Skocz do zawartości
robinhuud

Czym szwejkowe muchy upstrzyły portret cesarza?

Rekomendowane odpowiedzi

Nawóz kurzy, to kurzak.

Krowi - krowiak.

Czyli koński - to koniak.

A pszczeli? Pszczelak? Trutniak? Matczak?

Pszczoły oblatujące się po zimie zbombardowały pranie sąsiadki.

Co ona nam może?

Czym owad defekuje?

Interpretacja prawna kup zwierzęcych, w tym owadzich - czyli meandry prawne sejmowej gównologii stosowanej :D :

http://eko-akademia.pl/2012/08/odchody-zwierzat-futerkowych-to-produkt-uboczny/

 

Pszczelarze mają się z tym dobrze! Choć raz są uprzywilejowani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezbyt rozumiem tą papuzią grypserkę, ale czytając linkowaną interpretację prawa krajowego i europejskiego wydaje mi się przykładowo że zalecane w podręcznikach pszczelarskich:

  1. spalenie osypu zimowego

  2. zakopanie osypu zimowego

  3. przetopienie okakanej ramki z nosemozą

to wykroczenia lub przestępstwa wobec prawa krajowego i nadrzędnego nad nim unijnego.

Jest chyba wyjątek - spalenie całego ula przez weterynarza.

Legalnym natomiast jest przewiezienie takiej zazgnilcowanej ramki oblepionej apiobornikiem przez cały kraj i sprzedanie jej na punkcie skupu wosku.

Może ktoś umie to pojaśnić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

Legalnym natomiast jest przewiezienie takiej zazgnilcowanej ramki oblepionej apiobornikiem przez cały kraj i sprzedanie jej na punkcie skupu wosku.

Może ktoś umie to pojaśnić?

Szanowny Kolego. Osobiście uważam że lepiej odpuścić sobie ten gówniany temat. Czytając treść takich przepisów, jak w linkowanym materiale, zachodzi pytanie, czy te przepisy rzeczywiście były w momencie ich tworzenia, tak niezbędne, że przygotowywała je jakaś grupa wykształconych ludzi, pobierająca za tę "pracę" jak myślę , niezłe uposażenie.  W mojej 58 letniej działalności pszczelarskiej, nie musiałem nigdy sięgać do tych przepisów, i mam nadzieję że tak będzie nadal. To przecież ulubione powiedzenie kolegi wobec losów rolników że, "raz na wozie, raz w nawozie" . Dobrze że nie dotyczy to nas , pszczelarzy.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgoda, dlatego od początku przyjąłem szwejkowską konwencję analizy tego problemu. Czasem łatwiej coś załatwić śmiechem, niż siłą. Wbrew pozorom temat nie jest błahy. Jako rolnik co roku dostaję adresowane imiennie do mnie pismo ministra rolnictwa w sprawie właśnie gównianej. (wzajemnej zgodności, z amerykanska - cross compliance. Pismo przepojone jest troską o azotany, płyty gnojowe, limity handlu odchodami między rolnikami itd.

W piśmie tym mam podane oficjalnie przeliczniki kup. Ile kup owcy, świni, czy konia jest równoważne plackowi krowiemu. O pszczołach ani mru mru nie wiadomo dlaczego.

Chodzi mi tu o to, by wykazać, że nie jest prawdą, że legislatorzy nie mogą opracować i uchwalić sensownej ustawy pszczelarskiej, bo mają ważniejsze sprawy na głowie. Może gdybyśmy się głośniej domagali w sposób zorganizowany podania przelicznika gówna pszczelego na bydlęce, minister rolnictwa zacząlby nas traktować poważnie, przestał udawać, że nas nie ma i uchylać drzwi do nieba neoniko lobbującym rzepakowcomi...

