Skocz do zawartości
tarczewski

Selekcjonowanie pszczół

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym poruszyć, problem selekcji pszczół w kierunku odporności na warrozę. Pomijając prace domorosłych  pseudo pszczelarzy (np. krzyżówki z pszczołą afrykańską, usuwanie czerwiu w lutym.) Odnośnie selekcji pszczół, odpornych na warroa destruktor,  to nieśmiałe prace naukowe (tam gdzie występuje) toczą się na całym świecie. W Polsce też. Zajęła się tym też, dr hab. Małgorzata Bieńkowska. Na  jesiennym zjeździe SSP Polanka, miała bardzo ciekawy wykład w tym temacie. Moim zdaniem był to najciekawszy wykład i biła na głowę wszystkich pozostałych prelegentów, pod każdym względem (Wyróżnił się pięknie,  również Wojciech Morawski- ale, to inna kategoria- chętnie bym posłuchał  na spotkaniu wiosennym).  Pani Małgorzata patronuje projekcie SmartBees, którego celem jest miedzy innymi selekcja pszczół w tym względzie. Ja wypełniłem ankietę, pożyjemy zobaczymy.

.................................................................................................................
Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To eurogrant.

Tutaj szczegóły gdzie stoją konfitury i kto ma do nich najbliżej:

 

http://cordis.europa.eu/project/rcn/192071_en.html

 

7 762 260,7 ⏠to sporo, zdaje się więcej niż KPWP. Warto patrzeć naukowcom na ręce i rozliczać ich. Ostatecznie to dzięki nim mamy rozwleczone po globusie: warrozę, wściekłą pszczołę afrykańską i żuczka

 

 http://www.smartbees-fp7.eu/

 

Pani Dr hab. Małgorzata Bieńkowska jest członkiem Rady Naukowej PZP - to zapewne gwarancja sukcesu. (ma do dyspozycji  z w/w sumy tylko 97 110 âŹ)

Tutaj będą rozpoczynając od 2013 roku ogłaszane sukcesy:

 

http://www.smartbees-fp7.eu/Consortium/io/

 

(można przełączyć na po polsku)

Tutaj trochę więcej szczegółów:

 

http://www.miesiecznik-pszczelarstwo.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=221:projekt-smartbees-nowe-spojrzenie-na-hodowl-europejskich-pszczo-o-zwikszonej-ywotnoci-32015&catid=16:rok-2015&Itemid=23

 

Jak widać program nie obejmuje dennicowej pułapki feromonowej i prac naukowo badawczych nad kumafosem w wybranych pasiekach towarowych PZP.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że projekt jest interesujący i warto poczekać na rezultaty.

 

Podzielam Kolego ten pogląd przy założeniu pełnej świadomości realności założeń, kosztów i terminów. Niestety  - sceptycyzm logicznego  rozumowania nakłania mnie ku bardzo prawdopodobnej tezie, że latoś Polaków nie zżerających marketowych patok czeka istotny statystycznie wzrost  problemów z prostatą z powodu braku urodzaju miodu wrzosowego.

Natomiast  dzięki  innym miodom powinno urodzić się za 9 miesięcy więcej bachorów niekoniecznie in vitro. 

To myśl spod Jasnej Góry inspirowana wypowiedzią nieokadzonego peregrynatora  relikwii  - niestety nie potwierdzona sieciową analizą prac apiexperta  PZP d.s. ginekologicznych.

 Jakoś wydutkane z kasy pacjentki gotowe oddać ostatni grosz za zajście nic w necie nie mówią o ordynowanych im produktach pszczelich w postaci mieszanin z różnych krajów w celu oddalenia klimakteriumâŚ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowni koledzy. Temat poruszony przez kolegę Tarczewskiego, niestety tylko z pozoru jest interesujący, a informacje kolegi Robina, pokazują w szczegółach, gdzie i jak marnotrawi się pieniądze z grantów, które w tym przypadku, nie mają żadnej szansy być spożytkowane z nadzieją , że ci wszyscy którzy oczekują na sensowne wyniki tych prac, będą nimi usatysfakcjonowani. Otóż moje słowa posiadają głębokie uzasadnienie. Po pierwsze, daje mi podstawy do takiego twierdzenia, znana od wielu już tysięcy lat niezmienność gatunku, jakim jest pszczoła na ewolucyjne zmiany genetyczne. W czasie gdy pszczoła trwa w swoim rozwoju ewolucyjnym, w którym doszła w pewnym czasie do poziomu, jaki obecnie prezentuje, wyginęły całe duże liczebnie i objętościowo, gatunki zwierząt, które nie wytrzymały, stale zmieniających się warunków bytowania na ziemi.

Temat jest szeroki, a na forum zbyt mało miejsca aby go rozwijać. Moim zdaniem , pszczoły przetrwały dlatego, że o ich losie decyduje wspólna praca i zachowanie się w rodzinach, składających się z wielu tysięcy osobników mających zakodowany w genach wspólny cel nadrzędny, to znaczy dobro tej rodziny.

