Skocz do zawartości
pytla

Podsumowanie sezonu

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie najmocniejszym akcentem były rabunki. Nawet już po nakarmieniu pszczół. Nigdy a taką skalę nie miałam z nimi do czynienia. Doszło do tego , że do minimum musiałam ograniczyć wyloty.

Jakby tego było mało osy, które w "normalnym dla nich terminie" niezbyt dawały się we znaki tuż przed obecnym oziębieniem zaatakowały na dużą skalę.

Dziwne to wszystko.

Na moim terenie kiepsko było z powodu suszy z poplonami i pewnie da się we znaki brak pyłku.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwny sezon.

Rzepak kwitł, a pszczoły przyniosły jakiś ciemny wielokwiat

Akacja nie kwitła.

Lipowego miodu u mnie też nie było, znów ciemny wielokwiat  (zbadałem na obecność spadzi - śladowa :( ).

Ostatnie miodobranie po nawłoci i po upałach, ciemny,  gęsty miód tym razem nektarowo-spadziowy.

Praktycznie zero warrozy  pozwoliło na odbiór ostatniego miodu na początku września.

Na szczęście zupełny bra\k rabunku i bezproblemowe łączenia rodzin.

Mało pyłku i to źle rokuje na wiosnę., ale na razie rodziny do zimy wyszły silne.

Trzeba być dobrej myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pasiekę na pograniczu dolnośląskiego i opolskiego w rejonie w którym rzepak już kwitnie 10 kwietnia.

Miodu rzepakowego nakręciłem rekordowo dużo, ale i tak nie był to rok rekordowy, na ul.

Akacji nie było, lipa była średnia, ale nie w każdej pasiece.

Gryka średnio wyszła tylko w kotlinie kłodzkiej, gdzie indziej nie sieją.

Co najgorsze przy głównej pasiece nie zasiano nic poza zbożami i burakami, został tylko odległy las.

Na pobliski wrzos nie opłacało się wysłać nawet kilka uli.

Nawłoć zanektarowała po raz pierwszy od kilku lat, ale tylko część pasieki miała miód towarowy, który później przeszedł w nawłociowo - spadziowy.

Rabunki sakramenckie.

Warroza, dziwaczna: Po pierwszym dymieniu kilkanaście sztuk w szufladce. Drugie dymienie kilkadziesiąt. Trzecie dymienie apiwarolem zaowocowało warrozą niepoliczalną a nawet miejscami warstwową. Czwarte i piąte dymienie, spowodowało osyp warrozy, znów po kila-kilkanaście sztuk.

Tu chcę podzieńkować Naszej Koleżance, która pomogła mi w zakupie apiwarolu. Dzięki.

 

W innej pasiece apiwarol (z tond moje wpisy)   zadziałał inaczej, osyp średni. Ale, po pierszym dymieniu z 2 uli po 20 minutach wyszły prawie wszystkie pszczoły. Po drugim dymieniu w następnym dniu w 5 ulach nie miałem pszczół- garstka.

Resztę tu dymień bez niespodzianek.

Taki rok.

........................................................................................................
Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny kolego Tarczewski. Napisał kolega , że w drugiej pasiece "apiwarol zadziałał inaczej" To nie apiwarol zadziałał inaczej , tylko pszczoły w tej pasiece, były w innym stanie zdrowotnym, aniżeli w tej pierwszej. Na 99%, pszczoły te, były mocno zaatakowane własnie przez nosema ceranae.  Jednym z objawów, który wprowadza pszczelarza w błąd pod względem  szybszego zorientowania się o istnieniu choroby w rodzinie, jest zjawisko, że pszczoły , wiedząc o swojej słabości , starają się nie wylatywać z uli. Wiedzą one , że jak wylecą, to nie będą miały siły już do niego wrócić. I stąd pszczelarz odnosi wrażenie, że rodzina jest w przyzwoitej sile, ale wystarczy impuls, powodujący że zdecydują się one z ula wylecieć, i rodzina gwałtownie traci pszczołę, pozostaje garstka pszczół koło matki. Impulsem takim najczęściej bywa rozpoczęcie podkarmiania, pszczoły przebywające w ulu przenoszą syrop, czy inny pokarm do plastrów, jednak spowodowana tym intensyfikacja lotów, w ciągu kilku dni może spowodować wykończenie rodziny.

W tym przypadku takim impulsem, który spowodował konieczność oblotów, było odymienie rodziny apiwarolem.

