Skocz do zawartości
jokaz

Dolnośląskie piekiełko

439 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Pełniąc funkcję prezesa WKP zdecydowałem się czynnie włączyć w działalność społeczną na rzecz rozwoju pszczelarstwa na Ziemi Dolnośląskiej. W porozumieniu z p. Henrykiem Kłakiem z RZP Oława spotkaliśmy się z przedstawicielami Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Spotkanie było wyrazem troski o dolnośląskich pszczelarzy, którzy oczekują wsparcia i budowy szerokiego porozumienia z administracją rządowa a której działanie ma mieć wpływ na harmonijny rozwoju rolnictwa i środowiska naturalnego.

Wspólna wizyta była pokłosiem powołanej w roku 2017 Rady Prezesów Dolnośląskich Organizacji Pszczelarskich. Priorytetem działań Rady jest nawiązywanie współpracy między organizacjami pszczelarskimi / których na Dolnym Śląsku działa osiem/, jednostkami samorządowymi, placówkami naukowymi oraz instytucjami działającymi na rzecz rolnictwa i środowiska naturalnego.

Przewodniczący Komisji Rolnictwa, zaakceptował nasz wniosek o zorganizowanie kursu Rzeczoznawców Chorób Pszczół, przyjmując iż kluczowa rolę w prowadzeniu gospodarki pasiecznej jest dbałość o stan zdrowotny pasiek. Kurs miał być kontynuacją cyklu szkoleń, które zostało rozpoczęte w ub. roku, przez prof Stojko na tematy związane prowadzeniem apiterapii w pasiekach. Kurs był bardzo dobrze przyjęty przez pszczelarzy, choć były próby storpedowania przedsięwzięcia przez nieznane osoby.

  Pełen entuzjazmu podjąłem, z należytym zaangażowaniem, wspieranie przygotowania do kursu, zaproponowałem wykładowcę, stworzyłem specjalną stronę internetową i w uzgodnionym  terminie zacząłem przyjmować zapisy chętnych na kurs. Informację o kursie otrzymały wszystkie organizacje, których przedstawiciele działają na Dolnym Śląsku, miały one za zadanie poinformować podległe im koła, celem wydelegowania zainteresowanych pszczelarzy.

  Po 10-ciu dniach odebrałem telefon od prezesa koła pszczelarzy w Lubinie z pretensjami typu; "Kto wam na to pozwolił" "Jakim prawem organizujecie taki kurs" itp.  Powoływał się jednocześnie na wpływy we władzach PZP i Urzędzie Marszałkowskim. Ponieważ kurs organizowany był dla wszystkich dolnośląskich pszczelarzy przez administrację samorządową,  pretensje owego pana nie miały wpływu na dalszy ciąg przygotowań. Na kurs szybko znaleźli się chętni, było ich więcej niż miejsc, choć z kilku powiatów w ogóle nie było zgłoszeń. W prywatnych rozmowach, okazało się, że żadna informacja nie dotarła do większości kół na Dolnym Śląsku.

  W międzyczasie prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego p. Kudła, złożył wizytę  w Departamencie Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego z pretensjami związanymi z organizacją kursu. Pobyt w Urzędzie i nieuzasadniona interwencja spotkała się z krytyką osób odpowiedzialnych za podjęta decyzję.

  Dobrze układała się współpraca z pracownikami Urzędu w trakcie przygotowań.

Niestety w dniu 9.04 przyszła wiadomość, iż wykładowca Artur Arszułowicz jest w szpitalu a kurs z przyczyn organizacyjnych musi być odwołany. (przeniesiony na okres jesienny?). Niestety czasu na szukanie zastępstwa już nie było!

  Choroba nie wybiera, należy współczuć prelegentowi. Zrozumieć też trzeba, rozczarowanie kandydatów na kurs, którzy poczynili starania takie jak: rezerwacja noclegów, czas wolny od pracy itp.   O toku sprawy powiadomiłem telefonicznie wszystkich zainteresowanych, którzy się zgłosili na kurs.  Dodatkowo informacja została zamieszczona na stronie portalu; rzeczoznawca.cba.pl

  W dzień po odwołaniu kursu, zadzwonił do mnie jeden ze znanych dolnośląskich pszczelarzy twierdząc, iż spodziewał się, że kurs zostanie odwołany. Co prawda nie potrafił przedstawić wiarygodnych podstaw swoich "przepowiedni" ale daje to podstawy do domniemań, że trwały jakieś działania aby zniweczyć szczytny zamiar organizacyjny wielu ludzi. No chyba, że ów pszczelarz  jest prorokiem i przewidział kłopoty zdrowotne prelegenta. 

  Trochę refleksji na zakończenie...

  Skąd się bierze autentyczna niechęć niektórych działaczy do wspólnego działania, kiedy jednocześnie się reprezentuje to środowisko z wyboru? Nie uczestniczą w spotkaniach pomimo, że sami powołali Radę. Czy na takie spotkanie nie można, jeżeli zachodzi taka konieczność wysłać członka zarządu? Czego to jest świadectwem??? Na to pytanie niech odpowiedzą sami zainteresowani, ale niech ta odpowiedź dotrze do tych, którzy ich wybierali.

  Prezes Rejonowego Związku Pszczelarskiego w Oławie, kol. Kłak  napisał w e-mailu do wszystkich organizacji dolnośląskich;

"Myślałem, że zależy Wam na pomocy zwykłym pszczelarzom, niestety fakty są inne"

I pod tą gorzką refleksją pszczelarza z konkurencyjnej organizacji podpisuję się z całym szacunkiem

   

Prezes Wałbrzyskiego Klubu Pszczelarza

jokaz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noooo ładnie. Przeczytałem to 3 razy trochę nie dowierzając i tak sobie myślę, że jeżeli wierchuszka PZP ma zamiar działać przeciwko pszczelarzom i torpedować integrowanie środowiska, być może nadchodzi czas, by zamiast walczyć o tę integrację jak najłagodniejszymi metodami właśnie pójść na konfrontację. Sądzę, że jeśli sytuacja tego wymaga, członkowie Polanki z uznaniem przyjmą pomysł zorganizowania zjazdu statutowego, w którym zmienimy strukturę organizacyjną na typowo terenową i kosztem wprowadzenia jakiejś opłaty ulowej na dużą księgowość i biuro, które z naszych pieniędzy będzie utrzymywane, zaczniemy po prostu przyjmować w nasze szeregi te koła i związki, które przedkładają działania na rzecz pszczelarstwa ponad działania na rzecz zarządów.

 

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Jesteśmy różni choćby od pszczelarzy zawodowych, którzy mają nieco inne priorytety. To zrozumiałe. Trochę się tu będziemy być może ścierać ale uznając wzajemnie różne racje, zawsze znajdziemy kompromisy. Choćby z szacunku dla ich wkładu zarówno w rozwój pszczelarstwa jak i w wizję przyszłości jest miejsce i dla nich i dla nas. Nie ma jednak miejsca dla "środowiska działaczy", którego celem jest obrona własnych obszarów posiadania. Środowiska sztandarów i odznaczeń, które funkcjonuje w oderwaniu od pszczelarskiej codzienności. Kiedy to środowisko zaczyna jawnie podcinać gałąź, na której siedzi, może jednak warto nieco mu pomóc w tym podcinaniu by ograniczyć skalę zniszczeń. Pamiętacie wspólną konferencję T. Sabata z Ministrem Rolnictwa w przeddzień marszu w obronie pszczół? Nie chciało mi się wierzyć, że coś podobnego może się powtórzyć. To co, że w nieco mniejszej skali?

Od ponad roku to nie tak miało być, nie po to też kiedyś powstała Polanka, nie ma ambicji przejmowania władzy, chce tylko (i aż!) aby głos pewnej bardzo istotnej grupy pszczelarzy był słyszany. Polanka skupia bardzo wielu pszczelarzy nietuzinkowych, światłych i świadomych oczekiwanych kierunków. Wielu, nie bójmy się powiedzieć, mądrych. Próby marginalizowania ludzi mądrych zarówno z Polanki jak i spoza Polanki nie poprzez jeszcze lepsze inicjatywy a poprzez zamykanie ust nie spotkają się ze zrozumieniem. Jeśli trzeba będzie pójść na wojnę o wolność działania środowisk lokalnych, znajdziemy siły i środki.

 

Jeśli to niepotrzebne emocje nakierowały mnie na takie myśli, wyprowadźcie mnie z błędu. Chciałbym się mylić. Ale na pewno będziemy się bacznie przyglądać temu, co dzieje się w terenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jokaz, czy mógłbyś podać przebieg wydarzeń i decyzji w sprawie kursu na osi czasowej? Dobrze byłoby jednoznacznie ustalić osnowę i wątki tej intrygi, ewentualnie osoby odpowiedzialne (who is chu....) i dać im szansę wytłumaczenia się. Jeżeli się nie mylisz, to należy przyjąć, że ponury okres błędów i wypaczeń sabatyzmu - kudlizmu w PZP trwa w najlepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutne to a niestety prawdziwe. Normalnie już uwierzyłem że nić porozumienia w konkretnej sprawie różnych organizacji pszczelarskich ma sens. Jak widać każdy sobie i chce pokazywać swoją wyższość. Szkoda tylko tego cennego poświecenia osób które oddały swoje serce by to zorganizować.

Mam nadzieje Kaziu że ciebie to nie zrazi i będziesz dalej walczył o dobro Polskich pszczelarzy przy pomocy polankowiczów.

 

Prezesie popieramy w całej rozciągłości pomysł zjazdu statutowego to nam grupom pomoże w działaniu.