W przerażającej części przypadków, gdzie człowiek próbuje coś w tym układzie "poprawiać", jak się okazuje, zawsze więcej napsuje, jak naprawi.

Dziwi mnie , jak łatwo niektórzy podejmują się działań wymagających zmian genetycznych, w tym wypadku u owadów, na których te prace szczególne nie poddają się założonym planom. To nie człowiek, czy inny gatunek, reprezentowany przez osobnika , którego można zamknąć w klinice, poddać obróbce zabiegów, wszczepień i innych różnych form działalności , łącznie z uśmierceniem , kiedy się okaże że eksperyment poszedł w złym kierunku.

Zabieranie się za  ingerencję w temacie zmian genetycznych, a szczególnie takich, które były by w założeniach określone i oczekiwane, przypomina trochę budowę statku kosmicznego, przy użyciu młotka i przecinaka.

Jak bezradny w stosunku do podjętego problemu jest człowiek nauki, szczególnie ten który otrzymuje na ten cel jakiegoś finansowego granta, pokazuje fakt, że chce on jak zwykle zresztą, zaangażować do "pomocy" jeszcze grono praktyków pszczelarzy, którzy mają mu "pomóc" spożytkować przyznane pieniądze, a w razie niepowodzenia, być wytłumaczeniem że wyniki nie są takie jak zakładano. Ten sposób "prac badawczych" był już wykorzystywany po tysiąc kroć, i zawsze jeszcze znajdują się tacy, którzy widzą w tym "dobry interes".

Także miejsce tej operacji, jest bardzo niewłaściwe. Polska jako kraj, od dawna nie dba w żaden sposób, o kontrolę tego, jaki materiał genetyczny znajduje się na jej terytorium. Od wielu lat sprowadza do naszego kraju kto co chce, i stan ten, obecnie spotęgowany jeszcze takim a nie innym kształtem programów, które jak na ironię nazwano "pomocowymi", czynią faktem, że ten genetyczny galimatias dociera bez problemów do każdego zakątka kraju. I w tym stanie, żadne prace w dziedzinie zmian zachowań gatunku, które powinny być ugruntowane genetycznie, nie mają żadnego sensu. Nie da się w żadnym wypadku stwierdzić, czy zmiana zachowań, jaka będzie obserwowana, wynika z prowadzonych doświadczeń, czy ze zwykłej zmienności genetycznej , i w żaden sposób niepowtarzalna.

Po co więc to parcie na ten kierunek ? Jedynym wytłumaczeniem jest chęć zdobycia środków na te bezsensowne badania, a także potrzeba zaistnienia, być może dająca podstawy do kolejnego skrótu przed nazwiskiem. 

Oczywiście , jak w setkach innych podobnych przypadków, rozwiązania tematu możliwe do zastosowania od ręki i skuteczne, opracowywane są przez pszczelarzy praktyków, bez nakładu środków finansowych, doktoryzowania się i habilitacji. I to głównie dzięki nim pszczoły jeszcze istnieją, i "naukowcy" mają skąd brać je do swoich niewiele dających eksperymentów.  Nie chciałbym aby ktoś posądził mnie o dezawuowanie nauki, ale na postawie długoletniego doświadczenia, wyłania się zasada, która coraz częściej sprawdza się w praktyce. Im wyższej rangi impreza, tym więcej skrótów przed nazwiskiem mają wykładowcy. Jednak kiedy chce się otrzymać trochę rzetelnej wiedzy, którą można z powodzeniem zastosować w pasiece, zaprasza się dobrego praktyka, który bez ogromnych środków finansowych, bez użycia skomplikowanej aparatury i laboratoriów, rozwiązuje problemy nurtujące pszczelarstwo, a głownie te, co poprzez podobno naukowe eksperymenty, powstały. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może warto pośledzić losy jakiegoś konkretnego granta. Może być Smartbee, ale można też wziąć pod lupę coś z naszego podwórka - przykładowo za półtorej dużej bańki:

Asymetria kierunkowa skrzydeł pszczoły miodnej, dr hab. Adam Tofilski, prof. UR, 1.07.2014-30.06.2019

Grant UMO 2013/10/E/NZ9/00682

 

http://wo.ur.krakow.pl/badania.html

 

dr hab. Adam Tofilski
Temat: Asymetria kierunkowa skrzydeł pszczoły miodnej Uniwersytet Rolniczy im. Hugona Kołłątaja w Krakowie; Wydział Ogrodniczy
Grant w wysokości:1 mln 498 tys. 584 zł.

 

Tutaj szczerze o własnym biznesie. Wniosek jest taki - podatnik opłaca badania po to, by ich wynik został prywatną własnością badacza. Myślę, że w umowie powinna być jakaś klauzula, by przynajmniej jakiś % kasy z patentów i licencji wrócił do NCN, czyli podatnika.

 

http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,14197983,Od_badania_pszczoly_miodnej_do_wlasnego_biznesu.html?disableRedirects=true

 

10 minut dla nauki:

http://docplayer.pl/5675039-52-naukowa-konferencja-pszczelarska-11-12-marca-2015.html

 

Wiedza jest sączona cienką strużką

 

http://www.opisik.pulawy.pl/pdf/konf52.pdf

 

Może pomożemy naukowcowi na Polance rozbujać ten biznes? Grant jest aktualnie na 30-tym procencie planowanej rozciągłości czasowej. Do czerwca 2019 jest trochę czasu.

Na początek można by poprosić o bezpłatną wersję demo aplikacji do badania żyłek w skrzydełkach.

Może przegapiłem coś istotnego?

7 mln ⏠+ granty NCN to małowato na badania Apis mellifera, zbierajmy dodatkową kasę - 2 złocisze za zaadoptowaną pszczołę:

 

https://www.adoptujpszczole.pl/?gclid=CNWU9uah1skCFcXTcgodTXkPFg

 

Owsiak z orkiestrą też zbiera, ale też skrupulatnie rozlicza.

110 złociszy za opakowanie i 1100 tych opakowań (ilość dobrowolnie zadeklarowana w organie prasowym) - prywatny "grant" na badanie "naukowe" przemyconych lekarstw, itd. Itp. Tutaj przynajmniej wiadomo gdzie poszła kasa i że się nie zmarnowała.

Inny przykład to ponoć różnica w cenie apiwarolu w kraju i na Ukrainie. To ma być ponoć kasa na sfinansowanie z naszych kieszeni badań niezbędnych do rejestracji innego leku przeciw warrozie rodem z Puław. Ale jeżeli już coś daję w cenie na badania naukowe, to dlaczego mam za to płacić podatek VAT?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny kolego Robinhuud. Dzięki za te linki. Pokazują one że nasze wypowiedzi nie są bezpodstawne. Powiem więcej. Pokazują one mizerię, żeby nie powiedzieć nędzę, poziomu tematycznego prac placówek naukowych, funkcjonujących w naszym kraju, a zajmujących się tematyką pszczelarstwa. Tak jakby wszystkie istotne problemy z jakimi ma do czynienia pszczelarstwo zostały już rozwiązane, pozostało jeszcze pomierzyć żyłki na skrzydłach pszczół i ustalić w jakim kierunku poruszają się plemniki w zbiorniczku nasiennym matki. Ma to duże znaczenie, chyba w przypadku kiedy dana matka chciała by się zapisać do jakiejś partii politycznej. Wtedy matki z nasieniem lewoskrętnym pójdą do partii lewicowej a z nasieniem kręcącym się w prawo, do prawicowej. Trzeba jeszcze wspomnieć, że czasem prowadzi się badania które , jak wskazywała by ich tematyka, mają jakichś anonimowych sponsorów i prowadzone są na specjalne zamówienie. Mam tu na myśli prezentowane podczas ostatniej , 52 Konferencji Naukowej Pszczelarskiej wyniki badań nad jakością miodu z Tajlandii, lub publikowane rok wcześniej wyniki badań nad brakiem negatywnego wpływu na pszczoły pokarmu zanieczyszczonego substancją imidaklopridem.  Niedawno właśnie na naszym Forum, reklamowano też spotkanie ze światowej sławy genetykiem, wywodzącym się z naszego środowiska naukowego. 

Zadałem kiedyś tej osobie pytanie, dlaczego w czasie swojej aktywności zawodowej, nie zrobił nic w kierunku, aby chronić naszą rodzimą pszczołę, i nie zabagnić garnituru genetycznego w sposób niespotykany w żadnym szanującym się kraju? Uzyskałem odpowiedź, że przez większość czasu, przebywał on w rożnych częściach świata i nie zawsze wiedział co się w kraju działo.  Oczywiście, mnie taka odpowiedź nie zadowala.  Obecnie też wielu ludzi nauki z naszego kraju przebywa wiele czasu poza granicami,

jednak nie wiele z tego wynika dla nas pszczelarzy którzy tu w kraju muszą borykać się z codziennymi problemami w prowadzeniu pasiek.

Niestety, ale po części wina za ten stan rzeczy, obciąża także organizatorów szkoleń i wykładów na "najwyższym poziomie", którzy potrafią uparcie "hołubić" wykładowcę, który za stawkę 1000 zł za godzinę, przekonuje zebranych, że obcinanie matkom skrzydełek tylko wtedy nie jest szkodliwe, kiedy nożyczki do tego celu kupi się u niego.

Otóż wydaje mi się słusznym, aby przynajmniej nasza organizacja, zaczęła dopominać się, o jakiś wpływ na tematykę prac prowadzonych przez placówki naukowe, przynajmniej  te, które finansowane są z budżetu państwa.

Że nie robi tego Rada Naukowa PZP, to widać.  Nie wiemy , czy ona w ogóle coś robi, bo nie słyszałem o żadnym sprawozdaniu z jej działalności. Może kolega Robin, będący członkiem tej organizacji coś słyszał? 

