pytla 90 Zgłoś pytla 90 Napisano 12 Października 2016 Dla mnie najmocniejszym akcentem były rabunki. Nawet już po nakarmieniu pszczół. Nigdy a taką skalę nie miałam z nimi do czynienia. Doszło do tego , że do minimum musiałam ograniczyć wyloty. Jakby tego było mało osy, które w "normalnym dla nich terminie" niezbyt dawały się we znaki tuż przed obecnym oziębieniem zaatakowały na dużą skalę. Dziwne to wszystko. Na moim terenie kiepsko było z powodu suszy z poplonami i pewnie da się we znaki brak pyłku. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Jarek_D 5 Zgłoś Jarek_D 5 Napisano 12 Października 2016 Dziwny sezon. Rzepak kwitł, a pszczoły przyniosły jakiś ciemny wielokwiat Akacja nie kwitła. Lipowego miodu u mnie też nie było, znów ciemny wielokwiat (zbadałem na obecność spadzi - śladowa ). Ostatnie miodobranie po nawłoci i po upałach, ciemny, gęsty miód tym razem nektarowo-spadziowy. Praktycznie zero warrozy pozwoliło na odbiór ostatniego miodu na początku września. Na szczęście zupełny bra\k rabunku i bezproblemowe łączenia rodzin. Mało pyłku i to źle rokuje na wiosnę., ale na razie rodziny do zimy wyszły silne. Trzeba być dobrej myśli. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
tarczewski 29 Zgłoś tarczewski 29 Napisano 13 Października 2016 Mam pasiekę na pograniczu dolnośląskiego i opolskiego w rejonie w którym rzepak już kwitnie 10 kwietnia. Miodu rzepakowego nakręciłem rekordowo dużo, ale i tak nie był to rok rekordowy, na ul. Akacji nie było, lipa była średnia, ale nie w każdej pasiece. Gryka średnio wyszła tylko w kotlinie kłodzkiej, gdzie indziej nie sieją. Co najgorsze przy głównej pasiece nie zasiano nic poza zbożami i burakami, został tylko odległy las. Na pobliski wrzos nie opłacało się wysłać nawet kilka uli. Nawłoć zanektarowała po raz pierwszy od kilku lat, ale tylko część pasieki miała miód towarowy, który później przeszedł w nawłociowo - spadziowy. Rabunki sakramenckie. Warroza, dziwaczna: Po pierwszym dymieniu kilkanaście sztuk w szufladce. Drugie dymienie kilkadziesiąt. Trzecie dymienie apiwarolem zaowocowało warrozą niepoliczalną a nawet miejscami warstwową. Czwarte i piąte dymienie, spowodowało osyp warrozy, znów po kila-kilkanaście sztuk. Tu chcę podzieńkować Naszej Koleżance, która pomogła mi w zakupie apiwarolu. Dzięki. W innej pasiece apiwarol (z tond moje wpisy) zadziałał inaczej, osyp średni. Ale, po pierszym dymieniu z 2 uli po 20 minutach wyszły prawie wszystkie pszczoły. Po drugim dymieniu w następnym dniu w 5 ulach nie miałem pszczół- garstka. Resztę tu dymień bez niespodzianek. Taki rok. ........................................................................................................Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Karpacki 230 Zgłoś Karpacki 230 Napisano 13 Października 2016 Szanowny kolego Tarczewski. Napisał kolega , że w drugiej pasiece "apiwarol zadziałał inaczej" To nie apiwarol zadziałał inaczej , tylko pszczoły w tej pasiece, były w innym stanie zdrowotnym, aniżeli w tej pierwszej. Na 99%, pszczoły te, były mocno zaatakowane własnie przez nosema ceranae. Jednym z objawów, który wprowadza pszczelarza w błąd pod względem szybszego zorientowania się o istnieniu choroby w rodzinie, jest zjawisko, że pszczoły , wiedząc o swojej słabości , starają się nie wylatywać z uli. Wiedzą one , że jak wylecą, to nie będą miały siły już do niego wrócić. I stąd pszczelarz odnosi wrażenie, że rodzina jest w przyzwoitej sile, ale wystarczy impuls, powodujący że zdecydują się one z ula wylecieć, i rodzina gwałtownie traci pszczołę, pozostaje garstka pszczół koło matki. Impulsem takim najczęściej bywa rozpoczęcie podkarmiania, pszczoły przebywające w ulu przenoszą syrop, czy inny pokarm do plastrów, jednak spowodowana tym intensyfikacja lotów, w ciągu kilku dni może spowodować wykończenie rodziny. W tym przypadku takim impulsem, który spowodował konieczność oblotów, było odymienie rodziny apiwarolem. Jeśli w pasiece nr.1, pomimo wykonanych zabiegów, pszczoły są w jakiej takiej sile, jest nadzieja że przetrwają, czego szczerze koledze życzę. Sprzęt i ule z rodzin, które zmarły na tę chorobę, należy odkazić, najlepiej przez opalenie. Plastry przetopić. Ponieważ w sezonie mogło dojść do wymiany niektórych elementów sprzętu , czy ramek pomiędzy tymi pasiekami, należy także w tej która została przeprowadzić najlepszą jaka jest możliwa, formę oczyszczenia jej z zarazków tej choroby i .......... na razie wstrzymam się z napisaniem co jeszcze, aby znów nie wywołać do aktywności tych, którzy tak pilnie strzegą informacji, jak leczyć takie rodziny zgodnie z prawem. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
