robinhuud 274 Zgłoś robinhuud 274 Napisano 24 Października 2016 Czy współczesna palinologia potrafi ustalić i udowodnić, ze miód przykładowo gryczany w "polskim" markecie nie jest miodem z nektaru gryki kwitnącej na terytorium RP? Taki miód gryczany przykładowo z południowej Ukrainy powinien mieć w sobie pyłki roślinności stepowej i grzybów nie występujących w Polsce, lub występujących na bardzo ograniczonym jej obszarze. I odwrotnie, miód polski musi zawierać takie charakterystyczne pyłki, których na południowej Ukrainie brak. Być może ze względu na różne pory siewu gryki w Polsce i na Ukrainie jej nektarowanie jest nieco przesunięte na "taśmie pożytkowej" względem innych roślin miododajnych. Teoretycznie możliwe jest więc ustalenie składu procentowego słynnych w świecie polskich mieszanin miodów z krajów Unii i spoza niej. Tym bardziej, im kraje te różnią się szerokością geograficzną. Nie można wykluczyć tego, że miodek z Ukrainy może okazać się w tym świetle miodkiem tam naturalizowanym. Takie mikrowtrącenia są jądrami krystalizacji miodu, więc wieczne patoki marketowe mogą nie zawierać żadnych pyłków i zarodników dzięki starannej filtracji po stosownym ich podgrzaniu w celu zatarcia krainy pochodzenia. Wszystko to oczywiście w trosce o polskiego konsumenta uczulonego na pyłki. Czy możemy uważać za wiarygodne analizy palinologiczne wykonywane w laboratoriach firm importujących miód, które być może są nawet częściowo refundowane? Dlaczego szeryf potrafiący ponoć wprowadzić jądra w rezonans (NMR) niczego nie może wykryć? Czyżby się wystraszyli i płacą haracz? Szeryf jako członek zespołu do spraw jakości żywności przy Radzie Dialogu Społecznego W Rolnictwie powinien się wreszcie czymś wykazać. A może się tylko przechwala i jądra dzięki przemyconemu kumafosowi już nie takie jak trzeba do rezonansu? (po kontakcie z ABvarC bez rękawiczek przed siusianiem ręce trzeba obowiązkowo umyć). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach