Skocz do zawartości

robinhuud

Moderator
  • Liczba zawartości

    4 588
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez robinhuud

  1. Oprócz kibucu poznańskiego znalazłem jeszcze jeden taki "kibuc" w likwidacji. Kilka ciekawych nazwisk "likwidatorów" z wyższej półki: https://mojepanstwo.pl/dane/krs_osoby/273465,kolaczek- Likwidacja, to oddanie mieszaczom rynku miodowego walkowerem. Druga faza, to uznanie mieszaczy za pszczelarzy i ich organizacyjne przytulenie. Trzecia faza, to oddanie im apiwładzy i uznanie za reprezentację polskiego pszczelarstwa. Mam wrażenie, że w Polsce kibuc ma szansę przetrwania tylko po sprostytuowaniu sie mieszaniem. Dlatego niektóre organizacje branżowe wstydzą się swego składu i pochodzenia miodu sprzedawanego przezornie przez internet. Inne odłączają od kibucu kibuców i za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zakładaja swój sklep z miodem, gdzie sprzedają swoje wyroby o jawnym pochodzeniu (przykładowo Kraków).
  2. A może by tak spółdzielnie pszczelarskie? Pszczelarze, podobnie jak rolnicy na ogół nie lubią kołchozu, który ostatnio za PiS jakby stawał się trendi: https://www.agropolska.pl/aktualnosci/polska/czasy-spoldzielni-minely-rolnicy-nie-chca-dzialac-razem,3469.html Dla przypomnienia trochę z historii poznańskiej spółdzielczości pszczelarskiej, która swego czasu miała zasięg ponadwielkopolski (dziś hurtownia Łysonia) i jakoś nie ostała się: http://wyborcza.pl/1,75248,1064156.html http://poznan.naszemiasto.pl/archiwum/wojna-o-pszczoly,461930,art,t,id,tm.html http://wyborcza.pl/1,75248,1237524.html http://www.rmf24.pl/fakty/news-poznan-sila-odbic-spolke-pszczelarska,nId,88678 ¡ Okręgowa Spółdzielnia Pszczelarska W Poznaniu, Poznań â KRS 0000086551 Często wspominany tu doświadczony spółdzielca pszczelarski z Poznania kolega Tadeusz Kwaśniewski http://www.portalpszczelarski.pl/pasieka/4192/tadeusz_kwasniewski.html http://www.infoveriti.pl/osoba-krs/Kwasniewski-Tadeusz-Miroslaw/f45f94848fa3e59c6502238609da942b.html został ostatnio wybrany na delegata na zjazd PZP i na członka Rady PZP. Gratulacje dla działacza i jego elektoratu! W poprzedniej kadencji był członkiem komisji statutowej, która tak starannie przygotowała poprawki do statutu PZP, że tylko dzięki bystrości umysłu mecenasa Wacława Rukata (zastępca Władyslawa Serafina z KZRKiOR - aktualnie w areszcie) zapobieżono stratom finansów i cennego czasu poprzez odwołanie nadzwyczajnego zjazdu statutowego. PZP zapowiada następny zjazd statutowy za rok. Doświadczony majsterkowicz statutowy może być tu na wagę złota przy kolejnym pozorowaniu konieczności poprawienia doskonałej ustawy z 1982 roku. A było tak fajnie. I komu to przeszkadzało? Można by odnieść wrażenie, że spółdzielczość w pszczelarstwie nie ma przyszłości. A jak stoi spółdzielczość po przekątnej Polski - w Lublinie? Prezes spółdzielni Apis jest wiceprezydentem PZP, więc chyba zapaliło dla niej zielone światło. Można? Można! Tylko czy pszczelarze są rolnikami, a import miodu działalnością rolniczą? Czy nie ma w tym aby nadinterpretacji i konfliktu interesów?
  3. Pytla napisała: Dobrze nie jest co widać po popycie na pszczoły i cenach, które wydają się już być niebotyczne, bo słyszałam nawet o 800,- zł za rodzinę pszczelą. I nie wiem co myśleć...czy to spekulacja, czy normalność . Czarno to widzę. Jeżeli rodzina warta jest 800 zł, to niebawem zafunkcjonuje marker tej sytuacji: plagą staną się kradzieże zasiedlonych uli. Gdyby tak było, to oznacza, że miód idzie w cenę, bo jest go mniej i to zapowiada dobry biznes. A tak nie jest. Dlaczego? Bo miodu na rynku jest za dużo, a będzie jeszcze więcej. W Poznaniu w hurtowni Łysonia ruch umiarkowany, powiedziałbym nawet cienko. Hurtownia zawalona towarem, klientów mało. To raczej kieruje mnie myślami do bratniej Ukrainy, dodatkowego kontyngentu bezcłowego miodu na wsparcie tamtejszej demokracji, do dziurawych granic RP i UE, do braku chęci partii rządzącej do zarobieniu paru groszy na cle za miód na kampanię wyborczą. To wszystko raczej idzie w stronę zaliczenia profesji pszczelarza do profesji zanikających. Proponuję pomału pszczelarzom przebranżowienie do skansenu, póki demokratyczne państwo jest skłonne wysupłac na to 2,7 miliona dla 160 osób. Daje to 16 875 zeta na jednego przeszkolonego http://dokariery.pl/-/-ginace-zawody-pomyslem-na-przyszlosc- . To lepszy interes niż KPWP. Problem polega na tym, że pszczelarze to geriatria, a ten program OHP obejmuje tylko młodzieńców w wieku 18-25 lat. Może geriatria zdecyduje się spalić swe ule za jednorazową rekompensatę za niezajmowanie się dalej pszczołami (powtórka z górnictwa i rybactwa)?. Czy lepiej jest przejmować się zapyleniem środowiska, czy zająć się podpylaniem środków? Pszczelarzami emerytami nie ma się co przejmować. Oni mają z czego żyć i nie założą związku zawodowego. Rolnicze zrzeszenia branżowe w których są oni zorganizowani (nie wiedzieć dlaczego i na jakiej podstawie) nie są w stanie tej funkcji sprostać. Zrzeszenia te zadowalają się ustawą podpisaną przez Jaruzelskiego w 1982 roku, a stworzoną przez viceszefa KZRKiOR mecenasa Rukata (informacja od Tadeusza Sabata) i nie maja zamiaru tworzyć projektu żadnej ustawy pszczelarskiej, która by ten cyrk ujęła w jakieś cywilizowane karby. A ich szef o ile wiem - siedzi aktualnie w pierdlu. http://kolkarolnicze.pl/Strona-Glowna Mecenas drugi od lewej na czwartym zmiennym zdjęciu ze strony głównej
  4. robinhuud

    Ciekawa inicjatywa

    Teoretycznie panowie delegaci wywalający mnie z organizacji mogą jeszcze mieć się z pyszna, bowiem formalnie nadal trwa postępowanie prokuratorskie w sprawie ukraińskiego miodu sprzedanego mi w Kamiannej jako polski. Ponieważ jestem stroną w tym postępowaniu, w końcu dostanę jakieś powiadomienie, z którym oczywiście forumowiczów zapoznam. Abyśmy wszyscy wiedzieli przed wyborami z jakim zapałem działa prokuratura, wyjaśniając meandry prawa i sprawiedliwości pod kierownictwem ministra Ziobry. Pewnie jak sprawa przyschnie - dostanę informację o swym draństwie polegającym na tym, że zawracam wymiarowi sprawiedliwości gitarę sprawami o małej szkodliwości społecznej, lub że w oczywistej sprawie nie udało się ustalić oczywistych sprawców, postawić ich przed sądem i sprawiedliwie ukarać. Albo że badania puławskie miodu nie mają wartości dowodowej, a może i nawet naukowej. Czyżby wywalając z organizacji łachudrę robinhuuda panowie delegaci mieli już jakiś przeciek z prokuratury? Podobnie przyschła sprawa "odpłatnego udostępnienia do testowania" przemyconego leku weterynaryjnego AbvarC przez przemytnika bez uprawnień do handlu lekami wet i prowadzenia testów. Leku przemyconego ponoć na podstawie uchwały podjętej przez zjazd boguchwalski. Dlatego dwuzjazdowi delegaci z Poznania nie mają mi nic do powiedzenia w tej sprawie, a zarząd WZP i PZP nie musi poczuwać się do obowiązku zamieszczenia na swej oficjalnej witrynie komunikatu GLW, ostrzegającego mnie przed tym nielegalnym lekiem. Że już nie wspomnę o tym, że jeżeli były rzeczywiście prowadzone jakieś testy AbvarC w pasiekach towarowych PZP (bo o doświadczalnych nic nie wiem), to najwyższy czas, by zostały opublikowane wyniki tych testów. Po zapoznaniu się z nimi na łamach PP jestem skłonny przeprosić "szkalowane" osoby i zaprzestać działalności "na szkodę pszczelarstwa". Wystąpię również ze stosownym apelem w tej sprawie do Głównej Inspekcji Weterynaryjnej. Chyba, że wyniki testu są własnością intelektualną "naukowca", który sprowadził ten lek na polski rynek tylnymi drzwiami i testował go na konsumentach. W tej sprawie należy wyraźnie odróżnić me pretensje do procedury od pretensji do wartości leczniczej leku. Podobnie jak w sprawie miodu z Kamiannej nigdy nie miałem pretensji co do jakości kupionego miodu, a jedynie do oszustwa polegającego na dezinformowaniu klienta co do zawartości słoika - kosztem powagi logo PZP i mojej opinii jako jego współwłaściciela i gwaranta jakości sprzedawanego towaru. Inne zafunkcjonowanie prawa w tych sprawach może być zachętą dla innych kombinatorów w białych kołnierzykach. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że kogoś z władz organizacji zastępuję i zapadam się w swych kaloszach w bagienku etyki pszczelarskiej, której nie jestem w stanie nijak pojąć. Dlatego może rzeczywiście lepiej dla dobra pszczelarstwa zachować ciszę nad tą trumną i dalej cierpieć w milczeniu, a sprawy etyczne pszczelarstwa pozostawić "kapitule" statuetki księdza Dzierżona?
  5. robinhuud

    Ciekawa inicjatywa

    Kolego Jokaz - tak na gorąco - przyjmiecie mnie w Wałbrzychu?: W WZP Poznań po staremu i dziś już spokój. 22-go marca zostałem ukarany przez przeterminowany sąd karą nagany, od której to kary odwołałem się 3 kwietnia do Zjazdu. Odwołanie adresowane logicznie do przewodniczącego Zjazdu wysłałem poleconym do biura WZP. Zostało ono tam oczywiście odczytane i 7 kwietnia (w przeddzień Forum w Sielinku) zebrał się przeterminowany zarząd i podjął uchwałę o zawieszeniu mnie w prawach członka WZP, sekretarza Koła Pszczelarzy i delegata na ten zjazd. Pismo powiadamiające wysłano 11 kwietnia, dotarło do mnie coś około 14 kwietnia. Byłem rozpatrywany pod koniec obrad Zjazdu wczoraj, tj 25 kwietnia, za to w zaszczytnej obecności prezydenta PZP Waldemara Kudły. Tak więc zostałem zgodnie z prawem pszczelarskim ukarany dwukrotnie za to samo. Bójcie się władzy i nie odwołujcie się nigdy! Odwołanie od niższej kary spowodowało nałożenie cięższej ⌠Tu ciekawostka - do przewodniczącego Zjazdu nie dotarło moje odwołanie, z którym to z kolei nie zapoznał on delegatów, bo go nie znał. Zostałem w głosowaniu jawnym wywalony z organizacji bez określenia prawa ponownego ubiegania się o wstąpienie, a więc dożywotnio. Zostało przy okazji ukarane zbiorowo moje macierzyste koło poprzez pozbawienie go w tych okolicznościach jednego mandatu delegata na zjazd. Obiektywnie muszę powiedzieć, że miałem okazję do wypowiedzi w swej sprawie i najważniejsze tematy zostały króciutko zasygnalizowane. Wczoraj na wjeździe do Ośrodka w Sielinku, gdzie obradował Zjazd, zaczął kwitnąć rzepak. Pszczelarze spod Poznania zamiast zająć się pasiekami - zjazdowali się zawzięcie. Kadencję przezornie o 2 miesiące przedłużono, przeciągając ją na "po Zjeździe w Połczynie" (olewając statut) na naradzie prezesów. W ten sposób nowo wybrani delegaci prawdopodobnie nie wezmą udziału w żadnym zjeździe. Całe szczęscie, że porządek obrad nie przewidywał takich bzdur, jak sprawozdanie delegatów na dwa zjazdy (dzięki przedłużeniu kadencji) i przedstawicieli WZP do Rady PZP. Nie dowiedziałem się u źródła, dlaczego exprezydent Sabat zerwał mecenasem Rukatem nadzwyczajny zjazd statutowy, za to mogłem podziwiać wybór do tej Rady PZP członka nieskutecznej komisji statutowej z Boguchwały - Kolegi Kwaśniewskiego. Duuuże doświadczenieâŚTeraz przynajmniej ma porządny mandat. Myślę trochę zarozumiale, że w sporej części dzięki mnie⌠Chciałem jeszcze do tego dodać, że 8 kwietnia odbyło się w Sielinku tradycyjne forum pszczelarskie, które zaszczycili swą obecnością i stary i nowy prezydent PZP. Na tym forum prezesa WZP Poznań wyróżniono statuetką ks. Dzierżona - gratulacje. Tak więc Waldemar Kudła fatygował się do Poznania dwukrotnie: 8-go i 25 kwietnia. Nie żałuję członkostwa w WZP, ani w PZP. Nie zależy mi na organizacji, która nie potrafiła stanąć w mej obronie w okolicznościach gdy okradł mnie i oszukał na Allegro drugi pszczelarz - członek tej organizacji. Nie dorosłem do członkostwa w organizacji, gdzie nie mogę zrozumieć sensu systemu kar i wyróżnień, poza wyrabianiem usłużności wobec władz, za co jeszcze muszę zapłacić składkę na utrzymanie tych władz. Niebawem wyląduję planowo w szpitalu, by podreperować swe zdrowie. Dalsze decyzje organizacyjne po wyjściu ze szpitala. p.s. - pan prezydent Kudła nie zareagował żadnym gestem na mą wypowiedź, że publikuję na forum Polanki, bo PZP nie ma swego. - wyleciałem z PZP za - cytuję: "publikowanie informacji uderzających w dobre imię członków naszego Związku §15 pkt 5 Statutu WZP Poznań http://www.pszczolywzp.pl/index.php/struktura-organizacyjna/statut oraz Regulaminu Sądu Koleżeńskiego WZP w Poznaniu § 3 pkt 1b". A ja głupi myślałem, że Regulamin Sądu dotyczy składu orzekającegoâŚZasad etyki pszczelarskiej nie znam, bo do tej pory nie zostały skodyfikowane. No może te o 10 tysiącach kary za sprzeniewierzenie się banderoli PZP⌠O mym wywaleniu niezwłocznie powiadomiłem telefonicznie Tadeusza Sabata. Informację tą przyjął ze smutkiem. Jak zawsze, gdy maleją szeregi PZP .
  6. robinhuud

    A tymczasem w PZP...

    Dla mnie testem nowej władzy i jej intencji będą: Ujawnienie życia organizacyjnego i rezygnacja z utajniania scenariusza serialu komediowego "Świętokrzyska 20 za zamkniętymi drzwiami". Z poprzednio praktykowanego bezczelnego zasłaniania się ustawą o ochronie danych osobowych i biznesowych, która dotyczy biznesmenów, a nie władzy pochodzącej z wyboru. Ujawnienie finansów związanych z importem przez PZP leków weterynaryjnych realizowanym ponoć na podstawie uchwały z Boguchwały, oraz podziału zysków ze sprzedaży zagranicznych miodów w Domu Pszczelarza. Decyzje kadrowe - obsada stanowisk kierownika biura PZP, redaktora naczelnego PP, dyrektora Domu Pszczelarza, oraz nadwornego prawnika; Rezygnacja z trupa witryny internetowej PZP i przesiadka na prawie gotową witrynę Piotra Krawczyka http://www.zwiazekpszczelarski.pl/pzp. Reanimacja trupa nie ma sensu. Uruchomienie w najbliższym czasie forum PZP; Decyzje co do przyszłości Domu Pszczelarza; Rozliczenie poprzedniej ekipy, lub strategia grubej kreski. To drugie będzie oznaczać długotrwały dryf organizacyjny i zniechęcenie. To może pociągnąć dalszy rozpad PZP. Majowy numer PP będzie jeszcze bez wyrazu (bezwładność materii). Ale czerwcowy powinien już wnieść nowy powiew. Muszą się w nim ukazać teksty frakcji reformatorskiej i wyraźne deklaracje programowe. Daję PZP rok czasu na zmiany statutowe, bo szybkość akurat w tej sprawie nie jest pożądana. Zjazd statutowy musi być starannie przygotowany przez odpowiedzialnych ludzi, by nie powtórzył się przemyślany i zorganizowany cyrk Kwaśniewskiego, Wacha i Sęczyka, rozgoniony przez emerytowanego mecenasa nie oczekującego żadnych zmian w pszczelarstwie postjaruzelskim (ustawa z 1982 roku). Bardzo liczę, że zacznie działać organ kontrolny PZP - komisja rewizyjna (są tu już pozytywne sygnały) i że zostanie wymieniona skompromitowana przedstawicielka PZP we władzach KZRKiOR, lub PZP wystąpi z tej mającej aktualnie duże problemy organizacji. Jeżeli PZP dalej będzie się uchylać od stworzenia projektu ustawy pszczelarskiej, to zrobią to inni, a organizacja ta utraci prawo reprezentowania polskiego pszczelarstwa przed władzami RP, uzurpowane sobie przez PZP na podstawie prymitywnych argumentów arytmetycznych. Były poseł PSL na sejm nie kiwnął w tej sprawie palcem przez prawie dwadzieścia zmarnowanych lat jego pontyfikatu. Przygotowanie projektu ustawy pszczelarskiej to dla mnie najważniejsza sprawa dla oceny nowych władz i przyszłości tej organizacji. Moja prognoza dla krajowego pszczelarstwa jest na dziś ostrożnie optymistyczna.
  7. Tutaj: http://www.zwiazekpszczelarski.pl/relacja-iii-konferencji-weterynaria-dla-pszczelarstwa?_mid=oOjyt9a+UHg=
  8. robinhuud

    Koniec z warroza?