W swoim poscie na wstępie tego wątku kolega Tarczewski napisał. "Na jesiennym zjeździe SPP Polanka, miała bardzo ciekawy wykład w tym temacie. Moim zdaniem był to najciekawszy wykład i biła na głowę wszystkich prelegentów, pod każdym względem".  Z pierwszym zdaniem mogę się zgodzić. Wykład był dobrze prowadzony i znać było profesjonalizm i opanowanie w temacie. Dobrze że kolega użył sformułowania "moim zdaniem", gdyż z tym "biciem na głowę, pod każdym względem", już tak łatwo zgodzić się nie można.  Wykłady, to nie zawody sportowe. Gdyby tak było, to każdy wykładowca musiał by mieć ten sam temat, ten sam czas, i te same warunki jego prowadzenia.

Dobrze wiemy, że tak nie było. Unikajmy tego typu wypowiedzi, ponieważ w większej grupie, różne też są oczekiwania i ocena wynikająca z indywidualnego stanu znajomości tematu. Podstawową sprawą, powinno być zagwarantowanie potencjalnemu wykładowcy odpowiednich warunków , aby mógł bez "imprez towarzyszących" prowadzić swoją prelekcję.  Mam nadzieję , że zarówno organizatorzy jak i słuchacze w przyszłości wezmą sobie do serca te uwagi. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, po zapoznaniu się z waszymi argumentami nadal uważam, ż projekt jest ambitny i trzeba dać mu szansę.

Opinie skazujęce z góry tego typu działania na niepowodzenie na naszym forum, do niczego nie prowadzą oraz nie wystawiają najlepszego świadectwa Stowarzyszeniu.

Polanka zawsze była  organizacją otwartą na wiedzę przekazywaną przez zapraszanych przedstawicieli nauki choć często bardzo krytyczną .

Poniżej zamieszczam podstawowe założenia i działania  SmartBees przekopiowane ze strony projektu i proponuję krytyczną, merytoryczną dyskusję.

 

 

W ramach Projektu "SmartBees" specjaliści naszego Instytut będą zaangażowani w działania trzech grup roboczych (WP 5, 6, 7).

WP5 (Rozwój nowych metod zrównoważonego pszczelarstwa i zachowania bioróżnorodności) Zakład Pszczelnictwa wraz z innymi partnerami projektu będzie zaangażowany w prowadzenie badań ankietowych w celu uzyskania wielu szczegółowych informacji od pszczelarzy i hodowców na temat min. podgatunków pszczół utrzymywanych w pasiekach, stosowanych metod gospodarki pasiecznej itp.. Będziemy uczestniczyć w analizie zebranych danych i na tej podstawie raportować stan wiedzy i innowacji w sektorze pszczelarskim.

WP 6 (Badania terenowe i wybór lokalnych populacji pszczół). We współpracy z koordynatorem zadania -Instytutem Pszczelarskim w Kirchhain będziemy zaangażowani w tworzenie sieci terenowych pasiek w Polsce utrzymujących pszczoły lokalnych populacji, w których prowadzona będzie standardowa ocena ich wartości użytkowej jak również prowadzone będą obserwacje rozwoju populacji V.destructor i identyfikację tych genotypów pszczół które wykazują cechy naturalnych mechanizmów obronnych. W pasiekach Instytutu będą dodatkowo będą prowadzone szczegółowe badania oparte na protokole VSH i selekcja materiału prowadzona w oparciu o wyniki tego testu. Ze wszystkich rodzin pobierane będą również próbki pszczół w celu wykonania badań molekularnych przez innych partnerów projektu.

WP 7 (Upowszechnianie) będziemy zaangażowani w utworzenie regionalnych sieci pasiek pszczelarskich i hodowlanych jak również innych podmiotów zainteresowanych rozwijaniem współpracy w dziedzinie hodowli zachowawczej. Będziemy też prowadzić szereg działań w zakresie transferu wiedzy, narzędzi, technologii i strategii wypracowanych w trakcie trwania projektu, obejmujących szkolenia pszczelarzy i hodowców, wdrażanie metod oceny i selekcji pszczół zaproponowanych w projekcie, upowszechnienie uzyskanych wyników badań w czasopismach pszczelarskich, naukowych i na konferencjach. W trakcie projektu będziemy również współpracować z pozostałymi partnerami projektu.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ Kolego Jarku_D  ja nie skazuję z góry Smartbee na niepowodzenie. Ja tylko przedstawiam forumowiczom  fakty - na co idzie dziś kasa podatnika. Granty w NCN przydzielane są na zasadzie konkursu opinii. Jak są przydzielane w Brukseli - nie wiem, ale  się dowiem.