Według tych obowiązujących przepisów dżdżownica kanadyjska nie jest zwierzęciem gospodarskim nie wiadomo dlaczego. Może dlatego, że gdyby była, legislator miałby potężną zagwozdkę z tym, że jej odchody są bezprawnie, w sposób niekontrolowany wykorzystywane jako obornik niejako z automatu. W ten sposób chowacze pszczół, świń i dżdżownic są nierówno traktowani przez prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, żebym nie doceniał ważności problemu utylizacji zwierzęcych kup. Zwłaszcza, kiedy może się okazać, że powstanie jakiś urząd, który będzie miał prawo pobierać za to określoną opłatę. Skoro jednak pszczoła to nie zwierzę, a jednak fruwa, to lepiej aby jakiś legislator np. z dziedziny lotnictwa cywilnego, nie wpadł na pomysł, i określając sposób postępowania z tym co powstaje jako odpad użytkowy w samolotach pasażerskich, nie nakazał nam umieszczać w przestrzeni lotu pszczół, Toi Toiów, aby lecące z wysokości kupy pszczół, nie zagrażały , tak jak już kolega wspomniał, nie tylko wywieszonemu przez sąsiadkę praniu, ale też jej misternie ułożonej fryzurze. Nigdy nic nie wiadomo, co może się urodzić w umyśle nudzącego się urzędnika, który za wszelką cenę chciał by udowodnić potrzebę zajmowanego stanowiska. Dlatego uważam, nie ruszajmy kup. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak podrążę ten gówniany temat, bo wg mnie wart jest tego, ukazując nam troskę twórców prawa o nas i o środowisko.

Co do kup wytwarzanych na pokładach samolotów, to lądują one w zbiorczym opakowaniu. Nie ma możliwości pozbycia się ich w powietrzu. Z samolotu pasażerskiego można wywalić w powietrze podczas lotu tylko paliwo w sytuacjach awaryjnych. Nadzień dzisiejszy nieomylny i wszechwiedzący polski i europejski legislator nie zabrania pozbywania się kup ludzkich zawierających człony tasiemców z jajami, zarazki, bakterie itp. na torowiskach, w tym na terenie miast i osiedli, byle poza stacją PKP. Kupami swymi malujemy tam rozbryzgowo betonowe podkłady kolejowe konserwując je w ten sposób ku radości much (cross compliance). Pendolino podniesie skutecznie wysuszony aerozol swym pędem w powietrze, na wysokość płuc obywatela i legislatora, a nawet demokratycznie wyżej - premiera rządu. Nie jest to problemem dla ministrów od środowiska, rolnictwa, czy komunikacji (nie ma oddzielnego ministerstwa od kup, a szkoda). Myślę, że na dziś w pociągu PKP można legalnie pozbyć się wszelakich kupek zwierzęcych, w tym pszczelich. W określonych sytuacjach (dojeżdżający codziennie do pracy pociągiem) może być to tańsze, niż wezwanie pana szambelana do usługi opróżnienia przydomowego szamba. Można wszakże wszelkie gówna wynieść z domu w reklamówce. Na torach nie obowiązuje żaden limit kup/km, czy przeliczniki kupek dziecięcych na kupy męskie. Można tam nawet legalnie pozbyć się pawia (treść przewodu pokarmowego będąca zaczątkiem kupy). Kupy lądują na torze wraz z zagęszczaczem w postaci papieru, będącym odpowiednikiem słomy w oborniku. Tą definicję wypełnia zdaje się ufajdana nosemozą ramka pszczela.

Myślę, że głośno domagając się powołania ministerstwa kup, pszczelarze zyskaliby sympatię przekornych Polaków, z natury jajcarzy. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robin,

przyroda nie znosi pustki, nic się nie marnuje. To co spadnie na tory jest utylizowane przez ślimaki, owady, bakterie, grzyby... nie zalegają na torach warstwy ekskrementów. Problemem jest nadmiar w jednym miejscu, ponad możliwości utylizacji lokalnego układu. Oczyszczalnie przydomowe mogą być bardzo skuteczne i często się zastanawiam, czy polityka tworzenia "gównianego terenu" zbiorczego, dla gminy, czy kliku gmin, nie jest po części proszeniem się o katastrofę w przypadku np. oberwania chmury.