    Historia pszczelarstwa zna przypadki odtrąbiania zwycięstwa nad warrozą, a nawet obydwoma nosemami, zgnilcami do kupy i oczyszczaniem przy okazji plastrów z pozostałości kumafosu i tau-fluwalinatu. https://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.todayscience.org/AS/v1-1/AS.2291-4471.2013.0101001.pdf&prev=search Również w Boguchwale padła ze złotych ust podpucha enigmatycznej, dennicowej pułapki feromonowej jako środka ostatecznego, zbawiającego pszczoły. Jakoś ucichło na salonach na temat wykorzystania ozonu i feromonów w tym celu. Przynajmniej w grantach Narodowego Centrum Nauki. Póki co wybrańcy mogą skutecznie tłuc warrozę w pasiece podstawą statuetki lub niedocenianym, oraz przesadnie drogim (mimo dopłat, a właściwie dzięki nim) apiwarolem. Trochę boję się o tym ozonie pisać, bo teraz łatwo kupić ozonatory na Aliexpressie i mogę uruchomić wielu domorosłych apinaukowców prowadzących badania na konsumentach miodu z ich pasiek badawczych. Apinaukowców znudzonych niemodnymi już chemikaliami takimi jak: kumafos, rapicid, klartan itd itp.
  9. robinhuud

    A tymczasem w PZP...

    Kolego Bocianie wybacz, zadumałem się po Wielkanocy i przed Zjazdem WZP Poznań, do którego się szykuję (25 kwietnia). Poeta pisze nie o brylancie, a o gwieździstym dyjamencie. I że wokoło lecą szmaty zapalone. Anna Szczepanek w poniższym tekście sugeruje, że po zakończeniu wojny obiektywna ocena ludzi nie jest możliwa. http://www.polskina5.pl/znaczenie_tytulu_i_motta_popiol_i_diament Czterowiersz pszczelarski: Ostach Sęczyk Sabat Kudła ocenią obiektywnie dopiero przyszłe pokolenia pszczelarzy. O ile ta profesja przetrwa, a szmaty dopalą się. Ufam, że wojna domowa zakończyła się, chociaż historia polskiego, przekornego pszczelarstwa może zrobić ukłon w stronę pszczelarzy wyklętych, którzy wrócą do łask. Jak przykładowo ukrzyżowany w końcu na złoto Jerzy Makowicz, exkomunikowany wcześniej przez Ostacha. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/253652/jak-zakladac-i-prowadzic-pasieke Nielicznym udaje się to za życia, większości jednak dopiero po przejściu do osypu pszczelarskiego. Innym nigdy. Niektórych, odznaczonych wcześniej, po precedensie Misiewicza parzy złoty medal "za zasługi dla obronności kraju". https://pl.wikipedia.org/wiki/Bart%C5%82omiej_Misiewicz Innych mogą zacząć parzyć statuetki, a jeszcze innych krzyże noszone nie tam gdzie trzeba i wręczone nie przez tych co trzeba i nie za to co trzeba. Bo kiedyś osoby kontrowersyjne nieomylna władza wieszała na krzyżach, a dziś jest często odwrotnie. Wszystko się zmienia, tylko władza trwa nieomylna jako opoka.
  10. robinhuud

    A tymczasem w PZP...