 Zapytam europosła PSL Czesława Siekierskiego, o którym już było na forum nadawane i  dziękowane  w filmie youtube z euro landu Bułgaria przez jeszcze wtedy prezydenta Apislavii . Zawsze można dyskutować, czy do konkursu stanęli ci co powinni  i ci, co mają coś istotnego do powiedzenia w popychaniu nauki do przodu. Moją wątpliwość budzi dziś brak wpływu rozbitych organizacji pszczelarskich na opinie ekspertów NCN. Oczywiście nie chodzi mi absolutnie o to, by grantami sterował pan prezydent PZP , czy jakiś  urzędnik w minrolu . Mam na myśli tylko i wyłącznie pozytywny lobbing argumentami opinii społecznej i motywacyjny,  nakierowany na rozwiązywanie konkretnych problemów pszczół i pszczelarzy. Myślę, że naukowcy powinni być zadowoleni z tego, że ktoś zagląda im w robotę, interesuje się grantami i liczy publiczny grosz. Szczególnie młodzi naukowcy, którym czasami ciężko się przebić do kasy bez dopisania do projektu jakiegoś utytułowanego beztalencia .  Smartbee ma roczek, pozostało jeszcze trzy. Rozumiem, że Unia płaci extra za chów "prymitywnych", lokalnych ras bydła, koni itp. W celu utrzymania ich i wzbogacenia banku genów.  Jeżeli chodzi o pszczoły, to łażę po lesie jako myśliwy już ponad 30 lat i nigdy nie spotkałem dzikich, "prymitywnych" Apis mellifera nie ulepszonych genetycznie przez naszych "Koperników ula". W powietrzu i strzykawkach "in vitro" śmiga apisperma niewiadomego pochodzenia i nie wiem, czy możliwa byłaby na wzór rodzimego konia  tarpana próba hodowlana cofnięcia się do rodzimej dzikiej pszczoły słowiańskiej nie znającej z definicji warrozy. Ale ja się na tym nie znam tak, jak znam się na ludziach. Niestety działanie Unii w tym zakresie uważam za niespójne i chaotyczne. Jeżeli Unii rzeczywiście zależy na owadach zapylających, to powinna dyrektywę ptasią i Naturę 2000 poprzedzić dyrektywą owadzią jako dyrektywą regulująca łańcuch pokarmowy ptaków o które dba się dzisiaj pozornie - preferując dopłatami potężne pustynie owadzie w postaci choćby łanów kukurydzy od horyzontu do horyzontu podlanej obficie herbicydami.  Na naszych oczach kurczy się rozpaczliwie bioróżnorodność wewnątrz agroekosystemów  i długość ekotonów. Dlatego zanikają m. In.  owadożerne gatunki miedz, które nikogo (w tym i pszczelarzy) nie interesują. Takie jak żaby, jaszczurki, jeże, nietoperze, bażanty itd .   Sprawę ostatecznego rozwiązania kwestii szkodliwych owadów (wszystkich!) pozostawiono koncernom chemicznym i intensywnym rolnikom -często  bandytom środowiska. Wydaje mi się, że Smartbee to zasłona dymna.  Poza tym głupia wg mnie nazwa euro projektu, bo pszczoły nie są sprytne i nie zmusimy ich genetycznie do tej cechy wybitnie ludzkiej  (unikania roboty) .  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artur Arszułowicz mówił na jednym z wykładów o stosunkowo łatwym, choć sztucznym, pobudzeniu instynktu higienicznego rodziny pszczelej. Wojciech_P już od dłuższego czasu używa instynktu higienicznego jako jednego z czynników oceny matek. To nic nowego (nawet nie chcę szukać kto pierwszy ów test zastosował ale... efektem jest chociażby Vigor) jednak to wciąż ciekawy i rozwojowy kierunek bo ilu praktyków prowadzi takie doświadczenia? Można wyciągnąć ostrożne wnioski, że takie rodziny nie chorują, w ostatnich latach dość wyraźnie to widać. Na ile ostrożne? Na tyle o ile doświadczenia jednego, czy drugiego fachowca wysokiej klasy można uogólnić. Z punktu widzenia nauki nie można. Żaden z nich za własne pieniądze i poświęcając czas nie zastosuje naukowych metod do opracowania zagadnienia i nie poszerzy procesu badawczego na tyle by sprawdzić wyniki choćby w różnych warunkach klimatycznych i pożytkowych, nie mówiąc już o innych, możliwych czynnikach wpływu. Nie to, że nie potrafią ale to nie jest ich robota.

 

Podobnie jak Jarek_D sądzę, że ten projekt może być wartościowy. I wcale nie o to chodzi, by Edison za każdym razem zamknąwszy się w laboratorium wynajdywał żarówkę. Kiedy stawiamy śmiałą tezę jest oczywiste, że wielu ludziom wyda się ona śmieszna. Ale wybaczcie koledzy, nie wszystkim. Prawda, że w sensie ogólnym narzekamy na wkład polskiej nauki pszczelarskiej do praktyki - jest dość mierny (poza krajem też jakoś fajerwerków nie widać) ale dla mnie ten projekt ma jednak dużo większy potencjał niż próba dania bezrobotnym po 40 rodzin pszczelich do produkcji ziołomiodów - czyż nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojciech_p

Zasady oceny pogłowia określone w Smartbees, są łatwe do zastosowania przez przeciętnego pszczelarza.Ktoś kiedyś pisał"Jeżeli coś Ci się nie podoba zrób to sam"Czas najwyższy ku temu by zrealizować praktyczne szkolenie i ćwiczenia, w zakresie oceny pszczół(właśnie smartbees) na terenie Instytutu.Problemem jest termin wiosennego zjazdu SPP, bo szkolenie takie można przeprowadzić tylko w sezonie.

