Skocz do zawartości
Gość Wojciech_p

Zgłaszanie nieskuteczności leków warrozobójczych

80 postów w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Wojciech_p

Szanowni koledzy w jednym z wątków pisałem o spotkaniu grupy pszczelarzy z ministrem Jurgielem w dniu 01 lutego dla przypomnienia odnośnie leków przeciw warrozie.

W spotkaniu z ministrem brała udział dyrektor departamentu weterynarii. Na zarzuty że obecnie produkowane leki przez Biowet Puławy Apiwarol i Biowar są coraz mniej skuteczne powiedziała świat naukowy pszczelarski /Pohorecka, Chorbiński  i inni/ twierdzą że leki są skuteczne tylko pszczelarze nie stosują ich zgodnie z instrukcją.

Tak jakby nieprawda:

Tak od 47 minuty do 55 proponuję posłuchać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę jakieś zmasowane działanie skłucenia środowiska. Jak jeszcze pszczelarze zaczną oskarżać ludzi nauki pszczelarskiej to szybko zabrniemy w ślepą uliczkę z której trudno będzie wyjść. Tylko współpraca pozwoli nam pójść do przodu z problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojciech_p

"Ludzie nauki pszczelarskiej", wyraźnie mówią że nieskuteczne, bo skuteczność na poziomie 56% to jest już nieskuteczne.Nawet na powyższym nagraniu słychać.Więc tylko chylić czoła.

Nikt nie oskarża.

Natomiast urzędniczka ministerialna... .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się na chorobach pszczół, ale wysłuchałem speca uwaznie i zrozumiałem, że:

 

- apiwarol (amitraza) jest nieskuteczna tylko w niektórych pasiekach, których własciciele starannie wcześniej selekcjonowali swą warrozę w zakresie lekooporności poprzez nieumiejętne stosowanie leku (długotrwała bezmyślna ekspozycja roztoczy w środowisku ula na dawki subletalne trucizn).

 

- W innych pasiekach, gdzie nie zagraża reinwazja takich wyselekcjonowanych przez pszczelarza szczepów roztoczy - lek działa. Dokładnie to samo powtórzy się po udostępnieniu takim "niezdyscyplinowanym" pszczelarzom jakiegoś innego leku opartego na innej substancji czynnej, a szczególnie na kumafosie (powinowactwo do wosku).

 

- sprawę komplikuje powszechne w Polsce znachorstwo weterynaryjne pszczelarzy, przemyt leków, lewy import pszczół z lekoopornymi nie wiadomo na co roztoczami na pokładzie.

 

- weterynaria i władze pszczelarskie nie są w stanie nad tym zapanować. Oglądając witrynę GLW można odnieść wrażenie, że specjaliści nie traktuja egzotycznych chorób swiń ma takim samym poziomie jak egzotyczne choroby pszczół. Władze pszczelarskie nie potrafią mądrze zallobbować u polityków i zorganizować walki z warrozą (nosemami) równocześnie na większym "zapowietrzonym" obszarze, przy dużej frekwencji pszczelarzy. Praktyka pokazuje, że władze te w chorobach pszczół widzą biznes i okazję do prywatnego zarobku. Powinny więc  posprzątać najpierw u siebie.

 

- problem ten dotyczy również innych niż warroza chorób i leków opartych na innych niż amitraza  substancjach czynnych. Naukowcy w tych okolicznościach też są bezradni.

 

Nie wiem, czy taki był cel wykładu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

- apiwarol (amitraza) jest nieskuteczna tylko w niektórych pasiekach, których własciciele starannie wcześniej selekcjonowali swą warrozę w zakresie lekooporności poprzez nieumiejętne stosowanie leku (długotrwała bezmyślna ekspozycja roztoczy w środowisku ula na dawki subletalne trucizn).

 

- W innych pasiekach, gdzie nie zagraża reinwazja takich wyselekcjonowanych przez pszczelarza szczepów roztoczy - lek działa. Dokładnie to samo powtórzy się po udostępnieniu takim "niezdyscyplinowanym" pszczelarzom jakiegoś innego leku opartego na innej substancji czynnej, a szczególnie na kumafosie (powinowactwo do wosku).