Jeśli w pasiece nr.1, pomimo wykonanych zabiegów, pszczoły są  w jakiej takiej sile, jest nadzieja że przetrwają, czego szczerze koledze życzę. Sprzęt i ule z rodzin, które zmarły na tę chorobę, należy odkazić, najlepiej przez opalenie. Plastry przetopić. Ponieważ w sezonie mogło dojść do wymiany niektórych elementów sprzętu , czy ramek pomiędzy tymi pasiekami, należy także w tej która została przeprowadzić najlepszą jaka jest możliwa, formę oczyszczenia jej z zarazków tej choroby i .......... na razie wstrzymam się z napisaniem co jeszcze, aby znów nie wywołać do aktywności tych, którzy tak pilnie strzegą informacji, jak leczyć takie rodziny zgodnie z prawem. 

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanowny kolego Tarczewski. Napisał kolega , że w drugiej pasiece "apiwarol zadziałał inaczej" To nie apiwarol zadziałał inaczej , tylko pszczoły w tej pasiece, były w innym stanie zdrowotnym, aniżeli w tej pierwszej. Na 99%, pszczoły te, były mocno zaatakowane własnie przez nosema ceranae.  Jednym z objawów, który wprowadza pszczelarza w błąd pod względem  szybszego zorientowania się o istnieniu choroby w rodzinie, jest zjawisko, że pszczoły , wiedząc o swojej słabości , starają się nie wylatywać z uli. Wiedzą one , że jak wylecą, to nie będą miały siły już do niego wrócić. I stąd pszczelarz odnosi wrażenie, że rodzina jest w przyzwoitej sile, ale wystarczy impuls, powodujący że zdecydują się one z ula wylecieć, i rodzina gwałtownie traci pszczołę, pozostaje garstka pszczół koło matki. Impulsem takim najczęściej bywa rozpoczęcie podkarmiania, pszczoły przebywające w ulu przenoszą syrop, czy inny pokarm do plastrów, jednak spowodowana tym intensyfikacja lotów, w ciągu kilku dni może spowodować wykończenie rodziny.

W tym przypadku takim impulsem, który spowodował konieczność oblotów, było odymienie rodziny apiwarolem.

Jeśli w pasiece nr.1, pomimo wykonanych zabiegów, pszczoły są  w jakiej takiej sile, jest nadzieja że przetrwają, czego szczerze koledze życzę. Sprzęt i ule z rodzin, które zmarły na tę chorobę, należy odkazić, najlepiej przez opalenie. Plastry przetopić. Ponieważ w sezonie mogło dojść do wymiany niektórych elementów sprzętu , czy ramek pomiędzy tymi pasiekami, należy także w tej która została przeprowadzić najlepszą jaka jest możliwa, formę oczyszczenia jej z zarazków tej choroby i .......... na razie wstrzymam się z napisaniem co jeszcze, aby znów nie wywołać do aktywności tych, którzy tak pilnie strzegą informacji, jak leczyć takie rodziny zgodnie z prawem. 

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

I znowu ostatnim zdaniem szuka Pan zaczepki.

Tu piszemy o minionym sezonie a nie jak,co itd.

Sezon średni ,wiosną karmienie bo ani rzepaku ani sadów nie było,dopiero końcem maja pojawiła się spadź liściasta i nadrobiła braki.

Matki w odkładach obleciały się rewelacyjnie (straty na poziomie 5% to nie straty) z majowych odkładów zebrałem jeszcze trochę nawłoci.

Za to szerszenie troszkę mi dokuczały, nawet od jednego dostałem harpunem .

Warroza w normie czyli była ale szkody nie narobiła bo dobre leczenie to podstawa.

Pyłku w ulach pełno tak z nawłoci jak i ze słonecznika więc czas na odpoczynek i repercję kręgosłupa.

                                       pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sezon jeden z takich se .Wiosną lało i zimno, na leszczynie dziewczyny były przez 2 dni po 3 godziny. Wierzba podobnie.. Sadów na moim terenie za wiele nie ma ,ale i tak był dopust boży ,bo spadło 10 cm. śniegu . I jak by nie współpraca moich dziewczyn z mszycami w lesie, to by był minus, a tak w miarę dobry plus .Matki tak jak pisze Leon, ile szło do odkładów tyle wracało.

Ps.A teraz nożyce może w którejś lokalizacji pasieki Tarczewskiego Jakiś mega ekologiczny pszczelarz postawił jednostki produkcyjne ,myląc Polskę z Kanadą ,myśląc że najbliższa pasieka jest w promieniu 100km Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki, moje bzyki zebrały prawie  4 tony miodu, to trochę się przemęczyły-głowa do góry. :P:wub:

...............................................................................................................
Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...