Jest okazja wykorzystać do maximum możliwości szkoleniowe Instytutu w Puławach i przeszkolić maksymalną liczbę pszczelarzy.

Za 10-15 lat możemy mieć w kraju pszczoły o podwyższomym zachowaniu higienicznym i podwyższonej warrozotolerancyjności.

Może docelowo pszczoły wyselekcjonowane  uda się leczyć  raz na 3 lata, zamiast corocznie 5x odymiać?

Jak pozwolimy sobie na wylanie dziecka z kąpielą to z pewnością nic się nie uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, po zapoznaniu się z waszymi argumentami nadal uważam, ż projekt jest ambitny i trzeba dać mu szansę.

Opinie skazujęce z góry tego typu działania na niepowodzenie na naszym forum, do niczego nie prowadzą 

WP 6 (Badania terenowe i wybór lokalnych populacji pszczół). We współpracy z koordynatorem zadania -Instytutem Pszczelarskim w Kirchhain będziemy zaangażowani w tworzenie sieci terenowych pasiek w Polsce utrzymujących pszczoły lokalnych populacji, w których prowadzona będzie standardowa ocena ich wartości użytkowej jak również prowadzone będą obserwacje rozwoju populacji V.destructor i identyfikację tych genotypów pszczół które wykazują cechy naturalnych mechanizmów obronnych. 

 

  Szanowny kolego. Daleki jestem od tego aby negować dla zasady potrzebę naukowych opracowań w dziedzinie pszczelarstwa. Jednak nauczony wieloletnim doświadczeniem tego co nauka daje praktyce, wyrażam swoje wątpliwości czy akurat to zadanie ma sens w aktualnej sytuacji, w jakiej znajdują się zasoby genetyczne pszczół w Polsce.

Zacytowałem z postu kolegi ten fragment opisujący założenia projektu co do których mam największe zastrzeżenia. Jeżeli chcemy uzyskać konkretne zmiany zachowań , w tym przypadku zachowania wobec pasożyta warrozy, to podstawą takich prac powinna być populacja pszczoły ujednolicona genetycznie, gdzie spowodowane, nie bardzo wiem w jaki sposób, zmiany, będą powtarzalne w kolejnych pokoleniach pszczół prowadzonej populacji,a nie ujawnione tylko w jednym pokoleniu. 

W takim celu należy posiadać opisaną , i czystą genetycznie linię pszczoły, wraz z zabezpieczonym materiałem powtarzalnym, i dopiero na takim materiale można by prowadzić doświadczenia w wybranym kierunku. 

I te założenia zostały opracowane dobrze. Tak dobrze, że trudno mieć do nich uwagi, oprócz jednej ale podstawowej. Proszę zwrócić uwagę, że często w tych założeniach używa się wyrażenia, "wybór lokalnych populacji pszczół" a także, "obserwacje rozwoju populacji V. destructor". 

 A więc mamy już na wstępie do czynienia jakby z dwoma różnymi zadaniami, jaką pszczołę wziąć do badań? I kto, i w jaki sposób, będzie prowadził obserwacje zmian populacji pasożyta którego chcemy zwalczyć?  

W podanych założeniach nie ma ani słowa w jaki sposób i jakimi metodami te dwie kluczowe dla wyników doświadczenia sprawy będą prowadzone.

Niestety nie mamy żadnych lokalnych populacji pszczół. Skutkiem opisanej już wyżej sytuacji jaką mamy w zróżnicowaniu genetycznym pszczół, mamy tylko jeden wielki Kogel-mogel, składający się z tysięcy różnych jaj pochodzących z całego świata. Nie trzeba długo szukać hodowcy, który w każdej chwili oferuje kilkadziesiąt linii pszczół włoszek, cypryjek, i innych z wielu krajów i kontynentów świata, a także wielu rozprowadzających buckfasty od całej rzeszy hodowców , począwszy od Josa Gutha, poprzez Danię , Norwegię i jeszcze kilka krajów.  I w tej sytuacji ktoś chce nam mówić o jakichś "lokalnych populacjach pszczół" ???  Szybciej już można by użyć określenia "lokalna populacja hodowców". Nie ma wiec podstawowej rzeczy potrzebnej dla prowadzenia tego typu prac. to znaczy, czystego genetycznie materiału, o powtarzalnych w kolejnych pokoleniach cechach, na którym można by prowadzić te prace.

Temat można by rozwijać, ale zawsze znajdą się tacy którzy powiedzą "nie wylewajmy dziecka z kąpielą"  Nie ma żadnej pewności że dziecko będzie umyte, a koszt kąpieli ogromny. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest coś takiego jak Impact Factor, który służy do obiektywnej oceny wartości naukowej danego przedsięwzięcia, czasopisma (witryny internetowej itp.)

 

http://biotechnologia.pl/biotechnologia/artykuly/impact-factor-czy-aby-na-pewno-wiesz-co-to-jest-opinia-dr-emanuela-kulczyckiego,13445

 

Za jakiś czas będzie można coś takiego określić i dla Smartbee i dla forum Polanki. A nawet dla Pszczelarza Polskiego (po zapowiadanej przez prezydenta publikacji wyników badań naukowych przemyconego na teren Polski leku ABvarC).