 

 

Tak, jak najbardziej, oczywista oczywistość. Tylko, że te wnioski były znane już wiele lat wcześniej i to bez wykładu. Młócimy wciąż to same zboże. Jak pisze Lucyna Palicka już  ,,w Polsce w 2009 roku badanie przyczyn spadłych rodzin wykazało, że aż 87% pasiek było zarażonych Nosemą Cerance". A ,,elicie" Nosema Cerance nie przeszkadza a nawet pomaga. .. Naukowcy" leczą ścieśnieniem gniazda i higieną

...........................................................................................................

Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Pani dr. Pohorecka w swoich badaniach stwierdziła jednoznacznie że każdy osobnik warozy potraktowany amitrazą umiera w dość krótkim czasie. Jak napisał boddan to nie waroza jest problemem a nosema , zwłaszcza na południu Polski . Elita chowa głowę w piasek bo pszczoły są jedynym zwierzęciem które się nie leczy. Poza choroba pasożytniczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasze ,, elitty" a też niektórzy ,,naukowcy" odpowiedzialni za pszczoły kłamią w  żywe oczy, próbując  zrzucić własną odpowiedzialność za brak leków  i upadki tysięcy rodzin w Polsce na Nosemę Cerance. ,,Niby" jest cichy sprzeciw w UE. Domaganie się praw do leczenia pszczół jest w ogóle  passe?!. Kraje czołówki UE, nie dadzą zrobić sobie krzywdy. Ja tu widzę wyraźny lobbing. Pozdrawiam.

 

...............................................................................................................
Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojciech_p

Tarczewski, wie co pisze.Analizując powyższe wpisy to może odpuścić jednak ankiety i poruszanie jakichkolwiek problemów?

Jednostki sobie poradzą.Upadki liczone w setkach tysięcy rodzin to w sumie tylko statystyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tarczewski, wie co pisze.Analizując powyższe wpisy to może odpuścić jednak ankiety i poruszanie jakichkolwiek problemów?

Jednostki sobie poradzą.Upadki liczone w setkach tysięcy rodzin to w sumie tylko statystyka.

Szanowny Wojciech_P   uderz w stół a  nożyce âŚâŚâŚ . Jak jest jakiś problem to proszę na priw. Znam te numery i czytelnicy pewnie też. Najpierw zły pijar i likwidacja produkcji. Ja, oprócz, że jestem pszczelarzem to jeszcze jestem Polakiem. Mieliśmy własne zakłady lotnicze w Mielcu, już nie mamy. Mieliśmy świetny samochód w swojej klasie Polonez, jego jedyną wadą w Polsce, było to, że był Polski itd.

Aiwarol to świetny skuteczny Polski lek, ceniony nie tylko w Polsce. Ręce precz od Polskiego Apiwarolu.

 

Jestem za tym, żeby zwiększać asortyment leków, przeciw warrozie, jeżeli jest to możliwe- nie kumafos. W latach 80 mieliśmy warrosekt.,fumilat, apiwarol. To jest wstyd, że w Polsce nie ma leku na Nosemę Cerance. Ale dla niektórych , czym gorzej tym lepiej.

...........................................................................................................

Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest lek na noseme. Tylko trzeba ludzi edukować w jego stosowaniu aby nie skazić miodu. Po co otwierać drzwi otwarte już.

Że jest to wiem, nawet kilka, ale czy jest w Polsce dopuszczony do leczenia pszczół w kierunku Nosemy Cerance ? Ja jestem legalistom .i chciałbym, aby moje pszczoły były leczone w majestacie prawa. Wy nie? Pozdrawiam.

...........................................................................................................

Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest lek na noseme. Tylko trzeba ludzi edukować w jego stosowaniu aby nie skazić miodu. Po co otwierać drzwi otwarte już.

Widzę, że wypowiedzi są sprzeczne, nie podejmuje się ich rozstrzygnąć. Gdzieś w  internecie czytałem/ nie mogę tego odnaleźć/  iż pięcioro naukowców z polskich uczelni opracowało lek na nosemę na bazie związków roślinnych. Może iść tym tropem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wypowiedzi są sprzeczne, nie podejmuje się ich rozstrzygnąć. Gdzieś w internecie czytałem/ nie mogę tego odnaleźć/ iż pięcioro naukowców z polskich uczelni opracowało lek na nosemę na bazie związków roślinnych. Może iść tym tropem...

nie tyle lek na noseme co powstrzymujacy jej rozwój. Nie niszczy problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ja też jestem legalistą. Ale, żeby zrozumieć problem trzeba dotrzeć do sedna. Dlaczego zakazano stosowania fumagiliny? Jak się to zrozumie to reszta będzie łatwiejsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojciech_p

Szanowny Wojciech_P   uderz w stół a  nożyce âŚâŚâŚ . Jak jest jakiś problem to proszę na priw. Znam te numery i czytelnicy pewnie też. Najpierw zły pijar i likwidacja produkcji. 