Warto założyć tylko dla członków Polanki osobny watek widoczny tylko dla zalogowanych członków Polanki, czy popierają taką inicjatywę i wtedy zacząć działać na większą skale.

 

Pełniąc funkcję prezesa WKP zdecydowałem się czynnie włączyć w działalność społeczną na rzecz rozwoju pszczelarstwa na Ziemi Dolnośląskiej. W porozumieniu z p. Henrykiem Kłakiem z RZP Oława spotkaliśmy się z przedstawicielami Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Spotkanie było wyrazem troski o dolnośląskich pszczelarzy, którzy oczekują wsparcia i budowy szerokiego porozumienia z administracją rządowa a której działanie ma mieć wpływ na harmonijny rozwoju rolnictwa i środowiska naturalnego.

Wspólna wizyta była pokłosiem powołanej w roku 2017 Rady Prezesów Dolnośląskich Organizacji Pszczelarskich. Priorytetem działań Rady jest nawiązywanie współpracy między organizacjami pszczelarskimi / których na Dolnym Śląsku działa osiem/, jednostkami samorządowymi, placówkami naukowymi oraz instytucjami działającymi na rzecz rolnictwa i środowiska naturalnego.

Przewodniczący Komisji Rolnictwa, zaakceptował nasz wniosek o zorganizowanie kursu Rzeczoznawców Chorób Pszczół, przyjmując iż kluczowa rolę w prowadzeniu gospodarki pasiecznej jest dbałość o stan zdrowotny pasiek. Kurs miał być kontynuacją cyklu szkoleń, które zostało rozpoczęte w ub. roku, przez prof Stojko na tematy związane prowadzeniem apiterapii w pasiekach. Kurs był bardzo dobrze przyjęty przez pszczelarzy, choć były próby storpedowania przedsięwzięcia przez nieznane osoby.

  Pełen entuzjazmu podjąłem, z należytym zaangażowaniem, wspieranie przygotowania do kursu, zaproponowałem wykładowcę, stworzyłem specjalną stronę internetową i w uzgodnionym  terminie zacząłem przyjmować zapisy chętnych na kurs. Informację o kursie otrzymały wszystkie organizacje, których przedstawiciele działają na Dolnym Śląsku, miały one za zadanie poinformować podległe im koła, celem wydelegowania zainteresowanych pszczelarzy.

  Po 10-ciu dniach odebrałem telefon od prezesa koła pszczelarzy w Lubinie z pretensjami typu; "Kto wam na to pozwolił" "Jakim prawem organizujecie taki kurs" itp.  Powoływał się jednocześnie na wpływy we władzach PZP i Urzędzie Marszałkowskim. Ponieważ kurs organizowany był dla wszystkich dolnośląskich pszczelarzy przez administrację samorządową,  pretensje owego pana nie miały wpływu na dalszy ciąg przygotowań. Na kurs szybko znaleźli się chętni, było ich więcej niż miejsc, choć z kilku powiatów w ogóle nie było zgłoszeń. W prywatnych rozmowach, okazało się, że żadna informacja nie dotarła do większości kół na Dolnym Śląsku.

  W międzyczasie prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego p. Kudła, złożył wizytę  w Departamencie Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego z pretensjami związanymi z organizacją kursu. Pobyt w Urzędzie i nieuzasadniona interwencja spotkała się z krytyką osób odpowiedzialnych za podjęta decyzję.

  Dobrze układała się współpraca z pracownikami Urzędu w trakcie przygotowań.

Niestety w dniu 9.04 przyszła wiadomość, iż wykładowca Artur Arszułowicz jest w szpitalu a kurs z przyczyn organizacyjnych musi być odwołany. (przeniesiony na okres jesienny?). Niestety czasu na szukanie zastępstwa już nie było!

  Choroba nie wybiera, należy współczuć prelegentowi. Zrozumieć też trzeba, rozczarowanie kandydatów na kurs, którzy poczynili starania takie jak: rezerwacja noclegów, czas wolny od pracy itp.   O toku sprawy powiadomiłem telefonicznie wszystkich zainteresowanych, którzy się zgłosili na kurs.  Dodatkowo informacja została zamieszczona na stronie portalu; rzeczoznawca.cba.pl

  W dzień po odwołaniu kursu, zadzwonił do mnie jeden ze znanych dolnośląskich pszczelarzy twierdząc, iż spodziewał się, że kurs zostanie odwołany. Co prawda nie potrafił przedstawić wiarygodnych podstaw swoich "przepowiedni" ale daje to podstawy do domniemań, że trwały jakieś działania aby zniweczyć szczytny zamiar organizacyjny wielu ludzi. No chyba, że ów pszczelarz  jest prorokiem i przewidział kłopoty zdrowotne prelegenta. 

  Trochę refleksji na zakończenie...

  Skąd się bierze autentyczna niechęć niektórych działaczy do wspólnego działania, kiedy jednocześnie się reprezentuje to środowisko z wyboru? Nie uczestniczą w spotkaniach pomimo, że sami powołali Radę. Czy na takie spotkanie nie można, jeżeli zachodzi taka konieczność wysłać członka zarządu? Czego to jest świadectwem??? Na to pytanie niech odpowiedzą sami zainteresowani, ale niech ta odpowiedź dotrze do tych, którzy ich wybierali.

  Prezes Rejonowego Związku Pszczelarskiego w Oławie, kol. Kłak  napisał w e-mailu do wszystkich organizacji dolnośląskich;

"Myślałem, że zależy Wam na pomocy zwykłym pszczelarzom, niestety fakty są inne"

I pod tą gorzką refleksją pszczelarza z konkurencyjnej organizacji podpisuję się z całym szacunkiem

   

Prezes Wałbrzyskiego Klubu Pszczelarza

jokaz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojciech_p

 

 

Jeśli to niepotrzebne emocje nakierowały mnie na takie myśli, wyprowadźcie mnie z błędu. Chciałbym się mylić. Ale na pewno będziemy się bacznie przyglądać temu, co dzieje się w terenie.

 

Tu nie ma się co przyglądać.Trzeba rozbudować struktury terenowe, skupiając się na tym co waźne dla pszczelarzy.

Parę dni temu odbyło się posiedzenie komisji sejmowej i co? I nic.Będą kolejne spotkania, a konkretnych propozycji poprawy sytuacji w pszczelarstwie jak nie było tak nie ma.Każdy koń ciągnie w inną stronę.

Troszkę te posiedzenia przypominają spotkania rady parafialnej, proboszcz i owszem posłucha, ale zrobi to co zechce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mańku-mb - nić porozumienia jest potrzebna jak woda na pustyni. Z pisma jakaza jasno wynika że efektem takiego porozumienia  jokaza z kol. Kłakiem z RZP Oława był poprzedni kurs i ... ciut, ciut brakowało byłby drugi... Wola Nieba,(?),  św. Ambroży nie wspomógł  p.Arszułowicza i wylądował w szpitalu. 

   Ważna jest jednak atmosfera jaka wytworzyła się wokół TEJ sprawy.  Jakieś chore ambicje, jakieś lokalne animozje niweczą wkład pracy ludzi oddanych i autentycznie zaangażowanych. Szeregowi pszczelarze którzy mieli ku temu predyspozycje i chcieli uczestniczyć  nie pytali kto jest organizatorem ale oczekiwali pozytywnych skutków.  Siła wyższa to jedno, ale jest jeszcze siła złego która wynika z działań ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Tu nie ma się co przyglądać.Trzeba rozbudować struktury terenowe, skupiając się na tym co waźne dla pszczelarzy.

Parę dni temu odbyło się posiedzenie komisji sejmowej i co? I nic.Będą kolejne spotkania, a konkretnych propozycji poprawy sytuacji w pszczelarstwie jak nie było tak nie ma.Każdy koń ciągnie w inną stronę.

Troszkę te posiedzenia przypominają spotkania rady parafialnej, proboszcz i owszem posłucha, ale zrobi to co zechce.

Popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość marbert

Choć z formą kursu się nie zgadzam. Z całą formułą prawną rzeczoznawcy w obecnej formie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako nie członek Polanki w sprawy rozbudowy struktur terenowych się nie wypowiadam.  Uważam, że trzeba się skupić "na tym co ważne dla pszczelarzy".  Nie da się do tego podejść w sposób wybiórczy; my, dla nas, we własnym zakresie... TAK SIĘ NIE DA!!!  Pasieka to nie zamknięta ferma bydła czy stadnina koni. Dzisiaj 35% mięsa drobiowego produkuje wielkopolska, 40% jabłek rejon grójecki... Pszczoły muszą być w miarę RÓWNOMIERNIE rozmieszczone na terenie całego kraju. Nie tylko kraju ale również gmin, wsi...  Teraz rodzi się problem; KTO TO MA KOORDYNOWAĆ ???  Organizacje pszczelarskie, czy też poszczególni pszczelarze którzy widzą temat przede wszystkim przez pryzmat uzyskanego pożytku! Czyli zysku!!! Oczywiście jest to zrozumiałe ale przy braku jakiejś, rozsądnej koordynacji coraz bardziej nasila się zasada "kto silniejszy ten ma rację". Pasieki przywożone na pożytki bez zezwoleń, palenie, kradzieże uli, wytrucia w trakcie ochrony jak i celowe, brak porozumień z rolnikami, barcie do rozmnażania chorób i szkodników, brak informowania o zgnilcu... i jeszcze parę... to jest... No właśnie; co to jest???  Już obraz polskiego pszczelarstwa czy dopiero kształtujący się kierunek; ku czemu dążymy. Obraz w czarnych barwach... na pewno nie w różowych. Niektórym marzą się pożytki jak w zamierzchłych czasach. Na razie to organizacyjnie zdążamy w kierunku "kiedy pszczelarz /szlachcic/ na zagrodzie równy wojewodzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Mój ostatni post jest bardzo stanowczy. Nie mogę tego zrozumieć kiedy p. Kudła próbuje torpedować mój wysiłek i działa na niekorzyść Dolnośląskich pszczelarzy.