Przykładowo  pismo â Journal of Apicultural Science" (JAS) za rok 2013 otrzymało Impact Factor - 0,817.

Został również wyliczony dla JAS pięcioletni Impact Factor, który wynosi 0,688.

 

http://www.opisik.pulawy.pl/?q=node/121

 

Wydawało mi się, że w normalnych państwach sprawa hodowli pszczół jest sformalizowana i mogą się nią zajmować tylko kompetentne instytucje. Podobnie jak leczeniem zwierząt. Dla reszty "Koperników ula"  tylko chów. Czasami dla wybrańców z immunitetem przemyt egzotycznego materiału genetycznego i nielegalnych leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

,,W swoim poscie na wstępie tego wątku kolega Tarczewski napisał. "Na jesiennym zjeździe SPP Polanka, miała bardzo ciekawy wykład w tym temacie. Moim zdaniem był to najciekawszy wykład i biła na głowę wszystkich prelegentów, pod każdym względem".  Z pierwszym zdaniem mogę się zgodzić. Wykład był dobrze prowadzony i znać było profesjonalizm i opanowanie w temacie. Dobrze że kolega użył sformułowania "moim zdaniem", gdyż z tym "biciem na głowę, pod każdym względem", już tak łatwo zgodzić się nie można.  Wykłady, to nie zawody sportowe. Gdyby tak było, to każdy wykładowca musiał by mieć ten sam temat, ten sam czas, i te same warunki jego prowadzenia.

Dobrze wiemy, że tak nie było. Unikajmy tego typu wypowiedzi, ponieważ w większej grupie, różne też są oczekiwania i ocena wynikająca z indywidualnego stanu znajomości tematu. Podstawową sprawą, powinno być zagwarantowanie potencjalnemu wykładowcy odpowiednich warunków , aby mógł bez "imprez towarzyszących" prowadzić swoją prelekcję.  Mam nadzieję , że zarówno organizatorzy jak i słuchacze w przyszłości wezmą sobie do serca te uwagi. Pozdrawiam serdecznie."

W moim poczatkowym poście, napisałem moje zdanie o pracach ,,naukowców" mutujących nasze pszczoły  pszczołą afrykańską, dotyczy to też  wszczepiania genów innych gatunków zwierząt i roślin na zasadzie zobaczymy co z tego wyjdzie (zero odpowiedzialności).  Lub ,,ich" pracami stanowiące ,,oczywistą oczywistość" za duże granty.

Mam nie wiele  czasu i ochoty, aby to ładnie opisać. W zasadzie zgadzam się z biorącymi udział w dyskusji. Poza wątkiem osobistym.

Kolego Karpacki, mam gdzieś wykład w którym wykładowca, karze klaskać słuchaczom sobie za to, że jest rozwodnikiem lub opowiada dyrdymały o swoich perypetiach po zgubieniu- kradzierzy dokumentów  i dalszego życiorysu. Jeśli by Kolega Karpacki po tym bajdurzeniu miał by, jaką kolwiek prelekcję w tym temacie, to by otrzymał owację na stojąco. Ale, może się nie znam i to moje subiektywne odczucie.

Wyszedłem i resztę czasu spędziłem na kawie w Kazimierzu, zwiedziłem pałac Czartoryskich a także zrobiłem krótką wycieczkę syntementalną po Puławach.

Spotkanie po za tym, oceniam bardzo pozytywnie i nie dam sobie powiedzieć, że wykład merytoryczny Pani dr hab. Małgorzaty Bieńkowskiej nie bił na głowę, wszystkich pozostałych prelegentów. Dla samego tego wykładu, warto było przyjechać do Puław. Moim zdaniem dyskusja o Polankowych spotkaniach powinna się toczyć od spotkania do spotkania i nabierać zasięgu ogólnopolskiego, bo jest tego warta. 

Dziękuję Koledze Robinhuudowi za merytoryczne wypowiedzi. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

 

................................................................................................................

Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Polsce zdaje się obowiązuje ustawa z dn. 29 czerwca 2007 o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt (może mam przestarzałe dane)

 

https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&ved=0ahUKEwjKyLHP4NjJAhWi83IKHagfCkQQFggmMAE&url=http%3A%2F%2Fisap.sejm.gov.pl%2FDownload%3Bjsessionid%3D0153788ABD2185FAFC2520A72EE0B4C5%3Fid%3DWDU20071330921%26type%3D1&usg=AFQjCNE5OqdJMjB3XAYp0Gd1UAs-vLjjsA

 

Art. 33. 1. W rozrodzie pszczół wykorzystuje się

trutnie pochodzące od matek pszczelich wpisanych do

ksiąg lub rejestrów dla linii hodowlanych pszczół lub

od ich córek.