Pamiętam z dzieciństwa wsie, gdzie w każdym domu było kilka ogonów, obornik mniej, lub bardziej zabezpieczony, często coś tam wyciekało w dół, w kierunku lokalnych strumyków. Mówiono o tym, jak to zanieczyszcza rzeki, ale ponieważ wtedy nie było jeszcze Internetu to rzeki o tym nie wiedziały,  więc nadal były pstrągi, raki, nabrać kubeł wody bez traszki nie szło...

Teraz nie ma ogonów, nie ma gnojowicy, powinno być super. Ale nie ma raków, ani traszek, ani pstrągów.  To nie jest sugestia, że ta przyroda żywiła się gnojowicą, tylko zwrócenie uwagi na to, że ten gówniany problem dla przyrody może być łatwiejszy do przełknięcia, niż chemiczna czystość w domu i zagrodzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pełna zgoda Kolego. Chodzi jednak o to, że w RP nr 2 tymi sprawami zajmował się nie jakiś tam ministerzyna, a osobiście premier Felicjan Sławoj Skłodkowski, który doskonale rozumiał potrzebę dekoncentracji defekacji patriotycznego elektoratu i mocnej dywersyfikacji punktów odbioru surowca w sławojkach. Nie to co dzisiaj, koncentracja odchodów w kanalizie i oczyszczalniach ścieków z dofinansowaniem z UE i truciem wód gruntowych.

Rolnicy zamiast smarować krajobraz ojczysty naturalnymi kupami i plackami (limitowane azotanowo) - stosują chemię bez ograniczeń, spływającą powierzchniowo do rowów, gdzie zabijane są rybki typu ciernik i kiełb - konsumentki larw komarów. Po tym plagi meszek, komarów i dodatkowe opryski chemiczne - przy okazji naszych pszczół. Może zaapelujmy do sumienia premiera powołując się na szczytny wzorzec historyczny :D  zamiast gównianych protestów przed minrolem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pełna zgoda Kolego. Chodzi jednak o to, że w RP nr 2 tymi sprawami zajmował się nie jakiś tam ministerzyna, a osobiście premier Felicjan Sławoj Skłodkowski, ...

 

Tak na marginesie g........o tematu kilka sprostowań:

Nie Skłodkowski jak napisał Robinhuud , a Składkowski Felicjan Sławoj zasłużył się w popularyzacji tzw. dołów ustępowych nazwanych tak od jego pierwszego imienia.

"Sławojki" swoją nazwę zawdzięczają F.S. Składkowskiemu z tego powodu, że ów będąc ministrem spraw wewnętrznych za 1 swej kadencji ( X 1926- XII 1929), ( nie premierem ! ) "jeździł po Polsce" i sprawdzał sumiennie jak wdrażane jest w terenie.

Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanem i zabudowaniu osiedli.

 

W rozporządzeniu Prezydenta RP w rozdziale 12-tym zatytułowanym "Ustępy" dość szczegółowo określone zostały warunki jak stawiać doły ustępowe w miejscach nieskanalizowanych por. art. 252, 253, 255, 256

 http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19280230202/O/D19280202.pdf

(Np. Doły ustępowe powinny być urządzane oddzielnie w odległości 10 m od studni, 2 m od granic sąsiada, szczelnie zamknięte z wentylacją i otworem do czyszczenia wyposażonym w podwójne zamknięcie).

 

Tytułowe "Szwejkowe muchy" to raczej muchy Palivca, który w powieści J. Haszka był właścicielem praskiej knajpy "U Kalicha" (Pod kielichem) w rzeczywistości był tam tylko kelnerem.

To Palivec, a nie Szwejk poszedł siedzieć za zastąpienie upstrzonego przez muchy obrazu cesarza lustrem.

 

Jarosław Haszek podobnie jak Robinhuud był komunistą, Haszek w młodości był nawet "czerwonoarmiejcem" - warto o tym pamiętać czytając jego opowieści o dzielnym wojaku rżnącym głupka w trudnych czasach wojny światowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czarg, przyjacielu - usmiechnij się, bo Cię zgryzota udusi. Masz sławojki po pasiekach, żeś taki pouczający, czy stawiasz klocki za ulem i nie masz gdzie umyć rąk? Może jakieś zdjęcie na forum?

Co do Haszka, to jego życiorysu starczyłoby dla kilku ludzi.https://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/rocznica-smierci-jaroslawa-haszka-autora-przygod-dobrego-wojaka-szwejka

Nie zmienia to faktu, że napisał wg mnie jedną z najlepszych powieści o wojnie. Ciekawym wojny jako zjawiska i prącym do wojny domowej pisiorom polecam po żołniersku jeszcze lekturę "Paragraf 22" Josepha Hellera i "Cichy Don" Michaiła Szołochowa.

Co do zaszufladkowania mnie do komunistów, to nie jest takie proste jak myślisz. Prawdą jest, że na początku stanu wojennego propagowałem kierunek myślenia tow. Lenina - "jeżeli zagrożone jest państwo robotnicze - należy robotnikom rozdać broń" Armijnym politrukom nie wiedzieć dlaczego bardzo się to nie podobało. Podobnie myślała większość kolegów i wtedy wojsko przejściowo miało większą popularność w społeczeństwie niż kościół, który nawoływał strajkujących do powrotu na stanowiska pracy.

Miał to być wątek gówniany, bez sensu, a tu proszę :D ....

Powinniśmy wg czarga apelować w sprawach g... nawet do Prezydenta RP jako organu właściwego kompetencyjnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie g........o tematu kilka sprostowań:

Nie Skłodkowski jak napisał Robinhuud , a Składkowski Felicjan Sławoj zasłużył się w popularyzacji tzw. dołów ustępowych nazwanych tak od jego pierwszego imienia.

"Sławojki" swoją nazwę zawdzięczają F.S. Składkowskiemu z tego powodu, że ów będąc ministrem spraw wewnętrznych za 1 swej kadencji ( X 1926- XII 1929), ( nie premierem ! ) "jeździł po Polsce" i sprawdzał sumiennie jak wdrażane jest w terenie.

Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanem i zabudowaniu osiedli.

 

W rozporządzeniu Prezydenta RP w rozdziale 12-tym zatytułowanym "Ustępy" dość szczegółowo określone zostały warunki jak stawiać doły ustępowe w miejscach nieskanalizowanych por. art. 252, 253, 255, 256

 http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19280230202/O/D19280202.pdf

(Np. Doły ustępowe powinny być urządzane oddzielnie w odległości 10 m od studni, 2 m od granic sąsiada, szczelnie zamknięte z wentylacją i otworem do czyszczenia wyposażonym w podwójne zamknięcie).

 

Tytułowe "Szwejkowe muchy" to raczej muchy Palivca, który w powieści J. Haszka był właścicielem praskiej knajpy "U Kalicha" (Pod kielichem) w rzeczywistości był tam tylko kelnerem.

To Palivec, a nie Szwejk poszedł siedzieć za zastąpienie upstrzonego przez muchy obrazu cesarza lustrem.

 

Jarosław Haszek podobnie jak Robinhuud był komunistą, Haszek w młodości był nawet "czerwonoarmiejcem" - warto o tym pamiętać czytając jego opowieści o dzielnym wojaku rżnącym głupka w trudnych czasach wojny światowej.