Nie pojechał do Urzędu Marszałkowskiego po załatwienie drugiej, trzeciej edycji Kursu a tylko po to, żeby Kurs się nie odbył. Jak dla mnie to tylko się ośmieszył. Mogę Wam koledzy powiedzieć, że już teraz z mamy pomysł na następną w 2019 roku Konferencję. Już teraz z Panią z U. Marszałkowskiego snujemy plany na przyszłość.

 

Wiem, że niektórym to się bardzo nie podoba ale wkręciłem się pozytywnie w działania dla nas pszczelarzy na ziemi dolnośląskiej. Jak to śpiewał Młynarski: "Róbmy swoje"

Wiem też, że (ciemna strona mocy)  ;)  :P  czyta nasze forum to mam prośbę, ażeby działacze przestali dzwonić do pracowników U. Marszałkowskiego z pretensjami i insynuacjami o zmianę wykładowcy kursu. A jak już dzwonicie to może warto byłoby się przedstawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabat rządził dzieląc: obmawiając w Poznaniu Krakowiaków, a w Krakowie - Poznaniaków itd.

Krakowiacy potrafili ścignąć go na sądzie koleżeńskim WZP za rozbijanie jedności pszczelarskiej. Po tym Sabat zdezerterował całym andrychowskim kołem (dla rozmycia i uniknięcia odpowiedzialności) do Bielska Białej, gdzie ostatnio mimo nierozliczonej kary został wybrany na przedstawiciela do Rady PZP i delegata na zjazd PZP. Stare wraca i jest niezatapialne. Ciekawe, czy wyborcy mieli wiedzę o wybieranym. Ciekawe, czy pszczelarzy dolnośląskich stać na powtórkę takiego procesu w stosunku do podejrzanego o rozbijanie jedności pszczelarzy Waldemara K. Proces musiałby odbyć się w Legnicy, bo sąd PZP został już dawno rozgoniony. Komisja Rewizyjna pewnie zachowa wyniosłe milczenie i nie będzie się zajmować pierdołami z powodów statutowych i z powodu niskiej szkodliwości organizacyjnej tych postępków. Zabraknie również szpalty w PP, bo red. Kasperowicz musi zamieszczać bardziej istotne reklamy stangreta trzymającego lejce i sterującego PZP za plecami Waldemara K. Poza tym w PZP decyzje podejmowane są zgodnie ze statutem przez członków organów kolegialnie, co prowadzi członków - złamasów do naskoczeniu panu prezydentowi na pukiel.

Masz szczęście jokaz, że nie należysz do PZP. Byłbyś sądzony za naruszanie nieskodyfikowanych, a więc uznaniowo abstrakcyjnych zasad etyki pszczelarskiej (stąd moja chęc uporządkowania tych spraw) oraz działanie na szkodę organizacji poprzez nie wykonywanie w ślepo decyzji i dekretów prezydenckich i za niepojętą, bezczelną śmiałość posiadania innych poglądów w określonej sprawie niż Waldemar K. Za wyłażenie przed dolnośląską orkiestrę pszczelarską PZP, straszliwie ostatnio rzępolącą. Prawdopodobnie zostałbyś wywalony z organizacji i to decyzją swoich kolegów, nie wiedzących nad czym głosują. Coś wiem na ten temat.

Prezydent Waldemar K podał mi banicie publicznie rękę na konferencji w Kielcach i ostatnio na forum w Sielinku. W sali, w której wywalano mnie z WZP, a on się temu przyglądał. Myślałem naiwnie, że to jakiś mały kroczek w stronę właśnie deklarowanej w Połczynie jedności pszczelarskiej.. Do publicznie obiecywanej rezygnacji z nadętego tytułu prezydenta wszystkich pszczelarzy itp. obiecanek naiwnym, że władza jest służbą.

O ja naiwny! To była tylko kiełbacha wyborcza!.

Od dziś proszę pana prezydenta by nie zbliżał się do mnie z wyciągniętą ręką, bo podam mu nogę, jak to miał w zwyczaju pewien dowcipniejszy niż ja prezydent. (dlatego wracam do starego tytułu byśmy byli sobie równi).

Dlaczego kacykom pszczelarskim nie na rękę organizowanie szkolenia pszczelarzy? Czy czasem nie dlatego, że jełopami łatwiej rządzić?

