Może gdyby tych niezrzeszonych była przytłaczająca większość, tak na przykład z 99,9% pszczelarzy, (wiem to utopia, ale pomarzyć przecież można), a tych zrzeszonych: kacyków, baronów i różnego rodzaju społeczników-dobrodziejów, szafarzy unijno-krajowego "wsparcia" jakieś 0,01%, to ten cały organizacyjny pszczelarski syf obumarłby samoistnie, wysechł jak stary strup i odpadł od zdrowej społecznej tkanki? Gdyby tak nagle członkowie wszystkich tych związków,, stowarzyszeń i organizacji pszczelarskich gremialnie oddali swoje legitymacje, wypisali się z nich i przestali płacić składki to po dwu , trzech latach można by zacząć budować ogólnopolskie przedstawicielstwo pszczelarzy od nowa, na surowym korzeniu, na nowych jasnych zasadach ...