Ukąszenie Heglowskie, czyli lewacke było wtedy tak powszechne, jak teraz prawackie. Ale Haszek z tego wyszedł, nie sugerował, jakie poglądy winni mieć inni. Pisał o swoich. Z punktu widzenia Czecha Austria była po prostu okupantem.

Mało znam Czechów, ale napis w piwiarni na Hradczanach: rozum mówi nie pij, ale silna wola zwycięża, jest mistrzowski...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ukąszenie Heglowskie, czyli lewacke było wtedy tak powszechne, jak teraz prawackie. Ale Haszek z tego wyszedł, nie sugerował, jakie poglądy winni mieć inni. Pisał o swoich. Z punktu widzenia Czecha Austria była po prostu okupantem.

Mało znam Czechów, ale napis w piwiarni na Hradczanach: rozum mówi nie pij, ale silna wola zwycięża, jest mistrzowski...

 Wielokroć byłem krytykowany iż mam czelność pisać w niewłaściwym miejscu. Czy temat nie zszedł do... powiedzmy poziomu podziemia? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Wielokroć byłem krytykowany iż mam czelność pisać w niewłaściwym miejscu. Czy temat nie zszedł do... powiedzmy poziomu podziemia? 

Na początku tego wątku zostało ustalone że temat jest gówniany. Jeżeli kolega spojrzy we wspomniane powyżej lustro, i odpowie sobie, że pisze we właściwym miejscu, to spoko, nikt nie będzie kolegi krytykował. Oczywiście tematu trzeba się trzymać. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku tego wątku zostało ustalone że temat jest gówniany. Jeżeli kolega spojrzy we wspomniane powyżej lustro, i odpowie sobie, że pisze we właściwym miejscu, to spoko, nikt nie będzie kolegi krytykował. Oczywiście tematu trzeba się trzymać. Pozdrawiam.

Jeżeli Kali ukraść krowę to dobrze, jeżeli Kalemu ukraść krowę to źle. Tak wesoło podchodził do dylematów moralnych nijaki Sienkiewicz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Kali ukraść krowę to dobrze, jeżeli Kalemu ukraść krowę to źle. Tak wesoło podchodził do dylematów moralnych nijaki Sienkiewicz...

A zdaniem kolegi, jak to powinno brzmieć ?  Jaką ma kolega propozycję?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To żeście se pogadali.

Jeżeli Kali ukraść krowę, albo krowę ukraść Kalemu to czy  placki są wg europrawa Kalego, jego sahiba, czy krowy? :D

Czy kupowe europrawo dotyczy wojowników plemienia Mandinka?.

(czyje są odchody pszczele z oblotu wiosennego)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Opowiadał mi znajomy pszczelarz, starszy wiekiem jak to kiedyś za czasów poprzednich powiatów, lek.wet. kontrolował dwa razy do roku jego pasiekę. Jakie dawał zalecenia i jak je egzekwował.

Jeśli to prawda. To były zasady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czarg, przyjacielu - usmiechnij się, bo Cię zgryzota udusi. Masz sławojki po pasiekach, żeś taki pouczający, czy stawiasz klocki za ulem i nie masz gdzie umyć rąk? Może jakieś zdjęcie na forum?

Całkiem przypadkowo dotarło do mnie zdjęcie pasieki, pokazujące że nie wszyscy pszczelarze "olewali" przepisy odnośnie toalet w pasiekach. Nie będę podawał namiarów gdzie znajduje się ta pasieka, gdyż jak widać jest niewielka, a niewątpliwie duża ilość grup wycieczkowych, jakie chciały by ją zwiedzić mogły by ją zadeptać. Niemniej pewnej lokalizacji można się domyślać. Informowano mnie, że oprócz roli toaletowej, ta budowla w centrum służyła także do przechowywania broni używanej do kłusownictwa, oraz jako podręczny schowek na butelkę bimbru, którym można było się poczęstować w czasie przerwy podczas ciężkiej pracy, np. podczas miodobrania. Pozdrawiam.

31154014997439599632.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...