To przez takie sprawy władza państwa na wspomnienie problemów pszczelarzy macha ręką i mówi, że pszczelarze sami nie wiedzą o co im chodzi. Usłyszałem to osobiście na sejmowej komisji rolnictwa. Już całe południe Polski, od Chełma do Opola jest poza PZP i proces dezintegracji trwa, przesuwając się na północ. Waldemar K, wzorując się na swym "wielkim" poprzedniku tym się nie przejmuje. Wielkość jego pensji płacona z coraz mniejszych składek nie ma nic wspólnego z liczebnością organizacji. Może Rada PZP kiedyś obudzi się i to zmieni? Ale Rada to w większości kacykowie i byli prezydenci, więc nikt nikomu łba nie urwie.

 

http://www.zwiazekpszczelarski.pl/przesuniecie-terminu-skladania-wnioskow-na-wsparcie-pszczelarstwa?_mid=cofkxC3h8aI=

 

Proszę zwrócić uwagę na podpis na pozycji 20 pod petycją do minrolu. Jest to podpis osoby ukaranej przez sąd WZP jednej organizacji i wybranej do władz drugiej organizacji. To precedens stwarzający mi, również ukaranemu, nadzieję na dorwanie się do władzy w innej strukturze pszczelarskiej, na czym mi nigdy nie zależało i nie zależy. Teraz zrozumiałem jak można kierować polskim pszczelarstwem nawet z pierdla. Pozdrawiam Władka Serafina i życzę mu wytrwałości w niesypaniu. kolesiów.

Pszczelarska demokracja i tolerancja jest w Polsce luźna jak guma od starych gaci. A może to nie demokracja i tolerancja, a zwykła niewiedza pszczelarzy pielęgnowana starannie przez pszczelarskie media PZP - mówiąc bardzo delikatnie? Nie ma co liczyć na to, że Waldemar K publicznie uzasadni swą niechęć do organizowanych przez innych kursów dokształcających pszczelarzy. Ale nękajmy go tym pytaniem przy każdej okazji. Niech poczuje garb władzy i standardy jej sprawowania. Ustawa Jaruzelskiego impeachmentu niestety nie przewiduje. Prezydent w obowiązki statutowe nie ma wpisanego obowiązku trzymania jakichkolwiek standardów. Samozatrudnił się i robi co chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co się dzieje, skąd ten krzyk. Był zachwyt nagle znikł.

Jeszcze we wrześniu rajd maluchami którego celem było miedzy innymi skonsolidowanie środowiska pszczelarskiego a efekt taki, że rozbicie co raz większe. Im lepiej tym gorzej a może im gorzej tym lepiej.

Quo vadis organizacje pszczelarskie. Dobrze, że inni za was dbają o pszczelarzy bo sami to byście tylko wojenki toczyli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Organizacje a organizacje. Nie przypominam sobie by Polanka jakąś wojenkę toczyła kiedykolwiek. I nie sądzę by jakąkolwiek wywołała w przyszłości. Nie próbuje też torpedować niczyich inicjatyw. Przeciwnie, wspiera wszystkie, które wzmacniają środowisko.

 

Jeśli ktoś za nas dba o pszczelarzy, nisko mu się kłaniam i będę wspierał. Lub też nie przeszkadzał o ile wsparcie nie byłoby mile widziane.

 

Kolega chyba nie zapoznał się z tym wątkiem zanim zabrał głos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co się dzieje, skąd ten krzyk. Był zachwyt nagle znikł.

Jeszcze we wrześniu rajd maluchami którego celem było miedzy innymi skonsolidowanie środowiska pszczelarskiego a efekt taki, że rozbicie co raz większe. Im lepiej tym gorzej a może im gorzej tym lepiej.

Quo vadis organizacje pszczelarskie. Dobrze, że inni za was dbają o pszczelarzy bo sami to byście tylko wojenki toczyli.

Może jaśniej??? O co chodzi? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Organizacje a organizacje. Nie przypominam sobie by Polanka jakąś wojenkę toczyła kiedykolwiek. I nie sądzę by jakąkolwiek wywołała w przyszłości. Nie próbuje też torpedować niczyich inicjatyw. Przeciwnie, wspiera wszystkie, które wzmacniają środowisko.

 

Jeśli ktoś za nas dba o pszczelarzy, nisko mu się kłaniam i będę wspierał. Lub też nie przeszkadzał o ile wsparcie nie byłoby mile widziane.

 

Kolega chyba nie zapoznał się z tym wątkiem zanim zabrał głos.

Kolego Piotrze, przeczytałem dokładnie wątek i odnosiłem się do tego co obecnie dzieje się w organizacyjnym światku pszczelarskim. Choćby reakcja kolegi na zaistniałą sytuację, zmienimy statut, koła terenowe itp. Nie, to nic nie zmieni dzisiejszy postęp w pszczelarstwie nie odbywa się dzięki jednej czy drugiej organizacji ale dzięki działaniom ludzi dobrej woli chcących poprawić sytuację dla dobra pszczelarstwa. I właśnie zniechęcanie tych ludzi poprzez takie czy inne działanie osób którzy dostali do tego mandat powoduje, że ogólnie pszczelarze są postrzegani jako środowisko skłócone i wszystko idzie jak po grudzie, ale idzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czegoś w tym wywodzie nie rozumiem.