2. Sejmik województwa, na wniosek związku hodowców

lub innego podmiotu, prowadzących księgi

linii pszczół, może, w drodze uchwały, zakazać na terenie

województwa lub jego części utrzymywania

pszczół lub dopuścić utrzymywanie pszczół określonej

linii. Zadanie to jest zadaniem z zakresu administracji

rządowej.

 

Zna ktoś taki przypadek, czy to martwe prawo?

To w kontekście sensu Smartbee w Polsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://www.kzpnsacz.fora.pl/gospodarka-pasieczna,4/dobra-pszczola-z-dobrej,621.html

 W załączonym linku można dowiedzieć się o powstałym właśnie skutkiem decyzji sejmiku województwa Małopolskiego

 Rejonu Zachowawczego pszczoły linii Dobra. Całkiem oddzielnym tematem jest działanie tego rejonu, stanu pogłowia  

 w tym rejonie i wielu jeszcze innych spraw, ale przykład że przepis ten nie jest martwy, jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK., to dla krainki (zresztą dyskusyjnej) - dzięki za link. (To ten sejmik, do którego nie dostał się kiepurzysta krynicki - dyrektor Domu Pszczelarza?) Czy istnieje w Polsce taki azyl dla "czarnej pszczoły leśnej"? Czy takowa jeszcze istnieje? Niektórzy bajdurzą coś o Kampinosie, o Kurpiach. Ja w to nie wierzę. Może gdzieś na Żmudzi, albo w Inflantach, gdzieś pod Berdyczowem? Ostatnio oglądałem ciekawy film o hodowli zachowawczej miejscowej pszczoły w północnej Szkocji. Aż dziw, że tam się uchowała. Jest tam sporo dobrze izolowanych wysp, do których nie dotarł brat Adam preferujący ciepłe kraje i nie dotarła warroza. Ja mam kundelki. Czarno-brązowo-zółte. Wielokrotne podzierżonowe bękartki, krzyżówki mulacko -- kreolsko - metyskie bez heterozji. Nie pasują do Smartbee.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Jest tam sporo dobrze izolowanych wysp, do których nie dotarł brat Adam preferujący ciepłe kraje i nie dotarła warroza.

 

Dlatego też Johann van den Bongard wywozi swoje matki do unasiennienia na wyspy bałtyckie. Jedyny sposób, żeby zachować czystość rasy. Ale później pszczoły i tak zrobią swoje, stąd tyle bękartów po naszych pasiekach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... Jeżeli chcemy uzyskać konkretne zmiany zachowań , w tym przypadku zachowania wobec pasożyta warrozy, to podstawą takich prac powinna być populacja pszczoły ujednolicona genetycznie, gdzie spowodowane, nie bardzo wiem w jaki sposób, zmiany, będą powtarzalne w kolejnych pokoleniach pszczół prowadzonej populacji,a nie ujawnione tylko w jednym pokoleniu. 

...

------------------------------

Nie jestem przekonany, czy ujednolicenie genetyczne jest tu niezbędne. Raczej idzie o selekcję zachowań przy szerokiej bazie genetycznej. Determinizm genetyczny wydaje mi sie tutaj ślepym zaułkiem.

 

Serdeczności

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Nie jestem przekonany, czy ujednolicenie genetyczne jest tu niezbędne. Raczej idzie o selekcję zachowań przy szerokiej bazie genetycznej. Determinizm genetyczny wydaje mi sie tutaj ślepym zaułkiem.

 

Serdeczności

 

 

 Szanowny kolego. Ja jestem przekonany, o bezsensie takich prac na genetycznymi cechami radzenia sobie pszczół z warrozą. Przy aktualnym stanie wymieszania genetycznego, jakie mamy na terenie kraju, prowadzenie tego typu prac nie ma większego sensu, zwłaszcza w pasiekach, gdzie prace tego typu opierały by się jedynie na wyrywkowych obserwacjach, i braku wzorcowej interpretacji obserwowanych zjawisk.  Poniżej przedstawiam fragment pracy dotyczącej determinizmu genetycznego, który również nie gwarantuje  powtarzalności cech nawet przy bardzo bliskim pochodzeniu. Opisywane zjawisko dotyczy człowieka, ale u pszczół sprawa jest bardziej skomplikowana ponieważ , zwłaszcza w pasiekach, jest mniejszy wpływ na kontrolę kojarzeń, i związane z tym , zjawisko dziedziczenia cech.

15783798411885515372.jpg

 Trzeba sobie otwarcie powiedzieć że temat jest dla wielu interesujący, ale tak skomplikowany , że wielu pszczelarzy myśli , że tylko wysokiej klasy naukowiec może go podjąć.

Jest więc dobrze słuchanym tematem wykładowym, jednak nie należy czynić sobie większych nadziei, że tą drogą zostanie rozwiązany problem.

Pozdrawiam równie serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Miało być nagranie ze spotkania  ? Niestety łapałem albo początki albo końce wykłaadów. Wykład dr hab. Małgorzaty Bieńkowskiej mnie zaciekawił. Napewno lepsze niż te zioło,,miody,, . Z pszczołą afrykańską już nakrzyżowali choć z innych powodów. W zwalczaniu warozy bez efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...