy od wielkości produkcji i inaczej wycenia się prototyp, a inaczej egzemplarz z produkcji masowej.
-
O szczegóły programowania 3D pytaj Macieja Nowaka. To jego robota. Miał on napisać artykuł o geometrii komórki pszczelej z próbą ujednolicenia pojęć i nazewnictwa dla produkcji węzy. Ja zajmuję się mechaniką, obróbką skrawaniem i obróbką plastyczną. Szykujemy dwa artykuły. Jeden mój w "Pszczelarstwie" o pszczelarskich problemach z tanimi walcami do produkcji wezy z własnego wosku, na wewnętrzne potrzeby pasieki. Drugi pisze poznański naukowiec - odlewnik z którym współpracuję. Będą tam szczegóły zastosowanej technologii odlewniczej. W jakim czasopismie i kiedy - na razie nie wiem. Moja część napisana w 50% - czekam na odlewy staliwne z innej odlewni precyzyjnej i wyniki prób walców z metali kolorowych (tu akurat mosiądz i brąz) z woskiem pszczelim.
-
Ostatnia zmiana cen energii spowodowała rewolucję w odlewniach metali kolorowych i w odlewniach stali bazujących na energii elektrycznej. Właśnie czekam na kolejne walce odlane ze staliwa chromowego z kosztorysem. Oprogramowanie do wydruku walców 3D to coś innego niż oprogramowanie dla modeli odlewniczych tych walców. W grę wchodzi metoda traconego filamentu i stosowanie w procesie odlewania próżni, co ma duży wpływ na konstrukcję modelu. Forma ma zawierać jak najmniej plastiku do wypalenia, ale jednocześnie musi wytrzymać wcześniej oddziałującą na nią próżnię. Bardzo ważne jest fachowe pocięcie bryły modelu slajserem, jak również uwzględnienie w budowie modelu wymogów konstrukcyjnych odlewów (skurcz odlewniczy itp). Aktualnie idę w kierunku specjalizowanego filamentu spalanego w wyżarzanej formie bez pozostałości. Wszystko jest eksperymentem, pierwsze formy dla walców ze staliwa popękały. Na dzień dzisiejszy mamy opanowane techniki odlewania walców z metali kolorowych techniką próżniową (do 1000°C). W najbliższych dniach próby z woskiem (złapałem grypę).
-
Tak się nie dogadamy. Co rozumiesz przez grubość węzy? Może na początek zacznijmy rozróżniać grubość dna węzy i grubość wytłoczonego arkusza węzy. To przecież naturalne, że węza o mniejszym kącie wierzchołkowym dna (120°) będzie grubsza od węzy z płaskim dnem (180°). Na tym ma polegać ruska idea lepszego odżywienia larwy większą ilością mleczka gromadzonego w bardziej przestrzennej komórce 120° (węza maksimum). Coś za coś. Jeżeli chcesz uzyskać taką węzę, jaka dominuje na polskim rynku - zastosuj kąt 135°. Nasi producenci nie podają tego parametru. A przy darowanej węzie wyborczej koniowi w zęby się nie zagląda.
-
Dzisiaj na Świętokrzyskiej uzyskałem tlf informację, że oficjalny komunikat o wykluczeniu RZP Czestochowa ze struktur PZP ukaże się w marcowym numerze organu prasowego tej organizacji - Pszczelarzu Polskim. Dziwne, dlaczego zarząd nie uznaje funkcji informacyjnych swej witryny internetowej, ani Fb. Wygląda na to, że korzystniejszym jest utrzymywanie pszczelarzy w niewiedzy i niepewności. Prezydenta Dylona nie było, rozmawiałem z Waldemarem Kudłą i Stanisławem Bólem - nadzorującym pracę RZP Częstochowa z ramienia zarządu PZP. W marcu planowany jest zjazd PZP w Warszawie. Będzie okazja wiele spraw wyprostować i wyjaśnić. Z tego co udało mi się ustalić, pszczelarzom z Częstochowy poszło o kasę. Mi też idzie o kasę. Nic mi do kasy PZP, ale zapowiedziałem szczegółowe rozliczenie z kasy FPRO, której w sumie jest więcej niż wynosi budżet PZP ze składek i ulowego. To dobrze ponad 1 mln zł. Będę egzekwował dostęp do informacji publicznej i transparentne rozliczenie publicznego grosza. Z wyjaśnieniem zależności między prezydentem PZP i Markiem Barzykiem - przedstawicielem wszystkich polskich pszczelarzy w FPRO (z niejasną legitymacją) i jednocześnie przewodniczącego komisji rewizyjnej WZP Rzeszów - rozliczającej Tadeusza Dylona jako prezesa WZP Rzeszów. Ciekawe, czy inne organizacje członkowskie PZP są zainteresowane dostępem do wiedzy co im można, a co nie i za co można być po cichu zbiorowo wywalonym z organizacji. Nie zdziwił bym się, gdyby zarząd RZP Częstochowa próbując uzyskać jakieś informacje od Zjazdu PZP o wydawaniu kasy przez zarząd PZP usłyszał, że takowe informacje należą się tylko członkom PZP.
-
Dlaczego kąt 120° jest zły dla węzy? Według mnie jest tu źle wrysowany. Dno komórki pszczelej składa się z trzech rombów. Krótsze przekątne tych rombów spotykają się w dnie komórki. Stożek oparty o te właśnie trzy krótsze przekątne rombów jest kątem wierzchołkowym węzy w rosyjskim rozumieniu. Proponuję zrobić jeszcze jeden rysunek tak, by dno komórki było dnem, a nie jak tu - wierzchołkiem. Będzie łatwiej. Mnie złapała grypa. Za kilka dni zrobię próby z moimi walcami i pokażę wyniki. Zrobiliśmy z założenia dwa zupełnie inne urządzenia dedykowane do czegoś innego. Może i dobrze.
-
W Poznaniu sobotnie wróbelki ćwierkają, że Tadeusz Dylon ze swą ekipą podjęli uchwałę o wywaleniu RZP Częstochowa z PZP. Dzisiaj przeszukałem w tej sprawie witrynę PZP, w tym szczególnie zakładkę "Aktualności". Szukałem uzasadnienia takiej ewentualnie decyzji. W poniedziałek zadzwonię na Świętokrzyską - może kto odbierze. Panie prezydęcie, ma pan władze i nieśmiało panu przypomnę, że władzę tą nadał panu zjazd. Przytulił pan jak swoje prawo bicia medali, karania, wyróżniania, ale autorytetu do tej władzy trzeba się dobić własną ciężką pracą. Wywalenie grupowe pszczelarzy może być potraktowane jako kara zbiorowa. Musi pan objaśnić w których momentach częstochowscy pszczelarze szkodzą zarządowi PZP. Bez tego cała robota do dupy, bo nikt w PZP oprócz pana nie będzie znał granicy i reguł szkodzenia. Muszę panu jednak powiedzieć, że przyglądając się pańskiej pracy z boku - to pan jest dla mnie aktualnie największym szkodnikiem polskiego pszczelarstwa. Mogę się tylko domyślać, że powodem przyjęcia takiego rozwiązania były niewygodne pytania pszczelarzy częstochowskich o pieniązki organizacyjne. Mi nic do kasy PZP, ale mam nieodparte wrażenie graniczące niemal z pewnością, że skubie mnie pan na FPRO, a jest tego więcej niż wynosi budżet roczny PZP. Pewnie macie z panem Barzykiem niezły ubaw ze mnie. Rozliczę was wzorcowo pod koniec roku - obiecuję!. Zupełnie nie rozumiem postawy pozostałego zarządu, w tym szczególnie pana wiceprezydenta - profesora. Jestem coraz bardziej przekonany, że PZP nie jest w stanie samooczyścić się od środka. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie nieopłacenie przez resztę składki, wyprowadzenie na zjeździe sztandaru i rozpoczęcie organizacji polskiego pszczelarstwa od podstaw. No może po jakiejś przerwie związanej z wymarciem aktualnych najbardziej zawziętych delegatów - ciągle tych samych i zapomnieniem przez Polaków ustawy o organizacjach rolniczych z 1982 roku. Po wywaleniu Częstochowy praktycznie całe południe Polski jest poza PZP. Dziadowanie kolejnych prezydętów na organizacyjnej pensyjce samozatrudnieniowej i dziwacznych dietach za wyjazdy i obsługę biura PZP rodzinnymi firmami - w nadziei dożycia do emerytury jest czymś obrzydliwym. Ciekawe który następny sęp połaszczy się na tą padlinę.