I o tyle za dużo.

Resztę odpowiedzi poszło na luzie na pw.

W zasadzie z mojej strony to na tyle,niemniej pozdrawiam Kolegę.

 

Piotr_S , w zasadzie konto można już zamknąć dla mnie jest zbędne.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

Rzekomym powodem było rzekome pozostałości w miodzie. Nikt naukowo nie potwierdził tego faktu a przynajmniej nie dotarłem . Nie w GW . Pozostałości były raczej spowodowane złym stosowaniem . Zakaz w unii stosowania antybiotyków u pszczół a nie  jego szkodliwość . Powiem więcej,  fumagilina była składnikiem francuskiego leku na lambliozę u dzieci.

To tak jak z lekiem na moje korzonki po wstąpieniu Bułgarii do UE cofnięto zgodę na jego produkcję - bo NIE WIADOMO JAK DZIAŁA. Ale kurde działał i to jak. Po wielu perturbacjach zezwolono na postać doustną ale moje zastrzyki poooszły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzekomym powodem było rzekome pozostałości w miodzie. Nikt naukowo nie potwierdził tego faktu a przynajmniej nie dotarłem . Nie w GW . Pozostałości były raczej spowodowane złym stosowaniem .

W latach 80 na wiosnę każdy pszczelarz dawał profilaktycznie syrop z fumagiliną, pszczoły dostawały powera. Potem ramki z rodni przekładało do miodni, albo tak jak w warszawiakach trudno nawet było oddzielić. Miód miał wtedy właściwości lecznicze bardzo mocne đTłumaczenie, że trzeba brać odpowiedzialność za produkt nie pomagało. To zakazali stosowania. W Stanach gdzie pszczoły to głównie zapylacze a nie miód tego problemu nie ma, jest fumagilina. Przedtem była głównie N Apis (wiosenna) teraz jest N cerana (jesienna) przy stosowaniu metody Karpackiego nie ma zagrożenia dla miodu stosując po ostatnim miodobraniu. Tylko trzeba pszczelarzy wydedukować a potem postarać się o przywrócenie leku. Stan wyższej konieczności. Instytut w Puławach musi to potwierdzić badaniami, że jest to bezpieczne dla ludzi, nie ma pozostałości. Tylko, że do tego potrzeba ludzi z wiedzą a nie politykierów.

Prostszego rozwiązania nie znajdziemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W latach 80 na wiosnę każdy pszczelarz dawał profilaktycznie syrop z fumagiliną, pszczoły dostawały powera. Potem ramki z rodni przekładało do miodni, albo tak jak w warszawiakach trudno nawet było oddzielić. Miód miał wtedy właściwości lecznicze bardzo mocne Tłumaczenie, że trzeba brać odpowiedzialność za produkt nie pomagało. To zakazali stosowania. W Stanach gdzie pszczoły to głównie zapylacze a nie miód tego problemu nie ma, jest fumagilina. Przedtem była głównie N Apis (wiosenna) teraz jest N cerana (jesienna) przy stosowaniu metody Karpackiego nie ma zagrożenia dla miodu stosując po ostatnim miodobraniu. Tylko trzeba pszczelarzy wydedukować a potem postarać się o przywrócenie leku. Stan wyższej konieczności. Instytut w Puławach musi to potwierdzić badaniami, że jest to bezpieczne dla ludzi, nie ma pozostałości. Tylko, że do tego potrzeba ludzi z wiedzą a nie politykierów.

Prostszego rozwiązania nie znajdziemy.

 

Święte słowa.

Dopowiem jedynie: w stosownych przepisach prawa znajdziemy że miód ma być wolny od antybiotyków.

Z tego wyprowadzono zakaz stosowania leków z antybiotykami do leczenia pszczół. I tak zabrano leki do walki z nozemę ale i zgnilcem.

Ale uderzmy się w pierś. Ile jest w tym naszej pszczelarzy winy. Do dziś w badaniach znajdują polisulfamid.