    Od dziś (20 kwietnia 2017) mamy nowe pięcioosobowe Prezydium Rady PZP: Przewodniczący: Kolega Krawczyk Piotr - moje gratulacje! viceprzewodniczący: Pawłowski Walenty (Chodzież) Kowalski Marek (Warszawa) Sekretarze: Voss Ryszard (Gdańsk) Badeński Waldemar (Elbląg). A mówiłem, że po zimie nastąpi wiosna. Że na dnie popiołu w końcu błyśnie gwiaździsty dyjament. Wiekuistego zwycięstwa zaranie .
  11. http://animal.sggw.pl/2017/04/18/zmarl-prof-dr-hab-zygmunt-jasinski/ https://www.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www
  12. Na nieoficjalnej stronie PZP (oficjalna nadal jest trupem) ukazała się ciekawa relacja z konferencji kieleckiej. http://www.zwiazekpszczelarski.pl/relacja-iii-konferencji-weterynaria-dla-pszczelarstwa?_mid=Dukqw4E88As= Ze swej strony chciałbym dołączyć swe nieśmiałe i jak zwykle złośliwe, niezależne uwagi obserwatora z boku, nie atakując jednocześnie (zgodnie z niepisaną umową) nowego zarządu PZP: Konferencja nie odniosła się w żaden sposób do wstydliwego tematu przemytu leku weterynaryjnego i okoliczności tego przemytu przez bonzę. Nie ma co milczeć, bo smród poszedł już po salonach. Bez rozliczenia tej kwestii nie ma nadziei na ustanowienie autorytetów w pszczelarstwie i na profilaktykę patologii organizacyjnych; Nie odniosła się również do wstydliwego tematu braku współpracy wielu organizacji pszczelarskich z GLW (brak linku na ich witrynach do ostrzeżenia GLW o AbvarC). W takich okolicznościach apiweterynaria tylko może pomarzyć o swej skuteczności; Cenne jest spostrzeżenie kolegi Czajkowskiego o "bartnictwie" i wiązanych z nim dziwnych nadziejach na samouzdrowienie pszczół. Tu raczej według mnie chodzi o marnowanie unijnej i krajowej kasy, która wycieka bocznymi strużkami (skubanie brukselki), zamiast zasilić główny front walki z chorobami pszczół. Trzeba sprawy nazywać po imieniu, podobnie jak w przypadku kasy na różnego rodzaju granty "pszczelarskie" i pozorowany wysiłek naukowców idący w gwizdek; Główny Lekarz Weterynarii jest lekarzem wszystkich zwierząt, a nie tylko pszczół, koni, czy bydła. Tylko aktualny prezydent PZP nie jest prezydentem wszystkich pszczół i pszczelarzy - nie ze swej winy. Szkoda, ale może się to być może kiedyś zmieni, czego szczerze mu życzę. Zabrakło mi głosu weterynarzy na temat jakości i higieny będącej w obrocie węzy - pszczelich pieluch. Na temat badania skupowanego wosku na obecność pozostałości chemii i metabolitów. Z wnioskiem idącym w kierunku uruchomienia przemysłowej produkcji tanich urządzeń i celowości refundacji pszczelarzom tych urządzeń do produkcji zdrowej węzy ze swego wosku (KPWP), a nie zmuszanie ich do używania importowanej, ze składkowego "kołchozowego" wosku. Nie wiem jak to ująć, ale według mnie jest nieporozumieniem refundacja zakupu odkładów. Odkłady to sponsorowany handel zalegalizowaną warrozą i nie tylko. Lepiej już handlować jednorazowo odymionymi amitrazem rójkami i tak odbudowywać pasieki. Ale jak to refundować, jeżeli już trzeba? Każda refundacja rodzi patologie i cwaniactwo. Dopłaty dla rolników - dobrodziei pszczół (za ich dziwne ruchy, lub ich brak), nie są tu wyjątkiem. Jako myśliwy byłem za swego życia świadkiem trzech przeciwstawnych taktyk walki weterynarzy z wścieklizną: a/ - wybić zwierzynę do nogi na zapowietrzonym terenie metodą zbiorowych polowań. b/ - nie łazić w żadnym wypadku po lesie, nie przeganiać i poczekać, aż chore zwierzaki same wyzdychają. c/ - szczepić lisy (i nie tylko) terytorialnie zrzucając im szczepionki doustne z samolotu. W przypadku walki z chorobami pszczół trudno doszukać mi się dziś jakiejś logiki i zorganizowanego, zbiorowego działania. Wspaniale, że taka konferencja jest organizowana i że dokształca się tak lekarzy i pszczelarzy. Ale musi iść za tym reakcja przynajmniej oficjalnych massmediów pszczelarskich (oficjalna witryna PZP i organ prasowy). Może dałoby radę wymodlić na Jasnej Górze, by Ojciec Dyrektor wydzielił dla pszczelarzy jakiś kwadransik w miesiącu w TV Trwam i tędy spłynęła by krynica weterynaryjnej i nie tylko oświaty pszczelarskiej do pasiek?
  13. robinhuud

    Koniec z warroza?

    1 dnia Bóg stworzył światłość i oddzielił ją od ciemności. 2 dnia Bóg stworzył Ziemię (jako planetę) i Niebo (jako przestrzeń kosmiczną). 3 dnia na planecie Ziemi Bóg utworzył ląd suchy i wody, morza. Następnie stworzył rośliny. 4 dnia Bóg stworzył Słońce i Księżyc. Stworzył zatem czas. Słońce i Księżyc były pierwszymi "przyrządami" do stwierdzenia upływającego czasu. 5 dnia Bóg stworzył zwierzęta wodne i powietrzne. 6 dnia Bóg utworzył zwierzęta lądowe. Następnie stworzył CZŁOWIEKA. 7 dnia Bóg udoskonalił wszystko i odpoczął. Stworzył zatem odpoczynek. I to było dobre. 8 dnia CZŁOWIEK stworzył Monsatano, trucizny i zaczął poprawiać boską partaninę przy RNA i DNA stonki. Stonkę, słodyszka, rzepak, warrozę, gruźlicę, wszy łonowe, solitery, zgnilce i inne paskudztwa "przemycili" dla nas przez potop Noe i jego rodzina. I to też było ponoć dobre. Według tej teorii Panu Bogu zabrakło dni tygodnia na stworzenie piekła, lub piekło było MU niepotrzebne. Monsatano to naprawi i nam je stworzy jako nowotwór. Czy będzie on łagodny, czy złośliwy (przerzuty) - tego nie wie nikt...
  14. Na zakończenie tego wątku chciałbym przytoczyć zamiast morału znachorom (weterynarzom i farmaceutom amatorom oraz "producentom" leków i ich "importerom") pod uwagę. Zapoznajcie się z pojęciami dotyczącymi leków weterynaryjnych i starajcie się do nich dostosować. W Polsce podobno prawo obowiązuje wszystkich (z wyjątkiem osób ustawowo zwolnionych z przestrzegania go, np. prezydent na podst ustawy z 1982 roku o kółkach i gospodyniach wiejskich): Stosowanie http://urpl.gov.pl/pl/produkty-lecznicze-weterynaryjne/informacje-dla-lekarza-weterynarii/stosowanie Kaskada http://urpl.gov.pl/pl/produkty-lecznicze-weterynaryjne/informacje-dla-lekarza-weterynarii/kaskada Import docelowy (nie dotyczy przemytu) http://urpl.gov.pl/pl/produkty-lecznicze-weterynaryjne/informacje-dla-lekarza-weterynarii/import-docelowy Z przestrzegania prawa nie zwalnia uchwała jakiegokolwiek zjazdu, nawet choćby odbył się on w Bogu chwale, z odpowiednimi "imprimaturami" i "nihil obstatami".
  15. Ponieważ w wyszukiwarce forumowej brak wyników dla słowa "nicot" - postanowiłem podać te trzy linki jako zaczątek dyskusji o ekonomice pszczelarstwa w aspekcie dywersyfikacji produkcji dotowanych matek (pomijając oczywistą oczywistość jaką jest cena apiwarolu do zapłacenia przez pszczelarza na Ukrainie, gdzie nie ma dopłat jak u nas): na Allego: http://allegro.pl/zestaw-nicot-zawor-weza-ule-ramki-pszczoly-i6657183881.html u Chińczyka (właśnie zamówiłem): https://pl.aliexpress.com/item/Beekeeping-Set-Bee-Rearing-Cupkit-Box-Complete-System-120Pcs-Brown-Cell-Cups-Apiculture-Helper-Supplies-Queen/32789321885.html?spm=2114.13010608.0.0.f0htuz i na koniec u Łysonia (sama ramka!): https://lyson.com.pl/hodowlamatekpszczelich/107-ramka-do-wychowu-matek-nicot-1-szt-2059766002115.html Dla hasła "Jenter" zresztą też brak w wyszukiwarce wyników⌠WnioskiâŚ?...?? - wciągnąć ramkę nicot na listę dopłat i czekać aż potanieje .
  16. robinhuud