 

...dzisiejszy postęp w pszczelarstwie nie odbywa się dzięki jednej czy drugiej organizacji ale dzięki działaniom ludzi dobrej woli chcących poprawić sytuację dla dobra pszczelarstwa. I właśnie zniechęcanie tych ludzi poprzez takie czy inne działanie osób którzy dostali do tego mandat powoduje, że ogólnie pszczelarze są postrzegani jako środowisko skłócone i wszystko idzie jak po grudzie, ale idzie.

 

Jeżeli w jakiejś organizacji jakieś osoby dostały od kogokolwiek mandat do zniechęcania ludzi dobrej woli, chcących poprawić sytuację pszczelarstwa, to dla mnie jest to działalnością przestępczą i taka organizacja powinna zostać zdelegalizowana.

Dla mnie dziwnym jest tolerowanie takiej sytuacji i brnięcie w nią przez pszczelarzy, którzy tych ludzi uporczywie wybierają mimo świadomości ich wad. To jakaś chora sytuacja chorej demokracji.

Myślę, że podejrzany o rozbijanie jedności pszczelarzy Waldemar K. nie rozumie swego miejsca w szyku. Został wybrany na prezydenta wszystkich pszczół i powinien głównie tym się zająć. Na wszelki wypadek pozostawił on sobie posadę prezesa terenowego i zamiast brylować po salonach stołecznych, i światowych, wtranżala się on lokalnym działaczom w prowincjonalnym urzędzie wojewódzkim w nieswoją robotę. Rozdrabnia się chłop na pierdoły, a zasadnicza robota leży. Dostał do dyspozycji pszczelarskie media i zabawki w postaci statuetek i medali. Nie potrafi on z tych narzędzi sensownie korzystać. I nie chodzi mi tu o postawę poprzednika, który do organizacji która miała w planie Exit leciał jak na skrzydłach ze statuetkami. Nawręczał ich za dużo, by mogły one mieć walor wychowawczy. Ten nie potrafi nawet tego. Nie potrafi również zorganizować pracy swoim ludziom z zarządu, bo nie ma żadnych cech kierowniczych. Ze wszystkim wszędzie się spóźnia. Żeby chociaż szybko się uczył...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najnowszy przykład działalnosci Waldemara Kudły. W dniu 10 kwietnia odbyło się kolejne posiedzenie Zespołu do spraw pszczelarstwa w Sejmie w którym uczestniczył również W. Kudła. Na posiedzenie zespołu przyszedł nie przygotowany, przykro było patrzeć jak prezydent największej organizacji pszczelarskiej próbuje improwizować nie mając przygotowanego wystąpienia. Wszystko można obejrzeć w internecie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Piotrze, przeczytałem dokładnie wątek i odnosiłem się do tego co obecnie dzieje się w organizacyjnym światku pszczelarskim. Choćby reakcja kolegi na zaistniałą sytuację, zmienimy statut, koła terenowe itp. Nie, to nic nie zmieni dzisiejszy postęp w pszczelarstwie nie odbywa się dzięki jednej czy drugiej organizacji ale dzięki działaniom ludzi dobrej woli chcących poprawić sytuację dla dobra pszczelarstwa. I właśnie zniechęcanie tych ludzi poprzez takie czy inne działanie osób którzy dostali do tego mandat powoduje, że ogólnie pszczelarze są postrzegani jako środowisko skłócone i wszystko idzie jak po grudzie, ale idzie.

 

Rozumiem, że wg kolegi półtoraroczna praca pszczelarzy dolnośląskich (z różnych organizacji) na rzecz integracji środowiska, zorganizowanie kursu dla pszczelarzy, najpierw jednego potem drugiego, oraz próba ujęcia lokalnego środowiska w strukturę ponad podziałami w sam raz zasługuje na jej torpedowanie poza plecami organizatorów? 

 

Jeśli kolega uważa, że wszyscyśmy winni temu, że prezydent PZP osobiście udał się kilka tygodni temu do władz, by te zrezygnowały z już zorganizowanego kursu, w którym absolutną większość uczestników i tak stanowili członkowie PZP, to ja rzeczywiście tego nie rozumiem. Napisałem "Jeśli to niepotrzebne emocje nakierowały mnie na takie myśli, wyprowadźcie mnie z błędu", ale nie widzę tu próby wyprowadzania mnie z błędu. Kolega raczej uważa, że to przeze mnie integracja się wali.

 

âPoproszę o wyprowadzenie mnie z błędu. Poproszę o wskazanie właściwego sposobu postępowania w tej sytuacji. Nie wiem czy dobrze dostrzegam myśli kolegi, że zarząd PZP działa może i nie najlepiej ale jednak w dobrym kierunku a tutaj Polanka piach w tryby sypie? Jeśli dobrze to postrzegam, tym bardziej pamiętna konferencja z 2012 roku mi się przypomina. Też wtedy wszyscy, którzy przyjechaliśmy do Warszawy, byliśmy tymi złymi a prezydent z ministrem załatwiał, jak tu nas załatwić.