Idąc po dopuszczenie czegokolwiek jak nie zagwarantujemy takiego stosowania że miód będzie czysty to szkoda chodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I o tyle za dużo.

Resztę odpowiedzi poszło na luzie na pw.

W zasadzie z mojej strony to na tyle,niemniej pozdrawiam Kolegę.

 

Piotr_S , w zasadzie konto można już zamknąć dla mnie jest zbędne.

Pozdrawiam

Forma, takiego formularza ankiety mi nie odpowiada w żaden sposób, Jest krzywdząca dla apiwarolu. Należało by przemyśleć jej treść. Inicjatywa jest słuszna i chwała, że tego się Podjąłeś. Proszę się nie obrażać, nie o to w żadnym wypadku mi chodziło, Jak będziemy się boczyć to nic nie osiągniemy a oto niektórym chodzi. Mieliśmy warrosekt, fumilat, apiwarol i inne leki już nie na warrozę. Co  nam zostało? odpowiedziałem na piw.Pozdrawiam.

...........................................................................................................

Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 To zakazali stosowania. W Stanach gdzie pszczoły to głównie zapylacze a nie miód tego problemu nie ma, jest fumagilina. Przedtem była głównie N Apis (wiosenna) teraz jest N cerana (jesienna) przy stosowaniu metody Karpackiego nie ma zagrożenia dla miodu stosując po ostatnim miodobraniu. Tylko trzeba pszczelarzy wydedukować a potem postarać się o przywrócenie leku. Stan wyższej konieczności. Instytut w Puławach musi to potwierdzić badaniami, że jest to bezpieczne dla ludzi, nie ma pozostałości. Tylko, że do tego potrzeba ludzi z wiedzą a nie politykierów.

Prostszego rozwiązania nie znajdziemy.

 Szanowni koledzy. To co napisał kolega Adamski, potwierdzam z całą stanowczością. Cały blok wschodni, a wiec Ukraina , Rosja, Białoruś, i jeszcze wiele innych, legalnie stosuje ten sam środek, o którym ja pisałem w wątku "nosema ceranae" tylko oni, zgodnie z instrukcją, stosują go w syropie. Jakoś nikt nie zgłasza jego obecności w tej rzece miodu, pochodzącego z tamtego kierunku, a wręcz przeciwnie. Nadaje się on nawet , aby oklejać go banderolą najwyższej jakości PZP. 

W nawiązaniu do zgłaszanych tu przypadków, wywożenia na pożytki pszczół poza granice naszego kraju, może to jest wyjście ?? Tam pozyskać miód, tam wyleczyć pszczoły, i następnie wrócić do kraju , gdzie się tylko ściga leczących, nie badając, czy rzeczywiście pozostałości w miodzie są.

 Ja opracowałem metodę, podawania go w sposób, uniemożliwiający przedostanie się czegokolwiek do miodu, a jedynym skutkiem tego, było nasłanie na mnie kontroli Inspekcji Weterynaryjnej, która też nie potrafiła przedstawić mi wyniku badania,że w miodzie wykryto jakieś pozostałości. A przecież setki razy dziennie słyszymy formułkę, że "każdy lek niewłaściwie stosowany .......itd"

I to w preparatach zalecanych dla ludzi. Wystarczyło by tą samą formułkę, zastosować dla pszczół i mogli byśmy z powodzeniem uratować tysiące rodzin pszczelich, których koniec oglądają właśnie pszczelarze w swoich pasiekach.  Ale jak się okazuje, ważniejsze jest, aby przy tej okazji, ktoś dorobił się kolejnego skrótu przed nazwiskiem, lub jakiś "dygnitarz" związkowy zarobił trochę szmalu, a życie 