    Konkurs - Pszczelarz Roku

    Poprzez wrodzoną krnąbrność, zawiść (że to nie ja wygrałem) i dla podtrzymania dyskusji na forum pozwolę sobie na tych kilka słów konsumenta rynkowego miodu: Gratulacje dla zwycięzców, ale⌳yżeczka dziegciu i goryczy: Pan minister i jego Pani viceminister jedną rączką dają, a drugą zabierają. Nie kupujcie matek i odkładów u syfiarzy, którzy nie przedstawili władzy stosownego kwitu. Władza jest ostrożna, bo wydała już całe 300 mln na choroby zwalczane z urzędu i dla pszczelarzy na zgnilca nie ma i nie będzie kasy. Rząd również nie jest skłonny ogłosić programu socjalnego: "Rodzina pszczela 20 +". Piotr Krawczyk na witrynie "gabinetu cieni" podaje link do państwowej listy prawidłowych producentów matek i odkładów wg ARR: http://www.zwiazekpszczelarski.pl/wykaz-pasiek-produkujacych-matki-pakiety-i-odklady-pszczele?_mid=I6kMZirDJLQ= Wracając do konkursu: http://www.zwiazekpszczelarski.pl/podsumowanie-iii-edycji-konkursu-pszczelarz-roku?_mid=Qvz/AoZGrAw= Szkoda, że w konkursie nie wziął udziału polski miód gryczany z Kamiannej (pasieka księdza Ostacha) z gwarancjami jakości i pochodzenia, który cały czas jest dostępny na Allegro (gdyby ktoś chciał pobrać próbki). Zapomniałem go wystawić (z sejfu ), a pewnie Pani wiceminister smakowałby. To bardzo dobry jakościowo miód, tyle, że nie polski i nie gryczany. Ale kto z ministerstwa wnikałby w takie duperele. Szkoda również, że zabrakło konkurencji miodów kupażowanych (mieszanin miodów z różnych krain) i wyróżnienia dla najlepszego polskiego kipera. Na miejscu byłaby również konkurencja miodów pitnych, które przestały być miodami chińskimi, jak przerobiły je polskie drożdże. Bo to drożdże, a nie pszczoły decydują o obywatelstwie. Jak ożenisz się z kobietą w ciąży (sukces), to czyj jest dzieciak?. Twój!
  17. Nie chcę się mądrzyć, ale mój stan wiedzy prowadzi mnie dziś do takich wniosków: Nie ma czegoś takiego, jak skuteczność danego środka w oderwaniu od okoliczności i parametrów jego zastosowania. Tutaj istotne byłoby porównanie wyników badań skuteczności leczenia (a precyzyjniej mniej lub bardziej selektywnego trucia środowiska) danym środkiem w identycznych warunkach, po jakimś czasie. Hipotetycznym czasie narastania lekooporności. Czy można coś takiego zbadać samemu w pasiece produkcyjnej? Jak to zrobić, by wnioski były sensowne, a wyniki badania lekooporności wiarygodne? Czy ktoś odymił przykładowo apiwarolem rójkę dwukrotnie w odstępie powiedzmy dwudniowym, a potem jeszcze raz sprawdził wynik innym srodkiem (by nie męczyć pszczół) z odpowiednią analizą osypu? Z takiego doświadczenia można by wyciągać nieśmiałe wnioski w kierunku lekooporności varroa na amitraz (nieśmiałe, bo po pierwszym odymianiu warroza sypie się przecież dłużej niż dwie doby). Pod warunkiem zabezpieczenia w międzyczasie wkładki dennicowej przed mrówkami. Każda trucizna w bardzo małych dawkach ma właściwości lecznicze. Przykładem niech będzie jad pszczeli. Dlatego amitraz, kumafos, flumetryna itp. nieprawidłowo stosowane "leczą" varroa. Kiedyś podobno tuczono konie przed rzezią cyjankiem potasu. Aktualnie solidarnie selekcjonujemy szczepy odporne na varroa poprzez dawkowanie im małych porcji (subletelnych) trucizn w wosku kupowanej węzy. Nikt dziś w Polsce nie bada jej składu chemicznego pod względem pozostałości leków i jest to temat tabu. Duże rezerwy w wojnie z warrozą tkwią w jednoczesnym i precyzyjnym stosowaniu trucizn we wszystkich pasiekach, w dużej okolicy, w jednym czasie i pod nadzorem weterynarzy. Próbowali tego bardziej od nas zdyscyplinowani i lepiej zorganizowani Czesi. Ale im to nie wyszło, więc i nam nie wyjdzie niestety. To mój główny wniosek po akcji "testowania" kumafosu przez władze PZP w pasiekach pilotażowych w wytwarzaniu lekooporności na tą truciznę. Z wykorzystaniem tajnej, amatorskiej "ankiety" badania skuteczności tej trucizny w środowisku ula i poza nim. Ciekawe, czy eksportujemy dziś węzę pszczelą, jeżeli tak, to kto ją od nas kupuje? Bo importujemy dużo i nie wiadomo z czym. Jak na razie ze strachu zacząłem ją wytwarzać sam dla siebie ze swojego wosku.
  18. Moje skromne zdanie: Ankieta jest zbyt ambitna, jest adresowana nie do pszczelarza, a do lekarza wet, lub naukowca; W ankiecie do pszczelarza należy się ograniczyć do pytań odnośnie szczegółów aplikacji określonego leku i uzasadnieniu opinii o jego nieskuteczności. Analizą takich odpowiedzi pszczelarza powinni dalej zająć się specjaliści w białych kitelkach (nie wykluczam wizyt w ciekawych pasiekach - chyba, że ankieta ma być z założenia anonimowa); Polscy pszczelarze pasjami lubią być lekarzami swych pszczół dla poprawy swego ego i w swych pasiekach doświadczalnych często prowadzą bardzo dziwne eksperymenty, będąc nieświadomymi tego, że selekcjonują osobniki warrozy, czy inne patogeny odporne na konkretną truciznę, czy antybiotyk. Osobiście uważam, że jestem za głupi, by sformułować ankietowy wniosek o nieskuteczności danego leku wet, bo jestem świadomy metodyki badań skuteczności, lekooporności itp.; Mój kolega pszczelarzący wokół Poznania na kilku pasieczyskach i na każdym z nich walczący z warrozą jedną metodą i w jednym czasie zaobserwował ciekawą zależność: czym dalej od Poznania (mniejsze napszczelanie) tym mniej warrozy w osypach. Niestety wnioski z tej obserwacji prowadzą do problemu reinwazji od niechlujnych podmiejskich trzymaczy pszczół. Na tego typu obserwacjach powinniśmy się skupić Ostatnimi czasy zauważyłem w PP zbiorową histerię kilku pisarzy na siłę i w sposób inspirowany uzasadniających konieczność wprowadzenia do leczenia kumafosu, nawet metodą zorganizowanego przemytu. Nie tędy droga. Albo zaczniemy stosować kumafos wszyscy naraz, pod nadzorem weterynarzy i przez ściśle określny czas, albo pionierzy tej technologii (wyprzedzający swą epokę i niezrozumieni przez im współczesnych jak Janko Muzykant przez karbowego) wyhoduja dla innych pszczelarzy w swych pasiekach zawczasu szczepy odporne na kumafos. W Argentynie, ojczyźnie AbvarC-u kumafos jest już nieskuteczny, więc niektórzy spece zaczną stamtąd niebawem sprowadzać matki z kumafosoodpornymi samiczkami warrozy w jej świcie .
  19. robinhuud