-
Krążąc po necie natrafiłem na perełkę warszawską. Przeczytałem od dechy do dechy na bezdechu, co radzę innym: https://www.wzpwarszawa.pl/pl/aktualnosci/5/s/pismo-arimr-do-przewodniczacego-ds-pszczelarstwa/id/44/grupa/1/ Ktoś ma problem. Zwraca się do właściwego od spraw rozwiązywania problemów organu. Organ wyjaśnia. Jeżeli sprawa jest poważna, problemowiec zwraca się do decydenta na piśmie. Wyjaśnianie jest obowiązkiem i przywilejem władzy. Jak władza nie funkcjonuje - rodzą się demony. Są to tzw. nieoficjalne źródla władzy. Władza ma zafajdany obowiązek wyjaśnić problemy w trybie administracyjnym. Nie będę już tu marudził o konstytucyjnym pytaniu publicznym i pytaniu o publiczny pieniążek (jak na przykład kaska FPRO). Wydawałoby się, że władza pszczelarska lezy w ministerstwie i gdzieś tam po WZP/RZP bo władza PZP to już dawno fikcja. Poniżej mamy przykład krążącej korespondencji. Ktoś pisze do kogoś, ten ktoś odpowiada według jakiegoś rozdzialnika. ARiMR chce dobrze i stara się, ale minrol (przełożeni) sypią im piach w tryby i czynią nierealnymi terminy. Po przeciwnej stronie jest niedołężny starzec - przeciętny polski pszczelarz. Władza ze szczebla WZP/RZP nawet chciała mu pomóc w papierkologii, ale jak widać została zbocznikowana. Może i dobrze, bo nie jest jasna do końca sprawa czyją własnością jest refundowany sprzęt, gdy beneficjentowi zejdzie się z tego padołu przed pięciu laty od momentu gdy kopnęło go refundacyjne szczęście. Panowie ministrowie - zlitujcie się na Boga i wyślijcie do ARiMR swoje decyzje, by ci nie musieli świecić oczami i udawał władzy. Na miejscu zupełnie ostatnio niewidzialnego pana prezydenta wszystkich polskich pszczół poczułbym się takimi pismami zbocznikowanym i niepotrzebnym. A nawet przeszkadzającym innym w solidnej pracy, mimo pobierania kasy za samozatrudnienie swoje i jakiejś rodzinnej firmy "Hary" z ich składek. PZP się stacza i nie widać siły dla wewnętrznego samooczyszczenia się. Przeszkadzał Sąd, przeszkadzała Rada, została tylko do rozwalenia nic nie robiąca Komisja Rewizyjna. Na zjeździe wyprowadzającym sztandar, bo kończy się czas na żarty. Panowie politycy. Ja skromny polski pszczelarz przepraszam Was za to. że jestem za głupi, by wyłonić w demokratycznym państwie jakąś reprezentację środowiska pszczelarzy potrafiącą sensownie współpracować z Wami - władzą wykonawczą, ustawodawczą, sądowniczą i z mediami. Mamy męża stanu - samozwańczego prezydenta, który przywłaszczył sobie prawo bicia medali, karania i wyróżniania, ale nie potrafi pokierować rozlatującą się organizacją.
-
Pszczelarze Warmii i Mazur, nie bójta się fundacji! Ona statutowo wesprze miejscowy biznes! Fundacja "Dumni z Elbląga" zarejestrowana w sądzie wiosną 2022 - jednoosobowa. Bez kapitału. KRS 0000964530. Jedno nazwisko - Kamil Nowak. Nie znacie? Podobno kumpel z liceum Szefa Rządowego Centrum Legislacji Stefana Rządcy. Fundacja nie ma nic wspólnego z pszczelarstwem za wyjątkiem wpisanego w statut wspierania miejscowych przedsię biorców. Nie marzą o niczym innym jak pomoc Ukrainie. Pewnie poprzez sprzedaż ichniego miodu. Fundacja Dumni z Elbląga, jedna z bardziej enigmatycznych beneficjentek ministerialnych dotacji. Założona zaledwie w kwietniu 2022 roku, jesienią otrzymała od MEiN 2,186 mln zł na zakup nieruchomości i wyposażenia. Karczowiska Górne 11.