naszych pszczół jest mniej ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim bardzo skromnym zdaniem stwierdzenie nieskuteczności leku wymaga wiedzy naukowej i badań nie do przeprowadzenia w pasiece produkcyjnej. Wniosku o nieskuteczności leku nie powinien składać pszczelarz, tylko weterynarz, pod którego nadzorem ten ciemny pszczelarz leczy swe pszczoły i stosuje przypisane leki zgodnie z zaleceniami tegoż weterynarza. Przy czym pszczelarz wszystko wpisuje do zeszytu leczenia pszczół, by w razie potrzeby "reklamować" weterynarza. Tenże weterynarz melduje drogą służbową w centrali o problemie swej bezsilności i centrala ogłasza odpowiedzialnie w razie potrzeby pandemię i strefę zapowietrzoną zgnilcem, czy nosemą ceranae (sraczka i nieskuteczność jak w przypadku afrykańskiego pomoru świń, czy ptasiej grypy). W praktyce najwięcej zastrzeżeń do skuteczności leków mają pszczelarze leczący swe pszczoły na własną rękę, czasem niedozwolonymi, przemyconymi lekami, bez zachowania logiki leczenia. Starannie selekcjonują przy tym przez swe niedoszkolenie subletalnymi dawkami trucizn organizmy chorobotwórcze. Robią to, ponieważ uważają, że proponowane przez weterynarza leki są nieskuteczne, lub bez korzystania z pomocy weterynarza. Czyli po swym leczeniu znachorskim. A leczą znachorsko, bo wiedzą, że weterynarze są niedoszkoleni w zakresie leczenia owadów. Weterynarze potrafią leczyć pojedyncze zwierzęta, a tu leczyć trzeba naraz wiele populacji w wielu ulach. Dlatego ordynują siarkę i zapałki.  Pszczelarze sami produkują leki, bo uważają, że te podsuwane przez weterynarza są owocem lobbingu firm farmaceutycznych, chcących zmonopolizować polski rynek leków. W tym lobbingu farmaceutycznym są umoczeni naukowcy, dlatego nie warto ich słuchać. Organizacje pszczelarskie nie włączają się do rozładowania problemu, bo ich działacze nie są weterynarzami. Nie potrafią również skoordynować leczenia pod względem czasowym i terytorialnym. Ale nie przeszkadza im to w sprowadzaniu (przemycie) różnych dziwnych leków i organizowaniu "hurtowni weterynaryjnych" bez uprawnień i w niedozwolonych miejscach oraz w testowaniu przemyconych leków w pasiekach produkcyjnych swych członków. Słabo dywersyfikuje się źródła rozprowadzania po kraju odkładów i matek wraz z obsiadającymi je organizmami. Koncentracja "produkcji" tych "wyrobów" przy cieniutkim nadzorze weterynaryjnym.  Do nieskutecznych szkoleń i nieefektywnych przedsięwzięć (odkłady) dopłaca obficie Brukselka. Również refundując podobno nieskuteczne leki i choroby w odkładach.

Sprawa w kraju unijnym zdaje się zapętlać:

Biedny, bo głupi.

Głupi, bo biedny.

Pszczelarz, weterynarz, działacz, naukowiec?

Tonący brzydko się chwyta.

Niektórzy liczą na polityków różnych opcji, którzy to specjalizują się w uzdrawianiu nie pojedynczych ludzi, a całych narodów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Kolego. Jak zwykle, niezmiernie trafnie określa kolega, okoliczności dyskutowanego problemu.  Jest pewna racja w tym, że stwierdzenie nieskuteczności leku wymaga wiedzy naukowej i badań.  Pszczelarz ma jednak jeszcze jeden element pozwalający mu na wypowiedź w tej sprawie, pomimo nie posiadania, ani wiedzy naukowej ani prowadzonych zgodnie z procedurą naukową , badań.  Mianowicie , ma u siebie przedmiot badań , a więc rodziny pszczele. I to na podstawie ich stanu, może z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić ,czy lek działa , czy nie? Jeśli mu pszczoły się kończą, to znaczy że lek nie zadziałał, i odwrotnie. Jeśli pszczoły są i mają się dobrze, to znaczy , że przeprowadzone leczenie, było skuteczne, pomimo, że nie zgodne z istniejącym w tej materii prawem.  I w takim przypadku, nauka, zamiast skorzystać z gotowca, i ku zadowoleniu wszystkich opracować naukowo te zastosowane zabiegi, i wdrożyć do pasiek, powtarza jak katarynka formułkę, o braku zgody na stosowanie tego leczenia.

Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce nie będzie podstaw sprzeciwiać się importowi miodów do naszego kraju, nie będzie miał kto protestować. A może o to chodzi ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Wojciech_p

Forma, takiego formularza ankiety mi nie odpowiada w żaden sposób, Jest krzywdząca dla apiwarolu. Należało by przemyśleć jej treść. Inicjatywa jest słuszna i chwała, że tego się Podjąłeś. Proszę się nie obrażać, nie o to w żadnym wypadku mi chodziło, Jak będziemy się boczyć to nic nie osiągniemy a oto niektórym chodzi. Mieliśmy warrosekt, fumilat, apiwarol i inne leki już nie na warrozę. Co  nam zostało? odpowiedziałem na piw.Pozdrawiam.

...........................................................................................................

Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Nikt się nie obraża, choć czasami wkurza.Coś trzeba zrobić i zrobić to dobrze.Na tym etapie proponuję przerwanie dyskusji do czasu zaproponowania treści ankiety/ zgłaszania problemu.Właściwe osoby z tego forum wiedzą w czym problem i jak myślę pod kierunkiem Piotra_S, zaproponują sposób pozwalający na legalne wdrożenie do stosowania przez lekarzy wet. skutecznych środków zarówno na warrozę jak i nosemozę.

Bez wycofywania obecnych leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość daro

 

W Stanach gdzie pszczoły to głównie zapylacze a nie miód tego problemu nie ma, jest fumagilina.

Chyba żeś Kolego za dużo Yuotuaba naoglądał.

 

Zdecydowanie największym producentem miodu wytwórcą są Chiny. Według najnowszych dostępnych danych FAO, w 2010 r. w tym kraju wyprodukowano prawie 400 tys. ton tego artykułu, co stanowiło ponad 26 proc. produkcji światowej. Na drugim miejscu znalazła się Turcja - 81,1 tys. ton, a na kolejnych: USA - 79,8 tys. ton, Ukraina - 70,8 tys. ton, Argentyna - 59 tys. ton, Meksyk - 55,7 tys. ton, Rosja - 54 tys. ton, Iran - 47,0 tys. ton, Etiopia - 45,3 tys. ton, Brazylia - 44,6 tys. ton, Indie - 39,5 tys. ton, Tanzania - 34,1 tys. ton, Hiszpania - 34,0 tys. ton, i Kanada - 33,7 tys. ton,

Polska zajmuje 27. miejsce na świecie i 6. w Unii Europejskiej pod względem wielkości produkcji miodu naturalnego. W 2010 r. produkcja ta wyniosła 12,5 tys. ton.

Pytanie za rubla , Jak wielka jest produkcja miodu w krajach gdzie pszczoły leczą , tą be fumagiliną ?

 

Tylko trzeba pszczelarzy wydedukować a potem postarać się o przywrócenie leku.

A no tak się składa że leki ordynuje i dozuje lekarz wet. To może edukację od nich rozpocząć ?

 

Moim bardzo skromnym zdaniem stwierdzenie nieskuteczności leku wymaga wiedzy naukowej i badań nie do przeprowadzenia w pasiece produkcyjnej. Wniosku o nieskuteczności leku nie powinien składać pszczelarz, tylko weterynarz, pod którego nadzorem ten ciemny pszczelarz leczy swe pszczoły i stosuje przypisane leki zgodnie z zaleceniami tegoż weterynarza. Przy czym pszczelarz wszystko wpisuje do zeszytu leczenia pszczół, by w razie potrzeby "reklamować" weterynarza. Tenże weterynarz melduje drogą służbową w centrali o problemie swej bezsilności i centrala ogłasza odpowiedzialnie w razie potrzeby pandemię i strefę zapowietrzoną zgnilcem, czy nosemą ceranae (sraczka i nieskuteczność jak w przypadku afrykańskiego pomoru świń, czy ptasiej grypy).

I  słów robinhuuda można było by się słuchać jak pacierza  gdyby były możliwe do wykorzystania leki a nie nacieranie jajami.

P.S . Zeszyt obowiązkowy w każdej pasiece.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą uzgodniliśmy w połową zarządu, że na kilka dni się wstrzymamy. Podczas spotkania w Puławach musimy znaleźć chwilę na uzgodnienie treści ankiety/formularza do zbierania danych. Zapraszamy do współpracy kolegów z dużym doświadczeniem w kwestii współpracy z inspekcją weterynaryjną. Chodzi o to, że formularz papierowy, ze względu na liczbę pytań jest nie do przeniesienia wprost. Trzeba te pytania osobno opracować tak, by z jednej strony odpowiadający się nie gubili a z drugiej strony by dostarczyć służbom potrzebne dane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...