    A tymczasem w PZP...

    A tymczasem w Kółkach Rolniczych... Chciałem dowiedzieć się, co u Janiny Kozak, Wacława Rukata i kto rządzi w Kółkach Rolniczych jak Pan Serafin siedzi w pierdlu. A tutaj co mamy - niespodziewanka? :D This domain is FOR SALE - Diese Domain steht ZUM VERKAUF http://kolkarolnicze.eu/ Ja tam na miejscu nowych władz PZP nie płaciłbym im już składki.
  20. robinhuud

    A tymczasem w Sejmie...

    Transmisja: http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/transmisje_arch.xsp?unid=8B50FA614E2D8B8CC12580E200402D57
  21. robinhuud

    A tymczasem w Sejmie...

    Słowo na niedzielę ministra Jurgiela: Informuję, iż w ostatnim okresie nie było sygnałów o negatywnym wpływie bezcłowego miodu z Ukrainy na rynek UE. UE importuje około 140 tys. ton miodu rocznie w celu pokrycia popytu wewnętrznego. Dodatkowe 3 tys. ton rocznie bezcłowego miodu z Ukrainy nie wpłynie na ceny miodu w UE. W Polsce 85% zebranego miodu pszczelarze sprzedają bezpośrednio z pasieki. W związku z tym, że miód z importu (ukraiński) trafia do innych kanałów dystrybucji (sieci handlowe i reeksport), zwiększenie bezcłowego kontyngentu nie powinno wpłynąć na zmianę tej sytuacji. W odniesieniu do negocjacji oraz zawierania przez UE umów handlowych z krajami trzecimi - w tym umowy CETA i TTIP, uprzejmie informuję, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi uznaje za istotne kwestie ochrony rynku produktów rolnych, w tym tzw. produktów wrażliwych. Jednakże resortem wiodącym w sprawach polityki handlowej jest Ministerstwo Rozwoju. Niemniej jednak resort rolnictwa aktywnie uczestniczy w procesie wypracowywania stanowiska Polski w odniesieniu do umów handlowych procedowanych na szczeblu UE. http://www.wir.org.pl/aktualnosci/2016/2016_12_20_ukraina/ A więc pretensje do Ministerstwa Rozwoju. Coś mi się wydaje, że "dodatkowe 3 tys. ton rocznie bezcłowego miodu z Ukrainy nie wpłynie na ceny miodu w UE" ale wpływa na ceny miodu w Polsce i jest wyjątkowo demoralizujące, czemu uległy wg mnie nawet polskie władze pszczelarskie. Najpierw zboża, potem długo nic i na końcu miód. Pewnie dlatego, że zboża nie wymagają zapylania. http://przedsiebiorcarolny.pl/index.php?content=2536 https://ukraine.trade.gov.pl/pl/aktualnosci/185853,aktualny-poziom-wykorzystania-przez-ukraine-kontyngentow-na-bezclowy-wwoz-poszczegolnych-produktow-spozywczych-do-ue.html Tutaj piszą o aspekcie politycznym tego zagadnienia, że sektor rolny Ukrainy zyska 400 mln euro. Ciekawym wycinka tego tortu dla ukraińskiego pszczelarstwa, ile przejmą oligarchowie, ile politycy, a ile pójdzie w dym wojenny. Ile spadło i jeszcze spadnie na garb polskich pszczelarzy. http://www.senat.gov.pl/gfx/senat/userfiles/_public/k8/dokumenty/stenogram/oswiadczenia/wojciechowski/5301o.pdf W tym kontekście prawdopodobnie należy patrzeć na obecność delegacji ukraińskich pszczelarzy w Lidzbarku Warmińskim i na podpisywane na Ukrainie tajne układy pszczelarskie.
  22. robinhuud

    A tymczasem w Sejmie...

    A tymczasem w Sejmie ⌠pszczelarze zajmują się pierdołami i rozliczaniem ochłapu w postaci dopłat. Sejm to miejsce do stanowienia prawa i pszczelarze powinni się skupić teraz na ustawie pszczelarskiej, której nie mają. Nie mają, mimo, że przez kilka kadencji mieli u władzy posła ludowego, który w tej sprawie nic nie zrobił, za to skutecznie rozbił środowisko (patrz dużo dające do myślenia o pszczelarzach olanie na oczach całego środowiska kary sądu w WZP Kraków). Chodził tylko i płaszczył się przed kolejnymi ministrami rolnictwa, oraz robił ruchy pozorne w zakresie rukatyzacji prawa. Brak prawa (ustawy) to bezprawie i mętna woda, rządzenie uznaniowe bezkarnych urzędasów. Dlatego mamy tyle paradoksów pszczelarskich z czasów Gorycji i Gradyszcza ile mamy, że nie będę ich powtarzał. Przypomnę tylko jeden - na czasie. Niedługo zacznie się wypalanie traw, a więc pogrom dzikich zapylaczy. Za palenie traw pan rolnik ma zabierane dopłaty , za wytrucie opryskiwaczem pszczół - NIE! Bo nie ma podstawy ustawowej karania go. Bo pszczoła, która wyleciała z terenu pasieczyska (grunt będący własnością pszczelarza) jest niczyja i można ją zatruć. Gdyby była własnością państwa, (jak ptaki) - można by przestępstwo zatrucia ścigać z urzędu i stosownie karać przestępców stosujących broń chemiczną. Ale to musi być zapisane w ustawie. Może więc Koledzy nie zajmujmy się tu pierdołami, a skupmy na propozycjach stanowienia prawa.To bardzo trudny i ambitny temat. Związany i z zapylaniem środowiska ojczystego, jak też burdelem na miodowej granicy celnej Unii. Na Lampeduzie lądują ludzie spoza Unii, a w Polsce beczki z miodem i zboże. Ten miód z dodatkowego kontyngentu przyznanego przez Unię Ukrainie to my, polscy pszczelarze weźmiemy na klatę za całą Unię. I Nie zrekompensują nam tego żadne dopłaty. Ja czekam z nadzieją na szczegóły zapowiadanej propozycji Dyrektywy Owadziej, która z założenia ma szansę stania się prawem unijnym.
  23. robinhuud

    A tymczasem w Sejmie...

    Może wreszcie jako gołodupcy (rolnicy bez ziemi) przyłączymy się do prawdziwych Rolników, bo wychodzi na to,że z miodem jak ze zbożem na dziurawej granicy. Jeszcze razem nie protestowaliśmy, a szkoda. Przejechałbym się na taki protest z transparentem w kształcie pewnej zeszmaconej banderoli⌠Może po takim myku lepiej się ułoży współpraca z prawdziwymi Panami Rolnikami. Oni nie muszą przed minrolem wysypywać martwych pszczół i popiardywać z podkurzaczy. Ich władza szanuje, bo maja szambowozy z gnojowicą. http://wschodnik.pl/biznes/item/7473-ukraina-nas-niszczy-w-polsce-odbeda-sie-protesty-przeciwko-ukrainskiej-pszenicy.html
  24. Chciałbym w tym miejscu przywołać pamięć ś. p. Eugeniusza Buczyńskiego z Wierzonki pod Poznaniem, którego miałem szczęście poznać osobiście. Swego czasu pisałem o kolekcji lip i o tym, że mieliśmy w Wielkopolsce rzecz, której należycie nie ceniliśmy. Była szansa, by w takiej akcji jaką proponuje Marek Pogorzelec sadzić wyselekcjonowany materiał odpowiedniej wielkości w miastach. Lipki kupione w szkółkach leśnych są małe i mają minimalne szanse dociągnąć w miastach do wieku kwitnienia. Ale nawet jeżeli im się to uda, to ich wartość pszczelarska jest niewiadomą, ponieważ rozmnażane z nasion nie powtarzają cech rodzicielskich i mamy dużo mieszańców. Myśle, że warto starannie wytypować miejsca nasadzeń i postarać się o kwalifikowany materiał do sadzenia. Wiem, że w kilku miejscach w Polsce jest kontynuowana w różnej skali praca, którą zapoczątkował Pan Eugeniusz. Jesteśmy jako pszczelarze za biedni, by sadzić tanie lipy o nieokreślonej wartości. Czy ktoś w Polsce może dziś zaproponować lipową "meksykańską falę", gdzie lipy różnych odmian kwitną jedna po drugiej przez długi czas?. (taką kolekcję zakupiłem od PanaEugeniusza i to działa!) Można by takie sprawy rozpropagować wśród miejscowego społeczeństwa i wciągnąć go w akcję celowego sadzenia pod określony cel. Własna pracę bardziej się potem szanuje. http://apiweb.pl/
  25. robinhuud

    Dzięcioły

    Z analizy tych dwóch filmów wynika, że dzięcioł w plastikowych ulach nie szuka pożywienia, a raczej chce sobie wydłubać mieszkanko. Nie ma wyjścia biedak, dzięki Szyszce nie ma starych drzew z dziuplami. Dzieci dzięcioła wychowane w styropianie przyjma to za normę i coś naturalnego. Aby przywołać panią dzięciołową do domku, dzięcioł zabębni sobie w plastikową rynnę, lub w antenę satelitarną. Przyroda jest wspaniała i mądrzejsza od człowieka. https://www.youtube.com/watch?v=IzUzXjdUwE0 https://www.youtube.com/watch?v=11qitPWUldc
×
×
  • Dodaj nową pozycję...