 

Powtarzam, proszę o wyprowadzenie mnie z błędu i wskazanie właściwego postępowania w zaistniałej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Co w zaistniałej sytuacji???  Tu nie chodzi tylko o Dolny Śląsk... Tu chodzi o tendencję która zaczyna dominować w polskim pszczelarstwie. Trochę się mówi, trochę pozornych ruchów, /nawet zespół posłów się pochylił nad tematem/, a gruncie rzeczy wszyscy spychają temat ku konkluzji; macie swoje organizacje więc rozwiązujcie problemy. Jak to w praktyce wygląda? PZP z racji /prawie/ monopolu próbuje "odszczepieńców" traktować z góry, z arogancją, od czasu do czasu robiąc jakieś gesty pojednawcze gdy im to pasuje do przyjętego przed wielu, wielu laty scenariusza. Co prawda przybywa dezerterów ale  różne organizacyjne, finansowe i "dekoracyjne" posunięcia powodują że "jest jak jest". 

  Uważam, że pszczelarstwo należy traktować jak dobro narodowe podobnie jak lasy, pokłady miedzi czy gazu. Różnica w tym że toto żyje, może się przemieszczać   i można tym sterować.  A skoro dobro narodowe to nie można go pozostawiać jednej grupie ludzi zainteresowanej przede wszystkim intratą. Nie znaczy, że temat ekonomiki należy bagatelizować ale trzeba patrzeć przez pryzmat wpisywania pszczelarstwa w całokształt tematyki produkcji rolnej i środowiska naturalnego. Wrócę do pytania postawionego na początku. Uważam, że należy dążyć po nawiązywania współpracy z instytucjami i organizacjami obsługującymi rolnictwo i środowisko naturalne. Moje ostatnie kontakty z ODR-ami i wcześniejsze z Izbą Rolnicza utwierdzają mnie w przekonaniu że dla nich pszczelarstwo to swoista terra incognita. Skoro zysk od pszczół w postaci miodu, wosku... itp to tylko dziesięć procent wartości tego co dają  pszczoły to dlaczego są traktowane jak jakieś zło konieczne. 

  Na Dolnym Śląsku próbujemy nieco zmienić ten stan ale jak widać opór, może niechęć, może brak wiedzy powoduje iż trudno iść ku lepszemu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę nie od dziś, że zacząć trzeba od nowelizacji ustawy z 1982 roku generującej arogancję i bezkarność branżowych kacyków rolniczych typu Tadek, Waldek, czy Władek.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego Piotrze, coś cię chyba jednak dręczy, bo mocno nadinterpretujesz mój wpis. Może innaczej to napiszę: dzisiaj organizacyjnie (krajowo) pszczelarstwo nie funkcjonuje. Większość działań które są podejmowane odbywają się dzięki chęci i zaangażowaniu pojedynczych osób (z takiej lub innej organizacji) i dzieje się to ponad organizacjami. Organizacyjnie (krajowo) pszczelarstwo leży, nie ma właśnie wsparcia, koordynacji działań, zaplecza prawnego, poprawnie wysuwanych wniosków do władz polskich, nacisków na szybsze rozwiązywanie problemów pszczelarzy, ogólnie bierność, rządzący to widzą i się nie kryją z tą opinią. Oczywiście jest chęć podpięcia się pod taką czy inną inicjatywę lokalną, a nawet jak na w/w przykładzie przeszkadzanie organizatorom ( przez W.K.). Nie będę wymieniał żadnej organizacji które nazywają się ogólnopolskimi ale wszystkie trzy chyba jakoś nie mają nic do zaoferowania swoim członkom. Chociaż zawodowi chyba najbardziej realizują to po co się zrzeszali (spotkania towarzyskie). Dlatego jeszcze raz powtórzę, dzisiaj aktywność inicjatyw w pszczelarstwie zawdzięczamy osobom które działają mimo wszystko a nie tym którzy dostali do tego mandat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawodowi? Jest ich chyba 130 i każdy pszczelarz/biznesmen z co najmniej 100 rodzinami. Gdzież tam wielu "drobnym" do ICH rozmachu. Prawda jest taka że jeżeli w jednej organizacji są  5-10 ulowi i 100 ulowi to ich interesy często się rozmijają. Ta sytuacja jest ukształtowana przez pokolenia i nic na żadną rewolucję/ewolucję nie wskazuje. Z drugiej strony skoro ci co mają mandaty mają tylko z nich uciechę i profity to czas aby w interesie społecznym tematem zainteresowała się administracja rządowa. ZA COŚ BIORĄ PIENIĄDZE...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...