leonzawodowiec 0 Zgłoś leonzawodowiec 0 Napisano 13 Października 2016 Szanowny kolego Tarczewski. Napisał kolega , że w drugiej pasiece "apiwarol zadziałał inaczej" To nie apiwarol zadziałał inaczej , tylko pszczoły w tej pasiece, były w innym stanie zdrowotnym, aniżeli w tej pierwszej. Na 99%, pszczoły te, były mocno zaatakowane własnie przez nosema ceranae. Jednym z objawów, który wprowadza pszczelarza w błąd pod względem szybszego zorientowania się o istnieniu choroby w rodzinie, jest zjawisko, że pszczoły , wiedząc o swojej słabości , starają się nie wylatywać z uli. Wiedzą one , że jak wylecą, to nie będą miały siły już do niego wrócić. I stąd pszczelarz odnosi wrażenie, że rodzina jest w przyzwoitej sile, ale wystarczy impuls, powodujący że zdecydują się one z ula wylecieć, i rodzina gwałtownie traci pszczołę, pozostaje garstka pszczół koło matki. Impulsem takim najczęściej bywa rozpoczęcie podkarmiania, pszczoły przebywające w ulu przenoszą syrop, czy inny pokarm do plastrów, jednak spowodowana tym intensyfikacja lotów, w ciągu kilku dni może spowodować wykończenie rodziny. W tym przypadku takim impulsem, który spowodował konieczność oblotów, było odymienie rodziny apiwarolem. Jeśli w pasiece nr.1, pomimo wykonanych zabiegów, pszczoły są w jakiej takiej sile, jest nadzieja że przetrwają, czego szczerze koledze życzę. Sprzęt i ule z rodzin, które zmarły na tę chorobę, należy odkazić, najlepiej przez opalenie. Plastry przetopić. Ponieważ w sezonie mogło dojść do wymiany niektórych elementów sprzętu , czy ramek pomiędzy tymi pasiekami, należy także w tej która została przeprowadzić najlepszą jaka jest możliwa, formę oczyszczenia jej z zarazków tej choroby i .......... na razie wstrzymam się z napisaniem co jeszcze, aby znów nie wywołać do aktywności tych, którzy tak pilnie strzegą informacji, jak leczyć takie rodziny zgodnie z prawem. Pozdrawiam i życzę powodzenia. I znowu ostatnim zdaniem szuka Pan zaczepki. Tu piszemy o minionym sezonie a nie jak,co itd. Sezon średni ,wiosną karmienie bo ani rzepaku ani sadów nie było,dopiero końcem maja pojawiła się spadź liściasta i nadrobiła braki. Matki w odkładach obleciały się rewelacyjnie (straty na poziomie 5% to nie straty) z majowych odkładów zebrałem jeszcze trochę nawłoci. Za to szerszenie troszkę mi dokuczały, nawet od jednego dostałem harpunem . Warroza w normie czyli była ale szkody nie narobiła bo dobre leczenie to podstawa. Pyłku w ulach pełno tak z nawłoci jak i ze słonecznika więc czas na odpoczynek i repercję kręgosłupa. pozdrawiam Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Karpacki 230 Zgłoś Karpacki 230 Napisano 13 Października 2016 I znowu ostatnim zdaniem szuka Pan zaczepki. Słowo harcerza, że nie szukam. Jakoś sama się znajduje. Być może na zasadzie stołu i nożyczek. Pozdrawiam. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Nightingale 10 Zgłoś Nightingale 10 Napisano 14 Października 2016 Sezon jeden z takich se .Wiosną lało i zimno, na leszczynie dziewczyny były przez 2 dni po 3 godziny. Wierzba podobnie.. Sadów na moim terenie za wiele nie ma ,ale i tak był dopust boży ,bo spadło 10 cm. śniegu . I jak by nie współpraca moich dziewczyn z mszycami w lesie, to by był minus, a tak w miarę dobry plus .Matki tak jak pisze Leon, ile szło do odkładów tyle wracało. Ps.A teraz nożyce może w którejś lokalizacji pasieki Tarczewskiego Jakiś mega ekologiczny pszczelarz postawił jednostki produkcyjne ,myląc Polskę z Kanadą ,myśląc że najbliższa pasieka jest w promieniu 100km Pozdrawiam Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
leonzawodowiec 0 Zgłoś leonzawodowiec 0 Napisano 14 Października 2016 Panowie nie stół nie nożyce - piszcie treścią a nie jadem. Dobry temat a WY znowu go psujecie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
tarczewski 29 Zgłoś tarczewski 29 Napisano 14 Października 2016 Chłopaki, moje bzyki zebrały prawie 4 tony miodu, to trochę się przemęczyły-głowa do góry. ...............................................................................................................Jan Dzierżoń - Ślązak - Ojciec współczesnego pszczelarstwa Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach